Zobacz pełną wersję : Czy budować mostki, kładki, barierki, schodki?
andrzej627
30-08-2010, 21:37
Przygotowany byłem na jakieś trudności,a tu niespodzianka. Primo; nie trzeba przechodzić strumienia w bród, czy po pniach, jest piękny nowy mostek. Zarośnięta stokówka zamieniła się w wygodną ścieżkę,prowadzącą bez problemów do celu. Przed samą polaną istniejąca młaka została wyłożona dylowanką. Piwnica jest pięknie odchwaszczona i ogrodzona, a studnia także otrzymała płotek
Tylko już nie będzie tego klimatu...
Bardzo zła wiadomość jak dla mnie. Czar tajemniczości prysł. Teraz wszędzie trzeba budować mostki, kładki, barierki, schodki, paranoja jakaś.
Nie będzie klimatu? Czar prysł? Przecież chyba dobrze jak są budowane mostki, kładki, barierki, schodki?
Miejsce, dotychczas tajemnicze, będzie bardziej dostępne dla zwykłego turysty. Moim zdaniem trzeba się z tego cieszyć. Amatorzy klimatów i czarów nie powinna narzekać. W Bieszczadach jest dla nich jeszcze wiele innych miejsc.
batmanek
30-08-2010, 23:03
he he he
a gdzie BHP-e?
a tak na poważnie -
te kładki , mostki , i "dylowanki" to dla bezpieczeństwa ........... i wygody turystów w "klapkach"
chce ktos klimatu ? niech go sam poszuka a nie idzie w lipcu na zatłoczona Tarnicę :)
pozdrawiam wszystkich chaszczowników ;)
No popatrz Andrzej, gdyby ten mostek był wcześniej to byśmy... nie wpadli do Mucznego (potoku).
sir Bazyl
30-08-2010, 23:37
Nie będzie klimatu? Czar prysł? Przecież chyba dobrze jak są budowane mostki, kładki, barierki, schodki?
Miejsce, dotychczas tajemnicze, będzie bardziej dostępne dla zwykłego turysty. Moim zdaniem trzeba się z tego cieszyć. Amatorzy klimatów i czarów nie powinna narzekać. W Bieszczadach jest dla nich jeszcze wiele innych miejsc.
Kurde – mimo, iż wiem, że Andrzej jest mistrzem prowokacji, nie wytrzymałem! Jakie miejsce tajemnicze? – oznaczone na co najmniej dwóch mapach różnych wydawnictw i szczegółowo opisane w miesięczniku o Bieszczadach. I kto to jest zwykły turysta? Do niedawna był to ktoś, kto posiadał oprócz głowy rozum i potrafił korzystać z mapy i za pomocą kompasu wskazać kierunki świata (zarówno jedno, jak i drugie absolutnie nie są jakimiś okultystycznymi przyrządami amatorów klimatów i czarów). A tak na poważnie, to jest to całkiem chybiona inwestycja. Powinni od razu p...olnąć jakiś wyciąg krzesełkowy albo kolejkę linową, żeby nie trzeba było sobie butów brudzić i się pocić na podejściu. A wokół trasy, na każdym drzewie malnąć odpowiedni znak uspokajający, co by turysta zwykły (nie jakaś maruda nawiedzona, dla której są ponoć inne miejsca w Bieszczadach) wiedział na bieżąco, że winda w bok nie zakręciła.
Idę łyknąć podwójnej melisy :)
agnieszkaruda
30-08-2010, 23:52
Ja jestem za oznakowaniem wszystkich ciekawych i nie ciekawych miejsc, wycięciem chaszczów niech wszystko będzie widoczne jak na dłoni.
Żeby nie trzeba było nosić map i kompasów do lasu ( bo to przecież nie potrzebny balast) i żeby już nie móc czerpać radości z zabłądzenia w chaszczach po których się łazi aby odnaleźć CHARAKTERYSTYCZNĄ KĘPĘ DRZEW w której mają być jakieś ruiny :) prawda Sir Bazylu :) Ty coś o tym wiesz .....
Musze przyznać ze że "lekkie obuwie turystyczne" będzie się mogło zapuścić w chaszcze SUPER :)
Niech inny chodzą po mostkach, kładkach, schodkach itp.
Ja zostanę w poza szlakowym świecie.
PEACE
andrzej627
31-08-2010, 00:01
Założyłem osobny wątek, nie aby dyskutować o tym konkretnym ("tajemniczym" wg coshoo) miejscu, ale o tym czy ogólnie budowanie w Bieszczadach mostków, kładek, barierek, schodków jest zjawiskiem pozytywnym czy nie.
andrzej627
31-08-2010, 00:11
Czy niektórzy chaszczownicy uważają, że zbudowany mostek odebrał im kawał terenu, na którym mogli dotychczas chaszczować? Skurczyło się ich terytorium?
sir Bazyl
31-08-2010, 00:30
Czy niektórzy chaszczownicy uważają, że zbudowany mostek odebrał im kawał terenu, na którym mogli dotychczas chaszczować? Skurczyło się ich terytorium?
Nie ich, a przyrody, u której jesteśmy jedynie gośćmi. A jeśli rozpatrywać sprawę w określonych przez Ciebie kategoriach, to jak myślisz? -Wysyłasz ich Andrzeju w inne miejsca to się chyba skurczyło, albo ja nie kumam co piszesz?
Od rozbudowy infrastruktury turystycznej nie uciekniemy, czy to się komuś podoba czy nie. Turyści zarówno ci "prawdziwi" jak i "niedzielni" chodzą i będą chodzić. Sztuka tylko w tym, żeby tą infrastrukturę budować tam, gdzie rzeczywiście chodzą ludzie, tam gdzie coraz mocniej wydeptują chaszcze, czy ścieżki i ich okolice. Uważam takie (przemyślane) budowanie nawet za konieczne, zakładam, że 90% turystów pójdzie w takim wypadku wytyczoną scieżką i zbyt wiele tego co jeszcze wokół zostało nie wydepcze. Taki prosty mechanizm stosuje się czasem na nowych osiedlach, najpierw ludzie wydeptują ścieżki, a potem w tych miejscach robi się chodniki, nie odwrotnie, bo ludzie i tak wydepczą swoje.
Oczywiście każde takie "budowanie" powinno być robione w sposób przemyślany, raz: co do miejsca, dwa: co do formy wykonania, żeby na ile to możliwe "wpasowała" się w krajobraz.
bartolomeo
31-08-2010, 09:20
zakładam, że 90% turystów pójdzie w takim wypadku wytyczoną scieżką i zbyt wiele tego co jeszcze wokół zostało nie wydepcze
Błędne założenie.
Paskudne bariery na najpiękniejszych szczytach dały tylko samozadowolenie dyrekcji BdPN i możliwość wykazania się działaniem. Skutku nie ma żadnego. Podwyższenie barier też nic nie da, poza kolejnym kosztem i jeszcze większym spaskudzeniem krajobrazu. Nawet gdyby na szczytach zbudowano klatki dla ludzi, to i tak znajdzie się wielu kretynów, którzy polezą w szkodę.
Całość tutaj (http://www.pressmedia.com.pl/sn/index.php?option=com_content&task=view&id=20906&Itemid=40).
Błędne założenie.
Jasne. Bo nie da się oszacować precyzyjne. Ale argumentów nie podajesz żadnych. Ja się zgodzę nawet na 50%, to ciągle szacunek, badań nie przeprowadzę.
Co do zlinkowanego artykułu... Czy autor pokusił się o jakąkolwiek obserwację? Porównanie? Jak się ludzie na szczycie zachowywali przed postawieniem barierek, a jak po?
Nie. Zobaczył jedną panią (nie ważne może 10) i wysmarował artykuł.
Zgadzam się, że w okresie wakacyjnym strażnicy powinni być wszędzie i karać. Uwierz mi, że kara mandatu będzie bardziej dotkliwa niż wniosek do sądu.
Wiem niestety jak działają sądy i jakie wymierzają kary w przypadku realnego zagrożenie życia i zdrowia ludzi. Żałosne.
Nie wydaje mi się, że w obronie przyrody nagle staną się stanowcze i surowe.
Żeby było jasne. Nie jestem za stawianiem ohydnych barierek, ławeczek, wyciągów. Jak napisałem wyżej uważam, że jeśli się już je stawia, to w sposób przemyślany i z głową.
I jeszcze jedno. bmiller robisz rewelacyjne zdjęcia. Czy nigdy nie zszedłeś ze szlaku, żeby mieć lepsze ujęcia?
Duże larum podnosimy w stosunku do 'niedzielnych' turystów. Ale czy tak do końca pani robiąca 5 kroków za wyznaczony szlak jest wiele gorsza, od chaszczownika, przemierzający góry w każdym kierunku poza szlakami?
Wszystko jest dla ludzi i wszystko trzeba robić z głową.
Andrzeju,
przypomnij sobie naszą wycieczkę do Ruskiego, albo na Dydiową grzbietem Jeleniowatego. A teraz wyobraź sobie, że przez San na wysokości Chmielu jest most i wycięte chaszcze, i każdy może tam wejść. Jest różnica?
Teraz na Brenzberg będzie mógł wejść każdy, a za chwilę położą asfalt na Dydiową i na miejscu chatki zrobią duży parking. Coraz mniej jest "dzikich" Bieszczadów. Chyba lepiej pieniądze, które idą na tego typu inwestycje przeznaczyć np. na Magurycza.
batmanek
31-08-2010, 10:34
Czy niektórzy chaszczownicy uważają, że zbudowany mostek odebrał im kawał terenu, na którym mogli dotychczas chaszczować? Skurczyło się ich terytorium?
Jeśli jest to robione rozważnie - to NIE - wszystko należy robić z głową . Trasy dla turystów powinny być , ba powinny być dobrze przygotowane - z mostkami itp. Ale miejmy nadzieję , że całe Bieszczady nie pokryja się trasami komercyjnymi . No i oczywiście opłaty ( choć w części) ze szlaków powinny być przeznaczane na zachowanie w nienaruszonym stanie "perełek bieszczadzkich" Mam nadzieję , że każdy kto wchodzi w 'dzikie" tereny nie pozostawia po sobie śladu i tak niech zostanie ! Choć połoniny są piękne to puste butelki i puszki sporo urody im zabierają .
pozdrawiam
Od rozbudowy infrastruktury turystycznej nie uciekniemy, czy to się komuś podoba czy nie. Turyści zarówno ci "prawdziwi" jak i "niedzielni" chodzą i będą chodzić.
"Niedzielni" będą wniebowzięci bo sobie klapek nie pobrudzą na nowej kładce, a "Prawdziwi" będą jeździć w B.Niski, Ukrainę, Rumunię itd... Przez takich właśnie myślicieli coraz rzadziej jeżdżę w Bieszczady.
don Enrico
31-08-2010, 10:51
Z tymi mostkami jest jak z wódką.
Jest dobra - byle nie za wiele.
Z tymi mostkami jest jak z wódką.
Jest dobra - byle nie za wiele.
O! I to jest dobra pointa.
Czasami i samogon wystarczy.
bartolomeo
31-08-2010, 12:38
argumentów nie podajesz żadnychNapisałem, że Twoje założenie jest błędne a Ty się z tym zgodziłeś. Po co mi jeszcze jakieś argumenty?
Uwierz mi, że kara mandatu będzie bardziej dotkliwa niż wniosek do sądu.Wiara nie ma tu nic do rzeczy: ja to wiem.
Czy nigdy nie zszedłeś ze szlaku, żeby mieć lepsze ujęcia?Zszedłem. Nie wiem co to ma do rzeczy, ale jak pytasz odpowiadam. Gorzej - chodziłem po lesie tam, gdzie nie ma żadnego szlaku.
Co do budowy kładek, mostów, barierek itp... jestem za tym by budować takie konstrukcje z umiarem, w miejscach już "bezpowrotnie straconych" typu Połoniny: Caryńska i Wetlińska, Halicz, Szeroki, Tarnica..Na dobrą sprawę, na każdym z tych miejsc powinien stać strażnik z wiatrówką i strzelać do stonki schodzącej z szlaku. To co się dzieje na Tarnicy w okresie wakacyjnym jest nie do opisania, chałupy welcome to... postawili barierki by całe to tałatajstwo się nie rozchodziło po szczycie i nic! Kto był ten wie..Szczyt stracony, dla własnej przyjemności w okresie wakacyjnym już tam nie pójdę. Zejście z Rawek do Ustrzyk na tych podestach jest dla mnie problematycznie, za każdym razem kiedy tamtędy schodzę kilkakrotnie wywijam piruety na śliskich deskach ( i to wcale nie z nadmiaru napojów rozweselających). Rozumiem, ok, trzeba budować takie konstrukcje, bo ludzi coraz więcej (niestety) i jakoś trzeba ich "kontrolować." Sprawa Branzberga... miejsce tragiczne, które na stałe powinno wejść do świadomości ludzkiej.... Czy jednak pójdą tam te autobusy wycieczek jak na połoniny? Nie.. w to miejsce pójdą, a przynajmniej w większej mierze ludzie szukający w tych górach czegoś innego, im do szczęścia nie są konieczne te wszystkie mostki i szlaki. To że, ktoś zwrócił na to miejsce uwagę - bardzo dobrze! Niech ludzie się dowiedzą co stało się z kilkudziesięcioma naszymi rodakami. Niech postawią tam krzyż, czy inną tablicę upamiętniającą. Zawsze mówi się o masakrze w Baligrodzie, czy z drugiej strony w Terce, o Branzbergu było cicho. To, że Branzberg, jako miejsce mordu, powinno być ogólnie znane jest bezsprzeczną prawdą. To że można będzie tam dotrzeć bez chaszczowania nie jest problemem (zawsze można pójść tam inną drogą), to że upamiętnia się to miejsce nie jest problemem Co więcej, to że buduje się tam mostek też nie jest problemem, w końcu ile osób wybierze Branzberg zamiast połonin? Nie ma co demonizować, z kładkami czy bez wielu tam nie pójdzie, a przynajmniej pójdą tam Ci, którzy prędzej czy później by tam dotarli.
Po co mi jeszcze jakieś argumenty?
Kultura dyskusji to już temat na inny wątek.
Zszedłem. Nie wiem co to ma do rzeczy, ale jak pytasz odpowiadam. Gorzej - chodziłem po lesie tam, gdzie nie ma żadnego szlaku.
Nie mam pojęcia po co załaczyłeś link do artykułu. Założyłem (pewnie znów błędnie), że skoro jest bez komentarza to jest to Twoje zdanie.
W takim razie moja wypowiedź dotyczyła artykułu, a nie Twojej opinii, bo jej w temacie nie ma.
Nie mam nic przeciwko temu, ze "chodziłeś po lesie, gdzie nie ma żadnego szlaku", pod warunkiem, że niczego nie niszczyłeś i zniosłeś w dół swoje śmieci (a tu zakładam, tym razem pewnie słusznie, że tak właśnie jest ;)).
bartolomeo
31-08-2010, 15:41
Kultura dyskusji to już temat na inny wątek.
Ciężkie działa wytoczyłeś. Nie obraź się, ale ja nie chcę się wdawać w tę dyskusję (wiem, już się wdałem :?). Dlatego, jak słusznie zauważyłeś, nie przedstawiłem żadnych argumentów ani nawet nie wyartykułowałem swojej opinii. Wszystko co chciałem bardzo nieumiejętnie zrobić, to zwrócić uwagę, że założenie, iż 90% turystów przestrzega parkowych zakazów, jest błędne (ale fajne zdanie, prawda? :wink:). To wszystko.
Nie mam pojęcia po co załaczyłeś link do artykułu. To, co było istotne z mojego punktu widzenia, załączyłem w bezpośrednim cytacie. Link do całości podałem, żeby można było sobie tę całość przeczytać. Jak ktoś ciekawy :-)
Ciężkie działa wytoczyłeś. Nie obraź się, ale ja nie chcę się wdawać w tę dyskusję
Tak właśnie działa czasem słowo pisane. Niesie inny niż zamierzony przekaz. Niby wiem, a się wkręciłem. Rozumiem i od obrażania jestem daleki.
założenie, iż 90% turystów przestrzega parkowych zakazów, jest błędne (ale fajne zdanie, prawda? :wink:).
Z takim sformułowaniem to i ja się zgadzam ;) Bardziej chodziło mi jednak o to, że jak się właściwie wytyczy ścieżki lub na bardzo uczęszczanym szlaku ustawi mostek czy schodki, to większość pójdzie tym mostkiem, żeby swych klapek nie pogubić i mniej rozdepcze wokół niż próbując omijająć błotko na przykład.
Szacun przesyłam i do zobaczenia w Bieszczadzie.
już widzę jak tłumy pań w szpilkach i panów w klapkach lecą w kierunku na Brenzberg bo dowiadują się, że zbudowali tam mostek i odkrzaczyli jakieś ruiny...:wink:
czasami przy czytaniu niektórych postów z serii "jakie to Bieszczady były dzikie a jakie nie są dzikie teraz" to czasami mam wrażenie, że ta zabawa w "dzikie chaszcze" to tak jak zabawa małych chłopców - jest chodnik ale wlezą na murek bo to przecież taaaaakie nieeebezpieczne i ekscytujące.
a tu pewnie niejeden "wytrawny turysta" stanie przed mostkiem i marszcząc czoło z okrzykiem "gupi mostek, gupi Brenzberg" na znak buntu wlezie w pokrzywy albo chociaż pogrzebie butem w wodzie.:-P
a jak była tam leśniczówka to mostek jakiś był czy nie?
mi wszelkie mostki i kładki na bieszczadzkich "poticzkach" od dzieciństwa kojarzą się i dziko i klimatycznie:mrgreen: a poręcze i barierki często też tam były...:mrgreen:
andrzej627
31-08-2010, 21:04
wyobraź sobie, że przez San na wysokości Chmielu jest most i wycięte chaszcze, i każdy może tam wejść. (...)
za chwilę położą asfalt na Dydiową i na miejscu chatki zrobią duży parking.
Piskal, masz dużą wyobraźnię. To są hipotezy czysto teoretyczne.
Zakładając ten wątek chcę poznać argumenty tych, którym przeszkadzają te "mostki, kładki, barierki, schodki". Dlatego nieraz zadaję prowokacyjne pytania.
Może hipotezy są i teoretyczne, ale na Dydiowej widziałem ekipę mierniczych, która cosik mierzyła.Ciekawe pod co? A na łąkach pracowało dwóch kosiarzy, pracowicie je wykaszających podkaszarkami .Hałas od tego był znaczny.Chwała Bogu, droga jest w tak fatalnym stanie, że żaden samochód terenowy tamtędy nie przejedzie.
A co do meritum wątku,to akurat takie ułatwienia w dostępie do miejsc historycznych, związanych z jakimiś szczególnymi wydarzeniami ,są uzasadnione.
Zresztą,po roku gdy drewno zciemnieje,ścieżki zarosną,to przyroda z powrotem obejmie we władanie ten teren.
Basia Z.
01-09-2010, 09:33
"Niedzielni" będą wniebowzięci bo sobie klapek nie pobrudzą na nowej kładce, a "Prawdziwi" będą jeździć w B.Niski, Ukrainę, Rumunię itd... Przez takich właśnie myślicieli coraz rzadziej jeżdżę w Bieszczady.
Otóż to, ja dokładnie tak samo.
Nie cierpię mostków, kładek, barierek.
B.
PiotrekF
01-09-2010, 09:48
Witam!
Osobiście nie obawiam się nowo powstałych kładek, mostków itp urządzeń . Po jakimś czasie przestaną tak intrygować/denerwować ,a obecnie mogą komuś ,kto nie ma ochoty na zamoczenie ,zabłocenie .... w tym pomóc (no są takie osoby np moja małżonka) .
Był sobie kiedyś podobny mostek nad potoczkiem , przechodził po nim pewien "turysta" i pech chciał ,poślizgnął się (po deszczu było) i złamał nogę . Zaskarżył właściciela mostku/kładki o odszkodowanie (wpadł na taki wspaniały pomysł, a co ?). W efekcie tego incydentu na terenie tego nadleśnictwa (bo ono było właścicielem pechowej kładki) zlikwidowano wszystkie kładki ,mostki i inne udogodnienia "turystyczne".
Mostki , kładki itp są/mogą być pomocne/potrzebne , a mogą przysporzyć o ból głowy (właściciela/pomysłodawcy)..... ale na razie to spokojnie na to patrzę .
PF
bartolomeo
02-09-2010, 17:12
zabawa w "dzikie chaszcze" to tak jak zabawa małych chłopców - jest chodnik ale wlezą na murek bo to przecież taaaaakie nieeebezpieczne i ekscytujące.Asiu, czy całe to jeżdżenie w góry nie jest przypadkiem takim "łażeniem po murku"? Daje radość, satysfakcję, bywa ekscytujące a tak z boku patrząc jest zupełnie bez sensu. Przecież obok biegnie chodnik... przepraszam: wygodna, asfaltowa droga.
dziabka1
02-09-2010, 18:13
Asiu, czy całe to jeżdżenie w góry nie jest przypadkiem takim "łażeniem po murku"? Daje radość, satysfakcję, bywa ekscytujące a tak z boku patrząc jest zupełnie bez sensu. Przecież obok biegnie chodnik... przepraszam: wygodna, asfaltowa droga.
