PDA

Zobacz pełną wersję : Mocanita: ostatnia wąskotorowa leśna kolejka parowa w Europie



andrzej627
27-12-2008, 21:49
Swojego czasu przy okazji dyskusji na temat Bieszczadzkiekj Kolejki Leśnej, Gryf opowiedział nam o kolejce w Karpatach rumuńskich (http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?p=35198#post35198), która w dalszym ciągu jest w codziennej eksploatacji.

Głos zabrała Buba:

nio, to jest ideal kolejki! bo ona zyje swoim zyciem, a nie tylko sluzy do wozenia zblazowanych turystow i wyciskania z nic kasy.. i te stacyjki... i te dacki na torach!! ja bym codziennie nia jezdzila!
(...)
Odpowiedzial jej Derty:

Jeździłaś Mocanitą? Marzy mi się to też:D Niestety wszelkie plany Rumuńsko-karpackie musiałem odłożyć na kiedyś(...)
Na tym dyskusja się wtedy zakończyła. Pozwalam sobie dzisiaj ją wznowić.

Derty, pisałeś to dwa lata temu. Co dzisiaj stoi na przeszkodzie, abyś zrealizował Twoje marzenie?

A może by tak po KIMBie wybrać się w parę samochodów do Rumunii i przejechać się Mocanitą. W końcu z Radoszyc do Viseu de Sus jest tylko trochę ponad 400 km.

Buba, jak Ci się podoba mój pomysł?

Wojtek1121 i ja zastanawialiśmy się, jak zaplanować nasz majowy wyjazd. Będziemy na KIMBie. A co robimy dalej?

My jedziemy w góry do Rumunii. Kto jedzie z nami?

Dla zachęty proponuję obejrzenie oficjalnej strony:
Mocanita: ostatnia wąskotorowa leśna kolejka parowa w Europie (http://www.cffviseu.ro/Mocanita.htm)

Krysia
27-12-2008, 22:16
Andrzejku a czy mógłbyś coś więcej na temat tej Rumunii rzec?w sensie na jak długo chcecie jechać, co odwiedzić itp
pomysł sam w sobie super

Basia Z.
27-12-2008, 22:27
My jedziemy w góry do Rumunii. Kto jedzie z nami?

Dla zachęty proponuję obejrzenie oficjalnej strony:
Mocanita: ostatnia wąskotorowa leśna kolejka parowa w Europie (http://www.cffviseu.ro/Mocanita.htm)

A czy kolejka została już całkowicie odbudowana po powodzi ?

Bo w lipcu 2008 w czasie powodzi kolejka bardzo ucierpiała, zresztą jest na ten temat sporo zdjęć na podanej przez Ciebie stronie. Pod koniec lipca śledziłam na bieżąco akcję ratunkową i potem odbudowę kolejki.

Od razu było wiadomo że kolejka będzie odbudowana ze zniszczeń, które były ogromne i od razu do tej odbudowy przystąpiono (przy pomocy Szwajcarów). Nie wiem jednak w jakim stanie jest aktualnie, najprawdopodobniej na czas zimy trzeba było odbudowę zawiesić.

Jechałam tą kolejką w sierpniu 2007 i moim zdaniem warto ! (chociaż bilety są drogie).

:razz:

Tu parę zdjęć z naszego wyjazdu:

http://picasaweb.google.pl/basia.zygmanska/MaramureszIGRyMarmaroskieZdjCiaKuby#51092092964352 05346

Odtąd i kolejnych ok. 20.

Zdjęcia nie są moje tylko Kuby, który też pisywał kiedyś na to forum.

A tu zdjęcia mojej koleżanki Joli:

http://picasaweb.google.pl/jolanta.wolinska/Rumunia2007MaramureszGRyMarmaroskieIRodniaSkie#513 6913106549967314

I kolejnych ok. 20.

Jak widać bilety na kolejkę są dość drogie - po ok 30 lei.

Zapraszam też do obejrzenia całych obu galerii, które pokazują więcej ciekawych obiektów jakie można obejrzeć w tamtym rejonie - np. cerkwie marmaroskie z listy UNESCO, cmentarz w Sapanta itd.

Jakby coś służę poradą.

Też się wybieram ponownie w tamten rejon - w lipcu 2009, tylko tym razem chcę eksplorować obszar trochę bardziej na południe od Sygetu Marmaroskiego.

Pozdrowienia

Basia

andrzej627
27-12-2008, 22:52
Andrzejku a czy mógłbyś coś więcej na temat tej Rumunii rzec?w sensie na jak długo chcecie jechać, co odwiedzić itp
pomysł sam w sobie super
Pomysł jest świeży, powstał dopiero wczoraj. Myślimy o pobycie tygodniowym tylko w północnej Rumunii, w Górach Rodniańskich. Na razie planujemy zatrzymać się w Viseu de Sus. Znalazłem tam hotel Gabriela (http://www.hotel-gabriela.ro/eng/index.htm)

Pomysł, jak mówiłem, jest świeży i jesteśmy otwarci na wszelkie sugestie.

Krysia
27-12-2008, 22:56
Już oglądam...
a czy opcja namiot odpada?bo u Basi na zdjęciach mają takie fantastyczne miejscówki z widokiem na wschód słońca...
Pięknie tam jest

Basia Z.
27-12-2008, 22:59
Pomysł, jak mówiłem, jest świeży i jesteśmy otwarci na wszelkie sugestie.

To jeśli można podpowiedzieć jakiś pomysł.
W Sygecie Marmaroskim na terenie tamtejszego Skansenu (bardzo ciekawy i wart odwiedzenia) spał w maju 2008 mój kolega.

Noclegi na terenie skansenu w starej chacie (w warunkach schroniskowych z dostępna łazienką) kosztują 20 lei od osoby.

Tu zdjęcia mojego kolei rekomendujące mi tamtejsze warunki:

http://picasaweb.google.pl/wilow7/NoclegSygiet#

Warunki z pewnością gorsze niż w hotelu, ale tez bez porównania taniej. 20 lei to ok 20 zł.

Pozdrowienia

Basia

Basia Z.
27-12-2008, 23:02
Już oglądam...
a czy opcja namiot odpada?bo u Basi na zdjęciach mają takie fantastyczne miejscówki z widokiem na wschód słońca...
Pięknie tam jest

Przepięknie :-)

Ale te zdjęcia z widokiem to były prawie pod Farkaulem, cały dzień wnoszenia bardzo ciężkiego plecaka do góry.

B.

andrzej627
27-12-2008, 23:16
A czy kolejka została już całkowicie odbudowana po powodzi ?
Wyczytałem, że pociąg turystyczny, który utknął w czasie powodzi w górach, został 15 grudnia sprowadzony do bazy w Viseu de Sus i do wiosny ma być gotowy do przewożenia turystów.

irek
28-12-2008, 09:47
Wojtek1121 i ja zastanawialiśmy się, jak zaplanować nasz majowy wyjazd. Będziemy na KIMBie. A co robimy dalej?

My jedziemy w góry do Rumunii. Kto jedzie z nami?

Dla zachęty proponuję obejrzenie oficjalnej strony:
Mocanita: ostatnia wąskotorowa leśna kolejka parowa w Europie (http://www.cffviseu.ro/Mocanita.htm)

Jak by co to sie przejade z wami moge przy okazji kogas zabrac :)

andrzej627
28-12-2008, 10:48
Jak by co to sie przejade z wami moge przy okazji kogas zabrac :)
Iras, cieszę się, że chcesz się dołączyć do wyprawy.

Byłeś już w tamtejszych górach?

Krysia
28-12-2008, 10:57
a ja dalej nie wiem jak z namiotami?bo jak same hotele to ja chyba zostałam wczoraj namówiona na wyjazd kiedyś tam później niż maj :-P
Hotele są nudne:razz:
Ja chcę takie widoki jak u Basi na zdjęciach mieć z sypialni ;-))

irek
28-12-2008, 12:31
Iras, cieszę się, że chcesz się dołączyć do wyprawy.

Byłeś już w tamtejszych górach?

Akurat tak się składa ze w tym samym czasie planowalem Rumunię. W ten region poniesie mnie pierwszy raz tyle, że ja tam planuje pobyt 10-14 dni na początku mogę z wami zaliczyć kolejke, klasztory skanseny itp a potem śmigam głębiej w góry. Nie wiem co wy planujecie ?

Krysia
28-12-2008, 12:53
Andrzej dzięki za linki, może warto by je tu wkleić?np to:
http://www.karpatywschodnie.pl/readarticle.php?article_id=58
te rododendrony mnie położyły na łopatki...ale maj to chyba dla nich za wcześnie :-(

Wojtek1121
28-12-2008, 14:45
Cieszę się , że Iras planuje wyjazd w podobnym terminie, fajnie razem byłoby przejechać się kolejką i razem potarzać się samochodami w błocie.

Krysia
28-12-2008, 14:49
o nie!!!
to ja Wam zdjęcia porobię jak Wy się będziecie w błocie taplać!bo ja oczy zamykam jak jest jakiś off road :lol: więc zdecydowanie wolę fotki pstrykać stojąc w BEZPIECZNEJ odległości :-)

Basia Z.
28-12-2008, 14:57
Andrzej dzięki za linki, może warto by je tu wkleić?np to:
http://www.karpatywschodnie.pl/readarticle.php?article_id=58
te rododendrony mnie położyły na łopatki...ale maj to chyba dla nich za wcześnie :-(

Rododendrony kwitną w połowie czerwca.
Kiedyś byłam w Czarnohorze ok. 20 czerwca (był to mój pierwszy wyjazd tam, w 1990 r.) i akurat trafiliśmy na ich pełny rozkwit. Niesamowite :-o
Całe góry były dosłownie różowe.
Ale tak ogólnie w rumuńskich górach rododendronów jest mniej niż w Czarnohorze.

W maju to tam jeszcze jest kupa śniegu. Kolega od którego dostałam zdjęcie z campingu w Sygecie był tam w roku 2008 na weekend 1-majowy. Początkowo planował wejście na Farkaul, ale tam było jeszcze ponad metr mokrego, przepadającego śniegu. Ostatecznie chodził po niższych górkach.

W roku 2009 w tygodniu kiedy wypada Boże Ciało (11 czerwca) chcę się wybrać w Góry Pokucko-Bukowińskie "na storczyki". To już postanowione.
Zapewne jak pogoda pozwoli wybiorę się też na Kostrzycę. Ciekawe czy tam tez kwitną rododendrony ?

