Zobacz pełną wersję : Armia widmo na zboczach Chryszczatej
Dziś na onecie pojawił się ciekawy artykuł opisujące widmowe armie. Jest tam też wzmianka o Bieszczadzie a dokladniej walce pomiędzy Austro–Węgrami i carską Rosją w okolicach Chryszczatej. Czy przydarzyło wam się coś podobnego lub słyszeliście o podobnych zdarzeniach jak te które przydarzyły się Sławkowi z Bielska. http://przewodnik.onet.pl/dreszczyk/zolnierze-z-zaswiatow,1,3336741,artykul.html
1 sie, 14:49 Lidia Kawecka / Onet.pl http://m.onet.pl/_m/1f6ef48e1713626eb787aab9ee9c052a,16,1.jpg (http://podroze.onet.pl/)
http://m.onet.pl/_m/067cc510169faf93935f1b95d79e5c46,14,1.jpg (http://m.onet.pl/_m/067cc510169faf93935f1b95d79e5c46,10,1.jpg)fot. Paweł Klimek
Pojawiają się nagle. W miejscach dawnych bitew słychać odgłosy walki, szczęk broni i tętent kopyt. Tam, gdzie w przeszłości dochodziło do strasznych rzezi, widmowe armie wciąż toczą upiorną walkę, żeby nagle rozpłynąć się powietrzu z nadejściem porannej mgły.
Brzmi fantastycznie? Są w Polsce miejsca, w których takie rzeczy się zdarzają ponoć naprawdę.
Krzyk w środku nocy
Początek I wojny światowej był okresem zaciekłych walk między dwoma mocarstwami, Austro–Węgrami i carską Rosją. W listopadzie 1914 roku, po początkowych sukcesach wojsk austriackich, armia rosyjska przeszła do kontrataku.
Wojska rosyjskie dotarły w rejon Przełęczy Żebrak i masywu Chryszczatej w Bieszczadach. Tam, w ciężkich, zimowych warunkach utworzył się front. Pod koniec lutego oddziały Austrii przeszły do natarcia. Ich celem było przyjście z odsieczą oblężonej twierdzy Przemyśl.
Walki, w których brało udział ponad 50 tys. żołnierzy, miały wyjątkowo ciężki charakter. Sroga zima, niedostatki zaopatrzenia i ciągły ostrzał artyleryjski dziesiątkowały wojska obydwu walczących stron. Na pobojowiskach okolic Chryszczatej, oprócz wielu rowów strzeleckich, pozostały tysiące poległych.
Mimo, że Austriacy prowadzili w czasie wojny akcję porządkowania pół bitewnych i budowy cmentarzy, po tej bitwie większość z ofiar pozostała jednak na placu boju. Poległych pochowali dopiero okoliczni mieszkańcy. Tutejszy las do dziś kryje dziesiątki anonimowych mogił.
Sławek z Bielska-Białej prosi, żeby nie podawać jego nazwiska.
- Nie chcę, żeby koledzy się ze mnie śmiali – mówi. I zaczyna opowieść o tym, jak wybrał się w okolice Chryszczatej.
- Czasem chodzę w góry z wykrywaczem metalu – opowiada. – Wtedy też przeszukiwaliśmy cały teren. Od razu widać było, że walki w tym rejonie były wyjątkowo ciężkie. Całe poszycie lasu pełnie jest kulek z artyleryjskich szrapneli. Trudno wśród nich wyłowić użyteczny sygnał. A nas interesują części wyposażenia, umundurowania i broń.
- Dzień przyniósł sporo znalezisk: bagnety, tasaki artyleryjskie, klamry od pasa. Zachowała się nawet rosyjska, szklana manierka. Późnym popołudniem, gdy wróciliśmy do namiotu w bazie studenckiej Rabe, spostrzegłem, że nie mam saperki. Musiała zostać tam pod szczytem góry. Było jeszcze jasno, więc postanowiłem po nią wrócić.
Kiedy Sławek doszedł prawie na szczyt, zaczęło się robić szaro. Bez trudu odnalazł transzeję, w której musiała zostać łopatka. Przedarł się przez zarośla do niezbyt głębokiego wykopu i wtedy usłyszał dość głośną rozmowę. Właściwie były to wykrzykiwane po niemiecku rozkazy.
http://m.onet.pl/_m/dbc54f48d0026c97aa1dede541f8f106,14,1.jpg (http://m.onet.pl/_m/dbc54f48d0026c97aa1dede541f8f106,10,1.jpg)fot. Paweł Klimek
- Miałem wrażenie, że musiało tam być bardzo wiele osób. Nagle rozległ się świst, jak gdyby ponad szczytem przeleciał pocisk artyleryjski. Zaraz potem usłyszałem nieludzkie krzyki. Miałem wrażenie, jakby wielu ludzi przedzierało się, pędząc na oślep, przez pełen suchych gałęzi las. Ale dookoła nie było nikogo!
Nieoczekiwanie, głośny jeszcze przed chwilą, zgiełk zastąpiła cisza. Odechciało mi się szukania saperki, rzuciłem się biegiem w kierunku obozu. Nie należę do strachliwych, nigdy nie wierzyłem też w duchy.
Ale to, co przeżyłem w Bieszczadach, dało mi do myślenia. Dopiero potem dowiedziałem się, że nie byłem pierwszy. Podobno wiele osób spotkało na stokach Chryszczatej widmową armię.
