PDA

Zobacz pełną wersję : Brenzberg



andrzej627
18-04-2010, 19:12
Jest tam jeszcze parę tematów do wyhaczenia
np. przysiółek Brenzberg, którego nazwa jednoznacznie kojarzy się z niemieckim (jóżefińskim) osdnictwem,
a który to na mapie Krukara stał się szczytem na sąsiednim paśmie.
p.s. dla jasności : Brenzberg leżał w połowie drogi pomiędzy Mucznem a Dźwiniaczem.

Brenzberg to była nazwa gajówki,można jeszcze w terenie znaleźć ślady.

Tylko uważajcie, bo można wpaść do pozostałości studni. Nie zauważyłem jej kiedyś.
pozdrawiam

Gdzie właściwie stała ta gajówka?

We wrześniu w drodze z Mucznego do Dydiowej próbowaliśmy przejść przez to miejsce, ale czas nie pozwolił nam odnalezienie śladów gajówki. Na załączonych obrazkach widać początek naszej wędrówki na tle map Compassu i Ruthenusa.

Brenzberg na tych mapach pokazany jest w rożnych miejscach. Chcę się tam znowu wybrać w maju. Której mapie mam wierzyć?

Piskal
18-04-2010, 19:55
Andrzeju, zamawiam miejsce na tę wycieczkę!

don Enrico
18-04-2010, 19:59
Ciekawa sprawa. Może obie lokalizacje są prawidłowe ?

Browar
18-04-2010, 20:02
Generalnie druga mapa.Gajówka była tam gdzie na drugiej mapie jest zachodni koniec polany z nazwą.

Piskal
18-04-2010, 20:07
Na mapie Ruthenusa zwróć uwagę na ślad gps i stokówkę po drugiej stronie Jeleniowatego. Jest przesunięcie w lewą stronę, więc Don może rzeczywiście ma rację. Brenzberg jest na tej polance, na którą poszliśmy z SB, wy czekaliście, dlatego nie ma śladu gps.

Misieg
18-04-2010, 20:19
Na mapie Ruthenusa zwróć uwagę na ślad gps i stokówkę po drugiej stronie Jeleniowatego. Jest przesunięcie w lewą stronę, więc Don może rzeczywiście ma rację. Brenzberg jest na tej polance, na którą poszliśmy z SB, wy czekaliście, dlatego nie ma śladu gps.

W nowym numerze Bieszczadów jest artykuł o Branzbergu.

bertrand236
18-04-2010, 20:41
Generalnie druga mapa.Gajówka była tam gdzie na drugiej mapie jest zachodni koniec polany z nazwą.

Chyba tam jest studnia
pozdrawiam

andrzej627
19-04-2010, 21:35
Pozwolę sobie zacytować wypowiedź uczestnika naszej wrześniowej wyprawy.

Andrzeju, Piskal twierdził, że miejsce po b. leśniczówce minęliśmy wtedy, gdy się na tym zalesionym szczycie rozdzieliliśmy - ja szedłem wtedy z Piskalem nieco bardziej na prawo od reszty grupy, w której Ty byłeś. Ale Piskal stwierdził to już post factum, na podstawie późniejszych badań kartograficznych, jakie wykonał z Wojtkiem Myśliwcem.
Ja wtedy, i owszem, pamiętam, że przechodziliśmy z Piskalem przez jakąś niewielką polanę. Ale żadnych pozostałości po leśniczówce tam nie zauważyliśmy. Zresztą nie rozglądaliśmy się dokładnie.

Czy potrafisz odtworzyć na zaznaczonej na mapie trasie naszej wędrówki to miejsce, w którym - w trakcie przedzierania się przez las, łażenia zanikającymi ścieżkami, itp. - ja z Piskalem odbiłem nieco w prawo i szliśmy skrajem polany, a Ty z resztą grupy szedłeś lasem obok?
Jeśli tak, to spróbuj następnie porównać to miejsce z lokalizacją Brenzbergu na mapie.
Sam jestem b. ciekaw, bo w końcu nie wiem, czy byłem w tym Brenzbergu, czy też nie.
:oops: :?:
Trudno mi powiedzieć, którędy szliście. Na mapie GPS Maniaka jest jeszcze ślad GPSowy, który prowadzi do większej polany. Zaznaczyłem tam punkt "Brenzberg bis" według informacji Browara. Punkt "Brenzberg" wzięty jest z mapy Compassu.

Trzeba tam po prostu iść i szukać.

wtak
20-04-2010, 13:32
uwielbiam takie tematy - zupełnie jak dylematy gdzie jest główne źródło Sanu ?
Taka mikrohistoria jest i ważna, i ciekawa.
A co piszą o Brenzbergu "Bieszczady" ?

Marcin
20-04-2010, 14:12
A co piszą o Brenzbergu "Bieszczady" ?
Całkiem sporo. Autorem artykułu jest Antoni Derwich. Na czterech stronach opisuje z wieloma szczegółami tą historię. Tragedia wydarzyła się kilka dni po masakrze w Baligrodzie (może jakiś związek jest) 16 sierpnia 1944 r. Zginęło tam 74 (75) osób. Całe rodziny: kobiety, dzieci.... byli to uchodźcy z nadsańskich wiosek. W tym mi.: pracownicy kolei, urzędnicy, kapłani prawdopodobnie pochodzenia polskiego. Leśniczówka należała do rodziny Królów. Napadu i mordu dokonała sotnia Burłaki.
W artykule zdjęcia tablicy jaka będzie znajdowała się na kulminacji 869 Jeleniowatego (nie wiem dlaczego nie w miejscu leśniczówki...?) i szkic projektu pomnika. Jeśli chodzi o źródła to głównie w oparciu o relacje Alojzego W., ale jest też odnośnik do protokołu przesłuchania W. Szczygielskiego "Burłaka" źródło IPN.
A co znalazłem ja w mojej biblioteczce...?
Biblia tematu: "Tak było w Bieszczadach" G. Motyka:

...74 osób w Mucznem.
Tyle informacji o największym mordzie na Polakach w Bieszczadach str. 157
O mordzie podobnym tyle że dokonanym przez Wojsko Polskie w Zawadce Morochowskiej w tej samej książce jest 3 strony 307-309 plus wspominki na stronach 290 i 480.
Pozostawiam to bez komentarza i idę dalej.
U znienawidzonego przez Motykę Żurka (UPA w Bieszczadach) na stronie 32 spotykamy nieco dłuższą notatkę na ten temat z cytatem z A. Potockiego ("Bieszczadzkie losy"), plus relacją Alfreda Steinharda (chyba chodziło tego samego....?) z książki "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie lwowskim" Siekierki, Komańskiego, Bulzackiego.

Browar
20-04-2010, 16:35
N 49º07`55 E 22º45`47 to przybliżone koordynaty (sczytane z mapy).Jak popatrzycie na przedwojenne WiG-ówki,to do Brenzbergu od południowego zachodu prowadzi droga,do dziś dobrze ją widać w guglobusie,wychodzi prosto na wzmiankowaną polanę.

dorota z krakowa
20-04-2010, 18:21
Bez tych wszystkich nowoczesnych urządzeń docieramy tam każdego roku - od strony Tarnawy.
Tylko kłopot jest z powrotem.
To dziwne miejsce - inne każdego roku; Za każdym razem jakby zmieniała się okolica leśniczówki. Studnia studnią, ale okoliczne chaszczory dają nieźle i za każdym razem inaczej popalić.

andrzej627
21-04-2010, 14:30
Bez tych wszystkich nowoczesnych urządzeń docieramy tam każdego roku - od strony Tarnawy.