Wiesz Bartku. Trochę obok tematu.
Tak analogia mi się pcha z literatury. W książce Jana Długosza, w opowiadaniu "Twarz Szchary" jest taki człowiek - Jan Surdel. I on, po wyczerpującej wspinaczce na Szcharę właśnie nagle wybucha - "do du... z tym całym alpinizmem! Człowiek jest mokry, głodny, boi się! A teraz u mnie w domu jest tak pięknie, leżałbym na trawie w sadzie, jadłbym śliwki, palił papierosiki! Ostatni raz jadę, mówię wam, ostatni!".
Dlatego właśnie trzeba szybko gasić te przejawy rozsądku, które mówią, ze te wyjazdy w góry to głupie są...
bartolomeo
02-09-2010, 18:22
Dlatego ja nie szukam w tym sensu i rozsądku, ja łażę po murku :-D
trzykropkiinicwiecej
02-09-2010, 21:05
Wiesz Bartku. Trochę obok tematu.
Tak analogia mi się pcha z literatury. W książce Jana Długosza, w opowiadaniu "Twarz Szchary" jest taki człowiek - Jan Surdel. I on, po wyczerpującej wspinaczce na Szcharę właśnie nagle wybucha - "do du... z tym całym alpinizmem! Człowiek jest mokry, głodny, boi się! A teraz u mnie w domu jest tak pięknie, leżałbym na trawie w sadzie, jadłbym śliwki, palił papierosiki! Ostatni raz jadę, mówię wam, ostatni!".
Dlatego właśnie trzeba szybko gasić te przejawy rozsądku, które mówią, ze te wyjazdy w góry to głupie są...
..a ja bym ich nie gasił Madziu... tylko pozwolił niech opętają, szaleństwo to jedyne co mam i pachnie Prawdą...
Tymczasem niech budują schody na Wetlińską, np. ruchome...
Asiu, czy to całe jeżdżenie w góry nie jest przypadkiem takim "łażeniem po murku"? Daje radość, satysfakcję, bywa ekscytujące a tak z boku patrząc jest zupełnie bez sensu. Przecież obok biegnie chodnik... przepraszam: wygodna, asfaltowa droga.
Właśnie Bartku o to mi chodzi, że „bieszczadowanie” to właśnie chodzenie po murku pomimo chodnika a nie zdobywanie „dzikiego wschodu”, którego nie ma i pewnie nigdy tak naprawdę nie było (no chyba, że przed obwodnicą – w to mogę uwierzyć). Mój lekki uśmiech z lekkim przytykiem wywołują nie Ci, którzy wielką radość czerpią z łażenia po tym murku i spadania z niego, pomimo istnienia chodnika ale Ci, którzy zaklinają rzeczywistość i twierdzą, że jeszcze dwa tygodnie wcześniej był tylko murek bez chodnika, a nawet, że wcale nie było murku…;)
Sama po tym murku łażę z wielką radością i ciągłym niedosytem ale nie obrażam się kiedy nagle „dziki murek” się skończy i pojawi się kładka na jakimś strumyku albo na ścieżce – tam gdzie błoto – pojawi się nagle kawałek drewna po którym można przejść dalej bez nurzania się w błocie. Bo tak naprawdę – dlaczego to komuś przeszkadza w nawet najdzikszym chaszczowaniu? Staram się zrozumieć ale nie rozumiem. Przecież odkąd są ludzie w Bieszczadach to i kładki i mostki i drewniane bele tam gdzie błoto kładli.
Osobną sprawą są te poręcze i ławki na szczytach – dla mnie koszmar ale wyłącznie dlatego – że są kompletnie nie na miejscu i są wymysłem dzisiejszym – z jednej strony dla turystów a z drugiej strony – przeciw turystom.
A najbardziej ze wszystkiego mierzi mnie nieodmiennie dzielenie turystów na „lepszych - chaszczowych” i „gorszych-solinowych”
Moja mama pod koniec lat 60-tych pracowała kilka sezonów w nieistniejącym już pewnym przybytku turystycznym w Dołżycy. I z tego co ona mówi to w tamtych czasach wszyscy potrafili jakoś ze sobą rozmawiać – plecakowiec z górnikiem co to pierwszy raz w Bieszczadach, nawiedzony student z panią w szpilkach, a pani w szpilkach z miejscowym „niebieskim ptakiem’. I tak mi się wydaje, że dzisiaj tego kolorytu nie ma. Są dwa obozy – turyści „nieprawdziwi-solinowi” i „prawdziwi-chaszczowi”, przy czym pierwsi pewnie nawet nie wiedzą o istnieniu drugich a drudzy spluwają z obrzydzeniem na widok pierwszych. Dla mnie to smutne trochę i sztuczne - bardziej niż te wszystkie mostki i barierki. Najpiękniejsze miejsca zobaczyłam „pomimo” i „pomiędzy” a najciekawsze historie usłyszałam od ludzi, od których nie spodziewałam się ich usłyszeć.
I myślę, że Bieszczady przetrwają nawet jak wszyscy „prawdziwi” obrażą się na mostki i wyjadą na Ukrainę…:wink:
No to takie moje skromne zdanie, przy którym pozostanę ale do którego nikogo nie zamierzam przekonywać.
Pozdrawiam oczywiście wszystkich:razz:
andrzej627
02-09-2010, 22:28
Sama po tym murku łażę z wielką radością i ciągłym niedosytem ale nie obrażam się kiedy nagle „dziki murek” się skończy i pojawi się kładka na jakimś strumyku albo na ścieżce – tam gdzie błoto – pojawi się nagle kawałek drewna po którym można przejść dalej bez nurzania się w błocie. Bo tak naprawdę – dlaczego to komuś przeszkadza w nawet najdzikszym chaszczowaniu? Staram się zrozumieć ale nie rozumiem.
Asiu, też chciałbym zrozumieć dlaczego to komuś przeszkadza. Po to założyłem ten wątek.
bartolomeo
02-09-2010, 22:53
Mój lekki uśmiech z lekkim przytykiem wywołują [...] Ci, którzy zaklinają rzeczywistość i twierdzą, że jeszcze dwa tygodnie wcześniej był tylko murek bez chodnikaAkurat w przypadku, który wywołał tę dyskusję, dwa tygodnie temu faktycznie był tylko murek bez chodnika :wink:
Niechęć do budowania nowych mostków, chodników i barierek to nie jest zaklinanie rzeczywistości ani poszukiwanie czegoś, czego nie ma i nigdy nie było - to jest chęć zatrzymania tego, co jest. Albo było wtedy, gdy zaczynaliśmy poznawać Bieszczady (niekoniecznie dziesiątki lat temu). Oczywiście nie ma szans na wieczne zachowanie Bieszczadów w takim stanie jak są obecnie, ale czy to oznacza, że wszystkie zmiany muszą się wszystkim podobać?
Niechęć do budowania nowych mostków, chodników i barierek to nie jest zaklinanie rzeczywistości ani poszukiwanie czegoś, czego nie ma i nigdy nie było - to jest chęć zatrzymania tego, co jest. Albo było wtedy, gdy zaczynaliśmy poznawać Bieszczady (niekoniecznie dziesiątki lat temu). Oczywiście nie ma szans na wieczne zachowanie Bieszczadów w takim stanie jak są obecnie, ale czy to oznacza, że wszystkie zmiany muszą się wszystkim podobać?
Bartek, wyjąłeś mi to spod klawiszy klawiatury. To chęć zatrzymania tego co jest. Stąd nasza niechęć do dzielenia się wiedzą na temat istniejących traperskich chatek, albo resztek domostw.
A co się tyczy turystów" nieprawdziwych-solinowych", to jest po prostu ten rodzaj turystyki, który większości z nas nie odpowiada. Można przejść się po tamie w Solinie i powiedzieć- byłem/łam w Bieszczadach, a można po kolana w błocie iść na Dydiową i też to powiedzieć. I w jednym i w drugim przypadku będzie to prawda, a jednak zupełnie różna.
Masz Asiu absolutną rację. Mnie ta ziemia najdroższa ze wszystkich, ale jestem przeciwnikiem "stopniowania bieszczadskości". Kiedyś, pewien znany aktor powiedział "my elita" i zabrzmiało to nie elitarnie a bucowato. Jeśli czegoś nie chcę zdradzić, to po prostu o tym nie mówię.Aż się boję czasem, że zapomnę hasła dostępu do tych tajemnic. Więcej luzu i zaufania do ludzi. Pozdrawiam.
Jestem przeciwny budowaniu wszystkich tych schodków, barierek bo w górach lubię "naturalność". Nie mam nic przeciwko ułatwieniom w miejscach gdzie to jest niezbędne (most nad dużym potokiem, barierka nad przepaścią itp) ale budowanie kładki nad kałużą błota czy schodów pod górę w lesie to jest to czego nie lubię.
bartolomeo
03-09-2010, 08:52
Stąd nasza niechęć do dzielenia się wiedzą na temat istniejących traperskich chatek, albo resztek domostw.Ja tam nie mam takiej niechęci, bo nie mam tej wiedzy :-)
ale jestem przeciwnikiem "stopniowania bieszczadskości".Jeżeli rozumieć to stopniowanie jako "gorsi-niedzielni" i "lepsi-chaszczowi" to taki podział faktycznie jest bez sensu. Ale jeżeli opuścić epitety to trzeba przyznać, że ten podział istnieje. Tak jak turysta z plecakiem będzie patrzył ze zdziwieniem na klapkowca z butelką wody w ręce tak ten w klapkach będzie się stukał w czoło widząc wariata z wielkim garbem na plecach. To są różne grupy, różne - jakby powiedział współczesny marketingowiec - targety. To są inni turyści, co nie znaczy, że inni ludzie.
To oczywiście duże uproszczenie, bo to nie plecak czy klapki są rzeczywistym wyróżnikiem (a to, czego się w Bieszczadach szuka; turysta jednodniowy, niedzielny może być tym samym chaszczownikiem), między skrajnymi przypadkami jest cała gama egzemplarzy pośrednich a migracja następuje ciągle i (moim zdaniem) w obu kierunkach.
Idąc dalej tym uproszczonym trybem można napisać, że obecny kierunek przeobrażania Bieszczadów to udostępnianie coraz to nowych miejsc (tras) turystom klapkowym. Wybudowanie różnego rodzaju udogodnień powoduje jednocześnie, że miejsca te przestają być dogodne dla tej mniej licznej grupy preferującej ciszę, spokój a czasem samotność.
Czy to faktycznie tak trudno zrozumieć? Nie chodzi o to, że idioci z plecakami wolą chodzić w przemoczonych butach czy też czerpią dziwną, masochistyczną radość z omijania mostków a każdą ścieżkę przez maliny z obrzydzeniem porzucają brnąc z bólem i uśmiechem przez pnącza i kolce. Chodzi o to, że w momencie zbudowania mostków, wyznakowania ścieżek i postawienia w miejscach niebezpiecznych :wink: barierek (bez)powrotnie ginie to "coś" (nastrój, klimat, cisza, spokój, jak zwał tak zwał) czego oni szukają.
Tak jak pisałem w poprzednim poście - taka jest jednak kolej rzeczy. Mostków i barierek będzie coraz więcej a na jedną czy drugą górę zostanie zbudowany wyciąg. To jest nieuchronne, żaden "plecakowiec" do drzew się nie będzie przykuwał (to, być może, będą robić inni ludzie) ale z radością na kolejne mostki żaden z nich patrzył nie będzie.
I tyle mojego w tym temacie. Rozjaśniłem Ci, Andrzeju, mroki pokręconych umysłów przeciwników mostków? :wink:
Jestem przeciwny budowaniu wszystkich tych schodków, barierek bo w górach lubię "naturalność"
Ja też. Gdy jest błoto (a jest go często sporo), to po to mam właściwe buty, żeby sobie poradzić z przejściem przez nie. Wielu jednak uczestników szlaku obchodzi to błoto rozdeptując wokół coraz więcej roślinności. W takich miejscach jestem za tym, aby zbudować mostek, bo to moim zdaniem uratuje roślinność wokół. Jeszcze raz dodam, że trzeba to robić w sposób przemyślany, bo w Bieszczadzie jest wiele takich miejsc, a wszystkiego "omostkować" nie wolno.
W takich miejscach uważam, że większość (X% ;) ) po tym mostku przejdzie (o czym wyżej).
Jestem za jak największą naturalnością, dzikością w górach, ale patrzę na to realistycznie. NIe da się zamknąć Bieszczadów przed turystami (w cudzysłowiu czy bez).
"Mostki" oczywiście tylko na topowych trasach, bo w innych miejscach - na szlaku, czy obok - chodzą ludzie, którzy z błotem i niewygodami sobie radzą doskonale.
A ja tam lubię podział Bieszczadników, czy jakiejkolwiek innej społeczności wg Andrzeja Poniedzielskiego.
Pozwolę sobie go zacytować w oryginale z jego bloga:
"...Dzielenie ludzi na „tych których lubimy” i „tych których nie lubimy” – wydaje mi się bardzo wojskowym podziałem. Wolałbym podział na „tych z którymi chciałoby się iść” i „tych, którzy… niech idą”. Zauważ Imagine, że w wyrażeniu „z którymi chciałoby się iść” jest niejedno znaczenie. Bo ono ogranicza krąg współpodróżnych ale także, przez „chciałoby się” – zwraca uwagę na to, że mogą to być ludzie dzięki którym osiąga się czy to codzienną, czy okazjonalną, a niechby i napadową „chęć” do jakiegokolwiek „iścia”. Iście diabelski to pomysł – rzec by można. Eee tam… zaraz diabelski. Naturalny. I nikogo nie deprecjonujący. Bo grupa „tych, którzy… niech idą” to duża grupa ludzi. Ale „niech idą” w znaczeniu - obok, w znaczeniu - gdzie pragną, w znaczeniu - swoją drogą, w znaczeniu - „może się jeszcze spotkamy”, w znaczeniu – „wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku”… itp. Oczywiście, że w tej obszernej grupie niewspółtowarzyszy podróży jest parę osób do których „niech idą” – ma znaczyć „Niech spierdalają!”. Oczywiście. Wybacz mi Imagine to nazewnictwo, tak rzadko używane w Fizyce do określania zdarzeń o charakterze kinetycznym, ale też i ludzie o których mówię – rzadcy są. ..."
Ci "rzadcy" niech rzadko na szlak zachodzą, to i mostki nie będą potrzebne. "Niech idą..."
trzykropkiinicwiecej
03-09-2010, 10:57
Idąc dalej tym uproszczonym trybem można napisać, że obecny kierunek przeobrażania Bieszczadów to udostępnianie coraz to nowych miejsc (tras) turystom klapkowym. Wybudowanie różnego rodzaju udogodnień powoduje jednocześnie, że miejsca te przestają być dogodne dla tej mniej licznej grupy preferującej ciszę, spokój a czasem samotność.
Czy to faktycznie tak trudno zrozumieć? Nie chodzi o to, że idioci z plecakami wolą chodzić w przemoczonych butach czy też czerpią dziwną, masochistyczną radość z omijania mostków a każdą ścieżkę przez maliny z obrzydzeniem porzucają brnąc z bólem i uśmiechem przez pnącza i kolce. Chodzi o to, że w momencie zbudowania mostków, wyznakowania ścieżek i postawienia w miejscach niebezpiecznych :wink: barierek (bez)powrotnie ginie to "coś" (nastrój, klimat, cisza, spokój, jak zwał tak zwał) czego oni szukają.
Tak jak pisałem w poprzednim poście - taka jest jednak kolej rzeczy. Mostków i barierek będzie coraz więcej a na jedną czy drugą górę zostanie zbudowany wyciąg. To jest nieuchronne, żaden "plecakowiec" do drzew się nie będzie przykuwał (to, być może, będą robić inni ludzie) ale z radością na kolejne mostki żaden z nich patrzył nie będzie.
:wink:
Tak Bartku...i oprócz klimatu...schodząc z kładki na ubitą wibramem (i klapkami czasem, bosą stopą) ziemię... to ciągną się za tymi "ułatwieniami" takie sprawy jak więcej śmieci ,papierki po snikersach, zastąpią salamandry, a butelki po piwie inne dzikie stworzenia Więcej hałasu przy szlaku, więcej pociętych drzew z serduszkami i datą (tak niezmiernie istotnych w krajobrazie ) ..Powoli wybija się z rytmu równowaga w przyrodzie.. w ujęciu holistycznym...domino... cena jest zbyt wysoka.. tracimy nie tylko ciszę i spokój..to idzie naprzód.. rozpędza się.. (bez mrocznych wizji apokalipsy, po prostu tak to płynie wszystko)...
Podziały to rzecz naturalna, różnimy się przecież wszyscy od siebie. Chodzi mi tylko o to, ze lubię kiedy ktos podkreśla swoja wyższość, wiedzę, doswiadczenie, wyposażenie itp. dając do zrozumienia innym , że nie dorośli, nie sa godni itp . A jak ktoś bedzie bardzo zdeterminowany i zechce coś odnaleźć to zrobi to i chwała mu za to. Klapkowicz ( co nie znaczy gorszy, tylko mniej rozsądny ) nie pójdzie w chaszcze. Mnie np. do szału doprowadza wydylowana droga szlakowa, ale może inni w niej gustują?
Krysiu, "dla wszystkich starczy miejsca pod wielkim dachem nieba", prawda?
"Chaszczowym" turystom mostki niepotrzebne, a "niedzielni" i tak pchają się na połoniny. Po co więc ścieżka na Brenzberg i w podobne miejsca. Zauważyliście z pewnością, że na szlakach jest coraz więcej śmieci, a młodsi nie wiedzą, że należy się pozdrawiać. Czy tacy, jeśli dotrą na Brenzberg przystaną na chwilę zadumy czy modlitwy? Wiem, generalizuję, a tego nie powinno się robić, ale "coś" jest w tym podziale.
A jeśli już zacząłem generalizować, to zabrnę dalej. "Niedzielni" przejdą Wetlińską, wejdą najprostszą drogą na Tarnicą, i pojadą nad Solinę, i wrócą dumni, że byli w Bieszczadach. A potem przypadkowo trafią na nasze forum, przeczytają relacje Bertranda, Recona albo Trzykropka i nie zrozumieją ani słowa. Za to zostawią tony śmieci.Albo połamią sobie nogi, bo pójdą w klapkach w góry. Ja sam widziałem starszego faceta, który po Śnieżnych Kotłach w Karkonoszach poruszał się w klapeczkach. Kto tam był, to wie o co mi chodzi.A na mokrym mostku też można złamać nogę bez odpowiedniego obuwia. Dla kogo więc te mostki, kładki i barierki..
"... Po co więc ścieżka na Brenzberg i w podobne miejsca. Zauważyliście z pewnością, że na szlakach jest coraz więcej śmieci, a młodsi nie wiedzą, że należy się pozdrawiać. ...
Star(sz)ej daty jestem a też nie lubię tego pozdrawiania - wszystko ma swoje granice. Próbowałem sobie przypomnieć w tamtym roku dawne lata i zrobiłem pętlę z Wetliny na Wetlińską, Smerek spowrotem do Wetliny i te tłumy na szlaku (momo września a więc po wakacjach) na dłuższy czas mi obrzydziły - gęba by mi się nie zamykała. Wiem że trasa dla turystyki niedzielnej ale jak już pisałem - to dla przypomnienia. Choć w tym roku też planuję Bieszczady jednodniowo, ale start będzie wcześnie rano by "wyprzedzić" tłumy, choć na Tarnicy niestety się z nimi zetknę:-(
"... A na mokrym mostku też można złamać nogę bez odpowiedniego obuwia.
Na mokrym drewnie niezła jazda jest ale i tak wolę takie mostki bądź powalone nawet drzewa niż rozbieranie się by przejść w bród - szkoda czasu :-)
Na mokrym drewnie niezła jazda jest ale i tak wolę takie mostki bądź powalone nawet drzewa niż rozbieranie się by przejść w bród - szkoda czasu(podkr.P):-)
A dokąd mamy się w górach spieszyć? Festina lente, jak mawiali starożytni.
Też nie lubię tłumów, gdzie każdy mówi ci: cześć, nieraz dwukrotnie, bo wycieczka wraca. Ale ja pisałem o zjawisku generalnie, bez tłumów, gdy średnio raz na godzinę kogoś mijasz. Wtedy można docenić ten miły zwyczaj, niestety coraz rzadszy.
Basia Z.
03-09-2010, 14:54
Przypomina mi się dyskusja jaka miała miejsce jesienią w Zawadce Rymanowskiej, tylko tamta dotyczyła znakowania szlaków w Gorganach.