Krzysztof Franczak
04-08-2010, 08:31
Wyjście jest jedno nie palić tego świństwa.
Takoż nie objadać się grzybkiem
Albo przynajmniej brać połowę.
A moze zorganizujemy jakas wspolna wyprawe w poszukiwaniu historii a kto wie moze i wciaz walczacych?
Tysiace poleglych - zabitych..
Basia Z.
04-08-2010, 10:09
No tak - te ilustracje szczególnie ilustrują Chryszczatą.
Ale "Onet" tak już ma.
Moje teksty o Słowacji (bez podania autora) też są opublikowane na "Onecie".
Nie mam nic do tego, bo dawno temu sprzedałam do nich prawa autorskie.
Chciałabym jednak aby publikowane były z jakimiś bardziej pasującymi ilustracjami.
Przykład:
http://przewodnik.onet.pl/europa/slowacja/gory/gory-slanskie,1,3290682,artykul.html
B.
No prosze... Chrześcijanie nie wierzą w duchy :))))
A na spotkanie historią polecam pójśc samotnie, przełamać swoje lęki przed ciszą i ciemnością... różne rzeczy na krawedzi snu i rzeczywistosci moga sie zdarzyć. Nie wyśmiewałbym tak z miejsca tego człowieka. Pójdźcie samotnie na kilka dni, bez gitar, gadania, i komórek, tylko człowiek i góry...
najlatwiej to jest wszystko wysmiac...
sa rzeczy ktorych sie nigdy nie zauwazy idac utartym szlakiem wypatrujac kolejnych paćków na drzewach, probujac skrocic o polowe tablicowy czas przejscia... ani w 15 osobowej rozesmianej grupie podspiewujac sobie wesole piosenki.. jedno i drugie moze byc fajne, ale zawsze sie wtedy pojdzie jak tunelem.. a historia bedzie sie ukrywac daleko w gestych chaszczach... inne rzeczy mozna uslyszec gdzies na nieuczeszczanym zboczu, samotnie, noca, we mgle, w ruinach... nie spieszac sie z powrotem na kwatere czy ostatni autobus, nie zerkajac czy na komorke przyszedl sms z pracy...
mozna wiele uslyszec w szumie drzew, wiatru i potokow... a moze to tylko wiatr?
Czy troszkę żartu, to już wyśmiewanie?Sama robię to co powyżej , a i różne spotkania "trzeciego stopnia" mogę przywołać z pamięci !
Basia Z.
04-08-2010, 12:21
Wiele razy chodziłam sama po górach, również we mgle i w nocy.
Czasem się bałam, ale raczej żywych ludzi a nie duchów.
Chyba duchy gór są mi przyjazne, bo ja ich też nie krzywdzę, nie lekceważę, a czasem zapalę świeczkę na cmentarzu wojennym, lub położę kamyczek na macewie.
Natomiast artykuł na Onecie uważam za tanią sensację.
B.
Może armii nie widziałem, ale za to słyszałem jakby jakieś organy grały (coś w stylu fugi bachowskiej) na Jaśle. Było wtedy deszczowo, mgliście, a ja byłem zmęczony, głodny i sam... takie graniczne rzeczy się pamięta.
Natomiast artykuł na Onecie uważam za tanią sensację.
B.
teraz to caly onet sie zrobil jedna wielka sensacja.... :(
teraz to caly onet sie zrobil jedna wielka sensacja.... :(
A nie był taki od zawsze? :)
A nie był taki od zawsze? :)
mam wrazenie ze jest gorzej niz bylo...
Śmiejcie się śmiejcie. A pamiętacie opowieść naszego forumowego kolegi Leuthena o przeżyciach na polu namiotowym w Jasielu pewnej wietrznej i deszczowej nocy? ;)
Noooo, ale czytanie takich opowieści na forum czy słuchanie live przy ognisku to zupełnie inna bajka, niż lektura na Onecie w dziale "Dreszczyk" :)
Śmiejcie się śmiejcie. A pamiętacie opowieść naszego forumowego kolegi Leuthena o przeżyciach na polu namiotowym w Jasielu pewnej wietrznej i deszczowej nocy? ;)
ty mi nie mow o polu namiotowym w jasielu...tam naprawde straszy...
najlepiej sie slucha przy ognisku!!! :)
Wojtek Pysz
04-08-2010, 21:49
ty mi nie mow o polu namiotowym w jasielu...tam naprawde straszy...
Odwiedziłem Jasiel w jdnoosobowej grupie wędrownej i nie załapałem się na straszenie :)
19586
Odwiedziłem Jasiel w jdnoosobowej grupie wędrownej i nie załapałem się na straszenie :)
]
pewnie byles pod koniec miesiaca gdy duchy juz odrobily miesieczny limit ;)
mysmy byli w 3 osoby, spalismy we wiacie (ten trojkatnej) bo padalo.. caly czas cos chodzilo wokol wiaty, chrzakalo , pokaszliwalo, jakby rozmowy cichym glosem.. jak wychodzilismy z latarka to nikogo nie bylo.. hitem totalnym byl jednorazowy krzyk.. ale bylismy juz tak wkreceni ze moglismy zle zinterpretowac...moze to byl ptak nocny, albo jakis kojot ;)
Kurde, trzy razy sam spałem na Jasielu i nic mnie nie straszyło :(
No i ja byłem tam kilka razy i nic, wypada sprawdzić jeszcze raz, niebawem ;)
Basia Z.