Pozdrowienia

Basia

andrzej627
28-12-2008, 15:30
Chcemy ruszyć do Rumunii zaraz po KIMBie i być tam około tygodnia. Głównym punktem wyprawy jest przejażdżka Mocanitą. Na pewno zajrzymy na Przełęcz Prislop (1416 m) (http://fr.wikipedia.org/wiki/Col_de_Prislop). Jest tam schronisko (http://noclegi.karpatywschodnie.pl/obiekt/10_schronisko.html), skąd, jak przypuszczam, Orsini mogłaby mieć piękne widoki z sypialni.

Chodzi mi po głowie wejście na najwyższy szczyt Gór Rodniańskich - Pietrosul (2303 m) (http://www.summitpost.org/mountain/rock/153345/pietrosul.html)

Na razie wiem tylko tyle. Weźcie pod uwagę, że jeszcze parę dni temu nie miałem na ten temat zielonego pojęcia. Przed nami długie zimowe wieczory po to, aby opracować dokładniejszy plan.

Orsini, czy Św. Mikołaj podarował Ci mikrofon do Skype'a?

Krysia
28-12-2008, 15:34
Andrzej no więc Święty Mikołaj...eee...ale maszynkę do strzyżenia dla psów więc mogę Was wszystkich uczesać na KIMBie;-))))po mojemu;-)))
Pomysł świetny z tą Rumunią, ale teraz po nocy się mi będą śniły te rododendrony...
cudo!!!takie góry w rododendronach to na równi piękne muszą być jak inwersja o zachodzie słońca.

irek
28-12-2008, 18:49
Fajna galeria na tej stronce zobaczcie
http://www.maramuresz.com/

długi
28-12-2008, 19:01
http://www.in-plus.com.pl/index.cgi?action=16&dir=/Inne%20wyprawy/Rumunia%20%2704/
Może nie najświeższe, ale też ładne
Długi

Krysia
28-12-2008, 19:09
Będę musiał to kiedyś sprawdzić. Trzeba tylko będzie się przyjrzeć, czy wszystko co wożę ze sobą jest niezbędne. Bo po co nosić niepotrzebne rzeczy na plecach?
to może na kompromis jakiś pójdziesz?;-) i np zamiast na Rumunię to Świdowiec-tam jest droga można normalnie autem wyjechać na górę :grin: a kompromis będzie polegał na tym, że na Świdowcu nie ma hotelu żadnego

marcins
28-12-2008, 19:30
Jak do maja skombinujemy z żoną jakiś mniej zawodny pojazd to tez pewnie byśmy się wybrali. Chyba, że ktoś bedzie miał dwa miejsca???

irek
28-12-2008, 19:42
Jak do maja skombinujemy z żoną jakiś mniej zawodny pojazd to tez pewnie byśmy się wybrali. Chyba, że ktoś bedzie miał dwa miejsca???

Jak by co ja od niedawna dysponuje 7 osobowa terenowką ale na taka wyprawę raczej trzeba ja liczyć jako 4 wiec się zmieścicie + namioty plecary i inne biwakowe graty.

andrzej627
28-12-2008, 19:55
Marcin, cieszę się, że przyłączasz się do wyprawy.

andrzej627
28-12-2008, 20:12
te rododendrony mnie położyły na łopatki...ale maj to chyba dla nich za wcześnie :-(
Orsini, zdopingowałaś mnie do zmontowania krótkiego filmu: Jesienią w Pirenejach na szlakach rosły krokusy (http://pl.youtube.com/watch?v=OZL3EBqXKmc). Nieraz było ich aż tyle, że nie dawało się robić inaczej, trzeba było po nich chodzić. Głupio się czułem depcząc kwiaty.

Krysia
28-12-2008, 20:23
wow
to są te no ziemowity, zimowity czy jak im tam, mam to w ogrodzie

andrzej627
29-12-2008, 00:16
Parę słów na temat map, którymi dysponuję.

Mapy do GPSów - City Navigator Europe NT 2009 wystarczy do poruszania sie samochodem po drogach, którymi będziemy jechać. Zaintalowałem na komputerze mapy amatorskie z mapcenter: ROMANIA (http://mapcenter2.cgpsmapper.com/mapsetview.php?id=450) oraz mapę topograficzną Rodnianskie i Marmoroskie CL (http://mapcenter.cgpsmapper.com/maplist.php?cnt=184&rgn=&cat=4).

Zamówiłem też mapę papierową Góry Rodniańskie (http://www.bezdroza.com/mapy/Gory_Rodnianskie,1042)

Basia Z.
29-12-2008, 00:43
Parę słów na temat map, którymi dysponuję.

Mapy do GPSów - City Navigator Europe NT 2009 wystarczy do poruszania sie samochodem po drogach, którymi będziemy jechać. Zaintalowałem na komputerze mapy amatorskie z mapcenter: ROMANIA (http://mapcenter2.cgpsmapper.com/mapsetview.php?id=450) oraz mapę topograficzną Rodnianskie i Marmoroskie CL (http://mapcenter.cgpsmapper.com/maplist.php?cnt=184&rgn=&cat=4).

Zamówiłem też mapę papierową Góry Rodniańskie (http://www.bezdroza.com/mapy/Gory_Rodnianskie,1042)

Jeśli chodzi o samą Dolinę Wazeru (tam gdzie jeździ kolejka) ciągle niedoścignioną jakość stanowi Arkusz Burkut z przedwojennej polskiej WIG-ówki. Dostępny w necie na stronie http://www.mapywig.org lub w postaci papierowej w Sklepach Podróżnika.

B.

andrzej627
29-12-2008, 12:29
Jeśli chodzi o samą Dolinę Wazeru (tam gdzie jeździ kolejka) ciągle niedoścignioną jakość stanowi Arkusz Burkut z przedwojennej polskiej WIG-ówki. Dostępny w necie na stronie http://www.mapywig.org lub w postaci papierowej w Sklepach Podróżnika.
Dzięki. Studiuję ją w tej chwili.

andrzej627
29-12-2008, 22:42
Basiu, wzdłuż rzeki Vaser ciągnie się "kolejka gosp. lub tramwaj" a obok "droga wiejska". Mapa jest z 1932 roku. Jak dzisiaj wygląda ta droga? Dokąd da radę dojechać?

Przy okazji, to polecam film Mocanita "Mariuta" Steam Locomotive Passing First Tunnel (http://pl.youtube.com/watch?v=12Vu9V-LPHw).

Basia Z.
29-12-2008, 23:37
Basiu, wzdłuż rzeki Vaser ciągnie się "kolejka gosp. lub tramwaj" a obok "droga wiejska". Mapa jest z 1932 roku. Jak dzisiaj wygląda ta droga? Dokąd da radę dojechać?

Przy okazji, to polecam film Mocanita "Mariuta" Steam Locomotive Passing First Tunnel (http://pl.youtube.com/watch?v=12Vu9V-LPHw).


To jest kolejka nie tramwaj. :razz:

Droga jest dość krótka - kilka, najwyżej kilkanaście km. i w bardzo złym stanie.
A na dodatek nie mam pojęcia jak to wygląda po powodzi (sądzę że znacznie gorzej niż dawniej).

Myśmy dojechali kolejką do Bardau bo potem wysiedliśmy i poszli na Pietros Budyjowski. W samym Bardau była szeroka droga gruntowa do zwózki drewna (na fotkach widać nawet jak nią idziemy) ale nie pamiętam kawałków "pomiędzy" - czyli między początkiem doliny a tą stacyjką (mały baraczek, jaka tam stacja). Być moze drewno transpotowało sie drogą tylko do tej stacji a potem kolejką ?
To jest całkiem możliwe.
Do dziś pamiętam ze to był 22 km od początku trasy (a jechaliśmy 2 godz.).

Zaraz za Bardau jest kilka tuneli, myśmy przez nie już nie przejeżdżali, a tam już na pewno nie ma drogi wzdłuż doliny.

Moze Kuba pamięta coś więcej, poproszę go jutro aby coś napisał (jeżeli pamięta i akurat ma dostęp do netu).

Pozdrowienia

Basia

Krysia
29-12-2008, 23:57
Basiu a co to się stało, że szliście całą noc skądś tam. W sensie czemu nie rozbiliście namiotów?bo tak po nocy dreptać w nieznanym terenie to ja bym nie chciała raczej. Ale fotorelacja fantastyczna jeszcze raz muszę stwierdzić, w ogóle tam piknie jest

Basia Z.
30-12-2008, 00:24
Basiu a co to się stało, że szliście całą noc skądś tam. W sensie czemu nie rozbiliście namiotów?

Nie mieliśmy namiotów - to miało być jednodniowe przejście "na lekko". Niektórzy (np. Kuba) nie mieli nawet długich spodni ;) co widać na zdjęciu (ale mówił że było mu ciepło)

A dlaczego zeszła nam cała noc - dużo by opowiadać ;)

Zaczęło się od tego ze Mocanita spóźniła się 4 godz. i w góry wyszliśmy o 14.

Resztę mogę zrelacjonować już jutro, bo idę spać.
W każdym razie była to jedna z moich najfajniejszych górskich przygód :-P

B.

Krysia
30-12-2008, 00:26
super, bardzo chętnie poczytam!

Basia Z.
30-12-2008, 10:50
super, bardzo chętnie poczytam!


No to proszę:

Na wyjeżdzie było nas 7 - oprócz mnie moje dwie dobre koleżanki z którymi stale jeżdżę w góry - Ania i Jola, mój 16-letni wtedy syn - Maciek, dwóch kolegów zaproszonych przez te koleżanki (jednego wcześniej troche znałam drugiegio wcale) i potem dołączył Kuba.

Należy zacząć od tego, że pierwotnie w planie było przejście z namiotami od Farkaula przez pasmo graniczne aż po Pietros Budyjowski. Jeszcze przed rozpoczęciem podejścia zostaliśmy spisani przez „Politia Frontiera” (czyli straż graniczną), ktora pilnuje granic Unii.
Plecaki mieliśmy bardzo ciężkie, a pogoda była upalna, wiec podejście zajęło nam cały dzień. W końcu o zmierzchu rozbiliśmy się na ładnym płaskim miejscu jakieś 200 m przed reklamowanym nam jeziorkiem, za to w pobliżu obfitego źródła wody.

