PDA

Zobacz pełną wersję : Jesienne Karpaty Wschodnie.



coshoo
06-10-2010, 17:02
Czas na kolejną relację z wyprawy po ukraińskich pagórkach która odbyła się w dniach 25.09-05.10.

Skład taki sam jak przez ostatnie 2 lata czyli:

Hontas - główny maruda i specjalista od nicnierobienia,
Bob - człowiek od "public relations" i częściowo zastępuje Hontas w sprawach marudzenia,
Ja - operator mapy i kompasu oraz patologiczny dokumentalista.

DOJAZD:
Jak co roku spotykamy się w Przemyślu. Wyprawa zapowiada się ciekawie, ja zakatarzony, Hontas przeziębiona a do tego prognozy pogody rewelacyjnie niedobre. Takie drobne szczegóły nie są w stanie nas zniechęcić więc pędzimy busem do Medyki, przejście szybkie i o dziwo bez karteczek. Wygląda na to że nasza ukochana świecka tradycja odeszła w zapomnienie. Za granicą wpadamy na busik do Lwowa który właśnie odjeżdża. Po 1,5h już siedzimy we Lwowie pod parasolami i popijamy piwko zagryzając "czeburiakiem". Jest ciepło i słonko sobie świeci (jeszcze). Do odjazdu naszego autobusu mamy 2h luzu.

http://img827.imageshack.us/img827/5922/001lww.jpg

O 16.35 odjeżdża nas autobusik relacji Lwów - Sołotwina. Docelowa stacja - Miżgiria, 5h spania, gapienia się w okno i tego typu atrakcje. Po 21 pan kierowca woła do nas że jesteśmy na miejscu więc czas wysiadać. Ciemno, środek ulicy, szukamy dworca autobusowego bo tam podobno można przenocować. Idąc w stronę dworca mijamy kościół oświetlony tandetnie dziesiątkami świateł na przylegających tarasikach. Docieramy do dworca odganiając się jednocześnie od upierdliwego taksówkarza który koniecznie chce gdziekolwiek nas zawieść. Siadamy sobie na ławce by zebrać myśli. Wkrótce z tylnych drzwi dworca wychodzi pan, chwila rozmowy, pada temat noclegu i pan prowadzi nas na górę dworca. Tam pan przekazuje nas pani, która nas przyjmuje na nocleg. Jeszcze tylko znaleźć dla nas pokoik z trzema miejscami. Pokoik znaleziono ale światła brak więc pan gdzieś idzie i wraca z żarówką, wkręca pod sufitem i mamy własny pokoik ze światłem. pokój jest mały z trzema tapczanami, krzesłem i stolikiem. Wszystkie meble z pewnością pamiętają Stalina ale okna są nowe. Na korytarzu łazienka, a w łazience kibelek typu "narty" i umywalka. Generalnie spartańskie warunki za 25 hr. Nam to nie przeszkadza, jesteśmy zadowoleni że długo nie szukaliśmy noclegu. Kolacja, trochę alkoholu i spać bo o 8 musimy zwolnić pokój :P.

DZIEŃ 1:
O 8 opuszczamy kwaterę rozglądamy się za sklepem. Niestety niedziela rano i wszystko pozamykane. No cóż muszą nam wystarczyć nasze zapasy alkoholowe. Kierujemy się na zachód, docelowo pasmo Borżawy. Dochodzimy do kładki na potoku Rika i napotykamy czerwone znaki szlaku, złośliwy szlak nie chciał się od nas odczepić przez kolejne godziny.

http://img838.imageshack.us/img838/5500/006migiria.jpg

No to zabawa się zaczyna, pierwsze poty za nami, wchodzimy na górkę z ładnym widokiem na Miżgirię.

http://img215.imageshack.us/img215/8417/011nadmigiri.jpg

Wkrótce dochodzimy do lasu i pniemy się na pasmo Menczyła. Gdzieś po 2h wyłazimy na grzbiet. Trochę odpoczynku, wchłanianie klimatu gór i idziemy dalej grzbietem. Dochodzimy do pierwszych połonin.

http://img844.imageshack.us/img844/2660/029pooninymenczya.jpg

Nigdzie nie widać schodków, barierek i ławeczek, uff jak dobrze... Teraz już ładnym połoninnym grzbietem dochodzimy do głównego wierzchołka Menczyła (1247m). W tle majaczy Borżawa.

http://img217.imageshack.us/img217/835/037menczy.jpg

Schodzmy na obniżenie pomiędzy Menczyłem a poł. Kuka, mijamy połoninną przełączkę ze śladami pasterskimi, dobre miejsce na nocleg i po chwili zastanowienia ruszamy dalej. Po 10 minutach zaczyna się podejście na Kuka i zastanawiamy się czy się nie wrócić na przełączkę. Jak na pierwszy dzień w nogach już czuć kilometry, jednogłośna decyzja zapada gdy zaczyna kropić deszcz. Wracamy do połoninki, rozbijamy namioty i udoskonalamy istniejące zadaszenie nad ogniskiem i ławą. 50m od obozu znajdujemy źródełko. Mizerne bo mizerne ale przy odrobinie cierpliwości można nabrać czystej wody (prawda Bob?:D ) .
Pogoda się pogarsza, mży, rozpalamy ognisko i chronimy się pod marnym zadaszeniem.

http://img155.imageshack.us/img155/7719/047podkukiem.jpg

Jemy, pijemy %, fotografuję i czas mija. Przed zmrokiem przychodzi kompletne załamanie pogody. Bardzo silny wiatr z deszczem. Następuje szybka ewakuacja do namiotów. I tak to zapada pierwsza noc w górach.

C.D.N.

coshoo
06-10-2010, 19:54
DZIEŃ 2:
Noc mija niespokojnie. Porywisty wiatr, deszcz, szumiące mocno drzewa. Nastaje ranek, wiatr, deszcz nie ustaje. Sprawdzam namiot, silny wiatr przyciskał mi jedną ściankę namiotu do sypialni i trochę wody złapałem. Większość wody "wypił" plecak resztę wytarłem. Bob i Hontas też mieli problem z nadwyrężonym namiotem. No nic jak pada to trzeba iść spać. Pogoda wypuszcza nas z namiotów koło południa. Wiatr zdecydowanie osłabł, deszcz powoli przestaje padać, jest chłodniej. Ok. godz. 13.00 przestaje padać i jakby się pogoda nieco poprawia. Rozważamy wymarsz ale późna pora, lenistwo i pogodowe obawy zwyciężają. Zostajemy.

http://img207.imageshack.us/img207/7908/054podkukiem.jpg

Rozpalamy ognisko. Jest przyjemniej niż wczoraj. Nie wieje i nic nie mży. Nie trzeba się chować pod naszym śmiesznym zadaszeniem. Chodzę po okolicy i pstrykam fotki.

http://img834.imageshack.us/img834/7756/057podkukiem.jpg

http://img215.imageshack.us/img215/8394/067podkukiem.jpg

Pod wieczór Hontas wyciąga pyszną aroniówkę, poprawiamy moją cytrynówką, jest wesoło. Wieczór mija przyjemnie.

http://img339.imageshack.us/img339/1487/071podkukiem.jpg

Z nadziejami kładziemy się spać.

