PDA

Zobacz pełną wersję : Bieszczady praktycznie czyli łubu-dubu



Krzysztof Franczak
11-06-2009, 09:42
Nie wiem gdzie to "przykleić" więc pierwsza z brzegu półka.

http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090610/WEEKEND/449314692 (http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090610/WEEKEND/449314692)

Bieszczady na czterech kółkach


- Bardzo lubię u ludzi przełamywać strach. Człowiek, który pokonuje barierę strasznego strachu, staje się inny - mówi Jacek Wojtas, organizator wypraw autami terenowymi, m.in. po Bieszczadach.
Razem z Agatą Sarną z departamentu turystyki w Urzędzie Marszałkowskim w Rzeszowie prowadził ostatnio III Wyprawę Szlakiem Karpackich Wilków po polskich i ukraińskich Bieszczadach zorganizowaną dla dziennikarzy krajowych i zagranicznych przez ten urząd.

W ciągu czterech dni ponad 20 uczestników pokonało prawie 400 kilometrów, w tym wiele w terenie. Jeździli samochodami z demobilu, głównie nissanami, kupionymi przez Jacka w Belgii i Niemczech. Najstarszy ma 20 lat, najmłodszy 13.

Auta palą 15 -17 litrów na 100 km, w trudnym terenie prawie 20 litrów. Podczas wyprawy zdarzyła się tylko jedna awaria - w Truskawcu zostało auto z powodu wycieku paliwa (pękła membrana). Natomiast nikomu nic się nie stało, co najwyżej niektórym przytrafiły się bóle głowy z powodu jazdy po wertepach. Program objazdu zakładał między innymi wyjazd na Pikuj (1408 m n.p.m.), położony na Ukrainie najwyższy szczyt Bieszczadów. Nie doszedł jednak do skutku z powodu ulewnych deszczów.

Wsiadamy!

- Do aut! Wsiadamy! - od takich komend zaczynał się każdy dzień.

A potem trzask zamykanych drzwi, zapalanie silników, nierzadko z problemami, kłęby czarnego dymu z rur, i poczucie mocy wypływające z jazdy w kolumnie sześciu, a nawet ośmiu samochodów i ciężkiej pracy silników. Po drodze zawsze jakaś niespodzianka. A to komuś paliwo się skończyło albo zgasł silnik, a to przymusowy postój z powodu ukraińskiej milicji.

Zuza z Warszawy, która pierwszy raz siadła za kółkiem terenowego auta, miała na początku problem z utrzymaniem wozu w koleinach i z opanowaniem go przy stromym zjeździe do wsi Krywe nad Sanem w polskich Bieszczadach. Na szczęście wóz się nie przewrócił.

Największa niespodzianka zdarzyła się w sobotę podczas przejazdu przez ukraińskie wsie. Konwój natknął się na dwa orszaki ślubne. Utworzone spontanicznie bramy zaowocowały weselnymi wędlinami, ciastami i wódką.

Niespodzianką innego gatunku była drewniana, unikatowa, XV-wieczna cerkiew z zachowanymi polichromiami i ikonostasem, na jaką konwój natknął w jednej z wsi podczas przejazdu przez górską drogę Stary Sambor - Truskawiec. Cerkiew wygląda jak stary, pochylony człowiek. Nawa przednia, czyli tzw. babiniec, oraz prezbiterium chylą się w stronę nawy głównej. Uwagę we wnętrzu świątyni zwróciły puste miejsca po ikonach na ścianach. Kilka lat temu do wsi przyjechali jacyś ludzie podający się za konserwatorów sztuki i zabrali z cerkwi cenne ikony rzekomo do konserwacji. - Nawet miejscowi im pomagali - wyjaśnił kościelny. Potem się okazało, że byli złodziejami.

Największe fotograficzne safari odbyło się podczas przejazdu przez dolinę Osławy w naszych Bieszczadach. Każdy z uczestników chciał zrobić efektowne zdjęcia aut, spod których bryzgała woda górskiej rzeki.

Andrenaliny dostarczył zjazd na alpinistycznej linie z 12 - metrowego mostu na rzece Stryj do pontonu. Niektórzy rajdowicze zrezygnowali z udziału w tej atrakcji.

- Człowiek, który pokonuje barierę strasznego strachu, staje się inny - mówi Jacek.


Pikuj w śniegu

W ciągnącej się wiele kilometrów wsi Gusinie pod Pikujem można jeszcze zobaczyć stuletnie chaty bojkowskie. Większość z nich już została kupiona przez bogatych ludzi. Na końcu wsi znajduje się stacja turystyczna prowadzona przez miejscowego leśnika. Pikujem rajdowicze nacieszyli się tylko z daleka, gdyż leśniczy zabronił wyjazdu na górę z powodu rozmokłych dróg. Widok na ośnieżone pasmo Pikuja był przesmaczny, tym bardziej że towarzyszył mu obfity obiad składający się z miejscowych, prostych potraw - na długim stole wylądowały misy pełne pierogów, czarki z zupą grzybową, podpłomyki z miodem, przysmażane w folii ziemniaki ze słoniną no i horiłka z ziołami na dnie butelki.