05-08-2010, 07:50
No Jasiel to ma dramatyczną historię.
B.
Wojtek Pysz
05-08-2010, 08:29
pewnie byles pod koniec miesiaca gdy duchy juz odrobily miesieczny limit ;)
mysmy byli w 3 osoby, spalismy we wiacie (ten trojkatnej) bo padalo.. caly czas cos chodzilo wokol wiaty, chrzakalo , pokaszliwalo ...
Rzeczywiście, byłem tam 30 lipca ub. roku, więc z tym limitem to może być prawda. Spałem także w trójkątnej wiacie, a ponieważ byłem jedynym lokatorem, zmieścił się w niej także rower. Drzwi wiaty były podparte sporym drągiem z podpisem "KIJ NA NIEDŹWIEDZIE", więc się już niedźwiedzi nie bałem :)
Poprzedni lokatorzy zostawili na progu kartusz z gazem, pół buteleczki spirytusu jadalnego i woreczek czekoladek. Spirytusu i gazu nie ruszałem a czekoladki zeżarłem, bo się już od ciepła rozklejały. W zamian zostawiłem paczkę nierozpuszczalnych ciastek.
19600 19601 19602
Nie wiem, czy można kontynuować ten temat, bo Jasiel nie leży w Bieszczadach a temat wątku jest bardziej militarny :)
Pewno można, to przecież PodBieszczadzie ;)
Wojtek Pysz
05-08-2010, 21:30
mysmy byli w 3 osoby, spalismy we wiacie (ten trojkatnej) bo padalo.. caly czas cos chodzilo wokol wiaty, chrzakalo , pokaszliwalo, jakby rozmowy cichym glosem.. jak wychodzilismy z latarka to nikogo nie bylo.. hitem totalnym byl jednorazowy krzyk.. ale bylismy juz tak wkreceni ze moglismy zle zinterpretowac...moze to byl ptak nocny, albo jakis kojot ;)
No to jeszcze skończę o jasielowym straszeniu. Jak wspomniałem, spałem w tej samej budzie. Przed spaniem jeszcze się opłukałem w tutejszej umywalni i poszedłem na krótki spacer doliną. A potem "uwaliłem się" na podłogę i poczułem przejechane dzisiaj 180 km.
19638
W nocy wprawdzie coś w pobliżu szeleściło, stukało, gadało, mruczało a nawet mlaskało, ale nie byłem tym jakoś szczególnie zainteresowany.
Gdy nazajutrz rano się obudziłem, coś w pobliżu chrapało. Gdy o świcie opuszczałem pole namiotowe, zlokalizowałem źródło tych dźwięków. Źródło, a nawet dwa spały w śpiworach na trawie. Przyszli w nocy gdzieś z gór. I to tyle o straszeniu w Jasielu.
19639
Krzysztof Franczak
05-08-2010, 21:51
Takoż nie objadać się grzybkiem
Po grzybkach to podobno samego Sobieskiego zmierzającego pod Wiedeń z odsieczą można spotkać!!!.... nie wspominając o wojskach.
Sobieski był w Duszatynie. Napis węglem na wiacie to potwierdza
Długi
dorota z krakowa
06-08-2010, 17:37
Oj, nie róbcie sobie jaj; są rzeczy tajemnicze, niezbadane - doświadczenia które tylko wybranym dane jest zaznać.
Ja sama bez grzybków i innych wspomagaczy, wielokrotnie słyszałam w Bieszczadach jakieś pieśni, zawodzenia.
Po 180 km na rowerze, to cała armia duchów musiałaby przemaszerować, żeby Cię coś ruszyło. :D
Ja sama bez grzybków i innych wspomagaczy, wielokrotnie słyszałam w Bieszczadach jakieś pieśni, zawodzenia.
A to akurat mogłam być ja.
Śpiewać każdy może i mój śpiew to idealnie wpasowuje się w powyższy opis;-)))))
michaś.g
01-02-2011, 20:34
Mnie kiedyś straszyło w Zagórzu pod ruinami klasztoru. Po spędzeniu tygodnia w bazie na Łopience , czas powrotu do domu, pociąg mielismy jakis wczesno poranny, dokładnie nie pamietam (bylo to chyba jakies 13 latek do tyłu). Poszliśmy pod klasztor, ognisko , kolacja takie tam, ognisko mielismy rozpalone jakos przed wejściem do klasztoru. gdy juz było ciemno kolega z lewej strony klasztoru słyszał odgłosy łańcuchów ale nikt mu nie wierzy, w końcu wszyscy już zasnęli a ja pilnowałem ogniska co by nie przygasło, i wtedy się zaczęło, najpierw jakies dziwne odgłosy, a potem ujadanie psa z prawej strony tam był taki murek i ten pies zaczął się zbliżac czekałem kiedy go przeskoczy, autentycznie miałem wrażenie że pies biegnie w naszą stronę (po szczakaniu słychac że to był duży pies), gdy obudziłem wszystkich, pies ucichł w momencie , oczywiście nikt mi nie wierzył a ja wiem co słyszałem. I nie było żadnych grzybków. W nocy jest to naprawdę ciekawe miejsce, polecam , może ktoś usłyszy też tego psiaka.
trzykropkiinicwiecej
01-02-2011, 20:40
...to chyba się kundel boi bębnów, bo ostatnio nie szczekał jak graliśmy :) , i przed ostatnio ... i w zasadzie to nie szczekał nam jeszcze ani razu... a szkoda... bo często nocujemy z przyjaciółmi w ruinach :(
michaś.g
01-02-2011, 20:48
może bębny go hipnotyzują i wtedy siedzi cicho :) . Ale ja wiem że go słyszałem .