C.D.N.

joorg
06-10-2010, 20:17
....

Pod wieczór....

Z nadziejami kładziemy się spać.

C.D.N.
Nie żle się zapowiada ..czekam z niecierpliwością na cd.
Może współpodróżnicy coś dorzucą:smile:

krawc
06-10-2010, 20:25
W zasadzie możnaby od razu zakwestionować mój rzekomy wkład w marudzenie..ale poczekam..a potem przejadę się kompleksowo po autorze

coshoo
06-10-2010, 20:42
W zasadzie można by od razu zakwestionować mój rzekomy wkład w marudzenie..

Dobra dobra, nie raz miałeś minę jak na swoim awatarze :-P

buba
06-10-2010, 20:43
Tam pan przekazuje nas pani, która nas przyjmuje na nocleg. Jeszcze tylko znaleźć dla nas pokoik z trzema miejscami. Pokoik znaleziono ale światła brak więc pan gdzieś idzie i wraca z żarówką, wkręca pod sufitem i mamy własny pokoik ze światłem. pokój jest mały z trzema tapczanami, krzesłem i stolikiem. Wszystkie meble z pewnością pamiętają Stalina ale okna są nowe. Na korytarzu łazienka, a w łazience kibelek typu "narty" i umywalka. Generalnie spartańskie warunki za 25 hr. Nam to nie przeszkadza, jesteśmy zadowoleni że długo nie szukaliśmy noclegu. Kolacja, trochę alkoholu i spać bo o 8 musimy zwolnić pokój :P.

.


ojoj :) takie noclegi lubimy najbardziej! juz jakis czas temu slyszalam ze w mizhirii nad dworcem jest fajny klimat! a teraz jest potwierdzone! :-)




Nigdzie nie widać schodków, barierek i ławeczek, .

i daliscie sobie rade??? nikt sie nie zabił ? ;)


Rozważamy wymarsz ale późna pora, lenistwo i pogodowe obawy zwyciężają. Zostajemy.

Rozpalamy ognisko. Jest przyjemniej niż wczoraj.

. Chodzę po okolicy i pstrykam fotki.

Pod wieczór Hontas wyciąga pyszną aroniówkę, poprawiamy moją cytrynówką, jest wesoło. Wieczór mija przyjemnie.

N.

milo spotkac bratnia dusze!! :-) coz za wlasciwe podejscie do wedrowki! a nie gnac przed siebie z jezorem do pasa byle dalej , nie patrzac na pogode i czy jest to jeszcze przyjemne....

pozdrowienia dla wszytskich leniwcow!! :-)



i napotykamy czerwone znaki szlaku, złośliwy szlak nie chciał się od nas odczepić przez kolejne godziny.

.

taaaa.... jeszcze niedawno nie bylo takich problemow.... :(

krawc
06-10-2010, 20:48
To był żart, oczywiście, zeby uprzedzic moje uzupełnienia
1)Zapomniałeś dodać ze nasze spokojne bytowanie w pokoju w dworcowym zakłóciła nam pani etażna, która wpakowała do pokoju i ostrym tonem zażyczyła sobie ciszy wieczornej -rzekomo stukaliśmy, zakłócając jej sen a tymczasem to tylko Cashoo stukał butelka , żeby ostatnie krople z niej wytrzepać. Ponadto-w pokoju mieliśmy towarzystwo malych robaczków, zasuwająych pc chwila po scianie-na wyraźne zyczenie Hontas usmiercalem je po kolei (nie byly To karaluchy ani prusaki)

krawc
06-10-2010, 20:53
2) Przy wyjściu z Mizgirii porad udzielal nam miejscowy (??) , najpierw zalecajac udanie sie asfaltowa szosa do kolejnej miejscowosci, z ktorej wedlug niego szlak wychodzi na Borzawe. Ustapil dopiero po naszym negacie.Moglismy wiec wyjśc w gory bez asfaltowania porannego

krawc
06-10-2010, 21:06
3) Nasze tak pięknie wygladające obozowisko wymagalo oczywiscie przygotowania-zwleczenia z okolicy kilku arkuszy blachy (po zdemolowaniu przeze mnie innego tego typu obiektu), na pokrycie daszków oraz zebrania drewna na opal ( w czym duzy wkład miala Hontas -zbieranie opalu to bylo stale zajecie Hontas na wszystkich biwakach)

joorg
06-10-2010, 21:27
Dobra dobra, nie raz miałeś minę jak na swoim awatarze :-P
a tak z ciekawości ....Bob, a od kiedy Ty masz takie rogi ;)

don Enrico
06-10-2010, 21:31
Cashoo pisze :

Na korytarzu łazienka, a w łazience kibelek typu "narty"
20483
Ale zwróć uwagę że ten kibelek jest umiejscowiony na półce co pozwala swobodną obserwację
placu autobusowego w trakcie składania jajek.

krawc
06-10-2010, 21:34
:-?.Jak kazdy stary diabel-widziales diabla bez rogow??

olgaa
06-10-2010, 22:02
Cashoo pisze :

20483
Ale zwróć uwagę że ten kibelek jest umiejscowiony na półce co pozwala swobodną obserwację
placu autobusowego w trakcie składania jajek.
Kibelek jest pierwsza klasa zwłaszcza ten z tyłu kosz na jajka:)po zniesieniu panowie nie zapomnijcie pozamiatać i uwaga na wyjście z progu co by głowy nie rozbić o kaloryfer;)

coshoo
06-10-2010, 23:17
DZIEŃ 3:
Nadzieje prysły wraz z wczesnym rankiem kiedy usłyszeliśmy bębnienie o namiot. Deszcz nie był duży i czasami ustawał ale widoczność spadła drastycznie.

