Zobacz pełną wersję : Planowanie wypraw
andrzej627
18-01-2011, 22:23
Lubię przygotowywać się do wyjazdu z dużym wyprzedzeniem. Kupuję mapy i przewodniki, szukam informacji w Internecie, oglądam trasy na Google Earth, rozpatruję warianty, liczę kilometry, przewyższenia... Jestem już w terenie siedząc jeszcze w domu przez ekranem komputera. Lubię nawet uczestniczyć w przygotowaniach do wypraw, w których sam nie będę brał udziału.
Widzę, że Buba i Basia robią podobnie. A jak Wy przygotowujecie się do wypraw? Czy może tak jak Krysia?
Ja i planowanie czegokolwiek???
Andrzejku, nie obrażaj mnie;-)))proszę
Mi jest wszystko jedno GDZIE, ważne jest tylko Z KIM i na tym etapie planowanie moje się kończy;-)
Planuję z kim, ot wszystko.
Ja zaczynam od odliczania, dzisiaj mam 167 dni :) A reszta tak jak Andrzej, co sprawia mi frajdę ogromną. Wytyczanie tras i ciekawych miejsc w MapSource, oglądanie profili, zmiany, szukanie informacji w przewodnikach i w Internecie, szukanie połączeń, drukowanie przed samym wyjazdem potrzebnych informacji. Fascynujące, wirtualne wędrówki po Bieszczadach dające przedsmak letnich wędrówek. Uwielbiam to :)
calanthe
19-01-2011, 16:42
No ja też na kilka miesięcy przed lubię siedzieć w mapach i przewodnikach, sprawdzam połączenia fajne miejsca kilometry przeliczam... i te wszystkie takie potrzebne do fajnej wyprawy co by nudno nie było :)
wiadomo że rzeczywistość często weryfikuje plany ale co sobie popatrzyłam wcześniej na mapę i poczytałam to moje :D
i wiadomo też że ważne z kim... żeby się później w ekipie nie trafił ktoś kto jest tam "za karę"...
często mi się zdarza nawet że dla najbliższej ekipy że tak powiem.. standardowej to ja wszystko wymyślam planuje co gdzie i jak.. i jakoś na mnie do tej pory nie marudzą ;D
i tak jak olatro... odliczanie też jest bardzo... bardzo istotne :D
dziabka1
19-01-2011, 18:17
Przede wszystkim lubię wiedzieć, gdzie jadę. Zbieram informacje, oglądam mapy, czytam przewodniki. Planuję. Nawet jeżeli plany nie wyjdą, to wcześniejsze poznanie kraju przydaje się już w trasie. Np - poznanie mapy pozwala na poruszanie się bez wsadzania co chwila nosa w mapę i nerwowego szukania, co się wyłoni za zakrętem. A potem się inni pytają - czy ty juz tu byłaś - bo wszystko wiesz :))))
Petefijalkowski
19-01-2011, 18:29
u mnie to zależy sporo od terenu w który sie wybieram - jezeli jest to wypad na biegowki na 2-3 w Izery to jade, biore i mape i na tym koncza sie przygotowania. Natomiast jezeli sie wybieram na n tydzien zima na Ukrainie, to mam wszystko obcykane duuuuzo wczesniej, a im blizej tym tylko staje sie bardziej znajacym teren - oczywiscie "\palcem o mapie", przegladam dziesiatki galerii by namierzyc jak cos wyglada etc, warianty tras. Ale... na miejscu potem moze przyjsc sytuacja ze i tak nie wiem gdzie jestem - tak dokladnie :):) I to jest piekne.
P.
andrzej627
19-01-2011, 20:26
Oj ale dla niektórych plan to rozpisany każdy dzień z mapami GPS i dokładnymi pozycjami nie tylko samej wioski, ale i siedziby szamana w danej wiosce;-)))
Ja mówię o takim planowaniu;)
a nie oglądaniu zdjęć czy czytaniu cudzych relacji i o jak tam fajnie, tam chcę.
Tak jak na tę Norwegię: chcę na te 2 skały.
Dla Ciebie to plan?
