Zobacz pełną wersję : Zimowa jazda samochodem
gilgamesz
17-12-2009, 01:08
Na początku chciałbym się przywitać :)
Wiem, że to nie grzecznie, przychodzić i od razu prosić o pomoc lecz wolę prosić o nią teraz niż w sytuacji "kryzysowej"
Pierwszy raz wybieram się w góry zimową porą. Wyruszam ok 3:30 z Łodzi w dniu 27.12 i zamierzam dotrzeć do miejscowości Huzele :)
I tutaj pojawia się pierwsze czysto techniczne pytanie... czy dam radę bez łańcuchów dojechać do Huzele, zostawić auto i za parę dni wrócić do Łdz ? :) Kierowcą jestem od 4 lat , ze 100 tys. km za mną jednak trochę mam obawy. Czy słusznie ?
Chciałbym również abyście doradzili co warto zobaczyć, a czego nie znajdę w przewodnikach i na mapach "ze stacji" ??
Z góry dziękuję za pomoc
Pozdrawiam
Powinieneś mieć łańcuchy. Prawdopodobnie dasz sobie radę także bez. Huzele nie leżą na końcu świata, ale zima może spłatać figla.
Pozdrawiam
Długi
Przez ostatnie kilka lat w okolicach świąt to o "prawdziwym" śniegu można było pomarzyć. Podobnie będzie i w tym chyba.
Co do łańcuchów, to w najgorsze zimy nawet za Jabłonkami się przydawały.
Do Huzeli dojedziesz bez nich bez problemu nawet jak sypnie śniegiem.
Oczywiście w razie czego można je mieć, ale jadąc na sylwestra pewnie liczysz ile to butelek wódki by kupił zamiast tego ustrojstwa;)
Pozdrawiam:)
lancuchy w bagazniku nie ciezkie.. ja tam zawsze zima wole je miec... i łopate!! :D nieraz sie przydalo!
A ile czasu jest na zwrot towaru?nierozpakowanego oczywiście?
Bo kolega na zloty zawsze kupuje i po weekendzie oddaje.
Jak się w ustawowym terminie zmieścisz to kup i oddaj nieruszone jeśli się nie przydadzą :razz:
Odnośnie łańcuchów. Kupisz i juz nie oddasz:) koniecznie potrenuj kilkakrotnie gdzieś zakładanie na koła. Pamiętaj o dociągnięciu zapięć po kikudziesięiu metrach:) ja zlekcewazyłem i zerwałem pod Żebrakiem zeszłej wiosny. Jest troszke głośno jak w małym czołgu, ale za to jedziesz jak mały czołg:D
maciejka
17-12-2009, 15:43
Odnośnie łańcuchów. Kupisz i juz nie oddasz:) koniecznie potrenuj kilkakrotnie gdzieś zakładanie na koła. Pamiętaj o dociągnięciu zapięć po kikudziesięiu metrach:) ja zlekcewazyłem i zerwałem pod Żebrakiem zeszłej wiosny. Jest troszke głośno jak w małym czołgu, ale za to jedziesz jak mały czołg:D
Dzięki, jako, że też wybieramy się po świętach w Biesy to bardzo nam się ta rada może przydać.
Koniecznie polecam również zabranie raków. Po wyjściu z załańcuchowanego auta można się pośliznąć i złamać nogę lub nadgarstek. Warto wziąść również worek (lepiej dwa) piasku lub żużlu do ewentualnego podsypania na podjazdach. Przydatna jest również solidna szufla lub lepiej pługofrezarka...
tkamieniarz
23-12-2009, 00:00
proponuje pozyczyc plug wirnikowy - tak na wszelki wypadek :D
dziabka1
24-12-2009, 07:51
proponuje pozyczyc plug wirnikowy - tak na wszelki wypadek :D
Na obecną pogodę to raczej łódź. Albo chociaż kajak... :D
..albo żółta łódź podwodna!
dziabka1
24-12-2009, 08:08
..albo żółta łódź podwodna!
Po krótkim czasie przestałaby być żółta :D
A z drugiej strony, Wuko, jak to przeczytałam, to od razu zobaczyłam żółta łódź podwodną majestatycznie płynącą po Solinie... Wyobraźnia to straszna rzecz :)
gilgamesz
26-12-2009, 22:38
Dziękuję wszystkim za rady :)
Za parę godzin wyjeżdzam, jak wrócę to zdam relację :)
Pozrawiam
Koniecznie-czekamy!Powodzenia!
Odnośnie łańcuchów. Kupisz i juz nie oddasz:) koniecznie potrenuj kilkakrotnie gdzieś zakładanie na koła. Pamiętaj o dociągnięciu zapięć po kikudziesięiu metrach:) ja zlekcewazyłem i zerwałem pod Żebrakiem zeszłej wiosny. Jest troszke głośno jak w małym czołgu, ale za to jedziesz jak mały czołg:D
Ale słyszałem, że jadąc z łańcuchami zawieszenie bardzo dostaje.
tomas pablo
30-12-2009, 14:29
Różne rzeczy ludziska powiadają..na łańcuchach nie jedziesz zazwyczaj długo.A inaczej się nie da.Nawet terenówką nie wszędzie da się podjechać .
ja żałuję , że u nas nie można (tak jak np.w Szwecji ) zimą jeżdzić na oponach z kolcami :cry:
miałem napisać to co tomas. Łańcuchy wozi sie w bagażniku i zakłada kiedy zachodzi potrzeba i w zależności od umiejętności kierowcy. Idealne sa na białych wyślizganych drogach gdzie koleiny potrafia postawic auto w przeciwnym kierunku do zamierzonej jazdy :D Każdy ma swoją granicę poczucia bezpieczeństwa i kiedy czuje sie niepewnie zamienia autko w czołg.Nie ma co sie oglądać że obciach i udawoć starego wygę: liczy sie bezpieczeństwo własne ,pasażerów i inych użytkowników dróg
Wydaje mi sie, że preferowane są auta z napędem na przednie koła - wspaniale wyciągają auta z zakrętów. Te lepsze auta z napędem na tył jak BMW i Maluch 126p maja tendencje do pchania autka naprzód nawet ze skręconymi kołami:))) jeden z kamratów eksperymentował z łańcuchami przy swym niezwykłym maluszku i "widziałem wzrokowo" w/w mankamenty.
