Zobacz pełną wersję : Towarzysz Jerzy Harasymowicz
Może nie jest to w chwili obecnej tak modne jak w czasie IV RP, ale w jakimś stopniu mnie zainteresował ten temat bo mocno związany jest z Bieszczadami. Szukając informacji o J. Harasymowiczu natrafiłem na taki wątek:
http://pl.wikiquote.org/wiki/Dyskusja:Jerzy_Harasymowicz
następnie na stronie poświęconej Harasymowiczowi znalazłem taką notatkę (http://harasymowicz.republika.pl/biografia.htm):
Wraz z wprowadzeniem stanu wojennego 13 XII 1981 r. władze komunistyczne zawiesiły działalność Związku Literatów Polskich, a w 1983 r. rozwiązały organizację, by wkrótce potem powołać ją na nowo. Harasymowicz wstąpił do reaktywowanego ZLP, zbojkotowanego przez większość środowiska literackiego, w 1986 r. wszedł do zarządu krakowskiego oddziału związku. W czasie stanu wojennego i w następnych latach publikował swoje książki w oficjalnym obiegu - czego również wielu twórców odmawiało - publikował w dodatku bardzo dużo: w roku 1982 ukazały się dwa zbiory jego wierszy, w 1983 aż cztery. W swoich wypowiedziach wyrażał poparcie dla władz i ich działań, a w latach 1983-84 zamieścił w prasie szereg wierszy, w których głosił pochwałę socjalizmu (m.in. "Moje wystąpienie" w "Gazecie Krakowskiej"). Tak wyraźne opowiedzenie się po stronie reżimu przysporzyło poecie licznych wrogów. W latach 80., dopóki kultura pozostawała pod kontrolą państwa, niechęć środowiska literackiego nie doskwierała mu co prawda zbytnio: drukowano jego utwory w czasopismach, wydawano jego tomiki (nawet długo dotychczas wstrzymywany "Lichtarz ruski"), nagradzano go, ukazała się monografia jego twórczości. Nie utracił wiernych czytelników, którzy nadal rozkupywali bardzo szybko niemałe nakłady jego książek; zyskiwał również nowych - za granicą: kilkakrotnie zapraszany był na spotkania literackie do Bratysławy i Pragi. Bardzo boleśnie za to odczuł Harasymowicz ostracyzm środowiskowy w następnej dekadzie. Jego utwory zniknęły z podręczników szkolnych, antologii, czasopism literackich. Kolejne jego dokonania krytyka przyjmowała wymownym milczeniem. Wszystkich twórców dotknęły trudności w publikowaniu i spadek nakładów książek w nowych warunkach ekonomicznych, ale jego problemy ze znajdowaniem wydawców były może większe, niżby wynikało to tylko z przemian rynku. Harasymowicz nie umiał żyć na uboczu i szukał rozgłosu za wszelką cenę, m.in. publikując zjadliwe felietony w "Trybunie"; to zaostrzało tylko antagonizmy i zwiększało jego alienację.
Harasymowicza można zaliczyć w poczet "zniewolonych umysłów". Miłoszowy "ketman" dosiągł także kultowego poetę bieszczadzkiego...
Każdy człowiek popełnia błąd, ale czy sztuka jest rzeczywiście ważniejsza niż biografia?
Jaki był stosunek WGB i innych artystów śpiewających wiersze tego autora?
Dlaczego na wikipedii w głównej definicji nie ma wzmianki o wojażach z komunizmem Harasymowicza?
Może wiecie coś więcej na ten temat? lub wiecie o jakiś materiałach dotyczących tego zagadnienia?
Basia Z.
27-02-2008, 15:15
Jaki był stosunek WGB i innych artystów śpiewających wiersze tego autora?
Żaden.
Postawa ideologiczna człowieka nie zmienia piękna jego wierszy.
jeszcze jeden fragment z http://gu.us.edu.pl/index.php?op=artykul&rok=2000&miesiac=1&id=134&type=norm
jest tu usprawiedliwienie Harasymowicza na te zarzuty:
Uważałbym za niemoralne drukowanie w wydawnictwach ťpodziemnychŤ. Nie jestem pupilkiem władzy, lecz nie będę też niczyim innym pupilkiem (... ). Jeśli więc władza mnie nie bojkotuje, nie bojkotuję i ja władzy. Żyję z pisania wierszy, które są niezależne historycznie, społecznie. Ludzie kupują je bez przeinaczeń, bez skreśleń. W imię czego mam uprawiać bojkoty? Moje córki zamiast w butach, nie pójdą do szkoły w bojkotach
hmm... wygląda na to że Harasymowicz bardziej traktował swój zawód jak rzemiosło niż sztukę...
Stały Bywalec
27-02-2008, 17:22
Marcinie, to wszystko jest o wiele, wiele bardziej skomplikowane niż Ci się wydaje.
Absolutnie nie jestem obrońcą starego systemu (PRL). Bardzo dobrze, że się ów system księżycowej gospodarki zawalił.
Ale kompleksową ocenę dekady lat 80. ub. wieku (i postaw ludzkich w tym okresie) pozostawiłbym osobom wówczas żyjącym i już dorosłym w tamtym czasie.
Wierz mi - pomiędzy kolorem czarnym a białym jest mnóstwo odcieni szarości.
Poza tym, dlaczego prowokacyjnie użyłeś w tytule tego wątku wyrazu "towarzysz" ? Pogadaj z mamą, a na pewno znajdzie Ci w rodzinie (jak nie najbliższej, to trochę dalszej) niejednego towarzysza. :?
Krzysztof Franczak
27-02-2008, 17:50
Miałem okazję poznać J.H. osobiście i wiem ,że jego postawa wynikała z jego charakteru. Nie był on typem wojownika bo i jego poezja nie była w stylu rewolucyjnym główny nurt tej poezji jest taki za jaki go lubimy. W stanie wojennym (mam tyle lat ,że pamiętam) różne były ludzkie postawy. Ci którzy uchodzili za zajadłych przeciwników ówczesnego reżimu dziś okazują się TW. Każdy ma prawo do zagubienia się w nieswoim świecie.Gdyby prześledzic losy wszystkich pisarzy i dziennikarzy czy aktorów to ilu znalazłoby sie niezłomnych? Moim zdaniem racje ma Stały Bywalec mowią ,że Ci którzy nie zyli w tamtych czasach nie mają całkowitego prawa do oceny postaw .
Basia Z.
27-02-2008, 18:00
. . .
Drogi Mistrzu, Mistrzu mojej drogi
Mistrzu Jerzy i Mistrzu Wojciechu
Przez was w górach schodziłem nogi
Nie mogąc złapać oddechu
Gór, co stoją nigdy nie dogonię
Znikających punktów na mapie
Jakie miejsce nazwę swym domem
Jakim dotrę do niego szlakiem
Stały Bywalec
27-02-2008, 21:28
(...)
hmm... wygląda na to że Harasymowicz bardziej traktował swój zawód jak rzemiosło niż sztukę...
No i narodził się nam jeszcze jeden krytyk literacki.
No i narodził się nam jeszcze jeden krytyk literacki.
I to dość dawno. Chyba od roku. Marcin jest mgr od kultury;)
jacob.p.pantz
27-02-2008, 23:59
Właściwe człekowi przy postrzeganiu inszego jest pono zjawisko 'halo'
- znaczy np. że jak ktoś ładny, to niby i mądry oraz dobry zapewne.
