PDA

Zobacz pełną wersję : Troche wspomnień:))



mniszek
03-12-2009, 21:59
Przejechane kilometry dają znać o sobie. Bolą mnie ramiona i oczy. Będę musiała zrobić gdzieś przerwę. Zastanawiałam się gdzie. ale zobaczyłam napis- Polańczyk .Już jestem w domu. Zmęczenie znika. Uśmiecham się na myśl o domu. Nareszcie zobaczę rodziców i znajome kąty.
Tuż przed Werlasem robie przerwę. Zatrzymałam się w miejscu,w którym stawałyśmy zawsze wracając do domu. Wysiadam z samochodu i zaciągam się aromatem lasu. Po łące dostojnie spaceruje bocian.
-Cudnie tu!
Z tego miejsca był najlepszy widok .Całą wioskę miałam jak na dłoni.
Piękno jest w rzeczach prostych. Tak zawsze mówiła moja przyjaciółka. Wtedy śmiałam sie z tego.
Co tu może być pięknego?Nic się nie zmieniało .Ci sami ludzie,ta sama droga i codziennie wszystko to samo .Nuda. Tak wtedy myślałam.
Teraz,gdy jestem tu tylko gościem, widze to piękno Ba,uważam,że nigdzie na świecie nie ma takiego bogactwa kolorów. Tylko natura może stworzyć coś tak pięknego
Zawsze tutaj losowałyśmy kto pojedzie dalej samochodem. Reszta biegła do domu przez łąkę. Trzydziestoparoletnie.kobiety jak sarenki Zapominałyśmy o wieku.
Mój dom się nie zmienia. Pachnie tak samo miodem i ziołami. Mama wie,że po to przyjeżdżamy.
Zawsze przyjeżdżała nas spora grupa przyjaciół. Dziś jestem sama. Może to i dobrze. Będę mogła powspominać i przemyśleć wszystko. Odpocząć. Jasny gwint,nareszcie odpocznę.
Z czułością oglądam miejsce,gdzie dorastałam Mój pokój wydaje się taki mały,ale jest w nim cała moja młodość. Na ścianach wiszą zdjęcia robione przy okazji przyjazdów tutaj. Dopiero teraz widzę jak się zmienialiśmy.Tylko radość ze spotkania i pobytu tutaj zawsze ta sama. Na każdym zdjęciu roześmiane twarze.
-Znalazłam zeszyt
Mama podała mi niebieski brulion
-Czy to?
-Tak
To był zeszyt Basi. Miała zawsze jakiś przy sobie. Ciągle coś pisała albo rysowała. U mnie w mieszkaniu też został notes i często czytam jak potrzebuje odpowiedzi na jakieś pytania.
Otwieram na jakiejkolwiek stronie i czytam zapisaną myśl. Śmieszne ,jak na kobietę w moim wieku. Teraz też otwieram -To czego się boisz bywa najlepsze-Tak często słyszałam to zdanie,gdy walczyłam z różnymi lękami.
-Idę na wzgórze
-Teraz
-Tak ,to nasza pora
Zawsze po pracy w polu szliśmy na nasze wzgórze .To jest najwyższe wzniesienie w mojej wiosce .Nie ma nazwy,bo przez lata nie doszliśmy do porozumienia. Było tyle nazw,ile było nas.
Idąc na wzgórze zobaczyłam wiele zmian. Tutaj też docierają już turyści,którzy potrzebują wygód i przygotowuje się dla nich domy,place zabaw i nawet basen wybudował sąsiad. Zostały jeszcze na szczęście ślady starych czasów. Jest nasz dom w którym straszy. Mieliśmy go kupić i zaprzyjaznić się z tymi duchami. Basia nawet spędziła tam noc,ale nikt i nic nie chciało ją straszyć. Była zawiedziona.
Przed wejściem na wzgórze stoi maleńka kapliczka. Znależliśmy ją w lesie i wspólnymi siłami odnowili. Jest piękna i taka cicha..Zmusza mnie do przystanku i zadumy. Takie było nasze założenie,gdy stawialiśmy ją w tym miejscu .Wszyscy,którzy wjeżdżają na pola muszą ją zobaczyć.
Dotarłam na czas. Słońce już zachodzi. Na szczycie jeszcze myszkują ostatnie kolorowe promyki. Trawa wygląda,jakby ktoś rozlał wszystkie kolory farb. Mieni się tęczowo.
Piękny widok. Zobaczyłam starego przyjaciela Stracha. Zrobiłyśmy go w zeszłym roku,żeby mieć męskie towarzystwo. .Baśka zrobiła całą sesje zdjęciową z najprzystojniejszym facetem w Bieszczadach. Jakoś się trzyma staruszek.
-Cześć przyjacielu,trzeba Ci zmienić ubranko


Rozejrzałam się dookoła. Wszystko jest takie jak zawsze. Jak to dobrze.
Na wprost widać Soline,na lewo Plańczyk,na prawo mój Werlas,a za plecami daleko,daleko ciągnące się pasma pól i łąk przecięte drzewami. Cudowny widok.
Na tamie zapaliły się światła. Na niebie zaczęły pojawiać się gwiazdy. Dzisiaj były wyjątkowo nisko. Jest Mleczna Droga i Kasjopea. Prywatna własność mojej przyjaciółki. Kiedyś dostała w prezeńcie od ojca na gwiazdke. Znała niebo na wylot .Potrafiła opowiadać o wszystkich gwiazdach. Nawet czasami sama wymyślała legendy,jak brakło tych zapisanych .Kładliśmy się na trawie,patrzyli w niebo,a ona grała na gitarze i snuła opowieści. Maiła taki ciepły,bardzo kojący głos.
Najśmieszniejszy był początek naszej przyjażni. Zupełnie,jak z horrou,ale to już inna historia.