P/S miałem przypadek wczesną wiosną po roztopach że zakopałem sie beznadziejnie na gruntowej drodze. na szczęście miałem saperke i łańcuchy. założyłem tylko na jedno koło bo drugie było po oś w błocie. Pomogło! wyjechałem już przy pierwszej próbie:)
tomas pablo
30-12-2009, 18:09
tak-na błocku też się przydają-sam doświadczyłem kiedyś.A saperkę wożę stale !
co do BEZPIECZEŃSTWA -to masz rację.Cmentarze i ośrodki rehabilitacyjne pełne są bohaterów
Z tym bezpieczeństwem to macie na pewno rację. O tym zawieszeniu to tylko słyszałem. Sam nie doświadczyłem. A o napędzie na tylne koła to się zgadza. Mam mercedesa (już niedługo pełnoletniego - będę mógł się przynajmniej z nim piwa napić) z napędem na tył. Na początku tego tygodnia koło Nowego Dworu Mazowieckiego jechałem ośnieżoną drogą jakies 30km/h. I na zakręcie jak mnie obróciło, całe szczęście, że z naprzeciwka nikt nie jechał. Na nasze warunki drogowo-zimowe samochód z napędem na tył to katastrofa. Pewnie jakbym się nim wybrał zimą w Bieszczady, to jak tylko śnieg bym w górach zobaczył, to zaraz łańcuchy na wszystkie koła z pewnością bym założył.
Na nasze warunki drogowo-zimowe samochód z napędem na tył to katastrofa.
Mam autko z napędem na przód,i faktycznie, przy ruszaniu po śniegu pod górkę,przy powolnej jeździe na granicy przyczepności jest świetne.Mam też pancernika tylnonapędowego,wracałem dzisiaj po mocno zaśnieżonych drogach,miejscami z prędkością powiedzmy czterokrotnie większą od Twojej,i owszem, mijałem dwa autka w rowie-przednionapędowe.Zamiast pleść bzdury naucz się jeździć.
tomas pablo
02-01-2010, 14:36
otóż to- każda maszyna ma swoje wady jak i zalety.A ważne są umiejętności i doświadczenie.Irytuje mnie , ze jak są dobre warunki , to wszyscy się ścigają, jeżdżą jak porąbani.A wystarczy trochę śniegu, lodu i trzeba się wlec lewym pasem, za kimś , kto jedzie 20-30 km.( w dodatku taki co ma jeszcze szybkę przetartą na ,, czołgistę,, z czapą śniegu na dachu).
Radziłbym każdemu, który nie jest pewny swojej maszyny i umiejętności, pojechać na jakiś PUSTY plac ( z daleka od innych aut,latarni i drzew) i poszaleć -hamowanie, gwałtowne przyspieszanie, skręty, hamowanie ręcznym itd itp.Lepiej oczywiście-zgłosić się do szkółki doskonalenia jazdy.Opanowanie i zrozumienie praw rządzących poślizgiem-opłaci się !!! Niż póżniej -jęczenie nad rozbitym autkiem....
Ale słyszałem, że jadąc z łańcuchami zawieszenie bardzo dostaje.
Chyba nie bardziej niż w czasie jazdy po kostce granitowej:P Proszę też zauważyć, że w zasadzie na łańcuchach nie grzejemy 90 kaemnaha, czego wielu producentów tego pożytecznego sprzętu nie zaleca.
Derty
PS: U nasz wreszcie śnieżnie i zimowo:D Sylwek na Szrenicy z nocnym podejściem i zejściem dał w d... ale nareszcie było 'górsko';>
Mam też pancernika tylnonapędowego,wracałem dzisiaj po mocno zaśnieżonych drogach,miejscami z prędkością powiedzmy czterokrotnie większą od Twojej,i owszem, mijałem dwa autka w rowie-przednionapędowe.Zamiast pleść bzdury naucz się jeździć.
Mogę się założyć i postawić każde pieniądze, że Ciebie i tego Twojego pancernika też by obróciło i to przy prędkości najwyżej 30 km/h. Nie wiesz, jaki ostry jest to zakręt, jak ubity i wyślizgany śnieg leżał na drodze, a morały prawisz.
Mogę się założyć i postawić każde pieniądze, że Ciebie i tego Twojego pancernika też by obróciło i to przy prędkości najwyżej 30 km/h. Nie wiesz, jaki ostry jest to zakręt, jak ubity i wyślizgany śnieg leżał na drodze, a morały prawisz.
Nie prawię żadnych morałów,może by i obróciło dowolne autko w takich warunkach,choć jeżdżę po górach sporo lat,i jeszcze się (odpukać) nie zdarzył taki przypadek.Tylny napęd daje 100% kontroli nad samochodem,jeżeli się potrafi go odpowiednio wykorzystać.Przedni w górach jest dzielniejszy,ale kontrola nad nim dużo bardziej skomplikowana.
Ja tylko twierdzę że gadasz bzdury dezawuując tylny napęd w zimie.
