Zobacz pełną wersję : Sprostowanie artykułu [ukąszenie przez żmiję]
Witam, chciałem wyrazić swoje zdanie, na temat tego tekstu :
http://www.bieszczady.net.pl/fauna.php
A mianowicie końcowej jego części traktującej o Vipera berus. O ile to, że jest to wąż spokojny i to nie on chce nam zrobić krzywdę tylko z reguły my jemu i nie zmuszony nie atakuję, jest najprawdziwszą prawdą, to informacje co do postępowania po ukąszeniu są całkowicie błędne i mogą spowodować więcej złego niż dobrego. Po pierwsze, nie powinno się nacinać rany, gdyż zwiększa to tylko możliwość zakażenia, a nic nie pomoże ponieważ jad rozchodzi się bardzo szybko. Po drugie, pod żadnym pozorem nie powinno się zakładać opaski uciskowej, ponieważ zwiększa to tylko stężenie jadu w krwi na danym odcinku ciała i może spowodować większe zniszczenia, a także doprowadzić do zmian martwicznych.
Viperaberus
30-04-2008, 01:39
O proszę, coś jakby o mnie! :D
Ps. Nie znam się ale dziwi mnie nieco to, co piszesz o tej opasce. Wiele razy, z różnych źródeł słyszałem/czytałem o tym, że jednak powinno się zakładać.
Nowe standardy medyczne przywidują nic nie robienie jeżeli ugryzie nas żmija. Nie wiem co z alergikami, chyba po kilku minutach umierają ale pozostali mogą być spokojni. Tak mnie uczyli ostatnio.
Irek masz jeszcze jeden błąd w tekście o żubrach.
Witam na forum Nowego.
Basia Z.
30-04-2008, 08:47
Nowe standardy medyczne przywidują nic nie robienie jeżeli ugryzie nas żmija.
Nie "nic nie robienie" tylko unieruchomienie ukąszonego miejsca tak aby jad się nie rozchodził, jak najszybsze wezwanie pomocy, lub transport poszkodowanego do szpitala w pozycji nieruchomej.
Jeśli żmija ukąsiła w kończynę to należy ją unieruchomić, zdjąć z niej wszelkie pierścionki, zegarki, bransoletki itd.
Chodzi o to, ze ukąszony powinien się jak najmniej się poruszać i jak najszybciej powinien otrzymać surowicę, ale bezwzględnie w warunkach szpitalnych.
Surowica sama w sobie jest bardzo silnym alergenem i wolno ją podawać tylko w szpitalu, tak aby "w razie czego" czyli w razie wstrząsu anafilaktycznego można było udzielić pomocy.
W miejscu wypadku można jak najszybciej po wypadku odessać jad z ranki za pomocą specjalnego zestawu wytwarzającego podciśnienie (do kupienia w aptekach za parę złotych).
Ja w każdym razie mam taki zestaw w swojej apteczce.
Pozdrowienia
Basia
To jest oczywiste w swojej oczywistości.
Z wyjątkiem odssysania jadu. Nic mi o tym nie mówiono na ostatnim szkoleniu medycznym.
Basia Z.
30-04-2008, 10:01
To jest oczywiste w swojej oczywistości.
Z wyjątkiem odssysania jadu. Nic mi o tym nie mówiono na ostatnim szkoleniu medycznym.
Odsysać nie wolno ustami, bo można się narazić samemu, lub spowodować zakażenie ranki po ukąszeniu (każdy ma jakieś bakterie w jamie ustnej).
Natomiast takim urządzeniem wolno.
Kupiłam dwa lata temu w aptece (kosztowało chyba około 12 zł) nazwa sie "antykleszcz" i może służyć też do usuwania kleszczy.
Tak to wygląda:
7227
Znajomi farmaceuci, lekarze i GOPR-owcy potwierdzili ze to może być skuteczne pod warunkiem zastosowania zaraz po ukąszeniu. Wtedy odsysając zmniejszy się ilość jadu w organizmie.
Podobny zestaw dostał mój mąż w prezencie od Włochów z którymi razem eksplorował jaskinie w okolicach Werony jakieś 35 lat temu.
W tamtych okolicach tez jest sporo żmij i to dużo groźniejszych niż u nas (np. żmija rogata, której ukąszenie często bywa śmiertelne), więc Włosi to stosowali.
Tamten zestaw się rzecz jasna przeterminował (gumowa gruszka, która tam była zwyczajnie sparciała,), wiec kupiłam nowe urządzenie.
Można taki zestaw zrobić samemu np. z gruszki do lewatywy dla niemowląt.
Ale warunkiem skuteczności jest wytworzenia sporego podciśnienia.
Kiedy moi synowie próbowali to na sobie (co widać na zdjęciu) mieli potem na rękach siniaki.
Pozdrowienia
Basia
Nie wyssysać. Sprawdziłam. Neurotoksyna rozchodzi się po organiźmie. Odssysając można co najwyżej usunąć do 20 % jadu i to zaraz po ukąszeniu. Niewiele pomoże, a może spsprać ranę.
No i najważniejsze. Niech przewodnicy zajma się przewodniczeniem, a nie zabawą w lekarza. To opinia lekarza z którym rozmawiałam.
Wstrząs anafilatyczny może spowodować szereg przyczyn. Nie tylko jad. Można być np.uczulonym na ślinę gadów.
Basia Z.
30-04-2008, 10:53
Nie wyssysać. Sprawdziłam. Neurotoksyna rozchodzi się po organiźmie. Odssysając można co najwyżej usunąć do 20 % jadu i to zaraz po ukąszeniu. Niewiele pomoże, a może spsprać ranę.
Zgadza się, a czy ja piszę co innego ?
Też piszę że to może być skuteczne tylko zaraz po ukąszeniu.
Piszę też że nie wolno tego robić ustami, aby rany nie zakazić, czyli jak Ty piszesz "spaprać".
Natomiast zachowując zasady antyseptyki (przed odessaniem zdezynfekować rankę za pomocą np. alkoholu izopropylowego, są w sprzedaży takie waciki do dezynfekcji) można te 20 % jadu skutecznie odessać.
No i najważniejsze. Niech przewodnicy zajma się przewodniczeniem, a nie zabawą w lekarza. To opinia lekarza z którym rozmawiałam.
I tu się zupełnie nie zgadzam.
Prowadząc grupę w warunkach, gdzie do najbliższego lekarza mam 60 km i brak do niego dojazdu (Czywczyny, Połoniny Hryniawskie, czy inne takie góry) muszę być przygotowana na to aby skutecznie udzielić pierwszej pomocy.
Piszę wyraźnie - pierwszej pomocy a nie leczenia.
Odessanie jadu, podobnie jak unieruchomienie złamanej kończyny jest pierwszą pomocą, a nie leczeniem, nie podaję przecież poszkodowanemu żadnych środków.
Poza tym i tak niezbędne jest wezwanie pomocy i jednocześnie jak najszybszy transport do lekarza.
Wstrząs anafilatyczny może spowodować szereg przyczyn. Nie tylko jad. Można być np.uczulonym na ślinę gadów.
Tego nikt nie neguje.
Wtedy tym bardziej może być pomocne odessanie nawet tylko tych 20 % jadu.
Zresztą proponuję dać się wypowiedzieć fachowcom.
Jest tu na sali jakiś lekarz ?
;-)
Pozdrowienia
Basia
Po pierwsze nie możesz być przewodnikiem po Karpatach ukraińskich. Nie masz uprawnień (już to ustaliliśmy nasze uprawnienia obowiązują tylko w Polsce), a po drugie nie masz pozwolenia na pracę na Ukrainie. Poza tym każdorazowo wejście w góry z grupa powinno być zgłoszone w ichnim GOPR. Tak robią koledzy przewodnicy ukraińscy.
Odssysanie rany nie jest pierwszą pomocą. Założenie wyjałowionego opatrunku tak. Zawiadomienie GOPR lub pogotowia ratunkowego tak. W pogotowiu jesteśmy od razu przełanczani do lekarza dyzurnego, który przez telefon może mi polecić co mam robić. Wybacz ale interesuje mnie tylko to co mówią nam lekarze.
Basia Z.
30-04-2008, 12:04
Czy nie możesz się oderwać trochę od tego że zawsze jesteś tylko przewodnikiem w górach z dostępem do sieci komórkowej ?
Ja bardzo często bywam w takiej sytuacji, że idę sobie po prostu w dzikie, odległe od cywilizacji góry z grupą przyjaciół.
Nie ma zasięgu telefonu, do lekarza jest daleko.
Jeśli wtedy komuś z moich współtowarzyszy wędrówki coś (tfu, tfu) by się stało - czy wtedy nie mam obowiązku udzielenia mu pierwszej pomocy ?
A jednocześnie oczywiście zawiadomienia jak najprędzej odpowiednich służb ratowniczych.
Jednak przez pierwsze kilka godzin muszę umieć sobie radzić sama - nie liczyć na podpowiedź przez telefon, bo jej nie będzie.
To samo dotyczy spływu kajakowego, wycieczki rowerowej czy innych tego typu eskapad.
Zasięgu sieci komórkowej na prawdę nie ma wszędzie.
Pozdrowienia
Basia
Tak, Twoje odssysanie jadu pomoże poszkodowanemu jak umarłemu kadzidło. Musisz podać antytoksynę jadu żmiji o ile wiesz, że ukąsiła żmija zygzakowata lub antytoksynę poliwalentną. Tylko małe ale. Nie możesz tego zrobić, bo nie jesteś lekarzem. Jeżeli weszłaś w jej posiadanie nielegalnie to podając ją możesz zaszkodzić człowiekowi.
Dalej to samo. Pozostawmy lekarzowi co lekarskie.
Z tym zasięgiem nie przesadzajmy. Mam trzy telefony, każdy w innej sieci.
Basia Z.
30-04-2008, 12:33
Tak, Twoje odssysanie jadu pomoże poszkodowanemu jak umarłemu kadzidło. Musisz podać antytoksynę jadu żmiji o ile wiesz, że ukąsiła żmija zygzakowata lub antytoksynę poliwalentną. Tylko małe ale. Nie możesz tego zrobić, bo nie jesteś lekarzem. Jeżeli weszłaś w jej posiadanie nielegalnie to podając ją możesz zaszkodzić człowiekowi.
Dalej to samo. Pozostawmy lekarzowi co lekarskie.
Z tym zasięgiem nie przesadzajmy. Mam trzy telefony, każdy w innej sieci.
W życiu nie podałabym nikomu antytoksyny jadu żmiji, ani żadnej innej. A to dlatego (co napisałam wyżej dwa razy) że to jest silny środek uczulający i nawet lekarz może go podać tylko w warunkach szpitalnych.
Co do zasięgu sieci.
Bywamy w innych miejscach.
Ja bardzo często wędrując po górach nie mam zasięgu sieci przez trzy dni z rzędu.
Pozdrowienia
Basia
Baśka nie przesadzaj. Każdy z przewodników jest przeszkolony jeżeli chodzi o pierwszą pomoc. Każdy z nas ma obowiązek posiadania odpowiednio wyposażonej apteczki. Nie mówię już o obowiązku udzielenia pierwszej pomocy. Należy jednak odróznić pierwszą pomoc od szrlatanerii. Pompka ciśnieniowa którą posiadasz służy do osuwania kleszczy, a nie do odssysania jadu. Gdyby owo odssysanie było konieczne/wskazane zostałoby włączone do standardów medycznych.