Dorota, opowiedz więc nam prostymi słowami, bez podawania współrzędnych geograficznych, jak tam trafić. Co tam jest poza studnią?

wtak
21-04-2010, 14:54
Tak trochę na marginesie: czy nazwa Brenzberg była nawą oficjalną (występującą np w dokumentach), czy zwyczajową ?

andrzej627
21-04-2010, 14:59
N 49º07`55 E 22º45`47 to przybliżone koordynaty (sczytane z mapy).
Browar, dzięki za potwierdzenie współrzędnych. Kliknąłeś praktycznie w to samo miejsce co ja - 38 m na północny zachód od punktu "Brenzberg bis".

andrzej627
21-04-2010, 15:05
Tak trochę na marginesie: czy nazwa Brenzberg była nawą oficjalną (występującą np w dokumentach), czy zwyczajową ?
Mapa Wojskowego Instytutu Geograficznego to chyba dokument oficjalny.

Browar
21-04-2010, 15:46
Na marginesie szukając szczegółów o Brenzbergu wydobyłem z przepaści szafki archaiczną mapę z 1991r Bieszczady Zachodnie 1:75000 wydawnictwa ¶TR Kartografia wyd.II,kupioną za cenę 9000zł :)
Genialna! Teraz ją dopiero doceniłem: na monochromatyczny podkład z WiG-ówki nałożona jest treść współczesna.To jest trochę mało czytelne,stąd wylądowała na dnie szafki,ale jak się wczytać to całą historię naszych Bieszczadów widać jak na dłoni,np widać taką rzecz jak współczesny i ówczesny zasięg lasów,wsi itp naraz.

Browar
21-04-2010, 15:51
.. 38 m na północny zachód od punktu "Brenzberg bis".

Sorry za błąd,widocznie się starzeję,wzrok już nie ten,a i przygłuchym troszkę..

dorota z krakowa
21-04-2010, 18:00
Dorota, opowiedz więc nam prostymi słowami, bez podawania współrzędnych geograficznych, jak tam trafić. Co tam jest poza studnią?

Dobrze, opowiem.
Wychodzimy z Tarnawy na ścieżkę przyrodniczą w kierunku Dźwiniacza, ale wybieramy wersję wzdłuż Sanu. W miejscu gdzie stoją ławeczki i otwiera się widok na rzekę, po lewej stronie zaczyna się droga po betonowych płytach - trzeba tą drogą skręcić w lewo i kierować się na szczyt charakterystycznej górki na której jest ambona. Wychodzimy na stokówkę wzdłuż Jeleniowatego -
teraz należy wejść w las i szukać stokówki wiodącej w górę. Ona zaprowadzi prosto na Brensberg. Trafiliśmy tam zupełnie przypadkiem zbierając rydze.
Było dziwnie cicho. Szliśmy szeroką ścieżką aż pod szczyt. Po drodze spłoszyliśmy wielkiego jelenia, który łypną okiem i uciekł. Na szczycie, charakterystyczny kasztan w miejscu leśniczówki, trochę dalej studnia, a raczej dół - pułapka. Wszystko zarośnięte, dzikie.
W następnych latach ogarnęła nas pasja robienia soków z prawdziwych malin; z wielkimi słojami chodziliśmy po Jeleniowatym uzupełniając zbiory. Znowu Brensberg. Zbiory wspaniałe, tylko jakoś ciarki po plecach przechodziły. Znamy tragiczną historię tego miejsca, więc te najpiękniejsze, blisko szczytu zostawiliśmy na krzakach. Poszliśmy szczytem w lewo w las. Jakoś tak wysuszona ziemia, drzewa a pod nimi i nieprawdopodone ilości grzybów, olbrzymich. Niestety wszystkie robaczywe.
Schodziliśmy na azymut i jakoś udało nam się dotrzeć do smolarzy przed Tarnawą. Poranieni, bez sukcesów grzybiarskich dotarliśmy szczęśliwie do Tarnawy.
W kolejnym którymś roku, zaprzyjaźniliśmy się z sympatyczną rodziną z Kielc. Posiadali aparat do wykrywania metalu w ziemi. Poszliśmy z nimi tą samą trasą (z łopatą) na Brensberg. Chłopak cierpliwie wykrywał i kopał, a ja szukałam śladu tego lasu, tych niesamowitych grzybów...
Ale wszystko jakoś się zmieniło, zarosło. Kielczanie rozczarowani - znaleźli tylko jakieś gwoździe - no i wróciliśmy tą samą drogą do Tarnawy (droga jak autostrada).
Brensberg - miejsce naznaczone tragiczną historią... Ale przecież to tylko jedno z bardzo wielu miejsc tragedii jaka się na tych ziemiach rozegrała.
Ja chodząc po Tarnawie, Dźwiniaczu, okolicznych łąkach, mam świadomość, że depcę groby moich przodków i pomimo zaplanowanej "rekreacji" ciągle jakoś mniej "rekreacyjnie" się czuję.
Unikajmy może medialnych miejsc. Może zatrzymajmy w jakimkolwiek bieszczadzkim kawałku ziemi...

Będę na Tarnawie od 5. do 10. lipca i mogę służyć za przewodnika.

dorota z krakowa
21-04-2010, 18:32
Dorota, opowiedz więc nam prostymi słowami, bez podawania współrzędnych geograficznych, jak tam trafić. Co tam jest poza studnią?

sorry, pomyliłam daty;

Będę na Tarnawie od 5. do 10.maja i mogę służyć za przewodnika.

Piskal
21-04-2010, 19:33
Na szczycie, charakterystyczny kasztan w miejscu leśniczówki, trochę dalej studnia, a raczej dół - pułapka. Wszystko zarośnięte, dzikie.
W następnych latach ogarnęła nas pasja robienia soków z prawdziwych malin; z wielkimi słojami chodziliśmy po Jeleniowatym uzupełniając zbiory. Znowu Brensberg.
Charakterystyczny kasztan- to już coś.

W maliny też weszliśmy, pamiętasz Andrzeju? Coraz bardziej upewniam się, że to ta polanka, na którą poszliśmy z SB.

don Enrico
21-04-2010, 20:54
Andrzeju ! Całe forum padło ze zdziwienia na Twe pytanie

Dorota, opowiedz więc nam prostymi słowami, bez podawania współrzędnych ...
Jak Ty chcesz trafić tam bez gepeesa ?

don Enrico
21-04-2010, 20:57
Browarku !
Co to jest za mapa o której piszesz :

archaiczną mapę z 1991r Bieszczady Zachodnie 1:75000 wydawnictwa ¶TR Kartografia wyd.II,kupioną za cenę 9000zł :)
Czy jest dostępna w sieci ?
Czy na niej występują w dwóch miejscach zabudowy Brenzbergu (tak jak na mojej staruszce ?)

Browar
21-04-2010, 21:43
Browarku !
Co to jest za mapa o której piszesz :

Czy jest dostępna w sieci ?
Czy na niej występują w dwóch miejscach zabudowy Brenzbergu (tak jak na mojej staruszce ?)