[/URL]Kolejnego dnia wcześnie rano pierwsza ekipa wyruszyła aby zdobyć Michajłek, niestety trwało to znacznie dłużej niż było w planie i ja nie zdążyłam już wejść.
Farkaul zdobyliśmy wszyscy razem pozostawiając plecaki w miejscu gdzie zaczynał się trawers.
(http://picasaweb.google.com/basia.zygmanska/GRyMarmaroskieIRodniaSkieZdjCiaJoli/photo#5106614570287092050)Po zejściu ze szczytu nastąpiła secesja części grupy, której po prostu nie chciało się chodzić z tak ciężkimi plecakami (mi też). Po dyskusji i głosowaniu postanowiliśmy wszyscy zejsć w dół do Ruskiej Polany.

Opuściliśmy więc przełęcz pod Farkaulem i zeszli w kierunku widocznej z dala styny pasterskiej domniemując że musi do niej prowadzić z dołu jakaś droga.
Gospodarz szałasu zaprosił nas do siebie, poczęstował serem i mamałygą. Szałas był bardzo ciekawie urządzony – miedziane naczynia, baranie skóry jako posłanie, piękny bacowski pas.
Od zejścia na dno doliny do Ruskiej Polany było jeszcze około 16 km marszu drogą, niektórzy zaczęli marudzić.
Około godz. 23 dotarliśmy do wsi Ług i tam – niespodzioewanie, przyjechał samochodem ten sam pogranicznik, który spisał nas poprzedniego dnia w drodze na Farkaul. Jak Kuba powiedział nazwisko „Z.....” (moje) pan od razu sobie nas przypomniał. Dał się namówić i podrzucił wszystkie dziewczyny, mojego syna Maćka oraz co najważniejsze – wszystkie 7 plecaków aż do Ruskiej Polany.
Do celu dotarliśmy tuż przed północą i od razu poszłyśmy z moją koleżanką Anią na poszukiwanie noclegu. W chwilę potem dojechali kolejnym stopem nasi panowie. I tu nagle – przykra niespodzianka, bo w czasie kiedy mnie i Ani nie było jeden z kolegów niespodziewanie zasłabł. Powodem był zbyt wytężający marsz i długi brak jedzenia. Na szczęście inny z kolegów jest lekarzem i od razu udzielił mu pomocy. My tymczasem znalazłyśmy mieszkanie (na podwórku u pewnych przesympatycznych państwa) i w końcu około 2 w nocy poszliśmy wszyscy spać w różnych dość dziwnych miejscach.

Kolejnego dnia była w planie wizyta w cerkwi, no więc tam poszliśmy.
Nabożeństwo zaczęło się o 10. O tej porze usiadłyśmy razem z Anią z tyłu, Kuba stał nieco przed nami. Nagle pojawił się nasz dobry już znajomy z „Politia Frontiera” i z radością zawołał do Kuby (tak że słyszałyśmy również my odległe o kilkanaście metrów) – „Z....” !. W chwilę potem obaj panowie nas opuścili a 10 min później pojawił się Kuba mówiąc szeptem : „Mamy załatwiony klucz do zabytkowej cerkwi i jesteśmy zaproszeni na nocleg”. Po nabożeństwie zwiedziliśmy jeszcze starą cerkiew, potem wróciliśmy do poprzedniego miejsca noclegu spakowali się i około 4 po południu, tuż przed potężną burzą dotarliśmy do naszych nowych gospodarzy. Błyskawice, pioruny i dosłownie oberwanie chmury obserwowaliśmy już spod ich dachu. Poczęstowano nas mamałygą, serem i przepysznym zsiadłym mlekiem. Reszta dnia upłynęła na odpoczynku i pogaduszkach.

Kolejnego dnia zgodnie ze zmienionym już planem mieliśmy jechać kolejką przez dolinę Wazeru a następnie od Bardau podejść na Pietros Budyjowski i wrócić pieszo do Ruskiej Poalny.
Taka trasa powinna była nam zająć ok. 10 godz. samego marszu więc wstaliśmy bardzo wczesnie i wyszli "na lekko", zabierajac tylko cieplejsze ciuchy i różne słodycze i rzeczy do jedzenia. Niestety jeden z kolegów zapomniał chleba.
Podjechaliśmy busikiem do Viseu de Jos skąd startuje „ciuchcia”.
Planowo miala wystartowac o 8.00, niestety już na starcie spóźniła się ponad 3 godziny, ponieważ pociąg podobno wypadł z szyn.
W efekcie wyszliśmy na trasę o 14.

(http://picasaweb.google.com/basia.zygmanska/GRyMarmaroskieIRodniaSkieZdjCiaJoli/photo#5106615218827154434)Tak nam jednak zależało na wejściu na Pietros, że nie chcieliśmy się wycofać. Po drodze dopadła nas jeszcze gwałtowna burza, którą przeczekaliśmy, na szczęście jeszcze poniżej granicy lasu. Po burzy i po krótkim posiłku weszliśmy na połoninę.

Na szczycie byliśmy około godz. 19.
Widoczność była wspaniała, znacznie lepsza niż z Farkaula.
Zaraz potem zaczęliśmy zejście.

(http://picasaweb.google.com/basia.zygmanska/GRyMarmaroskieIRodniaSkieZdjCiaJoli/photo#5106616086410548994)Wg opisu najkrótsza droga (jak również wyznakowany niebieskimi paskami szlak) prowadził przez gęste zarośla kosówki. Było już prawie ciemno, ponadto kosówka była jeszcze mokra po burzy, nie chcieliśmy się przez nią przedzierać. W tej sytuacji razem z Kubą zdecydowaliśmy się schodzić jedną z szerokich dróg do doliny wprost pod nami. Myśleliśmy że do domu dotrzemy około północy.

Całkiem po ciemku trudno było znaleźć właściwą drogę, co rusz wyruszała „ekipa poszukiwawcza” , a potem była wołana reszta grupy. Baliśmy się trochę o naszego kolegę, ktory wczesniej mdlał, zwłaszcza że wszystkie „poważne” rzeczy już zjedliśmy (mielismy jeszcze ze sobą konserwy, dżem i ser, ale brakło nam tego zapomnianego chleba) mieliśmy też słodycze (za to było ich bardzo dużo, jakies czekolady, rodzynki itd. każdy miał po kilka paczek). Szeroka droga sprowadzała nas w głąb doliny, zeszliśmy może 200 może 300 m w dół (mowa o deniwelacji) i nagle – droga skończyła się jak nożem uciął przed wylotem sztolni. Sytuacja nieciekawa. My jeszcze wysoko (oceniałam wysokość na około 1200-1300 m n.p.m.) a tu drogi nie ma wcale. Schodzić stromo wprost w dół przez las odważyłabym się może gdybym była tylko z osobami dobrze mi znanymi czyli Jolą, Anią i Kubą i moim Maćkiem, reszty niestety nie znałam, nie wiedziałam jak zareagują. Kuba z Jolą wyruszyli na poszukiwania dalszej drogi. Po około 30 min. w czasie których reszta dostawała głupawki wynurzyli się z lasu niosąc ... chleb. Niestety stwierdzili, że trzeba wracać do grzbietu, bo w dół drogi nie ma, a jest ogromny wiatrołom. Chleb podarował im pasterz, który był tam poniżej w szałasie. Ostatecznie mogliśmy spać również i tam, ale woleliśmy iść.
Wróciliśmy do grzbietu i prowadzącej nim drogi. Po dwóch-trzech kilometrach marszu, w miejscu bardziej zacisznym zrobiliśmy sobie jedzonko i herbatę. Potem poszliśmy dalej. Humory nam dopisywały, cały czas gadaliśmy, opowiadali kawały. Mniej więcej co godzinę robiliśmy sobie postój i jedli jakieś słodycze.
Po kilku godzinach marszu zorientowaliśmy się że nasza trasa skręca za mocno w lewo, wobec tego wybraliśmy dobrą szeroką drogę w głąb doliny w prawo i zeszli z grzbietu. No niestety (tak jak w zasadzie spodziewaliśmy się) droga kończyła się jarem, który pokonywaliśmy około 3 w nocy, miejscami po kostki w wodzie. Gdzieś w tym jarze założyłam się z Kubą o „Smadnego Mnicha” (do realizacji na wycieczce na Słowację) o to w której dolinie jesteśmy. Ja twierdziłam ze już minęliśmy zwornik bocznego grzbietu i schodzimy do doliny dalszej od Ruskiej Polany, Kuba, że do bliższej. No jak się potem okazało, niestety to ja miałam rację (niestety – bo czekały nas dodatkowe kilometry).
Około 6 rano doszliśmy wreszcie do początku porządnej, szerokiej drogi w dolinie. Z tej okazji zrobiliśmy sobie kolejną herbatę i zjedli kolejną czekoladę, a niektórzy się nawet chwilę przespali.

[URL="http://picasaweb.google.com/basia.zygmanska/GRyMarmaroskieIRodniaSkieZdjCiaJoli/photo#5106616430007933074"]Drogą do Ruskiej Polany było jeszcze ponad 12 km. Mojego Maćka i kolegę który źle się czuł wsadziliśmy dość szybko w ciężarówkę, która zawiozła ich do wsi, a reszta szła dalej. Pogoda była piękna, buty wprawdzie kompletnie mokre, ale szło się świetnie.

Jeszcze tak zagadaliśmy się na trasie, że przegapilismy miejsce gdzie mieszkaliśmy i poszli za daleko.
Do domu dotarliśmy ostatecznie około 10 rano.

Patrząc na to z perpektywy ponad roku nadal myślę, że była to jedna z najfajniejszych wycieczek gorskich w moim życiu ;)

B.

Krysia
30-12-2008, 11:06
Super!!! dziękuję Basiu!
rewelacyjna relacja a do tego podparta fantastycznymi zdjęciami-w miarę czytania przypominają się zdjęcia czy to bacy i jego pasa, mamałygi, jeziorka , spania pod domem i wiele innych.
Myślę, że każdy kto przeczyta będzie tego samego zdania co ja!
A teraz tak: czy jak chcieliście iść pasmem granicznym to staraliście się o specjalne pozwolenia/gdzieś wyczytałam, że takowe są. 2. w którejś galerii pod tym zdjęciem z jeziorkiem było napisane, że woda się nie nadawała do picia z niego-to miejscowi Wam powiedzieli?

paszczak
30-12-2008, 11:08
O, dzięki Ci,
ja też po cichu czekałem na to opowiadanie choć już nieco znam tą historię...świetnie, górsko, karpacko ;)

Basia Z.
30-12-2008, 11:14
A teraz tak: czy jak chcieliście iść pasmem granicznym to staraliście się o specjalne pozwolenia/gdzieś wyczytałam, że takowe są.


