PDA

Zobacz pełną wersję : wyjazd nad Solinę - mlody kierowca



jovika
06-05-2009, 00:01
Witam wszystkich,
Jestem od niedawna kierowcą (kilka miesięcy temu zdobyłam prawko). Za dwa tygodnie planuję wyjazd z Kielc przez Mielec nad Solinę (Polańczyk) z uwagi na prosty dojazd (narazie czuję jeszcze zbyt duży respekt przed wyjazdem w wyższe partie Bieszczad).
Poradźcie proszę jaką trasę obrać, by ominąć jakieś niebezpieczne miejsca - o ile takowe są - lub roboty drogowe. Gdzie trzeba uważać? Na co zwracać uwagę?
A tak przy okazji - jakie ścieżki spacerowe w tych okolicach polecacie? Wiem, że "Polańczyk to nie Bieszczady" i ogólnie "nie ma tam nic do zobaczenia" (przeczytałam pokrewne wątki), ale chciałabym zacząć od czegoś prostego a z czasem podwyższać poprzeczkę.

Pawelk
06-05-2009, 01:13
Jovika trasę wybierz taka jaka Tobie odpowiada (możesz do Polańczyka dojechać nawet ze strony Komańczy jak chcesz) Na co zwróć uwagę?
Na to co nie występuję na równinach;
na długie spadki drogi (można się zdziwić jak hamulce zaczną słabnąc po długim hamowaniu)
i na serpentynki (może się okazać że chcesz wjechać dużo za szybko- raczej są barierki ale nie chcesz sprawdzać jak one działają i przed czym maja chronić)
ogólnie na prędkość- próby hamowania na bieszczadzkich drogach mogą dostarczyć bardzo ciekawych doznań audio wizualnych ze szkodą dla pojazdu włącznie

no i na koniec najważniejsze: Rozwaga i dostosowanie własnych umiejętności do warunków (wiem wiem brzmi jak z TV ale to niestety prawda -łatwo można się przeliczyć np z długością zakrętu i przed jego połową okazuje się że: jedziemy za szybko a brakuje rąk do skrętu kierownicy....)

p.s
a z drugiej strony masz możliwość praktycznej nauki hamowania silnikiem

buba
06-05-2009, 07:31
ja proponuje wziac sobie atlas samochodowy i zaplanowac tak trase by jak najmniej jechac czerwonymi drogami a skupic sie na obraniu drog zoltych, trzycyfrowych, zwykle jest tam mniejszy ruch, mniej ciezarowek, mniej trzeba uwazac ze ktos cie wyprzedza, trabi, jakies tiry , jak sie czlowiek zgubi bardziej ma czas i miejsce zeby przystanac, wziac mape i sie zastanowic gdzie jechac dalej itp, mozna tez ominac wieksze miasta, jak dla mnie warto nieraz nadlozyc drogi, a pojechac sobie wolniej , spokojniej i bezpieczniej

Henek
06-05-2009, 08:35
Polecam spokojną wersję czyli
Kilece- Staszów- Osiek- Nagnajów i "9-ką do Rzeszowa
a dalej Tyczyn - Dubiecko- Bircza- Kuźmina- Góry Słonne- Lesko- Hoczew -Polańczyk.
I co z tego że 15 km więcej ?
Za to dużo lasów, widoczków, bez radarów i z minimalną ilością tirów.

Marcowy
06-05-2009, 09:44
Jakieś 2-3 tygodnie temu byłem w rejonie Soliny, nie zauważyłem jakichś specjalnych utrudnień na drogach. W miarę aktualny serwis o warunkach drogowych plus widok z webcamów jest na stronie GDDKiA (http://www.gddkia.gov.pl/article/serwis_dla_kierowcow//index.php).