I jeszcze jedno. Nie przesadzaj z tymi górami po których to rzekomo wędrujesz.
Coby nie być gołosłowną
www.pierwszapomoc.com/2442/
Basia Z.
30-04-2008, 17:26
Baśka nie przesadzaj. Każdy z przewodników jest przeszkolony jeżeli chodzi o pierwszą pomoc. Każdy z nas ma obowiązek posiadania odpowiednio wyposażonej apteczki. Nie mówię już o obowiązku udzielenia pierwszej pomocy. Należy jednak odróznić pierwszą pomoc od szrlatanerii. Pompka ciśnieniowa którą posiadasz służy do osuwania kleszczy, a nie do odssysania jadu. Gdyby owo odssysanie było konieczne/wskazane zostałoby włączone do standardów medycznych.
I jeszcze jedno. Nie przesadzaj z tymi górami po których to rzekomo wędrujesz.
Lucyna - chcę z Tobą dyskutować merytorycznie, jak widać - mimo mojej dobrej woli się nie da.
Pominę milczeniem wszelkie niegrzeczne zdania jakie do mnie kierujesz i za chwilę wyłączam się.
Jak widać - również i na tym forum już niewiele osób chce jeszcze z Tobą dyskutować. Zdominowałaś wszystkie wątki. 8-)
Jeszcze raz merytorycznie:
1. Nie wędruję "rzekomo" po górach, tylko w odróżnieniu od Ciebie wychylam nosa dość daleko poza Bieszczady.
I jest faktem ze w Gorganach nie miałam zasięgu GSM przez 4 dni z rzędu.
W Górach Marmaroskich i Rodniańskich było nieco lepiej, zasięg był średnio raz dziennie po godzinie.
2. W żadnym miejscu nie napisałam ze owo odsysanie jadu jest "konieczne".
Napisałam, że może być pomocne.
I ja osobiście w warunkach, kiedy nie mogę się doczekać szybkiej pomocy na pewno bym taką możliwość zastosowała, bo nie zaszkodzi a może pomóc.
A teraz cierpliwie poczekam (tym cierpliwiej, że za chwilę jadę w góry) na to aż wypowie się osoba kompetentna z dziedziny medycyny i ratownictwa.
Nie uważam Ciebie za osobę kompetentną w tej dziedzinie, ale tez nie uważam siebie za taką osobę, więc bardzo chętnie przeczytam co mają do powiedzenia fachowcy.
I proszę Ciebie abyś też się wstrzymała z dalszymi wypowiedziami aż się wypowie fachowiec.
Żegnam
Basia
Basia Z.
30-04-2008, 17:55
Jeszcze coś dołożę:
Wątek o ukąszeniu przez żmiję przewinął się rok temu przez dwa fora górskie.
Udział w dyskusji wzięli fachowcy - Kuba Radliński z GOPR i Kajetan Gawarecki - ratownik medyczny:
A także i ja i Jacob.p.pantz i parę innych osób jako "pytający".
Załączam linki:
Warto przeczytać, bo obie dyskusje są niewątpliwie bardzo ciekawe (przewinął się wątek opaski uciskowej).
http://www.321gory.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=2831&postdays=0&postorder=asc&start=0
http://www.jkw.pl/forum/read.php?1,8143,page=1
Zwłaszcza drugi link jest bardzo ciekawy.
Polecam na prawdę wszystkim, nie tylko Lucynie.
Basia Z. napisał/a:
- wąż - zwykła "nasza" żmija zygzakowata.
- miejsce - góry Ukrainy lub Rumunii - minumim 12 godzin marszu od wszelkiej cywilizacji, bez możliwosci wezwania sprawnie działających służb, liczyć można tylko na siebie i swoją grupę.
Co wtedy ?
KubaR napisał/a:
Spisać testament?
A na poważnie to:
- zrobić to co napisałem poprzednio (łacznie z opaską),
- wyssać jak się da wysysaczem
Co do patentów z rozcinaniem itp. to trochę bez sensu bo jad tych gadzin działa anykoagulacyjnie i jedną z cech charakterystycznych ukąszenia przez żmiję jest to, że cieknie krew (z leka).
A przedewszystkim DOSTARCZYĆ DO LEKARZA. Sami nic nie zrobicie, żebyście się przysłowiowo zesrali.
Pozdrowienia
Basia
Po pierwsze w Gorganach na szczytach jest zasięg Kijevstar. Gorzej jest w dolinach. Tam rzeczywicie mogą być problemy z połaczeniem się. Takim czarnym miejscem jest np. dróżka wiodąca do Zaroślaka.
Kuba Redliński jest ratownikiem GOPR, a Kajetan Gaworecki jak sama piszesz ratownikiem medycznym. Nie są lekarzami. Dyskusja na innych forach nie jest argumentem przemawiającym za stosowaniem ossysania jadu.
PS
Aby upewnić się w kwestii zasięgu zadzwoniłam do Kolegów specjalizujących się w ukraińskich Karpatach. Jest tam zasięg obu sieci ukraińskich Kijevstar i UMC. Podobnie jak w Polsce są czarne dziury.
Lucyno,
Zatracasz się. Chcąc usilnie wyjść zwycięska ręką z "kolejnej bitwy z Basią" tracisz wątek.
Myślę, że tak jak napisałaś można odessać do 20% jadu, a to chyba może jedynie pomóc.
Zaszkodzić przecież nie zaszkodzi.
Co masz na mysli mówiąc "spaskudzić" ranę?
Pozdrawiam:)
PS. Lekarze sie też w wielu kwestiach spierają. Zasady pierwszej pomocy też bywaly zmieniane, a i zabójcza kawa teraz zbawczą dla poziomu cholesterolu jest;)
Nic nie usiłuję.
Są pewne standardy medyczne, które nas obowiązują. Nie mamy prawa poza nie wychodzić. Jesteśmy przewodnikami, a nie lekarzami. Nie mi sądzić czy pozbycie się owych 20% jadu zaszkodzi czy nie zaszkodzi poszkodowanemu. Nie mam ani wiedzy medycznej ani toksykologicznej aby się w tej kwestii wypowiadać.
Obowiązują mnie następujące procedury: założenie wyjałowionego opatrunku na ranę, zadzwonienie na pogotowie lub na GOPR, położenie poszkodowanego na folii tak aby miejsce w które został ugryziony znajdowało się poniżej serca. O ile się orientuję to poszkodowany będzie w szoku. Będę musiała mu pomóc uspokoić się. To będzie poważny problem. Z tego co wiem jad działa pobudzająco na ludzki system nerwowy. Jeżeli lekarz poleci mi podjąć inne czynności to oczywiście wykonam je.
Kiedyś jeden ze znajomych biologów interesujacy się herpatologią mówił mi, ze slina gadów zawiera dużo bakterii i innych drobnoustrojów, które mogą być równie szkodliwe jak sam jad.
Cała dyskusja dotyczy zmian standardów. Niegdyś należało dokładnie przemyć ranę, najlepiej wodą z mydłem, potem wyssać ją, a następnie założyć opaskę uciskową. Szeroką, pomiędzy opaską, a ciałem musiał zmieścić się palec. Miało to zapobiec rozprzestrzenianiu się jadu i jednocześnie nie doprawadzić do powstania martwicy.
Z jakiś powodów, najprawdopodobniej medycznych zmieniono procedury.
1. Pisząc o "zatracaniu" miałem na myśli wstawki na temat zasięgu itp.;)
2. Ciebie obowiązują określone procedury podczas pracy - odpowiadasz w jakimś stopniu za turystów, którym na trasie przewodzisz.
Nie przeczę sensowności tych procedur, jeno zastanawiam się nad tym "spaskudzeniem" rany przez odsysacz.
Tak sobie myślę, że w nagłych przypadkach próbujemy zrobić "co się da"...no byle człekowi nie zaszkodzić.
Jak sama przyznajesz zmiany procedur miewają miejsce i chyba nie dlatego, że uprzednio obowiązujące spowodowały ileś tam zgonów, czy przypadków pogorszenia stanu zdrowia.
Pozdrawiam:)
1. Sprawę telefonów komórkowych poruszyła Baśka. Ja tylko odrzuciłam ten argument. Prawie cała Europa "jest w zasięgu". Niemożliwe aby w ubiegłym roku, w Gorganach była bez zasięgu przez 4 dni.
2. Codziło mi o zakażenie rany.
3. Moim zdaniem zmiany są spowodowane tym, że poprzednie procedury nie sprawdziły się. Przynosiły więcej szkody niż pożytku.
Oczywiście, że chcemy pomóc. Nalepiej to zrobić przestrzegając procedur.
Jeszcze jedno. przestrzegając owych procedur chronię także siebie. Już zdażały się procesy, w których osoby, które zostały uratowane od śmierci chciały wysokich odszkodowań za nieumiejętne udzielenie pomocy. Znany przykład. Kobieta, której w czasie reanimacji złamano żebra podała do sądu swego wybawcę żądając kilkudziesięciu tysięcy zł.
Ja jestem przewodnikiem więc nie wiem jak zakonczyłby się taki proces. Gdybym złamała procedury to nie wiem czy moje OC pokryłoby odszkodowanie.
2. Zakażenie rany? W warunkach "polowych" i tak ryzyko zakażenia jest spore, a stosując jakiś "antyseptyk" ryzyko to można zniwelować.
Samo odsysanie jadu z rany chyba nie zakazi jej, bo raną tą jest przecież miejsce "dziabnięcia"?
To tak na chłopski rozum;)
3. Co do szkód, to raczej odnosi się to moim zdaniem do indiańskiego odsysania ustami, nacinania i tym podobnych procedur.
No ale niekoniecznie muszę mieć rację.
Zresztą znasz jakies statystyki dotyczące odsetka osób, których dopada wstrząs anafilaktyczny, czy inne poważne reakcje na dziabnięcie?
Pewnie może sie przydarzyć niemal każdemu, ale na mój gust, to chyba nie ma co panikować.
Pozdrawiam:)
Jestem alergiczką uczuloną na jady. Alergii nabawiłam się po pogryzieniu przez szerszenie. Tył głowy i kark. We wrześniu użarła mnie pszczoła poniżej szyji. Cóż miałam robić? Nie miałam kwasu. Zadzwoniłam po pogotowie, usiadłam i czekałam. Uratowali. Tylko najadłam się strachu.