Nie odbieracie proszę mi i mnie podobnym przyjemności samodzielnego wyszukiwania drogi !
B.
A dokąd mamy się w górach spieszyć? Festina lente, jak mawiali starożytni.
Też nie lubię tłumów, gdzie każdy mówi ci: cześć, nieraz dwukrotnie, bo wycieczka wraca. Ale ja pisałem o zjawisku generalnie, bez tłumów, gdy średnio raz na godzinę kogoś mijasz. Wtedy można docenić ten miły zwyczaj, niestety coraz rzadszy.
Jakoś tak mi zawsze wychodzi że by dopiąć trasę muszę w połowie dnia zacząć przyspieszać :-)
Paru ludzi na szlaku to nawet miło spotkać, choć tam gdzie ja chodzę (BN) często nie spotykam nikogo podczas całej wędrówki - i to mi się podoba :-)
andrzej627
03-09-2010, 20:06
Rozjaśniłem Ci, Andrzeju, mroki pokręconych umysłów przeciwników mostków? :wink:
Bartek, dzięki za wypowiedź. Rozumiem Twój punkt widzenia.
Stąd nasza niechęć do dzielenia się wiedzą na temat istniejących traperskich chatek, albo resztek domostw.
A co się tyczy turystów" nieprawdziwych-solinowych", to jest po prostu ten rodzaj turystyki, który większości z nas nie odpowiada.
A ja myślę Piskalu, że problemem nie są "oni", którzy chodzą tamtędy, którędy chodzili zawsze (lub stoją tam gdzie stali, czyli tam gdzie stało.. :mrgreen:).Problemem jest to, że "was" zrobiło się zbyt dużo a teren został ten sam. I każdy z 'was" uzurpuje sobie prawo do bycia "tym prawdziwym". ale niestety za każdym z "was" podąża stu "równie prawdziwych". I właśnie to "was" denerwuje ale frustrację wyładowujecie na "onych" czyli klapkowiczach, którym nawet nie w głowie jakieś chaszcze i choćby ktoś zbudował kolejne 30 mostków do jakichś ruin to i tak tam nie pójdą bo to ich nie interesuje.
o klapkowiczów się nie boję - zawsze byli i będą, obawiam się, że "wy" się w końcu zadepczecie..:wink:.
Kiedyś, pewien znany aktor powiedział "my elita" i zabrzmiało to nie elitarnie a bucowato. Jeśli czegoś nie chcę zdradzić, to po prostu o tym nie mówię.Aż się boję czasem, że zapomnę hasła dostępu do tych tajemnic.
WUKO - święte słowa. Kiedyś jeśli ktoś znał ciekawe miejsce ale nie znane ogółowi - jeśli uznał, ze chce się nim podzielić albo komuś pokazać to opowiadał o nim komuś albo po prostu zaprowadzał w to miejsce. Teraz - z jednej strony obrażacie się na jakiś mostek jeden albo drugi a z drugiej strony z uporem maniaka sami te mostki budujecie - wirtualnie - piszecie szczegółowe relacje na pięciu forach, zamieszczacie linki do galerii zdjęć uwieczniających wasze podboje "dzikich miejsc", podajecie szczegółowe współrzędne...sami znakujecie szlaki i sami ułatwiacie a macie pretensje o inne ułatwienia.
Kiedyś, pewien znany aktor powiedział "my elita" i zabrzmiało to nie elitarnie a bucowato.
:razz::razz:
Daj mi Boże nigdy nie poczuć w sobie konieczności przynależności do żadnych onych" lub "ONYCH" i nie pozbaw mnie odwagi do spacerów w klapkach i sandałach. Amen.:mrgreen:
Nie odbieracie proszę mi i mnie podobnym przyjemności samodzielnego wyszukiwania drogi !
Basiu - ja w żadnym przypadku nie chcę ani Ciebie ani nikogo innego tej przyjemności pozbawiać. Naprawdę.:-P
ale dalej nie kumam - czy mostek powoduje zaburzenia błędnika? zakłóca kompas? szarpie mapą? co takiego powoduje mostek na strumyku, że nie można samodzielnie poszukać drogi?:shock:
A ja myślę Piskalu, że problemem nie są "oni", którzy chodzą tamtędy, którędy chodzili zawsze (lub stoją tam gdzie stali, czyli tam gdzie stało.. :mrgreen:).Problemem jest to, że "was" zrobiło się zbyt dużo a teren został ten sam. I każdy z 'was" uzurpuje sobie prawo do bycia "tym prawdziwym". ale niestety za każdym z "was" podąża stu "równie prawdziwych". I właśnie to "was" denerwuje :
Zaraz zaraz
coś tu się kupy nie trzyma
Kładki, mostki i balustradki dla chaszczowników, którzy się rozmnożyli jak grzyby po deszczu???
PS-kto z powyższych userów znakuje szlaki Asik?coś Ci się chyba pomniejszało;-)))
Dokładnie - tak sie rozmnożyli - jak grzyby :-)
Ale toż nie dla nich te kładki, bo chaszczownikowi nawet rozmnożonemu jak grzyb łone nie są potrzebne.
Więc Twoja teza się kupy nie trzyma.
No i z tym znakowaniem to pojechałaś;-))
Nikt z powyższych z tego co mi wiadomo nie nabazgrał ani jednego szlaku nigdzie;-)zabazgrał-to już pewnie prędzej ha ha ha
Krysia - a wierzysz w to, że kierunek na Brenzberg wybiorą rasowi klapkowicze? ja nie. więc to chyba nie dla nich ta kładka...
... o wirtualne znakowanie mi chodziło Krysiu...:wink:
Aaaaa wirtualne...
ok to nie zrozumiałam.
Czyli skoro nie dla klapkowiczów to dochodzimy do wniosku, że są niepotrzebne;-)
no;-)
ale dlaczego przeszkadza jeśli jest?
Basia Z.
03-09-2010, 21:08
Basiu - ja w żadnym przypadku nie chcę ani Ciebie ani nikogo innego tej przyjemności pozbawiać. Naprawdę.:-P
ale dalej nie kumam - czy mostek powoduje zaburzenia błędnika? zakłóca kompas? szarpie mapą? co takiego powoduje mostek na strumyku, że nie można samodzielnie poszukać drogi?:shock:
Podobny argument padł w Zawadce, zacytuję z pamięci:
"jeżeli nie lubisz iść szlakiem możesz przecież przedzierać się przez kosodrzewinę 2 m od niego".
Ale przecież to wcale nie o to chodzi !!!
Ja lubię chodzić drogami, ale naturalnymi, płajami wydeptanymi przez pokolenia pasterzy. I wcale mi też nie przeszkadzają "przełazy" przez worynie (albo worynio-podobne płoty), bo tamtędy chodzą ludzie kosić łąkę lub pracowac w polu, lub na przystanek.
Kocham samodzielne wyszukiwanie drogi z połoniny na połoninę, widzę ją z daleka - i decyduję - tędy sobie pójdę.
Ale nie lubię kiedy góry zamienia się w miejski park, gdzie są wyznaczone ścieżki posypane żwirkiem aby były równe oraz tabliczki informacyjne.
Z drugiej strony wiem, że w naszych Bieszczadach ludzi jest już tyle że trzeba to jakoś ogarnąć, skanalizować ruch turystyczny, zamknąć ludzi wewnątrz barierek aby się nie rozłazili.
To niestety jest konieczność !
Ale na litość boską nie udostępniajmy nowych dotychczas dzikich miejsc !
Po co ?
Jak mówił parę razy kolega (cytując kogoś) - kto wie - ten wie.
Pozdrowienia
Basia
Basiu - ja nie pytam o szlak. Nie pytam o wybieranie drogi. Pytam dlaczego przeszkadza mostek? konkretnie.
Bo mostek jest dla mięczaków;-)
Hardkory przechodzą na bosaka;-)
http://img217.imageshack.us/img217/3673/34055888.jpg (http://img217.imageshack.us/i/34055888.jpg/)
Temu!;-)
bartolomeo
03-09-2010, 21:23
konkretnie.Konkretnie, konkretnie... A czym konkretnie jest nastrój i klimat? Czym konkretnie jest swoboda w wyborze drogi? Czym konkretnie jest satysfakcja z samodzielnego podejmowania decyzji i bycia sobie sterem, żeglarzem i okrętem? Nie rozumiesz tego bo nie chcesz zrozumieć. Uparłaś się, żeby Ci przedstawić równanie, zważyć, zmierzyć i zwymiarować.
Konkretnie to mostek jest symbolem :wink:
Łojojoj:mrgreen: i to w Bieszczadach tak?:wink:
(to do postu Krysi)
bartolomeo
03-09-2010, 21:26
Coraz rzadziej. Mostki przeszkadzają :?
No w Bieszczadach trochę mniej hardkorowo, ale w dalszym ciągu hardkory na bosaka:
http://img707.imageshack.us/img707/856/96163637.jpg (http://img707.imageshack.us/i/96163637.jpg/)
andrzej627
03-09-2010, 21:30
Hardkory przechodzą na bosaka;-)
Krysiu, to Ty? Na obu zdjęciach?
Krysiuniu - mam mnóstwo takich zdjęć i co z tego? pewnie poza kadrem był mostek niedaleko...:mrgreen:
jak jesteście takie hardkory i mostek wam przeszkadza to go usuńcie - napiszcie petycję, pismo, czy co tam sobie wymyślicie a nie jojczcie tylko i obrażajcie na mostki:mrgreen:
Ja robiłam zdjęcia już PO przejściu na bosaka;-)
To chyba widać, że niem ja???i że to są 2 różne osoby.
No i takie przejścia się będzie pamiętało pewnie do emerytury. A przejście po mostku...pchi, nawet nie pamiętam o żadnym mostku już...
no fun!!!
;-)
Konkretnie, konkretnie... A czym konkretnie jest nastrój i klimat? Czym konkretnie jest swoboda w wyborze drogi? Czym konkretnie jest satysfakcja z samodzielnego podejmowania decyzji i bycia sobie sterem, żeglarzem i okrętem? Nie rozumiesz tego bo nie chcesz zrozumieć. Uparłaś się, żeby Ci przedstawić równanie, zważyć, zmierzyć i zwymiarować.
Konkretnie to mostek jest symbolem :wink:
Zgoda - uparłam się.:mrgreen:Chcę właśnie zrozumieć symbolikę na przykładzie konkretnego mostku. w jaki sposób mostek ogranicza wolność i zdolność do podejmowania decyzji. i do bycia sterem i okrętem. chcę zrozumieć - daję Ci Bartku słowo.:-P
(trudno, okazałam się głupkiem bez wyobraźni. Jakoś będę musiała z tym żyć...:wink:)
bartolomeo
03-09-2010, 22:03
chcę zrozumieć - daję Ci Bartku słowoNajwyraźniej ja tego nie potrafię wytłumaczyć.
andrzej627
03-09-2010, 22:12
No i takie przejścia się będzie pamiętało pewnie do emerytury.
Krysiu, jak będziesz na emeryturze też będziesz tak chodzić.
Asiu,
mostek nie przeszkadza w niczym, nawet pomaga, ale dla "chaszczowych" nie jest do niczego potrzebny, "chaszczowy" i tak przejdzie, i nawet nie pomyśli: szkoda, że tu nie ma mostku.
Tylko po co na siłę udostępniać takie miejsca jak Brenzberg. Podjedzie autokar, przywiezie dziatwę szkolną i zamiast na Bukowe pójdą na Brenzberg.Bo bliżej, łatwiej. Zadepczą, zaśmiecą, a i tak niczego nie zrozumieją. A Andrzej, po nieudanej wrześniowej próbie odnalezienia leśniczówki uparł się, że w maju pójdzie tam jeszcze raz. I nie przeszkodził mu ani ulewny deszcz, ani brak mostka. I to jest piękne. Teraz już nie było by to takie romantyczne. Ocalmy dzikie, mało znane miejsca. Nie dlatego, że "chaszczowi", to "prawdziwi", a "solinowi" "nieprawdziwi", tylko dla samych Bieszczadów. Tak mało tych dzikich zostało...
O Matko!Naturalnie,że NIE LUBIĘ kiedy ktoś podkreśla swoją wyższość! Przepraszam za błąd w swoim poście. Dziękuję tym co mają słuszne, co do tego wątpliwości.Pozdrawiam serdecznie.WUKA
Basia Z.
04-09-2010, 14:51
Asiu,
mostek nie przeszkadza w niczym, nawet pomaga, ale dla "chaszczowych" nie jest do niczego potrzebny, "chaszczowy" i tak przejdzie, i nawet nie pomyśli: szkoda, że tu nie ma mostku.
Tylko po co na siłę udostępniać takie miejsca jak Brenzberg. Podjedzie autokar, przywiezie dziatwę szkolną i zamiast na Bukowe pójdą na Brenzberg.Bo bliżej, łatwiej. Zadepczą, zaśmiecą, a i tak niczego nie zrozumieją. A Andrzej, po nieudanej wrześniowej próbie odnalezienia leśniczówki uparł się, że w maju pójdzie tam jeszcze raz. I nie przeszkodził mu ani ulewny deszcz, ani brak mostka. I to jest piękne. Teraz już nie było by to takie romantyczne. Ocalmy dzikie, mało znane miejsca. Nie dlatego, że "chaszczowi", to "prawdziwi", a "solinowi" "nieprawdziwi", tylko dla samych Bieszczadów. Tak mało tych dzikich zostało...
Dokładnie o to mi chodzi, lepiej bym tego nie ujęła :-)
Nie chodzi tylko o mostki ale także o szlaki, ścieżki przyrodnicze itd.
Ogólnie - o udostępnianie gór.
Po co udostępniać wszystko ?
Niech pozostanie trochę miejsc "tylko dla wtajemniczonych", tak aby trzeba było się trochę postarać aby tam dotrzeć.
Nie uważam żebym się w jakiś sposób wywyższała, bo "wtajemniczonym" może przecież tez być każdy i nikt tego nie ogranicza. Ja osobiście wszystkich swoich znajomych i uczestników wycieczek które prowadzam zachęcam do "głębszego wtajemniczenia" ciągając ich po krzakach (tam gdzie jest to dozwolone).
Trzeba tylko pochodzić po górach trochę dłużej, poczytać mapy, poczytać fora, pójść najpierw na łatwiejsze wycieczki i "połknąć bakcyla".
Ogólnie - trzeba włożyć w to trochę wysiłku, ale fajnego wysiłku.
Nie lubię rozwiązań podawanych na tacy.
Pozdrowienia
Basia
andrzej627
04-09-2010, 15:07
Andrzej, po nieudanej wrześniowej próbie odnalezienia leśniczówki uparł się, że w maju pójdzie tam jeszcze raz. I nie przeszkodził mu ani ulewny deszcz, ani brak mostka. I to jest piękne. Teraz już nie było by to takie romantyczne.
Ale teraz będę mógł tam pójść z Magdą. To dopiero będzie romantyczne.:smile:
andrzej627
04-09-2010, 15:43
Nie cierpię mostków, kładek, barierek.
Basiu, od czego zależy przydatność kładki? A kładkę przez San lubisz?
Czy ktoś wie może czy w rejonie Baryczy jest na Sanie kładka lub prom, tak aby można było przejechać rowerem na drugą stronę rzeki ?
W miejscu, gdzie szukałaś kładki, nie da się chyba w ten sposób przejść:
http://www.youtube.com/watch?v=50gLiDrU0VM
Ale teraz będę mógł tam pójść z Magdą. To dopiero będzie romantyczne.:smile:
Ha! Julia powiedziała tak samo. Teraz będzie mogła tam iść. Ale idąc na Dydiową nieźle radziła sobie idąc po pół łydki w błocie, a potem, w drodze powrotnej przechodząc przez strumień.
(zdjęcie Bertrand236)
Basia Z.
04-09-2010, 16:02
W miejscu, gdzie szukałaś kładki, nie da się chyba w ten sposób przejść:
Obawiam się że nie, bo w tym miejscu, poniżej Przemyśla, San jest już bardzo dużą rzeką.
Rowerem potrafię przejechać tylko brody do głębokości ok. 15-20 cm ;-)
Poza tym - jak pisałam "kładki i barierki" są tylko symbolem.
Ogólnie nie mam nic przeciwko kładkom, jeżeli np. prowadzą do ludzkich domów lub na pole (nawet bardzo lubię takie kładki), a nie zostały zbudowane specjalnie tylko po to aby ułatwić drogę turystom.
Tak nawiasem mówiąc - z planowanego wypadu na północ od Przemyśla nic mi na razie nie wyszło (moje towarzystwo nie dysponowało czasem, a samej nie chciało mi się jechać). Więc to jest ciągle jeszcze przede mną :-)
B.
Basia Z.
04-09-2010, 16:08
Ha! Julia powiedziała tak samo. Teraz będzie mogła tam iść. Ale idąc na Dydiową nieźle radziła sobie idąc po pół łydki w błocie, a potem, w drodze powrotnej przechodząc przez strumień.
(zdjęcie Bertrand236)
Ech - wzięlibyście swoje kobiety i przenieśli na rękach przez potoki, to by dopiero było romantyczne !
(mnie mój mąż w odległych czasach przenosił ;) )
B.
...Nie chodzi tylko o mostki ale także o szlaki, ścieżki przyrodnicze itd...
Niech pozostanie trochę miejsc...
Ogólnie - trzeba włożyć w to trochę wysiłku, ale fajnego wysiłku.
Nie lubię rozwiązań podawanych na tacy....
Mostki ..takie (póki, co :lol:) tak
http://a.imageshack.us/img689/3118/img0678we.jpg
http://a.imageshack.us/img405/4096/img0652v.jpg
a takie nieeeeeeeee
http://a.imageshack.us/img337/4589/img0219o.jpg
a tak naprawdę to mnie jest „wsio ryba” , może to co dzisiaj nie..” jutro” się przyda ? ;)
.... "kładki i barierki" są tylko symbolem....
fakt
ps. spotkanie we Lwowi na schodach w Chacie... , było krótkie ale super ...pozdrawiam i "daj coś " Basiu z Krymu
Już się więcej na ten temat wypowiadać nie będę.Wyjaśnię tylko, że jeśli chodzi o wywyższanie się, to mam na myśli formę odpowiedzi na pytania tzw. "nowych". Wiem, ze jest mnóstwo ludzi, którzy dysponują też "wielkim przebiegiem", wiedzą, trzymaniem tajemnicy itp. a wcale o tym nie mówią, nie piszą relacji.Czasem warto ich samemu odkryć i poczerpać z tej skarbnicy.Mam tego liczne przykłady z ostatniego czasu, ale....ciiiii!
Ha! Julia powiedziała tak samo. Teraz będzie mogła tam iść. Ale idąc na Dydiową nieźle radziła sobie idąc po pół łydki w błocie, a potem, w drodze powrotnej przechodząc przez strumień.
(zdjęcie Bertrand236)
Patrząc na zdjęcie zaryzykowałbym stwierdzenie, że tak szerokiego i szczerego uśmiechu przemarsz przez mostek by nie wywołał;)
andrzej627
04-09-2010, 18:56
Idąc po tej kładce wcale nie było mi do śmiechu. Kładka nad przepaścią trochę się bujała.
http://www.youtube.com/watch?v=BU53svJSezc
Patrząc na zdjęcie zaryzykowałbym stwierdzenie, że tak szerokiego i szczerego uśmiechu przemarsz przez mostek by nie wywołał;)
Z całą bezwzględną pewnością!:razz: Kolejny argument przeciwko mostkom;)
Basia Z.
05-09-2010, 08:10
ps. spotkanie we Lwowi na schodach w Chacie... , było krótkie ale super ...pozdrawiam i "daj coś " Basiu z Krymu
[całkowicie OT]
Nooo :-)
Kolejnego dnia we Lwowie na ul. Krakowskiej spotkałam Bubę.
Ponieważ wcześniej znałam Ją tylko ze zdjęć, więc podeszłam (właściwie podbiegłam) i pytam "Przepraszam czy Ty jesteś Buba ?"
Buba właśnie jechała na Krym.
Relacja z Krymu będzie za jakieś 3-4 dni jak wreszcie uporządkuję zdjęcia.
Pozdrowienia
Basia
Podjedzie autokar, przywiezie dziatwę szkolną i zamiast na Bukowe pójdą na Brenzberg.Bo bliżej, łatwiej. Zadepczą, zaśmiecą, a i tak niczego nie zrozumieją.