Mamy na to tydzień, powinniśmy się wyrobić;-)
A Andrzej spodziewałby się konkretnie: tego i tego dnia, o tej i o tej godzinie, wyruszamy stąd i stąd, aby po 1234 krokach dojść w kierunku północno-wschodnim bla bla bla;-)
Mi wystarczą zdjęcia tych miejsc, ich nazwy, mapy w swoim czasie i fajne relacje ludzi.
Po co więcej;-)
Tak, Krysiu, macie bardzo fajny zarys planu, ale wiesz chociaż gdzie te skały są. Widziałeś je na mapie? Zastanawiałaś się już teraz, jak się tam dostać? Rozumiem, że to Cię mniej interesuje i zdajesz się na kogoś innego, kto się tym zajmie. Można i tak, ale po co pozbawiać się tej przyjemności.
Łapię plecak, wrzucam w bagażnik, potem tylko 700 km, zostawiam gdzieś samochód, potem plecak na grzbiet, i idę... też gdzieś...
A z rana: gdzie dalej? Ot, i całe moje planowanie.
Pozdrawiam
pamietam ze czytalam kiedys w necie swietna relacje - z wyjazdu pozornie "totalnie niezaplanowanego". Niestety, nie moge jej cos odszukac...
pokrotce historia byla taka:
Gosciowi przysnilo sie ze jezdzi po ukrainie czerwona łada z wgniecionymi drzwiami. Sen byl piekny, az mu zal bylo ze sie obudzil... opowiedzial go kumplom- no i postanowili sen wdrozyc w zycie... zaczeli poszukiwac do kupna takiej łady- czerwone byly ale zadna nie miala wgniecionych drzwi... wiec kupili taka i sami nad nia pracowali zeby jej wgniesc drzwi - zeby byla taka jak ze snu ;) co najzabawniejsze- ledwo wjechali na ukraine rąbnelo w nich jakies auto- wgniatajac im drzwi z przeciwnej strony ;) wiec taki mniej wiecej byl wstep... sensem reszty wyjazdu bylo jechanie przed siebie- celowe nieuzywanie mapy (bo mapa ich brzydzi i odbiera wolnosc) i kultywowanie zasady: jak jest skrzyzowanie to dalej wybieramy droge o gorszej nawierzchni. I jak miejscowy zaprasza to nie wolno odmowic. I kierowac trzeba sie na wschod- czyli na wschodzace slonce a wracac nalezy zaczac jak sie odbija od rosyjskiej granicy. Aha! i jeszcze celem bylo picie duzej ilosci alkoholu aby "zwiekszyc poczucie nierealnosci i bardziej rozproszyc wspomnienia"
Byla to jedna z fajniejszych relacji jakie czytalam.
czy wedlug was to byl wyjazd zaplanowany czy niezaplanowany? ;)
andrzej627
19-01-2011, 22:36
Wytyczanie tras i ciekawych miejsc w MapSource, oglądanie profili (...)
Witam jeszcze jednego użytkownika programu MapSource. Niewtajemniczonym powiem, że normalnie program ten służy do planowania tras, którymi będziemy się poruszać używając GPSu, ale poza dokładnymi mapami samochodowymi istnieją również mapy topograficzne, w tym Bieszczadów, które są bardzo przydatne do planowania pieszych wycieczek nawet jeżeli ktoś nie ma GPSu. Polecam wszystkim, a szczególnie Bubie do planowania wypraw na Ukrainę.
a jakie inne jak papierowe????????? dla mnie mapy sa tylko papierowe! a jak mapa jest w necie to sie ja zapisuje na plytke i niesie do wydrukowania... potem sie ja laminuje tasma klejaca i namietnie oglada!!! :)
)
hahaha jak widać:
Witam jeszcze jednego użytkownika programu MapSource. Niewtajemniczonym powiem, że normalnie program ten służy do planowania tras, którymi będziemy się poruszać używając GPSu, ale poza dokładnymi mapami samochodowymi istnieją również mapy topograficzne, w tym Bieszczadów, które są bardzo przydatne do planowania pieszych wycieczek nawet jeżeli ktoś nie ma GPSu. Polecam wszystkim, a szczególnie Bubie do planowania wypraw na Ukrainę.
i mają swoich fanów;-))
Dla mnie tylko papier.
andrzej627
19-01-2011, 22:43
czy wedlug was to byl wyjazd zaplanowany czy niezaplanowany? ;)
Był to wyjazd jak najbardziej zaplanowany. :grin:
Był to wyjazd jak najbardziej zaplanowany. :grin:
no wlasnie- dla mnie tez :-)
No to wyjdzie , że wszyscy planują, tylko niektórzy przy takich planach jak np. moje by już na miesiąc przed wyjazdem mieli problemy żołądkowe ;-)))
andrzej627
19-01-2011, 22:55
Dla mnie tylko papier.