Jako że znajdujemy się na Bieszczadzkim Forum to podam parę praktycznych szczegółów związanych z Bieszczadami:
Jeżeli ukąszenie stało się na szlaku dzwonimy po GOPR (985 lub 601 100 300 oba darmowe!). Ukąszony nie powinien kontynuować wędrówki, tylko spocząć w takiej pozycji jaka już w wątku została zasugerowana. GOPR nie jest uprawnione do podawania anatoksyny, ale możecie trafić na dyżurującego lekarza (goprowca) i takową anatoksynę może poszkodowanemu podać. Standardowo jednak zwozi się poszkodowanego do szosy gdzie znajduje się wcześniej wezwana karetka. Obecne zespoły wyjazdowe składają się z dwóch ratowników medycznych (bez doktora), którzy po telefonicznej konsultacji z lekarzem dyżurnym mogą anatoksynę podać, lub odwieść do najbliższego szpitala, żeby w kontrolowanych warunkach tą at podać. W Bieszczadach są trzy Szpitale powiatowe (Ustrzyki D., Lesko, Sanok), które posiadają własne zespoły wyjazdowe poruszające się w granicach administracyjnych tych powiatów. Wyjątkiem są dni świąteczne i weekendy wtedy w Bieszczadach działają tylko 2 szpitale :). Leski ZOZ wygrał przetarg z sanockim szpitalem na zagospodarowanie tych okresów ... i jeżeli coś się nie daj Boże stanie komuś w te dni choćby w Gminie Komańcza, to z pewnością znajdzie się w szpitalu Leskim.
Ps. Ważny szczegół: Anatoksyna przechowywana jest w lodówkach – co nie rzadko ogranicza jej dostępność zwłaszcza latem. Ma też bardzo krótki termin ważności.
Jeszcze jedno... coraz częściej do ukąszeń wzywane jest sanockie śmigło i jeżeli są warunki to taka możliwość jest również rozważana... decyzje o wezwaniu śmigła podejmuje dyspozytorka pogotowia i/lub ratownicy GOPR
No i pojawiła się kompetentna osoba dogłębnie znająca proble. Marcin to 3 w 1. Przewodnik, goprowiec i m.in. absolwent studium ratownictwa medycznego.
Viperaberus
01-05-2008, 10:51
Lucyna... Zdominowałaś wszystkie wątki. 8-)
Basia
Razy dwa, litości... :D
Kurczę, nie spodziewałem się takiego rozwinięcia tematu :) Zostały zaprezentowane tu przeróżne poglądy, jak widać każdy ma inne zdanie co do pierwszej pomocy po ukąszeniu przez tego pięknego węża. Oby nikt nie musiał wykorzystywać tego w praktyce, i żeby żmijki nie padały ofiarami zidiociałych panikarzy :) Co do podawania surowicy, powinno się to odbyć tylko po zrobieniu próby surowicowej, czasem antidotum może zaszkodzić bardziej niż trucizna.
Wysysanie rzadko może coś poprawić, ale jeśli mamy pod ręka Aspivenin lub podobną pompkę to zawsze warto sprobować, lepsze to niż panika i bieganie w kółko ze strachem w oczach, jeszcze się dodatkowo można na coś nabić...
Co do opaski, dalej tkwię przy swoim, że nie powinno się jej zakładać.
Jad: hemoraginy wywołujące zespół krwotoczny, fosfolipazy, koaguliny, substancje tamujące krzepnięcie krwi.
Działanie jadu: rozpad tkanek, zaburzenie krzepliwości krwi i uszkodzenie naczyń krwionośnych.
Objawy zatrucia: ukąszenie bolesne, bóle przechodzą w swędzenie i znikają po 8-10 dniach. Może dojść do zapalenia naczyń limfatycznych i węzłów chłonnych, zawroty i bóle głowy, nudności, wymioty, biegunka, spadek ciśnienia krwi, nitkowate tentno aż do śmiertelnej zapaści.
Sczególnie niebezpieczne są ukąszenia w twarz, kark i szyję, zwłaszcza u dzieci.
Poważne następstwa ukąszenia są rzadkie. Mniej niż 1 % jest śmiertelych. W 50% nie wywołują rzadnych objawów.
Anatoksyna podawana jest po wykonaniu próby na nadwrażliwość. Dzieciom podaje się taka samą dawkę jak dorosłym. Dożylnie i mięśniowo kortykosteroidy 2-3 mg/kg. Uspokojenie pacjenta, ewentualne wspomaganie czynności układu krążenia i oddechowego. Profilaktyczne czynne i bierne zapobieganie tężcowi, antybiotyki.
Jakie jadowite gady występują w Europie?
Żmija nosoroga środkowa część Europy Południowej. Tyrol, Karyntia.
Ukąszenie może być śmiertelne o ile trafiło w naczynie krwionośne.Śmierć na skutek porażenia ośrodka oddechowego. Poza naczyniami. Bez leczenia dochodzi do martwicy, a w rezultacie do utraty części ciała.
Żmija żebrowana: Pireneje, Francja, Szwajcaria, Półwysep Apeniński, Bałkański
Zatrucie jadem cięższe niż jadem żmiji zygzakowatej.
Zmija iberyjska Pólwysep Iberyjski.
Żmija pirenejska pólnocna Portugalia i Północno-zachodnia Hiszpania
Żmija lewatańska poludniowa EuropaŻmija górska pólnocna Turcja
Żmija kaukazka wschodni Kaukaz, wsch. wybrzeże Morza Czarnego.
Przeciwko jadom podaje się anatoksynę Europa.
Warto nadmienić, że antytoksyna poliwalentna na jad Europejskich Viperidae jest wytwarzana z jadu Vipera ammodytes, gdyż najłatwiej się ją hoduje, i rozmnaża w laboratoriach.
Polskie nazwy żmij nie bardzo zawsze są prawidłowe, i jest jeszcze parę gatunków żmij np Vipera renardii (kiedyś Vipera ursini renardii) , Vipera ursini - jedyny gatunek wpisany znajdujący się w Aneksie A I załącznika CITES - rzadki, malutki. I parę rzadszych gatunków m.in Vipera orlovi, kaznakovi. Ponadto Vipera aspis, żmija żebrowana nie występuje już na Bałkanach, ostatnie stanowisko stwierdzono przed wojną V.ammodytes - żmija nosoroga, szeroko rozpowszechniona w Grecji, Bułgari, Chorwacji
jacob.p.pantz
02-05-2008, 13:48
Lucyno ((-;
Najpierw na żmiję krótko zaleciłaś 'nicnierobienie';
gdy Basia podała dość spójny i oparty na źródłach i zaleceniach kompetentnych osób model postępowania
- czepiłaś się odsysacza, telefonii komórkowej i pracy i przewodnictwa na Ukrainie...
Świat niestety nie kończy się na Twoich kursach i niniejszym forum (-;
fakt, że Ty o czymś nie wiesz, sam w sobie nie uzasadnia ataku ((-;
Odsysanie "pompkami" (a czasem bańkami) jest zalecane od dawna w wielu źródłach.
Nie wszystkich faktycznie, ale też nikt nie podał sensownie, jakby to mogły zaszkodzić.
Jak dotknięcie brzegiem strzykawki wokół rany miałoby ją niby 'spaprać'?
Przy tej czystości, jaką zwykle miewa noga lub ręka podczas wędrówki (-; i przy wypływie krwi?
Więc dlaczego nie, jeśli jakiś procent jadu można 'bezkosztowo' usunąć?
Przewodnictwo na Ukrainie - skoro nie ma tam (o ile wiadomo) żadnych ograniczeń prawnych
- jest dostepne każdemu, każdy jest doń uprawniony (-;.
"Pozwolenie na pracę na Ukrainie"?!
A pilot wycieczki zagranicznej ma pozwolenie na pracę w kolejnych państwach, przez które przejeżdża?
A pracownik międzynarodowej firmy w kolejnych 'delegacjach'?
(((-;
Po co się sama prosisz o smieszność?
Meldowanie wycieczek do ukraińskich ratowników?
(((-;
Formalnie można.
W praktyce - baaardzo sensowne, zważywszy, jak 'gęsto' są ulokowani w terenie i jakim sprzętem dysponują.
Co do komórek - jeśli masz wątpliwości co do tego, że można na Ukrainie czy w Rumunii
być kilka dni bez 'zasięgu' - to tylko udowadniasz swą 'kompetencję'...
Ta tabelka choćby (sprzed kilku lat, ale nie wygląda, by sieć rozwijała się dynamicznie)
http://www.karpaty.com.ua/?chapter=12&item=239
i dyskusja niżej pokazuje, jak unikalne bywa to 'dobro' w ukraińskich górach.
A sytuacja w ciągnących się dziesiątki km, głębokich dolinach jest wszak gorsza niż na szczytach.
Naturalnie przy tej skali gór, małym zaludnieniu, złych drogach itp.
oddalenie ok. dnia drogi od najbliższych szans pomocy bywa całkiem normalne.
No i co do osób kompetentnych - w niczym nie ujmując Marcinowi (-; - zauważ proszę:
w linkach Basi wypowiadali się m.in.: GOPRowiec (i były - 'nieupaństwowiony przewodnik beskidzki),
lekarz anestezjolog, pracownik/ratownik Lotniczego Pogotowia Ratunkowego (i przewodnik tatrzański);
przywoływano jako źródła specjalistyczne publikacje, artykuł o ukąszeniach z prasy medycznej,
w razie różnic - merytorycznie zastanawiajać się nad przyczynami.
Nie wszystko co nie-z-forum-bieszczadzkiego jest złe ((-;
Nie marnuj okazji do nauki, tylko dlatego, że daje Ci ją Koleżanka, której nie lubisz (((-;
Naturalnie - jak Marcin napisał - w Bieszczadach najlepiej wezwać GOPR ze śmigłem
(tak - tzn. że nie karetkę a helikopter - doradzał też np. kilka lat temu na liście mailingowej lubelskiego SKPB
jeden z kolegów - lekarz, ratownik GOPR, przewodnik, BTW syn weterynarza-ratownika-przewodnika i ratowniczki ((-; - tak a propos kompetetncji na grupach itd....)
Jednak niektórzy spacerują czasem nie tylko po Bieszczadach (-;
Serdeczności,
Kuba
@ Kuba przestań. Czy każde niezgodzenie się z jakąś opinią jest atakiem personalnym na innego usera? Moim zdaniem nie.
Nie oznacza to jednak, że nie masz racji mowiąc , że nie lubię tej konkretnej przewodniczki. To prawda. Ponad to wątpię w jej kompetencje.
Tak, jest zalecane od dawien dawna. Ossysanie rany, nacinanie, bańki, zakładanie opaski były stosowane od prawieków. Podobnie jak przypalanie rany rozgrzanym żelazem.
Dwukrotnie sprawdziłam jakie nas obowiązują standardy medyczne. Nie ma wsród nich odssysania rany. Oczywiście mogę jeszcze skontaktować się z Warszawskim Ośrodkiem Ostrych Zatruć i potwierdzić czy owo odssysanie rany jest zalecane. Po ukąszeniu żmiji zygzakowatej.
Przykro mi ale nie masz racji jeżeli chodzi o przewodnictwo po Ukrainie. W niedzielę rozmawiałam na ten temat z przewodniczką ze Lwowa. Sprawdzili. Nie mamy prawa wykonywać zawodu przewodnika na terenie tego kraju gdyż nie mamy pozwolenia na pracę. Prodzę nie stosuj tego argumentu. Jesteś pilotem i przewodnikiem więc wiesz, że to są dwa różne zawody i zakres obowiązków pilota jest inny niż zakres obowiązkow przewodnika.
Nie specjalizuję się w Ukrainie chociaż nieukrywam, że czasami tam bywam. Nie tak często jak koledzy, którzy czasami pracują nawet 200 dni w ciągu roku w ukraińskich Karpatach. Informację o sieci sprawdziłam u dwóch kolegów. Nie mylę się.