Tak i poetom się zwykło wymyślać od wieszczów/proroków/moralnych drogowskazów.
Zupełnie niepotrzebnie.
Cieszmy się urokiem słów złożonych przez Księcia z Krainy Łagodności,
bez emocjonowania się jego stosunkiem do opozycji/demokracji za PRLu,
czy np. Łemków (których - tych uważajacych się za Ukraińcow - jako ich niby patron
- w połowie lat 80tych opierdzielał za 'burzan nacjonalizmu'...)
BTW: 'kultowy poeta bieszczadzki' to IMVHO nieco spłycenie twórczości,
boć bardziej niż bieszczadzkim był już może 'zachodniobeskidzkoniskm',
a do tego lumpenpoetyckim, sarmackim itd. itp.
Zaś Belon/Bellon/WGB tylko wyraźnie nawiązali do jego twórczości coś w 3 pieśniach,
zaś wierszy AFAIR nie śpiewali wcale.
BTW^2: najwięksi artyści bodaj do renesansu uważali się za rzemieślników
- i dobrze im to służyło...
Serdeczności,
Kuba
Postawa ideologiczna człowieka nie zmienia piękna jego wierszy.
Dokładnie!
Ja nie wystawiam żadnych ocen czasom w których sikałem w pieluszki i jedyny ciężar komunizmu jaki odczułem i pamiętam to stanie w kolejce za papierem toaletowym... z ciekawości jednak zwracam na ten fakt uwagę bo o takich „grzechach” twórców mówi się w nawiasie (Gałczyński, Tuwim, Andrzejewski)... nie chodzi mi o wszczęcie dyskusji na miarę „sporu o Herberta” z lat 90... lecz zwykłe powrzucanie do tego wątku fragmentów, które świadczą o jego „sprzyjaniu systemowi”... to chyba dobre miejsce... i jak bym już miał wystawić jakiś wyrok krytyczny to nie tamtym czasom lecz tym – współczesnym...
nie rzucam też żadnych kamieni w stronę Harasymowicza... uważam jedynie że „mistrz Jan” uległ mocnemu przebrązowieniu zwłaszcza w Bieszczadach... a to już nie jest jego wina... czasami mam możliwość obserwowania zwolenników jego twórczości i wydaje się to towarzystwo bardzo sekciarsko i dogmatycznie nastawione do jego poezji.. traktując jego twórczość jako jakąś gnozę (wątki panteistyczne dominują w twórczości z „krainy łagodności”)... Dzisiaj dzięki projektowi „W górach jest wszystko co kocham” popularyzowana jest ta część twórczości Harasymowicza, która odwołuje się do gór Beskidy – Bieszczady. Harasymowicz w latach 90 jak już można było przeczytać w fragmencie powyżej uległ pewnej banicji w światku literackim... reaktywacja jego twórczości zaczyna się od tzw. „środowiska górskiego”.
Jedno jest pewne towarzyszami w latach osiemdziesiątych byli jeszcze wszyscy bez względu czy ktoś chciał czy nie chciał... stąd tytuł tego wątku nie powinien budzić jakiś kontrowersji. Mój ojciec nieprzerwanie uważa że za komuny było lepiej i co...? mam się tego wstydzić...? Może ci co wielbią Harasymowicza również nie powinni się wstydzić jego przeszłości...? a ten wątek na forum mógłby być likwidacją tego wstydu.
Basia Z.
28-02-2008, 10:01
Ja nie wystawiam żadnych ocen czasom w których sikałem w pieluszki i jedyny ciężar komunizmu jaki odczułem i pamiętam to stanie w kolejce za papierem toaletowym... z ciekawości jednak zwracam na ten fakt uwagę bo o takich „grzechach” twórców mówi się w nawiasie (Gałczyński, Tuwim, Andrzejewski)... nie chodzi mi o wszczęcie dyskusji na miarę „sporu o Herberta” z lat 90... lecz zwykłe powrzucanie do tego wątku fragmentów, które świadczą o jego „sprzyjaniu systemowi”... to chyba dobre miejsce... i jak bym już miał wystawić jakiś wyrok krytyczny to nie tamtym czasom lecz tym – współczesnym...
Jednak sam tytuł "towarzysz ..." - już wprowadza pewne wartościowanie.
Swoją drogą (tu dygresja) ciekawe jak skądinąd sympatyczne słowo np. "towarzysz wędrówki" przybrało wartość pejoratywną.
nie rzucam też żadnych kamieni w stronę Harasymowicza... uważam jedynie że „mistrz Jan” uległ mocnemu przebrązowieniu zwłaszcza w Bieszczadach... a to już nie jest jego wina... czasami mam możliwość obserwowania zwolenników jego twórczości i wydaje się to towarzystwo bardzo sekciarsko i dogmatycznie nastawione do jego poezji.. traktując jego twórczość jako jakąś gnozę (wątki panteistyczne dominują w twórczości z „krainy łagodności”)...
Ano właśnie - nie jego wina.
Osobiście bardzo lubię wiersze Harasymowicza i czasem je sobie po prostu dla przyjemności czytam (mam kilka tomików, wydanych właśnie w latach 70 i 80).
Ale od sekciarstwa jestem daleka i to "przebrązawianie" jak napisałeś też mi się nie podoba.
Ale czy to tylko jego jednego dotyczy ?
Jako osoba niestety dobrze pamiętająca stan wojenny przeżyłam w owym czasie dość mocne rozczarowanie w stosunku do postawy Harasymowicza.
Jego wiersze znałam już i lubiłam znacznie wcześniej.
Ale co innego czlowiek - co innego jego twórczość (podobno wielu pisarzy było niezłymi sku... rczybykami, damskimi bokserami , narkomanami, a w odbiorze ich twórczości nam to nie przeszkadza).
Zresztą potem - patrząc na stan wojenny i okres bezpośrednio po nim z perspektywy dłuższego czasu na wiele spraw patrzy się inaczej i wiele trudnych i nawet złych wyborów czlowiek jest w stanie wybaczyć.
A wiersze - bronią się same.
" W Górach jest wszystko co kocham" jest od lat ponad 40 hymnem naszego koła i nie dalej niż w sobotę śpiewałam go znowu w lesie przy ognisku.
Niektóre jego wiersze - to tak jakby ktoś czytał moje myśli.
Dzisiaj dzięki projektowi „W górach jest wszystko co kocham” popularyzowana jest ta część twórczości Harasymowicza, która odwołuje się do gór Beskidy – Bieszczady. Harasymowicz w latach 90 jak już można było przeczytać w fragmencie powyżej uległ pewnej banicji w światku literackim... reaktywacja jego twórczości zaczyna się od tzw. „środowiska górskiego”.
Moim skromnym zdaniem z piosenek "Domu o Zielonych Progach" wyraźnie wybijają się na plus te do słów Harasymowicza. No po prostu różnica jest zasadnicza.
I żadne naśladownictwo nic nie daje.
Drugim mistrzem i poetą był Wojciech Bellon.
Jedno jest pewne towarzyszami w latach osiemdziesiątych byli jeszcze wszyscy bez względu czy ktoś chciał czy nie chciał...
Nie prawda.
stąd tytuł tego wątku nie powinien budzić jakiś kontrowersji. Mój ojciec nieprzerwanie uważa że za komuny było lepiej i co...? mam się tego wstydzić...? Może ci co wielbią Harasymowicza również nie powinni się wstydzić jego przeszłości...? a ten wątek na forum mógłby być likwidacją tego wstydu.
