PDA

Zobacz pełną wersję : Henryk Nicpoń, Tajemnice Soliny



Marcin
09-08-2009, 16:16
Henryk Nicpoń, Tajemnice Soliny, PIKiM, Rzeszów 2009

Plakat wieszczący to dzieło głosi: "Kultowa książka".
Jak książka, która ma pierwsze wydanie, ledwo wyszła z drukarni może być "kultowa"? Myślę że to możliwe... Marketing rządzi się własnymi prawami. Książka będzie się sprzedawała bo tytuł niczym zaklęcie z "Faktu" będzie przyciągało uwagę.
Tak źle napisanej książki dawno nie czytałem. Autor zastosował pewien zabieg wymieszania faktów z fikcją - powoduje to że zaledwie jedna piąta tej książki ma coś ciekawego do przekazania, cała reszta to szyta grubymi nićmi historia dwóch kobiet: Mychaliny Datkowej i Tekli Zawiłykowej, które niby istniały naprawdę i są odpowiedzialne za wszystkie nieszczęścia związane z budową zapór. Istnieć mogły (po akcji Wisła to mało możliwe), ale bardziej to konfabulacje autora, który wyszukał dodatkowo jakieś zwyczaje bojkowskie i wplątał to w całą historie (dodatkowo podpiera się nazwiskami znawców tematu we wstępie).... Bardzo nędznie to wyszło.
Książka o takim tytule mogła być ciekawą skarbnicą wiedzy... stało się jednak inaczej książka ta bardziej przypomina "Lewiatana królowej Bony", niż "Za wrotami cudów"... Szkoda... temat ciągle czeka opracowania.
Wydawało mi się że w tej książce będzie można coś poczytać o tzw. mafii bieszczadzkiej, lub będę mógł znaleźć statystykę "skoków" i utonięć...
Książka mocno rozczarowuje.
Kultowo będzie się sprzedawać - na deptaku w Solinie.

Marek
10-08-2009, 18:11
W pełni potwierdzam spostrzeżenia Kolegi, mnie kura także nie bardzo przekonuje, a juz na pewno niczego nie wyjaśnia.
Pozdrawiam.

Marcin
12-08-2009, 11:38
Szaleństwo na tle książki „Tajemnice Soliny”
(12-08-2009 )


BIESZCZADY. „Tajemnice Soliny” stają się szybciej niż można było się spodziewać książką kultową. W domu wczasowym „Tarnica” można zrobić sobie zdjęcie z Mychaliną Datkową i Teklą Zawiłykową, bohaterkami frapującej opowieści o dwóch wiejskich kobietach z Hordka, które chciały czarami powstrzymać budowę zapór wodnych w Myczkowcach i Solinie.

Rzeźby cieszące się dużą popularnością wśród turystów wyrzeźbił Janek Niedźwiedź z Polańczyka. Zakapior Józef zwany Wiecherkiem zaczął opowiadać, że obie czarownice znał osobiście. Coraz częściej można usłyszeć, jeśli komuś coś się nie powiodło, że to wina Datkowej i Zawiłykowej. Na uroczystą prezentację książki wewnątrz zapory przyszło więcej osób, niż spodziewali się organizatorzy. Krótko mówiąc, coraz powszechniej uważa się, że nie ma lepszej pamiątki z Bieszczadów, niż powrót z „Tajemnicami Soliny”.

Dlaczego ludzie tak chętnie sięgają po tę książkę? Może dla tego, że jednym z jej bohaterów jest najzwyklejszy robotnik, spawacz ze Stalowej Woli, Michał Chwiej, który okazał się świetnym menadżerem i wybudował zapory w Myczkowcach i Solinie. Może dlatego, że autor pokazuje ciąg przeciwności losu i nadzwyczajnych zdarzeń towarzyszących realizacji obu inwestycji: od samobójczej śmierci inżyniera odpowiedzialnego za wydrążenie tunelu w górze Grodzisko przy budowie zapory w Myczkowcach po rozproszenie po dramatyczne losy budowniczych zapory w Solinie, w tym dyrektora Chwieja, po jej zakończeniu. Może dlatego, że zapoznawaniu się ze szczegółami technicznymi obu budowli, naprawdę nie można się nudzić. A może wreszcie dlatego, że w książce poznajemy świat duchów i demonów bieszczadzkich.

Poznawanie tytułowych „Tajemnic Soliny” jest frapujące od początku do końca książki. Można w niej poznać, jak doszło do zburzenia kościoła w Wołkowyi oraz bezmiar wysiłku budowniczych zapory i atmosferę obyczajową lat sześćdziesiątych. Książka pokazała również, że marzec 1968 r. miał własną dramaturgię nie tylko w Warszawie, ale również w Bieszczadach. Paweł Jasienica przyjeżdżając tutaj był tak samo inwigilowany jak w Warszawie. Przytoczone w książce donosy tajnych współpracowników są przerażające w swej wymowie.

Próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego Jezioro Solinie pochłania mnóstwo ofiar jest ciekawa i konsekwentna. Wszystko to sprawia, że książkę czyta się jednym tchem. Dla każdego, kto zna „Za wrotami cudów”, również bardzo dobrą książkę autorstwa Henryka Nicponia, nie ulega wątpliwości, że „Tajemnice Soliny” stanowią jej dopełnienie.

http://esanok.pl/?ak=news_c&pan=n&dod=artykul&var_id=7532&wroc=index

ja pie....le, ku...a mać!!!!!!!!!!!!!

vm2301
12-08-2009, 12:27
To nie ku**wa mać, to marketing Marcinie;)

Misieg
12-08-2009, 14:11
A to dobre:D :D :D
"Zakapior Józef zwany Wiecherkiem zaczął opowiadać, że obie czarownice znał osobiście".

nie ma to jak ludzie "natchnieni Bieszczadem"...., i tutaj przyłączam się do Marcina: ja pie....le, ku...a mać!!!!!!!!!!!!!

Marcin
12-08-2009, 15:57
żeby było śmieszniej puściłem krytykę na esanok (bez bluzgów, ładną, kulturalną)... uległa cenzurze (tzn. nie pojawiła się), a zamiast niej pojawiła się taka:
Tajemnice Soliny

Podzielam opinie zawarte w recenzji. Dyrektor Chwiej był wielkim choć prostym człowiekiem. Nie pasował już do zmieniającej się rzeczywistości a szkoda bo jego następcy nie dorastali mu do pięt. To że zdegradowano Go z dyrektora na kierownika przyczyniło się do Jego wcześniejszej śmierci. Tytułem sprostowania: nie Hordka a Horodka i nie Wiecherek a Wicherek. ciekawe kto ją napisał...? Niezła komuna.

No cóż nie mam nic przeciwko temu żeby miejscowi "tfórcy" się wzbogacali, ale puścić taką szmatę i nazwać to "kultową książką" to dla mnie tak jakby się ktoś wydalił na talerz i powiedział że to wyśmienite pulpety w sosie koperkowym.
Zastanawia mnie brak krytycyzmu tych osób... to już nie pierwsza książka tego typu w Bieszczadach. Pisarze tacy jak Potocki, Marszałek zawsze się obronią bo ich książki trzymają jakiś tam poziom, poniżej którego nie schodzą. Jednak powoli powstaje nam druga liga pisarzy, która za wszelką cenę chce sprzedać guano na patyku.

sarmata
12-08-2009, 22:00
Kupiłem z wypiekami na policzkach, przeczytałem w dwie godziny, po tych dwóch godzinach zastanawiałem się ile razy autor użył zwrotu "...topielice, topielce..." sto, czy tysiąc razy... Gdyby nie te wyrazy książka byłaby o połowę chudsza.

Basia Z.
13-08-2009, 16:40
Zastanawia mnie brak krytycyzmu tych osób... to już nie pierwsza książka tego typu w Bieszczadach. Pisarze tacy jak Potocki, Marszałek zawsze się obronią bo ich książki trzymają jakiś tam poziom, poniżej którego nie schodzą. Jednak powoli powstaje nam druga liga pisarzy, która za wszelką cenę chce sprzedać guano na patyku.

Przepraszam Cię, a czy to dotyczy tylko Bieszczadów ?
Przecież to dotyczy wszystkiego.

Sprzedaje się najlepiej tania sensacja i Harlequiny.

Temat jest akurat bieszczadzki tylko przez przypadek, bo pewnie ktoś wymyślił, ze dobrze się sprzeda.

(książki nie czytałam i po takich recenzjach nie zamierzam)

B.

Krzysztof Franczak
13-08-2009, 23:28
A to dobre:D :D :D
"Zakapior Józef zwany Wiecherkiem zaczął opowiadać, że obie czarownice znał osobiście".