http://img709.imageshack.us/img709/9143/073podkukiem.jpg

Podjęliśmy decyzję o zmianie planów, nie będziemy się pchali w wyższe partie gór żeby nic nie widzieć więc zejdziemy w doliny i zobaczymy co dalej. Wracamy się do drogi którą mijaliśmy u podnóża Menczyła. Schodzi w dół, kierunek się zgadza więc idziemy.
Oczywiście tu też prześladują nas znaki szlaków, tym razem żółty.

http://img529.imageshack.us/img529/6681/077odwrt.jpg

Im niżej, tym widoczność lepsza. Wychodzimy z chmur.

http://img704.imageshack.us/img704/7796/080nadsopkami.jpg

Wkrótce dochodzimy do przysiółka Sopki. Niestety miejscowy sklep jest zamknięty więc musimy jeszcze poczekać na piwo :P

http://img820.imageshack.us/img820/170/092sopki.jpg

Nie pamiętam już na jakim etapie wymyśliliśmy że przemieszczamy się do Wołowca i w razie przyzwoitej pogody atakujemy Borżawę z drugiej strony lub wymyślimy coś innego.
Idąc dalej dochodzimy do Łozańskiego, tutaj w końcu możemy się napić piwa, poza Hontas oczywiście bo ona piwa nie pija :D

http://img692.imageshack.us/img692/3217/099oziaski.jpg

Po konsumpcji, drepczemy do wylotu doliny i drogi głównej którą możemy dojechać do Wołowca.

http://img696.imageshack.us/img696/6185/103oziaski.jpg

Dochodzimy do przystanku, rozkładu niet. Bob poszedł się dowiedzieć kiedy będzie jakiś autobus. W międzyczasie obserwujemy niebo, jedna połowa sina od chmur, druga z błękitnym niebem. Chmury powoli zwyciężają. Wraca Bob, autobus podobno ma być za 30 min. Czekamy 1h, przyjeżdża autobus do Użgorodu wypchany z ludźmi przyciśniętymi do szyb. Ok czyli tym nie pojedziemy, idziemy do niedalekiej Miżgirii na dworzec. Podczas krótkiego marszu mija nas autobus do Wołowca. Super. Dochodzimy do dworca. Kolejny autobus mamy za 1h więc idziemy coś przekąsić. W barze czekamy na frytki+kotlet około 45 minut. Już myśleliśmy że nic nie zjemy przed odjazdem. Do tego jakiś podchmielony Ukrainiec uczepił się i opowiadał historię swojego życia w jakimś nieznanym nam narzeczu. W końcu siedzimy w autobusie, bilety sprawdzone przez panią w mundurku i możemy jechać.

http://img828.imageshack.us/img828/621/104migiria.jpg

Jesteśmy w Wołowcu. Idziemy do turbazy, nieczynna. Tutaj włącza się niezawodny instynkt Boba do hoteli i pensjonatów wszelakich. Znalazł nam miejsce w hotelu Wiktoria. Bob jest w siódmym niebie, w końcu się prześpi w łóżku, ogoli, popstryka pilotem od TV...

http://img248.imageshack.us/img248/2716/109woowiec.jpg

Uzupełniamy % we krwi i idziemy spać, zobaczymy co będzie jutro...

buba
07-10-2010, 10:01
nie zatrzymal sie wam ten autobus do wolowca co was mijal jak szliscie?

coshoo
07-10-2010, 10:21
nie zatrzymal sie wam ten autobus do wolowca co was mijal jak szliscie?

Niestety.

coshoo
07-10-2010, 15:09
DZIEŃ 4:
Budzę się o świcie, za oknem słyszę stukanie o blachodachówkę. Wychodzę na balkon, pada, góry w chmurach, Borżawę mamy z głowy. Jemy śniadanie, rodzi się nowy plan. Z Wołowca pójdziemy dawną granicą i zaatakujemy Pikuja z flanki. Może do tego czasu pogoda się poprawi, przy okazji będziemy szli po niższych górkach i jest szansa że nie będziemy w chmurach. Opuszczamy hotel, deszcz ustaje, z Bobem kupujemy sobie piwko na drogę i maszerujemy szosą na przełęcz nad Wołowcem.

http://img819.imageshack.us/img819/7210/114nadwoowcem.jpg

Na przełęczy odbijamy w drogę z betonowych płyt, według tablicy informacyjnej idziemy w kierunku jakiegoś zakładu przemysłowego związanego z gazem. Spostrzegamy jakieś żółte znaki turystyczne, znowu turystyka typu "zombie" nie wymagająca myślenia? Dobrze że znakarze nie byli ambitni i znaki są co jakiś kilometr. Wkrótce dochodzimy do "fabryki", mijamy bokiem, wchodzimy na drogę gruntową. Ładne widoki na okolicę.

http://img831.imageshack.us/img831/60/122wdrodzenaszlakgranic.jpg

Idziemy drogą gruntową trawersując górkę, miejscami nawet widać słońce przez chmury hoho. Wkrótce dochodzimy do głównego grzbietu. Idzie się bardzo przyjemnie, do przełęczy Tucholskiej droga biegnie głównie widokowym łagodnym grzbietem.

http://img828.imageshack.us/img828/4269/134szlakgraniczny.jpg

Zbliżamy się do przełęczy Tucholskiej, mijamy drewniane domki w ruinie, następnie jakieś betonowe zdewastowane i opuszczone budowle, potem opuszczoną niedokończoną drewnianą willę pasującą wielkością i wyglądem na schronisko, następnie nad samą przełęczą wielki betonowy budynek również opuszczony i w ruinie. Ma przy ścianach ustawione rusztowania, widać że chcieli go otynkować, w środku stropy z wielkiej płyty są pozapadane. Na przełęczy dopada nas deszcz. Jest około 14.00. Chowamy się pod iglaka, szukamy wody i miejsca do spania. 200m poniżej przełęczy Bob znalazł wodę i jakieś miejsce biwakowe z ławkami. Włóczymy się po okolicznych budynkach szukając dobrego miejsca noclegowego. Znajdujemy w końcu dosyć przytulny pokoik w betonowym opuszczonym zdewastowanym dziwolągu. Mamy nawet szyby w oknie, ławkę, stół i krzesło hohoho. Jedna szyba jest częściowo zbita i Bob łazi po budynku szukając odpowiednich materiałów do załatania.

http://img833.imageshack.us/img833/975/146przecztucholska.jpg

http://img833.imageshack.us/img833/6740/145przecztucholska.jpg

http://img215.imageshack.us/img215/2256/143przecztucholska.jpg

Późnym popołudniem zjawia się jakiś pan dozorca i pyta się co tutaj robimy, gadka szmatka, pan gdzieś dzwoni i mówi że "są turisty" i sobie idzie. Mamy obiekt dla siebie :)

C.D.N.

krawc
07-10-2010, 16:55
" Bob łazi po budynku szukając odpowiednich materiałów do załatania".