Świetnie to widać na Podhalu, czy w Krynicy obserwując miejscowych zdobywających dowolne wzniesienie polonezem czy mercem często na łysych,letnich gumach po lodzie czy śniegu,a chwilę po tym Poznaniaków czy Gdańszczan próbujących tą samą drogę przebyć np w Audi czy innym przednionapędowcu,w zimowych gumach :twisted: Doskonale widać że kluczem do sukcesu są umiejętności,a połączone z techniką czynią cuda.Sama technika (superwózek+jełop za kółkiem) jest niestety bezradna.
A o równinach nie piszę,bo tam się da dojechać czym się chce,gdzie się chce i jak się chce,niezależnie od warunków.
Moim zdaniem łatwiej jest opanować umiejętność bezpiecznej jazdy w tak trudnych zimowych warunkach jeżdżąc z napędem na przód. Tak przynajmniej było w moim przypadku.
No i Maks pochodzi z okolic Warszawy, więc nie wymagaj Browarze od niego, by dorównywał doświadczeniem ludziom, co jeżdżą w takich warunkach codziennie;)
Natomiast zgadzam się, że techniczne parametry, czy jakieś gadżety zapewne nie wystarczają.
PS: U nasz wreszcie śnieżnie i zimowo:D
Oby tak się utrzymało ze trzy tygodnie jeszcze.
http://moto.onet.pl/19005,1,specjalny.html?node=19005
właśnie wróciłem. Jechałem awd, wróciłem z napędem na tył. napęd na 4 laczki to jest zdecydowanie coś co zadowoli każdego. I nie dam sobie powiedzieć że nie. Przekonałem się sam, i pasażerów też. Po wizycie u mechanika i wsadzeniu przedniego wała za siedzenie, miałem cyrk z podjazdem pod przekaźnik w stronę Mucznego. Po roztopach chwycił mróz, lekka d... napędzająca ciężki motor na przodzie, do tego brak mojej wprawy.... no i miałem masę główkowania. Ale dało radę. Uważam że jeśli już nie awd, to lepiej napęd na tył. Jedne koła kręcą, drugie skręcają, rozwiązanie napędu na przód (kiedy koła napędzają i nadają kierunek jazdy a d... bezwładnie wlecze się za silnikiem..... ) do mnie wcale nie przemawia. Btw który napęd widać jak siada rozruch auta: kto widział żeby auto było ciągnięte? Wszyscy pchają auto- bo jest łatwiej. Z mechaniką auta też tak jest. Wózki w sklepach też są pchane na ogół a nie ciągnięte. Jedni wolą mimo wszystko ciągnąć, niż pchać :) ot co. Że niby łatwiej... a wystarczyłoby pomyśleć - tak jak mi, zapakować pakę metrówkami, i już problemu nie było :)
bertrand236
04-01-2010, 00:43
... do mnie wcale nie przemawia. Btw który napęd widać jak siada rozruch auta: kto widział żeby auto było ciągnięte? Wszyscy pchają auto- bo jest łatwiej. Z mechaniką auta też tak jest. Wózki w sklepach też są pchane na ogół a nie ciągnięte. Jedni wolą mimo wszystko ciągnąć, niż pchać :) ot co. Że niby łatwiej... a wystarczyłoby pomyśleć - tak jak mi, zapakować pakę metrówkami, i już problemu nie było :)
1. Nie musi do Ciebie to przemawiać, ale wolę napęd na przód i tyle.
2. Ja widziałem ciągnięte auto i to nie raz. Nawet Twoje zaciągałem. Zapomniałeś? A jeżeli myślisz o fizycznym ciągnięciu auta przez człowieka, to niedorzeczne to jest. Łatwiej zaprzeć się całym ciałem o kastę niż ciągnąć linę. Ciągnięcie auta, to nie przeciąganie liny pomiędzy dwoma drużynami.
3. A widziałeś w sklepie taki wózek, co się paleciakiem nazywa? ;) Z reguły jest ciągniety, a nie pchany. Ciekawe dlaczego?
Pozdrawiam
otóż to- każda maszyna ma swoje wady jak i zalety.A ważne są umiejętności i doświadczenie.Irytuje mnie , ze jak są dobre warunki , to wszyscy się ścigają, jeżdżą jak porąbani.A wystarczy trochę śniegu, lodu i trzeba się wlec lewym pasem, za kimś , kto jedzie 20-30 km.( w dodatku taki co ma jeszcze szybkę przetartą na ,, czołgistę,, z czapą śniegu na dachu).
Radziłbym każdemu, który nie jest pewny swojej maszyny i umiejętności, pojechać na jakiś PUSTY plac ( z daleka od innych aut,latarni i drzew) i poszaleć -hamowanie, gwałtowne przyspieszanie, skręty, hamowanie ręcznym itd itp.Lepiej oczywiście-zgłosić się do szkółki doskonalenia jazdy.Opanowanie i zrozumienie praw rządzących poślizgiem-opłaci się !!! Niż póżniej -jęczenie nad rozbitym autkiem....
nie kazdy pusty zasniezony plac jest taki sam...a sa takie drogi ktore pozornie wygladaja na niezle a jak sie okazuje wszystkie autka przy predkosci 20-30km/h i tak jada bokiem...niezaleznie od gabarytow, napedu i umiejetnosci kierowcow..(i chyba nie ma mozliwosci by to zmienic , bo niektorzy nawet probowali wyjsc i pchac swoje autka, ale sie nie dalo za bardzo utrzymac na nogach i wszyscy sie przewracali) co bywa ciekawe zwlaszcza przy obecnosci tych ogromnych stromych rowow ktore teraz w wielkim umilowaniem wszedzie kopia...
wydaje mi sie ze najgorsze co moze nas spotkac na drodze to obecnosc kierowcy przekonanego o swoich wybitnych umiejetnosciach, nieomylnosci i doswiadczeniu... czasem lepiej wykazac troche pokory wzgledem warunkow, wrocic do domu o godzine pozniej ale w jednym kawalku...
a szkolki doskonalenia jazdy - to brzmi dobrze! kazdy aby moc jezdzic zima powinien miec obowiazek zaliczenia takowej- bo zrobieniem prawka latem niekoniecznie uczy umiejetnosci potrzebnych zima..