nie ma to jak ludzie "natchnieni Bieszczadem"...., i tutaj przyłączam się do Marcina: ja pie....le, ku...a mać!!!!!!!!!!!!!
Właśnie ! Wszelkie wydawnictwa na wyścigi wydają co tylko sie da! I potem mi to przywożą a ja nawet nie wiem kim jest autor ,że mam być skazany na czytanie jego ??????(nie wiem jak to nazwać) . Chętnie bym poczytał o ludziach ,którzy zmienili oblicze tej ziemi a było takich ludzi sporo. Jeszcze o nich w żadnej książce nie czytałem. No ale cóż ostatnio jakis pan mnie zapytał czy jestem w "Bieszczadzkich (po)twarzach" jak odpowiedziałem ,że nie to się skrzywił. Pewnie pomyslał ,że jestem nikim a ja też zdałem sobie z tego sprawę. I tak przeszedłem do innej kategorii bieszczadzkich wydawnictw : album ze zdjęciami tu moim faworytem jest Solina jedynego pustelnika z aparatem ..a potem długo długo nic i znów on. Ktoś ma duuuuużo kasy do wyrzucenia. Niedługo każde wydawnictwo będzie miało swój festyn w Bieszczadach;-)

czternastak
14-08-2009, 18:20
Krzysiek powiem ci to co kiedys powiedzialem ojcu i matce czemu wy czegos nie napiszecie o Bieszczadach o tym jak kiedys bywalo tego nie trzeba by bylo promowac to samo by sie rozeszlo.
A takie tam wypociny dla mas dla niektorych nawet nie istnieja jak big brother w tv ilu typow mi sie w zyciu dziwilo ze no co ty nie wiesz nie widziales?....
Piszac o tej ksiazce tylko rozdmuchuje sie temat co popularyzuje ja jeszcze bardziej potem powiedza ze kontrowersyjna czy jakos tam.
Eeeehhh czego ci co przezyli... widzieli nic nie pisza tylko przy ognisku czasem....a moze to i lepiej? ....Pewnie i lepiej a moze trzeba jeszcze odczekac?.....moze

Krzysztof Franczak
15-08-2009, 12:43
Krzysiek powiem ci to co kiedys powiedzialem ojcu i matce czemu wy czegos nie napiszecie o Bieszczadach o tym jak kiedys bywalo tego nie trzeba by bylo promowac to samo by sie rozeszlo.
A takie tam wypociny dla mas dla niektorych nawet nie istnieja jak big brother w tv ilu typow mi sie w zyciu dziwilo ze no co ty nie wiesz nie widziales?....
Piszac o tej ksiazce tylko rozdmuchuje sie temat co popularyzuje ja jeszcze bardziej potem powiedza ze kontrowersyjna czy jakos tam.
Eeeehhh czego ci co przezyli... widzieli nic nie pisza tylko przy ognisku czasem....a moze to i lepiej? ....Pewnie i lepiej a moze trzeba jeszcze odczekac?.....moze
Może nie wszystko jest na sprzedaż?

barszczu
16-08-2009, 01:00
Książkę przeczytałem (na urlopie) i też mam sporo zastrzeżeń.
Pierwsze z nich to kiczowate ilustracje. Drugie to zmarnowane doskonałe fotografie Jaśka Joniaka w ich czarno-białej, nieprzystosowanej formie.
Trzecie - niedosyt - słyszałem już sporo przed ukazaniem się tej książki i miałem nadzieję, że Nicpoń napisze coś o aferach ostatnich lat związanych z prezesem elektrowni K. i prześwietnym fotografem z leska N. - bohaterami sprawy prowadzonej w związku z nadużyciami w elektrowni, którzy już troszkę więziennego chleba posmakowali...
A tu taka sobie kiczowata opowiastka.

konik
01-10-2009, 18:08
Panie Adminie,
mam wątpliwości czy powyższy post ma charakter merytoryczny i czy powinien widnieć. Wygląda raczej na typowy "argumentum ad personam", i dyskusji nad książką nie rozwija, za to niepotrzebnie podnosi atmosferę.

barszczu
02-10-2009, 21:13
Panie Adminie,
mam wątpliwości czy powyższy post ma charakter merytoryczny i czy powinien widnieć. Wygląda raczej na typowy "argumentum ad personam", i dyskusji nad książką nie rozwija, za to niepotrzebnie podnosi atmosferę.

ihaaaaihaaaihaaa :razz:

konik
02-10-2009, 21:22
ihaaaaihaaaihaaa :razz:


Co Cię tak barszczu rozśmieszyło? Mi nie chodziło o Twój wpis tylko o post niejakiego krisa2000, który został (ten wpis) usunięty.

barszczu
05-10-2009, 11:13
Co Cię tak barszczu rozśmieszyło? Mi nie chodziło o Twój wpis tylko o post niejakiego krisa2000, który został (ten wpis) usunięty.

A to przepraszam - myślałem, ze pijesz do mnie a mój post był bardzo merytoryczny.

konik
05-10-2009, 11:37
A to przepraszam - myślałem, ze pijesz do mnie a mój post był bardzo merytoryczny.