Przeszłości poety nie ma się co wstydzić.
Wstydzimy się za siebie i za swoje wybory, a nie za innych.
Przeszłość poety można potępiać, można ją pochwalać, a może być obojętna.
Dla mnie osobiście jest obojętna.
Ważne są wiersze.
Najlepiej podsumowuje to sam Harasymowicz :-) :
"Ważne są tylko kopuły pieśni, które na górze wysokiej zostaną
Nikt nie szuka inicjałów cieśli, gdy cieśle dom postawią"
Ja nie wystawiam żadnych ocen czasom w których sikałem w pieluszki i jedyny ciężar komunizmu jaki odczułem i pamiętam to stanie w kolejce za papierem toaletowym... z ciekawości jednak zwracam na ten fakt uwagę bo o takich „grzechach” twórców mówi się w nawiasie (Gałczyński, Tuwim, Andrzejewski)... nie chodzi mi o wszczęcie dyskusji na miarę „sporu o Herberta” z lat 90... lecz zwykłe powrzucanie do tego wątku fragmentów, które świadczą o jego „sprzyjaniu systemowi”... to chyba dobre miejsce... i jak bym już miał wystawić jakiś wyrok krytyczny to nie tamtym czasom lecz tym – współczesnym...
(...)
Jedno jest pewne towarzyszami w latach osiemdziesiątych byli jeszcze wszyscy bez względu czy ktoś chciał czy nie chciał... stąd tytuł tego wątku nie powinien budzić jakiś kontrowersji. Mój ojciec nieprzerwanie uważa że za komuny było lepiej i co...? mam się tego wstydzić...? Może ci co wielbią Harasymowicza również nie powinni się wstydzić jego przeszłości...? a ten wątek na forum mógłby być likwidacją tego wstydu.
Fragmenty czego mają być wrzucane do Twojego wątku?:twisted:
A fragmenty "nie świadczące" też mogą być wrzucane,czy tylko chodzi Ci o potwierdzenie Twioch tez?Nieprawdą jest,że w latach osiemdziesiątych wszyscy byli towarzyszami-sam jestem tego przykładem i nikt nie był mnie do tego w stanie zmusić.
:)
Z Harasymowiczem, jak z wieloma innymi. Dla mnie nie liczy się to, że nieco się ktoś kłaniał czerwonym. Szkody wielkiej ludziom tym nie czynił. Najwyżej ci prawdziwi towarzysze dłużej utwierdzali się w przekonaniu o słuszności wybitnego systemu. albo przynajmniej mogli to wykorzystywać propagandowo. Kto miał rozum, ten się na takie bzdety nie łapał. A wiersze Harasymowicza towarzyszą mi od lat i będą, bez względu na jego jakieś tam umizgi do czerwonych.
Na marginesie: dyskusja o tamtych czasach najczęściej sprowadza się do oceniania wszelkiej maści ofiar systemu. Systemu, który miał tysiąc metod ustawiania ludzi z rukami po szwam. Często nawet nie od razu orientowali się, co z nimi zrobiono. Poza przypadkami plugawej współpracy tewolskiej, podjętej świadomie, łamiącej zasady przyjaźni, zaufania, zwykłej uczciwości itd. żadne inne postawy, nawet takie jak Harasymowicza, nie zasługują w moim mniemaniu na jakieś głębsze analizy. Jeśli chcemy się oderwać od tamtego syfu, osądźmy TWÓRCÓW! Ludzi z górnej półki, świadomie poddających kraj niszczycielskiej machinie komunizmu, jeżdżących po instrukcje do okupanta. Po prostu zdrajców. J.H. nim nie był na pewno. Nie będę więc wyszukiwał fragmentów na niego. Szkoda czasu.
Pozdrawiam,
Derty
Brak zdystansowania do dyskusji to chyba narodowa cecha... Szczerze mówiąc to wali mnie czy Harasymowicz był tylko trochę czerwony, czy całkowicie biały... Nie chce mi się grzebać w ideologii... chodzi mi o zwykłą faktografię... jako gówniarz dopiero w tej chwili mogę rekonstruować (szumnie to nazwę) historię kultury bieszczadzkiej w XX wieku (chodzi oczywiście o Beskidy i Bieszczady). Zostały mi więc tylko archiwalne Życie literackie, Trybuna Ludu, Kultura... Wiem że paru z was ma znacznie więcej lat niż ja i może nieco więcej powiedzieć o tych czasach... stąd też moja prośba o wrzucanie info niekoniecznie potwierdzającego kontrowersyjną dla niektórych tezę tematu... dziwie się że do tej pory na tym forum nie powstał w ogóle wątek dotyczący tego autora... chciałem nieco rozruszać forumowiczów w tym kierunku...
Upieram się że przed 89 wszyscy Polacy płynęli na jednym statku zwanym komunistyczną polską i wszyscy byli towarzyszami czy chcieli tego czy nie.
ja pod pistoletem nikomu nie będę nakazywał branie udziału w tej dyskusji :)
kolejny fragment:
Andrzej Kaliszewski, "Lichtarz ruski" - artyzm i prawda poematu, w: Jerzy Harasymowicz, Lichtarz ruski, Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy 1987, s. 43-48
[Szkic z listopada 1985 roku zasługuje na uwagę bodaj wyłącznie jako świadectwo czasu, w którym powstał - i obowiązującej wówczas wykładni wydarzeń historycznych - oraz zapewne warunek konieczny ukazania się "Lichtarza ruskiego" w osobnym wydaniu (w przeszło 20 lat od daty powstania). Dociekając zapowiedzianej w tytule "prawdy poematu", autor określa akcję "Wisła" mianem koniecznej i wymuszonej przez działania "band" UPA. Przedstawia utwór jako rozważanie nad bezbronnością pojedynczych ludzi wobec wydarzeń powodowanych "wyższą koniecznością". Bagatelizuje dramat przesiedlonych, sprowadza go do niedogodności transportu; podkreśla przy tym wysiłek włożony w sprawne przeprowadzenie akcji, karanie sporadycznych rzekomo nadużyć żołnierzy. Kaliszewski zauważa, iż poeta broni się przed jednostronnością ocen; sam jednak czyni wszystko, by zatrzeć wrażenie wywołane przez utwór - m.in. sugerując obecność w nim przejaskrawień - i wyłączyć ze współodpowiedzialności komunistyczne władze polskie: przedstawia ich decyzje jako zdeterminowane okolicznościami i wypływające z dobrych intencji, obarcza winą innych. Komentując fragmenty poświęcone "ułańskim wyczynom", sposobowi traktowania ludności ruskiej przez polskich żołnierzy, stwierdza, iż opisy te odnoszą się do wydarzeń z roku 1930 (na zupełnie innych terenach), za które odpowiedzialność ponoszą Piłsudski i przedwojenny Rząd RP. Zgodzić się można z oceną walorów artystycznych poematu - uznanego za jedno z największych osiągnięć Harasymowicza, sumę jego doświadczeń artystycznych - autor poświęcił jej jednak najmniej miejsca. Te same uwagi - w rozbudowanej formie - Kaliszewski wykorzystał w poświęconych "Lichtarzowi ruskiemu" ustępach monografii "Książę z Kraju Łagodności", s. 158-169.]
