PDA

Zobacz pełną wersję : Zgubiono portfel



Tarnina
16-11-2008, 10:14
rozsyłam otrzymanego maila od zdeterminownej turystki. A nuż może trafi pod własciwy adres?
Myślę że to odpowiednie grono na taką informację - a i może szansa trafienia jest większa niz niedawne 40 milionów w Totku...

*****

Witam,

Chciałam się zapytać, czy nie zgłaszał się może do Was ktoś ze znalezionym na szlaku portfelem?
10 listopada idąc z Chatki Puchatka do przeł.Orłowicza i potem żółtym szlakiem do Wetliny, zgubiłam portfel. To był czarny portfel firmy Salewa, w środku dwie karty płatnicze Polbanku, trochę ponad 200 zl, kilka banknotów i monet rupii indyjskich i euro... proszę się nie pytać dlaczego to wszystko miałam przy sobie - sama ciągle zadaję sobie to pytanie...


W każdym razie, jeśli ktoś znalazł lub znalazłby taki portfel i przyszedł z nim do państwa, to bardzo byłabym wdzięczna o powiadomienie mnie, przesyłam swoje dane kontaktowe:
Magdalena Jadach
ul. Zimowit 52/4, 35-605 Rzeszów
tel. 607 316 090

Niestety, studenckie oszczędności nie pozwalają mi zaoferować wielkiej nagrody dla znalazcy :(

Pozdrawiam serdecznie

Magdalena Jadach

p.s. czy mają może państwo jeszcze jakieś pomysły gdzie mogłabym jeszcze napisać w sprawie tego portfela?

****,

lucyna
16-11-2008, 10:25
Nie liczcie na uczciwość ludzką. Kolega zostawił telefon komórkowy w Balnicy. Zorientowaliśmy się po godzinie. Zadzwoniliśmy do Balnicy. Już go nie było. Następnego dnia pojechał i sprawdził cały teren. Potem był w Przemyślu aby ściągnąć dane. Wtedy zadzwonił na swój własny numer. Odezwała się kobieta. Potem ja dzwoniłam. Odbrała kobieta, wyjątkowa cwaniara. Od razu powiedziała, że to jest jej motorola. Mieszka w Lutowiskach i nie odda telefonu, bo to jest jej telefon.

vm2301
16-11-2008, 11:41
A właśnie, że liczcie.

Ja znalazłem aparat na szlaku w Tatrach, a podczas odebranej rozmowy umówiłem się na jego odbiór, nagrody żadnej nie wziąłem.

Dziwadłem k**** żadnym nie jestem;)

Uczciwy - nieuczciwy...fifty-fifty...ale nadziei nie traciłbym.

Pozdrawiam:)

Polej
16-11-2008, 13:05
A właśnie, że liczcie.

Dokładnie tak!
Trzeba wierzyć, są jeszcze uczciwi ludzie, a szczególnie w Bieszczadach można ich znaleźć.
Znam osobiście człowieka, który znalazł na parkingu na Przełęczy Wyżniańskiej plecak z zawartością kilkunastu tysięcy złotych. Jak się okazało pozostawił go kierownik wycieczki objeżdżającej Bieszczady, to były ich wszystkie wspólne pieniądze :shock:. Ów znajomy odnalazł załamanego delikwenta i oddał znalezisko.

Marcowy
16-11-2008, 18:33
Eeee tam, Bieszczady...

Parę razy gubiłem komórkę i portfel W WARSZAWIE! Tak! W tej obrzydliwej, chciwej, merkantylnej, bezdusznej, pazernej WARSZAWIE! I za każdym razem rzeczy wracały do mnie, a znalazcy tylko raz chcieli za to gratyfikacji. Za to pozostali zadali sobie sporo trudu, żeby mnie zlokalizować i oddać własność, nic w zamian nie żądając.

Miejcie nadzieję, nie tę lichą, marną... :-)

Pyra.57
16-11-2008, 20:01
Jak mówi moja "lepsza połowa" zostaje tylko się modlić do św. Antoniego. Nie wiem ile w tym prawdy ale chyba nie zaszkodzi ....

WojtekR
16-11-2008, 20:11
Dokładnie tak!
Trzeba wierzyć, są jeszcze uczciwi ludzie, a szczególnie w Bieszczadach można ich znaleźć.
Znam osobiście człowieka, który znalazł na parkingu na Przełęczy Wyżniańskiej plecak z zawartością kilkunastu tysięcy złotych. Jak się okazało pozostawił go kierownik wycieczki objeżdżającej Bieszczady, to były ich wszystkie wspólne pieniądze :shock:. Ów znajomy odnalazł załamanego delikwenta i oddał znalezisko.