Nie, nie piłem do Ciebie, niejaki kris2000 przejechał się personalnie po forumowiczu. A do Ciebie może kiedyś się napiję... jak się spotkamy: pije Kuba do Jakuba.... :grin:

Marcin
23-10-2009, 10:58
http://esanok.pl/?ak=news_c&pan=n&dod=artykul&var_id=8005&wroc=index

TAJEMNICE SOLINY: Prawie wszystkie egzemplarze sprzedane! Autor obiecuje wznowienie ksiązki! KONKURS
(22-10-2009 )


SANOK. Od prezentacji książki „Tajemnice Soliny” we wnętrzu zapory minęło nieco ponad dwa miesiące (premiera odbyła się 7 września br. - przyp. red.). Tak krótki okres czasu wystarczył, by czytelnicy rozkupili prawie cały jej nakład.

Wczoraj (21 bm.) Księgarnia Nova zorganizowała spotkanie autorskie z Henrykiem Nicponiem, autorem opowieści o zderzeniu cywilizacji przesądów, zabobonów i świata duchów bieszczadzkich z cywilizacją wielkich budów socjalistycznych - „Tajemnice Soliny”. Przedstawiona przez niego wersja budowy największej zapory wodnej w Polsce, w Solinie, otrzymała oprawę wręcz baśniową. Przez postawienie na jednej szali wydarzeń historycznych, a na drugiej świata wierzeń mieszkańców zatopionych wsi przez spiętrzone wody Sanu sprawił, że każdy musi się zastanowić nad przyczynami skutków, jakie przyniosła inwestycja Bieszczadom, Podkarpaciu i Polsce. Postawienie problemu w ten sposób sprawiło, że próby znalezienia odpowiedzi na wiele nurtujących pytań i zagadek związanych z największą inwestycją lat 60 -tych PRL, przekształcają wysiłek jej budowniczych we współczesny mit.


ROZMOWA Z HENRYKIEM NICPONIEM, AUTOREM KSIĄŻKI „TAJEMNICE SOLINY”

Praca nad książką trwała cztery lata. Jej sprzedaż - nieco ponad dwa miesiące. Spodziewał się Pan takiego sukcesu?
- Liczyłem na sukces, ale nie aż taki. Zresztą, księgarze też byli zaskoczeni jej powodzeniem. Podkreślali, że żadna z książek od wielu lat tak dobrze się nie sprzedawała. Teraz w księgarniach są już ostatnie egzemplarze. Najprawdopodobniej w przyszłym roku zostanie wznowiona.

Mam rozumieć, że planuje Pan wznowić jej nakład?
- Owszem. Zanim to jednak uczynię, poszerzę ją o kilka nowych wątków, do których dotarłem dopiero po opublikowaniu „Tajemnic Soliny”. Każda książka ma swój rytm. Stąd chciałbym właśnie dodać jej kolejne rytmy. A wszystko po to, by publikacja była jeszcze bardziej spójna, jeszcze bardziej ciekawa i fascynująca. Myślę, że sam prezes Zespołu Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce, Józef Folcik będzie zaskoczony nowymi tajemnicami, które odkryję.

Proszę zatem uchylić rąbka tajemnicy, czego owe wątki będą dotyczyć.
- Jeden rytm będzie dotyczył skutków, jakie niosło opowiadanie dowcipów politycznych w latach rządów Władysława Gomułki. Mało kto wie, że w 1962 roku za opowiadanie dowcipów politycznych kilka osób pracujących przy budowie zapory skazano na więzienie. Inny rytm wyznaczy duch nieochrzczonego dziecka – stracz. To być może on sprawił, że spacer po koronie zapory jednej z rodzin zakończył się tragicznie. Ojciec niósł swojego synka na ramionach. Obaj obserwowali pływające w zalewie ryby. W pewnym momencie wychylone za bardzo dziecko wpadło do wody. Ojcu pozostały w rękach tylko gumiaki, za które trzymał swoją pociechę. Będę chciał też pokazać budowę zapory przez pryzmat biurokracji. Najlepszą fotografią każdej inwestycji są przecież dokumenty księgowe. Krótko mówiąc będę chciał jeszcze lepiej książkę dopracować i przyprawić, jak złowioną w zalewie rybę.

