PDA

Zobacz pełną wersję : Bajka o królu Pikuju



Henek
18-05-2009, 20:21
Działo się to dawno, dawno temu, w czasach gdy światem zawładnęła mroczna pajęczyna sieci.
Za ośmioma górami, za ośmioma rzekami , gdzieś tam w dalekich krajach był sobie król Pikuj.
Niewiele o nim wiadomo, czy dobry był czy zły ? co robił ? co czynił ? z czego żył, ale wszystkich intrygował spoglądąc z daleka.
Jego tajemniczość potęgowało miejsce zaszyte pomiędzy chmurami, gdzieś w odległych górach do których dostępu broniły
straże pograniczne wszelakiej maści w dodatku nie władające ludzkimi językami na dodatek wyposarzone w zaklęte karteczki.
I w owy ten czas Wielki Wojownik ogłosił pospolite ruszenie, co by zebrać liczne zastępy co najprzedniejszych rycerzy , ruszyć całą potęgą i pokonać tego niedostępnego króla Pikuja.
Na wezwanie Wielkiego Wojownika lud nie pozostał nieczuły, zgłosił się sam kwiat rycerstwa. Nastąpiły debaty i dysputy
jak podejść podstępnego króla, o jakiej porze i z której strony go zaskoczyć i pokonać. Przednie towarzystwo zaczęło gromadzić odpowiedni oręż , zbroje, bębny, tarcze , wigwamy i rumaki z napędem na cztery kopyta.
Gdy zieleń wypełzła na trawy połonin zbliżała się pora ataku.
W tym to czasie dwóch błędnych rycerzy, nie pierwszej młodości (wraz ze swymi giermkami) postanowiło ruszyć ze swych włości, aby wesprzeć atak, najprzedniejszych rycerzy. Jako że nie czuli się na siłach zwołali do pomocy zastęp z sąsiedniego księstwa. Zastęp odpowiedział ochoczo, jednakowoż na dzień przed wyprawą drużyna wojów z sąsiedniego księstwa została ostrzeżona przez czarownicę że wszelkie złe moce czyhają aby utrudnić wyprawę rzucając pod nogi nawałnice deszczowe najeżone ognistymi piorunami i nie wiadomo kto żyw wróci.
Tak to dwóch błędnych rycerzy w towarzystwie dwóch leciwych giermków siadło na jednego rumaka (sic!!!) i ruszyło na odsiecz głównej wyprawie.
Dla odczynienia złych mocy założyli pancerne koszulki z tajemniczym zaklęciem (fot) co by ich chroniło i po powrocie pozwoliło napisać relację.

joorg
18-05-2009, 22:53
.... w czasach gdy światem zawładnęła mroczna pajęczyna sieci..... rumaki z napędem na cztery kopyta.....
Gdy zieleń wypełzła na trawy połonin zbliżała się pora ataku.... nie pierwszej młodości. ... drużyna wojów z sąsiedniego księstwa została ostrzeżona przez czarownicę że wszelkie złe moce czyhają aby utrudnić wyprawę rzucając pod nogi nawałnice deszczowe najeżone ognistymi piorunami i nie wiadomo kto żyw wróci.....
Drużyna z sąsiedniego mniejszego księstwa, już trzy razy atakowała i to zawsze bez powodzenia .. we mgle , deszczach i śniegach. Dlatego postanowiła zasięgnąć porad czarownic...
A czy "czarownice" okłamały?
Do tego jeszcze "rumak" :roll: coś nie domagał.
Bardzo jest nam przykro ,że zostawiliśmy zaprzyjażnionych Rycerzy sąsiedniego księstwa samych sobie w decydującym boju ,aczkolwiek bardzo doświadczonych i zaprawionych w tamtejszym terenie. Znających zwyczaje tubylców i przygotowanych na wszelkie "niesprzyjające" okoliczności;)
Wierzyliśmy w Was ,że zwyciężycie ......i tak się stało.
Pozdrawiam
ps. mamy nadzieję ,że takie nasze nikczemne postępowanie nie przekreśliło szansy na dalsze wspólne podboje.
Koszulki pancerne są piękne.
Henek , mam nadzieję na kilka "strategicznych" zdjęć

katarzynowosc
19-05-2009, 01:41
Kochani,
ja tam nie wiem, ale co do tych ataków - wiadomo mi przynajmniej o jednej blondkosej (hehe) czarownicy, co z dwoma nieleciwymi giermkami założyła w rzeczony dzień obóz bojowo-strategiczny pod spowitą mgłami etc. siedzibą króla Pikuja! Czy uderzyli, czy pierzchli - śladem innych dzielnych wojaków - nie wiadomo.
Jakże to było, dziewojo o splotach do pięt jasnych? (:mrgreen:)
pzdr
(też wiedźma, ale ciemnogrodzka)
k.