Ja Ci Piskalu powiem więcej…potem przyjedzie następny autobus, potem następny, następny, potem przyjedzie wesołe miasteczko i cyrk a potem znowu pięć autobusów. Potem to miejsce stanie się planem filmowym filmu „Most Zły” gdzie w końcowej scenie rozegra się wielka bitwa „stonki” z „prawdziwymi chaszczownikami”. Orężem będą klapki z jednej strony, a z drugiej „odpowiednie obuwie do chodzenia w Bieszczadach”. Od razu uspokajam – „stonka” polegnie i odniesie wielkie straty. Na znak tego zwycięstwa „prawdziwi chaszczownicy” będą odtąd chodzić z klapkiem przytroczonym do paska. Mostek zostanie zburzony a zastępy chaszczowników przez cały następny tydzień będą sobie cykać hardkorowe fotki przy przechodzeniu przez wodę bez użycia mostka.:razz:
Ale na litość boską nie udostępniajmy nowych dotychczas dzikich miejsc !
Po co ?
Jak mówił parę razy kolega (cytując kogoś) - kto wie - ten wie.
Tylko po co na siłę udostępniać takie miejsca jak Brenzberg. Ocalmy dzikie, mało znane miejsca. Nie dlatego, że "chaszczowi", to "prawdziwi", a "solinowi" "nieprawdziwi", tylko dla samych Bieszczadów. Tak mało tych dzikich zostało...
po co więc to?:???:: http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/5982-Brenzberg
sami budujecie szerokie mosty z dwupasmową drogą i oświetleniem a potem histeryzujecie nad jakimś mostkiem
Czyli skoro nie dla klapkowiczów to dochodzimy do wniosku, że są niepotrzebne;-)
no;-)
mostek nie przeszkadza w niczym, nawet pomaga, ale dla "chaszczowych" nie jest do niczego potrzebny, "chaszczowy" i tak przejdzie, i nawet nie pomyśli:[I] szkoda, że tu nie ma mostku.
Krysiu z Olsztyna, Piskalu z Torunia – dlaczego uważacie, że cokolwiek w pozaszlakowych Bieszczadach jest robione dla Was lub przeciw Wam? Dlaczego uważacie, że ktokolwiek powinien liczyć się z Waszym zdaniem czy zbudować jakiś mostek czy nie?
To „Was” – współczesnych chaszczowników odróżnia od tych najprawdziwszych chaszczowników sprzed lat – Oni odbierali Bieszczady jako coś co jest jakie jest i za to je kochali. „Wy” próbujecie zawłaszczyć je jako własne poletko, na którym chcecie dyktować co ma być a czego ma nie być. Oni chcieli być bezwarunkowo częścią tego wszystkiego co w Bieszczadach było i jest, „Wy” chcecie tam być na własnych prawach.
A może ten mostek został zrobiony bo ktoś z rodziny chciał odwiedzić to miejsce? Może nie mógłby sam o własnych siłach przejść przez wodę? Czy powinien najpierw wysłać poselstwo do Torunia i Olsztyna i zapytać czy może zbudować mostek?
Ha! Julia powiedziała tak samo. Teraz będzie mogła tam iść.
hmm...pewnie "zadepcze, zaśmieci a i tak niczego nie zrozumie":wink:
Mam nadzieję Piskalu, że rozumiesz, że nie chcę obrazić ani ciebie ani Julii – chcę Ci tylko pokazać, że argumenty, których używasz są obosieczne…
Ale teraz będę mógł tam pójść z Magdą. To dopiero będzie romantyczne.
:smile:
Andrzeju – widzę, że przynajmniej Ty nie masz mostkofobii i nie masz takich płyciutkich pokładów romantyzmu, ze byle mostek je wyczerpuje. Życzę wielu romantycznych przeżyć na mostku…:-P
Z uporem maniaka wracam do mostka, który ten temat wywołał (muszę sprawdzić w regulaminie czy grozi mi ban za upierdliwość:mrgreen:).
Ciągle piszecie tu ogólniki – które podobnej treści sama tu nie raz pisałam i pod którymi się podpisuję ale ja ciągle pytam o ten jeden konkretny mostek, który zapoczątkował dyskusję – pytam nie o to czy był Wam potrzebny i go Wam brakowało ale o to w czym Wam przeszkadza jeśli jest? Czy możecie odpowiedzieć na tak zadane pytanie? I jeszcze raz – chodzi mi o ten konkretny mostek – w czym Wam przeszkadza? (rozumiem, że wszyscy, których mostek zirytował widzieli go i wiedzą o który mostek chodzi)
chyba, że jak piszecie ten mostek jest „tylko symbolem” i tak naprawdę Wam nie przeszkadza ale wyładowujecie na nim swoje żale do nie wiadomo kogo i o co.
Czy jeśli na Ukrainie zobaczylibyście mostek to zaczęlibyście się zastanawiać czy jest dla Was? Nie. Przyjęlibyście go z całym dobrem inwentarza. W Bieszczadach coraz mniej tej radości znajdujecie nie dlatego, że klapkowicze spacerują w Solinie (i czasami skrycie podkradają się na Brenzberg) ale dlatego, że Bieszczady Wam się opatrzyły i znudziły, dlatego, że jest 'Was" zbyt dużo i depczecie sobie po piętach i wreszcie dlatego, że wielu z „Was” stało się tak bardzo „hej do przodu”, że głównym celem stało się zrobienie najbardziej hardkorowego filmu i najbardziej hardkorowej fotki a nie zobaczenie, usłyszenie i poczucie.
Bieszczady zmieniają się – to fakt ale Wy zmieniacie się 100 razy szybciej. Odnajdźcie pierwotną radość w samych sobie ale jeśli nie potraficie sięgnąć tak głęboko to rzeczywiście jedźcie na Ukrainę. Większy obszar, dłużej potrwa zanim się Wam znudzi.
Nie przeszkadzają mi – mostki, kładki itp. Na strumykach, rzekach, a nawet nad kałużą z błotem – uznaję je za coś najzupełniej naturalnego co było w Bieszczadach pewnie odkąd jest tam człowiek. Jeśli mostek nie będzie potrzebny to nie będzie „chodzony” a w końcu zbutwieje, zarwie i będzie po mostku. Nie przemawia do mnie argument, że sam fakt, że mostek jest sprawi, że tłumy rzucą się przeprawiać przez ten mostek.
Przeszkadzają mi – bariery i ławki na szczytach – bo zasłaniają widok, bo odgradzają mnie od przestrzeni, bo są kompletnie sztucznym wymysłem, bo kto u licha wymyślił, że ławka i płot na połoninie to dobre rozwiązanie? Skoro jest już płot i ławka to może postawić budę z psem na łańcuchu i miejsce na grilla? Część turystów zajmie się jedzeniem kiełbas i nie będzie łaziła gdzie nie wolno, a Tych, którzy wystawią nogę za płot pogryzie pies.
Irytują mnie – tablice informacyjne i znakowane ścieżki w nadmiernym zagęszczeniu – bo są sztuczne, bo odbieram je jako „umuzealnianie gór”, dzielenie przestrzeni bieszczadzkiej na sztuczne kawałki bo plakat w lesie informujący, że to piękny las jest zgrzytem a ponadto – podobnie jak Ty Basiu uważam, że nie powinno się wszystkiego podawać na tacy i też niejeden raz o tym tu pisałam, więc nie będę ponownie przynudzać.
Pozdrawiam Was wszystkich :-P
andrzej627
05-09-2010, 21:25
Andrzeju – widzę, że przynajmniej Ty nie masz mostkofobii i nie masz takich płyciutkich pokładów romantyzmu, ze byle mostek je wyczerpuje. Życzę wielu romantycznych przeżyć na mostku…:-P
Ja nie mam mostkofobii. Uważam, że w tym miejscu mostek jest potrzebny, szczególnie w sytuacji, że być może będą tamtędy chciały iść osoby w celach nie koniecznie turystycznych. Tam przecież zginęli ludzie.
Asiu, wątek, o którym piszesz, założyłem, aby po prostu dowiedzieć się jak tam trafić.
Najwyraźniej ja tego nie potrafię wytłumaczyć.
szkoda.:cry: Naprawdę chciałam zrozumieć dlaczego z mostkiem nie można być sterem, żeglarzem i okrętem. A przecież na takim mostku można być nawet kapitanem.:-P
to nie ja Bartku chcę prostego równania, to Wy takie równanie piszecie: Brenzberg + mostek = złoooo
dla mnie mostek to raczej...jedna ze zmiennych wielomianu:wink:
Ja nie mam mostkofobii.
i całe szczęście, że przynajmniej ktoś:-P
ja ciągle pytam o ten jeden konkretny mostek, który zapoczątkował dyskusję – pytam nie o to czy był Wam potrzebny i go Wam brakowało ale o to w czym Wam przeszkadza jeśli jest? Czy możecie odpowiedzieć na tak zadane pytanie? I jeszcze raz – chodzi mi o ten konkretny mostek – w czym Wam przeszkadza?
W przechodzeniu przez strumień.
A tak na poważnie , to w niczym.
Tylko Asiu.. Wydaje mi się,że Ty doskonale rozumiesz argumenty Bartka, Basi, moje, tylko w pewnym momencie dyskusji postawiłaś się w opozycji i bronisz tej pozycji z uporem maniaka. Przecież nie dyskutujemy li tylko o mostku na Brenzgerg, ale też o tablicach informacyjnych i znakowanych ścieżkach w nadmiernym zagęszczeniu – bo są sztuczne, bo odbierasz je jako „umuzealnianie gór”, dzielenie przestrzeni bieszczadzkiej na sztuczne kawałki bo plakat w lesie informujący, że to piękny las jest zgrzytem a ponadto uważasz, że nie powinno się wszystkiego podawać na tacy i też niejeden raz o tym tu pisałaś, więc nie będziesz ponownie przynudzać.
Te góry przeżyły harcerzy (sam zaczynałem przygodę z Biesami na OB-40), studentów, rajdy, drogi krzyżowe i wiele innych masówek, bardziej lub mniej (nie)poprawnych... Trwają. Co roku popularne szlaki oblegane są przez turystów głównie w lipcu i sierpniu. Tak jest od zawsze. Każdy kto tam jeździ o tym wie i jeśli szuka klimatu, samotności, w tym czasie tam po prostu nie chodzi. Większość z nas jest w stanie zza biurka zaznaczyć w kalendarzu miejsca i okresy, gdzie w Bieszczadach będzie "tłok". Popytajcie miejscowych, poczytajcie relacje kolegów z forum, poza tymi okresami nie ma zbyt wielu ludzi.
Odkąd pamiętam narzeka się, że za rok to Bieszczady już nie będą dzikie, nie będzie klimatu. Myślę, że mimo wszystko każdy ciągle może znaleźć w nich coś dla siebie. Bez względu na jednostkowe czy symboliczne mostki. Popieram ich sensowne budowanie, nie obrażam się, na mostki, na ludzi, nie zabieram zabawek i nie idę w Ukrainę czy Rumunię (choć odwiedzę w końcu na pewno, bo jest tu wiele ciekawych, zachęcających relacji).
Bieszczady to nie zamknięty skansen. Rozwijają się jak wszystko, przyjmują wszystkich. Powiedzcie sami patrząc przekrojowo, przez lata... Czy naprawdę powstało tak wiele nowych mostków, kładek, barierek? Czy powstały zupełnie bez sensu?
Asia999 pyta, a jedyna odpowiedź to "nie przynudzaj".
Ja też nie lubię podawania na tacy i dlatego, tym bardziej nie narzekam na 'mostki', bo jadąc w Bieszczady zawsze znajduję to czego szukam. Inaczej organizuję wyjazd z dziećmi, inaczej z przyjaciółmi, a inaczej gdy jadę sam.
Moim zdaniem problemu 'mostków' w Bieszczadach nie ma.
Starym bieszczadnikom wypada po prostu ponarzekać.
Asia999 pyta, a jedyna odpowiedź to "nie przynudzaj".
.
Przeczytaj uważnie i ze zrozumieniem post Asi (#85) i mój (#89), bo to nie odpowiedź, co mi zarzucasz.
Z resztą z grubsza się zgadzam.
Pozdrawiam!
Piskal
Piskalu nie bierz tego tak personalnie.
Narzekanie na mostki jest dla samego narzekania, a jak zapytać o szczegóły, to ich brak.
W październiku mam w planie Brenzberg i Jeleniowatego, ale mostek mi się nie przyda, bo tamtędy nie pójdę.
Nie zmienia to faktu, że uważam, że ten konkretny mostek, nie tylko nie przeszkadza, ale być tam powinien.
"...Narzekanie na mostki jest dla samego narzekania, a jak zapytać o szczegóły, to ich brak..."
Czytałeś ty ten topic w ogóle czy tak piszesz aby pisać?
Czytałem. Jedyny konkretny przykład na "nie", to podesty na zejściu z Rawki.
Edit: Reszta dotyczy odczuć estetycznych, a o tym jak i o gustach trudno dyskutować
Zatrzymałem się na tym forum niedawno, bo przeglądając je znalazłem ludzi, którzy jak ja lubią góry, a Bieszczady w szczególności. Wyrażają to wierszem, zdjęciem, relacją, a czasem silną chęcią uszczelnienia tych gór przed innymi, by zachować to COŚ co jest w tych górach, a co czasem tak trudno nazwać. Wierzę, że pokłady odczuć, wrażliwości i romantyzmu (o czym wspomniała Asia999), są w nas wszystkich na tyle duże, że widok byle "mostka" w "naszych górach" ich nie wyczerpie.
I tą nadzieją zakończę moje wystąpienie w tym wątku ;)
Pozdrawiam!
Moim zdaniem problemu 'mostków' w Bieszczadach nie ma.
nie, nie ma, masz rację
Nowa Tarnica też ślicznie wygląda.
Siatki na Rozsypańcach i innych to już w ogóle cud miód i poezja.
A siateczki czy ochrona Tarnicy, nie powstałyby gdyby nie ilość turystów na szlaku, więc na zniszczenie (bezpowrotne) krajobrazu jak najbardziej przekłada się liczba turystów w danym miejscu.
Udostępniajmy więc wszystko wszystkim, najwyżej się potem pobuduje śliczne obiekty chroniące krajobraz. Tylko, że dla mnie te siatki to jest dewastacja krajobrazu...
Pytanie, która gorsza?czy ta wydeptana, czy ta zrobiona przez służby parkowe?
Dla mnie obie złe, nie ma tu mniejszego zła, dewastacja to dewastacja.
Asik robale Cię zjadły?gdzie jesteś?
Bo ja zapomniałam Cię wyprowadzić z błędu, jaki ze mnie chaszczownik?Ja nie lubię krzaków, tylko górki z widokami czyli w Bieszczadach - połoniny.
Ale mimo to, że mnie w krzakach raczej nie zobaczysz, tzn. na pewno samej nie to na 100%, bo nie mam w tym żadnej frajdy to uważam, że udostępnianie wszystkiego wszystkim jest błędem.
Obdziera się takie miejsca jak B. z magii.
Jak tego nie czujesz to i nie poczujesz. Tego nie można zobaczyć, nie można wytłumaczyć, coś jak wiatr. Jak ja Ci mam wiatr opisać?
No czujesz, że wieje lub, że nie wieje.
Tak samo i w tym przypadku.
Magię miejsca albo czujesz, albo ni...
A mosteczki, poręczki, ławeczki, schodeczki ją wypierają. To jest skorelowane, nie potrafię Ci tego wytłumaczyć dlaczego, tak jak nie potrafię Ci opisać jak wygląda wiatr.
Czy budować mostki, kładki, barierki, schodki?
już nie trzeba... BdPN zmądrzał i zaczął wjeżdżać autami na połoniny... mało tego... - zaczęło się wielkie koszenie Połoniny Wetlińskiej - zaczęli od Osadzkiego Wierchu... Robili to kosiarkami spalinowymi oczywiście... a tak poza tym we wrześniu pojawia się coraz więcej rowerzystów... barierki tylko przeszkadzają.
Ps. Są nowe ławki na granicy lasu i połoniny na PW.
Brakuje jeszcze kostki brukowej na połoninie do kompletu.
Asik robale Cię zjadły?gdzie jesteś?
Bo ja zapomniałam Cię wyprowadzić z błędu, jaki ze mnie chaszczownik?Ja nie lubię krzaków, tylko górki z widokami czyli w Bieszczadach - połoniny.
Ale mimo to, że mnie w krzakach raczej nie zobaczysz, tzn. na pewno samej nie to na 100%, bo nie mam w tym żadnej frajdy to uważam, że udostępnianie wszystkiego wszystkim jest błędem.
Obdziera się takie miejsca jak B. z magii.
Jak tego nie czujesz to i nie poczujesz. Tego nie można zobaczyć, nie można wytłumaczyć, coś jak wiatr. Jak ja Ci mam wiatr opisać?
No czujesz, że wieje lub, że nie wieje.
Tak samo i w tym przypadku.
Magię miejsca albo czujesz, albo ni...
A mosteczki, poręczki, ławeczki, schodeczki ją wypierają. To jest skorelowane, nie potrafię Ci tego wytłumaczyć dlaczego, tak jak nie potrafię Ci opisać jak wygląda wiatr.
robale to mi chyba czas ostatnio zjadają:neutral:
Krysia - jak zaczniemy pisać o tym jak czujemy wiatr i kiedy to każą nam w końcu wziąć coś na wzdęcia:mrgreen:
w pewnym momencie dyskusji postawiłaś się w opozycji i bronisz tej pozycji z uporem maniaka.
oj tam oj tam... tak sobie tylko wstałam i westchnęłam głośniej...;)a tymczasem wracam do szeregu czytaczy i oglądaczy i z utęsknieniem czekam na jesienne zdjęcia...może nawet jakiś urokliwy mostek wypatrzę...:-P
bertrand236
12-09-2010, 13:49
He! he. Dopiero dzisiaj przeczytałem ten wątek od poczatku do końca. I wiecie co? Czytając myślałem: o ten to ma rację, o ta też ma rację. Tylko, że czasami te racje się wykluczały. To tak jakbym czytał o wyższości świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bozego Narodzenia. W maju mostka nie idziałem i przeszliśmy z Renatką potok w bród, w sierpniu przeszliśmy po mostku. Też było miło. Osobiście mam jedną uwagę do mostków. Jak się je buduje, to niech będą z poręczami. Ot dla bezpieczeństwa kiedy są śliskie. Różne zdania w tej dyskusji są też uzależnione od wieku je wyklikających. Bliżej już mi do sześćdziesiątki niż do pięćdziesiątki. Chyba już mi z górki idzie. Wierzcie mi że z czasem te mostki będą Wam coraz bardziej pomocne. Czy chcecie tego, czy nie. I wtedy też będziecie inaczej na nie patrzeć. Z lekką pogardą piszecie o "klapkowiczach", a i bertrand236 w tym roku poszedł w sandałkach w nostalgiczną wędrówkę do miejsca, na któym stała kiedyś chatka. Oj marzyłem wtedy, żeby nikt znajomy mnie nie zobaczył... Może kiedys szerzej napiszę.
Tyle mojego w tym wątku.
Pozdrawiam
Kup sobie sandałki trekingowe i wygodniejsze i nie obciach w nich po górach chodzić;-)
Gdyby takich jak Bertrand było więcej i mieli ambicje polityczne, nie byłoby problemu z wyborem Prezydenta. Mógłby np. założyć Partię Kładkowo - Mostkową, która, jak łatwo się domyślić, łączyłaby różne brzegi. Ale gdyby Bertrandowi zabrakło paliwa do róznoporowych ognisk, porąbałby je bez wahania, aby tylko ognia dać wszystkim. Czy aby nie nadinterpretuję?
bertrand236
12-09-2010, 20:18
Ale tylko trochę ;)
Pozdrawiam
Mostki są potrzebne. Bez mostków można się błotem pomazać albo i nawet nogawki do kolan zamoczyć. Ba, gdyby nie kładki, to można by nawet całemu wpaść do wody. A w wodzie czyha niebezpieczeństwo. Tak więc po tej wnikliwej analizie dochodzę do wniosku, że trza budować, budować, a ja pójdę i tak bezdrożem, gdy tylko mi się to zamarzy. Na marginesie, nieco rozszerzając zagadnienie - popatrzcie na byle foto naszej krainy zrobione z góry. 99,99999999% przeciętnego takiego obrazka to obszar w jakiś sposób przekształcony przez człowieka. I co tu narzekać na jakieś tam bzdetne kładki? A i większość z nasz idzie przez te swoje chaszcze lub kładki do jakiejś budowli. Z elektryką albo przynajmniej wielkoprzemysłowymi świecami stearynowymi lub naftą destylowaną w Petrochemii. Nie idziemy do nory pod świerem. Najlepiej moim skromnym zdaniem jest przyzwyczaić się do ludzi:) Wtedy kładki, budki, szosy, auta itd, itp przestaną razić.
Pzdr
Derty
"Niedzielni" będą wniebowzięci bo sobie klapek nie pobrudzą na nowej kładce, a "Prawdziwi" będą jeździć w B.Niski, Ukrainę, Rumunię itd... Przez takich właśnie myślicieli coraz rzadziej jeżdżę w Bieszczady.
Otóż to, ja dokładnie tak samo.
Nie cierpię mostków, kładek, barierek.
B.