Wystarczyło to "spisanie" nas przez Politia Frontiera, inne specjalne zezwolenia nie były potrzebne.



2. w którejś galerii pod tym zdjęciem z jeziorkiem było napisane, że woda się nie nadawała do picia z niego-to miejscowi Wam powiedzieli?

Powiedzieli nam to spotkani na trasie Polacy. Po prostu obok pasą się konie i owce i wszystkie piją z tego jeziorka.
Natomiast 300-400 m wcześniej było bardzo obfite źródło i tam obok na płaskim miejscu rozbiliśmy się.

Pozdrowienia

Basia

andrzej627
30-12-2008, 14:04
Basiu, śledzę Twoją wyprawę na mapie. Załączam fragment zaznaczając miejsca, o których piszesz. Rozumiem, że zamiast trzymać cały czas kurs na zachód, zboczyliście zbyt na północ.

Basia Z.
30-12-2008, 15:01
Basiu, śledzę Twoją wyprawę na mapie. Załączam fragment zaznaczając miejsca, o których piszesz. Rozumiem, że zamiast trzymać cały czas kurs na zachód, zboczyliście zbyt na północ.

Nie, absolutnie nie.

Po pierwsze - nie zgubiliśmy się, bo cały czas dokładnie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy (przynajmniej ja wiedziałam, jak pisałam wygrałam zakład z Kubą, co sprawiło mi dużą satysfakcję ;) )

Pierwotnie mieliśmy schodzić i szlak prowadził przez szczyt o nazwie Pieczal (nazwy wg Twojej mapy) , jednak ze względu na to, że trzeba tam było się przedzierać przez kosówkę, która była bardzo mokra zrezygnowaliśmy z tego.
Zaczęliśmy schodzić szeroką wygodną drogą w głąb doliny Bardeu. Potem okazało się (jak pisałam) ze wygodna droga się nagle urywa doprowadzajac tylko do sztolni, wróciliśmy na grzbiet i poszli dalej grzbietem przez szczyt Bzica i stamtąd dalej na południe. Przegapiliśmy grzbiet schodzący w kierunku doliny Bardeu (ten gdzie jest wpisane 1375) i szli grzbietem dalej na południe, zeszli dopiero (wąskim kanionem po kostki w wodzie) do sąsiedniej doliny w miejscu gdzie jest wpisana liczba 800 i dalej tą doliną az do Ruskiej Polany.

Pozdrowienia

Basia

Krysia
30-12-2008, 15:46
na zielono na mapie Andrzeja to co to jest pozaznaczane?

Basia Z.
30-12-2008, 15:53
na zielono na mapie Andrzeja to co to jest pozaznaczane?

Chyba lasy, ale to zupełnie nie odpowiada prawdzie.

B.

andrzej627
30-12-2008, 16:11
Nie, absolutnie nie.

Po pierwsze - nie zgubiliśmy się, bo cały czas dokładnie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy (przynajmniej ja wiedziałam, jak pisałam wygrałam zakład z Kubą, co sprawiło mi dużą satysfakcję ;) )

Basiu, ja nigdzie nie napisałem, że zgubiliście się. Nawet mi to przez myśl nie przeszło.

Zrozumiałem mylnie, że wybraliście kurs bardziej na północ, gdyż zasugerowałem się tym, że ostatnie 12 km szliście "porządną, szeroką drogą".

Basia Z.
30-12-2008, 16:48
Zrozumiałem mylnie, że wybraliście kurs bardziej na północ, gdyż zasugerowałem się tym, że ostatnie 12 km szliście "porządną, szeroką drogą".

Właśnie sęk w tym, że drogi które są na mapach (wszystkich dostępnych) zupełnie nie odpowiadają temu co jest w rzeczywistości. Rzeźba terenu się zgadza (tu najlepsza jest WIG-óka) ale drogi - wcale.

Trzeba się kierować ukształtowaniem terenu i w ogóle nie zwracać uwagi na zaznaczone na mapie drogi. Nie ma dróg, ktore są na mapach i odwrotnie - jest dużo leśnych dróg do zwózki drewna, których nie ma na żadnej mapie.
Są wyjatki - np. droga Mackensena - istniejąca i na mapie i w terenie.

Jak wszędzie w Karpatach Wschodnich (a inaczej niż u nas) zwykle lepsze drogi prowadzą grzbietami a nie dolinami. (chociaż nie jest to też 100 % reguła).

Pozdrowienia

Basia

andrzej627
30-12-2008, 18:58
na zielono na mapie Andrzeja to co to jest pozaznaczane?

Chyba lasy, ale to zupełnie nie odpowiada prawdzie.
Basiu, to są zarośla, o których pisałaś.

Doczu
12-01-2009, 22:57
Hmmm temat widzę w miare świeży. Wprawdzie nie starczylo mi sił, na przeczytanie wszystkich watków, ale podzielę się informacją n/t Mocanity z września ub/r.
Otóż podczas mojego pobytu w Marmaroszach za jeden z celów obrałem sobie przejazd Mocanitą jako miłośnik taboru kolejowego. Niestety nie dane mi było, ponieważ powódź zmyła tory na znacznej długości. We wrześniu Mocanita (z tego co udało mi się wyczytac na stacji) kursowała tylko do ósmego kilometra wożąc tam pracowników i wolontariuszy pomagających przy odbudowie.
Co do odbudowy, to jeśli mam być szczery wątpię czy uda się do maja odbudować tory na całej długości sprzed powodzi. Nie jestem też przekonany czy kiedykolwiek będzie kolejka kursować na takiej trasie jak przed powodzią, choć trzymam za to kciuki. Niestety wymaga to masy pieniędzy i ogromnego zaangażowania ludzi. Tego drugiego nie brakuje, ale nie wiem jak z funduszami będzie.
Jakby ktoś chciał się przejechać, to pierwszy bodaj kurs odbywał się o 7.00 a kolejny coś ok 14.00 i potem zdaje się jeden jeszcze wieczorem.
Kilka fotek znajdziecie u mnie na picasie
http://picasaweb.google.pl/doczu30/RumuniaKarpatyMarmaroskie16092008 (http://picasaweb.google.pl/doczu30/RumuniaKarpatyMarmaroskie16092008)
A relacja na mojej stronie (strona w przebudowie więc na razie nawiguje się trochę nieporęcznie)

Co zaś się tyczy noclegu na terenie skansenu jest to fenomenalny pomysł i zyczyłbym sobie aby u nas w kraju rownież zostal rozpowszechniony. Spalismy tam i miejscówka jest naprawdę wypasiona. Jak ktoś chce pokoje, to tez są.
Basiu kwota 20 lei odnosi się własnie z tego co pamiętam do pokoi. Nocleg w wiacie to koszt 5 lei oraz 4 lei za bilet wstępu do skansenu.

buba
13-01-2009, 08:15
czy farchen i farcaul to nazwy tej samej gory? bo mi sie bardziej ta druga nazwa kojarzy..Albo mi sie cos pomylilo i to dwie inne gory (choc "obie" by byly zaraz kolo michajleka i jeziorka vanderel) a i widok podobny i krzyz i wysokosc ;)
http://picasaweb.google.pl/doczu30/RumuniaKarpatyMarmaroskie16092008#5243602253795744 754

Doczu
13-01-2009, 12:47
tak to ten sam szczyt. Farcheń to spolszczona nieco nazwa Farcaula

Basia Z.
13-01-2009, 15:46
tak to ten sam szczyt. Farcheń to spolszczona nieco nazwa Farcaula

Tak szczerze to jakoś mi się ta nazwa nie podoba.

Przyzwyczaiłam się do Farkaula ;)

Wiem, ze "WIG-ówce są obie nazwy.

BTW - po konsultacjach z innymi uczestnikami wyjazdu myślę, że określenie z mojego wcześniejszego posta w tym wątku:



bo cały czas dokładnie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy (przynajmniej ja wiedziałam)


było niewłaściwe.
Powinno ono było brzmieć:

"bo cały czas mniej więcej wiedzieliśmy gdzie jesteśmy."

No bo w nocy ja osobiście przegapiłam zwornik bocznego grzbietu, a w jakiej dolinie jesteśmy zorientowałam się dopiero po przejściu kolejnych kilkuset metrów deniwelacji.
W końcu wcale nie chcieliśmy schodzić do tej doliny, a chcieliśmy schodzić do wcześniejszej.

To tak gwoli czystości procesowej.

8-)

Pozdrowienia

Basia

andrzej627
23-01-2009, 15:06
Zamówiłem też mapę papierową Góry Rodniańskie (http://www.bezdroza.com/mapy/Gory_Rodnianskie,1042)
Obecnie studiuje ją we wszystkich wolnych chwilach. W przeciwieństwie do map Bieszczadów, nigdzie nie widać na drogach zakazu wjazdu. Czy to znaczy, że wszędzie gdzie się da, nawet na szlakach turystycznych prowadzących drogami, dozwolone jest poruszanie się samochodem?

Basia Z.
23-01-2009, 17:36
Obecnie studiuje ją we wszystkich wolnych chwilach. W przeciwieństwie do map Bieszczadów, nigdzie nie widać na drogach zakazu wjazdu. Czy to znaczy, że wszędzie gdzie się da, nawet na szlakach turystycznych prowadzących drogami, dozwolone jest poruszanie się samochodem?

Raczej tak, ale znając stan tamtejszych dróg - nie radzę.
Chyba ze masz terenówkę.

B.

przemek p
23-01-2009, 22:01
Drogi w dolinach potrafią być zdemolowane przez potoki: http://picasaweb.google.pl/ulec44/RumuniaRodniaSkie#5128395178215572834

krzychuprorok
24-01-2009, 20:54
Na wielu drogach bocznych w Rumunii nie ma poprostu asfaltu, tak też jest w Górach Rodniańskich. Asfaltem najwyżej i najbliżej grani dojechać można na Przełęcz Prislop (1416)

Henek
25-01-2009, 09:21
Andrzej pyta

Czy to znaczy, że wszędzie gdzie się da, nawet na szlakach turystycznych prowadzących drogami, dozwolone jest poruszanie się samochodem?
Andrzeju można , ale po co ?
Montuję tu zdjęcie zrobione na przełęczy Stiol (ponad 1500m.npm)
Szaran wjechał właśnie od przełęczy Prisłop i uwierz mi nie wzbudził mego entuzjazmu.
Powiem wprost : wku....ł mnie ten widok.

