Stały Bywalec
16-10-2002, 08:15
Bieszczadzka zagadka literacka. Kto jest autorem i jaki jest tytuł opowiadania, z którego pochodzi poniższy fragment ? Skąd się wzięło (jaka była jego geneza) przezwisko „Podwójny” ?
„Wilków, rzecz jasna, Podwójny się nie bał, bo tylko mieszczuchy sądzą, że wilk napada na człowieka. Owszem, na konnego. Konia wilk gnać będzie i pół nocy, ale człowiek w siodle tylko mu zawadza, nic więcej, więc nawet jeśli go i poszarpie, to tyle że przy okazji, aby mu nie przeszkadzał w dobraniu się do tego, za czym wilk przepada najbardziej, krótko mówiąc - za chrapami i za mięsem przy szyi.
Podwójny zaś szedł z rowerem, nie z koniem, to po pierwsze. Po drugie - dobrze był napity i zapach gorzały snuł się za nim jak smród za wojskiem, a tego wilki nie znoszą. To rzecz stwierdzona.
Kiedyś chrzestny Podwójnego, który po fajrant rozwoził listy jako doręczyciel, spał w saniach spity, że szafy od widelca nie odróżniał. Kiedy go ludzie rano jadący na targ znaleźli, jeszcze chrapał. Koni nie było, bo wilki zżarły; nawet skórę, którą był kozioł obity, też poszarpały, już nie mówiąc o torbie z listami, po której tylko sprzączki zostały. A Chrzestnego nawet nie tknęły, tak od niego gorzelnią jechało.”
Pozdrawiam.
„Wilków, rzecz jasna, Podwójny się nie bał, bo tylko mieszczuchy sądzą, że wilk napada na człowieka. Owszem, na konnego. Konia wilk gnać będzie i pół nocy, ale człowiek w siodle tylko mu zawadza, nic więcej, więc nawet jeśli go i poszarpie, to tyle że przy okazji, aby mu nie przeszkadzał w dobraniu się do tego, za czym wilk przepada najbardziej, krótko mówiąc - za chrapami i za mięsem przy szyi.
Podwójny zaś szedł z rowerem, nie z koniem, to po pierwsze. Po drugie - dobrze był napity i zapach gorzały snuł się za nim jak smród za wojskiem, a tego wilki nie znoszą. To rzecz stwierdzona.
Kiedyś chrzestny Podwójnego, który po fajrant rozwoził listy jako doręczyciel, spał w saniach spity, że szafy od widelca nie odróżniał. Kiedy go ludzie rano jadący na targ znaleźli, jeszcze chrapał. Koni nie było, bo wilki zżarły; nawet skórę, którą był kozioł obity, też poszarpały, już nie mówiąc o torbie z listami, po której tylko sprzączki zostały. A Chrzestnego nawet nie tknęły, tak od niego gorzelnią jechało.”
Pozdrawiam.