Papier oczywiście też.
Krysiu, ale nie mów, że "tylko". Mam nadzieje Cię o tym przekonać. Widziałaś już na papierze tę plażę kolo lotniska? Zobacz w MapSource'ie i wydrukuj.
Widziałam plażę w GC na ekranie komputera;-)
I akurat tego drukować nie muszę-plaża zaczyna się dokładnie tam gdzie kończy się pas startowy, a więc lotnisko.
Myślisz, że jest jakakolwiek szansa, że na nią nie trafimy z hali przylotów, żeby aż mapę drukować?
Bo ja śmiem twierdzić, że nawet we mgle, chciałam napisać i w nocy, ale wtedy tam nie ma nocy;-))- trafimy.
I nie przekonasz mnie do tych komputerowych wynalazków, bo są one po prostu nudne.
Wojtek je lubi to się bawi, zgrywa i zapisuje, a ja drukuję.
I wszyscy zadowoleni-ja mam swój papier, a on swój komputerek.
andrzej627
19-01-2011, 23:36
Widziałam plażę w GC na ekranie komputera;-)
I akurat tego drukować nie muszę-plaża zaczyna się dokładnie tam gdzie kończy się pas startowy, a więc lotnisko.
Myślisz, że jest jakakolwiek szansa, że na nią nie trafimy z hali przylotów, żeby aż mapę drukować?
Bo ja śmiem twierdzić, że nawet we mgle, chciałam napisać i w nocy, ale wtedy tam nie ma nocy;-))- trafimy.
Do plaży jest co najmniej 2 km. Kompas macie? Są dwa pasy startowe. Wiesz o której godzinie zachodzi tam słonce? Noc jest.
I nie przekonasz mnie do tych komputerowych wynalazków, bo są one po prostu nudne.
Wojtek je lubi to się bawi, zgrywa i zapisuje, a ja drukuję.
I wszyscy zadowoleni-ja mam swój papier, a on swój komputerek.
A wiec bez Wojtka nie ruszajcie się z domu.
Bez Wojtka się nie ruszamy z domu ale z innych powodów;-))
KTOŚ musi namiot nosić nie?;-)))
Ale tu wychodzi to o czym pisałam-takie planowanie jak moje, u niektórych planujących inaczej jest niewyobrażalne, że jak ja w ogóle gdziekolwiek mogę przeżyć.
Hehe, a jak jechałam w zeszłym roku do Ust Czornej-to cały mój plan brzmiał : Olsztyn-Warszawa, Warszawa-Lwów-koniec.
Wiedziałam, że chyba z Lwowa jest jakiś busik do Tiaczewa, ale czy jest i o której?I co?Dojechałam szybciej niż w polskie Karkonosze!!!
Wzbudzając zachwyt wśród ekipy już na miejscu-tzn i tak byłam przed nimi.
Ale dlaczego to nie wiem?Ot kilka przesiadek, a ze w ciemno i samemu?a czego tam się bać?
A ile fajnych osób poznałam!I jak fajnie ludzie reagują, sami proponują pomoc.
I tak jest za każdym razem to po co mam lepiej planować?
Czy plan Olsztyn-Ust Czorna jest zły skoro w zupełności wystarcza?Ewentualnie powrót?No ok, potem ewentualnie siedząc na dworcu gdzieś się pisze smsy do Buby;-))) dokąd teraz mam jechać?są pomocne jak diabli, ale gdyby ich nie było to bym się musiała po prostu miejscowych zapytać o tę informację. Ale to jest właśnie fajne: jesteś gdzieś dokładnie nie bardzo nawet już wiesz gdzie, i co dalej?;-)))
Ja traktuję to jako przygodę, ktoś inny pewnie by uważał za karę za grzechy i wpadł w popłoch.