Drogi Derty a nie uważasz,że TWÓRCAMI byli:Roosevelt,Churchill i Stalin?A cała reszta(czytaj okupacja-komuna czy jak tam kto chce) to tylko konsekwencje konferencji techerańskiej i jałtańskiej ,gdzie po prostu sprzedano Rosji pół Europy w tym Polskę oczywiście?
Stały Bywalec
28-02-2008, 12:34
:)
(...) Jeśli chcemy się oderwać od tamtego syfu, osądźmy TWÓRCÓW! Ludzi z górnej półki, świadomie poddających kraj niszczycielskiej machinie komunizmu, jeżdżących po instrukcje do okupanta. Po prostu zdrajców. J.H. nim nie był na pewno. Nie będę więc wyszukiwał fragmentów na niego. Szkoda czasu.
Pozdrawiam,
Derty
Ale żeś Waćpan wygarnął z grubej rury, z moździerza pewnie.
Chociaż jest w tym dużo prawdy - lecz tylko w odniesieniu do lat 1944 - 56.
Później, a zwłaszcza od Gierka, to już była ewolucja i równia pochyła - raczej sterowana, choć czasem sterowanie wymykało się (na krótko) spod kontroli. A wszystko, jak pamiętamy, zakończyło się miękkim lądowaniem przy okrągłym stole.
W ostatnich latach karmi się nas różnymi "rewelacjami" nt. "TW", "OZI", itp. A czy zastanowiłeś się, Derty, dlaczego ww. miękkie lądowanie "okrągłostołowe" było w ogóle możliwe ? Bardzo chętnie (jest to oczywiście nierealne) zapoznałbym się z archiwami służb specjalnych, ale ... amerykańskich i angielskich. Spoczywają tam zapewne teczki osobowe naszych rodaków - lecz wydaje mi się, że raczej nie są to teczki działaczy byłej tzw. opozycji demokratycznej.
Nasi czołowi lewicowi politycy, obecnie 50-latkowie (i nieco starsi), mają w życiorysach różne zagraniczne staże i stypendia, i to raczej nad Potomakiem i Tamizą, a nie rzeką Moskwą. A przecież ktoś u nas im to umożliwiał, dawał zielone światło dla tego typu wyjazdów w latach 70. i 80. (z kilkuletnią przerwą w stanie wojennym). I bardzo dobrze, że tak się działo, ja to pochwalam - abym nie został źle zrozumiany.:-D
Wracając zaś do głównego wątku, nie mam za złe Marcinowi, że poruszył temat, który poruszył, lecz za samo zatytułowanie niniejszego wątku. Słowo "towarzysz" nie ma oczywiście znaczenia pejoratywnego, w końcu i Jan Skrzetuski był towarzyszem - chorągwi husarskiej Jaśnie Oświeconego Księcia Jeremiego Wiśniowieckiego. Józef Piłsudski też był na pewnym etapie swojego życia towarzyszem, zwrot ten obowiązywał bowiem (i chyba nadal obowiązuje) we wszystkich partiach socjalistycznych.
Ale w kontekście twórczości poety użycie owego tytułu, dla podkreślenia jakoby "kolaboranckiej" postawy poety, było - moim skromnym zdaniem - niewłaściwe.
trzykropkiinicwiecej
28-02-2008, 12:39
...Marcinie... mistrzu kierownicy i przyjacielu malkontenta...;-) w kwestii źródeł.. zapraszam w okolicach sierpnia do Bazy BERDO w Myczkowcach na Biesiadę Literacką pamięci Jerzego H. gdzie to będziesz miał możliwość konsultacji z Żoną Św. pamięci Poety... Nie wystarczy Ci się Stasiuka czepiać? ...ajjj....
PS> a jak ręka?
a nie uważasz,że TWÓRCAMI byli:Roosevelt,Churchill i Stalin?
I co z tego? Ważne jak się ludzie odnajdowali w tak urządzonym świecie. Byli Jaruzelscy-patrioci i towarzysze-Harasymowicze i, jak do dziś pouczają niektórzy, prawicowi bandyci z AK. OK. JA wyskakuję z tego wątku. We mnie on budzi zbyt silne emocje i nie potrafię beznamiętnym okiem speca od kultury obserwować wielu spraw. Pozdrawiam i życzę mimo wszystko sukcesu w ustalaniu prawdy o J.H. Mam nadzieję, że nie zamaże ona wymowy jego górskich poezji...
Derty
Stały Bywalec
28-02-2008, 13:19
Davsonie - sprawcami byli głównie Stalin (działający z premedytacją) i Roosevelt (infantylny i chory idealista w sprawach organizacji ładu powojennego na świecie). Churchill doskonale przewidywał, co się w Europie wyświęci, ale był przez tamtych dwóch zdominowany.
Polecam książkę pt. "Alianci" - autor Jonathan Fenby, Wydawnictwo Znak, Kraków 2007.
A teraz "pogdybajmy". Załóżmy, że w powojennej Polsce nie byłoby ani jednego "kolaboranta", a w czasie okupacji działałyby tylko AK, BCh i NSZ. I nikt by nie poparł komunistów przywiezionych przez Armię Czerwoną.
Co by wtedy było ? Myślicie, że demokratyczne wybory ?
G... prawda. Najechałoby się do Polski dużo więcej, niż to faktycznie miało miejsce, p.o. Polaków z ZSRR, tj. bolszewików z polskimi korzeniami etnicznymi. Takie dostaliby zadanie partyjne - utworzyć i utrzymać u nas administrację. A z kraju wywieziono by nie tysiące, lecz znów setki tysięcy patriotów (a może i więcej) na Syberię. I dokładnie powtórzyłaby się sytuacja obserwowana na ziemiach anektowanych przez ZSRR po dn. 17.09.1939 r. Tyle, że znacznie dłużej by to trwało.
A co by Zachód uczynił ? Dużo wrzawy w propagandzie i dyplomacji, nic więcej. A i to na krótko. ZSRR ustąpiłby wtedy może (taktycznie) w kwestii Korei - nie byłoby obecnie KRLD.
Krzysztof Franczak
28-02-2008, 13:22
Jeden z najwibitniejszych polskich rzeźbiarzy Xsawery Dunikowski zabił człowieka a niejaki malarz Niewiadomski zabił prezydenta Narutowicza.
A teraz "pogdybajmy". Załóżmy, że w powojennej Polsce nie byłoby ani jednego "kolaboranta", a w czasie okupacji działałyby tylko AK, BCh i NSZ. I nikt by nie poparł komunistów przywiezionych przez Armię Czerwoną.
Co by wtedy było ? Myślicie, że demokratyczne wybory ?
G... prawda. Najechałoby się do Polski dużo więcej, niż to faktycznie miało miejsce, p.o. Polaków z ZSRR, tj. bolszewików z polskimi korzeniami etnicznymi. Takie dostaliby zadanie partyjne - utworzyć i utrzymać u nas administrację. A z kraju wywieziono by nie tysiące, lecz znów setki tysięcy patriotów (a może i więcej) na Syberię. I dokładnie powtórzyłaby się sytuacja obserwowana na ziemiach anektowanych przez ZSRR po dn. 17.09.1939 r. Tyle, że znacznie dłużej by to trwało.