Mapa turystyczno-krajoznawcza,w sieci jej nie widziałem.A jaką Ty masz staruszkę? Na tej mojej (tak samo jak na wigówce) jest zaznaczona gajówka a nieopodal w kierunku Tarnawy jeszcze dwa domostwa.

andrzej627
21-04-2010, 23:21
Wychodzimy z Tarnawy na ścieżkę przyrodniczą w kierunku Dźwiniacza, ale wybieramy wersję wzdłuż Sanu. W miejscu gdzie stoją ławeczki i otwiera się widok na rzekę, po lewej stronie zaczyna się droga po betonowych płytach - trzeba tą drogą skręcić w lewo i kierować się na szczyt charakterystycznej górki na której jest ambona. Wychodzimy na stokówkę wzdłuż Jeleniowatego -
teraz należy wejść w las i szukać stokówki wiodącej w górę. Ona zaprowadzi prosto na Brensberg. (...) Szliśmy szeroką ścieżką aż pod szczyt. (...) Na szczycie, charakterystyczny kasztan w miejscu leśniczówki, trochę dalej studnia, a raczej dół - pułapka. Wszystko zarośnięte, dzikie.

Dorota, bardzo Ci dziękuję za szczegółowy opis trasy. Rozumiem, że Twoja trasa wygląda jak na załączonym obrazku. Idziesz tak, jak prowadzi niebieska linia, która spotyka się z naszym (czerwonym) śladem. Nawiasem mówiąc, to drogę po betonowych płytach widać tylko na mapie Wydawnictwa ExpressMap.



Będę na Tarnawie od 5. do 10.maja i mogę służyć za przewodnika.
Dzięki, ale nie będę mógł skorzystać. Przyjeżdżam w Bieszczady dopiero 13 maja.

Szkoda, że nie zostaniesz na KIMB.

andrzej627
21-04-2010, 23:31
Jak popatrzycie na przedwojenne WiG-ówki,to do Brenzbergu od południowego zachodu prowadzi droga,do dziś dobrze ją widać w guglobusie,wychodzi prosto na wzmiankowaną polanę.
Na Google Earth nałożyłem mapę WIG jako Image Overlay. Można w ten sposób przechodzić płynnie z jednaj mapy na drugą. Polecam.

Zastanawiam się czy iść przedwojenną drogą. Czy nie lepiej wcześniej już skręcić na Brenzberg?

don Enrico
22-04-2010, 17:38
Browar napisał :

do Brenzbergu od południowego zachodu prowadzi droga,do dziś dobrze ją widać w guglobusie,wychodzi prosto na wzmiankowaną polanę.
Z mojej starej mapy wynika że to była jedyna droga jaka łączyła Muczne ze światem (z Dźwiniaczem)

W połowie zaznaczone są zabudowania z nazwą Brezberg tak jak pokazuje dołączona ilustracja.
Nie było więc obecnych dróg łączących Muczne ze Stuposianami i Tarnawą.

andrzej627
22-04-2010, 21:22
W maliny też weszliśmy, pamiętasz Andrzeju?
Tego szczegółu nie pamiętam.



Coraz bardziej upewniam się, że to ta polanka, na którą poszliśmy z SB.
Zobaczymy 15 lub 16 maja.

Piskal
22-04-2010, 21:42
Jeszcze Lucyna żartowała, że Kaziu wyprowadził nas w maliny.

andrzej627
22-04-2010, 22:04
Andrzeju ! Całe forum padło ze zdziwienia na Twe pytanie

Dziwię się, że się dziwisz.:grin: Uznaję zasadę, kto pyta nie błądzi. W tym przypadku sprawdziła się. Dorota podała ważny szczegół:

Na szczycie, charakterystyczny kasztan w miejscu leśniczówki


Jak Ty chcesz trafić tam bez gepeesa ?
No nie, bez GPSa oczywiście się nie ruszam.:grin:

Punkt docelowy już znam. Spróbuję dojść do niego od Mucznego tą przedwojenną drogą, o której Browar i Ty mówicie. Szliście tamtędy?

andrzej627
22-04-2010, 22:08
Jeszcze Lucyna żartowała, że Kaziu wyprowadził nas w maliny.
Moim celem jest znalezienie najprostszej, najkrótszej i najłatwiejszej drogi.

Browar
22-04-2010, 22:12
Spróbuję dojść do niego od Mucznego tą przedwojenną drogą, o której Browar i Ty mówicie. Szliście tamtędy?

Nie,ja zawsze od Tarnawy grzbietem a schodziłem różnie,najlepiej do Mucznego na zasłużone piwko,albo na Dźwiniacz.

andrzej627
26-04-2010, 21:11
W artykule zdjęcia tablicy (...) i szkic projektu pomnika.
Marcin, dzięki za umożliwienie mi przeczytania tego artykułu.

Na "tablicy pamiątkowej, ufundowanej przez Lasy Państwowe ku czci pomordowanych na Brenzbergu", jest wykuta data "LISTOPAD 2009". Należy mieć nadzieję, że już niedługo, "kamień z piaskowca z Rabego, przy nim dębowy krzyż i stosowna tablica, upamiętnią tamtą tragedię sierpniowego dnia 1944 roku".

Może ktoś wie, kiedy ten pomnik będzie postawiony?

Marcin
28-04-2010, 17:10
Marcin, dzięki za umożliwienie mi przeczytania tego artykułu....


Proszę

dorota z krakowa
28-04-2010, 18:00
Moim celem jest znalezienie najprostszej, najkrótszej i najłatwiejszej drogi.

Najkrótsza i najłatwiejsza droga jest tuż za Mucznem.
Przypadkiem odkryta - prowadząca na sam szczyt.
Trzeba wyjść z Mucznego w kierunku Tarnawy i po lewej stronie, po przejściu około 100. metrów wypatrywać po lewej stronie przecinki w lesie. To bardzo wyraźna droga - krótsza niż ta z Tarnawy.

Zupełnie nie rozumiem po co te gps-y w Bieszczadach;
Czy nie fajniej jest samemu odkrywać nieznane drogi, błądzić i w tym błądzeniu odkrywać nienazwane drogi, pułapki chaszczorów i dzikich jarów.
Któregoś roku udało się nam trafić na tę drogę na Muczne - niestety okazało się, że ścieżka wyprowadziła nas kawałek od Mucznego. Samochód niestety był na Tarnawie.
Usiedliśmy bez sił przy asfalcie i zdarzył się cud - nadjechał swoim słynnym mercedesem pan kierownik - i zabrał nas do Tarnawy.

Nie wiadomo, jak Duchy Naszych Przodków reagują na te wszyszystkie gps-y, ale czytając ten wątek jestem pewna, że nie bardzo im się to podoba....
Skoro plączą nawet moje skromne, człowiecze ścieżki.

bertrand236
28-04-2010, 18:28
Najkrótsza i najłatwiejsza droga jest tuż za Mucznem.
...
Trzeba wyjść z Mucznego w kierunku Tarnawy i po lewej stronie, po przejściu około 100. metrów wypatrywać po lewej stronie przecinki w lesie. To bardzo wyraźna droga - krótsza niż ta z Tarnawy.

...
Właśnie tamtędy szedłem.
Pozdrawiam

Piskal
29-04-2010, 09:46
Najkrótsza i najłatwiejsza droga jest tuż za Mucznem.
Przypadkiem odkryta - prowadząca na sam szczyt.
Trzeba wyjść z Mucznego w kierunku Tarnawy i po lewej stronie, po przejściu około 100. metrów wypatrywać po lewej stronie przecinki w lesie. To bardzo wyraźna droga - krótsza niż ta z Tarnawy.


Czy ta droga jest przed czy za krzyżem?

andrzej627
29-04-2010, 10:04
Trzeba wyjść z Mucznego w kierunku Tarnawy i po lewej stronie, po przejściu około 100. metrów wypatrywać po lewej stronie przecinki w lesie. To bardzo wyraźna droga
100 metrów od którego miejsca?

dorota z krakowa
29-04-2010, 17:05
Czy ta droga jest przed czy za krzyżem?