Krysia
25-01-2009, 10:25
jak osobówki dają radę to terenowe tym bardziej :smile:

andrzej627
25-01-2009, 10:43
Andrzeju można , ale po co ?

Na przykład, aby stamtąd rozpocząć wycieczkę pieszą.

irek
25-01-2009, 11:29
Andrzej kilka pytań. Rozumiem że ruszamy do Rumuni zaraz po KIMBie (niedziela czy poniedziałek) ? Wy z Wojtkiem jedziecie jednym autem (zabieracie jeszcze kogoś)? Jest jeszcze ktoś chętny z dodatkowym (terenowym) autem? Na ile planujecie wyjazd bo ja bym chciał tam zabawić min 10 dni ale w sumie wracać już nie musimy razem jeżeli planujecie krótszy pobyt. Ja mogę zabrać do auta 2 osoby mające 14dni wolnego (spanie głównie w namiotach, trochę łażenia z garbem, trochę zwiedzania na kołach). Czy chcecie się tylko ograniczyć do Maramureszu i Alp Roniańskiech czy coś więcej? Ja bym chciał pomyszkować trochę też bardziej na południe wzdłuż Karpat do regionu NEAMT (okolice miasta Piatra Neamt). Jeżeli nie będzie nas gnał czas i będzie pogoda to proponuje jadąc do RO na Węgrzech w Kisvardzie popluskać się w termach, fajne baseny 1000ft cały dzień ;)

irek
25-01-2009, 11:35
Aaa trochę zdjęć z tego regionu http://www.piatra-neamt.net/album_foto/

marcins
25-01-2009, 20:10
Irku mam nadzieję, że Twoja propozycja, co do ewentualnego zabrania mnie z żoną do Twojego automobila jest dalej aktualna?

irek
25-01-2009, 20:16
Irku mam nadzieję, że Twoja propozycja, co do ewentualnego zabrania mnie z żoną do Twojego automobila jest dalej aktualna?

Oczywiście wiec jesteście zapisani, gdyby się okazało że z jakiegoś powodu nie możecie to daj znać bo może ktoś na wasze miejsce będzie chciał się załapać ;) No i myślę że przy najbliższej okazji warto by było się spotkać przy ogniu w H.... i posnuć jakieś plany z mapami przy piwku ;)

andrzej627
25-01-2009, 20:22
Irek, kilka odpowiedzi. Planujemy wyruszyć w kierunku Rumunii w poniedziałek rano. Mamy komplet pasażerów. W Rumunii zostaniemy jeden tydzień. Chcemy założyć bazę w jednym miejscu, ale co do konkretnego miejsca nie jesteśmy jeszcze zdecydowani. Jesteśmy na etapie szukania gdzieś miedzy Viseu de Sus a Przełęczą Prislop, np w hotelu Cerbul (http://www.borsacazare.ro/cazare-hotel-cerbul.html). Chcemy się raczej "ograniczyć do Maramureszu i Alp Rodniańskich", ale jesteśmy otwarci na inne propozycje.

Krótko mówiąc, nasz plan jest prosty. Założyć bazę tam, gdzie można się dobrze wyspać i posilić, z rana wyruszać samochodem do miejsca wymarszu w góry, a na wieczór wracać do bazy

irek
25-01-2009, 20:31
Irek, kilka odpowiedzi. Planujemy wyruszyć w kierunku Rumunii w poniedziałek rano. Mamy komplet pasażerów. W Rumunii zostaniemy jeden tydzień. Chcemy założyć bazę w jednym miejscu, ale co do konkretnego miejsca nie jesteśmy jeszcze zdecydowani. Jesteśmy na etapie szukania gdzieś miedzy Viseu de Sus a Przełęczą Prislop, np w hotelu Cerbul (http://www.borsacazare.ro/cazare-hotel-cerbul.html). Chcemy się raczej "ograniczyć do Maramureszu i Alp Rodniańskich", ale jesteśmy otwarci na inne propozycje.

Krótko mówiąc, nasz plan jest prosty. Założyć bazę tam, gdzie można się dobrze wyspać i posilić, z rana wyruszać samochodem do miejsca wymarszu w góry, a na wieczór wracać do bazy

No to pewnie razem będziemy podróżować w pierwszym etapie rumuńskiej przygody ;) bo ja chce raczej nie nocować dłużej niż 2 dni w jednym miejscu. Spanko raczej w namiotach i gdzieś wysoko z widokiem na zachód i wschód słońca. I ruszyć też trochę głębiej na południe. Ale pewnie pierwsze dni jakoś spędzimy razem ;)

andrzej627
25-01-2009, 21:04
Szaran wjechał właśnie od przełęczy Prisłop i uwierz mi nie wzbudził mego entuzjazmu.
Dlaczego? Jeżeli ktoś chciał np. wejść na górę Gargalau (2159m), to chyba lepiej było mu wystartować z przełęczy Stiol niż Prislop. Co Ty byś zrobił w takim przypadku? Zostawiłbyś samochód na przełęczy Prislop i dalej szedł pieszo? Henek, można, ale po co?

Henek
25-01-2009, 22:02
.Irek pisze

na Węgrzech w Kisvardzie popluskać się w termach, fajne baseny 1000ft cały dzień
.... no to trzeba dobrze zgrać poślizg, aby załapać się na czerwiec (wtedy otarte są baseny)
http://www.varfurdo.eu/index1.html
.Andrzej pisze

Zostawiłbyś samochód na przełęczy Prislop i dalej szedł pieszo? Henek, można, ale po co?
No właśnie : trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie po co ?
Może lepiej wyjechać wyciągiem z Koplexu ?
A może wynająć konie ?
A może helikopter ?
możliwości jest wiele, a najśmieszniej jest jeździć samochodem obok specakowanych egzemplarzy.

andrzej627
25-01-2009, 22:17
Może lepiej wyjechać wyciągiem z Koplexu ?

Henek, oczywiście tak jest najlepiej. Czy ten wyciąg będzie czynny w maju? Wiesz coś na ten temat?

marcins
25-01-2009, 22:18
Irku myślę, że trzeba się będzie spotkać. Przyznam, że mnie najbardziej ciekawią góry, a jeszcze bardziej roslinki w górach, więc wszelkie pomysły by ruszyć jak najdalej na południe w jakieś wapienne lub insze geologicznie masywy jest jak najbardziej wskazane. No i nocowanko w plenerze w namiocie... najlepiej pod jakąś półką skalną z ciepłolubna florą nawapienną i widokiem na wschody i zachody...

Wojtek1121
25-01-2009, 22:29
Henek widzę , że jesteś wielkim przeciwnikiem podjeżdżania samochodem w góry , ciekaw jestem czy zmienisz zdanie jak będziesz chory i będziesz miał tyle lat co ja i miał ograniczone możliwości fizyczne czy zrezygnujesz ze zdobycia jakiś wzniesień wspomagając się samochodem.Jakbym miał lat 40 lub 50 to może uważałbym tak samo ja Ty.

Henek
25-01-2009, 23:44
Wojtku !
jak piszesz
Henek widzę , że jesteś wielkim przeciwnikiem podjeżdżania samochodem w góry
to pisz takie tematy na priva, na priva proszę
nie zaśmiecaj zasadniczego wątku.
Andrzej pyta

Czy ten wyciąg będzie czynny w maju?
... jak zapłacisz to włączą go dla Ciebie w tym dniu i o tej porze którą zapodasz. Pozostaje tylko kwestia ceny i negocjacji.

Krysia
25-01-2009, 23:52
Henek więcej luzu, jakie zaśmiecanie zasadniczego wątku???
Wojtek jedzie do Rumunii więc pisze w temacie.
Ja jestem za off roadem najwyżej będę znowu płakała jak...no nie ważne gdzie, bo mnie zaraz zjedzą :mrgreen::twisted::-D

Basia Z.
26-01-2009, 03:18
Może małe wyjaśnienie "techniczne" co do podjazdów samochodem w góry.

Przełęcz Przysłop jest przejezdna, jest tam normalny asfalt, jeżdżą autobusy i ciężarówki. Podjazd na tą przełęcz ułatwia podejście pod Gargalau (ok 3 godz. od przełęczy w jedną stronę i ok 700-800 m podejścia) ale na inne wysokie szczyty - Pietros lub Ineul jest daleko.

Można kombinować z wypadem z przełęczy na dwa dni - np. na Ineul, ale to się wiąże już z zabraniem namiotu i innego sprzętu biwakowego.

Pietros Rodniański jest w zasiegu jednodniowej wycieczki z Borszy, nigdzie nie trzeba podjeżdżać (a nawet nie da się), ale jest to o ile pamiętam 1700 m deniwelacji, a więc spora wyrypa.
Mimo wszystko da się wejsć i zejść w około 10-12 godz.

Drogami w głąb dolin zdecydowanie nie opłaca się zapuszczać, można zniszczyć samochód, są w bardzo ale to bardzo złym stanie, czasem zamiast drogi jest po prostu potok.

Głownym problemem nie są raczej odległosci i dlugości dolin, tylko różnice wysokosci. Każde wejscie na szczyt to minimum 1000 m podejścia.

Dlatego ja osobiscie preferuję turystykę z namiotem i noclegami wysoko.
Niemniej zdarzało mi się robić podejścia jednodniowe - tam i z powrotem, jednak były to raczej poważne i długie wycieczki (no może z wyjątkiem Torojagi, która pomimo podejścia ok. 1200 m była bardzo przyjemna i wcale nie męcząca).

Pozdrowienia

Basia

Doczu
26-01-2009, 07:40
Witam.
Henek, ja także jestem zagorzałym przeciwnikiem bezmyślnego rozjeżdżania gór przez offroadowców, ale w przypadku Wojtka (Andrzeja nie mialem okazji poznać osobiście niestety) jest to całkowicie uzasadnione.
Nie czuję się tu uprawniony do pisania o stanie zdrowia Wojtka, ale zapewniam Cie Henek, że Wojtek to człowiek o wielkiej miłosci do gór i ludzi, i z pewnoscia gdyby stan zdrowia mu na to pozwalał, wolał by pokonac pieszo tą, czy inna trasę.
O jednym Cię Henek mogę zapewnić - Andrzej z Wojtkiem nie zamierzaja podjeżdżać dla sportu.
A wracając do tematu - przypominam Panowie, że w maju (nie pamiętam kiedy KIMB się odbywa) może tam jeszcze leżeć śnieg.

Basia Z.
28-01-2009, 15:01
O jednym Cię Henek mogę zapewnić - Andrzej z Wojtkiem nie zamierzaja podjeżdżać dla sportu.