Pojawiły się głosy, że „Tajemnice Soliny” są najlepszą pamiątką z Bieszczadów. Dlaczego Pana zdaniem ludzie chętnie sięgają po tę książkę?
- Mówiąc językiem biznesu udało mi się trafić w rynkową niszę. Z drugiej strony należy dodać, że nie było dotąd publikacji ukazującej duszę Soliny. Były książki i publikacje o historii budowy, przedstawiały na wszelkie sposoby mnóstwo danych technicznych, ale nie o jej duszy. Ludzi zawsze interesuje wgląd w cudzą duszę. Nawet najwspanialsze i najpiękniejsze pałace i kościoły stają się naprawdę interesujące dopiero wtedy, kiedy poznamy ich duszę. Nawet ruiny zaczynają budzić ciekawość, jeśli przechadza się po nich jakiś duch skazany na wieczne potępienie. Dlatego uważam, że ludzie bardziej niż faktów historycznych, szukają w moje książce duszy Soliny. Od początku w moim zamyśle było, aby książka była gadżetem, pamiątką przywiezioną z Bieszczadów. Cieszę się, że turyści, chętnie po nią sięgają.

Czy Henryk Nicpoń zdradzi czytelnikom naszych portali czego dotyczyć będzie kolejna publikacja?
- Jestem przesądny. Nie ukrywam, że przygotowuję nową publikację. Tego jednak o czym będzie nie zdradzę. Nie chcę zapeszać. Mogę tylko powiedzieć, że z pewnością będzie ciekawa.

Rozmawiała: Aneta Jarosz

UWAGA KONKURS!
Do wygrania trzy widokówki z dedykacją i autografami: autora książki Henryka Nicponia, oraz Adam Przybysza – autora ilustracji i Jaśka Joniaka – autora fotografii.

Aby wygrać podwójne zaproszenie wystarczy wysłać na adres konkurs@p24.pl wiadomość e-mail z dopiskiem (w tytule) WIDOKÓWKA Z AUTOGRAFAMI zawierającą swoje imię, nazwisko, numer telefonu. Na e-maile czekamy do środy (28 października), do godziny 13.00.
Ze zwycięzcami skontaktujemy się telefonicznie w godz. 14.00-17.00

Udział w konkursie jest równoznaczny ze zgodą na opublikowanie danych osobowych na stronie www.esanok.pl oraz www.sanok24.pl



komentarz zbędny :razz:

barszczu
25-10-2009, 11:24
Do wygrania trzy widokówki z dedykacją i autografami: autora książki Henryka Nicponia, oraz Adam Przybysza – autora ilustracji i Jaśka Joniaka – autora fotografii.

mogli wymyślić oryginalniejsze nagrody niż widokówki :-o

Marcin
15-01-2010, 00:00
Przybysz, jak Grudkowski...WYWIAD Z ADAMEM PRZYBYSZEM
(14-01-2010 )


Budowę zapory wodnej dokumentowało wielu uznanych polskich artystów. Wśród nich Sergiusz Grudkowski. Pierwotnym zamierzeniem wydawców „Tajemnic Soliny” miało być zilustrowanie tej książki jego pracami. Według nieoficjalnych informacji zostały jednak skradzione i dlatego zlecenie na wykonanie ilustracji otrzymał Adam Przybysz. Warszawscy przyjaciele i rodzina Grudkowskiego chcą w najbliższym czasie w Solinie ujawnić szczegóły niespotykanej kradzieży. Rąbka sprawy ujawnia Adam Przybysz w publikowanym niżej wywiadzie.

- Kim się bardziej Pan czuje: malarzem, rzeźbiarzem, rysownikiem, czy ilustratorem książek?
- Nigdy nie myślałem w ten sposób. Zakres moich zainteresowań jest bardzo szeroki. Rysunki i obrazy są najczęściej zamawiane, więc wykonuję ich bardzo dużo. Przygoda z ilustracjami jest zupełnie nowa. Dotychczas wykonałem ilustracje do pięciu książek i w każdym przypadku proces tworzenia był zupełnie inny. Rzeźbieniem zajmuje się od dawna, głównie wykonywałem małe figurki oraz medale okolicznościowe. Od czasu do czasu staję przed nie lada wyzwaniami. Jednym z nich było umieszczenie dzielnego wojaka Szwejka na ławce w Sanoku.

- Jaką rolę w pańskim życiu odegrało zaprojektowanie tego jednego z najbardziej znanych Polsce pomników?
- Rada Miasta Sanoka mając pieniądze na upiększenie miasta zdecydowała o umieszczeniu na miejskim deptaku ławki z figurą Szwejka. Zlecenie na wykonanie tego projektu spowodowało że stałem się bardziej rozpoznawalny. Wiele radości sprawiło mi uznanie sanoczan oraz znajomych mieszkających w kraju i za granicą. Propozycje na podobne prace otrzymywałem nawet ze Szczecina i okolic Wałbrzycha. Odwiedzający miasto turyści po zrobieniu sobie pamiątkowego zdjęcia ze Szwejkiem często kupują i zamawiają moje prace.