Co do nocy norweskiej to proszę Cię, co to za noc;-))))
W zeszłym roku czekaliśmy aż się ściemni przy ognisku, żeby po bożemu iść spać.
Aż do 4 rano jak już dzień się normalny zaczął robić, wtedy się ocknęliśmy, że chyba coś jest nie hallo tutaj;-)))))))
I po tygodniu autentycznie nasz zachwyt wywołała normalna noc w Gdańsku.
I dalej będę uparcie twierdzić, że akurat TAM się nie da NIE trafić nad to morze.
Wystarczy iść wzdłuż płotu, jeśli wiatru nie będzie wiejącego akurat.
No nie ma szans się zgubić akurat w tym miejscu;-))))
Kompasy naturalnie mamy, ale mogę się założyć, że tego wieczoru nie wykorzystamy, chyba, że dziewczyny będą chciały keszy szukać, bo jest ich tam sporo, ale wtedy i tak raczej z GPSa będą korzystać.
Basia Z.
20-01-2011, 09:01
Po pierwsze - uwielbiam planowanie.
Nie tylko dla siebie, czasem planuję wycieczki znajomym, a raz to nawet zrobiłam to za pieniądze (niewielkie) dla cudzoziemców, którzy chcieli zobaczyć polskie góry.
Wymyśliłam im trzy alternatywne trasy, oni wybrali jedną (Beskid Sądecki - Gorce), którą dopracowałam i zrobiłam im rezerwacje noclegów w schroniskach.
Bardzo im się podobało :)
Przy planowaniu korzystam głównie z Internetu, mam obcykane rozkłady jazdy w tym czeskie, słowackie, węgierskie (na szczęście ich strona jest tez po angielsku), rumuńskie, ukraińskie.
Mam zakładki do stron, które oferują noclegi w różnych tanich miejscach.
Czasem opracowuję wyjazd, a on ostatecznie z różnych powodów nie dochodzi do skutku, mam wiec specjalny katalog na dysku pod nawą "Do zrealizowania", gdzie takie opracowane już pomysły czekają na lepsze czasy. Obecnie mam "zaległy" wyjazd rowerowy na trasie Przemyśl - Horyniec Zdrój oraz wyjazd w góry w okolice Tokaju, przejazd mało znaną kolejką leśną w Górach Slanskich oraz kąpielisko termalne.
Jeśli chodzi o mapy to wstępnie posługuję się tymi co są w Internecie, ale przy dopracowywaniu tras zawsze papierowymi.
Nie używam GPS.
Z przewodników papierowych korzystam też wstępnie, więcej wiadomości wyszukuję w Internecie na "oryginalnych" stronach, gdyż każde muzeum, park narodowy czy ważniejszy zabytek ma swoją stronę w Internecie.
Przydaje się podstawowa znajomość języków, a w ostateczności tłumaczenie google.
Tak np. okazało się ze Park Narodowy Padisz ma stronę tylko w języku rumuńskim, a wiec opracowując trasy piesze na terenie tego parku korzystałam z tłumaczenie google.
Bardzo często moja inspiracją bywają fora internetowe, np. opowieści Buby.
Ostatnio zainspirowały mnie:
- Kaukaz Środkowy
- Szkocja
Ale to jest temat bardziej odległy, a na razie planuję wycieczki na wiosnę.
B.
Oooooo, ale Andrzej RAZ zaplanowałam swój wyjazd co do dnia prawie!!!
Mam od 3 lat rozpisaną na każdy dzień wyprawę w Himalaje do bazy pod Ewerestem.
MAM!I sama go rozpisałam z modyfikacją, gdyż mi się nad jeziorkami Gyokyo podoba i tam chcę spędzić co najmniej 2-3 dni, a nie 1 jak komercyjnych wyprawach.
