PDA

Zobacz pełną wersję : smutne zdjecie..



buba
25-06-2009, 09:43
http://www.wykop.pl/ramka/201458/wypadek-tir-a-tylko-dla-facetow-o-mocnych-nerwach

Piskal
25-06-2009, 11:55
Ale mnie przestraszyłaś! Już myślałem, że to z Grupy Żywiec ;) A to to paskudztwo z Kampanii Piwowarskiej.

Browar
25-06-2009, 14:37
:cry:

majka777
25-06-2009, 15:27
Ale o co chodzi? :-)

Krzysztof Franczak
25-06-2009, 18:30
Jak dla mnie to dużo szkła do ceramiki

tomas pablo
25-06-2009, 19:06
...A zawartość ?...popłynęła ...

Pyra.57
25-06-2009, 21:27
Zgroza a może to jest przyczyna tych podtopień, bo smakosze płaczą.

Recon
25-06-2009, 22:23
Chciałbym się spytać... czemu smutne zdjęcie? Ale się nie spytam!

Jaro
28-06-2009, 11:27
nie widać żeby coś wypływało, więc na szczęście chyba to do recyklingu wracało

Mery
29-06-2009, 09:17
Niestety były pełne...
http://www.alert24.pl/alert24/1,84880,6749033,150_skrzynek_piwa_wyladowalo_na_dr odze.html

buba
20-11-2009, 22:46
z serii smutnych zdjec

http://pokazywarka.pl/iran_okrucienstwo/

w przyszlym wcieleniu chce byc arabska dzdzownica ;)

wp.krzysztof
20-11-2009, 22:49
a ja uważam że nic się nie stało. Będzie gorzej jak zaczną pić......

Recon
21-11-2009, 12:21
Mnie to nie rusza, ale znam takich co by chyba zawału dostali... opowiem historię z życia...
Jako były mieszkaniec warszawskiej Pragi, gdzie się też urodziłem, wpadłem do rodziców w odwiedziny i jak (prawie) zawsze spotkałem tzw. staczy, no takich co mają zawsze czas i swoje miejsce, ba... ważne miejsce bo takie z którego wszystko widać każdy winkiel i bramę... mysz się nie przeciśnie. Więc ci stacze, dawni koledzy z dzieciństwa, zobaczyli mnie zawołali po dawnej ksywce i poprosili bym coś grosza sypnął... bo suszy, zresztą zawsze ich suszy. Tych co kumają o co biega bedą wiedzieć, że nie można nie dać pomocnej ręki w takim przypadku. Dałem, zawsze dawałem bo starym kumplom nie pomogę? Jeden skoczył do sklepu a ja trochę powspominałem dawne czasy... kto żyje jeszcze, kto siedzi i za co, jak zarabiają itp. podobne sprawy przyziemne. Ten jeden wreszcie wraca i niesie flaszkę w ręku... szczęśliwy! Gdy doszedł chciał odkręcić nakrętkę a później wychylić z gwinta na krechę (ależ mają miarkę w oku... dokładność do 1 mm), ale ręce z wrażenia(a może z jakiegoś innego powodu) się trzęsły i... flaszka na beton spadła i mogiła. Wtedy nastąpiła filmowa akcja... nasączanie własnego ubraniowego materiału wylanym alkoholem i wyciskaniem do ust, każdy załamek szkla zawierający mała ociupinkę się nie zmarnował. Świat naokolo dla nich wtedy nie istniał a ja mogłem odejść ale obiecałem spotkanie jak będę wracał.
A tu Krystyna daje takie zdjęcia... oni by ten skrawek pustyni jeszcze osuszyli pomimo wypalenia z tego co wsiąkło.
I tyle dywagacji o alkoholu :P