Nie zagap się na pejzaż, a będzie OK. Powodzenia :razz:

Marcin
06-05-2009, 11:02
Droga do samego Polańczyka nie powinna sprawić większych trudności... jakbyś się chciał wybrać nieco dalej to serpentyny mogą okazać się trudnym tematem dla początkujących kierowców.
Polańczyk jest uzdrowiskiem, które dostaje się kuracjuszom od NFZ chyba za karę. Widoki tam są widokówkowe, ale wieje tam nudą... tu http://pl.wikipedia.org/wiki/Pola%C5%84czyk możesz zobaczyć co można tam zobaczyć.
na uwagę zasługuje ikona Matki Boskiej Łopieńskiej w ołtarzu głównym lokalnego kościoła (byłej cerkwi).... i tyle. Rejs statkami spacerowymi (osobiście polecam Tramp), byczenie się na plaży (tzw. patelni)
Wokół Polańczyka i okolic jest parę ścieżek spacerowych, no ale nie są one w jakiś sposób ciekawe dla turysty po raz pierwszy przyjeżdżającego w Bieszczady.

buba
06-05-2009, 17:07
nie wiem jakie masz podejscie jovika,czego sie najbardziej boisz po drodze, ale ja to najbardziej nie lubie jechac przez duze miasta i glownymi drogami (a co dopiero zaraz po zrobieniu prawo jazdy.. glowna rzecza ktora bym chciala zrobic to by bylo ominiecie rzeszowa

bym polecala taka trase- napewno dluzsza od glownej ale drogi pewno bardziej puste , spokojniejsze i czasem naprawde czas przejazdu okrezna droga boczna jest szybszy niz glowna

kielce-764- staszow-765 -osiek- 2km 79, potem nienumerowanymi do baranow sandomierski - 985- mielec- 985- dąbie- 986- ropczyce-986- wisniowa- 988- strzyzow- 989- lutcza- 884 dynow, dubiecko i dalej jak pisal henek

duza czescia tej trasy (od staszowa) jechalam pare lat temu w bieszczady i byla swietna :)

jesli rzeszow ci jednak niestraszny to trasa henka tez jest spoko :)

jovika
06-05-2009, 17:34
Ach.... Wiedziałam, ze na Was mozna liczyć :***
Śłedzę to forum od dawna, aby podniecic w sobie chęci odwiedzenia Bieszczad i zauważyłam, że rzadko kiedy mozna spotkać się z brakiem odpowiedzi lub z krytyką.

Ok, koniec podlizywania ;)

No więc tak - musze niestety przez Mielec, bo stamtad zabieram pasażera. Trasę zaplanowałam przez Ropczyce, Lesko i Sanok. Odrobinkę zahaczam o drogi krajowe (4 i 9) ale więcej bedę jeździć takimi zwykłymi. Nie boję się duzych miast, chociaż jako kobieta mam czasami problem z orientacją w terenie i boję się, ze jakbym w jakies wjechała to wyjechałabym tą samą drogą. Więc licze na znaki.

Pawelku napisz coś więcej o tym słabnięciu hamulców, bo nie mam pojęcia co to oznacza. Czy trasa, ktorą obrałam obfituje w tego rodzaju urozmaicenia (serpentynki i takie tam - tego chyba boję się najbardziej)? I jak się tam jeździ, czy nikomu nie bedzie przeszkadzać, jeśli bedę jechać powoli (ale tak, by nikimu nie utrudniać).

Oczywiście zamierzam się zatrzymywać i oglądać widoczki. juz się nie moge doczekać.

Marcin, dlaczego "Wokół Polańczyka i okolic jest parę ścieżek spacerowych, no ale nie są one w jakiś sposób ciekawe dla turysty po raz pierwszy przyjeżdżającego w Bieszczady"?? Ja uwielbiam lasy, łąki, które o tej porze roku są wprost przepiękne.