;-))
jak będę miała wolne 6 tysięcy to go zrealizuję;-) 22 dni rozpisane dokładnie, plus tydzień w ogóle nierozpisany zostawiony na park dzikich zwierząt z dżunglą i zwiedzanie Kathmandu.
calanthe
20-01-2011, 12:14
Tak sobie myślę że to też dużo zależy od czasu jaki możemy przeznaczyć na wyprawę... bo jak mamy np dwa tygodnie to przecież no ja.. nie planowałabym każdego dnia bo wiadomo że to i tak się dokładnie nie zrealizuje, tylko wtedy np kilka dni i najważniejszych rzeczy co gdzie i jak już tam na miejscu, bo to się pogada z miejscowym i coś podpowie albo jeszcze w trakcie co innego wyjdzie :)
bo taką weekendową wyprawę chociaż czy dwa dni to wyprawa to nie wiem ale powiedzmy że taka.. mniejsza wyprawa ;) to chyba warto zaplanować... tak mnie się zdaje ;)
Basia Z.
20-01-2011, 14:46
Tak sobie myślę że to też dużo zależy od czasu jaki możemy przeznaczyć na wyprawę... bo jak mamy np dwa tygodnie to przecież no ja.. nie planowałabym każdego dnia bo wiadomo że to i tak się dokładnie nie zrealizuje, tylko wtedy np kilka dni i najważniejszych rzeczy co gdzie i jak już tam na miejscu, bo to się pogada z miejscowym i coś podpowie albo jeszcze w trakcie co innego wyjdzie :)
bo taką weekendową wyprawę chociaż czy dwa dni to wyprawa to nie wiem ale powiedzmy że taka.. mniejsza wyprawa ;) to chyba warto zaplanować... tak mnie się zdaje ;)
A ja właśnie planuję również te dłuższe, bo te dłuższe są zazwyczaj dalsze i mogę już tam więcej w życiu nie przyjechać.
A wtedy - szkoda po prostu każdego dnia, jeżeli miałoby się go stracić z powodu złych połączeń kolejowych.
No chyba że się np. z góry zaplanuje dojazd stopem.
Kiedyś z koleżanką, z która do teraz bardzo często jeżdżę zaplanowałyśmy we Francji, że łapiemy stopa i jedziemy tam gdzie jedzie pierwszy samochód, który się zatrzyma. Miałyśmy tylko ogólnie wyznaczony kierunek oraz wyznaczony cel, do którego chciałyśmy dotrzeć, ale obojętnie jaką drogą. Jechałyśmy po łamanej.
Miałyśmy mapę i kiedy docierałyśmy do jakiegoś miejsca wybierały dalej drogę, która była najkrótsza w kierunku naszego celu i tam łapały kolejnego stopa, który jechał z grubsza we właściwą stronę.
Dzięki temu zwiedziłyśmy mało znane zakątki Prowansji i Langwedocji, które ogólnie są rewelacyjne, spały na plaży, potem pod gołym niebem w winnicy, potem w autobusie na parkingu itd.
Tylko na takie podróżowanie trzeba mieć więcej czasu.
B.
Dla mnie planowanie wyjazdu jest co najmniej tak samo atrakcyjne jak sam wyjazd - i tak 90 % planów pozostaje dalej planami. Ale same ustalanie trasy dojazdu, połączeń, miejsc noclegowych, tras dziennych, spędzanie godzin nad mapami i buszowanie w internecie to dla mnie ogromna frajda. Mimo, że jest to na ogół "sztuka dla sztuki" i kawał dobrej, nikomu niepotrzebnej (łącznie ze mną ) roboty. Po prostu takie hobby. Ale i tak jadąc raz na zagraniczny wyjazd zorganizowany "musiałem" zaopatrzyć się w mapy, przewodniki - inaczej byłbym "bez ręki".
A właśnie przewodniki...parę nawet kupiłam, parę nawet zabrałam np ze sobą teraz do Pragi.
Czy zajrzałam do nich choć raz?
nie;-)
Po co kupiłam?nie wiem, może dla spokojnego sumienia?
