Basia Z.
05-08-2010, 08:39
Na początek wyjaśnienie - w wolnym czasie pracuję jako przewodnik / pilot.
Obóz jaki opisuję - to był obóz komercyjny jaki prowadziłam dla biura "Wierchy" z Krakowa.
Jest to moja całkowicie osobista i subiektywna impresja na jego temat.
Oprócz swoich pozwoliłam sobie wykorzystać parę zdjęć Ani i Marka - uczestników wyjazdu.
Na początek był długi, trwający półtora dnia i jedną noc dojazd w Padisz, najróżniejszymi środkami lokomocji - pociągami, autobusem, busem, z około 8 przesiadkami.
Po wyjeździe z Katowic w piątek o godz. 15.32 na płaskowyż dotarliśmy w sobotę około 21.
Na początek zaproponowano nam nocleg w takich domkach:
http://lh3.ggpht.com/_o7lI2X-fp40/TFciEDpD9rI/AAAAAAAAAIU/GozhHqGKmrw/s720/P1030721.JPG
Potem to się poprawiło, ale o tym dalej.
Z samego rana następnego dnia wyszliśmy w pokapującym deszczu do Twierdzy Ponoru. Pod tą nazwą znane jest zapadlisko krasowe, z podobno największym w Europie portalem jaskiniowym - 70 m wysokości:
http://lh3.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfTAnH9EsI/AAAAAAAAELg/tMPtHUlsVeM/s576/101_0418.JPG
Zeszliśmy do zapadliska o nazwie Doline I, stamtąd po metalowych schodkach i drabinkach przeszli do Doline III, skąd niektórzy chcieli powrócić przez jaskinię. Nie udało się z powodu zbyt wysokiego stanu wody, jedna osoba wpadła po pas.
Tu otwór jaskini:
http://lh6.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfTOw1bjgI/AAAAAAAAELw/cjZNpEN0G3Q/s576/101_0426.JPG
Czekaliśmy się nasi koledzy się tam pojawią, ale oni nadeszli od góry.
Widok z grzędy na Doline III:
http://lh3.ggpht.com/_o7lI2X-fp40/TFckRLuDCwI/AAAAAAAAAIU/a3HUCUBuo4g/s720/P1030820.JPG
I widok z dołu na ściany zapadliska krasowego:
http://lh3.ggpht.com/_o7lI2X-fp40/TFckeXTKELI/AAAAAAAAAIU/PFWMiMqSCRw/s720/P1030831.JPG
Wróciliśmy mokrzy ale zadowoleni i tego dnia większość z nas przeprowadziła się do lepszych domków:
http://lh4.ggpht.com/_o7lI2X-fp40/TFclGDOkHdI/AAAAAAAAAIU/tiys4hJWk5o/s720/P1030855.JPG
Kolejnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę do źródeł Gorącego Samoszu. Ciekawy szlak prowadzi przez jaskinię:
http://lh4.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfTcG7wa5I/AAAAAAAAEL0/k3tCHDvkEE8/s720/101_0432.JPG
Fragment zejścia prowadził po śliskiej skale:
http://lh6.ggpht.com/_EdL01_2T51o/TFbxXygo8rI/AAAAAAAAAck/NQNTN5xeRIk/s576/DSC03401.JPG
Potem z punktu widokowego roztaczają się takie widoczki:
http://lh5.ggpht.com/_o7lI2X-fp40/TFcmCchgWqI/AAAAAAAAAIU/r4LdAblnTMk/s720/P1030888.JPG
Cała grupa (beze mnie, bo robiłam zdjęcie) na punkcie widokowym:
http://lh3.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfTq8nQwaI/AAAAAAAAEMI/XNvm5TgBNoo/s720/101_0436.JPG
A to punkt widokowy, na którym wcześniej byliśmy z drugiego brzegu wąwozu:
http://lh6.ggpht.com/_o7lI2X-fp40/TFcm0o8sP8I/AAAAAAAAAIU/1FVbNiGP3TU/s576/P1030906.JPG
Wracając znalazłam jeszcze taaakiego borowika:
http://lh3.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfUBNJfa2I/AAAAAAAAEMQ/d4M92mfmUkI/s576/101_0442.JPG
Typowo "karpacki" widoczek:
http://lh4.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfUSIloLrI/AAAAAAAAEMU/ccJkQzUGtuM/s720/101_0444.JPG
Zasłużony deser:
http://lh4.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfUcX7TA-I/AAAAAAAAEMc/3-lP3f0nKrQ/s720/101_0449.JPG
I obiad w schronisku
http://lh3.ggpht.com/_o7lI2X-fp40/TFcnEm2t4DI/AAAAAAAAAIU/Re_GMN0KzQI/s720/P1030919.JPG
http://lh5.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfUj-2GaKI/AAAAAAAAEMo/kv4yOqM1UFQ/s720/101_0451.JPG
Kolejnego dnia lało tak, ze nawet nie mam żadnych zdjęć, tylko z samego rana:
http://lh6.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfU-sj0gWI/AAAAAAAAEMs/TiGGDDp6L-Y/s720/101_0453.JPG
I wieczorem ze schroniska Padisz, gdzie po raptem 4-godzinnej wycieczce, na której poszliśmy oglądać "Amfiteatr Boga" całkowicie przesłonięty przez mgłę suszyliśmy całkiem mokre ciuchy:
http://lh4.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfVbPPIr_I/AAAAAAAAEM4/5pJxva4K7Pw/s720/101_0456.JPG
No więc kolejnego dnia już wypoczęci i nieco podsuszeni wyszliśmy na wycieczkę w nieco zmniejszonym 7-osobowym składzie (niektórzy uznali, że wychodzenie z jako-tako suchego domku w ulewnym deszczu to zboczenie):
http://lh3.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfVigbxWNI/AAAAAAAAEM8/AqcJpOqga4U/s720/101_0460.JPG
Celem było tym razem wywierzysko Galbenei, które rzeczywiście sprawiało imponujące wrażenie.
Tym razem filmik, bo tylko filmik trochę potrafi oddać jak tam było:
http://picasaweb.google.pl/Torojaga/PAskowyzPadiszRumunia2010#5501156505954071698
Ścieżka prowadzi nad wywierzyskiem i w dół wąwozu, ale tym razem przejście wąwozu nie było możliwe.
http://picasaweb.google.pl/Torojaga/PAskowyzPadiszRumunia2010#5501156680482179970
I jeszcze raz:
http://picasaweb.google.pl/Torojaga/PAskowyzPadiszRumunia2010#5501156813457499394
A tak to wyglądało nieco niżej:
http://picasaweb.google.pl/Torojaga/PAskowyzPadiszRumunia2010#5501156930399866898
http://picasaweb.google.pl/Torojaga/PAskowyzPadiszRumunia2010#5501157533502066786
Cała ta woda wylatuje z jednego źródła.
Wracając w ulewnym deszczu i w silnym wietrze zahaczyliśmy jeszcze o jaskinię Focul Fiu (Lodu Żywego Ognia), ale nie zrobiła na nas żadnego wrażenia. Kupa śniegu pokryta gałęziami.
Podobno przy słonecznej pogodzie jest rewelacyjna.
Wracając przez Polanę La Grajduri, znów musieliśmy pokonywać potok, który w międzyczasie bardzo mocno przybrał.
http://lh5.ggpht.com/_EdL01_2T51o/TFby1izUhHI/AAAAAAAAAhU/jRPU4ww7ioM/s720/DSC03435.JPG
http://lh6.ggpht.com/_EdL01_2T51o/TFby3_G88nI/AAAAAAAAAhc/6Jh18obvXto/s720/DSC03436.JPG
W końcu jednak kompletnie przemoczeni i przemarznięci dotarliśmy do naszych domków.
Byłam w takim nastroju, że gdyby kolejnego dnia jeszcze padało - to byłam zdecydowana opuścić Padisz dzień wcześniej. Ale SMS-y z kraju zapowiadały poprawę pogody.