Trzeba jeszcze kawałeczek przejść i bacznie śledzić lewą stronę drogi (linię lasu). Nie mam pojęcia czy to jest 100. metrów - tak napisałam - w każdym razie nie jest to daleko.
Trzeba minąć krzyż przy leśniczówce p. Derwicha i przejść jakiś odcinek.
Pod lasem bardzo wyraźnie widać tę "drogę" - stokówkę. Poniżej szosy rozciąga się szeroka łąka, należy ją przejść aby dostać się na właściwy szlak.
Tę stokówkę łatwiej wypatrzyć jadąc od strony Tarnawy.

andrzej627
24-05-2010, 16:11
Byliśmy tam, zgodnie z planem, w niedzielę 16 maja.

Ze względu na deszcz, na umówione spotkanie w Zajeździe Pod Caryńską przyszedł tylko Jurko. Na miejscu dokooptowaliśmy Nataszę z Kacperkiem. Wojtek1121 wahał się, czy iść, ale widząc zdecydowaną postawę Nataszy ostatecznie wybrał się z nami. Jak się okazało, to nie deszcz sprawił najwięcej kłopotu, ale przeprawa przez strumień po śliskich balach. W drodze powrotnej poślizgnąłem się i jedną nogą wpadłem do strumienia.

Doszliśmy do polany, na której według moich danych znajdowała się leśniczówka Brenzberg. Obecnie jest tam ambona i piwnica, jak na załączonym obrazku. Nie widzieliśmy natomiast ani kasztana ani studni.

Oto reportaż z naszej wycieczki:
Brenzberg: w poszukiwaniu śladów leśniczówki (http://www.youtube.com/watch?v=I0DW8CjWahU).

dorota z krakowa
25-05-2010, 18:06
Andrzeju, dzięki za film.
Przypomniałam sobie tę ambonę, ale piwniczki niestety nie odkryłam będąc na Brenzbergu jakieś pięć - siedem lat temu.
Był chyba sierpień, wszystko zarośnięte; ale wtedy NA PEWNO rósł kasztan, bo wydało mi się to jakieś takie egzotyczne i nienaturalne w takim miejscu; nawet nieopodal widoczne były fragmenty fundamentów leśniczówki - dlatego wtedy tak to mnie przejęło, tak podziałało na wyobraźnię...
Ale bardzo dobrze pamiętam, że przy ścieżce wiodącej przez grzbiet Jeleniowatego na Grenzberg - idąc od strony którą pokonałeś, po prawej stronie, na samym szczycie - była prostokątna dziura - jakby ślad po studni...
I od tego właśnie miejsca, patrząc w prawo, lekko do góry były te "ruiny".
Będę w Bieszczadach w sierpniu i postaram się zweryfikować nasze odkrycia.
Wszystko się zmienia, zarasta, niszczeje i trudno po latach odnaleźć dawne swoje odczucia, wrażenia, a co dopiero mówić o historii miejsca.
Przy szosie Muczne - Tarnawa leży wielki kamień śliczny przygotowany do zaznaczenie tego miejsca.
Stoi tak ponoć już pół roku...

andrzej627
25-05-2010, 21:38
Przy szosie Muczne - Tarnawa leży wielki kamień śliczny przygotowany do zaznaczenie tego miejsca.
Stoi tak ponoć już pół roku...
Następnego dnia pojechałem jeszcze raz do Mucznego, aby pokazać Magdzie drogę, którą szliśmy. Zrobiłem zdjęcie tego kamienia. Na zdjęciu, mimo mgły, widać początek tej drogi.

wtak
27-05-2010, 09:07
...ale wtedy NA PEWNO rósł kasztan, bo wydało mi się to jakieś takie egzotyczne i nienaturalne w takim miejscu...
macie na myśli kasztanowca, czy kasztana (jadalnego) ?

dorota z krakowa
27-05-2010, 17:51
macie na myśli kasztanowca, czy kasztana (jadalnego) ?

To na pewno był normalny kasztan - taki pospolity, taki jakie rosną w parkach.
I dlatego to było takie dziwne, bo nigdzie w okolicy kasztany nie rosną.
Nieopodal były fragmenty podmurówki leśniczówki...
Niestety nie zlokalizowałam piwnicy którą sfotografował Andrzej, ale prostokątna dziura przy ścieżce (studnia?) była na pewno.

wtak
28-05-2010, 08:05
To na pewno był normalny kasztan - taki pospolity, taki jakie rosną w parkach.
...
Czyli kasztanowiec :) .
Pytałem dlatego, iż kasztany (jadalne) także czasem spotyka się przy zabudowaniach. I kasztanowiec i kasztan są egzotyczne - są gatunkami obcymi (z południa Europy), tyle że kasztanowiec jest z pewnością częstszy i u nas już się bardziej "opatrzył", choć jak sama słusznie zauważyłaś jest nietypowym gatunkiem w dzisiejszej, bieszczadzkiej dziczy...
Kasztany jadalne rosną np przy rumowisku jednej z dawnych gajówek w Lesie Wolskim.

andrzej627
28-05-2010, 14:40
To na pewno był normalny kasztan - taki pospolity, taki jakie rosną w parkach.

Dorota, musimy kiedyś pójść tam razem.

dorota z krakowa
28-05-2010, 17:08
Dorota, musimy kiedyś pójść tam razem.

Koniecznie!!!
Tak żałuję, że nie zostałam jeszcze ten jeden dzień... W tę niedzielę...
Będę w Bieszczadach w połowie sierpnia, a jeszcze wcześniej - na początku lipca w Beskidzie Niskim - więc nie bardzo daleko.
Jakoś się umówimy na pewno i wyruszymy na Brenzberg.
Już się cieszę na naszą wyprawę...

infinita
15-08-2010, 23:16
Witam,
Jestem na forum nowy. Właściwie do wypowiedzi skłonił mnie dzisiejszy dzień. Właśnie dziś po raz pierwszy przeczytałem w najnowszym numerze "Bieszczadów" o Brenzberg i od razu postawiłem go na czele listy miejsc do odwiedzenia w tym roku.
Jedną z pierwszych stron na jaką trafiłem szukając info o tym miejscu był film z Waszej wyprawy do leśniczówki.
"...nie jesteśmy pewni, czy doszliśmy do tego miejsca, co potrzeba..." po obejrzeniu filmu, przeczytaniu artykułu jestem pewien, że to było to właśnie miejsce. Sama gajówka według wszelkich wzmianek jest trudna do odnalezienia w wysokiej trawie.

Według autora artykułu z najnowszego numeru "Bieszczadów" gajówka znajdowała się na wschodnim (nie zachodnim) krańcu polany. Być może na zachodnim krańcu rzeczywiście znajduje się studnia, natomiast pozostałości samej gajówki znajdują się na przeciwległym krańcu polany. Cóż, może we wrześniu uda mi się samemu zweryfikować.
Niestety nie zobaczę już ambony, która została kilka tygodni temu rozebrana. Ale przecież nie ona jest tu najważniejsza ;)
Tak, czy inaczej jestem wdzięczny za inspirację :)
pozdrawiam

Recon
15-08-2010, 23:55
Witaj na Forum :)
Zobaczysz ambonę na moim zdjęciu http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/4456-Słów-kilka(dziesiąt)-o-niedawnym-wypadzie-w-Bieszczady?p=106574#post106574
Opis wędrówki dałem w poście 337-338

adamr
29-08-2010, 21:49
Właśnie wróciłem z Gór. Zainspirowany artykułem w "Bieszczadach" i Waszymi relacjami, postanowiłem odwiedzić to miejsce. Przygotowany byłem na jakieś trudności,a tu niespodzianka. Primo; nie trzeba przechodzić strumienia w bród, czy po pniach, jest piękny nowy mostek. Zarośnięta stokówka zamieniła się w wygodną ścieżkę,prowadzącą bez problemów do celu. Przed samą polaną istniejąca młaka została wyłożona dylowanką. Piwnica jest pięknie odchwaszczona i ogrodzona, a studnia także otrzymała płotek (Bertrand już nie wpadnie ).Zrobiona jest przecinka do kasztana, pod którym ustawiono głaz( zapewne umieszczona będzie na nim pamiątkowa tablica) To wszystko jest zrobione bardzo porządnie i solidnie. Nie wiem kto to uczynił ,ale WIELKIE DZIĘKI !!!