Stały Bywalcu z całym przynależnym Ci szacunkiem "gdybając" załóżmy,że Armia Czerwona nie "wyzwala" Polski a czynią to wojska np. amerykańskie (kto kogo wyzwala nie było kwestią przypadku a tylko wypełnieniem ustaleń techerańsko-jałtańskich).Wtedy jestem pewien losy Polski potoczyłyby się zupełnie inaczej.Wystarczy spojrzeć na losy NRD/NRF.Oczywiście to sfera gdybania lecz osobiście żałuję,że żołnierze mieli czerwoną a nie białą gwiazdę.:razz:
Basia Z.
28-02-2008, 14:19
Jeden z najwibitniejszych polskich rzeźbiarzy Xsawery Dunikowski zabił człowieka a niejaki malarz Niewiadomski zabił prezydenta Narutowicza.
No Niewiadomski nie był raczej wybitnym malarzem.
Znany jest właściwie jedynie z faktu zabójstwa prezydenta.
Ja myślałam o innym przykładach:
Podobają mi się książki Bukowskiego, ale jako człowiek to musiał być wyjątkowo obleśny typ.
Podobnież Dostojewski był podobno wyjątkowo nieprzyjemną kreaturą, a na dodatek polakożercą. Co wcale nie umniejsza jego znaczenia dla literatury.
Takich przykładów można by podać mnóstwo.
Nietaktem byłoby nie napisać o Broniewskim.Człowieku,który kłaniał się bolszewikom do stóp nigdy nie będąc partyjniakiem.Pięknie o tym pisał Hłasko:
" Broniewski nie chciał rozpocząć dyskusji na temat wyboru swoich wierszy bez uprzedniego pokrzepienia się alkoholem; po strasznej walce wewnętrznej uległem jego prośbie. Dziwny to był człowiek; oficer legionów, komunista nie należący do partii, więzień naszych kapryśnych braci, najbardziej polski poeta, jakiego można sobie wyśnić - a komunizm potrzebny mu był tylko z jednego powodu; ponieważ on, Broniewski, najbardziej lubił pisać o komunizmie. Żadne inne względy nie mogły tu wchodzić w rachubę i nie interesowały go zupełnie. [...]
Dziwny to był pijak; mógł być śmiertelnie pijany i zataczać się z kąta w kąt, ale z chwilą kiedy ja mu deklamowałem na przykład "Ulicę Miłą" i pomyliłem się choćby o jedno słowo - Władysław Broniewski natychmiast korygował mnie i to w sposób dość ostry. [...] I był dziwakiem: kapitan legionów, kawaler orderu Virtuti Militari był dumny, że zdobył ten order walcząc przeciw bolszewikom, którym kłaniał się czapką do ziemi. Więzień Stalina, kiedy zapytawszy mnie, co o nim sądzę, usłyszał, że trudno mi go sądzić, ponieważ boję się bandytów, przed którymi nie ma gdzie uciec - dostał ataku furii... Nie to było ważne, że Ziutek Słoneczko wymordował ileś tam milionów ludzi i zbudował największy na świecie obóz koncentracyjny, nie to było dlań ważne, iż on sam siedział w więzieniu sowieckim - ważne było dlań jedynie to, że on, Władysław Broniewski, napisał wiersz na cześć człowieka, którego ja obraziłem. Pobiegł na górę dygocząc z wściekłości; po jakiejś chwili zbiegła na dół przerażona służąca i powiedziała mi, abym wynosił się natychmiast, ponieważ pan Broniewski jest pijany i dzwoni do Urzędu Bezpieczeństwa. Złapałem palto i raźno wybiegłem w mrok."
Krzysztof Franczak
28-02-2008, 18:28
No Niewiadomski nie był raczej wybitnym malarzem.
Znany jest właściwie jedynie z faktu zabójstwa prezydenta.
Dlatego napisałem niejaki ale można to czytać jako nijaki.
Stały Bywalec
28-02-2008, 19:39
Davsonie:
1. Oczywiście, gdyby Polskę wyzwolili w latach 1944/45 Alianci Zachodni, moje "gdybanie" traci sens - jako w ogóle bezprzedmiotowe. Ale ja sobie "pogdybałem" przy innym, niestety realnym - bo sprawdzonym historycznie - założeniu.
2. Nie jestem znawcą biografii i twórczości Wł. Broniewskiego, więc nie będę się mądrzył. Ale wiem, za co uwięziło go NKWD. Za następujący wierszyk, krążący po Lwowie w latach 1939 i 1940:
I byłby nowy Grunwald,
I byłyby nowe Płowce,
Gdyby nie te bombowce
I gdyby nie te czołgi
- znad Wołgi !
Krzysztof Franczak
28-02-2008, 20:42
Davsonie:
2. Nie jestem znawcą biografii i twórczości Wł. Broniewskiego, więc nie będę się mądrzył. Ale wiem, za co uwięziło go NKWD. Za następujący wierszyk, krążący po Lwowie w latach 1939 i 1940:
I byłby nowy Grunwald,
I byłyby nowe Płowce,
Gdyby nie te bombowce
I gdyby nie te czołgi
- znad Wołgi !
a to ? nie jest piękne:
Kochałbym cię (psiakrew, cholera!),
gdyby nie ta niepewność,
gdyby nie to, że serce zżera
złość, tęsknota i rzewność.
Byłbym wierny jak ten pies Burek,
chętnie sypiałbym na słomiance,
ale ty masz taką naturę,
że nie życzę żadnej kochance.
Kochałbym cię (sto tysięcy diabłów),
kochałbym (niech nagła krew zaleje!),
ale na mnie coś takiego spadło,
że już nie wiem, co się ze mną dzieje:
z fotografią, jak kto głupi, się witam,
z fotografią (psiakrew!) się liczę,
pójdę spać i nie zasnę przed świtem,
póki z grzechów się jej nie wyliczę,
a te grzechy (psiakrew!) malutkie,
więc (cholera) złości się grzesznik:
że na przykład, wczoraj piłem wódkę
lub że pani Iks - niekoniecznie.
Cóż mi z tego (psiakrew!), żem wierny,
taki, co to "ślady po stopach"?...
Moja miła, minął październik,
moja miła (psiakrew!), mija listopad.
Moja miła, całe życie mija...
Miła! Miła! - powtarzam ze szlochem...
To mi życie daje, to zabija,
że ja ciągle (psiakrew!) ciebie kocham. albo tu http:// www.jacek-jarecki.blog.onet.pl/2,ID168414177,index.html (http://www.jacek-jarecki.blog.onet.pl/2,ID168414177,index.html) takie jesiennie bieszczadzkie
No Niewiadomski nie był raczej wybitnym malarzem.
Znany jest właściwie jedynie z faktu zabójstwa prezydenta.
Polichromia w kościele (chyba św. Andrzeja) na "Starym Mieście" w Koninie
Więcej jego "dzieł" też nie znam
Jako dziecko poznałam większość naszych Wielkich. Nasunęła mi się pewna myśl. Mój ulubiony wiersz.
http://tekstpiosenki.emuzyka.pl/1890/10.html
"Bar pod zdechłym psem Broniewskiego"
O wiele lepiej od Michała Bajora interpretuje ten wiersz Broniewskiego...Rycho Szociński!
Lubię poezję Broniewskiego, tę nierewolucyjną. Jest pisana z nerwem, z pasją. Jedno z lepszych wykonań - deklamacji wiersza Bar pod zdechłym psem słyszałem w galerii "Pod kogutem" w Cisnej, na wernisażu Agnieszki Słowik. Deklamował z pasją i ogniem ... Ryszard Szociński.