[ciąg dalszy nastąpi]
B.
Obóz jaki opisuję - to był obóz komercyjny jaki prowadziłam dla biura "Wierchy" z Krakowa.
Jest to moja całkowicie osobista i subiektywna impresja na jego temat.
Oprócz swoich pozwoliłam sobie wykorzystać parę zdjęć Ani i Marka - uczestników wyjazdu.
Na początek był długi, trwający półtora dnia i jedną noc dojazd w Padisz, najróżniejszymi środkami lokomocji - pociągami, autobusem, busem, z około 8 przesiadkami.
Po wyjeździe z Katowic w piątek o godz. 15.32 na płaskowyż dotarliśmy w sobotę około 21.
Na początek zaproponowano nam nocleg w takich domkach:
http://lh3.ggpht.com/_o7lI2X-fp40/TFciEDpD9rI/AAAAAAAAAIU/GozhHqGKmrw/s720/P1030721.JPG
Potem to się poprawiło, ale o tym dalej.
Z samego rana następnego dnia wyszliśmy w pokapującym deszczu do Twierdzy Ponoru. Pod tą nazwą znane jest zapadlisko krasowe, z podobno największym w Europie portalem jaskiniowym - 70 m wysokości:
http://lh3.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfTAnH9EsI/AAAAAAAAELg/tMPtHUlsVeM/s576/101_0418.JPG
Zeszliśmy do zapadliska o nazwie Doline I, stamtąd po metalowych schodkach i drabinkach przeszli do Doline III, skąd niektórzy chcieli powrócić przez jaskinię. Nie udało się z powodu zbyt wysokiego stanu wody, jedna osoba wpadła po pas.
Tu otwór jaskini:
http://lh6.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfTOw1bjgI/AAAAAAAAELw/cjZNpEN0G3Q/s576/101_0426.JPG
Czekaliśmy się nasi koledzy się tam pojawią, ale oni nadeszli od góry.
Widok z grzędy na Doline III:
http://lh3.ggpht.com/_o7lI2X-fp40/TFckRLuDCwI/AAAAAAAAAIU/a3HUCUBuo4g/s720/P1030820.JPG
I widok z dołu na ściany zapadliska krasowego:
http://lh3.ggpht.com/_o7lI2X-fp40/TFckeXTKELI/AAAAAAAAAIU/PFWMiMqSCRw/s720/P1030831.JPG
Wróciliśmy mokrzy ale zadowoleni i tego dnia większość z nas przeprowadziła się do lepszych domków:
http://lh4.ggpht.com/_o7lI2X-fp40/TFclGDOkHdI/AAAAAAAAAIU/tiys4hJWk5o/s720/P1030855.JPG
Kolejnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę do źródeł Gorącego Samoszu. Ciekawy szlak prowadzi przez jaskinię:
http://lh4.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfTcG7wa5I/AAAAAAAAEL0/k3tCHDvkEE8/s720/101_0432.JPG
Fragment zejścia prowadził po śliskiej skale:
http://lh6.ggpht.com/_EdL01_2T51o/TFbxXygo8rI/AAAAAAAAAck/NQNTN5xeRIk/s576/DSC03401.JPG
Potem z punktu widokowego roztaczają się takie widoczki:
http://lh5.ggpht.com/_o7lI2X-fp40/TFcmCchgWqI/AAAAAAAAAIU/r4LdAblnTMk/s720/P1030888.JPG
Cała grupa (beze mnie, bo robiłam zdjęcie) na punkcie widokowym:
http://lh3.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfTq8nQwaI/AAAAAAAAEMI/XNvm5TgBNoo/s720/101_0436.JPG
A to punkt widokowy, na którym wcześniej byliśmy z drugiego brzegu wąwozu:
http://lh6.ggpht.com/_o7lI2X-fp40/TFcm0o8sP8I/AAAAAAAAAIU/1FVbNiGP3TU/s576/P1030906.JPG
Wracając znalazłam jeszcze taaakiego borowika:
http://lh3.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfUBNJfa2I/AAAAAAAAEMQ/d4M92mfmUkI/s576/101_0442.JPG