Przemku,
Ja w 2001 r. zostawiłem swój aparat (nówka, canon 500N + niezły osprzęt) w barze na stacji benzynowej przy drodze Nr 24 Gorzyń - Skwierzyna (to twój teren! :smile: ). Zorientowałem się, gdy byłem w Rokitnie. Wróciłem, a mój aparat czekał na mnie! Znaleźli go panowie "tirowcy" - to pierwszy traf!, oddali pani w barze - to drugi! Za jednym razem spotkałem tylu uczciwych ludzi! Mam chyba szczęście do takich właśnie, czego dowodem są ci wszyscy, których spotkałem w zeszłym roku na trasie swojej wędrówki!

Basia Z.
16-11-2008, 20:15
Ja też raz znalazłam portfel z pieniędzmi i odesłałam właścicielowi (bo był z innego miasta)
A mi z kolei oddano mój - zostawiony w schronisku.
Również mój syn odzyskał dokumenty pozostawione w schronisku.

Tak myślę, że to co komuś kiedyś zrobimy dobrego - w jakiś inny sposób do nas wraca, złego również.

Pozdrowienia

Basia

Recon
16-11-2008, 21:37
Jadąc teraz w Bieszczady w Neobusie przy wysiadaniu wypadł mi portfel skórzany a w nim około 2 stówki gotówki i warszawska karta miejska. Zadzwonilem do dyspozytora i... spoko, czekała zguba w autobusie.

manio
17-11-2008, 14:07
Moj przykład -na tegorocznym"czartgraniu"byliśmy na Smerku w drodze powrotnej wypadł mi telefon który dofakto był rozładowany.Poszukiwania nie przyniosły rezultatu wiec pogodziłem się z jego stratą.Jakież było moje zdziwienie gdy po tygodniu odnalazł się w Krośnie.Ktoś sobie zadał tele trudu żeby znależć ładowarkę do niego następnie wkładając swoją kartę sim wszedł do książki telefonu i dzwonił do moich znajomych z informacją o znalezisku.Następnie odwiózł ją do Barszcza skąd trafiła do mnie.Są jeszcze na świecie uczciwi ludzie-szczególnie w górach :-)

Derty
17-11-2008, 20:38
Hej:)
Jak by tak wszyscy byli źli...uff... Choć czasem po niektórych przeżyciach ma się ochotę zostać tym złym. Będąc chłopaczkiem fafnastoletnim szedłem kiedyś ulicą, a przede mną szła jakaś paniusia, której zegarek spadł z ręki, bo zerwał się paseczek. Podniosłem go, zerknąłem - złoto jak trzeba...i dogoniłem paniusię i oddałem. W podzięce usłyszałem 'gówniarzu, ukraść chciałeś!'.
Ale i tak od lat nic nie znalazłem więc mi złość przeszła;P
Pozdrawiam,
Derty

Stały Bywalec
22-11-2008, 18:16
Ja nic cudzego nie znalazłem, ale gdybym znalazł, to raczej bym oddał.
Napisałem "raczej", gdyż właśnie przypomniał mi się obejrzany w tym roku amerykański film pt. "To nie jest kraj dla starych ludzi".
Takiego "znaleziska", na jakie trafił (na początku filmu) główny bohater, to bym nie zwrócił. Za to starałbym się postępować ostrożniej niż wspomniany "znalazca".
Tym, co filmu nie widzieli, wyjaśniam iż chodziło o wielką kasę mafii, i że co do tego nie było cienia wątpliwości. O tę kasę (sporą walizkę USD, w banknotach studolarowych) żołnierze mafii wzajemnie wystrzelali się co do nogi i wtedy właśnie napatoczył się główny bohater. W scenerii przypominającej nieco krajobraz bieszczadzki.
Zachęcam do obejrzenia filmu. To nie będzie czas stracony.

Sam natomiast spotkałem się z ludzką uczciwością. W 1987 r. tankowałem swojego malucha na stacji benzynowej w Warszawie. Obsługiwał mnie pompiarz, któremu zapłaciłem. Widział, że mam w portfelu sporo ówczesnego "nawisu inflacyjnego".
Portfel ten położyłem potem na dachu samochodu i zabrałem się za zamykanie kluczykiem korka wlewu paliwa. A chwilę potem wsiadłem i już chciałem odjeżdżać. Gdy tylko zatrzasnąłem drzwiczki samochodu podskoczyło do mnie "z krzykiem" dwóch facetów - ów pompiarz i gość z kolejki, jeden niezależnie od drugiego. Podziękowałem im bardzo wylewnie.