Meldowanie. Odpowiem Ci tak. Na Ukrainie jesteś tyle wart co Twoja sieć kontaktów. Koledzy pracującyna Ukrainie jeźdżą tam od prawie 20 lat. Mają przyjaciół, kolegów, znajomych, którzy narażą swoje życie aby ratować ich i ich grupy.
Kuba ja się uczę. Ale nauki pobieram u fachowców. Nic nie ujmuję Kubie R ani panu Ratownikowi. Zważ jednak kiedy oni napisali owe posty. Dwa lata temu? Kiedy zmieniono standardy medyczne?
A jakie gatunki żmij występują na Ukrainie? Słyszałam tylko o zygzakowatej, górskiej i kaukaskiej.
Vipara ammodytes to ponoc najbardziej jadowity przedstawiciel wśród europejskich żmij. Jad: neurotoksyny, hemoraginy, enzymy proteolityczne, fosfolipaza, hialuronidazyna. Czy ta anatoksyna est także podawana, gdy ugryzie żmija zygzakowata?
Jad żmij: żebrowanej, łąkowej przypomina swoim składem jad naszej rodzimej.
Nie wiem co to żmija górska. Na ukrainie można spotkać Vipera ursini, berus, kaznakovi, renardi, nikolskii
Vipera xanthina.
Musze postarać się o nowe atlasy gadów.
Vipera potem Daboia a obecnie Montivipera xanthina nie występuję na terenie Ukrainy, w ogóle nie występuje na terenie Europy, dopiero w azjatyckiej części Turcji.
edit :
Co do surowic, to można użyć surowicy poliwalentnej z jadu V.ammodytes, ale nie wiem jak np produkowana jest surowica firmy BIOMED, http://www.biomed.com.pl/produkty/leki/antytoksyna_jadu_zmij.php
Dostałam meila od jakiegoś dobrego duszka z numerami tel do Ośrodka Informacji Toksykologicznej i do Kliniki Toksykologii Collegium Mudicum, konkretnie do prof. dr hab n.med Janusza Pacha. Jutro sprawdzę co należy zrobić gdy ugryzie nas vipera berus.
Z informacji, które otrzymałam wynika, że od 50 lat nie było zgonu spowodowanego ukąszeniem prze żmiję. Przede wszystkim żmija zygzakowata ma słaby jad. Po drugie jest dostateczna opieka medyczna. Po trzecie często zamiast anatoksyny podaje się placebo. Anatoksyna jest szkodliwa dla zdrowia poszkodowanych. Podając placebo uspokaja się pacjenta.
Nie odssysa się rany!
Nie zaklada się opaski uciskowej!
Okaża się ranę i zakłada jałowy opatrunek.
Kontaktuje się z lekarzem.
Ossysanie nie ma żadnego znaczenia medycznego.
Rozmawialam z lekarzem z Oddziału Intensywnej Terapii i Anastezjologii z Ośrodka Toksykologiznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w rzeszowie.
Koniec nauki na dziś.
I moim zdaniem te stwierdzenia powinny zakończyć dyskusję. Istotne jest aby osoby które chcą udzielać pierwszej pomocy przede wszystkim nie szkodziły poszkodowanemu. A nasza wiedza z zakresu pierwszej pomocy w wielu przypadkach jest nieprofesjonalna i oparta na informacjach zaczerpniętych z TV (a jak pamiętamy TV kłamie?).
Pozdrawiam
Marek
No i się potwierdziły moje spostrzeżenia z pierwszego posta, można było uniknąć mało sensownych i nie pomocnych kłótni :)
jota w jotę! a od odsysania robią się malinki :P
jacob.p.pantz
05-05-2008, 11:37
@ Kuba przestań.
Dobrze.
Ale jeszcze nie teraz.
Czy każde niezgodzenie się z jakąś opinią jest atakiem personalnym na innego usera? Moim zdaniem nie.
Każde nie.
Jednak w przypadku Ciebie i Basi...
(((-;
Nie oznacza to jednak, że nie masz racji mowiąc , że nie lubię tej konkretnej przewodniczki. To prawda. Ponad to wątpię w jej kompetencje.
Zapewne z wzajemnością ((-;
BTW: tak mi się przypomniały 'półfinały' Powsimord w kategorii 'doradcy' i 'malkontenta'...
Tak, jest zalecane od dawien dawna. Ossysanie rany, nacinanie, bańki, zakładanie opaski były stosowane od prawieków. Podobnie jak przypalanie rany rozgrzanym żelazem.
A widzisz może jakieś różnice pomiędzy metodami - nazwijmy - inwazyjnymi i nieinwazyjnymi?
Dwukrotnie sprawdziłam jakie nas obowiązują standardy medyczne.
A napiszże jeszcze proszę coś o tytule 'obowiązywania' (-;
Oczywiście mogę jeszcze skontaktować się z Warszawskim Ośrodkiem Ostrych Zatruć i potwierdzić czy owo odssysanie rany jest zalecane. Po ukąszeniu żmiji zygzakowatej.
No to siup - tylko z kontekstem:
do domu daleeeeko i nie paszcza, a odsysacz Sawyera itp.
Przykro mi ale nie masz racji jeżeli chodzi o przewodnictwo po Ukrainie. W niedzielę rozmawiałam na ten temat z przewodniczką ze Lwowa. Sprawdzili. Nie mamy prawa wykonywać zawodu przewodnika na terenie tego kraju gdyż nie mamy pozwolenia na pracę.
(((-;
obiektywne źródło informacji...
Jesteś pilotem i przewodnikiem więc wiesz, że to są dwa różne zawody i zakres obowiązków pilota jest inny niż zakres obowiązkow przewodnika.
Byłem.
Natomiast faktycznie - wiem.
Że zakres jest bardzo płynny, a w praktyce często wręcz tożsamy
(tradycyjny 'pilot-przewodnik'),
o ile tylko konkretne przepisy tego nie umożliwiają.
Jeśli nie ma ukraińskiego prawa, zgodnie z którym zorganizowane grupy turystyczne
mogą wędrować po Karpatach bezwzględnie pod opieką osoby z konkretnymi formalnymi uprawnieniami
- w praktyce Polaków w Gorgany wodzić może ktokolwiek
(wymóg pilota z naszej UoUT jest tylko względnie obowiązujący)
koledzy, którzy czasami pracują nawet 200 dni w ciągu roku w ukraińskich Karpatach. Informację o sieci sprawdziłam u dwóch kolegów.
a P.T. Koledzy mają pozwolenie na pracę na Ukrainie?
((((-;
Ja informacje o sieci (a raczej jej brakach) sprawdzałem nie u kolegów (choć potwierdzali) ale osobiście.
Na Ukrainie jesteś tyle wart co Twoja sieć kontaktów.
Słodki banał.
Ale kryje głęboki sens - otóż jak nie ma sieci (komórkowej), to nie ma kontaktu (z kimkolwiek)
i wówczas standardowy sposób postepowania ze żmijami wart jest faktycznie niewiele.
Zwłaszcza taki:
Nowe standardy medyczne przywidują nic nie robienie jeżeli ugryzie nas żmija.
. . .
Kuba ja się uczę. Ale nauki pobieram u fachowców.
No, to pierwsze nawet widać. Gratulacje & powodzenia.
A co do drugiego - myślisz, że to coś wyjątkowego?
Nie odssysa się rany!
Nie zaklada się opaski uciskowej!
Okaża się ranę i zakłada jałowy opatrunek.
Kontaktuje się z lekarzem.
A - mając dostęp do tak cennego informatora - wspomniałaś może również,
że nie chodzi o wysysanie ustami czy 'ciętą bańką', jeno specjalnym przyrządzikiem
(tudzież jak takowy ewentualnie 'paprze' ranę?),
i nie na 'końskiej dróżce' czy za płotem ośrodka konferencyjnego,
ale podczas prawdziwego obozu wędrownego, o dzień drogi do ludzi/transportu/kontaktu?
a od odsysania robią się malinki :P
Ba! żeby to tylko...
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=artykul&group=pl.rec.gory&aid=23225059
Serdeczności,
Kuba
Basia Z.
05-05-2008, 13:57
No i się potwierdziły moje spostrzeżenia z pierwszego posta, można było uniknąć mało sensownych i nie pomocnych kłótni :)
@OlekL - widzę, ze znasz się na rzeczy - a więc mam do Ciebie pytanie - i proszę potraktuj odpowiedź całkiem poważnie.
Co zrobić w następującej sytuacji (w której tfu, tfu mam nadzieję nigdy nie być, no ale jak wiadomo nigdy nie mówi się nigdy).
Jestem w Górach Czywczyńskich w okolicach Czywczyna lub Hnitessy, lub w Gorganach w okolicach Owula z małą grupką znajomych (3-4 osoby). Jedną z osób ugryzł wąż - nie wiadomo jaki to był gatunek, bo uciekł zanim ktokolwiek zdążył się mu bliżej przyjrzeć.
Do najbliższej "cywilizacji" jest około 12 godz. drogi pieszo, zasięgu sieci nie ma żadnej, nie wiadomo gdzie jest najbliżej.
Co najlepiej w takie sytuacji zrobić ?
Proszę o poważną odpowiedź.
W takich okolicach bywam co najmniej dwa razy w roku po tygodniu.
W Połoninach Hryniawskich widziałam żmiję leżącą na środku ścieżki.
Pozdrowienia
Basia
@ Kuba
Temat dla mnie w kwestii standardów medycznych stosowanych przy ukąszeniu przez zmiję zygzakowatą jest zamknięty. Tak, mówiłam o owym przyrządziku do usuwania kleszczy. Nawet dziś go zakupiłam za 31 zł. Nie po to aby usuwać jady ale aby spełniał swoje właściwe funkcje czyli usuwał moim zwierzakom kleszcze.
Być może będę miała niedługo jeden wolny dzień. Sprawdzę jakie standardy medyczne obowiązują przy ukąszeniu przez żmiję nosorogą. Jestem umówiona na rozmowę z naukowcem toksykologiem.
Dziś w hodowli zachowawczej w Tarnawie poznałam roczniaka hucułka, którego żmija w kwietniu ugryzła w język. Wiosną żmija była jeszcze niezbyt aktywna. Nie wyczuła drgań i nie uciekła. Hucuł został ugryziony gdy wziął garść siana z beli. Bardzo cierpiał, jęzor mu spóchł. Nie mógł pić ani jeść. Dostawał przez trzy tygodnie kroplówki i wapno. Teraz już dochodzi do siebie. W południe domagał się owsa. Apetycik mu dopisuje, szybko dochodzi do siebie.
Konie są czasami gryzione przez żmije. Przeważnie w nogi. Są pod obserwacją. Przeważnie nie podaje się anatoksyny, gdyż jest równie szkodliwa jak sam jad. Dostają antybiotyki i leki przeciwuczuleniowe, w tym wapno.