Pozdrawiam
Długi
andrzej627
28-02-2008, 22:06
Deklamował z pasją i ogniem ... Ryszard Szociński.
Można to zobaczyć:
Spotkanie w Siekierezadzie (http://pl.youtube.com/watch?v=JuI-TT_L1vo)
Stały Bywalec
29-02-2008, 07:19
Zauważyłem, że niniejszy wątek zaczął bardziej dotyczyć "towarzysza", niż osoby, której początkowo został poświęcony.
Pragnę więc wskazać innego, zapomnianego dziś całkowicie twórcę z już nie łatką, ale wręcz łatą "towarzysza". Tym razem nie poetę, lecz pisarza.
Mam na myśli też nieżyjącego już Zbigniewa Nienackiego, dość powszechnie kiedyś znanego autora różnych "Panów Samochodzików" i wydanej w latach 80-tych w atmosferze skandalu obyczajowego powieści pt. "Raz w roku w Skiroławkach".
Ale ów pisarz napisał również kilka innych b. ciekawych książek, m.in. "Wielki las", ale przede wszystkim trylogię historyczną "Dagome Iudex":
"Ja, Dago", "Ja, Dago Piastun" i "Ja, Dago Władca".
Akcja tej beletrystycznej trylogii toczy się na ziemiach polskich w IX w., a Nienacki oparł ją na własnej wizji historycznej utworzenia naszego państwa. A nie jest to wizja zupełnie fantastyczna, gdyż ostatnio powraca do niej kilku profesjonalnych historyków z tytułami profesorskimi. W największym skrócie: protoplastą historycznych władców Polski średniowiecznej był rycerz Dagon, przybyły ze Skandynawii.
Natomiast "Wielki las" polecam osobom lubiącym zarówno las (tytuł nie stanowi bowiem tylko przenośni), jak i powieści sensacyjne. Bohaterem ksiązki jest oficer Departamentu I (czyli wywiadu) MSW z czasów, jakżeby inaczej, PRL. Ale od razu wyjaśniam, że powieść nie traktuje o żadnych bohaterskich wyczynach owego "esbeka", lecz o jego sporych kłopotach zawodowych i osobistych. I chyba z tego ostatniego powodu, mimo że świetnie napisana, została zignorowana i w zasadzie przeszła bez echa po ukazaniu się w księgarniach. Dla ówczesnej opozycji była to bowiem powieść napisana przez "aparatczyka", a z kolei ekipie rządzącej nie spodobała się - gdyż zamiast sławić funkcjonariuszy wywiadu, to stawiała ich w dwuznacznych i niejasnych sytuacjach, sporo przy tym odsłaniając kulisy pracy operacyjnej naszej SB za granicą.
http://www.youtube.com/watch?v=rU483lRH3OY&feature=related
szelenberg
04-10-2008, 17:11
Wydaje mi się, że pamiętam wystąpienie Harasymowicza w telewizji w stanie wojennym. Nie pamiętam szczegółów, ale nie robiło to dobrego wrażenia.
Tak więc zdolność do pisania wierszy nie musi iść w parze z ogólnym, w tym także etycznym, rozwojem osobowości.
Dlatego despota Timur pozostawił dwa spadki - piękną architekturę i niezliczoną ilość kości pomordowanych. Mordował do 12, a po dwunastej zajmował się budowaniem swoich miast.
Takim małym Timurkiem, kieszonkowym, był właśnie Mr Harasymowicz, tylko on zamordował głównie własną przyzwoitość.
A za niektóre wiersze mimo wszystko mu dziękuję.
I jeszcze jedno - czy poza poglądami prokomunistycznymi koleś był też kapusiem - bo nie jestem pewny?
Towarzysz podróży...
Leśne akcenty Harasymiady 2009
(16-09-2009 )
KOMAŃCZA. O wielu leśnych akcentach z życia poety Jerzego Harasymowicza można było usłyszeć w trakcie trzydniowej imprezy pod hasłem „Harasymiada 2009”, która w dniach 10-12 września odbyła się w Komańczy.
Jej program, przygotowany przez Gminny Ośrodek Kultury w Komańczy, był niezwykle bogaty. Już w pierwszym dniu odbyła się konferencja na temat. „Bieszczadzki nurt w poezji Jerzego Harasymowicza”, wyświetlono też filmowe wspomnienie o poecie opatrzone komentarzem jego żony, Marii.
Wieczorem w restauracji „Pod Kominkiem” odbyły się koncerty pieśniarzy, śpiewających teksty Harasymowicza. Wystąpili znani artyści, reprezentujący ducha „krainy łagodności”: Elżbieta Adamiak, Julia Doszna i Grzegorz Śmiałowski.
Nazajutrz, po mszy świętej za duszę poety, odbyła się uroczystość nadania bibliotece w Komańczy imienia Jerzego Harasymowicza, co w roku 60-lecia istnienia tej placówki miało niezwykle podniosły charakter. Przed wejściem do biblioteki odsłonięto piękną tablicę pamiątkową, autorstwa Grzegorza Totkowicza, ufundowaną przez Nadleśnictwo Komańcza.
Blasku tej uroczystości dodał występ Sygnalistów Myśliwskich z Zespołu Szkół Leśnych w Lesku. Młodzi trębacze rzeczywiście zachwycili swym kunsztem. Z kolei popołudniowy wyjazd na Przełęcz Wyżną, gdzie znajduje się symboliczny grób poety, okazał się turystycznym spotkaniem pokoleń. Przed dwoma głazami, imitującymi bramę w góry, złożono wiązanki kwiatów.
Padła też propozycja nazwania Przełęczy Wyżnej imieniem Harasymowicza. Obecny na spotkaniu Włodzimierz Podyma, wójt Gminy Lutowiska, obiecał wesprzeć tę inicjatywę. Na wieczornym ognisku dominowały dawne melodie rajdowe, wiele z nich wykonywał słynny przed laty autor piosenek turystycznych, Andrzej Mróz, kompozytor m.in. takich przebojów jak: „A w górach nie ma już nikogo”, „Ostatni studencki rajd” czy „Od Turbacza”.
Trzeci dzień „Harasymiady” miał swoje leśne akcenty. Rozpoczął się od uroczystego odsłonięcia obelisku przed kwaterą łowiecką w Mikowie, gdzie Jerzy Harasymowicz, jak głosi napis na pamiątkowej tablicy, „… po raz ostatni oglądał góry”. W obecności leśników i turystów aktu odsłonięcia dokonali: Maria Harasymowiczowa, żona poety, Stanisław Bielawka, wójt Gminy Komańcza i Edward Balwierczak, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.
Na mosiężnej tablicy, ufundowanej przez leśników, wyryto poetycki testament Harasymowicza:
„Kiedy jak buki na mróz serce mi pęknie
połóżcie mnie na wóz z widokiem na Bieszczady
na wielki pożar gór na wielką jesień
którą sam roznieciłem pisaniem...”
- Słowa te będą przypominać o ostatnim pobycie poety w naszych górach – powiedział dyrektor Edward Balwierczak.
- Chociaż tak naprawdę Jerzy Harasymowicz wrócił w Bieszczady, gdyż jego prochy pozostały gdzieś na połoninach, a poezja roznieciła serca i umysły wielu mieszkańców Bieszczadów i ludzi przyjeżdżających tu jako turyści.
