PDA

Zobacz pełną wersję : Wróciłam



agajotek
19-08-2002, 12:59
Czwartek rano: Zagórz. Dużo ludzi i wszyscy jadą do Ustrzyk Górnych, my do Soliny, bo oprócz gór kochamy wodę, a pogoda ma być ładna, więc miło będzie popływać po wędrówkach. Pełni optymizmu na myśl o komunikacji między Soliną a „Górami” .Pole namiotowe w Solinie: mało namiotów, dziwne jak na długi weekend, słoneczko świeci, namiot rozbity, 11:20 mamy autobus do Cisnej, a stamtąd sobie gdzieś pójdziemy na krótki spacer. Autobus nie przyjechał, został odwołany od 1 sierpnia, informacje o rozkładach dostępne w Internecie nie podają takiej wiadomości. Nieco zawiedzeni wróciliśmy do namiotu, zrezygnowana położyłam się spać, dobrze mi to zrobiło, bo sił nabrałam i dobry humor mi powrócił. Poszliśmy na spacer „po tamie”, troszkę pokropiło, ale co tam, nadal jest cieplutko. Niemal całą noc padało, ale radiowe prognozy mówią o słonecznym piątku, więc raniutko wstaliśmy, dojechaliśmy do Brzegów Górnych, skąd przez Połoninę Wetlińską, Przełęcz Orłowicza i dalej szlakiem na Zatwarnicę, mieliśmy szczere chęci dojść do Dwernika. Nim weszliśmy na szlak zaczęło padać, potem lać, a potem było mi już wszystko jedno. Deszcz stonki nie przestraszył, przed nami dziewczynka w jaśniutkich spodenkach i adidaskach twardo maszeruje pod górę, za nią chłopczyk z parasolem pod kolor jej kurteczki i lakierkowym plecaczkiem na ramieniu. Potem w schronisku planowali kolejny dzień w górach, przyznaję, że najpierw wątpiłam, że w ogóle tam dojdą, ale teraz już tylko podziwiać mi pozostaje, zeszli tą samą drogą, którą weszli, ale po tym błocie, nie było to proste. Na Połoninie mgła i widoczność maksymalnie na 10 metrów, przemoczeni, zabłoceni i już nieco spóźnieni wyszliśmy ze schroniska w kierunku Przełęczy. Oczywiście zanim tam doszliśmy, było już tak późno, że strach przed brakiem transportu do Soliny pozwolił zapomnieć mi o pierogach, czego dzisiaj wstydzę się okrutnie, do Dwernika nie doszliśmyL. Sobota rano: w autobusie relacji: Solina - Ustzrzyki Górne, zjedliśmy śniadanie, Z Ustrzyk udaliśmy się do Wołosatego, tam znowu tłumy ludzi, tym razem jest to zrozumiałe, bo słoneczko świeci jak szalone i nic nie wskazuje na najmniejszy nawet deszczyk. Za radą Szanownego SB, na Tarnicę poszliśmy przez Rozsypaniec i Halicz , jednak tłumów ludzkich nie udało nam się uniknąć. Droga faktycznie miła ,ale dziwna, szczególnie ten asfalt...., przed wejściem Na Halicz zaczęło lać, potem się trochę rozpogodziło, ale już przy wdrapywaniu się na Siodło, deszcz lał jak z cebra. Nadeszła chwila zwątpienia we własne siłyL, strasznie słaba, jak się okazuje, ze mnie istota. Nieprzemakalna kurtka przemokła, w trekkingowych butach, również nieprzemakalnych, nie wiadomo w jaki sposób znalazło się błoto, potem już się okazało, że błoto jest wszędzie, trochę na nogach i często na pupie „wędrowałam” w dół, perspektywa
( słuszna) braku możliwości dostania się do Soliny, nie sprzyjała raczej dobremu mojemu nastrojowi. Oczywiście widoki na trasie wynagradzały trudy, ale pomarudzić sobie musiałam. No i jeszcze to ważne wydarzenie, które miało miejsce, vis a vis Rozsypańca Przepięknego J,Za pomącą plastikowego krążka spod zakrętki od muszynianki zostały złożone mi oświadczyny, oczywiście przyjęteJ. W Ustrzyk Górnych autobusem do Dolnych, potem, do Uherców i na piechotkę do Soliny, Po drodze, dwie cudowne Bieszczadzkie duszy zabrały nas z tej nocnej wędrówki i późnym wieczorem dotarliśmy na pole namiotowe, W środku nocy za naszym namiotem dobiegała końca impreza, zmęczona i szczęśliwa zasnęłam, aby w niedzielę, po kąpieli w Jeziorze Solińskim, wrócić do domu. Dzisiaj w pracy i już na forum. Pozdrawiam wszystkich.
agnieszka

