PDA

Zobacz pełną wersję : "Wszystkich Świętych" w Bieszczadach



Stały Bywalec
18-10-2002, 20:17
Mało które tereny polskie tak są predestynowane do obchodów Święta Zmarłych, jak Bieszczady. Tak w skrócie, poczynając od drugiej połowy XVII w., to:
- najazd Rakoczego (równie krwawy, co bezsensowny, z poduszczenia Chmielnickiego),
- rebelia chłopów galicyjskich (Jakub Szela),
- front podczas I Wojny Światowej (tu najbardziej licznymi ofiarami byli żołnierze frontowi, ludność miejscowa ucierpiała wtedy mniej),
- walki polsko - ukraińskie w roku1918 i 1919,
- przebieg granicy rozbioru Polski w latach 1939-41; represje hitlerowskie (zagłada Żydów) i radzieckie (rozstrzeliwania i wywózki Polaków),
- działalność UPA , polskiego i radzieckiego podziemia, walki polsko - ukraińskie podczas i po II Wojnie Światowej,
- Akcja "Wisła".
I to wszystko na przestrzeni niecałych 300 lat. 10 pokoleń.
Taka chwila refleksji mnie nadeszła. Lubię tematy historyczne. Gdyby jeszcze ktoś był tym zainteresowany, to możemy tu parę postów zamieścić.
Pozdrawiam

Piotr
18-10-2002, 21:25
Ja jestem jak najbardziej zainteresowany. Lubie tematy związane z historią terenu, a także obrzedami i zwyczajami w Bieszczadach.

Anonymous
18-10-2002, 23:55
Ja bardzo chętnie poczytam, ale historia nie jest moją mocną stroną.
A może każdy kto będzie chciał wirtualnie postawi świeczkę w jakimś miejscu. Ja stawiam na Tworylnym.Na jednym i drugim cmentarzu. W tym roku była wykoszona trawa. I proszę historyków o podzielenie się swoimi wiadomościami.

Stachu
19-10-2002, 00:28
Wiecie jakie miejsce największe na mnie zrobiło wrażenie w dzień zaduszny? Stary, zapomniany cmentarz na prawo od drogi Stężnica - Wola Górzańska (jak się idzie w stronę wzniesienia Fajka). Kiedys ide tam w Zaduszki wieczorem, a tu pala się w pómroku znicze - prawie metafizyczne przeżycie....