PS. A, no dobrze, już widzę. Wiedźma dzielnie broniła honoru. Ale niechże się ona już tak nie sierdzi, niech se przypomni dziadka tańcującego w barze... kołomyjki... kożuszek... rzeczone łąki pod Pikujem... nnooo? ;)

buba
19-05-2009, 12:26
rzeczona wiedzma ani nie atakowala ani nie pierzchala, nie taki byl bowiem jej zamiar. Tym razem planowala jedynie nawiazanie blizszej znajomosci z oslawionymi strazami pogranicznymi strzegacymi dostepu do bram krolestwa oraz zastepami dzielnych wojownikow z dalekich krain. Na dworze krola pikuja bywala juz kilka razy, acz nie po to by go pokonac czy zaskoczyc, a by sie zaprzyjaznic, nawiazac wspolprace i omowic tajniki wizyt w sasiednich ksiestwach. Wiele zacnych trunkow razem spozyli.

klopsik
19-05-2009, 22:08
przestancie baby lepiej pic i ogrodek mam nadzieje skonczylyscie juz robic :roll:

Henek
19-05-2009, 23:02
Gdy przyszedł ten czas i wybiły poświęcone dzwony w miejscowym kościele wiadomo było że zakończył się tydzień.
Nastąpiła wolność.
Dwóch leciwych rycerzy wspomaganych przez giermków siadło na jednego rumaka i ruszyło naprzeciw przygodzie. Przygodzie ....mimo znaków czarownic.
Jak już Joorg napisał

A czy "czarownice" okłamały?
Jakże szybko okazało się że ostrzeżenia czarownicy nie były puste.

Gdy już, już zza zakrętu wyłaniały się wieżyczki zabudowy Birczy nieczyste moce rzuciły na wędrowców czarną smolistą maź rodem z piekła. Zalała ona całą drogę, jedyną drogę prowadzącą
do siedziby króla Pikuja. W dodatku te potworne machiny miażdżyły swoim walcem wszelkich śmiałków próbujących się na przekór przedostać dalej .
Słusznie prawił wódz z sąsiedniego księstwa że nie będzie łatwo, ale nie wiedział że dobra wróżka czuwała nad wędrowcami. Przebrawszy się dla niepoznaki w łachy miejscowego chłopa udzieliła cennej informacji że można ominąć tą smolistą blokadę kierując się na Hutę Brzuską gdzie gmina dała dywanik.
I takim to sposobem igiem-śmigiem udało się ominąć przeszkody i dotrzeć zardzewiałym rycerzom do kolejnej . To była tajemnicza zapora którą, aby przekroczyć należało prawidłowo rozwiązać rebus zawarty na karteczkach.
Trudzili się mocno zastanawiając co wpisać i jak - w odpowiednie rubryki. Wydawało się że są blisko sukcesu, ale życie sprostowało - nie tak prosto.
Zielony czarnoksiężnik pilnujący dużego szlabanu pod napięciem (foto) powiedział że nie przyjmie karteczki. Nie BO NIE.
Rycerze nie rezygnowali i tylko sobie znanymi sposobami uśpili czujność czarnoksiężnika, musieli przecież dotrzeć na nocleg do jaskini.
Z pozoru proste odcinki drogi pokonywali wykonując niezliczoną ilość zakrętów, wszystko to po to aby zatrzeć wszelkie ślady za sobą.
Gdy już noc owładnęła światem dotarli do jaskini (foto) i w zupełnej konspiracji ukryli się.
Bez śpiewów, bez krzyków aby nie wywołać złych duchów zalegli w ciszy. Nawet ogniste płyny zostały ograniczone do minimum
aby zachować jak najwięcej sił na kolejny dzień. Dzień pokonania króla Pikuja

joorg
20-05-2009, 01:12
...Jakże szybko okazało się że ostrzeżenia czarownicy nie były puste. ...
Jednak te czarownice nie są takie "czarusie" , ale co to jest na przeciw "leciwym":wink:, acz doświadczonym Rycerzom zaprwionym nie w takich:-D bojach.