Po ukąszęniu, uspokoić osobę, gdzieś spocząć, ukąszony w pozycji "odpoczynku pod drzewkiem" i obserwować objawy, a jednocześnie kombinować nad pomocą.Jeśli w okolicach ukąszenia jest jakaś biżuteria od razu ją zdjąć, bo po spuchnięciu uciskąjąca obrączka itp. może spowodować nie za dobre w skutkach odcięcie krążenia. Czasem węże wykonują tak zwane "suche ukąszenie" albo jadu w ogóle nie posiadają ( "nie wiadomo jaki to był gatunek, bo uciekł zanim ktokolwiek zdążył się mu bliżej przyjrzeć.")
jeśli występują objawy ukąszeniowe, podać z turystycznej apteczki wapno, ewentualnie lek antyhistaminowy jeśli jest podejrzenie alergii.nie leków przeciwbólowych, uspokajających gdyż mogą źle zadziałać z później podaną antytoksyną ( jeśli zostanie podana) następnie zastanowić się gdzie jest jakiś szlak komunikacyjny gdzie można ewentualnie jakiś transport czterokołowy złapać i zbytnio nie fatygując ofiary ją przetransportować do najbliższego szpitala który ma kwalifikacje do takich przypadków. troche chaotycznie napisane, za co przepraszam.
Basia Z.
07-05-2008, 10:11
Po ukąszęniu, uspokoić osobę, gdzieś spocząć, ukąszony w pozycji "odpoczynku pod drzewkiem" i obserwować objawy, a jednocześnie kombinować nad pomocą.Jeśli w okolicach ukąszenia jest jakaś biżuteria od razu ją zdjąć, bo po spuchnięciu uciskąjąca obrączka itp. może spowodować nie za dobre w skutkach odcięcie krążenia. Czasem węże wykonują tak zwane "suche ukąszenie" albo jadu w ogóle nie posiadają ( "nie wiadomo jaki to był gatunek, bo uciekł zanim ktokolwiek zdążył się mu bliżej przyjrzeć.")
jeśli występują objawy ukąszeniowe, podać z turystycznej apteczki wapno, ewentualnie lek antyhistaminowy jeśli jest podejrzenie alergii.nie leków przeciwbólowych, uspokajających gdyż mogą źle zadziałać z później podaną antytoksyną ( jeśli zostanie podana) następnie zastanowić się gdzie jest jakiś szlak komunikacyjny gdzie można ewentualnie jakiś transport czterokołowy złapać i zbytnio nie fatygując ofiary ją przetransportować do najbliższego szpitala który ma kwalifikacje do takich przypadków. troche chaotycznie napisane, za co przepraszam.
Bardzo dziękuję.
B.
jacob.p.pantz
07-05-2008, 13:17
@ Kuba
Temat dla mnie w kwestii standardów medycznych stosowanych przy ukąszeniu przez zmiję zygzakowatą jest zamknięty. Tak, mówiłam o owym przyrządziku
Trochę dziwne to kategoryczne zamknięcie
bez normalnego odniesienia do tematu 'spaprania' rany
i kwestii możłiwego usuniącia sporej części jadu - o czym sama wszak pisałaś.
Ale zmuszał do dyskusji wszak nie będę (-;
Bardzo dziękuję.
B.
Hm, wiele nowego, to się chyba nie dowiedziałaś...
...ale jak się elegancko zrobiło ((-;
Serdecznosci,
Kuba
Basia Z.
07-05-2008, 13:52
Hm, wiele nowego, to się chyba nie dowiedziałaś...
Tym bardziej że już w czwartym w tym wątku poscie (z dnia 30.04) napisałam to samo.
Ale bardzo często nie mam chęci kontynuowania dyskusji.
Takoż w kwestii żmii, jak i w kwestii niedźwiedzia, jak i w każdej innej.
O ile pamiętasz - sam mi to zresztą wielokrotnie zalecałeś.
B.
no to skoro napisałem to samo, widocznie na samym początku miałaś już rację :)
Basia Z.
07-05-2008, 16:03
no to skoro napisałem to samo, widocznie na samym początku miałaś już rację :)
Tak na prawdę to mniej więcej od piątego lub szóstego posta w tym wątku chodziło o to czy zastosowanie odsysacza Sawyera może pomóc, czy nie należy go stosować.
I byłabym bardzo wdzięczna za wyjaśnienie tej sprawy.
Pozdrowienia
Basia
P.S.
Przy okazji znalazłam jeszcze jeden link do dyskusji na podobny temat.
http://ngt.pl/forum/?p=readTopic&nr=3747
Pomóc nie pomoże, wg. mnie oczywiście. Ale może pozytywnie podziałać na pokąsanego psychicznie ;) Jad który ewentualnie by się tym odessało prawdopodobnie sam by wypłynął razem z krwią z rany, a większa jego część i tak rozpłynie się już po krwioobiegu.
Trochę dziwne to kategoryczne zamknięcie
bez normalnego odniesienia do tematu 'spaprania' rany
i kwestii możłiwego usuniącia sporej części jadu - o czym sama wszak pisałaś.
Ale zmuszał do dyskusji wszak nie będę (-;
Hm, wiele nowego, to się chyba nie dowiedziałaś...
...ale jak się elegancko zrobiło ((-;
Serdecznosci,
Kuba
A o czym tu dyskutować. Lekarz jasno stwierdził iż odssysanie rany nie ma znaczenia medycznego. Wczoraj byłam w Ustrzykach Górnych i kilku goprowców spytałam o owe standardy. Założenie wyjałowionego opatrunku i zadzwonienie po GOPR lub pogotowie ratunkowe.
W poniedziałek o ile czas mi pozwoli to będę starała się zdobyć informacje od toksykologa.
bym zapomniał. przedstawie wam skutki ukąszenia przed Vipera berus.
http://www.jadowite.org/index.php?option=com_content&task=view&id=91&Itemid=49
artykuł znajduje się na jedynej aktualnie Polskiej stronie obiektywnie przedstawiającej jadowite węże, przedstawiającej aspekty prawne związane z ich hodowlą i szereg innych ciekawych informacji :) opisałem tam jeden z gatunków europejskich żmii - Vipera aspis. Może kogoś zaciekawi ;)
http://www.jadowite.org/index.php?option=com_content&task=view&id=147&Itemid=35
Tym bardziej że już w czwartym w tym wątku poscie (z dnia 30.04) napisałam to samo.
Ale bardzo często nie mam chęci kontynuowania dyskusji.
Takoż w kwestii żmii, jak i w kwestii niedźwiedzia, jak i w każdej innej.
O ile pamiętasz - sam mi to zresztą wielokrotnie zalecałeś.
B.
ROTFL
A dlaczeguż to. Ta historyja z niedźwiedziem jest godna samego barona Muntchausena. Dawno tak się nie uśmiałam jak czytając o waszych przygodach. Wabienie dwurocznego misia śpiewem. No no czylę czoła, nie byłabym w stanie nic podobnego wymyśleć.
Basia Z.
08-05-2008, 09:06
Pomóc nie pomoże, wg. mnie oczywiście. Ale może pozytywnie podziałać na pokąsanego psychicznie ;) Jad który ewentualnie by się tym odessało prawdopodobnie sam by wypłynął razem z krwią z rany, a większa jego część i tak rozpłynie się już po krwioobiegu.
Dziękuję.
Ważne w każdym razie że nie zaszkodzi :-)
B.
Ale może pozytywnie podziałać na pokąsanego psychicznie
I to jest wystarczający powód, by uznać działanie za korzystne;)
... a tak zachowuje się Wściekły Wąż
http://www.maxior.pl/film/70586/Trening_Wscieklego_Weza
Czytam forum od kilku miesiecy. Nie odzywam sie- bo zwykle nie mam nic do powiedzenia. Ale lektura tego watku spieniła mnie z deczka.
Jestem lekarką ( więc wg Lucyny mam prawo głosu:???:)-
Co do postępowania- wszystko zostało powiedziane. - nie bede powtarzać.
Uspokojenie pogryzionego jest cholernie ważne- Jeśli odsysanie uspakaja- odsysać, jeśli nałozenie rak na głowę- nakładać.
Ale nie o tym chciałam.
Lucyno- wiesz, że od jakiegoś czasu pomijam watki, gdzie jest duzo twoich wypowiedzi- zakładajac, że to pieniactwo, a nie wątek wart lektury?
Czy atak jest jedyna formą dialogu na jaką cie stać? Przepraszam - że tak personalnie i kompletnie OT, ale zastanów się - czy atak jest konieczny , zanim po raz kolejny zniechęcisz kogoś do przebijania sie przez ciekawe skadinąd wątki .
I jeszcze na temat troche - pogryzienie przez zmiję zygazkowata- dla wiekszości ludzi nie jest zbyt groźne.
Wg dostępnych mi źródeł- stazy, agresywne nacięcia rany i chłodzenie lodem- pogarszaja stan pacjenta.
Pierwsza pomoc: ograniczenie aktywności ruchowej (ma leżeć), unieruchomieniemiejsca pogryzienia, szybki transport do szpitala.
MOżna załozyć szeroka opaske uciskową, w celu zwolnienia powierzchownego przepływu krwiżylnej i limfy, proksymalnie od miejsca pogryzienia( ucisk nie wiekszy niz 20 mmHg- powinne wchodzić 2 palce miedzy skóre a opaske- wiekszy ucisk moze zwiększyć martwicę tkanek w miejscu pogryzienia).
Nire ma dowodów na korzystny wpływ ssaków. Jesli jednak sa uzywane, powinno to być natychmiast po ukaszeniu (max do 5 min po ukąszeniu). Ssanie kontynuować przez 30 min. (wg. :Juckett G. Snakebite. In: Rakel RE, ed. Saunders Manual of medical practice. 2d ed. New York: Saunders, 2000:1525-8. ).
Witam na forum.
Przykro mi ale nie rozumiem pewnych zachowań. Pierwszy wątek i atak na usera. Gratuluję.
Wracając do meritum. Dla mnie jest wiążąca opinia dyżurnego lekarza anastazjologa z Rzeszowa. Tylko tyle mam do powiedzenia w tym temacie.
Jeszcze raz skontaktowałam się z Ośrodkiem Informacji Toksykologicznej w Sosnowcu. Przeczytałam część postu pani doktor.
Odpowiedź lekarza:
pomoc przedmedyczna to założenie wyjałowionego opatrunku na ranę, nie bagatelizowanie sprawy, kontakt z GOPR lub sprowadzenie poszkodowanego z gór, dostarczenie w miarę szybko do szpitala i zapewnienie mu pomocy medycznej.
Nie odssysa się rany i nie zakłada się opaski uciskowej.
Odssysanie nie ma żadnego znaczenia medycznego. Opaska usiskowa jest zbędna.
hehe... tak myślałem. Krótki temat - kilometry pitolenia... To ja was tez trochę dospamuję: http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20080510/TARNOBRZEG/566510838
urzekająca historia:) i mam nadzieję, że rozładowała napięcia między dyskutantami, bo miałam wrażenie, że niektórym już jad żmiji z ust wypływa
dzięki wszystkim, którzy podzielili się swoją wiedzą - mam nadzieję, że nie będę musiała czynić z niej użytku...
Surowica sama w sobie jest bardzo silnym alergenem i wolno ją podawać tylko w szpitalu, tak aby "w razie czego" czyli w razie wstrząsu anafilaktycznego można było udzielić pomocy.