I oczywiscie znalazl, plyty z laminatu na scianie innego pokoju. I te plyty zagospodarowal , tzn przykryl dziure w szybie. A konsekwencje?.Wspomniany juz stroż obiektu po dokonaniu ogledzin dozorowanego mienia zwrocil uwage na niedobory elewacji . z pretensjami -gdzie sa plyty? Czy to aby nie my przykrylismy nimi okno?..Na zapewnienie ze tak juz bylo-odpuscil nam

buba
08-10-2010, 10:19
Zbliżamy się do przełęczy Tucholskiej, mijamy drewniane domki w ruinie, następnie jakieś betonowe zdewastowane i opuszczone budowle, potem opuszczoną niedokończoną drewnianą willę pasującą wielkością i wyglądem na schronisko, następnie nad samą przełęczą wielki betonowy budynek również opuszczony i w ruinie. Ma przy ścianach ustawione rusztowania, widać że chcieli go otynkować, w środku stropy z wielkiej płyty są pozapadane. Na przełęczy dopada nas deszcz. Jest około 14.00. Chowamy się pod iglaka, szukamy wody i miejsca do spania. 200m poniżej przełęczy Bob znalazł wodę i jakieś miejsce biwakowe z ławkami. Włóczymy się po okolicznych budynkach szukając dobrego miejsca noclegowego. Znajdujemy w końcu dosyć przytulny pokoik w betonowym opuszczonym zdewastowanym dziwolągu. Mamy nawet szyby w oknie, ławkę, stół i krzesło hohoho. Jedna szyba jest częściowo zbita i Bob łazi po budynku szukając odpowiednich materiałów do załatania.

http://img833.imageshack.us/img833/975/146przecztucholska.jpg

http://img833.imageshack.us/img833/6740/145przecztucholska.jpg

http://img215.imageshack.us/img215/2256/143przecztucholska.jpg

Późnym popołudniem zjawia się jakiś pan dozorca i pyta się co tutaj robimy, gadka szmatka, pan gdzieś dzwoni i mówi że "są turisty" i sobie idzie. Mamy obiekt dla siebie :)

C.D.N.


ten fragment zainteresowal mnie najbardziej :) mam wiec kilka pytan: betonowy dziwolag znajduje sie na samej przeleczy tucholskiej? wstyd przyznac- nigdy o niej nie slyszalam- gdzie ona dokladnie sie znajduje? czy moze w okolicy miejscowosci "tucholka" na polnoc od wolowca przy glownej drodze mukaczewo-stryj? niestety z tego rejonu mam tylko mape "zakarpacka oblast" a tam przelecze nie sa znaczone.. czy dziwolag znajduje sie przy jakiejs glownej drodze czy gdzies w lesie ze trudno go namierzyc?

a pozostale budynki o ktorych piszesz znajduja sie na poludnie od przeleczy tucholskiej? na jakiej rozciaglosci sa te wszytskie budynki: drewniane domki, betonowe, to jakby schronisko.. czy dochodzi tam jakas droga jezdna czy tylko sciezka?

bylabym wdzieczna za informacje bo nigdy nie bylam w tym rejonie (z wolowca szlam tylko na borzawe lub jechalam na turke, zdeniowo lub mizhirie) i jak masz jakies wiecej zdjec opuszczonych obiektow to tez z wielka checia poogladam :)

Deszcz i zla pogoda w ukrainskich gorach tez ma nieraz swoje plusy- umozliwia noclegi w takich klimatycznych miejscach. Pare razy tylko dzieki burzy czy ulewie ekipa sie zgodzila na nocleg w ruinach.. przy ladnej pogodzie pewnie nikt by nie chcial.. z tego powodu w tym roku na bukowinie tez raz prawie modlilam sie o deszcz ;) ale sie nie udalo... :(

coshoo
08-10-2010, 10:43
Wycinek z mapy WiG "Pikuj" z zaznaczoną przełęczą:

http://img824.imageshack.us/img824/6510/przecz.jpg

Sama przełęcz jest mało uczęszczana i wygląda tak:

http://img412.imageshack.us/img412/3169/przecz2.jpg

Pierwszy budynek jak widać jest przy samej drodze, dalej w drzewach widać tą willę o której pisałem a 50m za willą za drzewami stoi nasz dziwoląg.

Willa:

http://img412.imageshack.us/img412/1553/przecz3.jpg

A tu panoramka z naszego dziwoląga:

http://www.vimeo.com/15653979

dziabka1
08-10-2010, 11:18
A tu panoramka z naszego dziwoląga:

http://www.vimeo.com/15653979

Pięknie dobrana muzyka do klimatu tej budowli i pogody.
Ciekawe, co to było. Wyglada trochę jak jakis dom wypoczynkowy. A willa - zęby bolą :)

coshoo
08-10-2010, 14:51
Ciekawe, co to było. Wyglada trochę jak jakis dom wypoczynkowy.

Ano też się nad tym zastanawialiśmy. W budynku brak instalacji c.o., kibelek i łazienka były na zewnątrz wspólna dla piętra, ściany cieniutkie. Jak na mój gust jakiś sezonowy dom rekreacyjny. Zastanawia mnie tylko czego pilnują ci dozorcy jak to totalna ruina :)

DZIEŃ 5:
Poranek. Wyglądam na świat, pochmurno ale nie pada. Pakowanie, śniadanko. Tuż przed naszym wyjściem przychodzi kolejny dozorca z dwoma psiakami. Częstuje nas jabłkami, prawdziwymi jabłkami, nie tym sztucznym szajsem co teraz w sklepach można kupić. Czas w drogę. Kolejny dzień wędrówki po dawnej granicy PL. Początkowo widokowym grzbietem. Mijamy pomnik z okazji czegoś (ktoś wie?).

http://img261.imageshack.us/img261/7945/151przecztucholska.jpg

Droga coraz częściej leci lasem, mokro, kałuże, krzaczory, mylne drogi....