A właśnie przewodniki...parę nawet kupiłam,
wlasnie... pare kupilam... przeczytalam od deski do deski... i co? na 200 stron informacji ktore mi sie przydaly byly moze na 3 stronach... po tym jest dziwna zaleznosc- naprawde ciekawe miejsca zwykle do przewodnikow nie trafiaja.. (a moze dlatego sa fajne ze ich nie ma w przewodnikach? ;) ) ciezko stwierdzic co jest skutkiem a co przyczyna...
ale ogolnie internet dostarcza wiecej ciekawych informacji niz przewodniki... moze dlatego ze kazdy moze odszukac tam cos dla siebie, to co go interesuje...
andrzej627
22-01-2011, 10:56
wlasnie... pare kupilam... przeczytalam od deski do deski... i co? na 200 stron informacji ktore mi sie przydaly byly moze na 3 stronach...
Buba, jeżeli w przewodniku znalazłaś akurat na tych 3 stronach informacje, dzięki którym mogłaś zaoszczędzić więcej pieniędzy niż cena przewodnika, to znaczy, że opłacało się go kupić. Dla mnie ważne są porady, gdzie można dobrze i tanio zjeść i przenocować.
Dla mnie ważne są porady, gdzie można dobrze i tanio zjeść i przenocować.
A no to widzisz, ja z tego w ogóle nie korzystam;-))
Nawet w necie, który jest bardziej aktualny niż te przewodniki.
W ogóle w necie w relacjach ludzi jest masa porad praktycznych i z reguły aktualnych.
andrzej627
22-01-2011, 15:37
A no to widzisz, ja z tego w ogóle nie korzystam;-))
Nawet w necie, który jest bardziej aktualny niż te przewodniki.
W ogóle w necie w relacjach ludzi jest masa porad praktycznych i z reguły aktualnych.
Masz rację. Jeżeli jedziesz z własnym jedzeniem i biwakujesz na dziko, to te porady nie są Ci do niczego potrzebne.
Nie neguję faktu, że "w necie w relacjach ludzi jest masa porad praktycznych i z reguły aktualnych". Problem, że nie zawsze te porady są wiarygodne. Mam większe zaufanie do przewodnika sprawdzonego wydawnictwa niż do informacji od anonimowej osoby na forum internetowym. Poza tym w przewodniku informacje te są posegregowane i masz je już na papierze, a więc tak jak lubisz.
Jeżeli przewodnik jest nieaktualny, to nie trzeba go kupować. Ja zawsze zwracam uwagę na datę wydania.
Z przewodników w języku polskim polecam "Zielony Przewodnik" Michelin. Zobacz Przewodniki Michelin po polsku (http://www.przewodniki-michelin.pl/index.php?page=zielony_przewodnik), a w szczególności Przewodnik "Norwegia i Szwecja" (http://bezdroza.pl/przewodniki/Norwegia_i_Szwecja,2848). Ściągnij demo. Może Ci się przyda. Jest to początek rozdziału o Stavanger.
trzykropkiinicwiecej
22-01-2011, 16:27
Problem, że nie zawsze te porady są wiarygodne. Mam większe zaufanie do przewodnika sprawdzonego wydawnictwa niż do informacji od anonimowej osoby na forum internetowym. Poza tym w przewodniku informacje te są posegregowane i masz je już na papierze, a więc tak jak lubisz.
Jeżeli przewodnik jest nieaktualny, to nie trzeba go kupować. Ja zawsze zwracam uwagę na datę wydania.
miałem styczność z autorami i edytorami przewodników znanej i lubianej firmy... chwalonej wszem wobec braci turystycznej i podróżniczej... i powiem że zakrawa ta "pewność" o mały absurdzik... przy cichych rozmowach po za redakcją pracownicy wydawnictwa często nie polecają swoich przewodników, bo informacje są właśnie nie aktualne i nijak mają się do prawdy... terminy gonią, wpychane są do treści różne informacje.. niekoniecznie potwierdzone i aktualne..leżą mapki.. i inne "ułatwienia"...tak więc z rezerwą do "wszystkiego co napisane i posegregowane tak jak się lubi na papierze"...
