PDA

Zobacz pełną wersję : Władek Jarząbek - bieszczadzki podhalańczyk



ludwik
22-12-2007, 11:38
Władek Jarząbek - Bańska Wyżnia, gm. Biały Dunajec.
Jestem winien Mu wzmiankę - tutaj.
Ukochał Bieszczady nie mniej niż swoje Tatry i Podhale.
Zarobkował (najczęściej zimową porą) w Bieszczadach, w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Niedawno odszedł.
Niesamowity gawędziarz, czarodziejski cieśla,przyjaciel ludzi. Żył skromnie, nie potrafił "robić kasy". Ostatnimi laty, księża z kurii biskupiej w Krakowie zapraszali Go na gawędzenie przy watrze ("trójka" nagrywała) - wątek bieszczadzki musiał się zawsze pojawić. Był to dla Niego arcyciężki egzamin za każdym razem. Władka opowieści, dowcipy - miały bardziej pogańskie zabarwienie, delikatnie mówiąc.
Kiedy odwiedzałem Go, w drodze z Bieszczadów, nakazywał mi opowiadać wszystko ze szczegółami - jaka pogoda na połoninie, opisać każdy liść łopianu przy potoku, itp. Lubił, jak podczas posiady cytowałem Witkacego - rozwiązywał mu się worek z dowcipami.
Tam, gdzie diabeł baby już nie posłał, Władek musiał dotrzeć, bo był ciekawy. Poza tym - żartowniś niewąski.
Mówił, że zrealizował parę odkryć, i jak pojedziemy razem - zaprowadzi mnie.
Twierdził, że nawet starym bieszczadnikom szczęka opadła by ze zdziwienia - gdyby "to" zobaczyli, i chyba nikt po Nim tam nie był, bo "miś pogoni i wilki dopieszczą". A miał przygody (na własne życzenie) takie, że włos się na głowie jeży.
Umawialiśmy się, że nie jak będę wracać, a jak będę jechać w Bieszczad, zgarnę Go po drodze i chybomy razem. Jak to w życiu bywa - nie zdążyliśmy. Władka męczyła już choroba.
Władziu - "kielusek pijem duo Tuobie, ba, ni ma tego złego, co by na jesce guorse nie wysło! chłe,chłe,chłe".