Idąc dalej tym uproszczonym trybem można napisać, że obecny kierunek przeobrażania Bieszczadów to udostępnianie coraz to nowych miejsc (tras) turystom klapkowym. Wybudowanie różnego rodzaju udogodnień powoduje jednocześnie, że miejsca te przestają być dogodne dla tej mniej licznej grupy preferującej ciszę, spokój a czasem samotność.
:
taaakk...dokladnie tak...
czasami przy czytaniu niektórych postów z serii "jakie to Bieszczady były dzikie a jakie nie są dzikie teraz" to czasami mam wrażenie, że ta zabawa w "dzikie chaszcze" to tak jak zabawa małych chłopców - jest chodnik ale wlezą na murek bo to przecież taaaaakie nieeebezpieczne i ekscytujące.
a tu pewnie niejeden "wytrawny turysta" stanie przed mostkiem i marszcząc czoło z okrzykiem "gupi mostek, gupi Brenzberg" na znak buntu wlezie w pokrzywy albo chociaż pogrzebie butem w wodzie.:-P
:
nooo, i sa nawet tacy co jak idioci ida pieszo z plecakiem okrezna droga w miejsca gdzie da sie dojechac wygodnie autem bo droga na to pozwala... glupota albo zdziecinnienie, nie?
, "dla wszystkich starczy miejsca pod wielkim dachem nieba", prawda?
tak wuka, starczy... tylko niektorzy beda znajdowac swoje miejsce prawie wszedzie wokol siebie, a inni beda musieli jechac odleglosci liczace sie juz w tysiacach km, a na pewno wyjezdzac z kraju...
Konkretnie to mostek jest symbolem :wink:
Nie chodzi tylko o mostki ale także o szlaki, ścieżki przyrodnicze itd.
Ogólnie - o udostępnianie gór.
Po co udostępniać wszystko ?
Niech pozostanie trochę miejsc "tylko dla wtajemniczonych", tak aby trzeba było się trochę postarać aby tam dotrzeć.
dokladnie... ta cala dyskusja nie jest o jednym mostku. Jednego mostka nikt by pewnie nawet nie zauwazyl.. Jest o pewnej tendencji- ekspansywnej jak cholera..
Ogólnie nie mam nic przeciwko kładkom, jeżeli np. prowadzą do ludzkich domów lub na pole (nawet bardzo lubię takie kładki), a nie zostały zbudowane specjalnie tylko po to aby ułatwić drogę turystom.
B.
no :) kladki same w sobie to ja bardzo lubie :)
[
Kolejnego dnia we Lwowie na ul. Krakowskiej spotkałam Bubę.
Ponieważ wcześniej znałam Ją tylko ze zdjęć, więc podeszłam (właściwie podbiegłam) i pytam "Przepraszam czy Ty jesteś Buba ?"
Buba właśnie jechała na Krym.
alez to bylo milo spotkanie :) do teraz na samo wspomnienie mam usmiech od ucha do ucha! tylko zal ze zabraklo jednego dnia aby spotkac i joorga!
a tak i w kontekscie tego watku... to tez byly spotkania dajace i mniej radosne przemyslenia... gdzie sie moga spotkac przypadkowo w wolnym czasie uzytkownicy forum bieszczadzkiego lubiacy dzikosc i naturalnosc...
.... A w wodzie czyha niebezpieczeństwo...
Intrygujesz Waść,możesz mnie bliżej ostrzec ujawniając jego naturę? :twisted:
Informuję wszem i wobec że na Haliczu jest taki sam system barierek i ławek jak na Tarnicy (tylko o mniejszej średnicy)... przynajmniej te dwa krzyże są bezpieczne.
Informuję wszem i wobec że na Haliczu jest taki sam system barierek i ławek jak na Tarnicy (tylko o mniejszej średnicy)... przynajmniej te dwa krzyże są bezpieczne.
a moze by tak walnac mostek tarnica- halicz? nie trzeba by sie meczyc schodzac na przelecze!!! :-D
a jeszcze lepiej wszystko wyrównać...
Intrygujesz Waść,możesz mnie bliżej ostrzec ujawniając jego naturę? :twisted:
Jedno z najłagodniejszych to mały potokowy zjadacz nogawek. Aby się ustrzec przed tym złośliwym mieszkańcem potoków wystarczy zakasać nogawki przy przechodzeniu przez potok. W przeciwnym razie atak tego stwora niemal pewny. Małe egzemplarze tylko obślinią buty, ale duże... Widziałem nieostrożnego turystę, miał nogawki ledwo do kolan.
Pozdrawiam
Długi
Informuję wszem i wobec że na Haliczu jest taki sam system (...) ławek (...)
A takie 'cudeńka' stoją na Caryńskiej: http://img693.imageshack.us/img693/3250/p1150733r.jpg
Ten sam model na Przełęczy Orłowicza.
straszne to :cry: pewnie niedługo będzie kamerka, żeby sprawdzać czy ktoś nie kradnie takich "pięknych" ławek...:-?
O ile w mostkach w niektórych miejscach widzę jakiś sens, o tyle w tych ławeczkach żadnego... :?
bartolomeo
26-09-2010, 22:24
O ile w mostkach w niektórych miejscach widzę jakiś sens, o tyle w tych ławeczkach żadnego... :?
To są dwie strony tego samego medalu.
@kufel: skaluj proszę załączniki, wieszanie na forum zdjęcia ważącego ponad 3MB nie jest najlepszym pomysłem.
straszne to :cry: pewnie niedługo będzie kamerka, żeby sprawdzać czy ktoś nie kradnie takich "pięknych" ławek...:-?
Asik straszne???
Mostki były cacy, a te szkaradztwa już są beee?
dziwna filozofia, naprawdę
Ławeczki, jak i wszelkie inne wyroby z drewna w lesie, mają sens... to jest bowiem martwe drewno, którego nigdy dość w tym środowisku. To jest bardzo eko działanie, takie ławeczki. Powoli próchnieją uwalniając biogenne pierwiastki do gleby. Tymi pierwiastkami odżywiają się dodatkowego organizmy i wzrasta różnorodność biologiczna. Dzięki temu odkryciu przeszedłem na pozycje zdecydowanego zwolennika wszelkich ścieżek dydaktycznych i ławeczek w środowisku 'naturalnym'.
Browarze - w wodzie czyha STRASZNE!!!:> niebezpieczeństwo.
Pozdrawiam
Derty
A takie 'cudeńka' stoją na Caryńskiej:
Ten sam model na Przełęczy Orłowicza.
Ławeczki są, a gdzie śmietniczki i spluwaczki? Dostawić jak najszybciej. Wzdłuż szlaków powinny być dodatkowo zamontowane na całej długości poręcze. Zabezpieczałyby przed upadkiem i przed zboczeniem. Nie od rzeczy byłoby też obudowanie każdego szlaku daszkiem. Daszek powinien być z tzw pleksy. Gwarantowałby widzenie na boki i do góry. Widzenie do góry jest tu szczególnie ważne. Widać by było, czy pada. Jeszcze do tego dorzuciłbym solidne schody betonowe na stokach o nachyleniu większym niż 15 stopni. Solidnie zakotwione co 70 cm stabilizowałyby stoki górskie i czyniły wędrówkę bezpieczną i wygodną. Na skrzyżowaniach ruchliwych szlaków potrzebne jest też montowanie sygnalizacji świetlnej. Kolizje turystów objuczonych ciężkimi aparatami fotograficznymi mogą być przyczyną groźnych następstw. Co do ochrony zwierząt i roślin, to proponuję po pierwsze tyczkowanie. Np rzadkie rośliny powinny być przywiązywane do tyczek, żeby ich nic nie mogło połamać. Tyczki oczywiście eko czyli drewniane. Po drugie - nie będę zdradzał wszystkich moich równie genialnych pomysłów, co te ławeczki na szczytach. Bo za prawa autorskie mi nikt nie zapłaci. Radzę moje uwagi wziąć do serca - dobrze napisany wniosek do RPO albo WFOŚiGW może zawierać wszystkie te ważne elementy, a nawet i więcej. Dodatkowo - niedowiarki nie chcący płacić podatków uwierzą wreszcie, że ich kaska nie idzie na głupoty.
Pozdrawiam
Derty
PS: W zasadzie ministerstwo środowiska powinno ogłosić konkurs na najgenialniejszy pomysł na zagospodarowanie turystyczne parków narodowych. Tylko proszę ustanowić wieeeelką nagrodę - przecież wygram na 100%:)
Przyłączę się też do bicia piany...
wnioskodawco, uwzględnij w swoim projekcie także stanowiska do ładowania akumulatorków do aparatów fotograficznych, kamer, GPS-ów, latarek, noktowizorów i lornetek ze stabilizacją obrazu, do podgrzewaczy w ubraniu... stanowiska do ładowania komórek i sprzętu IT... sprzętu przybywa i tyle zapasu trzeba nosić. :(
wnioskodawco, uwzględnij w swoim projekcie także stanowiska do ładowania akumulatorków do aparatów fotograficznych, kamer, GPS-ów, latarek, noktowizorów i lornetek ze stabilizacją obrazu, do podgrzewaczy w ubraniu... stanowiska do ładowania komórek i sprzętu IT... [...]
No proszę - zamiast zrzędzić, możemy stworzyć nową turystyczną jakość:) Czytają to w parku? Niechaj kombinują. Wszystko teraz jest eko. Trzeba tylko ładnie opisać we wniosku do NFOŚiGW i zaraz kasa spłynie. Może dałoby się zrealizować mój stary pomysł piwociągów górskich?:D Są ławeczki, powinny być nalewaki z piweczkiem na uczęszczanych wierzchołkach (UW) i stanowiskach wypoczynku zbiorowego (SWZ). Nalewak byłby uruchamiany kartą magnetyczną, którą wykupowaliby turyści (nadal turyści!!!) wraz z biletem do małpiego gaju...tfu, przepraszam...do parku. Mam nawet akronim jako nazwę tego wiekopomnego projektu: WYSYPKA (WYsokogórski SYstem PiwKA).
Pozdrawiam i zachęcam do radosnej twórczości na maksa;)
Idę pochaszczować w jarcach karkonoskich,
Derty
Asik straszne???
Mostki były cacy, a te szkaradztwa już są beee?
dziwna filozofia, naprawdę
filozofia najbardziej prosta z prostych - mostek nad strumykiem tak, ławka na szczycie góry nie.:razz:
Nie przeszkadzają mi – mostki, kładki itp. Na strumykach, rzekach, a nawet nad kałużą z błotem – uznaję je za coś najzupełniej naturalnego co było w Bieszczadach pewnie odkąd jest tam człowiek. Jeśli mostek nie będzie potrzebny to nie będzie „chodzony” a w końcu zbutwieje, zarwie i będzie po mostku. Nie przemawia do mnie argument, że sam fakt, że mostek jest sprawi, że tłumy rzucą się przeprawiać przez ten mostek.[/COLOR][/SIZE][/FONT]
Przeszkadzają mi – bariery i ławki na szczytach – bo zasłaniają widok, bo odgradzają mnie od przestrzeni, bo są kompletnie sztucznym wymysłem, bo kto u licha wymyślił, że ławka i płot na połoninie to dobre rozwiązanie? Skoro jest już płot i ławka to może postawić budę z psem na łańcuchu i miejsce na grilla? Część turystów zajmie się jedzeniem kiełbas i nie będzie łaziła gdzie nie wolno, a Tych, którzy wystawią nogę za płot pogryzie pies.
Irytują mnie – tablice informacyjne i znakowane ścieżki w nadmiernym zagęszczeniu – bo są sztuczne, bo odbieram je jako „umuzealnianie gór”, dzielenie przestrzeni bieszczadzkiej na sztuczne kawałki bo plakat w lesie informujący, że to piękny las jest zgrzytem a ponadto – podobnie jak Ty Basiu uważam, że nie powinno się wszystkiego podawać na tacy i też niejeden raz o tym tu pisałam, więc nie będę ponownie przynudzać.
niestety przynudziłam ponownie...;)
No ale te budowle na szczytach są dla takich Aś;-)
Tobie nie przeszkadza mostek innej Asi się przyda ławeczka na szczycie.
pewnie innej Asi się przyda, pewnie inna Asia uśmiechnie się i pomacha do kamerki. Nie wypowiadam się w imieniu wszystkich Aś tylko swoim:wink:
bartolomeo
27-09-2010, 19:33
Przeszkadzają mi – bariery i ławki na szczytach – bo zasłaniają widok, bo odgradzają mnie od przestrzeni, bo są kompletnie sztucznym wymysłemA jak Asiu u Ciebie z przecudnej urody platformami widokowymi na żeremia? Jeszcze tak czy już nie?
20292 Kto zna Karpaty, ten wie, skąd ta urocza pocztówka:) Jak ja uwielbiam płoty w górach:D:D:D
przecież urocza pocztówka jest podpisana;-)
nie trzeba znać Karpat
No proszę - zamiast zrzędzić, możemy stworzyć nową turystyczną jakość:) Czytają to w parku? Niechaj kombinują. Wszystko teraz jest eko. Trzeba tylko ładnie opisać we wniosku do NFOŚiGW i zaraz kasa spłynie. Może dałoby się zrealizować mój stary pomysł piwociągów górskich?:D Są ławeczki, powinny być nalewaki z piweczkiem na uczęszczanych wierzchołkach (UW) i stanowiskach wypoczynku zbiorowego (SWZ). Nalewak byłby uruchamiany kartą magnetyczną, którą wykupowaliby turyści (nadal turyści!!!) wraz z biletem do małpiego gaju...tfu, przepraszam...do parku. Mam nawet akronim jako nazwę tego wiekopomnego projektu: WYSYPKA (WYsokogórski SYstem PiwKA).
Pozdrawiam i zachęcam do radosnej twórczości na maksa;)
Idę pochaszczować w jarcach karkonoskich,
Derty
Znakomity pomysł :lol:
Jestem za. Bardzo za.
I tak sobie myślę ,że przydałyby się również toalety ;)
Ciut lepsze niż przy Chatce Puchatka :mrgreen:
Swoją drogą zgorszony jestem ceną za wejście do Parku.
Mnie na razie stać ale mam znajomych dla których zapłata za bilet stanowi pokaźny wydatek wakacyjnego budżetu.
20292 Kto zna Karpaty, ten wie, skąd ta urocza pocztówka:) Jak ja uwielbiam płoty w górach:D:D:D
a co to za ekran akustyczny i czemu on sluzy? na pewno "bezpieczenstwu turystow" ale oprocz tego?
Ekran chroni przed "złym okiem" okoliczne łąki co by na nie nie rzucił jakiegoś uroku niegodziwy turysta. Inna wersja według moich przypuszczeń to ta łąka jest obiektem strategicznym ważnym dla obronności kraju.
Pierogowy
27-09-2010, 22:23
Serdecznie pozdrawiam zwolennikow
Jak i rownie serdecznie pozdrawiam przeciwników.
Pozwole sobie zacytować:
"Budujcie mosty od czlowieka do czlowieka,
oczywiscie zwodzone"
;-)
Ekran chroni przed "złym okiem" okoliczne łąki co by na nie nie rzucił jakiegoś uroku niegodziwy turysta. Inna wersja według moich przypuszczeń to ta łąka jest obiektem strategicznym ważnym dla obronności kraju.
Ta łąka na pierwszym planie jest solą w oku zarządu PKL:P Wraz z prywatnym mini-schroniskiem stanowi wyspę wśród włości tej firmy. Właściciel nie chciał odsprzedać więc PKL ogrodził go takim płotem. Odciął mu dostęp do mediów itd. Z tego, co wiem, facet wygrywa w sądach wszystko, co ma wygrać. Ale płot stoi nadal. Szpeci krajobraz, straszy turystów. Jest przykładem tego, jak 'podmiotowo' PKL i inne takie firmy traktują swoich klientów. Narciarze jadący na górę kolejką mają jechać po nartostradzie bez zostawiania kasy w cudzym biznesie. A widoki mają podziwiać z terenów PKL, a nie z tej łączki. Taki plan... Na szczęście płot nie jest za wysoki więc panoramy na stojąco można kosztować:)
Pzdr
Derty
A jak Asiu u Ciebie z przecudnej urody platformami widokowymi na żeremia? Jeszcze tak czy już nie?
to może od razu (żeby Krysia nie miała żadnych wątpliwości, że ten balkonik i ta ścieżka nie zostały zbudowane specjalnie dla mnie - zwykłej Asi, która sobie bobry ogląda za darmo i bez balkoniku:mrgreen: ale dla Joan, Johanny, Giovanny i innej Juany, które są gotowe za oglądanie bobrów zapłacić setki euro):-P:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100712/BIESZCZADY/654285652
mam nadzieję, że jeśli ktoś rzeczywiście z tą walizką pieniędzy przyjedzie to posłuży to w największym procencie ludziom tam mieszkającym.
a jeśli chodzi o to czy "jeszcze tak czy już nie" to trudno potraktować balkonik nad "bobrarium" jako coś naturalnego (w odróżnieniu od mostka nad strumykiem:wink:). Odpowiedź nasuwa się więc sama. Chociaż skoro - jak to ktoś w innym wątku ładnie określił - powinniśmy cieszyć się z nowych funkcjonalności w Bieszczadach - może już lepszy taki balkonik niż piętrowe trybuny...:roll:
Swoją drogą zgorszony jestem ceną za wejście do Parku.
Mnie na razie stać ale mam znajomych dla których zapłata za bilet stanowi pokaźny wydatek wakacyjnego budżetu.
Wystarczy rano wyjść :-) 18.09. wybrałem się w Bieszczady na pętlę z UG, Tarnicę, Halicz i dalej. Ok. 7 startowałem z UG, nie spotkałem żadnego "pobieracza opłat" i spokojnie mijając tylko 3 turystów doszedłem na Tarnicę gdzie przez chwilę udało mi się być samemu !!! Oczywiście po drodze kładki, mostki itp których nie było przy pierwszym moim przejściu tą trasą, choć już przy drugim były. Nowością były za to barierki na Haliczu - pewnie z troski o turystów, akurat miałem widoczność czasami ok. 15m więc bez barierek "wprowadzających" i "wyprowadzających" ze szczytu mógłbym pójść zupełnie w inną stronę. Laweczki za to przydały się - posiedziałem chwilę i popodziwiałem białe tumany przewalające się koło mnie :-) Miałem wielkie szczęście być samemu na szlaku od Tarnicy aż do Halicza, później już zaczęła się masówka a na dodatek jak już schodziłem z Rozsypańca niebo się wyniebieściło i widoczność znacznie się poprawiła :-( Za to możliwość zaliczenia tej trasy prawie w samotności - bezcenne :-)
Zdjęcia wrzucę do mojej galerii, później podam link (chroniczny brak czasu :-( )
trzykropkiinicwiecej
29-09-2010, 17:22
oj tam kładki, mostki, mosteczki...a mi się marzy kręta zjeżdżalnia z Rawki pod schronisko... tylko jest problem z tarciem... :P
Nie ma - zrobić taką jak na Parkowej w Krynicy :-)
Nie zdążyłem edytować :-(
Link do galerii:
http://picasaweb.google.pl/Dlugi0/Bieszczady10#
A budować będą dalej... jak wynika z Biuletynu BdPN. http://www.bdpn.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=715&Itemid=1 (warto poczytać też... jakie grzybki są jadalne oprócz tych znanych, gdzie gniazdują co fajniejsze ptaszki).
hmmm...jak wynika z lektury budować będą głównie "obiekty sanitarne" na parkingach przy wejściach na szlak. Jeśli ograniczy to chociaż trochę ilość walających się "obiektów higienicznych" na szlakach i w ich pobliżu to jestem za. Zaciekawił mnie "nowy styl architektoniczny nawiązujący do przedwojennej architektury regionalnej".:?::-P
Zaciekawił mnie "nowy styl architektoniczny nawiązujący do przedwojennej architektury regionalnej".:?::-P
Sedes będzie budowany na zrąb w tych zapowiadanych obiektach sanitarnych? A klapa kryta gontem?
D.
No proszę,oprócz mostków i barierek park trawę sadzi :twisted:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20101015/BIESZCZADY/315529609
W Bieszczadach leśnicy ratują to, co zniszczyli turyści
Stanisław Sowa
Bieszczadzki Park Narodowy ratuje i odtwarza roślinność zniszczoną przez turystów. Na szczycie Tarnicy i zboczach Szerokiego Wierchu leśnicy sadzą m.in. kostrzewę niską, gatunek trawy typowy dla piętra połonin.
Pracownicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego uzupełniają sadzonkami zniszczone płaty roślinności i zabezpieczają je siatką. W tle południowe stoki połoniny Szerokiego Wierchu.
Natężony ruch turystyczny jest zabójczy dla unikalnej roślinności alpejskiej. Na najczęściej odwiedzanych szczytach powiększają się klepiska. Nie pomagają tablice informacyjne, barierki i siatki ochronne.