Biały 13
07-02-2011, 23:33
...to chyba się kundel boi bębnów, bo ostatnio nie szczekał jak graliśmy :) , i przed ostatnio ... i w zasadzie to nie szczekał nam jeszcze ani razu... a szkoda... bo często nocujemy z przyjaciółmi w ruinach :(
Jak to było powiedziane wcześniej - przy muzyce i śpiewach, bądź rozmowach nie dostrzegasz tego co cię otacza ...
Na Otrycie słyszałem tylko rykowisko (i to dość często o każdej porze roku) niestety nic więcej ... może i mi dane będzie poczuć i usłyszeć ... Choć jako wierzący jestem z klubu tego wykluczony.
Kiedyś, to było jak jeszcze śmigałem z plecakiem, ba, nawet pociągi jechały bezpośrednio do Zagórza, bezpośrednio z Krakowa jadąc przez Jasło, to wtedy w knajpie jakiejś widziałem foto, które było robione na Wołosatowym Cmentarzu... Była na nim, na tym foto dziewczyna, nagrobek, i podejrzanie kształtna jakby chmura. Co ciekawe była za nią, a nie przed (wtedy to bym pomyślał że oddech i para)
No to w kwestii duchów, to dam dowód namacalny ich istnienia w postaci fotki. Będąc w Delfach uwieczniłem tam takiego ducha
22667
Kiedyś, to było jak jeszcze śmigałem z plecakiem, )
to te czasy juz minely??? przerzuciles sie na walizke? ;)
Jeżeli ktoś widział to pozazdrościć
skyrafal
25-02-2011, 23:49
dziś nastały czasy, że ludzie chyba najintensywniej "wierzą w duchy" tylko o tym nie mówią. namacalnych dowodów tej wiary jest aż nadmiar.
to te czasy juz minely??? przerzuciles sie na walizke? ;)
tak jakby... autem śmigam
skyrafal
27-02-2011, 12:22
no ale mi chodzi o duchy, a nie o śmiganie z plecakiem czy walizką.
to akurat dobre, bo gdyby walizki były trendy to by ludzie po Tatrach z nimi paradowali :mrgreen:
Biały 13
27-02-2011, 13:04
tak jakby... autem śmigam
Ale nie wyklucza to chyba plecaka ... ja też odstawiłem PKP i PKS, ale to nie oznacza ze zrezygnowałem z plecaka :)
Tak właśnie mi się przypomniało że w Chacie Socjologa żywa wciąż jest historia o duchu Artura który tam "krąży" tudzież "krążył" ... Ostatnia jego wizyta była tuż przed spaleniem ...
skyrafal
27-02-2011, 20:08
wg mnie ludziom dlatego tak ciężko uwierzyc w istnienie "zaświatów" bo nigdy nie przyszło im się np. uczyc mechaniki kwantowej której zjawiska i procesy są właśnie żywcem ze świata duchów.
oczywiście mechanika kwantowa nie jest dowodem "wprost" na istnienie duchów jako inteligentnych bytów, ale na pewno empirycznie dowodzi tego, że istnieją "zaświaty" czyli "wszechświat niematerialny", oraz, że cały otaczający nas wszechświat materialny jest pewnego rodzaju "stanem energetycznym" w rozumieniu energii fizycznych
tak myślę - byc może dlatego np. Ewangelie mówią o "kruchości, przemijalności tego świata, prochu", bo pomimo wszystko materia jest to stanem dalece niestabilnym
trzykropkiinicwiecej
27-02-2011, 20:39
http://www.youtube.com/watch?v=vQZg_DqkIWo no to tak apropos myślę...
czasem wydaje mi się że jest na odwrót skyrafale... istnienie owych "innych światów" motywuje naukę do zaistnienia w tej "materii" :)
skyrafal
28-02-2011, 10:08
Po pierwsze - zauważ, że tego typu filmy i pokazy są zawsze wymieszane. Chodzi o to, że prezentowana jest częściowo iluzja, częściowo mało znane możliwości ludzkiego organizmu i częściowo zjawiska paranormalne.
Co do tego ostatniego - zawsze, ale to zawsze przed takimi "sztuczkami" dokonywane są specjalne obrzędy, inicjacje, rytuały, wchodzenie w trans itp. nieraz wspomagane chemią typu kadzidełka, zioła itp.
Skoro mamy do czynienia z rytuałami to zawsze ma to związek chęcią wejścia w kontakt, wieź z istotami duchowymi, które nas rozumieją - to jest chyba logiczne.
Przeczytaj jakąkolwiek książkę o ojcu Pio. Żył w czasach nam współczesnych, a jego przypadek jest dobrze udokumentowany naukowo i medialnie. Gdy pytano o. Pio o różne cuda (uzdrowienia, jasnowidzenie itd), które były jego udziałem - on zawsze odpowiadał : ja tylko się modlę. Swój nadnaturalny dar okupił latami cierpienia fizycznego, poniżania i kpin.