Basia
Jeśli mogę się wtrącić, alergen uczula ale reakcje anafilaktyczna wywołuje dopiero przy powtórnym podaniu, a ty masz chyba na myśli wstrząs anafilatogenny (troszkę podobny ale o innym mechanizmie powstawania). Zapewne w całej dyskusji chodzi o chorobę posurowiczą, która w konsekwencji po pewnym czasie wywoła wstrząs anafilaktyczny. Bezpośrednio po podaniu surowicy z pewnością nie.
Z pewnością lepiej jest podać Antitoxinum vipericum equinum niż czekać na nie wiadomo jaki cud. Były takie przypadki chandryczneia się pod Komańczą z ekipą śmigłowca. Załoga twierdziła że nieżyjący gad to zaskroniec. Facet już był ledwie żywy gdy przewieziono go na oddział. W szpitalu rozpoznano gada:mrgreen:
Uwaga praktyczna, że gady w czasie wylinki sa szczególnie niebezpieczne, ponieważ częsciej atakują niż uciekają.
pozdr
P.
Basia Z.
12-05-2008, 12:02
Jeśli mogę się wtrącić, alergen uczula ale reakcje anafilaktyczna wywołuje dopiero przy powtórnym podaniu, a ty masz chyba na myśli wstrząs anafilatogenny (troszkę podobny ale o innym mechanizmie powstawania).
Całkiem możliwe.
Generalnie chodzi o to że surowicy nie może podawać osoba nie będąca lekarzem i bez odpowiedniego zabezpieczenia do natychmiastowego udzielenia pierwszej pomocy w razie wstrząsu.
B.
dokładnie tak Basiu
pozdrawiam
Przemek
trzykropkiinicwiecej
16-05-2008, 11:05
...a ja Wam powiem tak... mnie dziabnęła kiedyś... i nie jest aż tak strasznie jak by się mogło wydawać... notabene ostatni przypadek śmiertelny w Polsce to lata 70te gdzie to ofiara była osobą w podeszłym wieku, z dość poważnymi problemami kardiologicznymi... działać objawowo i wezwać pomoc.. boli jak cholera i szybko puchnie... więc: znanymi metodami zmniejszać opuchliznę, jak wspomniała Lucyna zdjąc kolczyki, obrączki i inne badziewia, jałowy opatrunek i tralala... zwłaszcza tralala, bez tego ani rusz.. Ja dostałem jeszcze baniaka bimbru na dzień dobry i mi było lżej... choć nie wspominał bym teraz z uśmiechem jakbym był uczulony... ...w każdym bądź razie, mniejsza to katastrofa niż oglądanie "Mody na sukces"... Pozdrawiam pogryzionych ( a z tego co pamiętam jest tu gdzieś na forum taki co już dwa razy był dziabnięty) ...i patrzących...
pamietajcie ze w maju jest okres godowy, i wydzielanie jadu jest zwiekszone.
działanie jadu jest proporcjonalne do masy ciała. Więc najbardziej uwazajcie na swoje pociechy.
możesz uzasadnić zwiększoną ilość jadu podczas godów ?
trzykropkiinicwiecej
17-05-2008, 11:24
...odwiecznym prawem natury.... wyobraź sobie samca otoczonego przez kilka samic (niekoniecznie w pełzającym gatunku, może być homo ledwie sapiens) ...jadu że hoho
nie wiem czy żartujesz, czy nie :) bo to z reguły podczas godów parę(naście) samców walczy o samicę, lecz jadu przy tym nie używają
Kropek to kpiarz.
Także nie spotkałam się z informacją o rzekomej zwiększonej zawartości jadu w okresie godowym.
Wiem tylko, że w okresie godowym "zwiększa się" dymofrizm płciowy. Samce mają jaśniesze ubarwienie i jaskrawszą tzw. wstęgę kainową. Walczą o samice oplatując się wokół siebie i rywale starają się ''rozłożyć na łopatki" tzn. przycisnąć głowę konkurenta do ziemi. Pokonamy samiec ucieka.
Dostałam kilka e-meili od miłośników gadów i medyków. Co mnie zaskoczyło. Ponoć zmije są delikatne, bardzo wrażliwe na zranienia mechaniczne.
Tak, bardzo łatwo uszkodzić ich kręgi szyjne przyciskając je do ziemi podczas łapania, przez co nie chcą jeść (a raczej nie mogą) i w ośrodkach do których są odławiane szybko padają. Dlatego jeśli już po coś łapać, to jak najdelikatniej i najlepiej nie przyciskać ich do podłoża. Osobom które mają zamiar żmije przenosić, czy to z podwórka od bawiacego się dziecka, czy to do zrobienia zdjęcia polecam zaopatrzyć się w hak ofiologiczny.
Jola Harna biolog, która non stop ma te nieszczęsne żmije na podwórku robi cos innego.
Ma dużą plastikową beczkę. Gdy widzi żmiję daje beczkę w jej pobliże i tupie. Zaniepokojone zwierzę chowa się do kryjówki. Jola nakrywa beczkę i wynosi ją daleko od domu i zostawia. Gad opuszcza schronienie i po kłopocie.
Ja w podobny sposób usuwać pszczoły i osy z domu. Jestem alergikiem i panicznie ich się boję. Biorę szklankę i kartke papieru. Zaniepokojony owad siada na szybie. Nakladam szklankę, a następnie nakrywam ją papierem. Wynoszę i wypuszczam na podwórku.
Mam też zaskrońce w ogrodzie. Ktoś mi chyba zabił taką dużą, troszeczkę już oswojoną samicę. Nie widzę jej już od roku. Pojawiły się młode. Niestety, koty nad nimi się znęcają. Potrafią w kilka otoczyć zaskrońca i czekają aż przyjdzie pies. Pies szczeka, zaskroniec syczy i awantura w domu gotowa. Ja ingeruję i zabieram to moje tatałajstwo do mieszkania.
trzykropkiinicwiecej
17-05-2008, 18:00
..a ja polecam trzymać pawie... tez sobie z gadami radzą, i myszami...
..a w Starym Łupkowie parę lat temu był piesek co odławiał żmije.. był tak często ukąszony że przestał reagować na jad...
ciekawe w jakim stanie była wątroba tego psa :)_ zapewne w podobnym do wątroby człowieka po paruletnim "waleniu dykty"
trzykropkiinicwiecej
17-05-2008, 20:19
...żyje do dzisiaj... biega po Lublinie... wątroby mi nie pokazywała bo się wstydzi zadzierać skórę... a tak wogóle to wabi się Sotnia...
jako,ze temat ciekawy,uderzylem do pierwszej z brzegu hodowli grzechotnikow....
moim zdaniem kolesie tam pracujacy,z calym szacunkiem,lepsze rozeznanie w temacie,niz nasi lekarze...stronka,niestety,po niepolsku...
http://www.wf.net/~snake/firsbite.htm
pozdrawiam
Chciałbym zauważyć że grzechotniki mają inny jad niż żmije. Ponadto wyczytałem w tym tekście zalecenia o zastosowaniu prądu elektrycznego w miejscu ukąszenia, toż to herezja :)
Chciałbym zauważyć że grzechotniki mają inny jad niż żmije. Ponadto wyczytałem w tym tekście zalecenia o zastosowaniu prądu elektrycznego w miejscu ukąszenia, toż to herezja :)
Herezja o tyle o ile, jesli mamy na celu osiągnęcie neutralizacji jadu poprzez denaturacje jego białek poprzez koagulację to może być.
Przy okazji martwicy ulegają okoliczne tkanki, taki los :mrgreen:
Podobna metoda jest metoda wypalania żelazem rozgrzanym bądź działaniem płomienia.
Hmmm...niby inny maja jad i inne jego jest dzialanie,jesli sie nie myle, ( mniej grozne ??:-) ) ...Niemniej zalecaja bystro wyssac ile sie da i zalozyc lekko scisniete opaski nad i pod rana...
co do zastosowania pradu to to juz dla mnie abstrakcja-na wszelki wypadek mozna wsadzic w plecak plaska baterie i dwa druciki :-)))
No niestety jad gatunków z rodzaju Crotalus sp. czyli najpopularniejszego rodzaju grzechotników jest silnie toksyczny, o wiele bardziej niż europejskich żmij i prowadzić do rozległych martwic, porażeń nerwowych i bez odpowiedniej opieki niestety i śmierci.
Hmmm...niby inny maja jad i inne jego jest dzialanie,jesli sie nie myle, ( mniej grozne ??:-) ) ...Niemniej zalecaja bystro wyssac ile sie da i zalozyc lekko scisniete opaski nad i pod rana...
co do zastosowania pradu to to juz dla mnie abstrakcja-na wszelki wypadek mozna wsadzic w plecak plaska baterie i dwa druciki :-)))
Jad gadów dzieli się na 3 rodzaje:
-hemotoksyczny uszkadza ścianki naczyń krwionośnych,
-neurotoksyczny paraliżuje system naczyń krwionośnych
-hemolityczny rozpuszcza czerwone ciałka krwi.
Opieka przedmedyczna i medyczna uzależniona jest od rodzaju jadu.
Jad gadów dzieli się na 3 rodzaje:
-hemotoksyczny uszkadza ścianki naczyń krwionośnych,
-neurotoksyczny paraliżuje system naczyń krwionośnych
-hemolityczny rozpuszcza czerwone ciałka krwi.
Opieka przedmedyczna i medyczna uzależniona jest od rodzaju jadu.
nie wiem skad takie informacje o przedmedycznej opiece,ale ufam ludziom....tym bardziej ciesze sie ,ze sie zgadzamy w tym punkcie,gdyz zarowno grzechotniki jak i nasza zmijka posiadaja jad o dzialaniu hemotoksycznym.:lol:
Dodatkowo niektore gat. grzechotnikow oprocz w/w maja dzialanie neurotoksyczne...taki nasz szampon i odzywka w jednym...
klaniajac sie do pasa koncze ten watek ze swojej strony....( za duzo mam na liczniku,jak na swiezaka ;))
Z tego co wiem to grzechotniki mają jad neurotoksyczny. W USA w Lona Linda działa ostry dyżur dla ukąszonych przez grzechotniki. W każdym cywilizowanym kraju jest podobna jednostka ratownicza lub specjalistyczne oddziały toksykologiczne.
Z tego co dowiedziałam się to wszystkie gady mają koktajl jadów. Ilość i skład jadu uzależniony jest od wielu czynników. Tak oczywistych jak ten, że ilość jadu zmiejsza się po każdym ataku ale także takich jak wiek, co zwierzę jadło na ostatni posiłek. Poza tym poszczególne gatunki mają swoje "taktyki ataku". Tajpan pustynny ma bodajże jeden z najbardziej toksycznych jadów, kobra królewska wydziela w czasie ataku bardzo dużo jadu, a czarna mamba atakuje raz po raz co powoduje komulację ilości trucizny.
Nasza żmijka przy ich to "niewinne" stworzonko, które zrobi wszystko aby nie narażać się na atak ze strony człowieka. A standardy medyczne. No cóż pozostawmy to lekarzom.
W każdym cywilizowanym kraju jest podobna jednostka ratownicza lub specjalistyczne oddziały toksykologiczne.