Turyści niszczą Bieszczady
- Przed laty turystyka miała charakter bardziej elitarny. Nie do pomyślenia było, by ktoś w górach zostawił śmieci. Dziś połoniny przyciągają tysiące ludzi. Nie wszyscy potrafią uszanować przyrodę – mówi Tomasz Winnicki, dyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego.
Kostrzewę niską wysiewa się w specjalnych kuwetach, na odpowiednio dobranym podłożu glebowym, z drobną siatką usztywniającą. Przygotowane sadzonki leśnicy wynoszą na bieszczadzkie szczyty. Uzupełniają nimi najbardziej zniszczone płaty roślinności. Dlaczego robią to akurat teraz?
- Jest już praktycznie po sezonie, więc nie ma zagrożenia, że nasadzona roślinność zostanie stratowana – wyjaśnia dyrektor Winnicki. - Późną jesienią i wczesną wiosną sadzonki mają szansę się ukorzenić. Zanim ponownie zacznie się presja ruchu turystycznego.
Dzięki nasadzeniom w wielu miejscach na połoninach udało się odbudować roślinność. Są jednak miejsca, gdzie ruch jest tak duży, że żmudna praca idzie na marne. M.in. szczyt Tarnicy. Każdego roku w Wielki Piątek organizowana jest tu Droga Krzyżowa. Setki ludzi nie mieszczą się na ograniczonej ogrodzeniem platformie. Tratowana jest roślinność, a rozmoknięty o tej porze roku grunt staje się podatny na erozję.
- Ogrodzonej przestrzeni dla turystów nie możemy powiększyć – mówi Winnicki.
– Chcielibyśmy się porozumieć z organizatorem Drogi Krzyżowej, gdyby takiego udało się ustalić. Z pomocą goprowców moglibyśmy kierować ruchem i rozłożyć przemarsz w czasie, by wszyscy zmieścili się na szczycie.
Turystę łamiącego regulamin Bieszczadzkiego Parku Narodowego strażnicy mogą ukarać mandatem. Dyrektor Winnicki podkreśla, że to jednak ostateczność. Pouczanie i zwracanie uwagi daje lepsze rezultaty.
Eeee już 2 lata temu ją sadził;-)nie puszcza łowieczek to mu trawka zarasta czym innym.
Moim zdaniem należy budować takie rzeczy bo...: http://www.youtube.com/watch?v=ZFTvVAGR-Fo
tomas pablo
07-11-2010, 17:50
tak ! popieram :razz: takie to proste !
Nowa w Bieszczadach
08-11-2010, 22:44
dokladnie... ta cala dyskusja nie jest o jednym mostku. Jednego mostka nikt by pewnie nawet nie zauważył.. Jest o pewnej tendencji- ekspansywnej jak cholera..
Dokładnie tak ... Oby w Bieszczadach nie doszło do takiej sytuacji, jak w Karkonoszach: szlaki wyłożone płytkami, po bokach rynsztoki, żeby turysta nie zamoczył butów, strumienie ujęte w "gustowne" betonowe korytka, duże głazy usunięte - gdzie jeszcze nie ma ośmiokątnych płytek, to szlak wysypany mniejszymi kamieniami. Są takie miejsca, że nie tylko w klapkach, ale i w szpilkach można całkiem spokojnie pospacerować. A wszystko po to, aby turysta w mokasynach i z plastikowym kubkiem piwa mógł "zdobyć" Śnieżkę. Uciekłam z Karkonoszy (choć piękne i blisko) w Bieszczady, a tu widzę, że i te góry chcą cywilizować.
Konrad783
09-11-2010, 10:46
Niestety cywilizacja postępuje pełną gębą, nie koniecznie tam gdzie jest niezbędna.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20101109/BIESZCZADY/714250655
Aż chyba pojadę zobaczyć jak to wygląda.
Jeszcze kostka brukowa i będzie cacy. Dobrze że zdążyłem schodzić Bieszczady jak jeszcze tego szajsu w górach nie było.
Jeszcze kostka brukowa i będzie cacy. Dobrze że zdążyłem schodzić Bieszczady jak jeszcze tego szajsu w górach nie było.
dobre choc to :) ze nam sie udalo... ci mlodsi juz nie maja tego szczescia...wspomnien nam przynajmniej nikt nie spaskudzi!
Parafrazując piosenkę grupy "Pod Budą" można zakrzyknąć - nie przenoście nam karkonoszy do bieszczadu... bo ta "cywilizacja" psuje to co piękne w tych górach.
andrzej627
09-11-2010, 21:14
Jeszcze kostka brukowa i będzie cacy. Dobrze że zdążyłem schodzić Bieszczady jak jeszcze tego szajsu w górach nie było.
A co proponujesz zrobić z Chatką Puchatka ? Przecież to jest ta "Budka z hot dogami" na szczycie połonin, o której mowa w artykule.
A co proponujesz zrobić z Chatką Puchatka ? Przecież to jest ta "Budka z hot dogami" na szczycie połonin, o której mowa w artykule.
Wysadzić,to proste :twisted:
trzykropkiinicwiecej
09-11-2010, 22:38
...ja bym przywiązał do stada mamutów i je czymś przestraszył... jak każdy wie mamuty biegają tylko po utartych szlakach... więc byłby problem ze stonką od razu z głowy...
A co proponujesz zrobić z Chatką Puchatka ? Przecież to jest ta "Budka z hot dogami" na szczycie połonin, o której mowa w artykule.
To oczywiste. Chatkę należy rozbudować, tak ze 2 kondygnacje w górę, na dole restauracja, przez połoninę trzasnąć ładną alejkę. Czyż to nie piękne?
http://img594.imageshack.us/img594/6460/karkp.jpg
Niektórzy bezmyślnie a nawet zbrodniczo mają coś przeciw barierkom,a przecież brak barierek może stanowić śmiertelne zagrożenie!
Barierki powinny być wszędzie,no bo jakże to tak,wyjdzie ktoś na Dwernik-Kamień,zechce się oprzeć o barierkę...a tu nie ma barierki i pierdut :twisted:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20101109/BIESZCZADY/943888626
Blisko tragedii w Bieszczadach. O jeden most za daleko...
Wojciech Zatwarnicki
Tragedią mogła zakończyć się dla trojga turystów z Rzeszowa wyprawa na Dwernik Kamień w Bieszczadach. Powodem były nie trudności na szlaku lub spotkanie z niedźwiedziem, ale... most.
Most znajdował się w stanie widocznym na zdjęciu co najmniej od roku.
Turyści (dane do wiadomości redakcji) mogą mówić o dużym szczęściu. Cała trójka wracała ze ścieżki na Kamień. Po zejściu ze szlaku, weszli na drogę Brzegi Górne – Dwernik.
To cud, że żyję!
– Było już ciemno. Zatrzymaliśmy się na moście, aby wyciągnąć z plecaków kurtki – opowiada z przejęciem jeden z turystów.
– Chciałem oprzeć plecak o poręcz mostu, aby łatwiej było go zdjąć. I wtedy zachwiałem się i o mało nie spadłem. To, że żyje to cud. Tam prawie nie ma barierek!
– Mamy XXI wiek. Tyle ludzi tu przyjeżdża, a most wygląda jak po bombardowaniu. Kto za to odpowiada? Mi się udało. Lecz następnym razem ktoś zginie - dodaje zdenerwowany.
Sprawdziliśmy stan mostu. To, co tam zastaliśmy przeszło nasze najczarniejsze przypuszczenia. Brak barierek, a przede wszystkim tablic informujących o zagrożeniu nie pozostawia złudzeń, że ktoś o tym miejscu zapomniał.
Most będzie zabezpieczony
Zadzwoniliśmy do kierownika Powiatowego Zarządu Dróg w Ustrzykach Dolnych pana Jacka Ozgi. – Barierki najprawdopodobniej zostały wycięte. Już mieliśmy w tym miejscu podobny wypadek. Sprawą natychmiast się zajmiemy – usłyszeliśmy. – Zaznaczam też, że tej pory nie mieliśmy sygnałów w tej sprawie.
Kilkanaście minut po rozmowie i wysłaniu fotografii mostu do PZD w Ustrzykach Dolnych otrzymaliśmy wiadomość od kierownika z zapewnieniem, że sprawa zostanie załatwiona.
– Poręcz mostowa w dniu dzisiejszym zostanie zabezpieczona, a w najbliższym możliwym czasie uszkodzone elementy będą uzupełnione.
wow, most bez barierek!!!
To woła o pomstę do nieba!
to cud ze przezyli! ani barierek ani tabliczek- skandal! ani megafonu ktory obwieszcza na cala okolice "uwaga uwaga! niska barierka, brak barierek"
nam tez sie udalo kiedys pokonac podobny most bez barierek! tak! naprawde! bez liny, uprzezy i ochrony wojska! bylo dramatycznie ale sie udalo!
A tu to mrozace krew w zylach zdjecie dzielnych zdobywcow ktorzy wbrew przeciwnosciom losu pokonali podobny niebezpieczny most! do teraz mam nocne koszmary i budze sie z krzykiem ze strachu ze spadam do rzeki!
http://images40.fotosik.pl/353/7c253096ffcaebc6med.jpg (http://www.fotosik.pl)
To oczywiste. Chatkę należy rozbudować, tak ze 2 kondygnacje w górę, na dole restauracja, przez połoninę trzasnąć ładną alejkę. Czyż to nie piękne?
http://img594.imageshack.us/img594/6460/karkp.jpg
nie widze laweczek! gdzie laweczki??????????? nie ma tez wielbłąda z ktorym mozna sobie zrobic zdjecie!
i droga jest nierowna! mozna sie potknac , przewrocic i przezyc tylko cudem! trzeba to zglosic to odpowiednich urzedow! turysta nie moze sie tam czuc w pelni bezpiecznie!
Precz z barierkami na każdym moście! Na Dębnickim też!!!
Basia Z.
10-11-2010, 11:03
Różne metody pokonywania mostków:
http://lh5.ggpht.com/_AP8nwVYu0ME/SI4Vq66PdjI/AAAAAAAAAqk/-CvVa_N8h2M/s512/P1040950.JPG
http://lh6.ggpht.com/_AP8nwVYu0ME/SI4VxZbK-5I/AAAAAAAAAq4/MOW9g9JoFww/s720/P1040952.JPG
http://lh6.ggpht.com/_AP8nwVYu0ME/SI4Vl30wxTI/AAAAAAAAAqU/OH_uNtp3yJE/s512/P1040947.JPG
To akurat ja:
http://lh4.ggpht.com/_AP8nwVYu0ME/SJnRJjiwUuI/AAAAAAAABMg/deuMOnKbSKs/s720/DSCF4856_resize.JPG
http://lh5.ggpht.com/_AP8nwVYu0ME/SJnRLP5_FiI/AAAAAAAABMw/6rwOAo-OCVw/s720/DSCF4863_resize.JPG
http://lh5.ggpht.com/_AP8nwVYu0ME/SJnRLxLsrSI/AAAAAAAABM4/1g9Hwt8jRXw/s720/DSCF4865_resize.JPG
B.
"Precz z barierkami!" Modne i oczekiwane na tym forum hasło. Zgrubnie się z nim zgadzam, ale w tym wątku nie pójdę za tłumem...
Wędruję czasem m.in. z Synkiem. Tzw. "żywe złoto", wszędzie Go pełno, wszystkiego musi dotknąć. Osiem lat, więc za rączkę nie trzymam.
Czasem staram się patrzeć na problem z Jego perspektywy. Wszystkiego musi dotknąć, oprzeć się, czasem nie chodzi tylko biega.
Gdyby po ciemku zobaczył most przywołany przez Browara, który z załozenia ma barierki (i w dużej części mostu są one kompletne), to myślę, że "w ciemno" by założył, że poręcze są za każdym betonowym słupkiem i "musiałby się oprzeć".
Gdyby zobaczył mostek przywołany przez Bubę założyłby, że trzeba uważać, choć pewnie jego własna ocena bezpiecznej odległości od krawędzi byłaby inna niż moja ;)
Patrząc z takiej perspektywy problem nie wydaje mi się śmieszny.
Popatrzcie na artykuł. To nie jest mostek na szlaku...
Na szczęście mój "Mały" swój rozum ma, a ja go i tak mimo to pilnuję.
A ja dziękuję Bogu za to, że mam takich Rodziców jakich mam;-)))
Natomiast czy Wy też macie takie wrażenie, że to właśnie Karkonosze staną się już niedługo najbardziej "dzikimi" górami w Polsce?
Jeszcze tylko parę lat...
Wędruję czasem m.in. z Synkiem. Tzw. "żywe złoto", wszędzie Go pełno, wszystkiego musi dotknąć. Osiem lat, więc za rączkę nie trzymam. Czasem staram się patrzeć na problem z Jego perspektywy. Wszystkiego musi dotknąć, oprzeć się, czasem nie chodzi tylko biega.
Heh, na widok fotki ja także w pierwszej chwili pomyślałem o dzieciach. Jak widać, punkt widzenia zależy od stanu posiadania progenitury :-)
Precz z barierkami na każdym moście! Na Dębnickim też!!!
A także won z ławeczkami, czystymi kiblami, przebadanym jedzeniem, dobrą kawą, świeżą pościelą i pustymi przejściami granicznymi!!!
Czyli odwieczna forumowa wojna postu z karnawałem :mrgreen:
co my wiemy o braku poręczy ;)
http://www.youtube.com/watch?v=y1Nd1qtk1Go
Basia Z.
10-11-2010, 14:20
Heh, na widok fotki ja także w pierwszej chwili pomyślałem o dzieciach. Jak widać, punkt widzenia zależy od stanu posiadania progenitury :-)
Chyba nie do końca, gdyż dzieci posiadam od dawna a jednak nie jestem zwolenniczką tego aby wszystkie mostki miały barierki.
Z dziećmi, również w czasie kiedy miały po kilka lat zdarzało mi się przekraczać w bród górskie potoki, jeżeli akurat trafiły się na naszej drodze.
Dzieci traktowały to jako wyjątkową rozrywkę i tak im już zostało.
Zresztą ja również ze swoimi nieżyjącymi już rodzicami (roczniki 1921 i 1923) ciągana byłam na rowerze w Bieszczady pod koniec lat 60.
Do dziś pamiętam ze na przełęczy pod Matragoną (na długo przed wybudowaniem "drogi karpackiej") rowery się nam zapadły dosłownie po osie w błocie, a potem wysiadły nam hamulce typu "torpedo", które mój Ojciec reperował w budzie węglarzy, bo akurat zaczęło lać jak z cebra.
Były to najwspanialsze wakacji.
Cały czas usiłuję wytłumaczyć, że to nie chodzi o jeden konkretny mostek, ale o ogólną tendencję - budowy gładkiej ścieżki w każde możliwe miejsce, budowy nowego ładnego mostku doprowadzającego w każde miejsce, postawienia ławeczki oraz kosza na śmieci na każdym górskim szczycie, oznakowania każdego leśnego duktu.
Chodzi mi o to aby pozostawić przestrzeń również dla tych, ktorzy tego wszystkiego nie lubią i chcą się w zwyczajny sposób chociaż na chwilę oderwać od cywilizacji (której mają dość na co dzień).
A obecnie panuje taka tendencja aby udostępnić wszystko wszystkim.
Pozdrowienia
Basia
Różne metody pokonywania mostków:
B.
basiu! mam nadzieje ze oskarzyliscie lokalne wladze za niebezpieczenstwa na ktore was narazili! takie cos nie moze im ujsc na sucho!
takie mosty w XXI wieku! straszne!!!!!
Zresztą ja również ze swoimi nieżyjącymi już rodzicami (roczniki 1921 i 1923) ciągana byłam na rowerze w Bieszczady pod koniec lat 60.
Do dziś pamiętam ze na przełęczy pod Matragoną (na długo przed wybudowaniem "drogi karpackiej") rowery się nam zapadły dosłownie po osie w błocie,
coz za nieodpowiedzialnosc!!! dziecko moglo przemoczyc nogi i umrzec na zapalenie pluc!!
albo buciki pobrudzic! a ile tam musialo byc bakterii i zarazkow!! ;)
ale mialas szczescie ze wogole przezylas!!!
a tak wogole to zazdroszcze ci strasznie tych wakacji!!!!!!
Chyba nie do końca, gdyż dzieci posiadam od dawna a jednak nie jestem zwolenniczką tego aby wszystkie mostki miały barierki.
Basiu. Myślę, że nie ma tu nikogo, kto by chciał wszędzie barierki.
Co do ogólnej tendencji zgoda (N x NIE dla barierek i mostków), jednak większość wymiany zdań na forum dotyczy konkretnych przypadków, często komentowanych moim zdanie nieadekwatnie do przykładu. Potem uogólnia się opinie innych, a to nie o to chodzi przecież.
"...Zresztą ja również ze swoimi nieżyjącymi już rodzicami (roczniki 1921 i 1923) ciągana byłam na rowerze w Bieszczady pod koniec lat 60....
...Były to najwspanialsze wakacje...."
"...a tak w ogole to zazdroszcze ci strasznie tych wakacji!!!!!!
Nie tylko ty. Mieć tak wehikuł czasu i zobaczyć Bieszczady bez obwodnicy... To musiało być piękne.
andrzej627
10-11-2010, 15:09
nie jestem zwolenniczką tego aby wszystkie mostki miały barierki.
Basiu, chyba nie widziałaś zdjęcia tego mostu. Zajrzyj do artykułu. Browar zacytował tekst artykułu, ale nie pokazał zdjęcia.
Ciekaw jestem, co sądzisz o barierce tego konkretnego mostu.
Basia Z.
10-11-2010, 15:21
Nie tylko ty. Mieć tak wehikuł czasu i zobaczyć Bieszczady bez obwodnicy... To musiało być piękne.
No niestety obwodnica już wtedy była.
Ale za to jechaliśmy pociągiem z 4 rowerami, jakimiś plecakami i innymi tobołami od Zakopanego do Łupkowa linią transwersalną "tylko" z pięcioma przesiadkami.
Obiecuję sobie od dawna wreszcie wykopać czarno-białe zdjęcia z tych wakacji, może jutro przy święcie będzie okazja.
B.
Basia Z.
10-11-2010, 15:23
Basiu, chyba nie widziałaś zdjęcia tego mostu. Zajrzyj do artykułu. Browar zacytował tekst artykułu, ale nie pokazał zdjęcia.
Ciekaw jestem, co sądzisz o barierce tego konkretnego mostu.
Zajrzałam i widziałam zdjęcie, ale co to ma do tematu dyskusji ?
Odpowiadałam Marcowemu na jego dywagacje na temat dzieci, że nie każdemu "optyka się zmienia".
A po ciemku zawsze chodzę z latarką, nie opieram się na ślepo nie wiadomo o co.
B.
Obiecuję sobie od dawna wreszcie wykopać czarno-białe zdjęcia z tych wakacji, może jutro przy święcie będzie okazja.
B.
basiu!!!! wykop!!! plisssssssssssssss
choc na zdjeciach zobaczyc tamten swiat!!
basiu!!!! wykop!!! plisssssssssssssss
choc na zdjeciach zobaczyc tamten swiat!!
Przychylam się do tej prośby. Zresztą wiele osób z przyjemnością poogląda dawne Bieszczady :)
Basiu, chyba nie widziałaś zdjęcia tego mostu. Zajrzyj do artykułu. Browar zacytował tekst artykułu, ale nie pokazał zdjęcia.
Ciekaw jestem, co sądzisz o barierce tego konkretnego mostu.
W tym konkretnym przypadku można pójść dalej i zlikwidować asfalt z dróg - będzie bardziej dziko. A w temacie dyskusji, to porównując "dawne Bieszczady" i dzisiejsze - jakoś zupełnie mi nie przeszkadzają te mostki i ławeczki. Barierki na szczytach już bardziej, ale rozumiem po co są postawione.
Obiecuję sobie od dawna wreszcie wykopać czarno-białe zdjęcia z tych wakacji, może jutro przy święcie będzie okazja.
Kop,Basiu,kop głęboko bo tych bijących kolorami po oczach jest tu dostatek a tamtych (jak i tego świata co jest utrwalony na nich) malutko.
Pozdr.
a ile tam musialo byc bakterii i zarazkow!! ;)
Chloroxem trza było pryskać:D
biały wilk
12-11-2010, 16:49
A ja mam propozycję - http://lawka.pl/zdjecia/2716/Kladka,_ktora_wyzwala_adrenaline
Bezpiecznie,są barierki,nie ubłoci się klapek...
Jakby tak jeszcze z Polańczyka na Tarnicę,nie trzeba byłoby chodzić z góry i pod górę.
Na Tanwi jest tylko pień przerzucony przez rzekę przy słynnych szumach i jest OK.