Piskal
29-08-2010, 21:55
Tylko już nie będzie tego klimatu...

adamr
29-08-2010, 22:56
Ale zachowana będzie pamięć o ludziach, których tam zamordowano.

Piskal
29-08-2010, 23:02
Pamięć tkwi w nas, a nie w tablicach. Jeśli każdy będzie mógł z łatwością tam dojść, to po pewnym czasie pojawią się tony śmieci i sprośne napisy na resztkach studni. Piszę ogólnie, nie tylko o Brenzbergu.

tidżej
29-08-2010, 23:21
Jak zawsze są dwie strony medalu. Pamięć tkwi w tych, którzy wiedzą. Gdy będzie tablica więcej ludzi się dowie. Dziś Brenzberg na wielu wydaniach map po prostu nie istnieje.
A wandale? Cóż "normą jest ogół, a nie margines"...

coshoo
30-08-2010, 09:11
"...nie trzeba przechodzić strumienia w bród, czy po pniach, jest piękny nowy mostek. Zarośnięta stokówka zamieniła się w wygodną ścieżkę,prowadzącą bez problemów do celu. Przed samą polaną istniejąca młaka została wyłożona dylowanką. Piwnica jest pięknie odchwaszczona i ogrodzona, a studnia także otrzymała płotek (Bertrand już nie wpadnie ).Zrobiona jest przecinka do kasztana, pod którym ustawiono głaz( zapewne umieszczona będzie na nim pamiątkowa tablica) To wszystko jest zrobione bardzo porządnie i solidnie. Nie wiem kto to uczynił ,ale WIELKIE DZIĘKI !!!

Bardzo zła wiadomość jak dla mnie. Czar tajemniczości prysł. Teraz wszędzie trzeba budować mostki, kładki, barierki, schodki, paranoja jakaś.

andrzej627
31-08-2010, 21:26
Bardzo zła wiadomość jak dla mnie. Czar tajemniczości prysł. Teraz wszędzie trzeba budować mostki, kładki, barierki, schodki, paranoja jakaś.

Coshoo, Twoja wypowiedź sprowokowała mnie do założenia oddzielnego wątku (http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/6231-Czy-budowa%C4%87-mostki-k%C5%82adki-barierki-schodki), gdzie można dyskutować, dlaczego niektórym przeszkadzają "mostki, kładki, barierki, schodki".

Tutaj dyskutujmy tylko o Brenzbergu.

Krysia
31-08-2010, 21:29
Oooo, i Wojtek tam kesza założył;-)

andrzej627
31-08-2010, 21:52
Oooo, i Wojtek tam kesza założył;-)
Założony w czasie naszej majowej wycieczki (http://www.youtube.com/watch?v=I0DW8CjWahU) i jeszcze nie odkryty: Leśniczówka Brenzberg (http://opencaching.pl/viewcache.php?cacheid=10086)

Krysia
31-08-2010, 22:05
Piskal się pisał, ale się wypisał hahaha
bomba, oglądam dalej
hahahaha weź ty wpadnij lepiej
hahahhaa

Ej to już nie ma takiej cudnej "kładeczki"???
buuuu

andrzej627
31-08-2010, 22:23
Ej to już nie ma takiej cudnej "kładeczki"???
buuuu
Dlatego właśnie Piskalowi jest żal.

Krysia
31-08-2010, 22:34
A Tobie nie?????????????????????????
po tym co widziałam na filmie to bardzo się zdziwię jeśli powiesz, że wolisz mostek z poręczą

andrzej627
02-09-2010, 21:45
A Tobie nie?????????????????????????
po tym co widziałam na filmie to bardzo się zdziwię jeśli powiesz, że wolisz mostek z poręczą

Odpowiem wymijająco: wolę przejść suchą nogą.

Jedynie żałuję, że nie znalazłem wtedy tego kasztana:

wtak
03-09-2010, 07:13
ja w kwestii formalnej - oczywiście miałeś na myśli kasztanowca ;)

dorota z krakowa
07-09-2010, 16:18
Tylko już nie będzie tego klimatu...

Jadąc w sierpniu w Bieszczady, planowałam wypad na Brenzberg; po lekturze artykułu w "Bieszczadach" pragnęłam zweryfikować swoje wspomnienia, wrażenia z pobytu w tym niesamowitym miejscu. Jednak kiedy zobaczyłam lśniący nowością mostek wiodący na stokówkę, coś na kształt parkingu po lewej stronie drogi (jadąc od Mucznego w kierunku Tarnawy) - zrezygnowałam...

Recon
07-09-2010, 18:59
Patrząc na to w ten sposób to "zrezygnowałam" będzie coraz częściej, bo albo parking, albo schodki, drabinki, barierki, siatki, ławeczki, daszki itp itd...
Kiedyś spotkałem na Ząbkowskiej znajomego ze starej Pragi w Warszawie i teraz mi się słowa Piskala właśnie przypomniały... " k..... twa, patrz Olos (nikt nie mówił kiedyś po imieniu tylko ksywką jakoś tam nadaną) co oni zrobili z tą ulicą... już nie ma tego klimatu". I co?... jest teraz tam inny klimat, bohema się pcha w każdą dziurę i tworzy się inna historia, dla jednych lepsza a dla innych gorsza, aspektów do rozważań jest sporo ale i ja patrzę lepszym okiem na to nowe, chociaż ze łzą w oku wspominam każdą dziurę, szyny, wyszynki i klimat na tej ulicy zwłaszcza od Brzeskiej w głąb.
Inny znajomy od 1960 roku nigdy nie był w Bieszczadach, a bywał tam jako student od roku 1955, bo... "ech, tam już są inne klimaty, to już nie to co pamiętam". Można tak z każdym miejscem i czasem które przemijają. Cywilizacja wkracza i dla innych zdobywa nowe miejsce a innych spycha na odludzie. I to ta cywilizacja od wieków wkracza coraz dalej i na każdym kroku słyszy głos tych spychanych "tylko już nie będzie tego klimatu". Nie jesteś Piskalu i inni podobni odkrywczy... już dużo, dużo wcześniej podobnie mówili inni. Doroto zrezygnowalaś ze zweryfikowania swoich wspomnień przez jakiś parking i mostek na początku... hmm, ja bym nie zrezygnował i wrócę tam kiedyś! Wracam w wiele miejsc, pomimo tego, że coś tam stawiają bo stawiają być może nie dla nas ale dla innych, którzy gdyby nie ten mostek to by dalej nie poszli. A na Brenzberg można wejść nie tylko przez mostek by zweryfikować wspomnienia. :)