Stały Bywalec
19-10-2002, 14:09
Chwila „zadusznej” refleksji mnie naszła i czuję, że opuści dopiero po 1 listopada.
Proponuję temat historyczny mało znany, a przecież dotyczący wydarzeń krwawo rozgrywających się na terenach, po których uwielbiamy łazić.
Mam na myśli najazd na Polskę w 1657 r. Księcia Siedmiogrodzkiego Jerzego Rakoczego, lennika Turcji (co mu nie przeszkadzało sprawować w miarę niezależnej od Turcji polityki zagranicznej).
W „Przewodniku Bieszczady dla prawdziwego turysty” (wyd. „Rewasz”, Pruszków 2001) tak czytamy na str. 40:
„W 1657 r. przez Sanocczyznę przewalił się najazd Węgrów Rakoczego, gdy zaś zostali rozbici, jakaś ich część wycofywała się szlakiem radoszyckim, pustosząc m.in. Prełuki, Duszatyn, Mików, Roztoki i inne wsie, które trzeba było ponownie zasiedlać. Straty były bardzo dotkliwe, choć mniejsze niż w okolicach pustoszonych w tym samym czasie przez Szwedów.” Autor - Tadeusz Andrzej Olszański.
I tu pozwolę sobie nie zgodzić się z ww. opinią o „mniejszych” stratach, chyba że p. T.A. Olszański porównuje łączne polskie straty w wyniku najazdów szwedzkiego i siedmiogrodzkiego (wtedy ma oczywiście rację). Natomiast skutki inwazji Rakoczego dla terenów, które najechał, były porażające, stosował bowiem taktykę „spalonej ziemi”. Paweł Jasienica pisze o tym w swojej „Rzeczpospolitej obojga narodów” w sposób następujący:
„Armia Rakoczego znęcała się nieludzko nad krajem, który wcale wobec Węgier nie zawinił, od wieków odczuwał nawet ku nim żywą sympatię. Książę - wódz po prostu żaden - nie panował nad swymi hordami, składającymi się z Siedmiogrodzian, Wołochów i innych zakarpackich nacji, wspartych Kozakami. [Bohdan Chmielnicki liczył na małżeństwo swojego syna Jerzego z córką Rakoczego - przyp. SB]. Zbladły wobec ich poczynań srogości Szwedów, zwanych naówczas Tatarami chrześcijaństwa. Korona zapoznała się z tym, co wcześniej przeżyła Ukraina od obcych i swoich. Miasta i wsie szły z dymem, obróciły się w ruinę kuźnice i fabryki Staropolskiego Okręgu Przemysłowego. Miał jeszcze szczęście jeniec, którego po prostu zarżnięto. Bo innych palono na wolnym ogniu, żywcem przecinano piłami, poszukując połkniętych klejnotów. Rzędy zatkniętych na tyki głów ludzkich grodziły sandomierskie, mazowieckie i podlaskie gościńce”.
I bieszczadzkie gościńce również. Leżały przecież na trasie przemarszu najeźdźcy. W powołanym już przewodniku „Rewaszu” znajdujemy krótkie wzmianki nt. skutków najazdu Rakoczego także w informacjach zawartych w rozdziale „Słownik miejscowości”. I tak przykładowo:
Solinka - cyt. „Kolejna lustracja z 1616 r. stwierdziła we wsi 24 i 1/2 obrabianych łanów. Po najeździe Jerzego Rakoczego (1657) został tylko 1 łan uprawny.”
Roztoki Górne - cyt. „W 1627 r. wieś liczyła 5 łanów, natomiast w 1665 r. była całkowicie opustoszała, zapewne w wyniku najazdu wojsk Jerzego Rakoczego”.
Duszatyn - cyt. „Najazd Jerzego Rakoczego w 1657 r. wyludnił wieś całkowicie;”.
Itd., itp.
Genezą owych poczynań Rakoczego był traktat rozbioru Polski, podpisany dn. 12.12.1656 r. w Radnot na Węgrzech. Zawarli go: Król Szwecji, Elektor Brandenburski, nasz rodzimy Bogusław Radziwiłł, no i właśnie Książę Siedmiogrodu Jerzy Rakoczy. Ten ostatni miał otrzymać całą Małopolskę i część Mazowsza (z Warszawą), a także tytuł ... króla Polski. Traktat ów spotkał się (jeszcze przed zawarciem go) z wielkim sprzeciwem na Węgrzech, głośno protestowała nawet żona Rakoczego. Na prózno, Rakoczy z wojskiem już w styczniu 1657 r. przekroczył Karpaty i wtargnął do Małopolski.
No cóż, nasi przodkowie poradzili sobie i z tym strumieniem potopu. Najpierw hetman polny koronny Jerzy Lubomirski zastosował taktykę odpłacania „pięknym za nadobne” i w czerwcu 1657 r. na czele 40-to tysięcznej armii przekroczył Karpaty i zaczął pustoszyć północny Siedmiogród. „Palił, ścinał, gdzie tylko zasiągł, wodę a ziemię zostawił” (cyt. za Pawłem Jasienicą).
Ostateczna klęska spotkała Rakoczego pod Międzybożem na Podolu, nad rzeką Boh. Do walnej rozprawy jednak nie doszło, Rakoczy poddał się i przyrzekł zapłacić Polsce kontrybucję. Przyrzeczenia tego nie dotrzymał. I dotrzymać nie mógł, gdyż Sułtan Mahomet IV (formalnie wspierający Jana Kazimierza) pozbawił go władzy lennej w Siedmiogrodzie.
I to by było na tyle.
Pisałem trochę z pamięci, głównie jednak z zacytowanej „literatury przedmiotu”. Gdyby w tekście były jakieś nieścisłości, alby gdyby ktoś chciał go uzupełnić, to chętnie poczytam na ten temat.
Pozdrawiam

kasandrra
16-05-2003, 23:20
NO A JA W SPRAWIE TYCH ZYDÓW własnie.

czy ten cmentarz w Lutowiskach to z 39?
jak pytałam miejscowych gdzie to mruczeli i odwracali głowe.
hmmm..
kasandrr

Jaro
17-06-2004, 22:31
NO A JA W SPRAWIE TYCH ZYDÓW własnie.

czy ten cmentarz w Lutowiskach to z 39?
jak pytałam miejscowych gdzie to mruczeli i odwracali głowe.
hmmm..
kasandrr



przegladalem archiwum i znal;zlem tego posta, a ze nie ma odpowiedzi to pozwole sobie odpisac
22.VI.1942 r. Niemcy urządzili masakrę Żydow. Zginęło ich w masakrze około 650. Zostali rozstrzelani na północ od kościoła