Dostałem tę fotkę od kogoś (przepraszam za jakość i osoby na zdjęciu też musiałem usunąć, bo mogą sobie nie życzyć publikacji). Nie jest to mostek ani kładka, tylko jakaś brama :) Może w przyszłym roku będzie tam napis "Serdecznie witamy szanownych turystów" ? Co sądzicie o takich 'tworach', też zabijają klimat? 20 lat temu tego nie było?
http://indesina.com/bies.jpg
W miejsce brakujących poręczy - na konkretnym dyskutowanym ostatnio moście - wmontowano deski.
Heh, na widok fotki ja także w pierwszej chwili pomyślałem o dzieciach. Jak widać, punkt widzenia zależy od stanu posiadania progenitury :-)
:
tak mi sie skojarzylo- ze posiadanie potomstwa niekoniecznie musi oznaczac koniec wolnych wedrowek i zamkniecie sie w swiecie laweczek , barierek i wygodnych wypasnych kwater ...
takie kilka relacji..
http://picasaweb.google.com/klubik.karpacki/WoYn2010#
http://picasaweb.google.com/klubik.karpacki/Pikuj#
http://picasaweb.google.com/klubik.karpacki/AlbaniaMaj2010#
fajnie ze tacy ludzie sa jeszcze na swiecie... jest z kogo brac przyklad :)
tak mi sie skojarzylo- ze posiadanie potomstwa niekoniecznie musi oznaczac koniec wolnych wedrowek i zamkniecie sie w swiecie laweczek , barierek i wygodnych wypasnych kwater ...
Posiadanie potomstwa nie oznacza końca wędrówek, zmienia się tylko sposób patrzenia na drogę. Małemu Człowiekowi czasem trzeba powiedzieć: "tak można, a tak nie". A czasem "przekonaj się sam".
Fajne relacje załączyłaś.
[...]
Na Tanwi jest tylko pień przerzucony przez rzekę przy słynnych szumach i jest OK.
A jednak jest kładka... Można przecież przejść progami... :wink:
Niektórzy brzydzą się barierami, ale granice chcą zostawić (a to przecież też barier(k)a i to jaka!)
http://bielskobiala.gazeta.pl/bielskobiala/1,88025,8674763,Na_gorskim_szlaku_stanela_willa__W ybuduja_kolejne_.html
może to nie mostki i nie bardzo Bieszczady, ale płotki, śliczne płotki...
Ciekawe jak się zdobywa pozwolenie na budowę w takim miejscu i w takiej formie?
Basia Z.
18-11-2010, 09:27
A ja bardzo proszę moderatora o wydzielenie i przeniesienie do off-topicu wszelkich pod-wątków o Unii Europejskiej, granicach, flagach, nacjonalizmach itd.
Zastanawiam się czy to forum w ogóle jest jeszcze bieszczadzkie.
Bo jeżeli jest to forum polityczne - to ja stad zmykam, polityki mam dość na co dzień, a w Bieszczady przyjeżdżam od niej odpocząć.
B.
tak mi sie skojarzylo- ze posiadanie potomstwa niekoniecznie musi oznaczac koniec wolnych wedrowek i zamkniecie sie w swiecie laweczek , barierek i wygodnych wypasnych kwater ...
A kto tak uważa? :shock: Po prostu jak masz dziecko (szczególnie w postaci "żywego złota") to przechodząc z nim przez most bez barierek myślisz przede wszystkim o bezpieczeństwie dziecka. Jeśli nie masz, to na obecność czy brak barierek po prostu nie zwracasz uwagi. O instynkcie rodzicielskim tu mówię, a nie o chowaniu potomstwa pod kloszem, czyli w "wypaśnych kwaterach z ławeczkami" :lol:
A ja bardzo proszę moderatora o wydzielenie i przeniesienie do off-topicu wszelkich pod-wątków o Unii Europejskiej, granicach, flagach, nacjonalizmach itd.
Zrobione. Choć posty są tak od czapy, że nie jestem pewien, czy tytuł odpowiedni ;)
Zastanawiam się czy to forum w ogóle jest jeszcze bieszczadzkie.
Bo jeżeli jest to forum polityczne - to ja stad zmykam, polityki mam dość na co dzień, a w Bieszczady przyjeżdżam od niej odpocząć.
O ile pamiętam, to forum nigdy nie było całkowicie wolne od polityki, choć występowała ona w rozsądnych, strawnych porcjach. Poza tym to forum nie było też nigdy wyłącznie o Bieszczadach, a raczej o tym, co ludziom kochającym Bieszczady w głowie siedzi :-)
Basia Z.
18-11-2010, 10:20
O ile pamiętam, to forum nigdy nie było całkowicie wolne od polityki, choć występowała ona w rozsądnych, strawnych porcjach. Poza tym to forum nie było też nigdy wyłącznie o Bieszczadach, a raczej o tym, co ludziom kochającym Bieszczady w głowie siedzi :-)
Sorry za trochę ostry ton, ale ja na prawdę mam absolutnie dość polityki !!!
A jeżeli ktoś nadal chce sobie dyskutować niech sobie dyskutuje w off-topicu, a ja te wątki będę omijać.
B.
Basiu skąd u Ciebie taka nagła dbałość o temat i zakres wątków. Jeszcze nie tak dawno temu Krym lokalizowałaś w Beskidach Wschodnich zdaje mi się i do teraz nic z tym nie zrobiłaś.
A propo mostków i mosteczków, ławek i poręczy, płotków i balustrad to w lasach coraz mniej ich powstaje i pewnie tendencje się utrzymają. Pal licho jeszcze jak coś jest z drewna ogrągłego wyrobionego powiedzmy na miejscu lub kamienia. Najgorsze są koszmarki stalowo-plastikowe, bo im czas długo pozwala na rażenie w oczy.
B. Najgorsze są koszmarki stalowo-plastikowe, bo im czas długo pozwala na rażenie w oczy.
i nawet na ognisko sie nie nadaja ;)
trzykropkiinicwiecej
08-03-2011, 09:32
...Budować budować ale tylko Takie : http://dobraidea.pl/2011/03/zywa-architektura-mosty-cherrapunji/ swoją drogą bardzo fajny portal, polecam... :)
Statystyki moim zdaniem nie kłamią. Może głosowanie? Kto za, a kto przeciw i kto sie wstrzymał?
tomas pablo
20-03-2011, 12:54
...Budować budować ale tylko Takie : http://dobraidea.pl/2011/03/zywa-architektura-mosty-cherrapunji/ swoją drogą bardzo fajny portal, polecam... :)
Bajka !! też jestem za takową architekturą !!!!!
andrzej627
20-03-2011, 15:15
Wybieram się tam w maju: Suspended wooden bridge over the Nera in the Nerei Gorges, Romania (http://www.360cities.net/image/suspended-wooden-bridge-over-nera-nerei-gorges-romania)
Jak się Wam podoba taka kładka? Polecam obejrzenie całej panoramy.
Ładnie tam.Fajna ta wykuta ścieżka w ścianie,choć taka ceprostrada trochę.W przełomie Hornadu w Słowackim Raju są wystające klamry ze ściany,jeszcze fajniejsze.
...Budować budować ale tylko Takie : http://dobraidea.pl/2011/03/zywa-architektura-mosty-cherrapunji/ swoją drogą bardzo fajny portal, polecam... :)
popatrz kropek... nie wiedzialam ze jestem milosniczka mostków i kładek! :-) od dzisiaj jestem!!! cudne!!!!
Andrzeju. Po prostu bajka. Super miejsce!
marmota_m
23-08-2011, 11:20
http://wiadomosci.ekologia.pl/srodowisko/W-Sejmie-o-finansowaniu-parkow-narodowych,15847.html
Do stycznia br działały gospodarstwa pomocnicze i wpływy były przeznaczane na działalność Parków związaną z ochroną przyrody. Teraz wg nowej ustawy Parki są państwowymi osobami prawnymi.
Dzięki przekształceniu parki narodowe będą mogły osiągać przychody z różnych źródeł, zatrzymywać je, dysponować nimi oraz przeznaczać na cele ochrony przyrody i wartości kulturowych regionu. Zmiana formy organizacyjno-prawnej nie zmieni jednak zakresu zadań parków narodowych. Na zasadach przewidzianych w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej, ale z ograniczeniami wynikającymi z przepisów o ochronie środowiska, parki będą mogły prowadzić działalność gospodarczą niezwiązaną bezpośrednio z ochroną przyrody.Kasa która szła do budżetu nie ewentualnie mogła wrócić do Parku, a musiała w jakimś stopniu wrócić bo państwo jest zobowiązane chronić przyrodę, więc do PNów szły dotacje. Są PNy w których nie ma opłat za wstęp - więc jak one by funkcjonowały bez dotacji? Pewnie, że to co szło do budżetu a to co wracało to pewnie dosć rózne kwoty były...
A inna sprawa to wynagrodzenia pracowników Parków - bo to pracownicy budżetowi i ich pensje określone są duża ilością przepisów, tabelek, regulaminów i aby je zmienić trzeba zmienić przepisy.
Jak we wcześniejszym poście napisałam - starczy nie wydawać kasy na jakieś beznadziejne udogodnienia i ograniczenia, a wydawać na utrzymanie szlaków. W Gorcach nie ma ławeczek, na Babiej nie ma ławeczek, w Tatrach nie ma ławeczek - turysta siada na czterech literach na trawie czy skale i jest OK. Cielętników też poza Biesami nie widziałam - a powodują ogromną erozję gleby - bo ograniczają ruch turystyczny do wąskiego pasa - nie ma trawy, byle deszcz się wcina w glebę na Szeroki Wierch pełno korzeni jest już na wierzchu. Bez cielętników ludzie szli by szerzej, ale szlak nie byłby tak niszczony. A kto chce i tak odejdzie od barierek (np. zejście z Małej Rawki - przy nawet niedużej wilgotności podłoża nie ma opcji iść wzdłuż barierki bez ślizgania się).
Inne PNy potrafią gospodarować kasą którą mają, może pora żeby BdPN nauczył się czegoś od nich, a nie umieszczał takie żałosne informacje.
bieśdziad
29-08-2011, 18:26
...ja tez poza szlakami chodzę i dobrze, ale wystarczy, żeby nie pomagali w podchodzeniu po ślizkich scieżkach, błocie, zlikwidowali wszelkie mostki itd i już się ogaraniczy. To jest tak, ze pewnych fragmentach Bieszczad jest więcej, tłum wrecz, a w innych opustoszałe tereny, zarastające coraz bardziej...
marmota_m
29-08-2011, 20:04
Nie zawsze te dziwne udogodnienia powodują większą ilość ludzi - patrz szlak z Rzeczycy na W. Rawkę - fakt jeżdżę poza latem, ale nawet w październiku kiedy gdzie indziej nadal tłumnie tam pustki. W Biesach są stałe punkty programu - Wetlińska (zwłaszcza )( Wyżnia - Chatka) i Tarnica (zwłaszcza z Wołosatego) i choćby w błocie po kolana ale wejść trzeba bo to oznacza zaliczenie pobytu - coś jak M. Oko w Tatrach.
[...] te dziwne udogodnienia [...]
:) Ot co - właśnie one są dziwne:D Osobiście wolałbym, żeby wyjazd w każde góry oznaczał znój łażenia po GÓRSKICH ścieżynkach, niewygodnych, krętych, bagnistych, kamienistych. Oczywiście obowiązkowo pozbawionych kierunkowskazów, informacji ile jeszcze do przejścia itp 'standardów zagospodarowania turystycznego'. Marzy mi się Orla Perć bez klamerek i łańcuchów. Tarnica bez płotów i ław. Doliny bez ścieżek 'edukacyjnych' (jak się kto nie wyedukował w szkole, to i w gąszczu też niewiele łyknie z wiedzy:P ). Pisanie po tablicach i słupach przybiera ostatnio wręcz groteskowy charakter. Np w Zatwarnicy na tabliczce przy mostku na Hylatym napisano 'Miejsce po młynie' wskazując strzałką na tajemniczy gąszcz pod mostem:D Proponuję wszystkie miejsca w Bieszczadach, gdzie kiedykolwiek coś tam stało - od sławojki po pałac - oznaczyć podobnie:P Same atrakcje!!! Turyści będą się pchali jeden przez drugiego, żeby zobaczyć to 'zapomniane piękno'. I nic nie trzeba budować...
Pozdrawiam Bieszczadołazów
Derty
misiekjakub
04-09-2011, 16:17
No nie, niemożebnem to jest, tak samo jak remont drogi z Ustrzyk do Wołosatego. To gdzieś przyłazi więcej ludzi niż do MOka? Madre de Dios!
Derty - jeśli pamiętasz, to lat temu parę spieraliśmy się o udostępnianie np. szlaku granicznego z Przełęczy Bukowskiej na Sianki. Ja byłem za, Ty przeciw. Dziś dalej jestem za, ale za to... przeciw udostępnianiu Tarnicy. Tarnica dziś to śmietnik i klepicho, patrzeć hadko. Nie do wytrzymania przez ten teren jest ten dziki tłum, który się przewala szlakiem z Wołosatego na szczyt.
I w ogóle coś się złego dzieje. Dawniej ludzie chodzili po górach, dziś zajeżdżają furami na parking pod szlak (wszędzie są parkingi, nawet w dolinie Rzeczycy przy odejściu szlaku na Rawkę), wchodzą na szczyt i schodzą. Są na wakacjach, na urlopie, a zachowują się jakby szli do biura - tyle że adidaski keczua zamiast półbucików, krótkie gatki zamiast garniaka z krawatem i plecak zamiast torby z laptokiem. Za to zachowanie zupełnie takie, jakby jechali i szli do biura, a potem wracali do domu.
marmota_m
04-09-2011, 16:55
Bo z górami ostatnio jak z pracą - idzie się zaliczyć - byłam w pracy, byłam na Tarnicy - co za różnica. A te adidaski kaczuchy to też nie zawsze są - jakoś często spotykam w górach (nie tylko o Biesy mi chodzi) ludzi w bucikach typowo pracowych - półbuciki na wysoki połysk, spodniach daleko będących od standardu turystycznego, a laptopików w torbach nie ma bo są bajeranckie telefoniki, ale zamiast plecaków można spotkać niewiasty z całkiem ładnymi miejsko-pracowymi torbami na ramię.
bieśdziad
21-09-2011, 10:57
.....i klapeczkach na obcasiku. To co widziałem w sierpniu na Tarnicy to zgroza, na Wetlińską w kolejce trzeba było stać ... to jak pisze misiekjakub parkingi, schodki, udogodnienia - uciekłem szybko na Hyrlatą i Rosohę - jaki spokój , nawet spotkałem jednego człowieka... I coś w tym jest, ze ludzie traktują wędrówkę w górach jak wyjąscie do pracy w biurze!
Basia Z.
21-09-2011, 11:24
Ja czasem pracuję jako przewodnik (znacznie częściej w Tatrach niż w Bieszczadach i w innych górach) i uczucia mam mieszane.
Z jednej strony - tłoku bardzo nie lubię i kiedy jadę gdzieś sama lub z przyjaciółmi - to staram się tego tłoku unikać.
Lubię góry gdzieś w głębi Ukrainy, gdzie idąc cały dzień spotka się co najwyżej jedną osobę, a na weekendy - niższe górki na Słowacji (nie Tatry).
Już Czarnohora jest jak dla mnie za bardzo zapchana i skomercjalizowana.
Natomiast potrafię zrozumieć ludzi, którzy sami nie mając zdolności organizacyjnych chcą raz w roku pojechać w góry aby wypocząć.
Ponieważ jadą tam raz w roku - nie potrzebują specjalnego sprzętu, wystarczą adidasy i kurtka z ortalionu, nie trzeba goretexu.
Jednak czasem dość mocno poraża mnie beztroska i brak krytycznego podejścia do własnych możliwości, dość powszechny wśród ludzi, którzy bywają w górach rzadko.
Ostatnio w każdej grupie którą prowadziłam w Tatry w ciągu ostatnich 3 miesięcy znalazł się przynajmniej jeden człowiek, który znacznie przecenił swoje siły i wybrał się na trasę nie odpowiadająca jego możliwościom kondycyjnym (mimo że w planie wycieczki było wyraźnie napisane, że będziemy dużo chodzić). Najgorzej kiedy byli to ludzie, którzy na długą trasę zabrali zupełnie nie przygotowane swoje 8-letnie dziecko. To dziecko bardzo się tam męczyło.
Smuci mnie bardzo to, że góry, które powinny być dzikie dostosowuje się do możliwości właśnie takich ludzi - te schodki, udogodnienia, mostki.
Moim zdaniem - nie tędy droga.
Czasem jeśli trzeba byłoby na początku trasy przejść w bród przez rzeką lub przez przysłowiowe "błoto po kolana" niejeden z "niedzielnych turystów" zastanowiłby się i wrócił.
Pozdrowienia
Basia
Smuci mnie bardzo to, że góry, które powinny być dzikie dostosowuje się do możliwości właśnie takich ludzi - te schodki, udogodnienia, mostki.
Moim zdaniem - nie tędy droga.
Czasem jeśli trzeba byłoby na początku trasy przejść w bród przez rzeką lub przez przysłowiowe "błoto po kolana" niejeden z "niedzielnych turystów" zastanowiłby się i wrócił.
Pozdrowienia
Basia
ja to bym przed kazdym szlakiem kopala szeroki rów z wodą i błockiem przynajmniej po kolana- bez mozliwosci obejscia (chyba ze przez kolczaste krzaki ;) )
Bylaby to przeszkoda spokojnie do pokonania - niezaleznie od wyrobionej kondycji, sprawnosci fizycznej, rowniez dla dzieci..
Jedynie bylaby to przeszkoda psychologiczna- duza szansa ze by tam nie polazly te wszystkie paniusie na szpileczkach ktore boja sie złamac pazurka i ida w gory jak na spacer do galerii handlowej
aha! i jeszcze by sie przydalo kopanie dziur z pyłem i blotem przed kazdym podgorskim parkingiem- coby nie tylko buciki ale i nawoskowane autko sie pobrudzilo ;)
który znacznie przecenił swoje siły i wybrał się na trasę nie odpowiadająca jego możliwościom kondycyjnym (mimo że w planie wycieczki było wyraźnie napisane, że będziemy dużo chodzić)
No wlasnie ci powiem ze z tym moze byc problem i nie jest to takie jasne.. "Duzo chodzic" nie dla kazdego znaczy to samo.. Zdarzylo mi sie przed laty byc takim osobnikiem o jakim piszesz.. Pojechalam kiedys na wycieczke zorganizowana- specjalnie dzwonilam do biura aby zapytac o dlugosci tras- Powiedzieli ze wielki hardcor to nie bedzie, ze jedzie sporo osob starszych, ze bedziemy isc raczej powoli, ale warto miec jakies gorskie doswiadczenie, ze trasy beda srednio dlugie, ze jesli chodze cos po gorach to dam sobie rade itp. No i ja glupia pojechalam.. I byl taki zapier*** ze po pierwszym dniu musialam sie odlaczyc od wycieczki aby nie zepsuc pobytu sobie i calej reszcie grupy..
Wiec wydaje mi sie ze okreslenia w ofertach zorganizowanych wycieczek "duzo", "srednio", "powoli" sa totalnie bez sensu. Bo gdy jest napisane np. planujemy przejsc 20km, przewyzszenie 1000m, w ciagu 8 godzin, przewidziany tylko jeden dluzszy postoj- to juz wiadomo o co chodzi i mniejsza szansa sie naciąć..
mortifer
21-09-2011, 11:53
Miałem przyjemność poszwendać się z końcem marca po biesach i z koleżanką byliśmy jedynymi ludzikami cały dzień na Wetlińskiej, podobnie z Caryńską , no były jeszcze żmijory. Za to minionego lata byłem z synem, z rańca wraz ze słonkiem wyszliśmy na Caryńska i pustka cudowna, za to przy zejściu na Berehy już pielgrzymki na półplażowo ciągnęły bo na dole cieplutko ale na grzbietach chmury przechodzące przez góry do tego mgła i ziąb więc mój 7 latek nawet nieco zdziwionym głosem pytał " Ojcze czy oni wiedzą co czynią?". Próbowaliśmy się przebić na Wetlińską od Berehów ale wobec ciągnących wycieczek z puszkami w rękach zrezygnowaliśmy.... Wejść trudno nie jest mimo kiepskiej kondycji młodzieńca jak ja w wieku podeszłym i postury ogromnej, radości z widoków jest mnóstwo ale.... rozsądek przede wszystkim i trzeba być gotowym na każdą ewentualność pogodową zwłaszcza w Bieszczadach... No ale cóż... Koleżanka Basia Z pewnie się z tym spotkała.. "Phi jakies tam Bieszczady, ja to na Giewonta wlazłem to co mi tam jakieś pagórki..." więc piwko w łapkę halówki na nóżki, żonka coś bardzie płaskiego ale nadal jazzy/cool i w "phi...pagórki" a potem zonk...
"Phi jakies tam Bieszczady, ja to na Giewonta wlazłem to co mi tam jakieś pagórki..." .