Napęd na przód daje to, że nie zarzuca tak na boki w sytuacji wjechania w lód, czy zbyt mocnego wciśnięcia gazu. Doświadczenie doświadczeniem, ale zdarzyć się może to każdemu.
Zbyt lekka w stosunku do reszty pojazdu d... swoje też robi.
Nie bez powodu co niektórzy wożą krawężniki w bagażniku;)
Jestem za "przodem":)
PiotrekF
04-01-2010, 08:52
Pozwolę sobie ...
Napęd na tył -piękna rzecz ,pod warunkiem odp. opon i odpowiedniego dociążenia tyłu.
Na "łysych" letnich oponach nie ruszy się z pod "bloku" (jak posypie), nie mowiąc już o pokonaniu podjazdu lub górki (jako anegdotę bym to ...). A jeśli już taki kierowca mimo wszystko jakoś wyjedzie i jest na drodze , to jest po prostu zawalidrogą ,Nie można mieć pewności ,że w porę zatrzyma auto lub przeprowadzi prawidłowy manewr.
Tak się jeżdziło dwie trzy dekady temu. Brak opon wymuszał by sobie radzić i jakoś sobie radzono,brak (tylu) samochodów na drodze też miał swóje zalety.
Dziś potrzebna do jazdy jest też wyobrażnia (zaraz po umiejetnościach)
PF
Na mechanice się nie znam,ale rowy o których buba wspomniała są przerażające.W okolicy Rzeszowa wyglądają jak fosy obronne.Podobno mieści się w takim bus a autko,które by wpadło dachem jest w nim zanurzone po same koła (były już takie przypadki!Trudności z wydobyciem ogromne.
heheh:) nie ma mnie w domu więc czytam forum dorywczo. Widze że zrobił tu sie goracy temat:D jak to na forum:)
Ja w temacie tylnego napędu: pojechałem kiedyś z podleśniczym z Bukowca do Baligrodu na odprawę. Gdy ruszaliśmy rano zaczął padać śnieg. Jako że na brodach za Wolą Górzańską potęga wody i lodu nas nie przepuściła pojechaliśmy skrótem przez Szkółki i Markowską (droga utwardzona ale często dziurawa i zryta przez zrywke ale polecam uwadze w awaryjnych sytuacjach) ... no więc śmigneliśmy przez Markowską i po chwili byliśmy już w nadleśnictwie. tam zeszło nam troszke czasu do 15. znudzony monotonnym mamrotaniem sprawozdawców zerkałem na ogromne płaty śniegu wirujące coraz gęściej za oknem. Wsiadając do maluszka zabraliśmy dwóch znajomych. ilość świeżego śniegu kazała nam wybic sobie z głowy poranny skrót. Pojechaliśmy malowniczą bieluśką drogą okrężnie przez Hoczew. Do Berezki widzieliśmy dwa trzy auta zaparkowane w rowach. Najfajniejsze czekało nas za Berezką... Dość stomy podjazd którego latem raczej sie nie zauważa: w zasięgu wzroku cztery "porządne" auta powbijane w pobocza. Karol zatrzymał autko poskrobał sie po głowie i zarządził: załoga na tył! :D Nie wiedziałem o co biega ale posłusznie wysiadłem razem z pasażerami. Po chwili trzech chłopa smaganych wiatrem stało na tylnym zderzaku trzymając sie bagażnika dachowego. A dzielny pomarańczowy maluszek z porządnie dociążonym tyłem śmiało i bez łańcuchów szturmował szczyt mijając czekających na piaskarkę... Ot ... taka przypowieść z życia jak sobie potrafią radzić ci jak Wy to mówicie "tubylcy":)))
może to wyglądało śmiesznie ale skuteczne:)
Śmiesznie to nie wygląda!Historyczną syrenkę-Karolcię, obciążało siedząc na masce dwóch rosłych panów.Droga Michniowiec-Lipie a śnieg po kolana!
Po chwili trzech chłopa smaganych wiatrem stało na tylnym zderzaku trzymając sie bagażnika dachowego. A dzielny pomarańczowy maluszek z porządnie dociążonym tyłem śmiało i bez łańcuchów szturmował szczyt mijając czekających na piaskarkę
Metoda skuteczna i znana chyba wszystkim "góralom"
- taki sam obrazek mam w głowie zprzed lat z Korbielowa chyba (?), jak "miejscowy" maluszek z podwójnym dociążeniem na zderzaku śmigał pod górkę (między zadziwionymi narciarzami co w dół śmigali...)
:razz:
Dobre dociążenie tyłu pomaga niezwykle, tylko co ma zrobić samotny kierowca? Taki łatwiej wymanewruje mając ciąg z przodu, w każdym razie mniejsze ryzyko rzucania się po poboczach.
Co do nagłej ilości aut w rowach, to nie można zapominać o specyficznych warunkach typu czarny lód, czy różnicy oblodzenia dróg wśród pól i lasów, na wzniesieniach, czy mostach.
Jedyne "pole" jakie autem zaliczyłem było właśnie w takim miejscu. Byłem jednym z kilku aut lądujących poza drogą w przeciągu kilkunastu minut, nie muszę dodawać, że w tym samym miejscu.