marekm
19-08-2002, 23:37
Agnieszko wraz z Twoim partnerem, który to pod Rozsypańcem o rękę Cię poprosił i sercem twoim zawlodnął na wieki, przyjmijcie szczere gratulacje.
Niechaj Wam szczęście sprzyja, czego z całego serca Wam życzę

marekm

ps. ale ten czas leci, wydaje się, że to wczoraj, ja podobnie uczyniłem.

Michał
19-08-2002, 23:47
Taaa
Lepiej się obudź marekm - niech Ci się nie wydaje!
Mam tą świadomość, że jak to mówią nasi sąsiedzi - to se newrati...

Ale Wam Agnieszko życzę, abyście nie poddali się schematom. Wybraliście piękne miejsce, chociaż nazwa jego nie jest akuratna do Waszego przecudnego wspomnienia.
Ehhh

Michał zgryźliwiec (tymczasem)

marekm
20-08-2002, 08:03
Michale - Zgryźliwcu, hihihihi, - se to vim.
Ale ja wcale nie śpię i wcale nie żałuję, mógłbym to przeżyć raz jeszcze, gdybym miał taką możliwość.
pozdroowka

marekm - .....

Aleksandra
20-08-2002, 20:46
Do Agi
urokliwe miejsce na urokliwe wyznania...ale Wam niech dobroć i prostota sprzyja na wspólnych dróżkach a urokliwość niech będzie mile widzianym dodatkiem...Przy następnej okazji grób hrabiny odwiedzcie, dla przyczyny wiadomej...a uczuć swoich dusiołkami nie wspierajcie, gdyż gotowe byłyby Wam jakiegoś niewłaściwego figla spłatać!
Pozdrawiam :)

Stały Bywalec
20-08-2002, 23:02
I znów Agajotek nie doszła do zaklętego Dwernika. A gdyby doszła, to plastikowy krążek od nakrętki do muszynianki przemieniłby się w szczere, wysokokaratowe złoto. Poza tym niedaleko tamtejszej restauracji "Kongresowa" (in spe) jest b. ładny kościółek, który ma to do siebie, że modlitwy w nim wymawiane mają pierwszeństwo przed innymi. Swego czasu gen. Barszczyk, przemoknięty i zmarznięty, schodząc ze szlaku pomodlił się w nim, aby knajpa była otwarta. I była otwarta.
Ale koniecznie, Agnieszko, bądź na Kongresie, to ogłoszę Wasze zapowiedzi. A w zasadzie, jako Prezydent Forum, to mogę Wam nawet na Kongresie udzielić bieszczadzkiego, wirtualnego ślubu cywilnego. Darek (Admin) pobłogosławi i dalej jakoś już będzie. Do USC wyślemy "mejla" i po formalnościach.
Serdecznie pozdrawiam i trzymam kciuki, aby nikt z Was się nie rozmyślił. A jak byś jeszcze pogłaskała moją czarną kotkę Sabinkę, to co najmniej złote gody murowane
SB