Strome zjazdy i podjazdy

Wyjazd na Pikuj to żadne przelewki. Jacek planował sam pokonać najtrudniejszy odcinek z przepaściami w zastępstwie mniej doświadczonych kierowców.

- Na Pikuju są bardzo strome zjazdy i podjazdy - wyjaśnia. - Największym zagrożeniem podczas jazdy samochodem jest, gdy podczas podjazdu auto zaczyna się cofać po śliskim gruncie. Kierowca musi być bardzo opanowany i wiedzieć co ma robić w takim momencie. Jeśli przytrzymuje się hamulec, to wóz się przewraca. Albo gdy usilnie daje się gaz, wówczas samochód też się przewraca. Jedynym rozwiązaniem jest jazda do tyłu na wstecznym biegu. Samochód łapie wtedy przyczepność. Jest to bardzo trudny manewr i trzeba być opanowanym człowiekiem - wyjaśnia Jacek.

W sam raz na wertepy

Zaproponowana przez Agatę Sarnę i Jacka Wojtasa samochodowa forma aktywnego wypoczynku sprawdza się w trudnym ukraińskim terenie, gdzie większość dróg przypomina sito. Jadąc autem turysta jest w stanie dużo więcej zobaczyć i dotrzeć do miejsc, do których by nigdy nie dotarł.

Jacek twierdzi, że jego oferta nie jest groźna dla przyrody. (W Polsce na leśne dukty można wjeżdżać konwojami tylko za zezwoleniem Lasów Państwowych. Parki narodowe oczywiście są zamknięte dla "terenówek”).

- Ja nie niszczę przyrody. Jeśli jej nie pomagam, to na pewno nie robię jej krzywdy. Po przejeździe rajdowców droga jest zniszczona, po moim śladu nie ma. Rajdowcy jeżdżą ostro, gdy jest jakaś przeszkoda, to ryją do tej pory aż wyjadą, jeden po drugim. Ja, jeśli samochód nie chce jechać, wyciągam go przy pomocy wyciągarki. I przede wszystkim jeżdżę wolno. Gdybyśmy wjechali na Pikuj, to tylko 5 na godzinę, w tempie marszu - wyjaśnia.

Piotr Samolewicz

iaa
11-06-2009, 11:28
No tak - jechać... wjechać,najechać, zajechać, rozjechać. Bez szkody dla wszystkich i wszystkiego. Wot sztuka.
Pozdrawiam chodzących.

Polej
11-06-2009, 12:20
"A potem trzask zamykanych drzwi, zapalanie silników, nierzadko z problemami, kłęby czarnego dymu z rur, i poczucie mocy wypływające z jazdy w kolumnie sześciu, a nawet ośmiu samochodów i ciężkiej pracy silników. "
"- Ja nie niszczę przyrody. Jeśli jej nie pomagam, to na pewno nie robię jej krzywdy. "

Jasne, to bardzo pomocne przyrodzie.

kamil.zeglarz
11-06-2009, 12:56
Dawno nie spotkałem się z taką ilością bzdur, w tak krótkim tekście. Bełkot w stylu straszny strach - czyli oczywista oczywistość.

P.S. Nauki przyrodnicze na poziomie szkoły podstawowej to też musiała być straszna trauma, zarówno dla pana reaktora jaki i jego "bohaterów"

pzd->kamil

bertrand236
11-06-2009, 14:07
Na prośbę Lucyny informuję, że Jacek Wojtas to nie Daniel Wojtas z Krainy Wilka. To tylko zbieżność nazwisk.

Krzysztof Franczak
11-06-2009, 14:52
Na prośbę Lucyny informuję, że Jacek Wojtas to nie Daniel Wojtas z Krainy Wilka. To tylko zbieżność nazwisk.
No faktycznie kurde ale numer Jacek to nie Daniel ,nie do uwierzenia;-)
Dobrze ,że Lucyna czuwa.
Tekst wkleiłem nie po to żeby kogokolwiek szkalować a jedynie jako ciekawostkę dotycząca Bieszczad.

bertrand236
11-06-2009, 15:00
Jest czujna jak bolszewik ;) :lol:
Pozdrawiam

Fiaa
11-06-2009, 18:24
samochodowa forma aktywnego wypoczynku
A gry komputerowe, np. taka FIFA 2008 to komputerowa forma uprawiania sportu, tak?

diabel-1410
11-06-2009, 18:41
w ramach ochrony przyrody proponuje temu panu przystawienie ust do rury wydechowej jednego z aut i pochlanianie spalin.chetnie mu glowe przytrzymam

długi
11-06-2009, 18:45
Podczas wyprawy zdarzyła się tylko jedna awaria - w Truskawcu zostało auto z powodu wycieku paliwa (pękła membrana
I łyk takiego ekologicznego wycieku
Długi

vm2301
12-06-2009, 14:02
Na prośbę Lucyny informuję, że Jacek Wojtas to nie Daniel Wojtas z Krainy Wilka. To tylko zbieżność nazwisk.