Ja to rozumiem, zastanawiam się jednak jaką trasę doradzić, aby podjeżdżając jak najwyżej i nie biwakując jednocześnie zobaczyć jak najwięcej.

Z pewnością należy się wybrać na Przysłop, gdzie doprowadza dobra droga.
Na samej przełęczy jest schronisko, ale nie spalam w nim, więc trudno mi napisać jaki poziom reprezentuje.
Z Przysłopu da się podejść w trakcie jednodniowej niezbyt wyczerpującej wycieczki na Gargalau w Górach Rodniańskich i w drugą stronę - w Marmaroskie.

Przełęcz jest dość wysoka (ponad 1400 m n.p.m), więc siłą rzeczy podejścia są krótsze.

Na zachętę - widoczek ze szczytu Gargalau w kierunku Pietrosa Rodniańskiego.

10413

Pozdrowienia

Basia

andrzej627
29-01-2009, 23:09
Dziękuję wszystkim za cenne rady.

Basiu, na jakiej mapie widzisz Torojagę? Mam ją na amatorskiej mapie do GPSu, ale nie widzę tam żadnego szlaku. Poza tym czy na 1930 m można wejść w maju? Przecież tam będzie jeszcze śnieg.

krzychuprorok
30-01-2009, 00:02
W wykazie znakowanych szlaków w Górach Marmaroskich na stronie alpinet.org nie ma Torojagi, także szlak na tę górę nie istnieje. Wogóle to chyba nie ma żadnej współczesnej mapy, na której byłaby Torojaga. Znam tylko radziecką topograficzną arkusz L-35-2 (Baja Borsza) w skali 1: 100 000.

Basia Z.
30-01-2009, 00:30
W wykazie znakowanych szlaków w Górach Marmaroskich na stronie alpinet.org nie ma Torojagi, także szlak na tę górę nie istnieje. Wogóle to chyba nie ma żadnej współczesnej mapy, na której byłaby Torojaga. Znam tylko radziecką topograficzną arkusz L-35-2 (Baja Borsza) w skali 1: 100 000.

Szlaku nie ma.
Śpiąc w Borszy dojechaliśmy miejskim autobusem do Baja Borsza (ok 5-6 km, można łatwo dojechać samochodem). Jest to brzydka górnicza miejscowość, bo są tam kopalnie rud polimetalicznych. Wprost stamtąd poszliśmy po prostu do góry. I tak idąc sobie grzbietem kilka godzin, dość spokojnie z częstymi odpoczynkami za ok 5-6 godz. doszliśmy na szczyt. Cały czas szliśmny ściśle grzbietem - drogami, potem ścieżkami. Prawie pod szczytem widzieliśmy dużą rodzinę cygańską z małymi dziećmi, wszyscy zbierali jagody. Z powrotem niestety tą samą drogą.
Mapy mieliśmy tylko WIG-ówki.
Niespieszne zejście (robiliśmy pełno zdjęć) zajęło nam ok. 4-5 godz. i na koniec dosłownie biegnąc zdążyliśmy na autobus z powrotem do Borszy.

Pozdrowienia

Basia

irek
05-02-2009, 16:34
Troszkę weszliśmy w podziemia i sobie po planowaliśmy. Moje założenia i pomysły przelałem na www. Na razie jest to pierwszy dzień ale co chwile będą przybywały następne ;). Czekamy na cenne uwagi i pomysły :) A po powrocie pewnie niejedna relacja powstanie.
Tak więc moje gdybania tutaj: www.rumunia.net.travel.pl

Basia Z.
05-02-2009, 17:50
Czekamy na cenne uwagi i pomysły :)

No to od razu mam.

W okolicach Sygetu i Sapanţa jest kilka drewnianych cerkwi z listy UNESCO, warto je zobaczyć.

Szczególnie piękna była wg mnie cerkiew w Deseşti z fantastyczną polichromią wewnątrz.

Na mojej galerii zobaczyć można zdjęcia Kuby (czyli jacob.p.pantz) z objazdówki po tamtym rejonie (bylo nas 7 osób, wynajęliśmy sobie busa), w tym sporo zdjęć wnętrza cerkwi w Deseşti :

http://picasaweb.google.pl/basia.zygmanska/MaramureszIGRyMarmaroskieZdjCiaKuby#

Niektóre, niestety nie wszystkie zdjęcia są podpisane.

Jeszcze inna galeria, tym razem mojej koleżanki (sporo się powtarza):

http://picasaweb.google.pl/jolanta.wolinska/Rumunia2007MaramureszGRyMarmaroskieIRodniaSkie#

Zdjęć jest bardzo dużo, ale dają pojęcie co tam mozna zobaczyć.

Ja niestety nie miałam wtedy aparatu (i dobrze, pewnie byłaby trzecia podobna galeria ;) )

Pozdrowienia

Basia

Krysia
05-02-2009, 19:01
Wściekłeś się z tymi wschodami i zachodami słońca?

Basia Z.
05-02-2009, 19:47
Wściekłeś się z tymi wschodami i zachodami słońca?


To był jeden zachód słońca ;)

Ale faktycznie - sporo tego napstrykali.

Jednak Mi chodziło głównie o zdjęcia wcześniejsze, z krajoznawstwa po okolicach Sygetu.

Pozdrowienia

Basia

Krysia
05-02-2009, 19:59
Basiu ja do Irka :lol: łeś, łeś końcóweczka :smile:
bo on codziennie zachód i wschód słońca planuje na tej www.
Twoje zdjęcia tzn te linki co wkleiłaś są fantastyczne , ale to już kiedyś chyba pisałam

buba
05-02-2009, 20:18
nie gonili was w desesti ze robicie zdjecia w srodku cerkwi? mnie gonili :( chyba tylko dwa pstryknelam z ukrycia wiec mi sie rozmazaly :(

Basia Z.
05-02-2009, 20:33
nie gonili was w desesti ze robicie zdjecia w srodku cerkwi? mnie gonili :( chyba tylko dwa pstryknelam z ukrycia wiec mi sie rozmazaly :(


Nikogo nie było, byliśmy tam sami.
I dzięki Kubie i temu co opowiadał spędziliśmy tam chyba dwie godziny. ;)

Pozdrowienia

Basia

Basia Z.
05-02-2009, 20:34
Basiu ja do Irka :lol: łeś, łeś końcóweczka :smile:
bo on codziennie zachód i wschód słońca planuje na tej www.
Twoje zdjęcia tzn te linki co wkleiłaś są fantastyczne , ale to już kiedyś chyba pisałam


To przez brak cytowania. 8-)

B.

Krysia
05-02-2009, 23:31
hi hi hi, a ten dalej te wschody i zachody...jak sobie przypomnę, jak w Gorganach wyrwał na wschód słońca rano to normalnie nikt go dogonić nie mógł :lol:

irek
06-02-2009, 20:56
No to od razu mam.

W okolicach Sygetu i Sapanţa jest kilka drewnianych cerkwi z listy UNESCO, warto je zobaczyć.

Szczególnie piękna była wg mnie cerkiew w Deseşti z fantastyczną polichromią wewnątrz.


No cerkwie jak najbardziej, nawet ściągnąłem z http://harti.mielu.ro fajną mapkę na której są pozaznaczane ciekawe obiekty sakralne. No i sporo ciekawych rzeczy można znaleźć w Płajach.
Przy okazji jest już cały (bardzo optymistyczny) plan wyprawy ;)
www.rumunia.net.travel.pl

andrzej627
06-02-2009, 21:20
hi hi hi, a ten dalej te wschody i zachody...
Tam gdzie będziemy, słońce wstawać będzie o 5.30 a zachodzić o 21.00.

Wolę więc raczej oglądać zachód słońca niż wschód. Polecam Moje zachody słońca (http://www.youtube.com/view_play_list?p=30BF6EF595B0B9D7).

Krysia
07-02-2009, 14:12
No!!!
wreszcie widzę jakieś góry :-P
więcej więcej, same takie!!!

irek
07-02-2009, 16:20
A czy ktoś ma może jakieś doświadczenie jeśli chodzi o wymianę waluty. Czy po przekroczeniu granicy można wymienić złotówki na leje ? Czy lepiej zabrać dolary lub euro i je wymienić ? Czy lepiej spróbować gdzieś w kraju zakupić leje ?

andrzej627
07-02-2009, 17:04
A czy ktoś ma może jakieś doświadczenie jeśli chodzi o wymianę waluty. Czy po przekroczeniu granicy można wymienić złotówki na leje ? Czy lepiej zabrać dolary lub euro i je wymienić ? Czy lepiej spróbować gdzieś w kraju zakupić leje ?
A czy nie prościej wyciągać leje z bankomatów w Rumunii?

irek
07-02-2009, 17:18
A czy nie prościej wyciągać leje z bankomatów w Rumunii?

No wy będziecie w sumie cały czas w cywilizowanym miejscu więc nie będziecie mieli z tym problemu. My niekoniecznie będziemy mieli bankomat pod ręką. Ja osobiście wole mieć gotówkę przy sobie niż wkładać kartę do bankomatu w takich krajach jak Ukraina czy Rumunia. Kartę oczywiście zabieram ale jako zabezpieczenie nieprzewidzianych wydatków. W naszych Bieszczadach jest do tej pory problem z posługiwaniem się kartą podejrzewam że gdzieś na zadupiach rumuńskich też nie jest za wesoło.

andrzej627
07-02-2009, 17:51
W naszych Bieszczadach jest do tej pory problem z posługiwaniem się kartą podejrzewam że gdzieś na zadupiach rumuńskich też nie jest za wesoło.
W Bieszczadach, jak dotychczas, nie widziałem bankomatów, dlatego gotówkę zabieram z Warszawy. W niektórych miejscach w Bieszczadach można spokojnie płacić kartą.

krzychuprorok
07-02-2009, 19:13
A czy ktoś ma może jakieś doświadczenie jeśli chodzi o wymianę waluty. Czy po przekroczeniu granicy można wymienić złotówki na leje ?

Na przejściu Artand - Bors tj. na drodze w kierunku do Oradii nie wymieni złotówek na leje

krzychuprorok
07-02-2009, 19:22
Ja osobiście wole mieć gotówkę przy sobie niż wkładać kartę do bankomatu w takich krajach jak Ukraina czy Rumunia. Kartę oczywiście zabieram ale jako zabezpieczenie nieprzewidzianych wydatków.