http://img63.imageshack.us/img63/8354/154gwnygrzbietwododziao.jpg

Z daleka już słyszymy samochody na przełęczy Beskid nad Latorką ale dojście do przełęczy wcale nie jest takie proste. Ostatni odcinek tuż przed przełęczą to niezła dżungla. Znaki żółte w tym miejscu są wyjątkowo gęsto a i tak łatwo zgubić drogę. Ścieżka ledwo widoczna, pomimo szlaku chaszczowanie na całego przez mokry las. Zbliżamy się do przełęczy, z daleka widzimy już budynki. Pozostał ostatni odcinek przez krzaczory zakończony podmokłym terenem. Wychodzimy na drogę "lekko" ubłoceni i przemoczeni. A droga przez tą przełęcz nie byle jaka, istna autostrada ruchliwa jak w mieście. Wchodzimy do baru, piwko i jakiś obiadek. Bobowi zepsuł się zamek w ochraniaczu i marzy mu się hotel. Ja z Hontas prostujemy jego myśli :P
Boba dobiła pani kelnerka która do ryby przynosi mu kaszę gryczaną zamiast frytek. W Bobie się gotuje :D Najedzeni i wypici ale dalej mokrzy wychodzimy z baru i wio dalej wzdłuż dawnej granicy. Droga już nie biegnie krzaczorami tylko ładnymi połoninnymi górkami.

http://img232.imageshack.us/img232/1963/159gwnygrzbietwododziao.jpg

Idziemy tak sobie podziwiając widoki i szukając miejsca na biwak. Obóz rozbijamy ostatecznie na grzbiecie granicznym na wysokości Miszkarowic.

http://img88.imageshack.us/img88/1100/166gwnygrzbietwododziao.jpg

Panorama z miejsca biwaku:
http://www.vimeo.com/15657452

Rozpalamy ognisko, jest ciepło i przyjemnie, Bobowi schną buty i poprawia mu się humor :) Następnego dnia czeka nas Pikuj, ciekawe jaka będzie pogoda?

http://img181.imageshack.us/img181/8733/171gwnygrzbietwododziao.jpg

C.D.N.

krawc
08-10-2010, 15:53
Bez cytowania Cashoo ale:
1) Ja wcale non stop nie narzekalem na brak komfortowych noclegów -jedynie czasem proponowalem, jako przerywnik, spanie pod dachem, w lozku
2) Kelnerka po prostu zle zrealizowala nasze zamowienia obiadowe-Hontas zamowila jedzenie na bazie kaszy gryczanej, ja na bazie frytek. Hontas, jak tylko dostala swoja porcje, od razu przewidziala co bedzie dalej i zostawila mi frytki.Dostala za to ode mnie nielubiana przeze mnie kasze

coshoo
08-10-2010, 18:32
DZIEŃ 6:
Wstajemy. Pogoda barowa, nic nowego. Pikuj czeka więc śniadanko i w drogę. Zdobywamy trochę wysokości, im wyżej tym mniej widać.

http://img98.imageshack.us/img98/2117/174podejcienapikuja.jpg

http://img219.imageshack.us/img219/9827/173podejcienapikuja.jpg

Droga w tej mgle jest dosyć mylna w tej pogodzie więc te rzadkie żółte znaki szlaku które ciągną się za nami od Wołowca czasami pomagają. Generalnie ten wariant jest raczej mało uczęszczany. U podnóża Pikuja nasza wątła ścieżka dołącza do jakiejś mocniej uczęszczanej, pewnie trasa Biełasowice-Pikuj albo coś w tym rodzaju. Las staje się coraz rzadszy, mokro, jałowce, trawa, wąska dosyć stroma ścieżka, nic nie widać. Gdzieś tutaj gubię mój 30 letni zegarek marki "Raketa", niech dobrze służy następcy :) Widoczność na 30m ale całe szczęście że nie ma wiatru więc jest w miarę ciepło (jak dla mnie ale ja jestem inny :P). Powoli pojawiają się ozdóbki na okolicznych drzewkach.

http://img219.imageshack.us/img219/7325/177podejcienapikuja.jpg

W końcu Bob szczytuje:

http://img510.imageshack.us/img510/9781/179pikuj.jpg

Szczyt niestety tylko zaliczony, ale ja tu jeszcze wrócę!!!

http://img214.imageshack.us/img214/4507/181pikuj.jpg

Schodzimy na południowy-zachód napotkaną ścieżką, nie ma sensu w taką pogodę siedzieć na górze. Spotykamy oczywiście szlak zółty :) Według nowej mapy szlak schodzi do Zdeniowej. Powoli wychodzimy z mgły i lasu.

http://img515.imageshack.us/img515/9496/182nadszerbowcem.jpg

Dochodzimy do pierwszych zabudowań, Bob i Hontas poznają tą wioskę, to Szerbowiec. Więc na mapie jest byk i to nie ostatni zresztą.

http://img829.imageshack.us/img829/9166/188szerbowiec.jpg

Bob i Hontas już byli kiedyś w tej wiosce i wspominają dobrą jajecznicę robioną przez panią sklepową. Idziemy sprawdzić czy to dalej działa. Przechodzimy przez wioskę, mijamy kościółek, sklep jest schowany za kościółkiem. Zamknięty. Pytamy ludzi, pani od sklepu gdzieś wyszła, wkrótce wraca. W sklepie nie ma prądu, remont jakiś więc z jajecznicy klapa. Pijemy piwko, drobne zakupy, goriłka. Zmęczenie powoli daje znać. W planach mamy wyjść ze wsi i gdzieś się rozbić.

http://img246.imageshack.us/img246/307/194szerbowiec.jpg

Niedaleko za wsią przy drodze znajdujemy dogodne miejsce, czysty strumyczek, trochę miejsca pod iglakami, jedynie mogło by być trochę więcej miejsca na namioty. Klasyczne rytuały, herbatka, kolacja, goriłka, suszenie maneli, spać....

http://img337.imageshack.us/img337/2438/196szerbowiec.jpg

C.D.N.

przemek p
08-10-2010, 22:52
Ten dziwoląg jest na zdjęciu w sowieckim jeszcze albumie o ukr. Karpatach pt. "Zapraszamy w Karpaty" (tytuły oryginalne ZTCP, bo nie mam go przy sobie, "Запрошаєм в Карпати" i "Приглашаем в Карпаты"). I się zastanawiałem gdzie on jest, bo nie jest podpisane gdzie to. Fajnie sie dowiedzieć o jego lokalizacji. To chyba był taki dom wypooczynkowy/turysty. Tak to troche wygląda. W sumie ciekawy.