:mrgreen:

Zapomniała Cię poprosić o wklejenie linka do krainy?

bertrand236
12-06-2009, 16:17
Jestem przekonany, że poprosiła o to, co chciała poprosić i tyle. Chcesz z nią podyskutować, to wiesz gdzie pisze. Mogę też na priva przesłać Ci jej numer telefonu, to sam możesz o to jej się zapytać. Tak będzie sybciej i prościej.

vm2301
12-06-2009, 17:30
Eee, nie trza mi dzwonić.

Uśmiechnij się Bertrandzie, życie piękne jest, lato idzie...

Pozdrawiam:)

calanthe
12-06-2009, 17:58
"Jadąc autem turysta jest w stanie dużo więcej zobaczyć i dotrzeć do miejsc, do których by nigdy nie dotarł."
może szybiej... ale czy więcej to ja nie wiem...

bertrand236
12-06-2009, 18:03
Eee, nie trza mi dzwonić.

Uśmiechnij się Bertrandzie, życie piękne jest, lato idzie...

Pozdrawiam:)


;):grin:

don Enrico
15-06-2009, 10:30
No to pięknych mamy urzędników
Agata Sarna - Kierownik Oddziału Turystyki w Urzędzie Marszałkowskim Województwa ... ,
cytat z jej wypowiedzi :
– Rajdy terenówkami w Bieszczadach
są coraz popularniejsze,
ale dotychczas nie mówiło się o turystyce
transgranicznej. Chcemy
także pokazać możliwości rozwoju
tego typu turystyki dziennikarzom
krajowym – mówiła w czasie wyprawy
Agata Sarna, współorganizatorka
imprezy z ramienia Urzędu Marszałkowskiego.
O dalszych.......
i to za nasze pieniądze chcą rozpiepszyć Bieszczady i nie tylko !!!~!

don Enrico
15-06-2009, 10:42
i jeszcze dokładka

W sprawie Agaty Sarny decyzje jeszcze nie zapadły. - Ale ja czuję, że to cisza przed burzą. Że minie miesiąc i przyjdzie moja pora - mówi ze smutkiem Sarna.

- Ale ja się nie poddam. Nie dam się przenieść do pracy na stanowisko, które mi zupełnie nie odpowiada. Razem z kolegami z departamentu nie ustąpimy. W poniedziałek wybieramy się do prawnika, aby nam poradził, co w takiej sytuacji możemy zrobić - zapowiada Agata Sarna.

żródło http://miasta.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,5243318.html

diabel-1410
15-06-2009, 19:21
przeczytałem artykuł o tejże pani-gdybym to ja miał podejmować decyzję,to za promowanie jazdy autami po górach zapewniłbym chętnie tej pani baardzo dłuugi staż w PUP na stanowisku bezrobotnej.Ktos kto w ten sposób chce promować bieszczady powinien zająć się morze sprzątaniem ulic-jak już nawącha się spalin to zrozumie

diabel-1410
15-06-2009, 19:23
a i to podobno nie był mobbing tylko zwykły opi...ol

naive
15-06-2009, 19:45
przeczytałem artykuł o tejże pani-gdybym to ja miał podejmować decyzję,to za promowanie jazdy autami po górach zapewniłbym chętnie tej pani baardzo dłuugi staż w PUP na stanowisku bezrobotnej.Ktos kto w ten sposób chce promować bieszczady powinien zająć się morze sprzątaniem ulic-jak już nawącha się spalin to zrozumie

Takich pożal się Boże "fachowców" co nie bardzo wiedzą co robia , jest w Urzedzie Marszałkowskim sporo. Zazwyczaj to sa "fachowcy" z naboru w ramach polityki "prorodzinnej" rzadzących tam ekip. Ale skoro mówimy o "kwalifikacjach" urzedników, pamietajm,y też o "kwalifikacjach" dziennikarzy który wpadają w zachwyt nad takimi idiotycznymi pomysłami.

don Enrico
17-06-2009, 09:04
Celem poszerzenia własnych horyzontów myślowych zapraszam do zapoznania się z materiałem prezentowanym wczoraj w rzeszowskiejTVP3
http://ww6.tvp.pl/6967,20090616913798.strona
.
dowiemy się tam co to jest aktywny wypoczynek

Pan Daniel od kilku lat zajmuje się promocją aktywnego wypoczynku w Bieszczadach m.in. wypraw quadami, autami terenowymi ....
No co obiboki z plecakami !!!??? weźcie się za aktywny wypoczynek.
p.s. dla zainteresowany odpowiedni link http://www.krainawilka.pl/

diabel-1410
17-06-2009, 18:55
adminie nie zdziwie sie jesli to usuniesz lub dostane bana-PIEPRZYC KRAINE WILKA I ICH STYL PROMOWANIA BIESZCZAD

vm2301
18-06-2009, 07:40
A dlaczego?

Przecież nie wypisujesz szykan, czy nieprawdziwych informacji o och działalności, że o oskarżeniach o łamanie prawa (jak to bywało w przypadku zdjęć quadów na połoninie) nie wspomnę.

Masz prawo pieprzyć styl nawet prezydenta, więc śpij spokojnie;)