Gdy przyszedł ten czas ... To była tajemnicza zapora którą, aby przekroczyć należało prawidłowo rozwiązać rebus zawarty na karteczkach.
Trudzili się mocno zastanawiając co wpisać i jak - w odpowiednie rubryki. Wydawało się że są blisko sukcesu, ale życie sprostowało - nie tak prosto.
Zielony czarnoksiężnik pilnujący dużego szlabanu pod napięciem (foto) powiedział że nie przyjmie karteczki. Nie BO NIE.
Rycerze nie rezygnowali i tylko sobie znanymi sposobami uśpili czujność czarnoksiężnika, .....

Jak ja "kocham" te karteczki....5 Hrywny na "uśpienie" chwatit ?
Mimo wszystko i tak uwielbiam tam jechać.:-D



Gdy już noc owładnęła światem dotarli do jaskini (foto) i w zupełnej konspiracji ukryli się.
Bez śpiewów, bez krzyków aby nie wywołać złych duchów zalegli w ciszy. Nawet ogniste płyny zostały ograniczone do minimum
aby zachować jak najwięcej sił na kolejny dzień. Dzień pokonania króla Pikuja

A czy z Myrosławem gadaliście wcześniej przed dotarciem do "jaskini", czy ktoś tam już był?

ps. jak czytam jw. to żałuję ,że mnie nie było tam z Wami razem z moją wspaniałą drużyną.Już nie będe słuchał czarownic.:roll:
Henek ..mów jak dalej....
ps.' czy zdjęcie "jaskini" było robione przy "lampie błyskowej czarownic"

Henek
20-05-2009, 21:36
Poranek otworzył się jasnością i błędni rycerze po wyjściu z jaskini zobaczyli w oddali potężego króla Pikuja (fot_
To właśnie na niego z przeciwległej strony miała rankiem ruszyć cała śmietanka zacnego rycerstwa.
(cytat)

Trasa ta to taki stopień trudności jak wyjście z Przeł. Wyżnej na Chatkę Puchatka więc i nawet kaszląca młodzież może nawet wyjść.
Koło południa wracamy
Z pewnością pokonają go bez trudu - pomyśleli- i wówczas grupka pordzewiałych będzie mogła oddać swój pokłon WIELKIM zdobywcom.
Plan jaki wysnuli był więc prosty - zdążyć z oddaniem hołu.
Ruszyli więc w górę nie omieszkując zabezpieczyć się przez złymi czarownicami co już niejednemu poplątały ścieżki. Upewniwszy się jak na wielkiej karcie wyznaczono żółtą ścieżkę rycerze spodziewali się tam zasadzki. Aby przechytrzyć moce nieczyste wybrali inną wersję omijającą oficjalne marszruty (fot). I słusznie - jak się okazało - bo oznaczenia były błędne i pewnikiem spadliby w przepaść.
Rycerze dżwigając na sobie zbroje i pozostały ekwipunek wspinali się coraz wyżej majestatu króla, a ten coraz bardziej stromy opór dawał.
Ale jednak udało się dotrzeć na sam szczyt i co ????????
Nie było komu oddać pokłonu.
Zawiedzeni co, nieco wypuścili Dżina z butelki, a ten ogarnął ich dusze.
Zrobili wspólne zdjęcie zasłaniając twarze ołowianymi tarczami, aby jak mawiała Biała Dama - nie być nękanym przez zboków.
1. Sancho Królewicz
2. Don Enrico
3. Don Bazylo
4. Sancho Pierogowy

joorg
21-05-2009, 20:39
..
To właśnie na niego z przeciwległej strony miała rankiem ruszyć cała śmietanka zacnego rycerstwa. ..

Nie było komu oddać pokłonu. ....