Lepiej się tego ująć nie dało, u nas w przypadku Bieszczadów jesli nie w Sanoku można szukać pomocy u wojska, w tym SG. Zdarza się ampułka na stanie.
:-P
A to takie requiem dla tego tematu... wytyczne IKAR-CISA
http://www.ikar-cisa.org/ikar-cisa/documents/2008/ikar20080312000192.pdf
Interviewing the victim and witnesses may reveal useful identification information34.
Digital photography of the snake using zoom settings may be helpful, but the snake
should be approached only if it is safe to do so. A snake’s effective striking range is
approximately ½ its body length. The remains of a killed snake, if needed for
identification, are best maneuvered into a thick receptacle (e.g., heavy rucksack) with a
stick or trekking pole.
Who will do this...?
stasiuvino
31-05-2008, 15:35
Powiem Wam, że strasznie mi się chce śmiać z przesądów i wierzeń dotyczących naszej "niebezpiecznej" zygzakowatej.
Dwa FAKTY dla waszej wiedzy.
1. W 1991 roku wspinając się po skarpie w okolicach Chrewtu zostałem ukąszony przez bestię. Ukąszony zostałem w lewe ramię. Nie będę się rozpisywał jak i dlaczego itd. bo jest to nieistotne. Ważne, że jadąc karetką do szpitala w Ustrzykach poczułem pierwsze mdłości po ok. 4 godzinach od ukąszenia. Pierwszy zastrzyk surowicy otrzymałem zaś dopiero po ok. 5 godznach. Dlatego też spokojnie! Zakładając ukąszenie żmiji na jakimkolwiek szlaku w bieszczadach spokojnie z niego zejdziecie i wezwiecie pomoc. Także zapomnijcie o wszelkich opaskach, surowicy w plecaku itd.
2. W 2006 roku mój wujek, mieszkaniec Ustrzyk Dln. został ukąszony przez żmiję na działce w Jasieniu. Ukąszony w mały palec dłoni. Jako "twardziel" i "rdzenny bieszczadnik" (hehe) nie wezwał pomocy i nie otrzymał surowicy. Żyje do dziś....
Nie zapominaj, że są ludzie, którzy mogą golnąć litra, a i są tacy, dla których ćwiartka stanowi poważne zagrożenie.
Nikt nie demonizuje żmij, większość pisze o tym, co zrobić by na zimne dmuchać.
PS. Świadom twardzielstwa swego i wujowego pewnie i własnego dziecka nie zabrałbyś na pogotowie.
stasiuvino
31-05-2008, 23:32
Ta, ze mnie taki twardziel jak z Mandaryny piosenkarka...
Jak mnie bestia ukąsiła prawie narobiłem w pory ze strachu...
Ale poważnie mówiąc jak najbardziej masz rację, nie chodzi mi przecież o to aby lekceważyć ewentualne ukąszenie żmiji. Chodzi mi jedynie o to, iż w takim przypadku nie należy wpadać w panikę a nawet można to potraktować jako pewnego rodzaju przygodę.
A pytania tzw. warszaffki "czy w bieszczadach jest dużo żmij", "czy nie jest lekkomyślnym iść w góry z dzieckiem" itd, etc są dla mnie delikatnie mówiąc lekko śmieszne. No cóż ale warszaffka nie boi się robić zakupów w Tesco...
Z ostrożnością przesadzić można, to fakt, tylko, czy zauważyłeś tu posty z wypowiedziami tego typu?
Co do żmij? No cóż, co roku niemal w bezpośrednim otoczeniu "nasze wczasowego domu" znajduję jedną lub dwie, Można się przyzwyczaić.
Pozdrawiam:)
Nie ma zasięgu telefonu, do lekarza jest daleko.
Basia
Zasięg jest ale telefonu satelitarnego. W zasadzie uważam że powinien on byc na wyposażeniu przewodników zawodowych.
Koszty telefonu nie są aż tka wielkie a koszt połączenia mimo że nie mały nie ma znaczenia gdy chodzi o życie człowieka, przy okazji wiele modeli ma GPS a wbudowanego, myślę że warto pomyśleć...
Czyż nie ma nic spokojniejszego, aniżeli, pośród ciszy, w palącym już, wczesnowiosennoporannym Słońcu, delikatny szelest zeszłorocznego listowia bukowego, zatrzymujemy kroki, zastanawiając się, co to... chwilkę czekamy ... na ... ze swego leża wypełzają młode żmije, najodważniejsza, pierwej wysuwając łepek, no bo co może innego ;), ocenia stan zewnętrzności, nieco oślepiona, daje omamić się ciszy powszechnej, za nią, zachowując najwyższą rozwagę, pojawiają się spomiędzy liści główki i sznurowadłowate tułowia tych mniej odważnych, mniej nieco ciekawych blasku...
Po prostu - gniazdo żmij. Wypada chyba przyklęknąć.
Tylko po cichutku. W przeciwnym razie stracimy ten widok. Jednak tylko na kilka minut :)
Chris ślicznie powiedziane, ...to druga strona żmijowego problemu, z punktu widzenia natury tak to wygląda...
He he,dwa artykuły i dwa różne podejścia do sprawy
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070912/ZDROWIE/70912010
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070717/REGION00/70716034
Czasem takie pierdoły wypisują że skóra na dupie cierpnie:
Jak poznać żmiję
Najczęściej spotykamy żmije z szarym lub brązowym grzbietem, z wyraźnie zaznaczoną zygzakowatą czarną wstęgą od karku do końca ogona. Oko żmii ma pionową źrenicę i to właśnie odróżnia ją od węży.
:twisted:
Basia Z.
03-07-2008, 08:39
He he,dwa artykuły i dwa różne podejścia do sprawy
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070912/ZDROWIE/70912010
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070717/REGION00/70716034
Czasem takie pierdoły wypisują że skóra na dupie cierpnie:
:twisted:
Jak widać papier (i net) jest cierpliwy, ale takie artykuły jak ten pierwszy mogą być po prostu szkodliwe.
Szczególnie to zdanie o samodzielnym podawaniu surowicy.
Tego nie zaleca żaden medyk.
W drugim artykule cytują Kajetana Gawareckiego, który na samym początku tego wątku był cytowany również przeze mnie.
Aby jeszcze namieszać - w ostatniej, wydanej wczoraj "Polityce" jest "wakacyjny poradnik I pomocy" wydany w formie ładnej broszury.
Oczywiście zaraz na początku zajrzałam co piszą o żmijach.
Nie zalecają zakładania opaski uciskowej, za to zalecają odessanie ranki za pomocą - uwaga ! butelki tupu PET.
http://www.polityka.pl/ksiazeczka-pierwszej-pomocy/Lead33,954,259744,18/
Pozdrowienia
Basia
stasiuvino
04-07-2008, 07:22
He he,dwa artykuły i dwa różne podejścia do sprawy
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070912/ZDROWIE/70912010
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070717/REGION00/70716034
Czasem takie pierdoły wypisują że skóra na dupie cierpnie:
:twisted:
W pierwszym artykule napisano:
"Żmije nie są wielkie i wstrzykują niewielką ilość jadu. Poza tym w ich gruczołach jadowych nie zawsze jest ta sama ilość trucizny.
Jad jest produkowany na bieżąco i jeśli żmija jest po polowaniu, podczas którego kilka razy ukąsiła, to kolejny raz, kiedy trafi na człowieka, będzie już tylko ugryzieniem, bez wstrzyknięcia toksyn." - to z pierwszego artykułu.
Tego cholewka nie wiedziałem. Jeśli to prawda to chyba z taką miałem do czynienia
Z drugiego artykułu rozbawiło mnie stwierdzenie "Zdrowy, dorosły człowiek przetrzyma ukąszenie pod warunkiem, że szybko zosta nie mu podana surowica"
Czyli co, dziecko albo chory człowiek ugryziony przez żmiję to już w zasadzie powinien pisać testament? No cóż, dobrze, że nie miałem do czynienia ze żmiją z tego artykułu. Byłem wtedy jeszcze dzieckiem i nawet podanie surowicy nie uratowało by mnie....
Taaa!!! czytam ten wątek i zastanawiam się co mam zrobić ze śliczną czarną żmijką która zadomowiła się koło mojego domku.Co jakiś czas wygrzewa się na słoneczku a ja mam pietra czy za którymś razem przez przypadek nasze drogi się nie przetną!??
Pozatym martwie się o mojego psa który nieświadomy może chcieć się z nią pobawić :( .Co robić bo chciałbym ocalić jej życie ale jak mam wybierać ja albo ona to chyba sami rozumiecie!!!
Zadzwoń po odpowiednie służby, zajmą sie nią.
Taaa!!! czytam ten wątek i zastanawiam się co mam zrobić ze śliczną czarną żmijką która zadomowiła się koło mojego domku.Co jakiś czas wygrzewa się na słoneczku a ja mam pietra czy za którymś razem przez przypadek nasze drogi się nie przetną!??
Pozatym martwie się o mojego psa który nieświadomy może chcieć się z nią pobawić :( .Co robić bo chciałbym ocalić jej życie ale jak mam wybierać ja albo ona to chyba sami rozumiecie!!!
Znam ten ból. Sprawdź, gdzie ma kryjówkę. Mieszka gdzieś w norze. One przeważnie przebywają obok swojego mieszkania. Najłatwiej to rzucić obok niej plastikową, dużą beczkę. Zagrożona żmija wpełza do wnętrza. Podnosisz beczkę, dokładnie zamykasz i wywozisz gada z dala od ludzkich siedzib. To osobnik melanistyczny więc może to być zarówno samica jak i samiec. Niedługo żmije będą albo już rodzą (są jajożyworodne) więc sprawdz czy Twoja nie doczekała się przychówku.
Z tego co czytałem to służbą do tego oddelegowaną jest straż pożarna???!!!!.
Zgadza się czy coś poplątałem??
Formalnie tak. Osy, szerszenie i takie różne, koty też. W Duszatynie parę razy wynosiłem w słoiku, coby turysty nie zadeptali.
Nie dręcz straży, oni nie lubią gadziny, czasem nawet ich się brzydzą:mrgreen:
Załatw to po męsku. Krótko za łeb i za płot, może nie wróci:???:
Długi
Witam, a oglądaliście "Wolną sobotę" - to jest właściwa pierwsza pomoc, he he, pozdrawiam.
Basia Z.
06-11-2008, 09:26
Witam, a oglądaliście "Wolną sobotę" - to jest właściwa pierwsza pomoc, he he, pozdrawiam.
Nie oglądaliśmy, możesz napisać o co chodzi ?
Pozdrowienia
Basia
bartolomeo
06-11-2008, 15:48
Nie oglądaliśmy, możesz napisać o co chodzi ?
Jerzy Janicki, "Opowieści bieszczadzkie. Nieludzki doktor i inne opowiadania" (http://www.bosz.com.pl/index.php?id=206&s=karta), prawie połowa została sfilmowana, w tym i "Wolna sobota" (http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/124230). Doskonałe historie (m.in. w temacie wątku) i fantastyczni bohaterowie.
Basia Z.