Specjalnym albumem dyrektor Balwierczak uhonorował obecnego na uroczystości Lecha Trzaskę, leśnika, kolegę Jerzego Harasymowicza z czasów szkolnych. Po południu wszyscy uczestnicy Harasymiady, jak również duże grono turystów bawiących w schronisku „Latarnia Wagabundy” w Woli Michowej, wzięli udział w prawdziwej uczcie poetyckiej.
Promocja książki bieszczadzkiej, spotkania z autorami, podsumowanie konkursów i wręczenie nagród laureatom wypełniły czas aż do wieczora. Chłód wieczoru rozproszyła ognista muzyka wschodniokarpacka w wykonaniu kapeli „Kremenaros”, zaś długo w noc, przy ogniskach, słychać było gitary i śpiew turystycznych piosenek.
Edward Marszałek
Rzecznik prasowy RDLP w Krośnie
trzykropkiinicwiecej
20-09-2009, 17:27
..i były tam kiełbaski... piwo bezalkoholowe, konkursy z nagrodami, słodycze i koszyk pełen łakoci... jak w czerwonym kapturku... och szkoda babci szkoda...
sprzysiezony
03-10-2009, 01:38
"W. Broniewski, 22 IX 1939 - Lwów
Byłby nowy Grunwald i byłyby nowe Płowce
Gdyby nie te bombowce
I gdyby nie te czołgi
Które tu przyszły znad Wołgi..."
Broniewski zmienił poglądy-Harasymowicz swoim pozostał wierny do końca....
szelenberg
22-11-2009, 23:38
Żaden.
Postawa ideologiczna człowieka nie zmienia piękna jego wierszy.
Czy ktoś chwaliłby się zachwytem dla np. wierszy Hitlerka? Raczej nie.
W przypadku komunistów nastąpiło obrzydliwe zrelatywizowanie, może dlatego, że zbyt wielu ludzi sprzedało sie za PRL-u? A teraz nie pozwolą na rzeczywiste odrzucenie komunizmu?
To nic, że komunizm unicestwił w sumie prawie setki milionów istnień. Przygłupów, którzy go wyznawali uznajemy za niegroźnych romantyków, którzy chcieli dobrze?
Paranoja.
Basia Z.
23-11-2009, 09:02
Paranoja.
Facet, czy w ogóle wiesz o czym piszesz ?
B.
Czy ktoś chwaliłby się zachwytem dla np. wierszy Hitlerka? Raczej nie.
W przypadku komunistów nastąpiło obrzydliwe zrelatywizowanie, może dlatego, że zbyt wielu ludzi sprzedało sie za PRL-u? A teraz nie pozwolą na rzeczywiste odrzucenie komunizmu?
To nic, że komunizm unicestwił w sumie prawie setki milionów istnień. Przygłupów, którzy go wyznawali uznajemy za niegroźnych romantyków, którzy chcieli dobrze?
Paranoja.
Heidegger, Borges, Pound, Celine, Gertrude Stein i Eliade... wiele osób czyta ich książki w chwili obecnej i się nimi fascynuje, a wiesz co ich łączy...? dali dupy faszystą... Dziwne to, ale człowiek to takie coś co jest w połowie świnią i w połowie aniołem.
szelenberg
24-11-2009, 19:29
Facet, czy w ogóle wiesz o czym piszesz ?
B.
Ja wiem, ale Ty chyba nie zrozumiałaś?
Stały Bywalec
24-11-2009, 19:44
Facet, czy w ogóle wiesz o czym piszesz ?
B.
Daj spokój - przecież on tu zalogował się tylko po to, aby pobruździć.
Trzeba przemilczeć, i tyle.
komisaRz von Ryba
24-11-2009, 22:25
Zbigniewa Nienackiego, Ale ów pisarz napisał również kilka innych b. ciekawych książek, m.in. "Wielki las", ale przede wszystkim trylogię historyczną "Dagome Iudex":
"Ja, Dago", "Ja, Dago Piastun" i "Ja, Dago Władca".
Akcja tej beletrystycznej trylogii toczy się na ziemiach polskich w IX w., a Nienacki oparł ją na własnej wizji historycznej utworzenia naszego państwa. A nie jest to wizja zupełnie fantastyczna, gdyż ostatnio powraca do niej kilku profesjonalnych historyków z tytułami profesorskimi. W największym skrócie: protoplastą historycznych władców Polski średniowiecznej był rycerz Dagon, przybyły ze Skandynawii.
.
Podpisuję się! bardzo mi się podobało! szkoda że można znaleźć tylko w bibliotekach.
Z innych pisarzy to Szklarskiemu, od przygód Tomka zarzucano współpracę z Niemcami w czasie okupacji.
Witam (jako, ze to mój pierwszy post na forum)
Dyskusja wciągnęła mnie do tego stopnia, że aż postanowiłem się zarejestrować.
Muszę przyznać, że jestem zdecydowanym zwolennikiem oddzielenia autora od twórczości. W pewnym stopniu. w końcu i Bułhakow i Mandelsztam decydowali się w końcu na pisanie tekstów wychwalających Stalina, ale czy to przekreśla ich dzieła, także w ich wymairze moralnnym? Nie sądze.
Tak samo nie przekreślał bym Tuwima, Gałczyńskiego (którego wiersz Umarł Stalin, nie zależnie od treści jest bardzo dobrym wierszem)
Także i Mistrza Jerzego nie potępiał bym w czambuł zwłaszcza, że mam przed oczami wlaśnie jego tomik z 83 roku w którym zawarty jest wiersz Bojkowszczyzna ze słowami "Cóż - sława/ sumieniom naszym/sława". Więc nawet wydając legalnie pozwalał sobie na ile mógł.
A tak btw. Miałem okazji słuchać baru pod zdechłym psem w cisnej na żywo, rzeczywiście Szociński jest najlepszy ^^
skrótowo, bo inaczej nie można:
"zniewolony umysł", taa, równie dobrze można by sklasyfikować autora tegoż zdanka do kategorii: "zniewolony umysł".
(nawiasem, najbardziej zniewolone umysły, to ... zgadnijcie LOL).
Ale nie o tym ... jeśli autor posiadł warsztat, to to już nie sztuka, a rzemiosło najzwyklejsze dla Autora, dla czytelnika to sfera sacrum 8-)
Księżycowa gospodarka ... mamy ją i dziś, jedna padła, pożarła ją inna, też księżycowa, chyba że nie wiemy, o co biega, no to OK, ta obecna jest Słoneczna ;))))), padnie za chwilę.
A, czerń i biel, że niby tylko one ... napiszę wprost - sranie w banię - czerń i biel, to barwy, cała reszta to kolory, jak pokumamy o co biega.
Coś napisane, że Towarzysze ... najprawdziwsi, latający po kirchach, chrzczący swe dziatki , Was pewnie też, i uczęszczające na chrzty inszej gawiedzi, biorące śluby kościelne, mający w rodzinach księży :). Prawdziwe Towarzysze, jak My wszyscy, ROTFL. Nawet to nie zaleciało Towarzyszami.
Papier toaletowy, ćmiki na kartki, wódeczka też, po 4 kilo żarła na ryj. Niedola była. Ale i i idea była, wystać, dostać, do chaty sprowadzić, do piwnicy benzynę. Dziś co: towaru tyle, że nie wiada co wybrać, a wszystko w ChRL produkowane :). Zero emocji:)
Co do Broniewskiego ... chciałoby się napisać: daleko wałachom do pełnokrwistych koni ...