Żaden szaman, dorobkiewicz czy oszust nie byłby w stanie tego wytrzymac.
Najistotniejsza różnica między np. o.Pio a szamanami polega na tym, że o.Pio rzeczywiście pomagał i nigdy nie szkodził. Szamani praktycznie w 100% przypadków zajmują się nie tylko pomocą, ale i szkodzeniem.
Człowiek, który ma nadnaturalny dar pochodzący od Boga szkodzic nie może.
Kolejna sprawa to "koszty" pomocy szamanów - okazuje się że pomógł na jedno, zaczęły się inne poważniejsze problemy i to np. z mężem czy dziecmi. Cena takiej pomocy bywa straszna, często tragiczna.
Myślę, że to wszystko wyjaśnia - co i od kogo.
trzykropkiinicwiecej
28-02-2011, 12:23
częściowo zjawiska paranormalne. w ogóle się z Tobą nie zgadzam.. uważam że są to zjawiska jak najbardziej normalne
Najistotniejsza różnica między np. o.Pio a szamanami polega na tym, że o.Pio rzeczywiście pomagał i nigdy nie szkodził. Szamani praktycznie w 100% przypadków zajmują się nie tylko pomocą, ale i szkodzeniem. ..i tu też sie z Tobą nie zgodzę...przeczytaj jakąkolwiek książkę (najlepiej kilka, bądź kilkadziesiąt) i zredukujesz w znacznym stopniu te Twoje 100% :) zazwyczaj są to ludzie którzy mają ów
nadnaturalny dar pochodzący od Boga więc szkodzić nie mogą za wiele... w zależności od kultury i celów działania.. (owszem są i takie ze szkodliwymi , ale nawet Voo Doo jest to skromny odsetek)
Wielu Twoich "Szamanów" to osoby głęboko wierzące...
Inna sprawa jest gdy zdamy sobie sprawę z tego jak wielu jest oszustów , ale tych ani Szamanami ani Uzdrowicielami rzecz jasna nazwać nie można... i fajnie by było jakbyś Szamanów (tych w naszej kulturze niewielu, raczej neoszamani, bo chodzi tu o regiony w których się spotyka z rdzennym szamanizmem,u nas "pod osłoną walki moralnej , zniszczono z ambony" ten temat) nie wrzucał do jednego wora z niedouczoną szarlatanerią.
Nawiązując do tematu...
Jest taka góra w pobliżu Chryszczatej , na której wielokrotnie miałem przyjemność (czasem nieprzyjemność) odczuwać świat którego na co dzień nie widać... dla mnie to zaczarowane miejsce, i mówiąc zaczarowane nie mam na myśli czegoś tajemnego i obcego, z innego świata i pogranicza zjawisk paranormalnych, bo w te nie wierzę, jak już wspomniałem. Dla mnie to Świat , który przenika nie tylko materia i to co widzialne czy wytłumaczalne w świetle tzw. nauki... jest tego wokół nas więcej... szerokie spectrum zjawisk i współzależności energii różnych rodzajów... swoista gęstość wrażeń... Nocując na "Zaczarowanej Górze" ma się w nocy kontakt z tą właśnie częścią naszego jestestwa, o której mówi się często w kategoriach "niezrozumiałego". Odczuwa się obecność ludzi (być może tych których setki ciał leżą pomiędzy korzeniami buków na zboczach jednej z najkrwawszych epok tych Gór. W powietrzu unosi się nie tylko mgła... "Armia Widmo" to chyba wielce trafne określenie...
Jest taka góra w pobliżu Chryszczatej , na której wielokrotnie miałem przyjemność (czasem nieprzyjemność) odczuwać świat którego na co dzień nie widać...
O której górze piszesz? Krąglica?
trzykropkiinicwiecej
28-02-2011, 15:23
O której górze piszesz? Krąglica? nyeeeeee... bardziej okolice Dzidowej i Łysego
nyeeeeee... bardziej okolice Dzidowej i Łysego
Patryja...jeden wielki smętarz...
Biały 13
22-04-2011, 20:38
Coś w temacie ... http://www.poszukiwanieskarbow.com/artykuly/elloco/elloco.html
:grin:
Samotny Włóczykij
26-05-2011, 12:44
"Dzika" eksploatacja archeologiczna Bieszczadów i innych miejsc Polski może wkrótce doprowadzić do sytuacji, że przebieg bitew będzie nie do odtworzenia. Nie jest to wcale takie fajne. Fachowcy twierdzą, że wystarczy jeszcze 5 lat takiej wolnoamerykanki.
Jeśli chodzi o Chryszczatą - wspinałem się tam kiedyś w nocy od Jeziorek Duszatyńskich, a potem nocowałem na wierzchołku (no, nie na samym, schowałem się za grzbiet dla ochrony przed wiatrem). Nic się nie działo, tylko mysza jakaś biegała i prawdopodobnie borsuk. Dodam, że okopy były tuż obok.