Piskal
07-09-2010, 22:49
Doroto zrezygnowalaś ze zweryfikowania swoich wspomnień przez jakiś parking i mostek na początku... hmm, ja bym nie zrezygnował i wrócę tam kiedyś! Wracam w wiele miejsc, pomimo tego, że coś tam stawiają bo stawiają być może nie dla nas ale dla innych, którzy gdyby nie ten mostek to by dalej nie poszli. A na Brenzberg można wejść nie tylko przez mostek by zweryfikować wspomnienia. :)
No tak, ja pewnie też tam pójdę przez budzący tyle kontrowersji mostek, ale..
Ale to już nie będzie to (http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/5493-Pami%C4%99tnik-znaleziony-w-Sanie-%28drugi%29/page7), gdy niemal dokładnie przed rokiem dopiero po kilku godzinach dowiedziałem się, że jednak byliśmy ze Stałym Bywalcem na Brenzbergu, gdy wieczorem Andrzej przyniósł laptopa i na mapy nałożył ślad z gps'u. Skończyło się w tym miejscu chaszczowanie i element tajemniczości. Ale o tym więcej w innym wątku.

tidżej
08-09-2010, 09:45
Skończyło się w tym miejscu chaszczowanie i element tajemniczości.
Jeśli postawiono mostek, to traktuję to jako wyzwanie do znalezienia własnej drogi, choć akurat na Brenzberg pójście inną drogą nie jest trudne.
Element tajemniczości zniknął. Racja. Moim zdaniem tam nie można robić tajemnicy, ale TRZEBA oddać hołd i cześć ludziom, którzy tam zginęli. Bez względu na to jak droga tam prowadzi.

Dlugi
08-09-2010, 13:01
Czytam już dłuższą chwilę dyskusję tu i w wątku obok i nie za bardzo rozumiem nad czym tu się tak rozwodzić, szukać innych tras byle ominąć mostek który ktoś odważył się zbudować. Jak idę to mam cel, chcę go osiągnąć i nie robi mi różnicy czy będzie mostek po drodze czy - jak z Rozstajnego do Radocyny - trzeba będzie się rozzuć i przejśc parę brodów. Bijecie pianę :-(

Recon
19-09-2010, 20:20
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100919/BIESZCZADY/376767890 (http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100919/BIESZCZADY/376767890)

Bieszczadcy leśnicy postawili pomnik dla pomordowanych przez UPA

Wojciech Zatwarnicki
Z relacji świadków wynika, że Polacy umierali w męczarniach. Członkowie UPA zamordowali Polaków przy pomocy siekier, wideł i kos. Leśnicy z Bieszczad postawili pomnik dla pomordowanych przez UPA.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcsi.dll/bilde?Site=NW&Date=20100919&Category=BIESZCZADY&ArtNo=376767890&Ref=AR&border=0&MaxW=280 (http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/misc?url=/templates/zoom.pbs&Site=NW&Date=20100919&Category=BIESZCZADY&ArtNo=376767890&Ref=AR) (FOT. WOJCIECH ZATWARNICKI)

Obelisk i krzyż stanęły na Jeleniowatym - grzbiecie górskim w pobliżu Mucznego. "Pamięci 74 polaków bestialsko pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów”, taki napis widnieje na obelisku.

Z rąk UPA, w tzw. "cichej egzekucji” bez jednego wystrzału w leśniczówce Branzberg prowadzonej przez leśniczego Franciszka Króla,15 sierpnia 1944r zginęły co najmniej 74 osoby. Byli to mieszkańcy okolicznych wiosek m.in. leśnicy, księża i dzieci. Ukrywali się przed ukraińskimi nacjonalistami. Nigdy nie zostali pochowani, ich ciała wchłonął las.

Z relacji świadków i zachowanych dokumentów wynika, że umierali w męczarniach.

- Widziałem kobiety, mężczyzn, dzieci. Sutannę duchownego i mundury leśników. Ciała nosiły ślady okrutnych tortur i bestialskiej śmierci – wspominał Alojzy Wiluszyński, jedyny żyjący świadek tamtych wydarzeń, który po latach wrócił w miejsce tragedii a jego historię zapisał Antoni Derwich.

Przez lata o mordzie w leśniczówce na Jeleniowatym nie pisano w ogóle albo niewiele.

- Chciałem uchronić od zapomnienia tamtą zbrodnię - mówi Antoni Derwich miejscowy leśniczy.

– Przed rokiem poprosiłem Jana Mazura, nadleśniczego Nadleśnictwa Stuposiany, jako gospodarza terenu, o zezwolenie na ustawienie drewnianego krzyża. Spodobał mu się ten pomysł. Nadleśniczy zaangażował w to całe grono leśników Nadleśnictwa Stuposiany i RDLP w Krośnie. Nie było to proste zadanie.

- Potrzebne były zgody z Urzędu Gminy, Starostwa, Komisji "od Pamięci i Męczeństwa”, a to spowodowało wydłużenie terminów i nie udało się odsłonić go w 65 rocznicę, czyli w 2009 r., ale cieszymy się, że udało się go postawić teraz.

Recon
19-09-2010, 20:23
I już wiadomo czemu postawiono mostek!
Dzięki Antoniemu Derwichowi mamy odkopaną z zapomnienia krwawą historię tego miejsca.

komisaRz von Ryba
25-09-2010, 11:02
i jeszcze wywiad z p. Antonim z strony
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100920/LUDZIEIOPINIE/622971010


Krzyż w hołdzie pomordowanym przez UPA to symboliczny pogrzeb

Wojciech Zatwarnicki
Rozmowa z Antonim Derwichem, pomysłodawcą ustawienia na Jeleniowatym krzyża w hołdzie pomordowanym przez UPA Polakom.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcsi.dll/bilde?Site=NW&Date=20100920&Category=LUDZIEIOPINIE&ArtNo=622971010&Ref=AR&border=0&MaxW=280 (http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/misc?url=/templates/zoom.pbs&Site=NW&Date=20100920&Category=LUDZIEIOPINIE&ArtNo=622971010&Ref=AR) Antoni Derwich
(Fot. Wojciech Zatwarnicki)

- Uroczystość na Jeleniowatym można potraktować, jako spóźniony o 66 lat pogrzeb?

- Tak. W moim przekonaniu można mówić o pogrzebie. Symbolicznym, bo przecież ludzie ci nigdy nie zostali pochowani.

- Czy postawienie krzyża i obelisku może dziś zakłócić stosunki z Ukraińcami, którzy inaczej patrzą na UPA?

- To zależy od odbiorców. Naszym obowiązkiem jest zachować pamięć o rodakach, w dodatku krajanach. Obłudnym byłoby twierdzić, że zmarli z nieznanych przyczyn, kiedy sprawcy zbrodni są znani. Wskazanie ich jest obowiązkiem moralnym.

- Ustawienie pomnika nie jest nawoływaniem do jakichkolwiek rozliczeń?

- Absolutnie nie! Nie nawołujemy do ukarania winnych, nie potępiamy nikogo. Po prostu czcimy pamięć osób cywilnych i bezbronnych, którym nie dano szans na przetrwanie. Mamy do tego prawo. To jest nasz obowiązek. Potwierdzeniem tego jest fakt naszej opieki nad zniszczonymi cmentarzami wiejskimi w Dźwiniaczu Górnym, Bukowcu, Beniowej i w Siankach. Na cmentarzach spoczywają dawni mieszkańcy tych wiosek: Rusini (jeszcze nie byli wtedy Ukraińcami) i Polacy.