Bankomaty u nich takie jak i u nas :-)
Jeśli chodzi o wybieranie pieniędzy z bankomatów, to nie wiem jak inne banki ale w PKO BP, pobiera prowizje od wypłat z bankomatów za granicą. I to chyba im większa wypłata, tym większa prowizja. Najbardziej opłaca się płacić kartą, ale możliwe to jest pewnie tylko w dużych miastach w Rumunii... Ja płaciłem kartą na stacjach benzynowych.

Doczu
08-02-2009, 09:01
Nie bardzo rozumiem czemu demonizujecie te bankomaty w Rumunii.
iras zapewniam Cie, że gotówkę z bankomatu wypłacisz bez problemu w każdym miasteczku. W takim Viseu de Sus chyba z 4 bankomaty naliczyłem. Z wyplatą nie było problemów. Bardziej się opłacało wypłacać leje z bankomatu niż brać z Polski Euro i tam wymieniać. łatwiej znaleźć bankomat niż kantor. No i bankomaty maja tę poważną zaletę, że czynne sa 24h/dobę 7 dni w tygodniu, a kontory niekoniecznie. Zresztą pisalem już o tym niejednokrotnie. Podobnie ma sie rzecz na Ukrainie - tam także nie ma sensu brać hrywien z Polski. Bardziej sie oplaca wypłacać je z bankomatu. Oczywiście Euro jako zabezpieczenie warto mieć.
Oczywiście nalezy pamietać o prowizji od wypłat za granicą, ale można sobie założyć darmowe konto w mbanku, ktory to nie pobiera takich prowizji. Sprawdzone.

irek
08-02-2009, 10:53
Doczu nie demonizujemy po prostu się spytaliśmy. Piszesz o jednym z bardziej turystycznie popularnym regionie czy masz pewność, że bardziej na południe na jakiś zadupiach jest tak samo ? W Polańczyku też jest bankomat ale w Ustrzykach G. już nie, choć jak ja bym tam nigdy nie był to bym myślał, ze na pewno jest, przecież taka znana miejscowość. Można sobie wypłacić na początku potrzebną kasę przejeżdżając przez miejscowość z bankomatem. Ale ja osobiście wolę jednak to zrobić w banku lub kantorze niż się zastanawiać czy rumuński bankomat wypłaci mi jednorazowo równowartość 4000 zł.
Z bankomatami na Ukrainie to chyba lekko przesadziłeś owszem w większych miastach są ale w górach już nie jest tak wesoło (pomijając tzw kurorty jak Worochta, Jasinia czy Rachiw) mieszkając w takiej Osmołodzie czy Ust Czornej chcąc dotrzeć do najbliższego bankomatu to wyprawa prawie na cały dzień. Ja na UA jeżdżę głownie samochodem z Bieszczadów na granicy kurs hrywny ja na prawdę atrakcyjny. Jadąc powiedzmy na Zakarpacie chcę tam dotrzeć jak najszybciej i nie chciało by mi się zjeżdżać z obwodnicy i szukać w Użgorodzie czy Mukaczewie bankomatu.
Kartę oczywiście ze sobą mam ale jako rezerwę.

irek
08-02-2009, 11:14
Czasami jakieś manewry z wymianą walut pozwalają sporo zaoszczędzić. Więc warto się zapytać o doświadczenia. Np. jadąc w listopadzie w Gorgany byłem wcześniej jeszcze przed wyjazdem w kantorze w Lesku za kilka dni w Ustrzykach D. Jak się okazało różnica była spora, w Lesku hrywna kosztowała 60gr a w UD 50 gr, przy 3000 hr zostało sporo w kieszeni.

Krysia
08-02-2009, 11:17
DAle ja osobiście wolę jednak to zrobić w banku lub kantorze niż się zastanawiać czy rumuński bankomat wypłaci mi jednorazowo równowartość 4000 zł.
ja czegoś nie rozumiem???
Planujesz wydać 4000zł w 2 tygodnie, a hotel po 80zł od osoby ze śniadaniem napisałeś na www, że jest za drogi i poszukasz czegoś innego???:-o
no chyba, że chciałeś napisać 400zł i jedno zero za wiele wyskoczyło?

paszczak
08-02-2009, 11:35
ja czegoś nie rozumiem???
Planujesz wydać 4000zł w 2 tygodnie
Ale drążysz orsini...wygadał się z tą kasą, a teraz biedna chłopina musi skłamać by ukryć misterny plan rozlicznych atrakcji jakie dla Ciebie szykował ;)
PS. A nieco bardziej w temacie to zazdroszczę Wam tej kolejki o ile dojdzie do skutku...
PS1. Nie wiem jak obecnie,ale niegdyś w rumuńskich kantorach powszechnie pobierano prowizję...bezprowizyjne także widzieliśmy,a kurs w nich nie był gorszy.

Krysia
08-02-2009, 11:41
Nie drążę, po prostu topic "Hipokryzja" jest ciut wyżej.

irek
08-02-2009, 11:53
Za 400 zł to może pociągiem byś dojechała albo stopem z zupkami chińskimi. Zastanów się zanim coś napiszesz. Podczas wyjazdu zrobimy około 2500 km po drogach górskich i pawie codziennie będziemy wyjeżdżać w terenie na znaczne wysokości auto terenowe pali wtedy nawet do 20l. Więc sobie przelicz ile będzie kosztowało same paliwo. Jadąc też tyle km w trudnych warunkach trzeba się liczyć z jakąś awarią itp. Co do kosztów noclegów dla mnie za 80zł jest za drogo jak mogę znaleźć coś tańszego. Ale stać mnie zapłacić i więcej gdy nie ma innej alternatywy. A nawet jak bym napisał że chce 6000zl zabrać to chyba moja sprawa. Lubie np kupować na takich wyjazdach wszystkie możliwe przewodniki, albumy czy mapy. Gdy jest pogoda to wolę spać w pięknym miejscu w namiocie w górach niż w hotelu z bajerami na dole. A za zaoszczędzoną kasę kupić sobie czy jakiś album albo ciekawą pamiątkę np toporek ;)

A przy okazji określ się w końcu czy jedziesz czy nie bo zmieniasz zdanie średnio co tydzień. Wczoraj zmieniłaś je publicznie a jak ci pisałem jest już krótka lista rezerwowa osób chcących się z nami zabrać i dostaje już pytania że skoro ty zrezygnowałaś to czy można się na twoje miejsce załapać.
Pisze to publicznie żeby potem nie było do mnie pretensji.

Krysia
08-02-2009, 11:57
...

irek
08-02-2009, 12:01
Widzę że dalsza dyskusja z Tobą nie ma sensu, nie potrafisz czytać? pisałem, że moje wydatki to moja sprawa a ty mi już tu wchodzisz z butami w budżet domowy. I nie odpowiedziałaś mi na pytanie ?

Krysia
08-02-2009, 12:03
Po wczorajszym nie mam ochoty z Tobą rozmawiać--przysłowie niedźwiedzie...

Basia Z.
08-02-2009, 22:24
A czy ktoś ma może jakieś doświadczenie jeśli chodzi o wymianę waluty. Czy po przekroczeniu granicy można wymienić złotówki na leje ? Czy lepiej zabrać dolary lub euro i je wymienić ? Czy lepiej spróbować gdzieś w kraju zakupić leje ?

W Rumunii korzystałam tylko z bankomatów.
prowizja na karcie Visa w banku Inteligo nie jest powalająca, wychodziło taniej niż w kantorze.

Bankomatów jest dużo, znacznie więcej niż na Ukrainie (a nawet myślę ze i w Polsce). Np w Sygiecie co najmniej kilkanaście, w Borszy co najmniej z 6-7. Tak samo w Vatra Dornei.

Na wsiach oczywiście nie ma.

Mając "na utrzymaniu" dużą grupę wypłacałam maksymalnie po ok. 500-1000 lei na raz po to aby na koniec nie zostać z lejami, których nikt nie chce kupić.
To jest problem. W tamtejszych kantorach nie chcą przyjmować lei, tak że jak zostaną to na koniec nie ma z nimi co zrobić.
Tak ze też radzę nie brać za dużo tej waluty na raz.
Za mało też nie warto wypłacać bo akurat w moim banku najniższa prowizja to 8 zł niezależnie od wypłacanej kwoty.

Ja w każdym razie miałam problem i zostało mi kilkadziesiąt prywatnych lei, które mam "zamrożone" do kolejnych wakacji. Grupowe na szczęście udało mi się wszystkie wydać płacąc za przewóz Suczawa-Czerniowce. Zasadniczo panu "przemytnikowi" płaci się w $ ale od nas zgodził się wziąć leje.

Pozdrowienia

Basia

irek
08-02-2009, 22:36
Basiu dzięki za info a wiesz może ile kosztuje winietka na rumuńskie drogi bo podobno taką trzeba wykupić i gdzie to można nabyć.

Basia Z.
08-02-2009, 22:52
Oj niestety nie wiem ale mogę się dowiedzieć za parę dni od kolegi, który był tam własnym samochodem w maju ub. roku.

B.

krzychuprorok
09-02-2009, 01:56
W 2007 roku kupowałem winiete iosztowało to kilka czy kilkanaście leji. Nie pamiętam już. Natomiast w maju 2008 nie mogłem kupić na żadnej stacji benzynowej na granicy. Sprzedawcy przecząco kiwali głową a na drzwiach były napisy "nou rovinieta" więc nie kupiłem tej winiety. Może już nie trzeba.

http://picasaweb.google.pl/krz.prorok

Doczu
09-02-2009, 07:30
Iras Viniety nie ma gdzie kupić. Tak jak pisze krz.prorok.
Myśmy nie szukali na siłe i jeździliśmy bez winiety.
A co do bankomatów na Ukrainie - ja pisze przez pryzmat moich doświadczeń. Jeżdżę komunikacja publiczną najczesciej więc siłą rzeczy we Lwowie się pojawiam, zwłaszcza że lubię to miasto i zawsze z checią je odwiedzam.
Ja na szczeście nie mam potrzeby zaopatrywania sie co 2 dzień w walutę (paliwo, serwis itp) więc wybacz, że nie myslę o jeżdżących samochodem :)
Inna sprawa jest taka że nigdy w kantorze nie bedziesz miał tak tanio jak pobierając na miejscu w bankomacie. Nie ma na to siły bo kantor nie jest instytucją charytatywną i nie doklada do interesu. Przy wyplatach bankomatowych kurs 0,50gr za hrywnę, to nie jest żadna okazja tylko standard.
Co do samych bankomatów - no nie mów że nie przejeżdżasz przez żadne większe miasto.
Co zaś się tyczy Rumunii - wypowiadam się o rejonie w którym byłem i przez ktory przejeżdzaliśmy. Jak pisałem wyżej rozpatruję problem bankomatów przez własny pryzmat i dla mnie wypłata gotowki po drodze to najlepsze rozwiązanie.Nie musze wypisywac w durnych deklaracjach celnych ile kasy przewożę.
Pozdrawiam.