Te głosy walki "armii duchów" i w ogóle odtwarzanie się foniczne wydarzeń z przeszłości próbuje się tłumaczyć w taki sposób, że w pewnych ściśle określonych warunkach przyrodniczych (m. in. wysoka wilgotność) głosy jakby nagrywają się, a potem znów w pewnych warunkach odtwarzają. Niestety, wciąż jeszcze nie został wyjaśniony mechanizm tego zjawiska, ale nie należy go raczej mylić z prawdziwymi duchami.
Patryja...jeden wielki smętarz...
Miejscowi Łemkowie opowiadali, że "Patryja trupami była zawalona".
Natomiast kiedyś w Bieszczadach, gdy schodziłem nocą z Przełęczy nad Roztokami na słowacką stronę, słyszałem w lesie taki dźwięk, jakby ktoś przybijał gwoździami blachę. Myślałem, że dotarłem do miejsca, gdzie natrafię na jakichś ludzi, ale okazało się, że naokoło była tylko głucha puszcza.
batmanek
26-05-2011, 16:06
"Dzika" eksploatacja archeologiczna Bieszczadów i innych miejsc Polski może wkrótce doprowadzić do sytuacji, że przebieg bitew będzie nie do odtworzenia. Nie jest to wcale takie fajne. Fachowcy twierdzą, że wystarczy jeszcze 5 lat takiej wolnoamerykanki.
.
może coś dokładniej ? jakieś linki do tych fachowców ......he , he przebieg bitew ......... po czym ma być do odtworzenia ??? nie rozumiem wypowiedzi kolegi .....
Biały 13
27-05-2011, 08:37
może coś dokładniej ? jakieś linki do tych fachowców ......he , he przebieg bitew ......... po czym ma być do odtworzenia ??? nie rozumiem wypowiedzi kolegi .....
że tak to określe z natury !!
Nie widziałem tych wypowiedzi, i nie za bardzo mogę domyśleć sie argumentów jakimi kierują się ci fachowcy.
Ale z nautry można prześledzić nie tyle co przebieg bitwy co umocnienia, stacjonowanie itp. Do tego służą okopy, naturalne przeszkody, schrony i bunkry, leje po granatach/bombach itp. - na takich podstawach można określić mniej więcej linię ataku i obrony. W sumie aby znaleźć takie miejsca trzeba zajrzeć do map szczabowych, pamiętników i innych źródeł pisanych
Co do "eksploatacji" ludzi ? hmmm od pierwszej w.ś. minęło lat wiele i wciąż widoczne są ślady okopów itp choć nie są może tak dokładnie widoczne jak w 1918 ale to raczej nie kwestia ludzi a natury !!
Samotny Włóczykij
27-05-2011, 09:35
Artykuł, w którym była mowa o tych pięciu latach, był cytowany kiedyś na forum rekonstrukcji wczesnośredniowiecznej "Halla", ale mam średnią chęć w tej chwili go szukać.
Słyszeliście kiedyś o odtworzeniu przebiegu słynnej bitwy pod Wounded Knee, podczas której Indianie wybili do nogi żołnierzy gen. Custera? Odtworzono ją na podstawie odnajdywanych w trakcie wykopalisk łusek po nabojach, pokazujących, jak cofali się pojedynczy żołnierze. Wnioski okazały się trochę inne niż oficjalna wersja, a prawda - mniej bohaterska, niż dotąd uważano. Oczywiście, było to możliwe wyłącznie dzięki temu, że po polu bitwy nie grasowali wcześniej poszukiwacze rozrywki lub pieniędzy z wykrywaczami metalu.
Źródła pisane nie mówią wszystkiego - a często fałszują rzeczywistość, nieraz nawet z premedytacją.
batmanek
28-05-2011, 08:20
Ale z nautry można prześledzić nie tyle co przebieg bitwy co umocnienia, stacjonowanie itp. Do tego służą okopy, naturalne przeszkody, schrony i bunkry,!
Każda górka w biesach jest mniej lub bardziej zryta okopami. Lecz pewnie z 70% było tylko wykopanych i nic się tam nie działo .
Co do wykopalisk z I WŚ to pewnie w tym tysiącleciu jeszcze archeologia się tym nie zainteresuje :mrgreen:
Biały 13
29-05-2011, 17:23
Źródła pisane nie mówią wszystkiego - a często fałszują rzeczywistość, nieraz nawet z premedytacją.
Dlatego każdy historyk od pierwszego roku studiów musi wiedzieć jak przeprowadzić odpowiednią krytykę źródła. Napisałeś coś tak oczywistego jak to że 2+2=4 ... Wracając więc do tematu - można na podstawie źródeł pisanych oraz przy pomocy warunków naturalnych i pozostałości (próby) odtworzenia bitwy/ starcia ... ale same okopy z siebie i to co znajdziesz w ziemi nie da ci obrazu tego jak to wyglądało, nie mówiąc już o tym że bez źródła pisanego nie wiedziałbyś o tym że coś takiego miało miejsce !!
Mała poprawka. Custer i jego żołnierzy zostali wybici po Little Big Horn. Wounded Knee to masakra Dakotów.
Samotny Włóczykij
16-06-2011, 21:07
Racja, Dacik, przejęzyczenie.
Biały, ale ja wcale nie twierdzę, że źródła archeologiczne są lepsze od pisanych. Tylko dla większej precyzji konieczne jest zachowanie tych pierwszych.
Biały 13
20-06-2011, 10:48
chodzi nam o to samo.