No ale każdy następny już przejeżdżał w dużo większa ostrożnością i nieufnością do swego sprzętu i panujących warunków...pewnie z dumą sie prężąc, że jemu się udało, bo to umiejętności i ten lepszy napęd na ...przód / tył / obie osie *niepotrzebne skreślić.
Zapewne konkluzja będzie taka sama jak w przypadku wyższości świąt...każdy jeździ tym co ma i jeśli nauczył się radzić sobie, to sobie to chwali;)
Zapewne konkluzja będzie taka sama jak w przypadku wyższości świąt...każdy jeździ tym co ma i jeśli nauczył się radzić sobie, to sobie to chwali;)
miałem dopisać do mojego postu "morał z tego wyciągnijcie sami" ale widze że słusznie nie dopisałem. vm2301 idealnie odcyfrował moje intencje...
Grunt, by to nie nas oglądali w rowach;)
... Po chwili trzech chłopa smaganych wiatrem stało na tylnym zderzaku trzymając sie bagażnika dachowego. A dzielny pomarańczowy maluszek z porządnie dociążonym tyłem śmiało i bez łańcuchów szturmował szczyt mijając czekających na piaskarkę...
Mieliśmy z Teosiem i Jędrkiem podobną przygodę ale jadąc Trampolo kombi (Trabant z silnikiem od Polo).Pewni będąc że mamy łańcuchy,rzuciliśmy się na skrótową drogę z Chabówki na Rdzawkę.Ona jest do zdobycia na jedynce,taka cholerna stromizna.Dojeżdżamy,wyciągamy łańcuchy...nie ten rozmiar :cry: .Próba podjazdu przodem ze mną i Teosiem na błotnikach nieudana.Dopiero odwrócenie auta tyłem do przodu,otworzenie klapy tylnej coby kierowca miał wiew i jednoczesne dociążenie błotników nami zostało zwieńczone sukcesem.No i był dodatkowy bonus-miny obserwatorów-bezcenne :mrgreen:
Pozwoliłem sobie zmienić tytuł na bardziej adekwatny, pozdrawiam :razz:
Dopiero odwrócenie auta tyłem do przodu,otworzenie klapy tylnej coby kierowca miał wiew i jednoczesne dociążenie błotników nami zostało zwieńczone sukcesem.No i był dodatkowy bonus-miny obserwatorów-bezcenne :mrgreen:
a jakie zarabiste miny maja wszyscy jak sie tak jedzie przez miasto ;) kiedys musialam odwiezc pod dom auto majace automatyczna skrzynie biegow ktora sie zepsula... i dzialal tylko wsteczny.. jakies 10km/h i dalo rade :) nie bylo osoby na chodniku ktora by nie stanela jak slup soli a inne auta zachowywaly sie grzeczniej niz jak jedzie rozpedzona ciezarowka strazy pozarnej na sygnale waskimi uliczkami ;) az sie dziwie ze nikt policji nie wezwal ;)
hormon_so
15-01-2010, 07:18
Ja mialem kilka przygod z ta cudowna zima w Bieszczadach. :) Zwazywszy ze mieszkam w tym pieknym zakatku kraju to jakos daje sobie rade osobowka. Jednak raz pracujac w Orlen Transport wyslano mnie do bodaj najbardziej wysunietej stacji w Bieszczadach mianowicie w Smolniku. Jadac w tamta strone bylo ok natomiast po spuszczeniu paliwka gdy cysterna byla pusta i zbyt lekka na obciazenie tylnej osi ciagnika siodlowego zaczal sie taniec na lodzie. Swiezy snieg jest najgorszy bo nie mozna zalozyc lancuchow. A na samych oponkach to tragedia. Pamietam tylko ze przy koncu gorki miedzy Lutowiskami a Czarna sie juz modlilem... :) przejechalem przez szczyt z predkoscia moze 5km/h. Dalej bylo na szczescie latwiej. Druga historia zwiazana z ta sama gora to jak moj zmiennik dostal ta stacje i w zime probowal tam dojechac. Juz w Ustrzykach zalozyl lancuchy i jazda. Zatrzymal sie za kopalnia w Czarnej pod gorka. Akurat mialemn wolne i bylem w Solinie. Zadzwonil do mnie ze trzeba go stamtad sprowadzic bo sobie nie poradzi. No to w Subarke i na ratunek. Sprowadzalismy go z tej gory okolo 2 godzinki. Tylem az do Czarnej. :) Dla bezpieczenstwa ubralismy kamizelki odblaskowe i na CB zaraz mowili ze policja go sprowadza... :) Fajna zimowa przygoda z dreszczykiem emocji bo mial na sobie okolo 7000 ltr benzyny i 10000 ltr diesla. Ale jakos sie udalo.
Pozdrawiam.
Apropos jeżdżenia - nie zapomnę mojej przygody w zeszłym roku- wylądowaliśmy w Brzegach Górnych- to był luty- cały dzień było ok, a potem tak walnęło śniegiem, że drogi nie było widać- chcieliśmy po zejściu z Caryńskiej wylądować w Chatce Puchatka. Niestety poziomo padający śnieg nam to uniemożliwił, więc zaczęliśmy strategiczny wycof do Bacówki pod Małą Rawką. Drogi pod 20 cm śniegu a tu nagle 3 gości z jeepami- nie jechali na Wyżniańską, ale stwierdzili że nas podrzucą;) Jazda po drodze, której nie ma to jest coś;) I jeszcze na stopa po ciemku w środku Bieszczadów:D
http://www.fijak.pl/index.php?option=com_morfeoshow&task=view&gallery=1&Itemid=23&lang=pl#5328031623073511697/1
Kiedyś zimą siedziałem sobie wieczorem przytulony pleckami do ciepłego pieca. CB szumiało sobie na kanale wywoławczym w nasłuchu dla DXów. A zima była piękna śnieżna i mroźna. Dlatego zapas drewna poukładanego cieszył moje oczy jak sztabki złota...