coshoo
09-10-2010, 13:16
DZIEŃ 7:
W nocy wstaję za potrzebą, przez drzewa widzę.....księżyc!!! Optymistycznie kładę się dalej spać. Poranek, wyglądam z namiotu, pochmurno i mżawka. Ale jest nadzieja, od czasu do czasu gdzieś przez chmury widać zarys słońca. Idziemy drogą do Paszkowic zrobić zakupy. Pojawiają się pierwsze promienie słońca :)

http://img831.imageshack.us/img831/9274/198paszkowice.jpg

Dochodzimy do sklepu, zakupy, piwko i analizujemy jak tu się wdrapać na Równą. Ostatecznie wygrywa droga żółtym szlakiem. Cofamy się szosą kilkaset metrów do szlaku i wio do góry.

http://img823.imageshack.us/img823/6665/206paszkowice.jpg

http://img823.imageshack.us/img823/8150/207paszkowice.jpg

Początkowo przez brzydki krzaczasty las, im wyżej tym ładniejszy. Po drodze gubimy nasze słoneczko i jest znowu pochmurno.
W pewnym momencie las staje się rzadszy z ładnym starym drzewostanem i sporą ilością mojego ulubionego drzewa czyli klonem jaworem.

http://img291.imageshack.us/img291/3042/213wdrodzenapreuki.jpg

Dochodzimy do Prełuk, pada deszcz, chronimy się pod jednym z buków na polanach. Prełuki to bardzo ładnie położone polany, kilka strumyków, jedno gospodarstwo pasterskie, widzieliśmy tylko pasące się konie, widoczne poł. Równa i Ostra Hora.

http://img89.imageshack.us/img89/7137/216preuki.jpg

Hontas zostaje przy plecakach a ja z Bobem łazimy w poszukiwaniu miejsca na biwak. Poszukiwania udane. Namioty stoją, ognisko rozpalone tylko ciągle kapie na głowę.

http://img163.imageshack.us/img163/3567/218preuki.jpg

Pod wieczór, pojawiają się coraz większe niebieskie dziury w chmurach. Jest ich coraz więcej i następuje to na co czekamy od wielu dni, bezchmurne niebo.

http://img440.imageshack.us/img440/7192/231preuki.jpg

Zapada zmrok, nie ma to jak czyste niebo bez żadnej cywilizacji w pobliżu. Gwiazdy aż rażą w oczy. Robi się chłodno, ale przy ognisku ciepełko. Czas spać, na namiocie już zamarznięte kropelki wody, ranek będzie raczej rześki.

C.D.N.

coshoo
10-10-2010, 00:16
DZIEŃ 8:
O poranku wychodzę z namiotu, pogoda piękna, szron na trawie, aparat sam wskakuje do rąk.

http://img219.imageshack.us/img219/4307/238preuki.jpg

http://img87.imageshack.us/img87/381/250preuki.jpg

Dzisiaj w planach poł. Równa. Graty spakowane, włóczymy się po Prełukach szukając odpowiedniej drogi. Z ciekawości szukamy szlaku żółtego który niby leci na Równą. Znajdujemy go biegnącego wzdłuż doliny potoku Szypot a więc zupełnie inaczej niż na mapie. Kalkulujemy że pewnie biegnie koło wodospadu Szypot i dopiero wchodzi na Równą. No nic idziemy za szlakiem, zobaczymy sobie wodospad. Dolina Szypotu jest ładna, wartki potoczek w dole sobie szumi, sporo kaskad.

http://img839.imageshack.us/img839/5232/262dolinaszypotu.jpg

Po kilku kilometrach skręcamy we właściwą dolinę z wodospadem, droga łagodnie pnie się do góry. Potok Wojewodyn to w ogóle jedna wielka kaskada, co kilka kroków jakiś próg skalny. kilkaset metrów przed wodospadem spotykamy myśliwego z psem, mówi nam że tędy na Równą nie dojdziemy, że niby wiatrołomy i takie tam. No nic idziemy dalej do wodospadu. Robi wrażenie.

http://img98.imageshack.us/img98/9711/267szypot.jpg

Przy wodospadzie ścieżka przekracza potok, potok zdecydowanie nie zachęca do przechodzenia w tym miejscu więc kombinujemy jak tu się dalej do Równej dostać. Straciliśmy prawie godzinę na badaniu okolicznego lasu i stanęło w końcu że przekroczyliśmy potok i poszliśmy dalej tą ścieżką. Żółte szlaki gdzieś zniknęły. Ścieżka początkowo wyraźna niknie w oczach, pozostają głazy, skałki, wiatrołomy i inne atrakcje dla hardcorowców.

http://img510.imageshack.us/img510/3711/273wojewodyn.jpg

Po moim stylowym ślizgu po skałce do potoku zmieniamy strategię. Nie ma sensu pchać się dnem potoku, atakujemy boczny grzbiet. Po drodze przez las ładne skałki.

http://img839.imageshack.us/img839/3088/275stokirwnej.jpg

Uff. Wychodzimy na grzbiet i otwarty teren. Na skraju lasu fajne wychodzie skalne. Jesteśmy na bocznym ramieniu Równej.
Idziemy rozglądając się za miejscem noclegowym, najlepiej z wodą.

http://img823.imageshack.us/img823/8230/278stokirwnej.jpg

http://img834.imageshack.us/img834/9207/283stokirwnej.jpg

Z daleka widzimy miejsce przy potoczku, obok majaczy nam jakaś rura czy zbiornik. Podchodzimy bliżej i już wiemy gdzie będziemy spali :) Zbiornik okazuje się przerobiony na nocleg z kozą w środku. Trochę zaśmiecony butelkami i sporo desek z wewnętrznej konstrukcji rozebrana została zapewne na opał ale jest ok, damy radę.

http://img143.imageshack.us/img143/3729/287stokirwnej.jpg

To był męczący dzień, chaszczowanie w trudnym terenie dało nam w kość. Po dojściu do naszego domku niewiele czasu zostało do zmroku. Kolacja, herbatka, goriłka...spać.

http://img98.imageshack.us/img98/4872/291stokirwnej.jpg

C.D.N.

dziabka1
10-10-2010, 11:25
O kurcze, ale bania!
No, to się Bubie spodoba :)

coshoo
10-10-2010, 11:35
No klimat był niezły, dodatkowo dla wentylacji zbiornik został kilka-kilkanaście razy przestrzelony z jakiejś broni (4-5mm stal, kałach pewnie dałby radę z bliska) :)

coshoo
10-10-2010, 18:09
DZIEŃ 9:
Wstaję o wschodzie słońca, chcę strzelić kilka fotek. Nie ma już takiego szronu jak poprzedniej nocy, pewnie kwestia wysokości. Pakujemy graty i wspinamy się na szczyt Równej. Spod naszej beczkowej siedziby wydawało się że to rzut beretem od szczytu ale trochę czasu nam zeszło na dojście.