tomas pablo
06-05-2009, 17:43
Potwierdzam-oba warianty -Buby i Henka są OK. a górek się nie bój-to nie Andy czy Alpy,dasz sobie radę-tylko troszkę rozwagi, pokory i będzie fajnie.Podjazdy i zjazdy nie są długie.I masz dobrą okazję spraktykować "hamowanie silnikiem", o ile nie chcesz zajechać hamulców lub zagotować płynu :-P , ale to chyba mało prawdopodobne.Uważać trzeba też na baranów , którzy bardzo chętnie lubią tam "ścinać" zakręty, zwłaszcza zjeżdżając z górki.Jakaś dziwaczna bieszczadzka praktyka.
pozdrawiam ! szerokiej drogi i gumowych poboczy !!

tomas pablo
06-05-2009, 17:53
odpowiadam za Pawelka-to taki odruch początkujących kierowców-CIĄGLE TA NOGA NA HAMULCU !! na długich zjazdach zwłaszcza, wrzucasz niższy bieg (taki na jakim byś jechała POD górę) a nóżka z gazu, lub minimalnie gazu.Bo jak się nadużywa hamulców, zależy oczywiście od ich stanu też, po prostu się przegrzewają (tarcie !! ) i szlag je może łatwo strzelić.Ot co ...pamiętasz ten tragiczny wypadek autokarowy we Francji parę lat temu ? otóż właśnie tak się stało....

shrek
06-05-2009, 19:18
jovika kwestia tego kiedy zamierzasz wyjechać tzn o której godzinie ?? ostatnio jechaliśmy z znajomymi samochodem w nocy w biesy 29/30 kwietnia i drogi krajowy totalnie puste nie mówiąc już o o tych mniejszych :) .jeśli nie straszna ci droga w nocy (nie masz problemów ze wzrokiem po ciemniaku albo lubisz jeździć w nocy ) to polecał bym zaplanowanie wyjazdu tak żeby dojechać z rana :D

akurat zajechaliśmy do Wołosatego koło 6 z rana (pan w punkcje kasowym dopiero otwierał kasę :pp ) a co najważniejsze a raczej najfajniejsze to to ze nikogo nie spotkaliśmy na podejściu a pierwszych turystów dopiero na zejściu koło 10 :D dopiero wtedy nacieszyliśmy się cisza i spokojem ") i widoczkami oczywiście

p.s. sorrki zeszłe troszkę z tematu

jovika
06-05-2009, 20:13
No i właśnie :)
Jadę jutro. Właśnie dostałam urlop, więc po co czekać. Z noclegiem nie będzie problemu, bo się właśnie upewniłam.

Aaaa... To już jutro...

No teraz to się stresuję :)

Lubię jeździć w nocy, ale nie tam, gdzie jadę pierwszy raz. Poza tym - te widoki... Mmmm... W nocy są ograniczone, a ja zamierzam robić dłuuugie postoje.

Planowany wyjazd 6 rano. Tak myslę, że kolo południa bedę na miejscu.

Co do hamowania silnikiem, chyba mam to opanowane. Gdzieś czytałam na początku mojej kariery kierowcy, ze to bardzo ekonomiczne. Więc się nauczyłam, zwłaszcza, że to zima była i przydało się nie raz. natomiast nie mam przećwiczone na terenach pagórkowatych.

Słuchajcie, czy ten Polańczyk naprawdę taki straszny? Teraz, jeszcze nie w sezonie?

bertrand236
06-05-2009, 20:18
Teraz nie będzie tak żle. Jeżeli lubisz dobrą muzykę i jeszcze lepszą kawę to odwiedź Stanicę. A może na KIMB wpadniesz?
Pozdrawiam

Pawelk
06-05-2009, 20:42
Jovika Tomas dokładnie wyjaśnił zjawisko "mięknięcia" hamulców. Dodam tylko, że takie długie zjazdy przy użyciu układu hamulcowego hydraulicznego (pojazdy ciężkie to najczęściej inna historia) mogą spowodować zniszczenie elementów ciernych a nawet pożar pojazdu....
Hamowanie silnikiem - pomijając ekonomikę- jest najbezpieczniejsze bo nigdy nie zablokujesz tak kół czyli nie wpadniesz w poślizg...
a z takich niebezpieczeństw to zakręty - często się wydają krotsze niż są w rzeczywistości i czasem są na podjazdach lub zjazdach -wiec tezjest to dodatkowym utrudnieniem (czasem samochód może skrzypieć prawie tak samo jak titanic tuż przed przełamaniem się na dwa :mrgreen: własnie na tych "podjazdowych serpentynkach")