P.S.
Miałes mi sie przypomnieć.

irek
09-02-2009, 08:31
To z tą winietą to niezłe jaja, kurcze jeżdżąc tam przez 2 tyg, nie sposób pewnie nie natknąć się na ich policję. Doczu a te twoje punkty i ślady dotarły jakimś cudem do mnie z Paryża ;) więc się nie przypominałem.

Basia Z.
09-02-2009, 08:51
Myśmy nie szukali na siłe i jeździliśmy bez winiety.
A co do bankomatów na Ukrainie - ja pisze przez pryzmat moich doświadczeń. Jeżdżę komunikacja publiczną najczesciej więc siłą rzeczy we Lwowie się pojawiam, zwłaszcza że lubię to miasto i zawsze z checią je odwiedzam.


Z tymi bankomatami na Ukrainie nie jest aż tak tragicznie.
Dwa bankomaty są w Żabiem (w centrum), są w Worochcie, w Jaremczy, w Rachowie, w Kosowie jest kilka, w Nadwórnej też całkiem sporo.

Pozdrowienia

Basia

Krysia
09-02-2009, 09:21
My zapłaciliśmy mandat niedojeżdżając do Aradu nawet za brak winiety, a to jest miasto blisko granicy węgierskiej.
Za to samo na Słowacji za jazdę po autostradzie bez takowej.

Doczu
10-02-2009, 16:44
Z tymi bankomatami na Ukrainie nie jest aż tak tragicznie.
Ja tam na brak bankomatów na Ukrainie nie narzekam :-P na moje potrzeby starcza.
Nie wiem więc czemu akurat do mnie Basiu pijesz ;)
iras ok to dobrze że dotarły bo ja kurna się jeszcze ich nie doszukałem.

Basia Z.
10-02-2009, 18:41
Ja tam na brak bankomatów na Ukrainie nie narzekam :-P na moje potrzeby starcza.
Nie wiem więc czemu akurat do mnie Basiu pijesz ;)


A bo pisałeś, że wypłacasz pieniądze we Lwowie.

Niestety niczym do Ciebie nie piję :sad:

B.

Doczu
10-02-2009, 21:24
A bo pisałeś, że wypłacasz pieniądze we Lwowie.
Tak, robię to, ale ze względów praktycznych. Nie jade do Lwowa specjalnie po to aby wypłacić gotówkę, ale dlatego że lubię to miasto. Dlatego też tam wypłacam gotówkę, aby miec czym zapłacić za przejazd w góry oraz aby już po drodze nie tracić czasu na poszukiwania bankomatu 8-)

andrzej627
10-02-2009, 21:34
Kiedyś będzie prościej. Będzie wspólna waluta. Na Słowacji już jest.

irek
11-02-2009, 10:57
Dla zainteresowanych wrzuciłem na www.rumunia.net.travel.pl bezpośrednie linki do ściągnięcia map regionów w których będziemy. Za jednym zamachem można ściągnąć tylko kilka plików. Po odczekaniu pewnego czasu można ściągać dalej.

iza
16-02-2009, 23:49
Wstępnie prosze mnie dopisac . Ja+ Jurek samochód odpowiedni mam , czas plus ,minus 10 dni nie przewiduje wolnych miejsc w aucie . Prosze o pozytywne rozpatrzenie mojego zgłoszenia.

Pozdrawiam Iza

irek
16-02-2009, 23:59
Zgłoszenie rozpatrzone pozytywnie, brak wolnych miejsc rozumiem z powodu marki samochodu a zarazem z autopsji ;)

Krysia
17-02-2009, 00:02
Ty jakoś zawsze brałeś pasażerów z tego co pamiętam, więc co Ty pieprzysz ,że rozumiesz :twisted:

iza
17-02-2009, 00:05
Irku marka nie ta o której myślisz , a reszta raczej wynika z mojego nienajlepszego doświadczenia w podróżowaniu w "szerszym" składzie :)

Krysia
17-02-2009, 00:06
Nie mówiłam Irku???:twisted::mrgreen:

Tasiek
17-02-2009, 01:37
Też chętnie bym się pisał na taki wypadzik ze dwa miejsca w samochodzie też by się znalazły

irek
17-02-2009, 09:25
Irku marka nie ta o której myślisz , a reszta raczej wynika z mojego nienajlepszego doświadczenia w podróżowaniu w "szerszym" składzie :)

Ok rozumie to jakie autko mam wpisać w grafiku na www.rumunia.net.pl ? bo wpisałem Vitarę. I jeszcze jedno pytanko Przewidujecie bardziej stacjonarnie jak Andrzej z Wojtkiem czy przemieszczacie się z nami ?

irek
17-02-2009, 09:29
Też chętnie bym się pisał na taki wypadzik ze dwa miejsca w samochodzie też by się znalazły

Świetnie zaraz cię dopiszę do listy napisz tylko jakie autko. Fajnie że będziesz miał dwie miejscówki sporo osób się pyta o możliwość zabrania się z nami.

irek
20-02-2009, 09:35
Mamy nową załogę na Rumunię Wojtek i Agata (Ssangyong Kyron), a co najfajniejsze mają gitarę i potrafią z niej korzystać.

andrzej627
01-03-2009, 20:10
Znalazłem takie mapy Rumunii do Garmina:
http://openmaps.eu/downloads/Romania
Najlepiej ściągnąć Map installer with land contours (RO-3D).

Iras, polcecam Ci też rubrykę:
GoogleEarth maps (Romania)

irek
02-03-2009, 00:22
Andrzej mam już tyle map w map surce, że mój Garmin 1/10 tego nie pomieści w pamięci ;) więc wyczaiłem pewien gadżet do map drogowych i szybkiego aktualizowania i zmiany map w Garminie ;)
http://mbnotebook.pl/product_info.php?products_id=358

Doczu
02-03-2009, 07:22
Znalazłem takie mapy Rumunii do Garmina:
http://openmaps.eu/downloads/Romania
Najlepiej ściągnąć Map installer with land contours (RO-3D).


Swoją droga muszę wyrazić bardzo pozytywna opinię o tej mapie. Zarówno szczegołowośc, jak i sam wygląd naprawdę nie ustępuja produktom komercyjnym. Kawał dobrej roboty ktoś odwalił.
Dodam jeszcze że instalując to http://openmaps.eu/rdl.php?id=omp-hcl-exe szlaki turystyczne będą oznaczone odpowiednimi kolorami, a instalując to http://openmaps.eu/rdl.php?id=omp-tm-exe szlaki będą zaznaczone jako ściezki, ale będa przy nich kolory szlaku, jakie maluje się u nas nadrzewach, czyli biale paski u gory i u dołu, a w środku kolor szlaku.

andrzej627
30-04-2009, 14:31
Kolejka znowu jeździ! W miesiącach V-VI i VIII-IX Mocanita kursuje w czwartki, piątki i soboty. W lipcu i sierpniu codziennie oprócz niedziel.

Szczegóły:
Rozkład jazdy kolejki na rok 2009 (http://www.mocanita.ro/MocanitaNews.htm#Mocanita_2009_Time_Table)

Doczu
30-04-2009, 17:37
Dzięki za informację Andrzej. Bardzo dobra wiadomość.

andrzej627
30-04-2009, 17:56
Przejażdżkę Mocanitą planujemy na czwartek 21 maja.

Doczu
04-05-2009, 07:46
Andrzej - jakiegoś linka do zdjęć z przejażdżki Mocanitą, to podeślij jak wrócicie.

Krysia
07-05-2009, 19:54
a ja zapraszam wszystkich chętnych do śledzenia na bieżąco tego co się tam będzie działo tu:
http://www.treasuremytext.com/SMS/orsini
ewentualnie 5 ostatnich smsków na moim blogu:
http://jaworek-orsini.blogspot.com

:mrgreen::mrgreen::mrgreen:

andrzej627
01-06-2009, 20:49
Przejażdżkę Mocanitą planujemy na czwartek 21 maja.
Plan został zrealizowany. Tego dnia kolejka jechała na skróconej trasie - tylko do stacji Cozia a nie, jak przewidywał rozkład, do stacji Faina.

Na początek, pamiątkowy kartonowy bilet.

andrzej627
03-06-2009, 23:46
Dzięki temu, że kolejka wróciła do Viseu de Sus już o godz. 13, mieliśmy więcej czasu na rozejrzenie się po okolicy. Zainspirowani opisem wyprawy Docza w Karpaty Marmaroskie (http://doczu.cba.pl/?p=19), postanowiliśmy przejść chociaż kawałek tej trasy. Szukaliśmy miejsca, w którym Doczu zaczął ostro wdrapywać się w górę:


Udaje się nam znaleźć znaki czerwone, zatem kierujemy się nimi, zamiast dreptać drogą. Szlak prowadzi dnem strumienia, ale stan wody nie jest wysoki więc udaje nam się przejść suchą stopą. W pewnym momencie jednak szlak odbija w kierunku dokładnie przeciwnym niż ten w którym my powinniśmy iść, zatem postanawiamy porzucić szlak i iść na azymut. Łatwo nie było, bo stok, po którym przyszło nam się wdrapywać na górę, był stromy, toteż zmitrężyliśmy na nim sporo czasu.


Zapraszam do obejrzenia:
Śladami Docza w Karpatach Marmaroskich (http://www.youtube.com/watch?v=fcQDIehaXFM)

andrzej627
06-06-2009, 18:11
Andrzej - jakiegoś linka do zdjęć z przejażdżki Mocanitą, to podeślij jak wrócicie.
Film już jest na YouTube:
Mocanita - wąskotorowa kolejka parowa (http://www.youtube.com/watch?v=EOB4JYmf0tk)

joorg
06-06-2009, 19:27
Film już jest na YouTube:
Mocanita - wąskotorowa kolejka parowa (http://www.youtube.com/watch?v=EOB4JYmf0tk)

Andrzej, pełen podziw dla Ciebie za film .. ten "hol sztywny " :shock:jest bezbłędny i to porozumiewanie się gwizdem bez gwizdka ,też jest niepowtarzalne, nie wspominając już o krajobrazie.