- Duże uznanie przyniosło Panu wykonanie ilustracji do baśni napisanej przez Henryka Nicponia „Lewiatan królowej Bony”. Na jakie trudności napotkał Pan przygotowując się do realizacji tego zlecenia?
- Ilustracje do tej baśni były dla mnie zupełnie nowym wyzwaniem. Aby wiernie odtworzyć klimat tamtych czasów musiałem zapoznać się ze zwyczajami i strojami tamtej epoki. Najtrudniejszym zadaniem było stworzenie wizerunku samego Lewiatana. Potwór mityczny, do tego powstały w wyobraźni autora, pociąga każdego twórcę. Nad stworzeniem jego wizerunku pracowałem z sercem i pasją. I chyba udało mi się stworzyć dla Sanoka potwora, jakiego nie mają inne miasta.

- Lewiatan według pańskiej wizji stał się ikoną Sanoka. Jak się czuje artysta, który osiąga taki sukces?
- Kraków ma swojego smoka znanego z znanej każdemu dziecku baśni i ziejącego pod Wawelem ogniem. Henryk Nicpoń podarował naszemu miastu Lewiatana. Wielka szkoda, że spotkać go możemy jedynie w książce. W trakcie robienia ilustracji wpadłem na pomysł umieszczenia podobizny Lewiatana u podnóża skarpy zamkowej. Moja wizja została ciepło przyjęta w Urzędzie Miasta, jak i Muzeum Historycznym. Obecnie urząd boryka się, jak cały kraj z kryzysem, zaś Muzeum jest pochłonięte odbudową skrzydła zamku. Ten pomysł musi więc poczekać. Jeśli uda się kiedyś zrealizować ten projekt, to mam nadzieję ze Lewiatan stanie się ikoną Sanoka. Taka ikona jest doskonałym narzędziem promocyjnym. Zauważył to właściciel sanockiej winnicy Pan Jarosz, który najprzedniejsze gatunki swojego wina sprzedaje pod marką „Królewski Lewiatan”.

- Prawie wszystkie ilustracje do pańskich książek żyją kolorami.
- Świat jest pełen kolorów i radości. Dlatego barwne musiały być ilustracje do „Legend krośnieńskich” Janka Tulika, zawierających zbiór legend od Krosna i jego okolic aż po okolice Sanoka i Leska . Grafika inspirowana była miedziorytami . W świat bajek wróciłem przy okazji wykonywania ilustracji do drugiej części „ Bajeczki babci Łucji ” p.t. „ Koziołek , Zajączek i Lisek w Zakopanem”. Bajka ma charakter edukacyjny, dlatego rysunki musiały być realistyczne, a zarazem wzbudzały zainteresowanie dzieci. Ważne było też, aby niosły ze sobą pewne przesłanie . Małym czytelnikom chyba podobają się moje prace, ponieważ zostałem zaproszony do rysowania ilustracji do kolejnych odcinków bajek. O ilustracjach, jakie wykonałem do książek, mogę opowiadać bez końca.

- Tylko ilustracje do „Tajemnic Soliny” są bardzo ponure, czarno-białe. Są zaprzeczeniem innych.
- Henryk Nicpoń wręcz zażądał ode mnie, by w każdym szczególe każdej ilustracji z budowy Soliny czuć było duchy i demony bieszczadzkie. Chciał je czuć i widzieć w maszynach, na placu budowy, zobrazowaniu przyrody, napisach, betonowych blokach zapory, a nawet silosach w których przechowywano cement i żwir. Wszędzie chciał widzieć demony, duchy i zjawy. Przygotowując się do wykonania zlecenia mnóstwo czasu spędziłem oglądając teren, który ponad czterdzieści lat temu był jednym z największych placów budów w Polsce, przeglądnąłem tysiące zdjęć, obejrzałem wiele filmów dokumentalnych opowiadających o budowie. W jednym z nich, olbrzymie wrażenie wywarła na mnie drabina przylegająca do ściany zapory, którą robotnicy wdrapywali się na koronę zapory. Chciałem, aby na jednym z moich rysunków znalazła się ta swoista drabina do nieba, ale Henryk Nicpoń powiedział, że nie pasuje do konwencji książki.
Pierwotnym jego zamierzeniem było zilustrowanie książki akwarelami świetnego polskiego artysty Sergiusza Grudkowskiego, który przez wielokrotnie przyjeżdżał na budowę Soliny i szkicami dokumentował postęp robót. Niewątpliwie wielką sensacją na rynku wydawniczym byłoby, gdyby ta książka została zilustrowała jego pracami. Niestety, nie dotarł do nich, bo gdzieś przepadły. Ich fotografie nie nadawały się do druku. W poszukiwanie zaginionych oryginałów zaangażowali się przyjaciele i rodzina Sergiusza Grudkowskiego. Byli oburzeni, że mogły zostać skradzione. Miałem też świadomość, że z budową Soliny zmierzyli się inni polscy artyści. Dlatego wykonanie ilustracji do książki było dla mnie nie lada wyzwaniem. Miałem za zadanie zrobić coś, czego nikt inny nie uchwycił w swoich pracach. Dlatego, kiedy przystąpiłem do pracy kierowałem się tylko pamięcią. Do tego miałem świadomość, że przez wszystkie moje ilustracje mają przemawiać duchy Bieszczadów.