Na krótko przed północą usłyszałem wywołanie ogólne do wszystkich - bardzo silny sygnał bliziutko mnie. Odezwałem sie. Gość zdenerwowanym głosem powiedział, że stoi ciężarówką z przyczepą za mostem na Rajskiem. Zabrakło mu rozpędu. Zaczął zjeżdżać do tyłu, "złamał sie w pół" z przyczepą i tak został... Prosił żeby jakoś mu pomóc. Nie bardzo widziałem jak, ale powiedziałem mu że postaram sie. Zbiegłem na dół, w kancelarii stał telefon. Taki na korbkę jeszcze (1997rok był) Obudziłem pania telefonistkę w Wołkowyi, razem uradziliśmy że trzeba do straży albo Rejonu Dróg Publicznych... Masa telefonów, narad... krzyczenia w głuchą słuchawkę bo słabo było słychać. Ale po pół godzinie mogłem kierowce wywołać na radiu i powiedzieć że jedzie do niego piaskarka:)
Nawet przez chwile myślałem żeby sobie tam podejść z jakąś ciepłą kawą w termosie ale 6 km z buta... to doszedłbym już po całej tej akcji. wszystko skończyło sie dobrze. ale morał taki żeby uważać z podróżami po nocach w górach. Nie każdy ma CB i już mało kto ma radio w domu na nasłuchu...
A wierzących w telefony komórkowe uprzedzam że nie wszedzie znajdą zasięg :P
Wracając do tematów napędów, przód czy tył to wydaje mi się że gdyby Szef preferował przód to chodzilibyśmy na rękach. I tyle.
Wracając do tematów napędów, przód czy tył to wydaje mi się że gdyby Szef preferował przód to chodzilibyśmy na rękach. I tyle.
Każdy rodzaj napędu i zawieszenia ma swoje plusy i minusy :roll:
Tak jak pisałeś, każdego się trzeba nauczyć,najgorzej jak ktoś przesiada się z jednego na drugi i zapomina o tym.
Dla tego najlepszy jest napęd na 4 i to wtedy jak ty możesz decydować o tym kiedy załączyć , a nie stały rozdział i to jeszcze w różnych % na oś.:roll:
Ps. a.... Szef nie zna się na tym, bo tam nie ma zimy ;) i jego noszą ,a nie jeżdzi sam
Każdy rodzaj napędu i zawieszenia ma swoje plusy i minusy :roll:
Oczywiście, ale opinie na temat tylniego napędu pochodzą jeszcze z czasów Polonezów:mrgreen:. Troszkę się teraz samochody zmieniły choć tylni napęd i mocny silnik to dla niedoświadczonego kierowcy jest niezłe wyzwanie. Autka z przednim napędem nigdy nie miałem, to i na temat jego zalet czy wad nie wypowiadam się:-D. Dla mnie napęd na tył jest OK i nie mam zamiaru tego zmieniac, chyba że może kiedyś 4x4, ale nie terenówka.
"Każdy rodzaj napędu i zawieszenia ma swoje plusy i minusy", napisał joorg, i słusznie. Reszta zależy od kierowcy i od poziomu opadu, przez 2 metry się nie przejedzie, chyba że za pługiem.
Piszemy o wszystkim, jakoś umykają uwadze kolce :!:
włóczykij
17-01-2010, 17:38
Autka z przednim napędem nigdy nie miałem, to i na temat jego zalet czy wad nie wypowiadam się:-D
Miałem kiedyś napęd na tył. Przesiadłem się na przedni i wiem, że nigdy więcej tylniego - jak dla mnie ! Szczególnie zimą.
Z drugiej strony mój znajomy nie chce słyszeć o przednim ...
hormon_so
18-01-2010, 13:22
Polacam na Bieszczady ktores z Subaru. Posiadlem takowe ostatniej zimy i z 4 zimowkami z stalym napedem na 4 koleczka nie bylo problemu na zadnej asfaltowej drodze w Bieszczadach przez cala zime. Niewielkie problemy mialem dopiero jadac z Roztok do Solinki. Ale pol metra sniegu to troche za duzo jak na auto w sumie osobowe. :) Polecam ta marke tak ze wzgledow trakcyjnych, niezawodnosci jak i oryginalnosci. Tylko ta ekonomika :(
pozdrawiam.
Bez przesady.. Tutaj naprawdę nie żyjemy na końcu świata i też mamy cywilizację :) Ale niektórym się wydaje, że jadąc w Bieszczady jadą na koniec świata ehhh... Ostatnio jadę sobie do Lutowisk piękny słoneczny dzień, troszkę lodu na drodze przysypanego śniegiem, czyli norma tutaj :) a przedemną jedzie jakiś idiota mercedesem na jakiejś rejstracji zaczynającej się na E i osiąga prędkość maksymalną 10km/h myślałem, że wyjdę i go walnę.. Dodatkowo miał jeszcze łańcuchy ehh..
Zaś, jeśli mówimy już o jeździe to w lecie nic nie denerwuje mnie bardziej jak to, gdy wracam sobie od mojej dziewczyny z Dwernika i jedzie przedemną jakiś turysta z zawrotną prędkością 30km/h!! Ja wszystko rozumiem, ale to jest karalne jako utrudnianie ruchu!! Szczególnie tyczy się to kierowców na blachach zaczynających się na L (!!!) tak, więc błagam Was jak widzicie, że jedzie za Wami samochód na lokalnych blachach to nie utrudniajcie nam manewru wyprzedzenia.
i jedzie przedemną jakiś turysta z zawrotną prędkością 30km/h!! .
moze widoki podziwial? moze czegos szukal? chyba mial prawo, nie? toz to nie autostrada gdzie zakaz wjazdu pojazdom wolnobieznym...