06-11-2008, 16:42
Jerzy Janicki, "Opowieści bieszczadzkie. Nieludzki doktor i inne opowiadania" (http://www.bosz.com.pl/index.php?id=206&s=karta), prawie połowa została sfilmowana, w tym i "Wolna sobota" (http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/124230). Doskonałe historie (m.in. w temacie wątku) i fantastyczni bohaterowie.
No to w tym momencie żałuję że nie oglądam TV.
B.
majka777
06-11-2008, 16:49
Fajnie byłoby, gdyby może utworzyć oddzielny wątek typu "bieszczady w książce i w filmie", ew. pozbierać to co już zostało wymienione na forum, a pojawiło się tu przecież sporo ciekawych i wartościowych rzeczy ....
Nie oglądaliśmy, możesz napisać o co chodzi ?
Pozdrowienia
Basia
Witam. "Wolna sobota" - jak wozak, jadąc zaprzęgiem do miasta,po "gościa z pekaesu" , chciał pomóc turyście co go żmijka w palec uchlała. Najsampierw zajechali do stelmacha, coby palec nożem do szlachtowania świń rozciąć i krwi upuścić,- turysta uciekł.
Potem "zootechnik" końską strzykawką próbował zaplikować turyście surowicę przeciwjadową - turysta uciekł.
Następny pomagier- chłop co buczki z lasu na lewo końmi targał, chciał palca siekierą na klocku ciupnąć- efekt- turysta uciekł.
Jak już bmiller wspomniał- "Nieludzki doktor" Jerzego Janickiego, kapitalna książka i kapitalne filmy na jej podstawie. pozdrawiam.
Basia Z.
16-03-2009, 12:30
Odkopuję stary temat, ponieważ otrzymałam od mojego kolegi - z zawodu lekarza kompletną procedurę, co należy zrobić w takim przypadku.
Muszę jeszcze dopytać kolegi skąd ten przepis.
Na razie wiem tyle ze jest cytatem z podręcznika medycznego, ale nie wiem jakiego.
Ukąszenie przez żmiję zygzakowatą.
Jad żmii jest mieszaniną enzymów o wielorakim działaniu,
mających na celu unieruchomienie i wstępne trawienie ofiary. Toksyny te
atakują głównie układ krwionośny. Mają działanie proteoliczne (rozkładające
białka), fibrynolityczne (rozpuszczające skrzepy), antykoagulacyjne
(przeciwkrzepliwe), uszkadzają ściany naczyń krwionośnych, niszczą krwinki
czerwone, wywołują lokalnie martwicę mięśni, krwotoki, silny miejscowy ból i
opuchliznę; w cięższych przypadkach (ok. 20%) wymioty, biegunkę, obrzęk
języka i warg oraz kwasicę i leukocytozę (wzrost ilości białych ciałek
krwi). Obrzęk może utrzymywać się kilka dni, a nawet tygodni. W gruczołach
jadowych tego węża znajduje się od 10-30 mg jadu, przy czym jednorazowo
żmija jest w stanie zaaplikować ofierze na raz maksymalnie ok 20% tej
zawartości. Aby wąż ten był w stanie zabić człowieka, jednorazowo musiałby
mu wstrzyknąć dożylnie (a nie podskórnie, czy domięśniowo) aż 38,5mg
toksyny, (czyli 5 razy więcej niż przy przeciętnym ukąszeniu). Część ukąszeń
nie kończy się w ogóle iniekcją jadu - są to tak zwane ukąszenia suche. Wąż
ten jest przystosowany do polowania jedynie na małe zwierzęta i nie stanowi
większego zagrożenia dla człowieka. Bardziej znaczące efekty jad może
wywołać u dzieci poniżej 5 lat, osób starszych i poważnie chorych.
Szczególnie narażone SA osoby, które w przeszłości były już ukąszone przez
żmiję. Uważać też powinny osoby uczulone na jad owadów (pszczoły, osy).
Ukąszenia ze skutkiem śmiertelnym zdarzają się naprawdę rzadko (mniej niż
1%), a prawidłowe zachowanie w razie wypadku minimalizuje to
niebezpieczeństwo praktycznie do zera.
Skala zatrucia:
. stopień I - brak reakcji, objawy kliniczne:
ślady ukąszenia, brak obrzęku; objawy utrzymują się zwykle około dwóch dni
i ustępują bez powikłań. Wystarczające jest postępowanie miejscowe
(zaopatrzenie miejsca ukąszenia), wskazana jest jednak kilkugodzinna
obserwacja ze względu na możliwość opóźnionego wystąpienia objawów.
. stopień II - niewielka reakcja, objawy
kliniczne: obrzęk w miejscu ukąszenia, bez objawów ogólnych; obrzęk kończyny
pojawia się po około dwóch godzinach i osiąga maksimum po 1-2 dobach,
zwłaszcza gdy jest powikłany krwiakiem. Konieczne jest postępowanie
miejscowe (unieruchomienie i ewentualnie elewacja obrzękniętej kończyny).
Można podać leki przeciwzapalne.
. stopień III - (10%) - umiarkowana reakcja, objawy kliniczne:
obrzęk ukąszonej kończyny, miernie nasilone objawy ogólne: wymioty, zawroty
głowy, przejściowa hipotonia; objawy ogólne mogą pojawić się w ciągu kilku -
kilkunastu minut od ukąszenia i poprzedzać objawy miejscowe. Najczęściej
konieczna jest hospitalizacja oraz leczenie objawowe - stosowanie
niesteroidowych leków przeciwzapalnych, a także postępowanie miejscowe
(unieruchomienie i ewentualnie elewacja obrzękniętej kończyny). Natomiast u
osób z objawami uczuleniowymi wprowadza się glikokortykosteroidy.
. stopień IV - (10%) - ciężka reakcja, objawy kliniczne: masywny
obrzęk rozprzestrzeniający się na tułów, ostre objawy ogólne: wstrząs lub
przedłużająca się hipotonia, objawy krwotoczne, niewydolność wielonarządowa.
Konieczna jest hospitalizacja i intensywne leczenie przeciwwstrząsowe:
podanie płynów infuzyjnych, adrenaliny i glikokortykosteroidów, a także
antytoksyny jadu żmii.
W większości wypadków dotychczasowe pokąsania były spowodowane
lekkomyślnością człowieka, który starał się złapać węża lub niepotrzebnie go
niepokoił. Od 1876 roku w Wielkiej Brytanii zanotowano jedynie 14 przypadków
śmiertelnych, przy czym ostatni z nich wydarzył się w 1975 r. i ofiarą było
5 letnie dziecko. Ostatni zanotowany przypadek śmiertelny miał miejsce w
Niemczech w 2004 roku u 82 letniej kobiety (przy czym nie udowodniono
ostatecznie, że to jad był przyczyną zgonu, a nie inne czynniki związane z
wiekiem starczym). Mimo wszystko większość przypadków ukąszeń powinna być w
miarę możliwości monitorowana medycznie, szczególnie jeśli osoba pokąsana
należy do wcześniej wymienionych grup wysokiego ryzyka lub jest alergikiem.
W wyjątkowo ciężkich przypadkach lekarz może zalecić podanie surowicy jako
środka zaradczego, mającego na celu pomóc organizmowi w zneutralizowaniu
toksyny, choć wnioski badaczy angielskich stwierdzają, że podanie surowicy
jest statystycznie większym zagrożeniem niż samo ukąszenie żmii.
Postępowanie w razie ukąszenia
1. Oddal się od miejsca, w którym nastąpił wypadek, aby uniknąć ponownego
ukąszenia.
2. ZACHOWAJ SPOKÓJ !!! Nie panikuj. Jad rozprzestrzenia się stosunkowo powoli,
będziesz więc miał całkiem sporo czasu na reakcję.
3. Nie biegaj, nie wykonuj żadnych czynności wymagających wysiłku. Usiądź
spokojnie i obejrzyj ranę oceniając stan w miejscu ukąszenia.
4. Usuń uciskające przedmioty z ugryzionej kończyny, w szczególności
pierścionki i obrączki z palców, żeby narastający obrzęk nie spowodował
martwicy z niedokrwienia.
5. Nie manipuluj przy ranie, nie masuj! Nie tamuj też krwawienia, wraz ze
swobodnym upływem krwi organizm pozbędzie się pewnej części zaaplikowanego
jadu. Możesz użyć odsysacza. Można umyć miejsce ukąszenia wodą z mydłem. Nie
stosować spirytusu ! Można zastosować zimny okład. Nie należy nacinać ani
wycinać miejsca ukąszenia.
6. Unieruchom ukąszoną kończynę. Ugryzione miejsce powinno w miarę
możliwości znajdować się poniżej poziomu serca - zmniejszy to szybkość
wchłaniania się jadu do krążenia.
7. Użycie opaski uciskowej nie tylko nie jest konieczne, ale może zwiększyć
ryzyko martwicy tkanek i przy poluzowaniu uwalnianie się jadu do krążenia.
8. W miarę możliwości poszukaj profesjonalnej pomocy medycznej w celu
poddania się kontroli, a w cięższych wypadkach w celu podania surowicy.
Pełne efekty działania jadu mogą wystąpić dopiero następnego dnia po
ukąszeniu !
9. Jeśli nie jesteś poszkodowanym lecz udzielasz pierwszej pomocy pamiętaj,
że jeśli po ukąszeniu następuje upośledzenie czynności życiowych,
niedrożność dróg oddechowych, problemy z krążeniem lub pracą serca, to
należy w pierwszej kolejności zająć się ich neutralizacją, pozostawiając
kwestie rany na drugim planie.
10. Po ukąszeniu, w żadnym wypadku nie wolno spożywać alkoholu ani żadnego
rodzaju narkotyków! Zabronione jest także spożywanie środków zmieniających
stan pobudzenia (uspokajających lub pobudzających).
Pozdrowienia
Basia
Witam
Opis postępowania jest bardzo w porządku, nie zawiera żadnych błędów mogących zaszkodzić pokąsanej osobie.
Zapraszam także na strone www.jadowite.org - jedyną polską stronę traktująca o wężach jadowitych.
http://jadowite.org/index.php/artykuy-jad/104-raport-ukszenia-feralny-chwyt-czyli-ukszenie-vipera-berus
Przypadek pokąsania młodego mężczyzny przez żmiję z dokumentacją fotograficzną.
http://jadowite.org/index.php/artykuy-jad/122-ukszenia-ludzi-przez-mij-zygzakowat-vipera-berus-l-w-polsce
Opracowanie o ukąszeniach na terenie RP
http://jadowite.org/index.php/artykuy-jad/129-ukszenia-przez-mij-zygzakowat-vipera-berus
A także medyczna, profesjonalna informacja czym tak naprawdę jest jad V.berus
Żmije już gdzieniegdzie się budzą, sezon niedługo rusza więc życzę wam wszystkim braku bliskich kontaktów z tymi wężami :)
wp.krzysztof
17-03-2009, 20:16
małe sprostowanie ....
poszkodowanego się nie zwozi do drogi bo z reguły nie ma czym go zwieść (z wiadomych względów - wszechobecny zakaz wjazdu samochodami). Bardziej właściwe byłoby stwierdzenie "poszkodowanego znosi się do drogi" lub "tacha" ewentualnie "wlecze" a w skrajnych przypadkach "porzuca" :-)
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2024 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.