PDA

Zobacz pełną wersję : Rowerem do Wenecji



don Enrico
09-08-2009, 21:54
Letni poranek, sprzyjająca aura - czegóż chcieć więcej.
Wskakuję na rower i wąską asfaltową dróżką (fot1) opuszczam miasto aby wkrótce minąć stawy (fot 2)ze znudzonymi wędkarzami.
Wjeżdżam w mini miasteczko Tyczyn z ponad 600-letnią historią która przebija z witryn sklepowych (fot.3)
Potem lekko w górę i w górę. Odpoczynek ze sklepem z altanką (uzupełnienie płynów) i dalej wybieram drogę żwirową prowadzącą w las.(fot.4)
To najprzyjemniejszy odcinek, spokojny, bez samochodów(fot5)
Wkrótce las się kończy i można oczy nasycić rozległymi widokami (fot.6)
Jeszcze długi, darmowy zjazd i jestem na miejscu.
Kierunkowskaz przydrożny (fot.7) pokazuje że do Wenecji skręcam tutaj.

majka777
10-08-2009, 01:26
Wow! :-)

WUKA
10-08-2009, 07:53
Gratulacje!To teraz pora do..Ameryki!

don Enrico
10-08-2009, 11:10
Wuka pisze :

To teraz pora do..Ameryki!
Skąd wiesz ??????????????????????
że na przyszły tydzień zaplanowałem wycieczkę ROWEREM do KANADY ????
Ależ tam są rozległe lasy !! i te zagubione wśród nich stawy!!

buba
10-08-2009, 11:49
polecam rowniez syberie :)

super zdjecia, zwlaszcza to 3 ze sklepikiem mi sie strasznie podoba :)

WUKA
10-08-2009, 12:10
No,sklepik "Palce lizać" powinien się zwać!

don Enrico
10-08-2009, 21:18
Skręcam w dolinę Wenecji a tu nie ma wody, no chyba że ta płynąca w potoku.
W weneckiej dolinie wciskającej się w grzbiet górski nie ma co prawda wody ale jest boisko sportowe (fot.1) oraz iście bieszczadzkie monstra poprzerastane trawą (fot2)
To naprawdę urocze miejsce na osiedlenie dla tych co szukają spokoju.
Dolina wkrótce zamyka się i droga wchodzi w las a jak las to i składy drewna(fot3). Ciągnę pod górę, najpierw kamienistą drogą, potem leśną dróżką (fot4) która przechodzi w ścieżynę aby wkrótce zaniknąć.
Jadę więc pomiędzy drzewami szukając nitki która mnie doprowadzi na grzbiet pasma. Ciągle w górę i w górę czasem prowadząc bo trudno zmagać się z własnymi siłami i cudzumi gałęziami.
Przed samą granią trafiam na haszczowiska. Trudno. Przepycham rower i jestem na drodze graniowej.
Ale cóż to ??? Wcale nie jest łatwiej. Zalegające na drodze leśnej kałuże utwardzane gałęziami (fot.5) nie ułatwiają jazdy.
Docieram jednak do granic rezerwatu dziwiąc się że właśnie tą tablicę wybrały stworzenia pszczołowate do stworzenia sobie gniazda (fot6)
Jeszcze tylko jedno błączenie (bo już jestem na żółtym szlaku) i wkrótce wyjeżdżam na najwyższy szczyt zwanym Wilcze.
Ładna nazwa i ładny widok (fot7)
Tu stojąc (później leżąc) pod krzyżem wpatruję się w odchłań widoków.
Najmocniej rysuje się na południu Sucha Góra która patronuje krainie Joorga
W mglistej oddali Cergowa (ze wspomnieniami)
Gdzieś tam majaczy ledwo rozpoznawalny Łopiennik (kurcze też wspomnienia)
Jeszcze bardziej na wschód całe pasmo Słonnych i pokrytych lasami Turczańskich.
Trochę bliżej zagubione wioski doliny Sanu i mnóstwo wzgórków i pagórków.
Cisza wokół i spokój, Nikogo.
A ile wspomnień i zamierzeń zawartych w tych widokach.
koniec.

Jarek L
11-08-2009, 08:33
Bardzo sympatyczna relacja, duzo w niej nostalgii... dzieki