No jasne, że miał prawo ale nie środkiem drogi! Ja rozumiem, że zwiedzał itd.. ale to utrudnianie ruchu. Jeśli już zwiedza czy coś to niech zjedzie na skrajnie prawą stronę żeby każdy pojazd mógł go bezpiecznie wyprzedzić.
No jasne, że miał prawo ale nie środkiem drogi! Ja rozumiem, że zwiedzał itd.. ale to utrudnianie ruchu. Jeśli już zwiedza czy coś to niech zjedzie na skrajnie prawą stronę żeby każdy pojazd mógł go bezpiecznie wyprzedzić.
nie no jasne..to powinien byl zrobic..
No jasne, że miał prawo ale nie środkiem drogi! Ja rozumiem, że zwiedzał itd.. ale to utrudnianie ruchu. Jeśli już zwiedza czy coś to niech zjedzie na skrajnie prawą stronę żeby każdy pojazd mógł go bezpiecznie wyprzedzić.
No ale takie zachowania nie zależą od miejsca zamieszkania.
Można by stworzyć bez problemu listy "grzechów drogowych" zarówno miejscowych, jak i przyjezdnych. Obie liczyłyby pewnie po tyle samo punktów.
Miejscowi nie zwalniają może dla podziwiania widoków, ale przecież nie przestrzegają przepisów, czy drogowego savoir-vivre'u w 100%.
hormon_so
30-04-2010, 10:39
No ale takie zachowania nie zależą od miejsca zamieszkania.
Można by stworzyć bez problemu listy "grzechów drogowych" zarówno miejscowych, jak i przyjezdnych. Obie liczyłyby pewnie po tyle samo punktów.
Miejscowi nie zwalniają może dla podziwiania widoków, ale przecież nie przestrzegają przepisów, czy drogowego savoir-vivre'u w 100%.
Biję się w pierś i przyznaję bez bicia że często wyprzedzam "turystyczne" blachy dla samej satysfakcji. :) A zaczynające sie na W.. to jak dla mnie płachta na byka.
Wiem że zawodowy kierowca nie powinien tak robić , ale w prywatnym samochodzie nie mogę sie opanować.
Pozdrawiam i wybaczcie.... ;-)
Każdy mógłby się w te piersi bić:wink:
... błagam Was jak widzicie, że jedzie za Wami samochód na lokalnych blachach to nie utrudniajcie nam manewru wyprzedzenia.i jak was już wyprzedzimy i zobaczycie, że leżymy w rowie do góry kołami, to się absolutnie nie zatrzymujcie:mrgreen:
dziabka1
30-04-2010, 14:02
Biję się w pierś i przyznaję bez bicia że często wyprzedzam "turystyczne" blachy dla samej satysfakcji. :) A zaczynające sie na W.. to jak dla mnie płachta na byka.
Wiem że zawodowy kierowca nie powinien tak robić , ale w prywatnym samochodzie nie mogę sie opanować.
Pozdrawiam i wybaczcie.... ;-)
Taaak? A to ciekawe. Ja na ten przykład jeżdżę na blachach zaczynających się na W i co? Nie czuję się wieśniakiem. Wsadzanie wszystkich osób pochodzących z Warszawy do jednego wora uważam właśnie za wieśniactwo. Trzeba rozgraniczyć.
Nie jest tak, że każdy warszawiak albo warszawski kierowca to bandyta i debil...
hormon_so
06-05-2010, 20:35
Taaak? A to ciekawe. Ja na ten przykład jeżdżę na blachach zaczynających się na W i co? Nie czuję się wieśniakiem. Wsadzanie wszystkich osób pochodzących z Warszawy do jednego wora uważam właśnie za wieśniactwo. Trzeba rozgraniczyć.
Nie jest tak, że każdy warszawiak albo warszawski kierowca to bandyta i debil...
Jejku ile jadu.... spokojnie....
Wybacz, ale czy w mojej wypowiedzi zauważyłeś żebym nazwał kierowców z Warszawy wieśniakami albo debilami???? Po pierwsze W.. to także inne miasta nie tylko Wawka. A po drugie 80% leasingu to W..
Sam jeździłem autobusem na rej. WB po bieszczadach i nie uważam się za debila, a za wieśniaka może i tak bo mieszkam na wsi. Ale szczerze to wolę moją wiochę od miasta.
Co do stylu jazdy ludzi z dużych miast jest on powszechnie znany i nam tutaj i we wszystkich miejscowosciach wypoczynkowych w całej polsce.
O ile w mieście trąbią na przyjezdnych i cfaniaczą ich umiejętności w górach już na tyle nie pozwalają i czerwienieją gdy stary passat wyprzedza ich po serpentynach. My poprostu znamy te drogi i wiemy jak sie na nich zachować. Doputy mieszczuchy bedą się kokosić w mieście, to my wieśniaki będziemy im udowadniać że po górkach to inna zabawa.
A jeśli chodzi o twoją osobę, całkiem możliwe że jesteś wyjątkiem, gratuluję. Lecz wyjątek potwierdza regułę.
Pozdrawiam i szerokości.
Tak myślałem, jesteś kierowcą autobusu, pewnie jeszcze pks.
Żadne reguły ani przepisy Cię nie dotyczą, a zwłaszcza ustępowanie pierwszeństwa przejazdu innym.
Polecam czasami spojrzeć w lusterko zanim ruszysz.
hormon_so
07-05-2010, 15:35
Tak myślałem, jesteś kierowcą autobusu, pewnie jeszcze pks.
Żadne reguły ani przepisy Cię nie dotyczą, a zwłaszcza ustępowanie pierwszeństwa przejazdu innym.