Zrobili wspólne zdjęcie zasłaniając twarze ołowianymi tarczami,..
1. Sancho Królewicz
2. Don Enrico
3. Don Bazylo
4. Sancho Pierogowy

W miarę Twojej "strategicznej" relacji co raz bardziej żałuję ,że nie było nas Tam z Wami.
Śmietanka ?? rycerstwa się nie sprawdziła , o nie - zdezerterowali .Trzeba Ich wezwać na ponowną potyczkę i rzucić im polarową rękawice.
Oni teraz mają manewry:lol: w Rumuńskich Karpatach i mogą być w przyszłości trudnym przeciwnikiem....ale "damy radę, damy... q...a jego ...m"
Zdjęcie Rycerstwa super , ale tak mi się widzi, że na Zakarpacką stronę zeszliście..w stronę Biłasowic.
Miałeś rację Don Enrico,że ten wstrętny obelisk w zimie wygląda bardziej dostojnie.:razz:

Aleksandra
21-05-2009, 22:32
A w drodze powrotnej zasadzek nie było? Czy pokonaliście je dzielnie?

sir Bazyl
22-05-2009, 19:30
(...)Gdy już noc owładnęła światem dotarli do jaskini (foto) i w zupełnej konspiracji ukryli się.(...)


Ale, ale! Nim to nastąpiło musieliśmy zdobyć jeszcze jedną sprawność – wiedzę o przemijaniu.
Don Enrico, jako rycerz, który nie jedną porcję warieników już w życiu wtrząchnął, nie chciał zapewne obnażać publicznie braków w wyszkoleniu pozostałej części podjazdu, nie wspomniał więc, iż po drodze posłał nas do Zakładu Naukowo-Wychowawczego ( http://pbc.biaman.pl/Content/516/74710.pdf ) celem nabrania ogłady i podszlifowania Pikujowszczyźniańskiego dialektu. Niestety drzwi konwiktu zostały przed nami zakluczone, a ich sforsowanie groziło interwencją spadających gwiazd (foto). Co prawda na tylnym dziedzińcu przechadzało się trzech profesorów w szytych na miarę stalowo-granatowych panterkach, ale widok ich pał na wierzchu noszonych sugerował, iż mogą w razie potrzeby dać nam szkołę i ewentualną nauczkę. Nam jednak chuć do wiedzy przeszła i wycofaliśmy się na z góry upatrzone pozycje, czyli wróciliśmy do Wodza, który wraz z rumakiem pozostał za murami tej placówki...

joorg
22-05-2009, 20:36
Ale, ale! Nim to nastąpiło musieliśmy zdobyć jeszcze jedną sprawność – wiedzę o przemijaniu.
Don Enrico, jako rycerz, który nie jedną porcję warieników już w życiu wtrząchnął, ..... iż po drodze posłał nas do Zakładu Naukowo-Wychowawczego ( http://pbc.biaman.pl/Content/516/74710.pdf ) celem nabrania ogłady i podszlifowania Pikujowszczyźniańskiego dialektu. Niestety drzwi konwiktu zostały przed nami zakluczone,..... pozostał za murami tej placówki...
Don Bazylo, to do klasztornej szkoły Was wysłał Don Enrico ...do Zakładu Wychowawczego ?

Henek
22-05-2009, 22:05
Słuszna troska kryje się w pytaniu Aleksandy o powrót rycerzy.
Los ich potoczył się zgoła niespodziewanie. A wszystko za przyczyną Dżina który wymknął się z otwartej butelki (fot) i owładnął dusze i umysły strudzonych wędrowców. Zalegli w zacisznych załomach skalnych i wydawało im się że otwierają się przed nimi rozległe połoniny i przepaściste urwiska (fot i fot)
A wszystko to były miraże, bo w chmurach niewiele było widać. Rzeczywistość była o wiele gorsza. Ruszyli w drogę , nie wiedząc że zły Dżin poplątał im kierunki świata i poprowadził ich na wprost ku złej wiedźmie zwanej OSTRĄ BABĄ.
Wiedźma ta , ujrzawszy zbliżających się natrętów zaczęła rzucać na nich złe węże (fot) a gdy to nie pomogło wysłała czarne kruki.
Czarne kruki przyciągnęły za sobą czarne chmury z których przebijały się błyski.