http://img297.imageshack.us/img297/6335/300stokirwnej.jpg

http://img297.imageshack.us/img297/4508/307rwna.jpg

http://img717.imageshack.us/img717/3589/309rwna.jpg

Naszym celem dzisiaj jest wieś Luta. Mieliśmy w palach iść do niej przez Lutańską Holicę ale jednogłośnie nie chce nam się schodzić na głęboką przełęcz by zaraz znowu kilkaset metrów do góry. Ścieżek do doliny żadnych nie widać. Idziemy drogą biegnącą w kierunku Ostrej Hory, liczymy na jakieś odbicie do Luty.

http://img510.imageshack.us/img510/3964/318rwna.jpg

Niestety droga sprowadza nas na Prełuki, czyli zapewne wróciliśmy tym rzekomym żółtym szlakiem z mapy, trasa by się zgadzała. W Prełukach posiłek przy solidnym stole pod bukiem. Idziemy dalej do Luty.

http://img526.imageshack.us/img526/926/320preuki.jpg

Droga jest długa i mozolna wzdłuż doliny. Sama wieś Luta również niczego sobie, jedyne 12 km.

http://img843.imageshack.us/img843/8569/321preuki.jpg

http://img2.imageshack.us/img2/8986/325luta.jpg

http://img63.imageshack.us/img63/8103/327luta.jpg

Dochodzimy do centrum wsi, sklepik, piwko i Bob rozpytuje o transport. Autobusów dzisiaj już niet więc szukamy prywatnej komunikacji. 20km do Kostryny podwozi nas emerytowany milicjant, właściciel jednego z miejscowych sklepów. Jedziemy dużym rozklekotanym audi po wspaniałych dziurawych szosach. Niestety jest to już nas powrót z gór. Dojeżdżamy do stacji kolejowej, pociąg do Lwowa mamy po północy. Odwiedzamy sklep, nabieramy wody z najbliższego domostwa i rozbijamy obóz na dworcu w poczekalni. Poczekalnia to pusta sala bez okien ale w miarę czysto. Udaje mi się nawet przespać chwilę.

http://img176.imageshack.us/img176/3029/331kostryna.jpg

http://img829.imageshack.us/img829/2482/335kostryna.jpg

Wsiadamy do pociągu, wagon pełny, za odpowiednią "dopłatą" dostajemy miejsca w sypialnym (nie pamiętam jak się fachowo nazywa), w przedziale jest gorąco jak w saunie, rozbieram się do podkoszulka, nie ma czym oddychać ale jakoś dojeżdżamy do Lwowa na 7 rano.
I tak o to kończy się nasza kolejna wyprawa w Karpaty Wschodnie.

Więcej zdjęć można zobaczyć pod linkiem:
http://picasaweb.google.pl/coshoo/KarpatyWschodnieJesien2010?authkey=Gv1sRgCJKMyeOVt 6rB-QE#

THE END

krawc
10-10-2010, 20:37
Opis sla rzeczy-skrotowy-zeby doznac pelni wrazen-trzeba tam byc

krawc
10-10-2010, 20:38
zapraszzmy






zapraszamy za rok

buba
14-10-2010, 00:03
dzieki za pomoc w odnalezieniu przeleczy tucholskiej! znaleziona- faktycznie nie bylismy tam bo nie wiedzielismy ze warto.....bo przynajmniej dwa razy przejezdzalismy 10km od tego miejsca bo przez nizne worota... coz znaczy niewiedza... byc tam i nie skrecic ..(teraz mnie skreca ze zlosci ;) ) ale przynajmniej nastepnym razem juz tego bledu nie popelnimy!


O kurcze, ale bania!
No, to się Bubie spodoba :)

skad wiedzialas??? ;)

jesli by sie dalo to ja bardzo przeladnie poprosze o jakas kropke na mapie z lokalizacja tego miejsca!!


a jaka klimatyczna ta fota ze noclegu na dworcu w kostrinie!!


a pani sklepowa w szerbowcu was nie czestowala winem "spiecnaz"? ;) szerbowska jajecznica wybitnie kojarzy mi sie ze smakiem tego wina ;)

wogole to dawno nie czytalam o takim udanym wypadzie jak wasz!!! tyle zarabistych miejsc po drodze a nie tylko gory i gory....

coshoo
14-10-2010, 01:22
:)

Czerwona kropka to miejsce przy potoczku z beczką:

http://img841.imageshack.us/img841/9896/beczka.jpg

W Szerbowcu nie było prądu w sklepie i pani się gdzieś spieszyła więc wypiliśmy tylko po piwku bez wina Specnaz :(

coshoo
14-10-2010, 09:21
Kompilacja fotek z naszego wyjazdu:

http://www.youtube.com/watch?v=6UxBiBRIsUw

lub

http://www.vimeo.com/15821635

Viwaldi68
14-10-2010, 09:46
Piękna ta Twoja fotorelacja.

buba
14-10-2010, 10:07
:)

Czerwona kropka to miejsce przy potoczku z beczką:

(

kurcze... dwa kilometry stamtad bylismy bo schodzilismy w dol betonka a spalismy kolo bazy rakietowej..lalo jak szlag a trzeba bylo namioty stawiac bo baza nie bardzo sie nadawala na nocleg (np. woda po kostki)... taka beczke wtedy znalezc!! ojojjj! :-) :-)

coshoo
14-10-2010, 10:55
Piękna ta Twoja fotorelacja.

Dzieki :)


kurcze... dwa kilometry stamtad bylismy bo schodzilismy w dol betonka a spalismy kolo bazy rakietowej..lalo jak szlag a trzeba bylo namioty stawiac bo baza nie bardzo sie nadawala na nocleg (np. woda po kostki)... taka beczke wtedy znalezc!! ojojjj! :-) :-)

Beczka trochę już tam stoi sądząc po wyglądzie. Szkoda tylko że użytkownicy ją demolują (powyrywane deski na opał) bo w stanie pierwotnym musiała być super :)

krzychuprorok
15-10-2010, 21:01
Ja też dziękuje za czerwoną kropkę, może sie kiedyś przyda.

marcins
27-11-2010, 23:34
Coshoo miło sobie przypomnieć po dziesięciu latach te okolice. Troszkę się zmieniło, ale mgły w buczynach te same.

krzychuprorok
11-11-2011, 10:50
Niestety na Połoninie Równej nie ma już tej beczki. Nie miałem okazji się tam przespać. Szkoda, bo był to dość oryginalny obiekt noclegowy.