Sam miałem kilka razy niezgodności, podróżując po wschodnich rubieżach dzikich krain bliższych...a i w naszych rodzimych opiewanych przewodnikach po Bieszczadach parę kłamstewek się znajdzie.. Nie neguję.. jedynie powiadam co zaobserwowałem.. a najbardziej podobają mi się te chwile w podróży gdy się "na prawdę zdziwie!" Wiedza na temat tego czego mogę w danym miejscu oczekiwać w pewnym momencie zaczęła mnie nużyć.. i chyba wtedy rozpoczął się w moim życiu nowy etap podróżowania... całe szczęście ten przewodnikowy był bardzo krótki :)
tomas pablo
22-01-2011, 16:53
Dla mnie najważniejsza jest mapa.Z nich mogę wyczytać wiele.Cel podróży jest wymyślony osobiście albo z zasłyszanych opowieści.Bądż przeczytanych w necie, prasie , książkach. Czasem nabywam przewodnik, ale zawsze w księgarni długo go wertuję, czy mi jest niezbędny.Tym bardziej jak jest parę do wyboru...;)
Zawsze podróżuję autem , więc podróż też tak planuję, by coś zobaczyć po drodze. Nawet , jak trzeba nadłożyć parę czy kilkanaście kilosów od obranego celu.
masz je już na papierze, a więc tak jak lubisz.
.
no mam i co?
leżą w domu
chyba oddam na makulaturę, bo po co mnie papierowy złom w domu.
Pisałam: kupuję, a potem nawet nie zaglądam, tak są beznadziejne.
Nawet jeśli reklamowane z milionem opinii na necie od zadowolonych userów.
andrzej627
22-01-2011, 17:54
Pisałam: kupuję, a potem nawet nie zaglądam, tak są beznadziejne.
Krysiu, nie kupuj już żadnych przewodników.
A mapy kupujesz?
Już nie kupuję, Praga była ostatnią z przewodnikami;-)))
Mapy jeśli są i cenowo są ok to oczywiście. Podkreślam to drugie, bo np czasem można dostać mapę danego terenu za jakieś chore pieniądze, wtedy drukowane, co sprawdza się naprawdę dobrze. Puszczam wybrane kawałki na kolorowe a4 i starczy;-) Tak jest z Norwegią, mapy mają ale pieruńsko drogie-więc drukareczka i już. Ze wschodem jest też drukareczka, ale ponieważ nie mają map, a nie że są drogie;-)
Tak czy siak format a4 naprawdę jest całkiem ok, a nawet więcej niż całkiem
Wrzucam toto w koszulki foliowe i zabezpieczone przed deszczem;-)
Nie neguję faktu, że "w necie w relacjach ludzi jest masa porad praktycznych i z reguły aktualnych". Problem, że nie zawsze te porady są wiarygodne. Mam większe zaufanie do przewodnika sprawdzonego wydawnictwa niż do informacji od anonimowej osoby na forum internetowym. Poza tym w przewodniku informacje te są posegregowane i masz je już na papierze, a więc tak jak lubisz.
Jeżeli przewodnik jest nieaktualny, to nie trzeba go kupować. Ja zawsze zwracam uwagę na datę wydania.
.
co do wiarygodnosci przewodnikow- wiem jak bylo pisanych kilka przewodnikow jednego z bardziej znanych i renomowanych wydawnictw w polsce... ludzie ktorzy je pisali nigdy w opisywanych miejscach nie byli... korzystali z wiadomosci internetowych, innych przewodnikow i zdjec udostepnionych przez przyjaciol (np. moich ;) wiec wiem o czym pisze...) nie mowie ze to jest regula, ale zdarza sie .. i to wcale nie tak rzadko...
co do relacji internetowych anaonimowych forumowiczow- jedna z wad moze byc brak obiektywizmu... co np. mocno moze charakteryzowac moje relacje :-D bo jak pisze ze "autobus byl zarąbisty" - to znaczy ze jako wspolpasazera mialam koze i worek kartofli...a ktos moze omylkowo zrozumiec ze "zarąbisty" znaczy szybki i wygodny ;) i nieporozumienie gotowe ;) ;)
Dla mnie najważniejsza jest mapa.Z nich mogę wyczytać wiele.Cel podróży jest wymyślony osobiście albo z zasłyszanych opowieści.Bądż przeczytanych w necie, prasie , książkach. .
mapa to zawsze najlepszy przyjaciel!!! :-D
andrzej627
24-01-2011, 20:32
ludzie ktorzy je pisali nigdy w opisywanych miejscach nie byli... korzystali z wiadomosci internetowych, innych przewodnikow
Dlatego lepiej korzystać z oryginałów, pisanych przez ludzi, którzy naprawdę znają kraj, o którym piszą. Znasz wydawnictwo Lonely Planet (http://www.lonelyplanet.com)? Co powiesz o przewodniku Ukraine travel guide (http://shop.lonelyplanet.com/ukraine/ukraine-travel-guide-2) ?