- Czyżby Henryk Nicpoń zaniechał zilustrowania swojej książki pracami Grudkowskiego raz na zawsze?
- Zdaję sobie sprawę, że zlecenie mi ilustracji do tej książki było rozwiązaniem awaryjnym. Zamiast prac Grudkowskiego znalazły się moje. Są demoniczne, jak wiele osób mówi. Niektórzy uważają, że za bardzo demoniczne. Spodobały się autorowi „Tajemnic Soliny” i warszawskim przyjaciołom Grudkowskiego, i to najważniejsze.

- Wygląda, jakby Pan ukrywał jakąś tajemnicę.
- Henryk Nicpoń zapytał mnie, czy nie będę miał nic przeciwko temu, jeśli obok moich ilustracji znajdzie się w drugim wydaniu książki kilka prac Grudkowskiego. Odpowiedziałem, że będzie to dla mnie zaszczyt.

- I to już wszystko?
- Mogę powiedzieć tylko tyle, że warszawscy przyjaciele Grudkowskiego są na tropie zaginionych jego prac z okresu budowy zapory. Wkrótce zamierzają zrobić w Solinie konferencję prasową, aby podzielić się swoimi podejrzeniami oraz przekazać sprawę policji i prokuraturze. Z tego co się mówi w Warszawie, zanosi się na wielki skandal. Więcej nie mogę powiedzieć, aby nie zaszkodzić sprawie.

- Podobno w 600-letnią rocznicę zwycięstwa polsko-litewskiego w bitwie pod Grunwaldem nad Krzyżakami stanie Mrzygłodzie pomnik Władysława Jagiełły pańskiego autorstwa?
- Po wykonaniu z drewna rzeźby uwięzionego w klatce zbójnika Tołhaja, która stała się atrakcją turystyczną dla przejeżdżających przez Orelec, otrzymałem również takie zlecenie… Więcej lepiej nie mówić, aby nie zapeszyć.

Rozmawiał: Bogusław Stabryła

http://esanok.pl/?ak=news_c&pan=n&dod=artykul&var_id=8550&wroc=index

WALDI
15-04-2010, 20:42
Jestem w posiadaniu ok 270 nazwisk osób,które związane były z budową zapory w Solinie.Jest to mała cząstka z tej wielkiej masy osób,która przewinęła się przez budowę w latach 60-tych.Posiadam ok 60 zdjęć pracowników z górnej jak i dolnej półki stan na 1968r
Nie wiem tylko czy mogę to opublikować,lista jak i zdjęcia jest opublikowana w książce którą posiadam.
P.S Nanosiłem poprawkę i wkleiłem dwa razy nie tam gdzie chciałem

Marcin
16-04-2010, 23:45
lista jak i zdjęcia jest opublikowana w książce którą posiadam.


a co to za książka?

WALDI
18-04-2010, 08:10
Jest to wydanie z 1967r Ostatnie zdjęcie z tego właśnie roku może o tym świadczyć.Z tego co wiem w nie dużym nakładzie została rozprowadzona wśród pracowników na zakończenie budowy rok później.
Jest to wydanie skupiające się głównie na powstaniu zapory i całej otoczce.Sporo cyferek i zdjęć z kolejnych faz budowy.
Tytuł po prostu SOLINA

Nie było turystów nie było tandety lecz szara rzeczywistość.Tabuny robotników przemykających w gumowcach przez osiedle w stronę zapory.
Niezliczona ilość cementowozów i Tatr wożących materiał z Uherzec i Bóbrki.
Łza się w oku kręci gdy się to wspomina.

Marcin
05-07-2010, 10:39
Narodziny kultowej książki. ZASKAKUJĄCE „TAJEMNICE SOLINY”
(04-07-2010 )


Można powiedzieć, że każdy kto chce zwiedzać i odpoczywać nad Soliną musi obowiązkowo przeczytać „Tajemnice Soliny”. Drugie wydanie podbija serca czytelników jeszcze bardziej niż pierwsze.