Henek
22-05-2009, 22:21
Joorgi odpowiem na to pytanie

to do klasztornej szkoły Was wysłał ...do Zakładu Wychowawczego ?
Odpowiem tak. To tam wiedzę zdobywał M.Orłowicz, a kto nie chciał by iść jego śladem ?
.
Bazylek ! świetny ten link, nie znałem tego

sir Bazyl
22-05-2009, 23:18
(...) Czarne kruki przyciągnęły za sobą czarne chmury...
Foto pierwsze, i okutani poliestrem rycerze ruszyli chyżo dalej (foto drugie).

asia999
23-05-2009, 18:46
nooo....bajka super:razz: dobrze, że żaden rycerz nie musiał z kopią na wiatraki jakieś uderzać..:mrgreen:
a sequel jakiś będzie???

Henek
23-05-2009, 19:00
Półmrok opanował świat, ciarki przeszły po plecach błędnych rycerzy i wówczas zaczęło się. Zeus siedzący na chmurach rzucał elektrycznymi strzałkami starając się trafić w zagubionych wędrowców. Tam gdzie trafiał , zapalała się stara jesienna trawa tworząc gorejące plamy. Jeśli komuś przyszłoby tamtędy przemierzać zobaczy wypalone połacie połonin. To pozostałość po tych wypadkach.
Wędrowcy spiesznie oddalali się goniąc resztami sił (fot). Gdy dzień się zamykał i wydawało się że nie ma żadnej nadzieji, wówczas na ich drodze stanęła dziewczynka z zapałkami.
Weźcie je- rzekła -- i rozpalcie ogień który was wysuszy i ogrzeje.(fot)
Gdy już tak uczynili jak im doradzała, stała się rzecz niesłychana, całe połoniny zapłonęły na czerwono.(fot)
Dziwili się okoliczni mieszkańcy obserwując takie niezwykłe zjawiska na niebie. Wybrali się w tamtym kierunku aby zobaczyć cóż niezwykłego się stało. Gdy doszli na miejsce zobaczyli tylko pusty namiot w promieniach zachodzącego słońca (fot)
i nikogo więcej.
Tak to zakończył się smutny los błędnych rycerzy i ich giermków którzy się ośmielili pokonać króla Pikuja.
Tylko pasterze wypasający woły w tamtym miejscu opowiadają - w ciszy i przestrachu - że ponoć ich duchy pojawiają się czasem w ruinach zamczyska-schroniska (fot)

Henek
23-05-2009, 19:02
Koniec smutnej bajki.
Wszelkie podobieństwo do osób i faktów było niezamierzone.

joorg
24-05-2009, 23:43
Półmrok opanował świat, ciarki przeszły po plecach błędnych rycerzy i wówczas zaczęło się....... Jeśli komuś przyszłoby tamtędy przemierzać zobaczy wypalone połacie połonin. To pozostałość po tych wypadkach.....
Tak to zakończył się smutny los błędnych rycerzy i ich giermków którzy się ośmielili pokonać króla Pikuja.....

Ciarki przechodzą;) ....nawet jak się czyta.
Pozdrawiam Ciebie Don Enrico i cały Twój Dzielny Zastęp , podziwiam Waszą determinację i odwagę.
Niebawem przyjdzie i mnie wraz z moją drużyną przemierzać Pikujowe Królestwo przez "wypalone połacie połonin" i wtedy z podziwem wspomnimy Wasze poświęcenie i odwagę.
Pozdrawiam
ps. Szkoda, że już zakończyłeś "sprawozdanie z boju" na Pikujowych połoninach,
bo " Bój to był nasz ostatni....";) ..pamiętacie ?

dziabka1
01-10-2010, 09:54
Tak to zakończył się smutny los błędnych rycerzy i ich giermków którzy się ośmielili pokonać króla Pikuja.
Tylko pasterze wypasający woły w tamtym miejscu opowiadają - w ciszy i przestrachu - że ponoć ich duchy pojawiają się czasem w ruinach zamczyska-schroniska (fot)

Aha.
To ja już wiem, skąd te cienie ulotne. Te chichoty w krzakach. Te łagodne dotknięcia. Zerkasz na kolumnę zamczyska oka kątem, widzisz, oglądasz się, pusto i tylko w wietrze śmiech słychać.
A ostrzegali, żeby tam nie chodzić, bo straszy

:D