Dlaczego tak odradzacie dziewczynie ten Polańczyk ? Rzut moherowym beretem masz do Tworylnego do Rajskiego się przejśc kawałek . A na pierwszy raz to dobra baza wypadowa żeby rozeznać się co się chce w "tych" Bieszczadach zobaczyć...
Jedź do Polańczyka (pomimo że mało on bieszczadzki znam wiele osób które własnie od Polańczyka zakochały się w BIeszczadach)

Na bieszczadzkich drogach ruchu ogromnego nie ma, więc z tym przeszkadzaniem komuś to spokojnie.

spokojnie z głową na karku dojedziesz i wrócisz


...a pózniej będziesz wracac co raz częsciej :twisted:

jovika
06-05-2009, 21:34
Stanica - jak najbardziej, KIMB - chyba jeszcze za wcześnie, ja zaczynam poznawać Bieszczady i dopiero będę zakochiwać się w nich... ze wzajemnością mam nadzieję. No chyba że pogoda nie pozwoli. Zakapior też wygląda ciekawie.

Tworylne i Rajskie mam w planach, zwłaszcza Tworylne, bo dużo o tej wioseczce czytałam.

Pawelk, oj wrócę, wrócę i opiszę wrażenia.

Pomęczę Cię jeszcze o te górki co? :) Więc reasumując, wjeżdżam na górkę - redukuję biegi.
Zjeżdżam z górki - hamuję silnikiem. Ale w razie czego pomagam hamulcem. Z tymi"górkami", z którymi miałam do czynienia, tak właśnie robiłam i było ok.

Jabol
07-05-2009, 00:18
Polańczyk jast fajny. Jeśli ktoś ci wciska kit że nie ma nic w okolicy ciekawego to znaczy że nie ma pojęcia o czym mówi. polecam Białe Wierchy i doline Bereźnicy Niżnej. Stanicę polecam. Kilka kaw już tam razem wypilismy z Bertrandem, muzyka nienachalna. I niegłośna, można słyszeć własne myśli w przeciwieństwie do niektórych lokali:) Koniecznie poćwicz ruszanie z ręcznego pod górkę!

buba
07-05-2009, 08:42
-to taki odruch początkujących kierowców-CIĄGLE TA NOGA NA HAMULCU !! .Bo jak się nadużywa hamulców,

szkoda ze to ludziom nie zostaje...
jak dla mnie to duzo gorsze jest naduzywanie gazu przez tych ktorzy sie uwazaja za dobrych i doswiadczonych kierowcow... :/

tomekpu
07-05-2009, 12:11
Jak młody kierowca sam podjechał (i zjechał) na Św, Krzyż to gorszych atrakcji nie będzie miał. Pozdrawiam.

Krysia
07-05-2009, 13:14
Przecież tam zakaz wjazdu dla większości :shock:

Marcin
07-05-2009, 13:44
Jabol jakby wszystkim przyjeżdżającym w Bieszczady podobało się to co tobie, to okolice Polańczyka zaiste byłyby bardzo ciekawe. :-D

naive
07-05-2009, 14:15
postoje.

Planowany wyjazd 6 rano. Tak myslę, że kolo południa bedę na miejscu.

Słuchajcie, czy ten Polańczyk naprawdę taki straszny? Teraz, jeszcze nie w sezonie?