Nienacki, taa, może wejdźta to jakiejkolwiek biblioteki, o ile jeszcze takowe są i zapytajcie o te najbardziej sczytane, oblepione, w rozsypce, może się oczęta otumanione "Bieszczadem" jakoś sklarują :)
Zachwyty nad A.H. , dziełami hitlerowców ... jak najbardziej na aukcjach od jakiegoś czasu, popiersia w brązie, szachy, płótna .... Sztuka. Współczesna, sięgająca do korzeni w dodatku. A że lata 30/40? Sztuka! Wojna jakaś była? Eeee, chyba nie o to biega.
Komunizm i setki milionów ofiar, no, można by napisać, kapitalizm i setki milionów ofiar, feudalizm i też owe nieszczęsne setki ... Można by o inkwizycji, ale po co, skoro ona jest superkowa, jak tu się produkował user, że nie wspomnę o adminie jednym , czy moderatorze, sorry, nie ma znaczenia,
taaa, faktycznie, generał Don Francisco Paulino Hermenegildo Teódulo Franco y Bahamonde Salgado Pardo był OK, tylko jakoś sami Hiszpanie pokazali, jak bardzo mają Franco w dupie, dziś Hiszpania to ... wolny kraj, starczy zrzucić okowy, przesądy, pokazać, komu trza, miejsce w szeregu. Ale OKI.
Weźcie se idźcie w te góry, wąchając kwiatki, od schroniska do schronu, tak bedzie dobrze :). Dyscyk poapada i bedzie OKI.
Dostałam rękopisy wierszy Harasymowicza i jest to jeden z najmilszych prezentów. Kompletnie mnie nie obchodzi jaki głosił (a jaki miał naprawdę) światopogląd. Interesuje mnie jak patrzył na przyrodę, jak to wyrażał, jak pięknie to pokazywał innym.
http://www.krosno.lasy.gov.pl/aktualnosci/-/asset_publisher/sE8O/content/wkrotce-lesny-harasymowicz
Wkrótce „leśny” Harasymowicz
Dodał: Zbigniew BoczarDodano: Śr, 12 lut 2014 09:34
„Wszystkie wiersze są w bukach” to tytuł tomiku poezji Jerzego Harasymowicza, który ukaże się w marcu tego roku nakładem Wydawnictwa Ruthenus.
http://www.krosno.lasy.gov.pl/image/journal/article?img_id=23545449&t=1392198743366 (http://www.krosno.lasy.gov.pl/image/journal/article?img_id=23545448&t=1392198743266)
http://www.krosno.lasy.gov.pl/image/journal/article?img_id=23545451&t=1392198743483 (http://www.krosno.lasy.gov.pl/image/journal/article?img_id=23545450&t=1392198743382)
Znajdą się w nim utwory o tematyce leśnej, inspirowane przyrodą Karpat. Publikacja ukazuje się z inicjatywy leśników w roku 90-lecia Lasów Państwowych, podkreślając znaczenie polskiego lasu w kulturze narodowej i walory naszych zasobów leśnych, stanowiące inspirację dla najznakomitszych twórców.
Liczący 108 stron zbiorek mieści 60 wierszy i wprowadzenie, poświęcone leśnym aspektom życia Jerzego Harasymowicza (1933-1999). Poeta miał nie tylko wrodzoną wrażliwość na las, ale też fachową o nim wiedzę, zdobytą w trakcie nauki w Gimnazjum Leśnym w Limanowej i Technikum Leśnym w Ojcowie. Okazuje się jednak, że wśród ponad 50 tomików tego autora trudno znaleźć taki, który byłby w całości inspirowany lasem.- Mąż nie zapomniał o swej przygodzie ze szkołą leśną; kiedyś jadąc do Muszyny, pokazywał mi las, który sadził na praktykach szkolnych – mówi Maria Harasymowiczowa. – Pamiętam, że właśnie po tym wyjeździe powstał wiersz „Budowałem las". Cieszę się, że leśnicy pamiętają o jego leśnych korzeniach, czego dowodem jest ten tomik poezji.
W latach 70. przy turystycznych ogniskach niemal obowiązkowe było śpiewanie „W górach jest wszystko, co kocham…", a prawdziwym hitem stała się inna piosenka do słów Harasymowicza, „W lesie listopadowym". W latach 80. i 90. poeta bardzo często bywał w Bieszczadach, często też o nich pisał.
W roku 1999 ciężko zachorował. Latem odbył podróż w Bieszczady, gdzie korzystał z gościny leśników w Nadleśnictwie Komańcza. Był już chory i myślał o nadchodzącej śmierci. W jednym z ostatnich wywiadów powiedział: „...Drzewo się z wiosną odrodzi, a martwy człowiek posłuży mu za odżywkę. Dlatego marzę o tym, żeby moje prochy były rozsypane..."Jerzy Harasymowicz zmarł 21 sierpnia 1999 roku. Jego prochy zostały rozrzucone nad Bieszczadami a na Przełęczy Wyżnej stanął pomnik poety. Harasymowicz ma w Bieszczadach również żywe pomniki, jak choćby „Biesiady harasymowiczowskie" organizowane co roku przez harcerzy Hufca ZHP Ziemia Sanocka w stanicy „Berdo" w Myczkowcach. Jesienią w Komańczy organizowane są „Harasymiady", które przypominają twórczość poety, ściągają jego sympatyków i dawnych przyjaciół. Ich organizatorem jest Gminna Biblioteka Publiczna im. Jerzego Harasymowicza w Komańczy przy udziale miejscowego nadleśnictwa. W trakcie „Harasymiady" w 2009 roku odsłonięto też obelisk w Mikowie, ufundowany przez leśników, upamiętniający miejsce ostatniego pobytu poety w tych górach.Tomik „Wszystkie wiersze są w bukach" to kolejny dowód, że poezja Harasymowicza wrosła w nasze góry i lasy. Jego tytuł zaczerpnięty został z wiersza „W górach jest wszystko, co kocham…" Zbiór ukaże się początkiem marca tego roku, a jego uroczysta promocja odbędzie się 26 marca w ramach cyklu „środy literackie" w Krośnieńskiej Bibliotece Publicznej, wpisując się w cykl wydarzeń na Podkarpaciu związanych z 90-leciem Lasów Państwowych.
Edward Marszałek
rzecznik prasowy RDLP w Krośnie
mili moi...
myślałem kiedyś o takim G. Grassie...- jak pamiętacie był umoczony w faszyzm...
zadałęm sobie pytanie- co zrobić z facetem który kiedyś zrobił w życiu złą rzecz ale reszte życia poświecił naprawieniu tego ( o ile tak było)
Czy traktować go na równi z gościem który udaje, że nic się nie stało a co gorsza próbuje wmówić, że owczesne postępowanie złe nie było?
Myślę, że trzeba to rozgraniczyć....
a co do Nienackiego- uważam go za najlepszego i najciekawszego pisarza powojennej polski.
No wiem...powiesicie na mnie psy...trudno..."Wielki Las" znam prawie na pamięć....i nic tego nie zmieni...
a czy był w ORMO i PRON...pies mu morde lizał....Dobraczyński też był a też go lubiłęm czytać.
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.