Najgorsza jest taka glupia pewnosc siebie.. Czytalam kiedys fajna relacje w necie: "Zemsta Popadii". O gosciu ktory sie wspinal w Alpach, w Himalajach i kiedys kuzyn go zabral na rajd w Gorgany. Wiec pojechal z nastawieniem - ot takie pagóry, bez lodowcow, prawie jak park miejski, jeszcze latem.. Ale trafili rok burzowy, deszczowy, mglisty, z powodzia w dolinach.. Ale "ja nie wejde na szczyt??" . I koles dostał tak po d.. tak ze nigdy tak nie dostal w swoich wysokogorskich wspinaczkach..
Basia Z.
21-09-2011, 12:44
Wiec wydaje mi sie ze okreslenia w ofertach zorganizowanych wycieczek "duzo", "srednio", "powoli" sa totalnie bez sensu. Bo gdy jest napisane np. planujemy przejsc 20km, przewyzszenie 1000m, w ciagu 8 godzin, przewidziany tylko jeden dluzszy postoj- to juz wiadomo o co chodzi i mniejsza szansa sie naciąć..
Mniej więcej tak właśnie było napisane, do tego kilka razy powtarzałam to w autokarze i jeszcze na trasie (można się było z pewnego miejsca w 1/3 trasy bezpiecznie samodzielnie wrócić).
Ale mimo tego zawsze znalazły się osoby, które sądziły, że dadzą radę a potem na trasie zdychały i co gorsza znacznie opóźniały drogę wszystkim pozostałym uczestnikom.
Ja zdecydowanie nie jestem jakiś harkorowiec, chodzę raczej powoli, lubię długie i forsowne odpoczynki ;)
Ale jeżeli przykładowo na trasie liczącej w całości 10 km i około 600 m przewyższenia jeden pan robi 2,5 godz. opóźnienia w stosunku do reszty grupy - to nie jest to w porządku.
To samo w ostatnią sobotę. Trasa polana Palenica Białczańska - Pięć Stawów i z powrotem.
Do przejścia normalnym spacerowym krokiem za około 5-6 godz. z odpoczynkami - 7.
Po przejściu 40 min. pod Wodogrzmotami powiedziałam - kto z państwa chce iść dużo łatwiejszą trasą na Morskie Oko - proszę może się odłączyć i iść dalej sam.
Nikt nie chciał, a już u góry w schronisku ludzie pytają - "to nie pójdziemy dalej na Morskie Oko ? dlaczego ?". Z kolei niektórzy inni nie zdawali sobie sprawy, że "tyle trzeba będzie iść po tych kamieniach".
Ostatecznie trasa zajęła nam około 8,5 godz.
To na prawdę nie było z ich strony złośliwe, ale dziwi mnie brak świadomości własnej wytrzymałości i kondycji.
B.
Z kolei niektórzy inni nie zdawali sobie sprawy, że "tyle trzeba będzie iść po tych kamieniach".
Z tego co piszesz to chyba trzeba jakos rozbudowac opis trasy - W górach bedzie sie isc pod góre, na ściezkach moga być kamienie albo błoto. Kamienie moga byc twarde jak sie na nie upadnie. Ściezka moze być sliska. Moze spaść deszcz- deszcz jest mokry itp
mortifer
22-09-2011, 10:16
Oj Buba jakże podoba mi się Twój sposób myślenia!! Rok temu w Stołowych na szlaku między Szczelińcem a Błędnymi jedna JaśniePani stwierdziła że jakby wiedziała że mozna tam pojechać autkiem to by nie niszczyła swoich nowych Pum po jakichś kamsztorach. Proponuje zebrać podpisy i zaproponować jako obowiązujące uwagi dotyczące trasy - przy czym do pomysłów Buby dodałbym - sklep niecałodobowy odległość ....km, organizator nie zapewnia pięknych widoków - uzależnione od pogody, wędrówka lub zdrowie (psychiczne) wybór należy do Ciebie, płatności karta nie będą realizowane wszędzie ( kto był w drodze na Trzy Korony w Pieninach kojarzy pewną staruszkę sprzedającą na szlaku codziennie w sezonie maślankę i kompot domowej pysznej roboty właśnie u niej rok temu słyszałem a karta można?)... hmmm uwaga nieoswojone zwierzęta bez kagańców... myślę że jeszcze by się coś znalazło.... Aha i jeszcze jedno przed każdym podejściem w Bieszczadzie powinien być napis - uwaga będzie pod górkę, zawiedzionych przepraszamy.
marmota_m
22-09-2011, 11:26
Nie zapomnij o spadających liściach - atakują turystów znienacka, przestraszyć się można, no i zakrywają kamienie i te kamienie wtedy też znienacka....
sklep niecałodobowy odległość ....km, organizator nie zapewnia pięknych widoków - uzależnione od pogody, wędrówka lub zdrowie (psychiczne) wybór należy do Ciebie, płatności karta nie będą realizowane wszędzie ( kto był w drodze na Trzy Korony w Pieninach kojarzy pewną staruszkę sprzedającą na szlaku codziennie w sezonie maślankę i kompot domowej pysznej roboty właśnie u niej rok temu słyszałem a karta można?)... hmmm uwaga nieoswojone zwierzęta bez kagańców... myślę że jeszcze by się coś znalazło.... Aha i jeszcze jedno przed każdym podejściem w Bieszczadzie powinien być napis - uwaga będzie pod górkę, zawiedzionych przepraszamy.
świetne... dołączam się do tego, lecz z wymyślaniem haseł to tak jakbym na siłę Muzę jaką chciał za ogon złapać ;) ... teraz nie przychodzi nic... przyjdą same, to z czasem coś może dopiszę ;) pozdrawiam... świetne hasła :D
( kto był w drodze na Trzy Korony w Pieninach kojarzy pewną staruszkę sprzedającą na szlaku codziennie w sezonie maślankę i kompot domowej pysznej roboty właśnie u niej rok temu słyszałem a karta można?)...
ja pierdziuuu skad tacy ludzie sie biora???
kto był w drodze na Trzy Korony w Pieninach kojarzy pewną staruszkę sprzedającą na szlaku codziennie w sezonie maślankę i kompot domowej pysznej roboty właśnie u niej rok temu słyszałem a karta można?
He, he, pamiętam tą babcię - kiedyś szliśmy z żoną z Krościenka, lało jak się patrzy, mgła, aż tu nagle wyłania się siedząca postać z jakimiś kobiałkami. Nie mogłem uwierzyć i pytam ją - jak się tu dostała, a ona na to: -"tak, jako i wy" :-).
Z samego szacunku zakupiłem maślankę, którą babcia podała w blaszanym kubku - była pyszna...
mortifer
23-09-2011, 10:23
Oj tak blaszane kubki resztki z nich wylewane w krzaki a myte w potoku :) ale sensacji po tym nie było a pyszna i zimna że zęby trzeszczały :) Co do wejść i opłat to wczesnym rankiem łońskiego roku wdarłem się z synem na Sokolice od Krościeńka nikogusieńko pustki...cudownie... posiedzieliśmy pośniadali, sprzątnęli kilka śmieci i schodzili, tuż pod szczytem rozkładał się właśnie pracownik Parku i zdziwiony był nawet że chcemy mu zapłacić skoro już wracamy...
Z samego szacunku zakupiłem maślankę, którą babcia podała w blaszanym kubku - była pyszna...
Ja się dziwiłem jak Babcia to robi w takich warunkach, że ten kompocik porzeczkowy nie ma posmaku maślanki... a nie miał :)
mortifer
26-09-2011, 12:50
Ha wiesz ... w pewien sposób może to tłumaczyć skąd ludzie mieli siłę wspinać się wyżej i wyżej po wypiciu maślanki po kompociku.... sam poczułem ogromny przypływ energii przypodejściu jednoczesnie głowa poruszając się szybko w poszukiwaniu miejsc intymnie zakrzewionych groziła obolałym karkiem... jednak wszystko wróciło do normy... a smak maślanki pozostał w pamięci jak widać... Jednak z tego co widziałem zdarzały się paniusie z obrzydzeniem spoglądające na kubek wielokrotnego użytku.... Myślę że Góry to mentalność obojętnie czy Bieszczady Pieniny czy inne, żeby je kochać nie trzeba zdobywać najwyższych szczytów, dzikich przełęczy wezbranych potoków... Wystarczy podziwiać ich majestat widzieć cel ich istnienia, szanować ich majestat i tęsknić na wygnaniu poza nimi....
Corka_Browara
26-09-2011, 13:33
ta sama babcia z wodą z sokiem na szlaku Trzech Koron stoi tam tak minimum 30-40 lat już
Czy budować mostki, kładki, barierki, schodki?
Myślę, że to nie problem. Bieszczady nie są na wyłączność pewnej grupy osób.
Obłuda, że "chaszczownik" przejdzie potokiem, a nie mostkiem, bo jest twardy.
W punkcie docelowym, nie rozsiądzie się na ławeczkach, tylko przejdzie przez barierki i połozy się na murawie i rozpali ognisko, bo jest "macho".
Mostki, ławeczki, barierki, schodki nie są problemem.
Problemem są porzucone puszki po piwie, butelki po napojach, opakowania po chipsach, batonikach, chusteczki jednorazowe, woreczki foliowe i na to mnie szlak trafia.
Są miejsca bardziej zadeptane i "nieatrakcyjne" każdy znajdzie coś dla siebie.
Niestety w tych "nieatrakcyjnych" tez można spotkać puszki po piwie...
mortifer
27-09-2011, 09:11
Lech06 ma racje , problemem nie są barierki schodki mostki kładki, ale warto też zwrócić uwagę na sposób ich wykonania. czy wyobrażasz sobie schodki zrobione z płyt chodnikowych zamiast z np. łamanego piaskowca? Albo barierki z pospawanych pomalowanych rurek zamiast z okorowanego pniaczka czy tyczki? Co do przechodzenia potokiem to każdy rozsądny "chaszczownik" przejdzie mostkiem jeśli jest bo wie ile kosztują mokre stopy i przemoczone buty, nie rozsiądzie się na trawie bo po pierwsze nieładnie skoro są wiaty czy ławy z pniaków po drugie czasem chodzi się po Parku i wydaje mi się że nie ma potrzeby schodzić z wytyczonych miejsc odpoczynku. Najważniejszym problemem jest jednak śmiecenie o czym Lech mówi, idzie się, zje się rzuci się i spokój nie trzeba nic w łapkach nosić bo po co plecaczek jakiś w takie pagórki, poza tym ja daleko nie idę więc się nie płaca....itd itp.... to faktycznie problem. W zeszłym roku na trasie spotkałem siedzących dwóch gentlemanów z wyglądu raczej nie niedzielni którzy łaskawi byli podzielić się z przyrodą pewną ilością aluminium z puszek. Na zwróconą uwagę odpowiedzieli ze nie ma o co robić hałasu oni to zasypią bo do plecaka nie wrzucą gdyż resztki mogą się wylać i zalać zawartość... powstaje pytanie po co brać puszki wiedząc że tak będzie ;) Napić się piwa w górach to sama przyjemność ale picie na szlaku to jak dla mnie nieporozumienie.... Pytanie czy są jakieś rozwiązania systemowe, bo nie wyobrażam sobie koszy na szlaku do których będzie można wrzucić odpady, pierwsza noc i wszystko powywlekane przez zwierzaki... wydaje mi się że jednak należy być świadomym tego co się bierze w góry i w jaki sposób zabrać ze sobą odpady i śmieci...
marmota_m
27-09-2011, 10:26
Mnie jakoś ławeczki na Tarnicy, Haliczu itd nie pasują do krajobrazu - widać toto z daleka - wcześniej były te niskie barierki siadało się na nich i było ok. Co do cielętników - erozja gleby zdecydowanie większa, bo kumulują ruch w bardzo wąskim pasie, poza tym wyślizgane po opadach deszczu, że o śniegu nie wspomnę. Jak ktoś chce i tak pójdzie poza cielętnikiem, a bez nich wcale się tak bardzo szeroko nie łaziło, po podłoże zdecydowanie mniej się niszczyło. Wiaty ok - tylko szkoda, że nie mają jakichś zabezpieczeń po bokach - bo zimą zawiane śniegiem, a przed deszczem też nie ochronią, bo zazwyczaj zacina jakoś z boku. Tiaaaa marudny Polak się wziął za pisanie ;)
Co do śmiecenia - jak ktoś jest matołkiem to nic nie pomoże - dla mnie jest niezrozumiałe jak można wnieść na górę coś, co waży pół kilo (puszka z piwem) i mieć problem ze zniesieniem pustego opakowania.
Corka_Browara
27-09-2011, 11:06
kiedy rok temu szłam trasą Tarnica - Rozsypaniec wzięłam ze sobą worek na śmieci (do czego namawiam), kiedy wróciłam do bacówki pod Rawką miałam już cały pełny...
metalowe obręcze mi również nie odpowiadają. raczej przyzwyczajona jestem do bieszczadzkich szlaków. kiedy pojechałam w Pieniny byłam zniesmaczona widząc tamtejsze udogodnienia - metalowe mostki, schodki (!!!), poręcze. na szczytach oczywiscie też metalowe balkoniki. w ogóle mi się to nie podobało. w zasadzie w ogóle nie lubię schodków na szlakach, wolę je ominąć. choć pewnie zimą są przydatne, nie wiem, nie chodziłam nigdy pełną zimą z racji tego, że zawsze chodzę sama, a samej iść zimą w góry byłoby nierozsądnie
Nie marudzić :) Tak jest wszędzie, jak Jewropa szeroka. Turystyka jako forma bytu zdziczałego odeszła do lamusa. Teraz właśnie tak ma to wyglądać - furą na parkinzio, szybka zmiana sandałów na borealki, wpad na pik, kilka fot (tylko ma być dużo niebieskiego), zejście do parkinzia i odlot do komfortu. Żadnych smrodów ognisk, okopconych garów, wilgotnych śpiworów, spleśniałych namiotów itd. To są jakieś przeżytki, anachronizmy. GPS, namierzamy point, wykonujemy way i come back. No i trzeba się zmieścić w czasie na tabliczce, bo inaczej wyprawa nieudana. Jak nie ma szlaku i tabliczek, znaczy nic tam nie ma i się nie idzie. Nigdy nie wolno iść, gdy pada lub jest > 50% pokrycia nieba przez chmury, bo foty do luftu. Sam czasem pozwalam sobie na auto i podobne eskapady:) Trochę rozumiem taki sposób. I w zasadzie nic mi do tego. Każdy działa wedle swojego widzimisię.
Gdy takim gościom zmotoryzowanym próbowałem kiedyś na Rawce wspomnieć o Krygowskim itp personach, patrzyli na mnie jak na UFO. Jak to iść z plecakiem cały główny szlak karpacki? Tam coś jest? No jest-puste szlaki, tajemnicze buki, zapomniane domy. E...no, jak są puste szlaki, to pewnie nudy i nic nie ma. A bryką można podjechać? No nie...nie można? Eee...to co, jutro skikniemy za Sanok. Tam jest jakiś kościół. W jakimś Łuczu...nie...w Ułuczu. To dobra. Spadamy. sie masz, sie masz. To był jakiś dawny znajomy z sukcesem:)) Upewniłem się, że tylko miejsca reklamowane, modne będą wabiły takich zwiedzaczy. Dobra nasza - z Rawek można pójść Działem i gdzieś w połowie, czy bliżej, na wysokości Zdegowej, poszukać zejścia na Wyżnią. Tam nawet filance nie łażą. Na dole minie się samochód mknący do 'Łucza' po coś. Co tu narzekać?:)
Pozdrawiam,
Derty
...nie wolno iść, gdy pada...
Słuszny wielce postulat,to czas na okupację baru ;)
...z Rawek można pójść Działem i gdzieś w połowie, czy bliżej, na wysokości Zdegowej, poszukać zejścia na Wyżnią...
Nic nie trzeba szukać,trudno tej ścieżki nie zauważyć.
don Enrico
07-10-2011, 20:29
W rzeczy samej ładnie to Derty ująłeś
Masz mój podpis pod tym.
Teraz właśnie tak ma to wyglądać - furą na parkinzio, szybka zmiana sandałów na borealki, wpad na pik, kilka fot (tylko ma być dużo niebieskiego), zejście do parkinzia i odlot do komfortu. Żadnych smrodów ognisk, okopconych garów, wilgotnych śpiworów, spleśniałych namiotów itd. To są jakieś przeżytki, anachronizmy. GPS, namierzamy point, wykonujemy way i come back. No i trzeba się zmieścić w czasie na tabliczce, bo inaczej wyprawa nieudana. Jak nie ma szlaku i tabliczek, znaczy nic tam nie ma i się nie idzie. Nigdy nie wolno iść, gdy pada lub jest > 50% pokrycia nieba przez chmury, bo foty do luftu.
Miejscowy
07-10-2011, 21:15
a ten Łucz to nawet Bieszczady nie są, pogórze jakieś ledwo? więc po co tam jechać w ogóle, jeszcze auto z promu spadnie. Absolutnie nie polecam.
diabel-1410
08-10-2011, 17:39
Czy budować kładki ?Po ostatnim spacerze przez Halicz stwierdzam że tak.Teraz uzasadnienie-kiedy idzie się połoninami widać wydeptane czasami nawet na kilkanaście centymetrów w głąb ziemi ścieżki.W czasie deszczy,roztopów śniegu spływają tamtędy prawdziwe potoki wymywając całe połacie trawy i wygląda to bardzo żle nie wspominając już o zwiekszonej w sposób nienaturalny erozji gleby.Dlatego uważam że kładki,mostki itp. są niezbędne żeby chronić przyrodę przed każdym rodzajem turysty.Obojętnie czy to klapkowicza czy też kogoś wytrawnego.A jeżeli ktoś nie chce spotykać na swej drodze tychże wynalazków-w Bieszczadach są tysiące miejsc gdzie ni kładki ni ludzi się nie uświadczy.Na szlakach najbardziej uczęszczanych(połoniny,gniazdo Tarnicy) są niezbędne
Wydeptane ścieżki...straszne...
Wydeptane ścieżki...straszne...
Temat wątku ciągle będzie wzbudzał kontrowersje i podziały. Czas mija i nikt nic nie poradzi, że góry są dla wszystkich, choć wielu chciałoby mieć je na własność (wyłączność?)...
Przy okazji trochę bieżącej statystyki: http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20111003/BIESZCZADY/827228543
Słuszny wielce postulat,to czas na okupację baru ;)
Nic nie trzeba szukać,trudno tej ścieżki nie zauważyć.
Owszem...:)
...rok minął...czy znane już są skutki uboczne wywołane przez mostek w Brenzbergu?:roll:
tzn te przepowiadane wielkie parkingi i tłumy wycieczkowiczów
pytam bo nie byłam i nie widziałam
marmota_m
17-10-2011, 00:26
Nowe (dla mnie bo rok temu nie było) półcielętniki w Biesach - pierwszy las zejście z Działu do Wetliny - na fotce nie widać za bardzo, ale do kompletu są śliczne deseczkowe schodki również żółciutkie, drugi zejście szlaku żółtego z Wyżniej i czarnego z Górnej Wetlinki... Pierwszy jest przypadkiem beznadziejnym - bo jak iść tam jak liście i mokro to prosto w dół ciężko bez robienia zygzaczków, ale to pewnie po to cielętnik coby nie robić tylko rymsnąć prosto na kły. Drugi przypadek głupi bo zupełnie nie kumam po co tyle tam tego (długi jest) jak nie był rozdeptywany szlak, no ale może się turysty bidulki gubiły na skrzyżowaniu. A pomysł z żółtym... No cudnie komponuje się z krajobrazem. Ja to bym chciała różowe :mrgreen: I pozostaje jeszcze sposób montowania - bo wbijanie kołków w korzenie drzew wydaje mi się działaniem mającym niewiele wspólnego z ochroną przyrody. Ale może tylko mi się wydaje...
25827 25828
mortifer
18-10-2011, 10:57
hahah wbijanie w korzeni? raczej między nie... chciałbym zobaczyć jak ktoś "buckom" wbija w korzenie sosnowe paliki ;) ale pomysł denny... że zółte to już herezja niemalże... ponadto.. wybaczcie słownictwo ale łajno to da.... przy korzeniach ziemia pracuje jakby nie było - woda, lód , zamróz, firn, co kto chce... Daje dwa lata maks... jak coś robić to z sensem...sam pomysł uważam nie jest zły, ale wykonanie ...
marmota_m
18-10-2011, 11:25
W korzenie w sensie w system korzeniowy, ale zaraz przy pniu - na zdrowy chłopski (babski...) rozum na pewno cóś się uszkadza i na pewno przeszkadza się drzewkom spokojnie penetrować i tak marne podłoże.
andrzej627
30-05-2012, 16:36
O same ścieżki tez chyba trzeba dbać.
Widziałem to w Parku Narodowym Bryce Canyon (http://www.nps.gov/brca/index.htm) :
http://www.youtube.com/watch?v=Z-Qp04F3gfQ
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.