Polańczyk na pierwszy raz jest jak najbardziej odpowiedni. I to są jednak Bieszczady / Solina to nie Bieszczady/.
Drogi nie masz powodu sie bać . Najlepiej znajdź w sieci jakąś mape drogową i wydrukuj sobie na luźnyxh kartkach kolejne odcinki trasy, w drodze powrotnej tylko sobie inaczej to poukladasz. Jesli jedziesz przez Mielec, jedź dalej na Ropczyce, potem Strzyżów, Lutcza, za Domaradzem w lewo na Brzozow, potem Sanok, Lesko, i do Polańczyka. Trasa jest dobrze oznakowana, więc nawet bez mapy da radę. Nie ma jakichs ekstra sposobow2 jazdy po górach, wystarczy patrzec na znaki i do nich się stosować. No i ta trasa to jednak nie góry a pagorki, wiec nie bedzie problemów. Miłych wrażeń i złapania bakcyla życzę.

buba
07-05-2009, 17:41
ja swoja przygode z bieszczadami tez zaczynanalam od polanczyka! spedzilam tam caaaaly tydzien! a potem bylo juz tylko lepiej ;)

Pawelk
07-05-2009, 23:33
Jovika wjeżdżając pod górkę bieg w dół - jeden albo dwa (no można i więcej ale dla osobówki max 2 w dół wystarczą). Jak jedziesz na długim podjeździe i zaczynasz czuć że brakuje samochodzikowi pędu (zaczyna wytracać zbyt szybko prędkość) to nie zastanawiaj się tylko redukuj - nawet z szarpnięciem. Zawsze gorzej Ci będzie ruszyć i zmieniać biegi pod górę jak zmieniać biegi jadąc. Z góry natomiast: jest taka stara zasada że tym biegiem którym na wzniesienie się wjeźdza tym samym z niego się zjeźdza. Ewentaulanie możesz biegi "wyrzucać" w dół- jak włożysz wyższy bieg samochod bedzie powoli się rozpędzał.
Ważna sprawa jeźdząc po górkach- temperatura w ukł chłodzenia, częste podjazdy zjazdy na niskich biegach z niedużymi prędkościami... warto mieć oko na wskazania termometru bo można sobie silnik ugotować na miękko :wink:
No i tak jak wcześniej, jak czujesz że hebelki słabną to zatrzymaj się i daj im troszeczkę wystygnąć (broń Bóg oblewać wodą i tym podobnych metod do studzenia stosować)


wszystkie powyższe problemy z biegami Cię nie dotyczą jak masz automayczną skrzynie biegów :-) albo samochód z 4litrowym silnikiem... :twisted:
...najlepiej Diesla


Pozdrawiam i udanej wycieczki życzę

tomas pablo
08-05-2009, 15:36
Pawelku Drogi !-rozbawiłeś mnie do łez prawie, z tym studzeniem hamulców-polewając je wodą :-P !!!!...fajny smród musi się wydobywać wtedy !!...ale kiedyś w Stanach koleś naprawiał spalone sprzęgło....coca~colą !!!! i wiesz , że zadziałało !! parę mil udało się jechać.Ot, cudowny eliksir (nie tylko do czyszczenia kibli amerykańskich).
Ale to inny już wątek....
Pozdrawiam !

jovika
11-05-2009, 16:12
Dzień Dobry Moi Mili :)

Teraz tylko na szybko, bo właśnie wróciłam i zmykam łyknąć troszeczkę snu ;)

No więc melduję (także informuję tych, którzy są w podobnej sytuacji jak ja - świeży kierowca), ze wróciłam w jednym kawałku, bezpiecznie i beż żadnych incydentów. Prawdę mówiąc - sama sie dziwię :))

Trasa - Ropczyce, Sanok, Lesko, Berezka. Nocleg w Berezce.

I niestety, moim skromnym i oczywiście niedoświadczonym okiem stwierdziłam, że Polańczyk piękny jest!!! O!!!
Chociaż nie Polańczyk- ul. Zdrojowa. Ale wszystko to, co dookoła. San, Solina, Solinka piękne. Lasy, widok na dalekie Połoniny mmm.... Wszystkie okoliczne szczyciki zaliczone. Może nie jest to wielkie osiągnięcie, ale dla kogoś "niewprawionego w boju" tak. Połowy rzeczy zaplanowanych nie zrobilam. Ale za to bedę miala po co wrócić.