Aby pełniej spojrzeć na przeszłość to do podstawowego źródła jakim jest źródło pisane potrzebujemy pomocniczych źródeł takich jak odkrycia archeologiczne.
Jako że w tym wątku przywołano moją opowieść, związaną co prawda z sąsiednim Beskidem Niskim, dorzucę ciekawostkę związaną z Bieszczadami, którą umieścił kiedyś na forum IOH (www.ioh.pl/forum) jeden z użytkowników:
"Kiedyś zdarzyło mi się nocować w starych okopach (o ile mnie pamięć nie myli było to gdzieś na Magurach - w Bieszczadach).Pogoda była wredna (był to koniec września).Wiało jak diabli.W nocy spałem dobrze, ale sny, które tam śniłem ... hmmmm... zabrzmi zabawnie, ale do tej pory pamiętam ten sen,po 30 latach... Śniło mi się (cholernie realistycznie!), że siedzę w tym diabelskim okopie, a wkoło wybuchają pociski, giną koledzy...Byłem tam jeszcze parę razy później [...], ale już nigdy nie zostawałem tam na noc, a wracałem do Suchych Rzek".
Można wyśmiewać takie historie. Można je brać za prawdziwe..
Nie ma jakichś szczególnych przesłanek aby wierzyć w istnienie "duchów", ale nie ma też twardych dowodów zaprzeczających istnienie takowych...
Przykład z fizyką kwantową jest w tym momencie fenomenalny. No jak może istnieć coś czego nie można wziąć do łapki zmierzyć zbadać itp itd a co najważniejsze zobaczyć!
Taaaaa?
A w bakterie wierzymy czy nie? :P Przecież ich nie widać i zmierzyć jedną perfidną sztukę też ciężko- bynajmniej mnie mikrometrem się nigdy nie udało:lol:
Dawno byłem już na forum. W ogóle gdzieś dawno byłem w Bieszczadach moich ukochanych. Na poczcie tylko powiadomienia dostaje o wątkach i akurat ten wpadł mi w oko...
Armia widmo...
Nie chce pisać całego wywodu co o tym myślę, ale KK dopuszcza istnienie bytów niematerialnych, ot chociażby dusza którą każdy ponoć posiada... Baaaaaa żeby tego było mało są w KK egzorcyści- co też jest dowodem na istnienie czegoś więcej niz tego co My żywi widzimy i dotykamy...
Obok żywych zawsze przez całą historię ludzkości istniał świat umarłych...
Pamiętacie może o armiach siromachów/upiorów (nie wiem czy czegoś nie pomyliłem bo siromachy to wilki tak po wschodniemu) przemierzających bezkresne stepy Ukrainy, o których pisał Sieniewicz?Tak, tak ja wiem, że to tylko fikcja literacka, ale...
...ale zawsze jest to "ale". Ten motyw jest już dosyć stary, nie jest wymysłem naszych czasów, a tym bardziej jakiegoś portalu internetowego...
Z doświadczeń własnych: czyli "okiem kopidołka". Gdzieś w drugiej połowie lat 90tych(po tym jak zbudowałem swój pierwszy wykrywacz metali) znalazłem dosłownie na ściółce leśnej niedaleko miejscowości Łabunie niemiecki hełm. Był bardzo dobrze zachowany- miał nawet zmurszałe elementy skórzane. Miał resztki kalkomanii w postaci flagi weimarskiej, farby miał na sobie całkiem dużo... Wziąłem go sobie do domu. Poleżał parę lat w piwnicy przeżył przeprowadzkę i sobie o nim przypomniałem...
Mogłem sobie o nim nie przypominać akurt wtey bo on bardziej na tym ucierpiał. Postanowiłem go odnowić- oczywiście poczyniłem więcej szkód niż dobrego - ale jestem bogatszy w doświadczenia.
"Odnowiony" został postawiony na półce w pokoju...
Bardzo ładny egzemplarz, niezniszczony (był przed "odnawianiem") bardzo kompletny (też przed niż po mich zabiegach).
Miał tylko jeden mały defekcik... Normalnie "tycityci". Tak o średnicy około 8mm... Miał mianowicie po prawej stronie w częsci potylicznej tuz za uchem dziurę po kuli, a na lewej części czołowej miał dużą skorodowaną plamę. Znak niechybny że właściciel w nim zginąć musiał:???:
Zawsze się zastanawiałem sądząc po otworze i miejscu czy dostał od swoich czy od polaków... Faktem jednak jest, że zginał ktoś w nim.
Obserwacje własne jakie poczyniłem były takie że niemalże wszyscy wchodzący do mojego pokoju zawsze ale to zawsze zauważali w pierwszej kolejności ten hełm... Miałem cały pokój (nawet sufit) obwieszony różnymi rzeczami i zawsze wszyscy zauważali hełm który stał w głębi pokoju po prawej stronie pomiędzy innymi rzeczami. Zrobiłem eksperyment i przekładałem ten hełm w inne miejsca i ciągle to on przykuwał wzrok...
Później parę osób mi powiedziało (osoby płci żeńskiej), że ten element mojego pokoju jest jakiś dziwny i cały pokój wydaje się "jakiś taki ciemny i ponury". Na pytanie co powoduje ten dziwny stan (którego ja nie dostrzegałem) odpowiedz była jedna- hełm... Nic w pokoju nie zmieniałem tylko chowałem za inne przedmioty ten hełm i ciągle było to samo...