Typowo "karpacki" widoczek:
http://lh4.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfUSIloLrI/AAAAAAAAEMU/ccJkQzUGtuM/s720/101_0444.JPG
Zasłużony deser:
http://lh4.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfUcX7TA-I/AAAAAAAAEMc/3-lP3f0nKrQ/s720/101_0449.JPG
I obiad w schronisku
http://lh3.ggpht.com/_o7lI2X-fp40/TFcnEm2t4DI/AAAAAAAAAIU/Re_GMN0KzQI/s720/P1030919.JPG
http://lh5.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfUj-2GaKI/AAAAAAAAEMo/kv4yOqM1UFQ/s720/101_0451.JPG
Kolejnego dnia lało tak, ze nawet nie mam żadnych zdjęć, tylko z samego rana:
http://lh6.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfU-sj0gWI/AAAAAAAAEMs/TiGGDDp6L-Y/s720/101_0453.JPG
I wieczorem ze schroniska Padisz, gdzie po raptem 4-godzinnej wycieczce, na której poszliśmy oglądać "Amfiteatr Boga" całkowicie przesłonięty przez mgłę suszyliśmy całkiem mokre ciuchy:
http://lh4.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfVbPPIr_I/AAAAAAAAEM4/5pJxva4K7Pw/s720/101_0456.JPG
No więc kolejnego dnia już wypoczęci i nieco podsuszeni wyszliśmy na wycieczkę w nieco zmniejszonym 7-osobowym składzie (niektórzy uznali, że wychodzenie z jako-tako suchego domku w ulewnym deszczu to zboczenie):
http://lh3.ggpht.com/_3MJRT-G38sc/TFfVigbxWNI/AAAAAAAAEM8/AqcJpOqga4U/s720/101_0460.JPG
Celem było tym razem wywierzysko Galbenei, które rzeczywiście sprawiało imponujące wrażenie.
Tym razem filmik, bo tylko filmik trochę potrafi oddać jak tam było:
http://picasaweb.google.pl/Torojaga/PAskowyzPadiszRumunia2010#5501156505954071698
Ścieżka prowadzi nad wywierzyskiem i w dół wąwozu, ale tym razem przejście wąwozu nie było możliwe.
http://picasaweb.google.pl/Torojaga/PAskowyzPadiszRumunia2010#5501156680482179970
I jeszcze raz:
http://picasaweb.google.pl/Torojaga/PAskowyzPadiszRumunia2010#5501156813457499394
A tak to wyglądało nieco niżej:
http://picasaweb.google.pl/Torojaga/PAskowyzPadiszRumunia2010#5501156930399866898
http://picasaweb.google.pl/Torojaga/PAskowyzPadiszRumunia2010#5501157533502066786
Cała ta woda wylatuje z jednego źródła.
Wracając w ulewnym deszczu i w silnym wietrze zahaczyliśmy jeszcze o jaskinię Focul Fiu (Lodu Żywego Ognia), ale nie zrobiła na nas żadnego wrażenia. Kupa śniegu pokryta gałęziami.
Podobno przy słonecznej pogodzie jest rewelacyjna.
Wracając przez Polanę La Grajduri, znów musieliśmy pokonywać potok, który w międzyczasie bardzo mocno przybrał.
http://lh5.ggpht.com/_EdL01_2T51o/TFby1izUhHI/AAAAAAAAAhU/jRPU4ww7ioM/s720/DSC03435.JPG
http://lh6.ggpht.com/_EdL01_2T51o/TFby3_G88nI/AAAAAAAAAhc/6Jh18obvXto/s720/DSC03436.JPG
W końcu jednak kompletnie przemoczeni i przemarznięci dotarliśmy do naszych domków.
Byłam w takim nastroju, że gdyby kolejnego dnia jeszcze padało - to byłam zdecydowana opuścić Padisz dzień wcześniej. Ale SMS-y z kraju zapowiadały poprawę pogody.
[ciąg dalszy nastąpi]
B.