Pawelku dzięki - ciągle powtarzałam sobie Twoje rady. Pierwszy raz w życiu ruszałam na wstecznym z ręcznego na sporej górce. Ufff... Stresik był, ale wszystko poszło ok. Serpentynki też w porządku. I tak jak myślałam, najgorzej było nie ze mną, ale z innymi uczestnikami szos. Zwłaszcza śliczne, "wypaśne" fury i ich młodzi kierowcy - bogowie szos (przepraszam tych trzeźwo myślących, ze generalizuję).

wadera
19-05-2009, 12:00
Na wstecznym z ręcznego -fiu!fiu!
Dzięki za ten wątek bo jako bardzo młody kierowca też zastanawiałam się jak to będzie z tą moją jazdą w Bieszczady.Ruszam już pojutrze ale busem bo mój samochód nie posiada ręcznego(mąż fundnął mi model treningowy ale niekompletny co bym mu jego fury nie porysowała)-w wakacje po liftingu jednak ruszę w te piękne rejony samodzielnie biorąc pod uwagę rady zawarte w tym wątku.Pozdrawiam

jovika
21-05-2009, 21:52
Ja też dziękuję raz jeszcze wszystkim za posty. Jakby nie Wy, byłoby mi o wiele ciężej.

Przed podróżą w Bieszczady trzeba dobrze poznać swój samochód (linka holownicza i numer telefonu do pomocy drogowej też warto mieć w autku ;)).

I przynam szczerze - pierwsze górki były bardzo dziwne, to znaczy - wydawało mi się, że na 3cim biegu bez problemu dam radę wjechać pod górkę. Po czym, w połowie wzniesienia okazalo się, że chyba coś jest nie tak, dociskałam więc nogę na gaz i w ten sposób pokonałam 2 górki. Przy trzeciej zredukowałam biegi ale już na wzniesieniu. A czwarta - to redukcja przed wjazdem pod górkę i tu wszystko odbyło się bez problemu.

Warto wykorzystywać zjazdy z wniesień do "rozbujania samochodu", wtedy jest o wiele prościej wjechać na wzniesienie.

Bardzo trudne było dla mnie wjechać na drogę z drogi podrzędnej w połowie wzniesienia. Wtedy jadąc pod górkę trzeba docisnąć gaz a zjeżdżając w dól uważać na autka za nami, ktore sa najczęście rozpędzone a my dopiero zaczynamy się toczyć.

Poza tym, droga w Bieszczady jest super oznaczona, ciężko jest się zgubić. Brakowało mi parkingów, na których można podziwiać okoliczne panoramy. Często parkingi były tam, gdzie nic nie bylo widać. Więc jako kierowca czułam pewien niedosyt.

Tak, jak pisałam wcześniej, okolice Polańczyka i zalewu są przepiękne. Naprawdę polecam ścieżki - co parę kroków migające jaszczurki, bociany spacerujące na wyciągnięcie ręki, w oddali lisy i przeróżne ptaki. Mnóstwo dzikich poziomek (narazie kwitną, ale za kilka dni - mmmm...), dziko rosnące pierwiosnki (widziałam je pierwszy raz w życiu, do tej pory tylko ogrodowe) i piękne pokrzywy. Tego nie wdać w centrum Polańczyka.

Zasada podstawowa - samochód zostawiamy w hoteliku a wszędzie chodzimy piechotą.

Na następną eskapadę planuję wybrać się nad zalew Myczkowski. Chyba mniej popularny od Solińskiego, ale chyba równie piekny??