Uważam, że tak należy postępować, nie wdając się politykę i zaszłości historyczne.

dorota z krakowa
26-09-2010, 15:47
Pan Antoni Derwich wykonał niebywałą pracę...
Kiedy po raz pierwszy odnalazłam ślady leśniczówki, znalezione na starych mapach, w jakichś zapiskach, strasznie doskwierało mi, że leśniczówka Brenzberg, to miejsce, nie jest jakoś upamiętnione...
Bywałam w kolejnych latach i nic się nie zmieniało.

andrzej627
12-10-2010, 07:31
Byłem tam 2 października:


http://www.youtube.com/watch?v=7xM2y6dxxys

batmanek
03-03-2011, 07:56
W zimowej scenerii . 2 Marca 2011

22734

bieszczadzkimutant
04-03-2011, 12:32
Podoba mi się podejście tego człowieka - zrobił, po cichu, bez szumu medialnego.

Miejscowy
03-11-2011, 17:44
bardzo ładne zaduszne

witia-kotia
03-11-2011, 22:00
26522
Dla mnie "u Nich na Brenzbergu..." pozostanie zawsze tak

dorota z krakowa
11-11-2011, 17:08
"Brenzberg"


i tylko buki widziały.
w rozpaczy kuliły ramiona...
wiatr głośno krzyczał!
na próżno.
nienawiść...
jej wiatr nie pokona...

i tylko ziemia z czułością
do łona tuliła ich ciała,
skąpana we krwi,
niczym w rosie...
jak matka
nad synem – płakała...

i tylko niebo zadrżało,
przywdziało nocną żałobę.
nikt nie rozumiał,
nie słyszał
wołania
tej ciszy sierpniowej...

i tylko studnia została,
choć z żalu uschło jej serce.
i cisza,
ciągle ta sama,
wciąż woła,
by nigdy więcej...

(02.11.2011)

Dziękuję za piękny wiersz.
Sama esencja.

Miejscowy
22-05-2012, 11:37
"Brenzberg"


i tylko buki widziały.
w rozpaczy kuliły ramiona...
wiatr głośno krzyczał!
na próżno.
nienawiść...
jej wiatr nie pokona...

i tylko ziemia z czułością
do łona tuliła ich ciała,
skąpana we krwi,
niczym w rosie...
jak matka
nad synem – płakała...

i tylko niebo zadrżało,
przywdziało nocną żałobę.
nikt nie rozumiał,
nie słyszał
wołania
tej ciszy sierpniowej...

i tylko studnia została,
choć z żalu uschło jej serce.
i cisza,
ciągle ta sama,
wciąż woła,
by nigdy więcej...

(02.11.2011)

tak mi się pokimbowo przypomniał jeden z powodów, dla których na filiplesnego głosowałem

Recon
20-09-2014, 13:45
W Nowinach ukazał się artykuł Wojciecha Zatwarnickiego, ale w wydaniu online 97% jest płatne, ale w necie jest dalsza część (trochę dawna), jest poniżej.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140916/BIESZCZADY00/140919728
Rzeź na Jeleniowatym

Wojciech Zatwarnicki (http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/personalia?ID=WZ)
Kolejny raz na Jeleniowatym oddano hołd bestialsko zamordowanym.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcsi.dll/bilde?Site=NW&Date=20140916&Category=BIESZCZADY00&ArtNo=140919728&Ref=AR&border=0&MaxW=500 (http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/misc?url=/templates/zoom.pbs&Site=NW&Date=20140916&Category=BIESZCZADY00&ArtNo=140919728&Ref=AR)(Wojciech Zatwarnicki)

Pierwsze ciała napotkali w pobliżu budynku mieszkalnego, naraz okazało się, że wśród traw i opłotków wciąż znajdywano nowe.

Były kobiety, mężczyźni, dzieci. Widać było sutannę duchownego i...

17.01.12, 14:47

To jedna z najmniej nagłośnionych tragedii z burzliwego okresu konfliktu polsko-ukraińskiego w latach II wojny światowej i tuż po niej. Chodzi o zamordowanie 74 osób narodowości polskiej w niewielkiej osadzie leśnej Muczne w Bieszczadach. Do zbrodni doszło najprawdopodobniej 15 sierpnia 1944 r., a sprawcami byli członkowie ukraińskiego podziemia.

Jako wprowadzenie do tematu proponuję artykuł z "Nowin", który ukazał się już prawie półtora roku temu z okazji odsłonięcia na szczycie Jeleniowatego pamiątkowego obelisku, poświęconego ofiarom tej ciągle dość zagadkowej zbrodni. Autorem tekstu jest Wojciech Zatwarnicki.


"Pamiętajmy o ofiarach tej zbrodni"

Pierwsze ciała napotkali w pobliżu budynku. Wśród traw i opłotków znajdywali kolejne. Kobiety, mężczyźni, dzieci... Widać było sutannę duchownego i mundury leśników Ciała nosiły ślady okrutnych tortur ...

Na szczyt Jeleniowatego w pobliżu Mucznego wchodzimy błotnistym, leśnym szlakiem. Towarzyszy nam szum potoku, z rzadka słychać przytłumione szepty. Nastrój jest podniosły. Wchodzimy na rozległą polanę, na której ruiny piwnicy, studnia. Ktoś mówi, że pewnie to one stały się grobem dla pomordowanych. Na środku, pomiędzy konarami starych drzew, potężny dębowy krzyż. Pod jego lewym ramieniem głaz z mosiężną tabliczką: „Pamięci 74 Polaków bestialsko pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów".

*Ich ciała wchłonął las*

Kiedyś była tu leśniczówka Franciszka Króla. Stała się miejscem kaźni dla 74 osób, które szukały schronienia przed wojenną pożogą. Ludzie ci nigdy nie zostali pochowani. Ich ciała wchłonął las. Teraz, 16 września, po 66 latach, rozpoczyna się symboliczny pogrzeb. A wszystko dzięki Antoniemu Derwichowi, miejscowemu leśniczemu. - Chciałem uchronić od zapomnienia tamtą zbrodnię - mówi Derwich.
Rok temu poprosił Jana Mazura, nadleśniczego z Nadleśnictwa Stuposiany, gospodarza terenu, o zezwolenie na ustawienie tu drewnianego krzyża. Nadleśniczy pomysł zaakceptował i zaangażował grono kolegów. Obelisk i krzyż miały stanąć w 65. rocznicę krwawych wydarzeń. Udało się to dopiero teraz.

*Strach pozostał*

W skupieniu słuchamy historii opowiadanej przez Antoniego. Miejscowy proboszcz, ks. Marek Typrowicz, święci pomnik i ziemię. Na naszych oczach dzieje się coś, co powinno stać się ponad pół wieku temu. Choć tak naprawdę nigdy nie powinno się wydarzyć.
Do przypomnienia historii mordu na Jeleniowatym zainspirowało Antoniego Derwicha spotkanie z Alojzym Wiluszyńskim, jedynym żyjącym świadkiem tamtych wydarzeń.
Pan Alojzy mieszka w Warszawie. W Bieszczady przyjeżdżał wielokrotnie. Odwiedzał miejsce, gdzie stał jego dom. Był też na Jeleniowatym. Ciągle się boi. W tamtym czasie był członkiem oddziału samoobrony pod dowództwem oficera AK z Turki. Oddział usiłował zapewnić ochronę najbliższym. Podczas jednej z jego wizyt w Bieszczadach spisali z panem Antonim relację z tamtych dni.