buba
13-11-2011, 23:43
:-(

coshoo
14-11-2011, 07:51
Ano szkoda. Miałem nadzieję że kiedyś jeszcze tam przekimam :(

gazember
18-11-2011, 13:40
Ano też się nad tym zastanawialiśmy. W budynku brak instalacji c.o., kibelek i łazienka były na zewnątrz wspólna dla piętra, ściany cieniutkie. Jak na mój gust jakiś sezonowy dom rekreacyjny. Zastanawia mnie tylko czego pilnują ci dozorcy jak to totalna ruina :)

DZIEŃ 5:
Poranek. Wyglądam na świat, pochmurno ale nie pada. Pakowanie, śniadanko. Tuż przed naszym wyjściem przychodzi kolejny dozorca z dwoma psiakami. Częstuje nas jabłkami, prawdziwymi jabłkami, nie tym sztucznym szajsem co teraz w sklepach można kupić. Czas w drogę. Kolejny dzień wędrówki po dawnej granicy PL. Początkowo widokowym grzbietem. Mijamy pomnik z okazji czegoś (ktoś wie?).

http://img261.imageshack.us/img261/7945/151przecztucholska.jpg

Brrrrr...a o Arpadzie ktoś może słyszał?
Zresztą tuż obok jest inny pomnik nie przynoszący chluby Polsce,ale nie wiem czy to kogoś interesuje.

buba
18-11-2011, 20:41
Brrrrr...a o Arpadzie ktoś może słyszał?

ja slyszalam jedynie o "linii arpada" ;)

gazember
19-11-2011, 10:06
Linia Arpada powstała tysiąc lat po śmierci samego Arpada.
Arpad był to legendarny król Węgrów,który przyprowadził ich na zakarpacie nizinę węgierską,a ta budowla to jest brama Arpada postawiona na pamiątkę tego zdarzenia w miejscu,w którym Arpad przekraczał główny grzbiet Karpat.Oryginalny postument zniszczyli sowieci,a obecną bramę postawili kilka lat temu Węgrzy.Brama jest miejscem pielgrzymek wycieczek węgierskich i dewastacji pomnika i tablicy przez lokalne komórki nacjonalistów ukraińskich z pod znaku"Swobody".
Nieopodal drugi monumentalny pomnik poświęcony wystrzelaniu w marcu 1939 przez polski KOP i węgierską żandarmerię dużej aczkolwiek nieokreślonej dokładnie liczby ujętych członków Karpackiej Siczy/od kilkudziesięciu do kilkuset/.
Żadnych śladów tej zbrodni nie ma w polskich archiwach,ale za to są w przejętych w 1939 w Lwowie kompletnych archiwach oddziału KOP w archiwach moskiewskich -a dokładnie jest miejsce po wyciągniętych kilka lat temu i utajnionych aktach tej sprawy.Wydaje się,że sprawę tych tragicznych wydarzeń chce jeszcze ktoś rozegrać politycznie ujawniając je w korzystnej dla siebie chwili.

Seba
21-11-2011, 12:46
Linia Arpada powstała tysiąc lat po śmierci samego Arpada.
Arpad był to legendarny król Węgrów,który przyprowadził ich na zakarpacie nizinę węgierską,a ta budowla to jest brama Arpada postawiona na pamiątkę tego zdarzenia w miejscu,w którym Arpad przekraczał główny grzbiet Karpat.Oryginalny postument zniszczyli sowieci,a obecną bramę postawili kilka lat temu Węgrzy.Brama jest miejscem pielgrzymek wycieczek węgierskich i dewastacji pomnika i tablicy przez lokalne komórki nacjonalistów ukraińskich z pod znaku"Swobody".
Nieopodal drugi monumentalny pomnik poświęcony wystrzelaniu w marcu 1939 przez polski KOP i węgierską żandarmerię dużej aczkolwiek nieokreślonej dokładnie liczby ujętych członków Karpackiej Siczy/od kilkudziesięciu do kilkuset/.
Żadnych śladów tej zbrodni nie ma w polskich archiwach,ale za to są w przejętych w 1939 w Lwowie kompletnych archiwach oddziału KOP w archiwach moskiewskich -a dokładnie jest miejsce po wyciągniętych kilka lat temu i utajnionych aktach tej sprawy.Wydaje się,że sprawę tych tragicznych wydarzeń chce jeszcze ktoś rozegrać politycznie ujawniając je w korzystnej dla siebie chwili.

Gwoli ścisłości - znaleziono tylko 10 ciał siczowników a propagandowo rozgłasza się o kilkuset ofiarach. Tu więcej na ten temat:
http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=86&t=125427

beatawyrwas
21-11-2011, 21:03
to iż odnaleziono 10 ciał, nie wyjaśnia nic. To że była to granica niebezpieczna, wiadomo nie od dziś. Ale któż z nas wie cokolwiek o akcji ''ŁOM " ? Nie ma powodu by takie historie nagłaśniać, bo i po co. O tym że KOP prowadził liczne potyczki z OUNowcami przekraczającymi nielegalnie granice coś tam się słyszało/ czytało. Ale nikt się nie przyzna przecież , do wieszania owych wędrowców.
Zresztą , ci co to czynili, już dawno nie ma ich wśród żywych....wielu zgładzili np. sowieci. A gen. Fabrycego też dawno nie ma....

Pawel
03-12-2011, 15:40
Brrrrr...a o Arpadzie ktoś może słyszał?
Zresztą tuż obok jest inny pomnik nie przynoszący chluby Polsce,ale nie wiem czy to kogoś interesuje.
Widzę że kolega też nie przynosi "chluby Polsce" swoimi wpisami.Jesteś historykiem,prowadziłeś własne badania na tym terenie ,czy cytujesz ot tak ,jakieś medialne "newsy"?Za dużo wyborczej ?

coshoo
11-01-2016, 11:06
Szkoda, że linki do zdjęć wygasły :(
W otchłaniach internetów natrafiłem na starą fotografię z 1978 roku, obiektu na przełęczy tucholskiej/wereckiej w którym spaliśmy.

Dla przypomnienia, obiekt z roku 2010:
http://s1.bild.me/bilder/030315/6067461Prze__322___281_cz-Tucholska.jpg

http://s1.bild.me/bilder/030315/2570008Prze__322___281_cz-Tucholska2.jpg

i pamorama 360 st.:
http://b.1339.cf/leaeini.swf

http://s1.bild.me/bilder/030315/71418830_18cc6c_9e393851_XXL.jpg