Polecam czasami spojrzeć w lusterko zanim ruszysz.
Otóż nie trafiłeś . Jeździłem autobusem wycieczkowym po Biesach, Ukrainie, Słowacji i Węgrzach. Do tego byłem w prawie każdym kraju europy ciężarówką. Obecnie jeżdzę z materiałami niebezpiecznymi po Anglii i gwarantuję ci że wiem do czego służy lusterko. Przeszedłem testy psychologiczne kupę innych szkoleń między innymi "jazdę defensywną" jak pracowałem w Orlenie. Teraz wiem po co przeszedłem ten kurs. Żeby przewidywać błędy drogowe matołów którzy powinni się zastanowić nad swojim sensem przebywania za kierownicą. Uważam że nie ma nic gorszego niż cfaniak z dużego miasta. Jest to według mnie najbardziej niebezpieczny z wszystkich typów kierowców. Wyruzomiałość i ustępowanie drogi dla tekiego mieszczucha nie występują. Nie bez powodu najgorzej jeździ się po miastach.
Jak wszędzie są oczywiście wyjątki.
Pozdrawiam bezpiecznych kierowców i tych co robią po 2000-2500 km tygodniowo. Pewnie zrozumieją o co mi chodzi. Reszta niekoniecznie...
diabel-1410
07-05-2010, 16:42
A może zamiast docinków trochę dobrych rad-np-z góry zjeżdżaj na takim biegu na jakim wjeżdżałeś,dodatkowo międzygaz przy chamowaniu silnikiem?
bartolomeo
07-05-2010, 17:16
Przeszedłem testy psychologiczne kupę innych szkoleń między innymi "jazdę defensywną"
Nauczyciela miałeś do niczego:
często wyprzedzam "turystyczne" blachy dla samej satysfakcji.
nie mogę sie opanować.
stary passat wyprzedza ich po serpentynach
hormon_so
08-05-2010, 00:58
O ile wyprzedzam bezpiecznie to nic się nie dzieje.
Nie mogę się opanować, tak bo siedzę w prywatnym samochodzie i mogę nim robić co uważam oczywiście w zakresie przepisów, które nie zabraniają wyprzedzania Warszafki po śniegu, bo jedzie Jaguarem.
Nigdy nie miałem starego passata ( dałem tylko przykład jako popularny lokalny środek lokomocji ).
A swoją drogą czy niektórzy dogryzanie mają we krwi? Sprawia to tym osobnikom przyjemność? Niepotrzebnie dałem się wplątać w tą wymianę zdań.
Wystarczy jedna szczera wypowiedź że ktoś prywatnie jest normalnym człowiekiem a już rzuca się na niego garść przemądrzałych bufonów odnoszących się do poprzednich wypowiedzi którzy sami najlepiej wszystko wiedzą. Zauważyłem że na tym forum nie lubi się miejscowych, więc nie zamierzam tu więcej wyrażać swoich opinii, bo zdaje się że tylko prowokuje...
Przepraszam kolego diabel 1410 masz absolutna racje powinna się tu odbywać zgoła inna dyskusja.
bartolomeo
08-05-2010, 01:56
O ile wyprzedzam bezpiecznie to nic się nie dzieje. Nic. Jazdą defensywną trudno to jednak nazwać :wink:
Niepotrzebnie dałem się wplątać w tą wymianę zdań.Niepotrzebnie.
garść przemądrzałych bufonówTo też było niepotrzebne.
na tym forum nie lubi się miejscowychNieprawda.
Przepraszam kolego diabel 1410 masz absolutna racje powinna się tu odbywać zgoła inna dyskusja.To daj już spokój "Warszafce" i idź w tym kierunku.
Na którym biegu powinno się zjeżdżać zimą z górki?
Przepraszam kolego diabel 1410 masz absolutna racje powinna się tu odbywać zgoła inna dyskusja.
A z czym tu dyskutować? Ze zlepkiem fobii, kompleksów i stereotypów? Po co, skoro rozmówca ma już pogląd na wszystko: styl jazdy, Warszawę, ludzi z forum... Jak nie masz ochoty słuchać innych, załóż bloga, nikt ci nie będzie mieszał w twoim małym światku.
I zwróć uwagę - jedyną osobą, która kogokolwiek obraziła, jesteś ty sam.
diabel-1410
08-05-2010, 16:35
na jakim biegu z górki zimą-ano na takim żebyś hamulca nie musiał używać.Powód jak myślę jest Ci znany-zużyte tarcze,klocki hamulcowe,w najgorszym przypadku szlag trafi cały układ hamulcowy.Międzygaz dodanie gazu przy redukcji biegów na śliskiej nawierzchni w celu uniknięcia zblokowania kół pojazdu
Jesus Christ! Ależ tu rozgorzała dyskusja przez ten mój post. Panowie wrzućcie na luz! Fakt, że ja też jeżdzę bardzo szybko po lokalnych drogach i bezcenne są miny turystów, którzy widzą jak ich wyprzedzam po serpentynach hahaha :). Pozatym ja osobiście nie mam nic do kierowców jeżdzących na blachach zaczynających się na W, a nawet wręcz przeciwnie uważam, że w Warszawie jest dynamika jazdy jak mało gdzie. Według mnie najgorsi kierowcy w PL to Ci mający blachy zaczynające się na literkę L - jak jadę i widzę, że ktoś wykonuje dziwne manewry, albo spowalnia jazdę to zawsze mówię, że pewnie lubliniak i niestety rzadko się mylę .. Swoją drogą nie wiem z czego to wynika? A pozatym rozmawiając z innymi kierowcami, którzy jeżdzą duuużo po Polsce okazało się, że podzielają moje zdanie.
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.