Jeszcze później pewna osoba powiedział mi, że jakieś takie dziwne ma uczucie- tak jakby z pod tego hełmu coś zawsze patrzyło i rozglądało się po pokoju...
Szczerze mówiąc ja osobiście nie czułem żadnego ale to żadnego dyskomfortu z powodu tego przedmiotu, jednak kilka osób nie znających się miało podobne odczucia- ja dla mnie co najmniej dziwne...Szczególnie, że bardzo mało osób wiedziało o tej dziurce z tyłu.
Finalnie hełm podarowałem znajomemu- wrócił niemalże w to samo miejsce gdzie go znalazłem. I nie zgadniecie co się stało...
Kolega postawił to w domu gdzieś na jakimś meblu, weszła matka która nie wiedziała o tym hełmie w jego pokoju i powiedziała "Arek co tutaj tak ciemno?"...
Są i w Bieszczadach takie "dziwne" dla mnie osobiście miejsca. Są miejsca które są przesiąknięte krwią- one też czasem (nie wiem może to kwestia nastawienia) wydają się "dziwne i mroczne".
Nie wiem czy są na forum ludzie którzy chodzą z wykrywaczami metalu i szukają historii, ale kilku moich znajomych a czasem i ja sam tak mam że jakby coś prowadzi od miejsca do miejsca i ciągle się coś trafia... Na innym forum jest bardzo dokładnie opisana historia z Bieszczad jak chłopak poszedł zapalić znicze a wrócił z niezłymi "skarbami", pomimo tego że nie miał nawet łopatki i wykrywacza. I jak sam podsumował na koniec "coś go prowadziło od miejsca do miejsca"...
...nie wszystko da się zmierzyć i zbadać najmędrszego mędrca okiem i szkiełkiem
p.s
Trzy lata temu (2008r) w październiku siadłem sobie do komputera- ot tak bez żadnych szczególnych motywów. Posprawdzałem pocztę podopisywałem na meile posłuchałem muzyki... Późnym wieczorem coś mnie tknęło... i zacząłem szukać w internecie informacji o.....
...Antonim Żubrydzie
Poznałem (jakoś szczególnie mnie ta postać nie interesowała wcześniej) dosyć dokładnie jego historię i jego losy. Wiedziałem tylko o oddziale Zuch i o tym że zginął wraz z żoną w wyniku zdrady, nic więcej nic mniej... Przesiedziałem studiując jego losy, przeglądając jego zdjęcia do około 6 rano... Już sięgam żeby wyłączyć komputer, chwila zawahania..."Chwila chwila chwila... kiedy On zginął? w październiku? którego dokładnie? ....o kurczeeee..."
Patrze na kalendarz w komputerze: 25 października 2008r- czyli zacząłem się interesować niemalże równiutko 52lata od jego śmierci...
Od tego dnia zupełnie zmieniłem zdanie o Żubrydzie i inaczej postrzegam jego postać...
Sam nie wiem co o tym myśleć, czy o jakiś głos z zaświatów czy zbieg okoliczności- w każdym razie ani pierwszego ani drugiego nie wykluczam...
bieśdziad
03-07-2011, 16:31
z podobnej temattyki..... jest na zboczu Falowej od strony Buku miejsce, drzewo, które w nocy czasem świeci, dokładnie świeci u podstawy drzewa, łuna podobno jest znaczna (ale widoczna tylko bezpośrednie obok, a;le nie każdej nocy) .... słyszałem o tym z 8 lat temu. Jest to o tyle ciekawe , że to drzewo jest nietypowe, jest to gatunek drzewa, który w naturalnym srodowisku występuje we wschodzniej Syberii.... trudno powiedzieć , czy to prawda... Ci co to wiedzieli byli mocno przekonywujący i poważni jak to mówili, choć....wina Bieszczady trochę wspólnie przy tej opowieści popłynęło
bartolomeo
03-07-2011, 16:59
Czy to drzewo nie jest aby po prostu spróchniałe? Nie musi pochodzić ze wschodniej Syberii aby po spróchnieniu lekko świeciło.
Lepiej nie powtarzaj wszystkiego co usłyszysz po winie, bieśdziadzie.
bieśdziad
03-07-2011, 17:13
tez myślałem, ze to próchnica, ale nawet kombinowałem, że może jakiś fosfor z pocisków..... tam podobno świeciło nienaturalnie mocno... a po miejscowych trunkach różne opowieści się słyszy, niektóre w swej monogości i barwności jednak się czasem w terenie potwierdzają. Tak znalazłem składowisko kilkudziesięciu pocisków altyleryjskich po ok. 2,5 kg trotylu w środku każdy na stokach Jamów, niestety do bunkra UPA na Łopienniku nie dotarłem...wina dla opowiadacza było za dużo
Samotny Włóczykij
15-07-2011, 12:47
Świecenie próchna powoduje nie co innego, jak znana wszystkim opieńka. Ale łuny przy tym brak - tylko same kawałki próchna świecą się na srebrzysto. Stąd legendy o pieniądzach, pochowanych przez diabła Rokitę w dziuplach wierzb.
trzykropkiinicwiecej
15-07-2011, 13:58
Stąd legendy o pieniądzach, pochowanych przez diabła Rokitę w dziuplach wierzb.
Nie tylko stąd
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.