Pierwsze wydanie „Tajemnic Soliny” było promowane, jako książka kultowa. Można rzec, że na wyrost. Ku zaskoczeniu wszystkich, książka błyskawicznie się sprzedała. Powstały rzeźby głównych bohaterek, fascynującego opisu zderzenia cywilizacji zabobonów, przesądów i guseł z cywilizacją wielkich budów socjalistycznych, Mychaliny Datkowej i Tekli Zawiłykowej. Niektórzy uznali, że Henryk Nicpoń musiał napisać swoją książkę przy pomocy duchów, demonów i zjawa bieszczadzkich i aby zostać uwolniony spod ich wpływów, powinien się poddać egzorcyzmom. Biorąc to wszystko pod uwagę, nie ulega wątpliwości, że książka stała się naprawdę kultowa.


Od kilku miesięcy z coraz większym zainteresowaniem oczekiwano na jej drugie wydanie. Zastanawiano się, czy autor naprawdę znajdzie czas, na dopracowanie tej sfabularyzowanej i niesamowitej opowieści opartej na faktach. No i Henryk Nicpoń znowu wszystkich zaskoczył. Uzupełnił swoją książkę o wątek pokazujący siermiężność PRL poprzez pryzmat roli, jaką podczas budowy zapór wodnych w Myczkowcach i Solinie odgrywały dowcipy polityczneOkazuje się, że za ich opowiadanie można było stracić pracę i pójść do więzienia, nawet w miejscu, gdzie brakowało rąk do pracy. W tym kontekście bohaterem jego książki stał się sam Władysław Gomułka, chociaż jest nieobecny na budowie. Odwiedził teren wielkich inwestycji bieszczadzkich tylko jeden raz. Autor jej nie pominął.
Co więcej przedstawił tę wizyty bardzo lakonicznie, co dodało książce smaku i dramaturgii.


W drugim wydaniu bardziej wyrazista stała się postać jej budowniczego Michała Chwieja, a przede wszystkim funkcjonariusza SB Tadeusza Milczanowskiego, człowieka dla którego sensem życia było wywiązywać się ze swych obowiązków. Autor z większą pieczołowitością oddał także dramatyzm budowy samej zapory. Podał mnóstwo informacji, które zaskakują pod każdym względem. Z dzisiejszej perspektywy aż się wierzyć nie chcę, że czechosłowaccy specjaliści mieli w kontrakcie zagwarantowaną codzienną dostawę 200 litrów najlepszego piwa na teren budowy.


W drugim wydaniu doszli również nowi bohaterowie książki, których w pierwszym wydaniu nie było. Jednym z nich jest Janusz Rabiej. Postać bardzo ważna, która umożliwiała przedstawienie budowy przez pryzmat biurokracji socjalistycznej. Biorąc to wszystko pod uwagę Henryk Nicpoń przedstawił powstanie największej zapory wodnej w Polsce w sposób, jaki nikomu przed nim się nie udało. Na pewno przy tej lekturze nie można się nudzić i niespodziewanie książka naprawdę staje się kultową.


Robert Bańkosz

http://esanok.pl/?ak=news_c&pan=n&dod=artykul&var_id=9767&strona=

Marcin
05-07-2010, 10:40
double click

barszczu
05-07-2010, 21:33
Jak książka może być kultową po kilku miesiącach od jej ukazania się?
Jak będzie miała 5 wydań to można dyskutować o "kultowości"

sir Bazyl
05-07-2010, 22:24
Jak książka może być kultową po kilku miesiącach od jej ukazania się?
Jak będzie miała 5 wydań to można dyskutować o "kultowości"

He, he - narodziła się po prostu nowa tradycja kultowości :), którą się teraz ogłasza już przy pierwszym wydaniu (a nie staje z upływem czasu - czyli musi to taka viagra być :). Ale jak pisał AA (nie z klubu) "trzeba z żywymi naprzód iść...", więc to drugie wydanie powinni ogłosić zgodnie z panującą kretyńską modą "ikoną" literatury bieszczadzkiej i będzie cool...towo jeszcze bardziej.

barszczu
07-07-2010, 09:48
He, he - narodziła się po prostu nowa tradycja kultowości :), którą się teraz ogłasza już przy pierwszym wydaniu (a nie staje z upływem czasu - czyli musi to taka viagra być :). Ale jak pisał AA (nie z klubu) "trzeba z żywymi naprzód iść...", więc to drugie wydanie powinni ogłosić zgodnie z panującą kretyńską modą "ikoną" literatury bieszczadzkiej i będzie cool...towo jeszcze bardziej.

Jutro ukaże się IV wydanie Zapomnianych Bieszczadów. Przy V wydaniu już chyba dam na okładkę informację że to zakrawa na "cooltowość" :-D

Marek
19-08-2010, 23:49
http://www.digart.pl/praca/5622925/Bieszczady.html