*Kobiety, mężczyźni, dzieci..*

„Rankiem (18 sierpnia) przemykali się pomiędzy bukami grzbietem Jeleniowatego" - czytamy we wspomnieniach. - „Może znajdą chwilę spokoju i trochę żywności u Królów? Do osady podchodzili bardzo ostrożnie. Dokoła panowała cisza mącona intensywnym brzękiem much. Czasem odezwał się leśny ptak, trzasnęła gałązka...
Pierwsze ciała napotkali w pobliżu budynku mieszkalnego, naraz okazało się, że wśród traw i opłotków wciąż znajdywano nowe. Były kobiety, mężczyźni, dzieci. Widać było sutannę duchownego i mundury leśników. Ciała nosiły ślady okrutnych tortur i bestialskiej śmierci. Musiało mieć to miejsce jakieś 2-3 dni temu. Ktoś zaczął liczyć ofiary, ktoś zaczął szukać łopat do godziwego pochówku. Dowódca małym aparatem fotograficznym robił pośpiesznie zdjęcia, przynaglając jednocześnie do jak najszybszego opuszczenia miejsca tragedii, obawiając się, że zostaną prowokacyjnie oskarżeni o popełnienie tej zbrodni. Naliczyli 74 osoby. Ktoś nieśmiało zaoponował, że jemu udało się policzyć 75 ofiar. Nie liczono ponownie. Zmówili modlitwę za zmarłych".

*Ślady krwi prowadziły do lasu*

Potem dowódca rozwiązał oddział. Każdy ruszył w swoją stronę. Alojzy - do rodzinnego domu. Zanim wszedł, podkradł się do zabudowań i długo je obserwował. W końcu odważył się zajrzeć.
- Porozbijane sprzęty, plamy krwi na ścianach i podłodze nie pozostawiały żadnej nadziei - wspomina. - W sieni wisiało ciało ciotki pocięte nożem z kałużą krwi na glinianej polepie. Ślady krwi prowadziły także do lasu... Tam uprowadzono cztery osoby!
Przyczepiona do drewnianej cembrowiny kartka obwieszczała o wykonaniu wyroku na Lachach.
Alojzy pozostał sam.

*Chłopiec to widział*

Z materiałów rzeszowskiego IPN wynika, że bezpośrednim świadkiem masakry na Jeleniowatym był 14-letni chłopiec, który w chwili tragedii znajdował się poza leśniczówką. „W sierpniu, 1944 r. Polacy z rodzinami uciekali do lasu na Jasieniów (Jeleniowate)" - czytamy w materiałach IPN. - „Później w Sokolikach pojawił się chłopiec, który opowiadał, że 15 sierpnia, wracając rankiem zobaczył jak upowcy otaczają leśniczówkę. Potem słyszał ich wrzaski oraz krzyki i płacz ofiar. Chłopiec uciekł do Sokolik, ale dręczony niepewnością o los bliskich powrócił do lasu, gdzie został przez upowców pojmany i zamordowany".

"Po prostu czcimy pamięć"

Historia na Jeleniowatym to jedna z wielu tragedii, jakie rozegrały się w Bieszczadach za sprawą UPA.
- Tylko w sierpniu 1944 r. zginęło co najmniej 219 polskich mieszkańców dziesięciu wsi górnego Nadsania. Są to dane potwierdzone przez dokumenty i zeznania świadków - mówi Antoni Derwich i zaraz zaznacza:
- Nie nawołujemy do ukarania winnych, nie potępiamy nikogo, nie wskazujemy odpowiedzialnych. Po prostu czcimy pamięć osób cywilnych i bezbronnych, którym nie dano szans na przetrwanie. Mamy do tego prawo. To jest nasz obowiązek.

Wojciech Zatwarnicki

„Nowiny”, 24-26 września 2010 r.

Browar
21-09-2014, 15:20
Nie nawołujemy do ukarania winnych, nie potępiamy nikogo, nie wskazujemy odpowiedzialnych.Tego właśnie nie rozumiem dlaczego odpuszczamy bandytom z UPA...

Pyra.57
21-09-2014, 19:49
Takiej postawy też nie rozumiem i nie akceptuję.

partyzant
22-09-2014, 23:02
Na wschodzie mamy setki jeśli nie tysiące Brenzbergów.

Recon
23-09-2014, 13:37
Takiej postawy też nie rozumiem i nie akceptuję.

Browar i Pyra.57, dziękuję, że to zauważyliście.
Tutaj autor od razu się zabezpiecza i pokazuje alibi, by nie być osądzonym przez "poprawnych" jako jakiś rewizjonista lub mąciciel, chociaż i tak "wybija się ponad szary tłum" (czyj cytat, to zachowam dla siebie) pozwalając sobie na publiczne(!) przypomnienie "tych wydarzeń".

Recon
22-04-2017, 23:51
Reportaż. Zbrodnia UPA w Mucznem
Opublikowany 22 kwi 2017
15 sierpnia 1944 roku w Mucznem, w Bieszczadach, na terenie leśniczówki Brenzberg bandy UPA okrutnie wymordowały 74 Polaków. Byli to mieszkańcy okolicznych wiosek m.in.: leśnicy, księża oraz dzieci, którzy ukrywali się przed ukraińskimi nacjonalistami. Polacy umierali w męczarniach, nigdy nie zostali pochowani, a ich ciała wchłonął las.



Kategoria

Ludzie i blogi (https://www.youtube.com/channel/UC1vGae2Q3oT5MkhhfW8lwjg)


Licencja

Standardowa licencja YouTube



https://youtu.be/6gX7mH7MBE8

Miejscowy
31-05-2020, 14:14
"Zbrodnia to niesłychana..." (przypomina mi "Lilie"):

"
Dwaj koledzy z Brenzbergu, co jak bracia byli,
Obaj się w jednej dziewce ruskiej zadurzyli.
I wzajemnie wstręt k sobie poczuli haniebny.
Że się jeden drugiemu stał tu niepotrzebny.
W tym miejscu, gdzie krzyż stoi, jeden zamordował
Drugiego niegodziwie i upozorował
Śmierć przypadkiem, że lora przejechała jego.
Lecz mord się nie ukryje, nie jest nic dziwnego,
Bo krew niewinna woła o pomstę do Boga,
Wszystko więc się wydało, bo choć pusta droga
Była w owym momencie, chłopak na maliny
Był jakiś w owym lesie i z dala z gęstwiny
Obserwował zdarzenie. Tak zamordowany
Został potem w tym miejscu mordu pochowany,
A morderca w areszcie znalazł miejsce dla się...
"

Można posłuchać dr. Krukara:
http://www.bieszczadzka24.pl/historia/pamiatka-lesnej-tragedii-sprzed-wieku-film/6151

Miejscowy
01-06-2020, 14:36
Jeszcze jeden wierszyk pozwolę sobie przytoczyć; o żądnej zemsty na ludziach jodle.
Wiersz pochodzi z epopei ks. Erazma Skórnickiego „W Karpatach”, w rozdziale "Brenzberg", wydanej przez Ruthenus w 2014 roku:

"Ale wróćmy już do tych, co pod lasem idą!
Właśnie teraz siadają pod jodły egidą,
Starej grubej i wielkiej. Dziwne tu uczucie.
Ogrom ciebie przetłacza. Usiądziesz, wnet ucie-
Kać stąd musisz czym prędzej z jakimś lękiem w duszy
I wolisz nikły krzaczek, którym wiatr poruszy,
Niźli taką potężną, niebotyczną jodłę.
A pastuchy, jak zwykle na igraszek modłę,
Szeroko rozpalali przy jodle tuż blisko
Z uzbieranych gałęzi i szyszek ognisko.
Wypełnili więc dziuplę wielką z jednej strony.
Pień cały do gałęzi stał się osmolony.
Stąd krzywda wyrządzona drzewu przez człowieka
Jakby zemsty żądała. I każdy ucieka
Z jakimś strachem spod jodły…"

Chyba się przespaceruję do Ruthenusa..