Misieg
22-05-2009, 15:33
Na następną eskapadę planuję wybrać się nad zalew Myczkowski. Chyba mniej popularny od Solińskiego, ale chyba równie piekny??
Myczkowiecki;)

mniej popularny ale ciekawy, bez solińskiej popeliny i tłumów, dla kogoś kto chce odpocząć w spokoju, bez tłumów nad wodą w górach. Ciekawe okoliczne miejscowości, zabytki i ścieżki, w razie czego zawsze można skoczyć na Solinę.

klopsik
22-05-2009, 21:04
zapora stoi nie wali sie mozna jechac sprawdzalem osobiscie dzis

Teresa45
22-05-2009, 22:00
czytam posty i bardzo się dziwię,czyżby jazda w bieszczady była jakimś strasznnie trudnym wyczynem?NIE ABSOLUTNIE NIE!!!Wystarczy sprawny technicznie samochód,przestrzeganie znaków i przepisów drogowych,dobry humor pieniążki i można śmiało jechac w bieszczady. Droga jak każda inna troszkę podjazdów zjazdów serpentyn i przepiękne widoki.Każdy kierowca sobie poradzi byle by miał olej w głowie i nie myślał ze tylko ON jest na drodze i jest najlepszy.W bieszczady jeżdze od lat i nigdy nie sprawiało mnie to żadnych trudnosci

klopsik
22-05-2009, 22:12
ee eee droga koleznaka widac nie spotkala jeszcze "tych" kierowcow z brzozowa i leska ee ja tam sie boje jezdzic w bieszczady dlatego nie bywam czesciej niez 5 razy w miesiacu

jovika
23-05-2009, 02:03
Tereso45, oczywiście, że wyprawa w Bieszczady nie należy do trudnych, ale nie dla kogoś, kto jedzie tam pierwszy raz a jego doświdczenie jako kierowcy liczymy nie w latach a w miesiącach. Oj, wtedy nie jest juz tak prosto.

Przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz - nie wiem, czy dobrze robiłam. Wjeżdżamy na górkę i tuż przed dojazdem na jej szczyt nie widać, w którą stronę (prawo, lewo czy prosto) bedziemy zjeżdżać. Ja wtedy zwalniałam, dopóki nie zobaczyłam, w którą stronę będę jechać. Zauważyłam, ze inne auta trgo nie robiły. I nie wiem, czy nie robiły tego, bo znały trasę, czy też jest jakiś inny patent.

I jeszcze jedno mnie nurtuje - gdzie parkować? W Polańczyku nie było problemu (pewnie bedzie gorzej w sezonie) ale już w Solinie miałam problem, bo albo parkingi płatne albo samochody zaparkowane przy drodze, co nie wyglądało zbyt bezpiecznie. No więc gdzie parkować, by komuś nie utrudniać i zeby naszym 4 kółkom nic się nie stało?

klopsik
23-05-2009, 21:24
na dole kolo wejscia na teren elektrowni jest darmowy parking , kolo starego gsu niedaleko zapory jest darmowy parking

Teresa45
30-05-2009, 13:20
niestety z parkingami jest kiepsko w Solinie można tez spróbować po drugiej stronie zapory na Jaworze tam poza sezonem zawsze mozna znaleźć miejsce a nawet i w sezonie tez sie znajdzie.
Jeżeli chodzi o drogę po bieszczadach to zawsze jest ten pierwszy raz i trzeba poprostu sobie poradzic pewnie teraz juz wiesz ze to nie takie straszne

Teresa45
30-05-2009, 13:28
ee eee droga koleznaka widac nie spotkala jeszcze "tych" kierowcow z brzozowa i leska ee ja tam sie boje jezdzic w bieszczady dlatego nie bywam czesciej niez 5 razy w miesiacu
Klopsik jadąc w bieszczady jestem tez w Lesku więc spotkałam tam kierowców miejscowych i jakoś nie stważali zagrożeń na drodze a z pewnościa jest tam dużo bezpieczniej niż w innych o wiele większych miastach. lecz kiedyś spotkałam na seprentynie pod Wetlinską kierowcę Busa (starszy siwy fecet zawsze w kapeluszu ) tego gościa wysłała bym na jazde po pustyni lub bezdrożach a nigdy do jazdy po drodze i jeszcze wozić ludzi On jest chyba niedowidzacy (nie jest to tylko moja opinia )lepiej uciekać z drogi gdy ten facet jedzie.