PDA

Zobacz pełną wersję : Mała impresja bieszczadzka



mniszek
24-05-2010, 21:40
Bieszczady to tajemniczy świat odwiecznych baśni.Uosobienie czasami grożnej przyrody-burz,wichrów i zimowych zamieci.To dalekie ginące echo pogańskich czasów,kiedy złe czaiło się w odległych miejscach,a duchy w lasach,które dziś są nikłym cieniem borów i kniei z dawno minionych lat.
Wędrówki po Bieszczadach mają niesamowity urok.Są jak narkotyk.Człowiek tam łyknie haust powietrza,popatrzy i jak zaczarowany wraca.
Panuje tam jakiś taki dostojny spokój.Wspaniała cisza harmonizuje z pięknem i dzikością.
Każda pora roku dostarcza innych wrażeń.Cieszy oczy innymi kolorami i zapachem.
Wiosna rozkwita całym przepychem młodziutkiej zieleni i kwiecia.
W porannym słońcu wdzięczą się świeżą zielenią łąki,szumią wesoło potoki,
a ptaki szaleją z radości,że o to jest wiosny czas i budzi się nowe życie.
W rześkim powiewie wiosennego wiatru drżą ledwo rozwinięte listeczki buków,klonów i brzóz.
Lato przychodzi ciepłym podmuchem wiatru,wieczornym koncertem chórów rechoczących żab i z cichym szelestem przelatujących ptaków.
Niebo przybiera głęboki ton czystego błękitu na którym kłębią się śnieżnobiałe rozświetlone przez słońce obłoki.
Jeszcze chwila i przybędą goście.Ubrani w pstre plażowe szmatki,będą mącić cisze i płoszyć chronioną troskliwie zwierzyne.
Zaludnią brzegi Soliny.
Na szczęście są miejsca zbyt dzikie dla tego typu turystów.
Na te szlaki przyjadą inni.Tacy jak my.W górskich butach,solidnych wiatrówkach,z wypchanymi plecakami na plecach.
Ci wyruszą tam gdzie cisza niezmącona,a jedyną muzyką jest wiatr.
Gdzie kłębią się zwały mgieł.Na dole ciemne,a u góry,rozgrzane w słońcu,olśniewająco białe. Pelzające po ścianach lasów ,odsłaniające od czasu do czasu błyszczące wilgocią pnie olbrzymich drzew.Potem opadają,rozpływają się i znikają w przestworzach błękitnego nieba.
Lustra jezior błyszczą migotliwie w słońcu,odbijają góry pokryte jakby patyną
wszystkimi kolorami zieleni.
Cudowna wiosna,lato i ta najpiękniejsza z pór jesień.
Z ciemnego tła zieleni wybijają się płonące czerwienią i brązem potężne buki.
Pożogą złocistą żarzą się gałązki klonów.Jesiony i jawory kładą się kolorem bursztynu na czarnym gąszczu lasu.
Wszystko drży i błyszczy w promieniach słońca.
Na niebie ledwo widoczne strzępiaste obłoczki.Wyglądają bardzo niewinnie.
Szarobiałe misiaczki wędrujące po niebie.
Temperatura nieznośnie się podnosi.Powietrze staje się duszne,ciężkie i nieruchome.
Długie strzępy obloków zmieniają się szybko w coraz ciemniejsze.
Skłębiony wał chmur gnany wiatrem.I cisza.
Nawet galązka nie drgnie.Zaden ptak się nie odzywa.
Jakby cała przyroda zamarła w oczekiwaniu.
I nagle cisza zamienia się w piekło.Drzewa szamoczą się w gwałtownych podmuchach wiatru.Gną się jak wiechcie traw.Huczy szalejący wiatr.Lamie z trzaskiem gałęzie.
Grzmot.Jeden.Drugi.Błyskawica rozdziera ciemnobure niebo jakby chciała podrzeć na strzępy.
Leje deszcz jakby setki wodospadów miało swój początek w niebie.
I to co najpiękniejsze po takiej burzy.Jeszcze lecą drobniutkie ostatnie kropelki,a na niebie zapalają się wszystkie kolory.Niebo pozbierało kolory bieszczadzkiej krainy i zrobilo sobie piękny szal.
Jesień mija.Przyroda szykuje się na przyjęcie Pani Zimy.Pani snu.
Ta pani też nie skąpi ozdób.Robi wszystko żeby było jak w baśni.Otula białą kołderką Połonine.Drzewom zakłada puchate czapy,a wiatr cichutko gwiżdże kołysanki o pięknej Pani Wiośnie.

calanthe
24-05-2010, 22:13
to ja teraz zamykam oczy i się przenoszę na zielone, pachnące wiosną połoniny... a na jesień muszę, muszę tam pojechać bo nie wytrzymam tak dłużej...