Basia Z.
24-01-2011, 21:29
Jako autor-ka paru przewodników się odezwę. :)
Nigdy nie jest tak, że piszę o czymś o czym nie mam pojęcia - tzn o kraju lub o górach w którym nigdy nie byłam.
Ale nie sposób jest np. przejść w krótkim okresie wszystkie szlaki na Słowacji lub też w polskich Beskidach o czym pisuję najczęściej.
Stąd z konieczności aby znaleźć informacje bieżące posługuję się Internetem, w tym przyznaję - najlepsze i najbardziej aktualne są fora.
Po słowackich górach chodzę ponad 30 lat, rzecz jasna rzadko się zdarza abym trasy powtarzała, bo sama chcę zobaczyć coraz to coś nowego. Na przygotowanie przewodnika po górach Słowacji miałam 1 rok, oczywiste jest ze nie sposób przejść wszystkich opisywanych tras w tym czasie. Pisząc po nich przewodnik wybrałam trasy, które kiedyś przeszłam w różnych latach (w kilku wypadkach na kilkadziesiąt, gdzie była narzucająca się trasa, a jeszcze na niej nie byłam pojechał tam mój syn, który jest studentem i w związku z tym ma więcej czasu, poprosiłam go o bardzo szczegółowy opis). Ale jednak aktualny stan szlaków / tras musiałam już uzupełnić z Internetu (głównie ze stron słowackich).
Co do tego jak korzystam z przewodników sama:
Zazwyczaj jadąc w nowe dla mnie miejsce kupuję przewodnik lub dwa lub pożyczam od znajomych i wybieram stamtąd obiekty główne - najciekawsze zabytki, miejsca, których nie można przegapić.
Kiedy już mam taki "ramowy" plan wówczas sięgam do Internetu, szukam szczegółów na temat wybarnych obiektów (zazwyczaj na poświęconych im specjalnie stronach, często obcojęzycznych), wypytuję na forach (bardzo lubię np. forum Rosja) i w ten sposób opracowuję plan bardzo szczegółowy.
A na miejscu i tak życie często weryfikuje plany.
Pozdrowienia
Basia
Co powiesz o przewodniku Ukraine travel guide (http://shop.lonelyplanet.com/ukraine/ukraine-travel-guide-2) ?
no niestety nie powiem zbyt duzo bo nie znam na tyle angielskiego :(
Dlatego lepiej korzystać z oryginałów
z tym akurat sie zgadzam- w miare mozliwosci jadac do jakiegos kraju korzystac z miejscowych przewodnikow. Bardzo polecam przewodnik np. "krymskoje priazowje" - autora nie pamietam- ale w kerczu mozna go kupic. Ja na szczescie dostalam ksero od kolezanki z forum (rosja.info- tego polecanego rowniez powyzej przez basie) wiec udalo sie zapoznac z trescia przed wyjazdem :) duzo wiecej z niego sie dowiedzialam niz ze wszystkich przewodnikow polskich razem wzietych- ktore niestety nie uwzgledniaja ze polwysep kerczenski wchodzi w sklad krymu ;) )
Pierogowy
24-01-2011, 23:22
A jak Wy przygotowujecie się do wypraw?
hallo,
ja ,mogę chyba tak napisać;
przygotowuję się do każdej wyprawy,chyba już ...ze czterdzieści lat...
tzn:do każdej wyrypki dorzucam nabyte doświadczenie i... najważniejsze jest z KIM się podróżuje-czy to dotyczy miejscowości oddalonej o 100metrów czy jest to wioska leżąca u żródeł Amazonki...
to chyba nic nowego;
myślę ,że sam imperatyw dotarcia w określone miejsce jest sam w sobie podróżą,
nawet nie znając celu podróży można ,będąc już na miejscu- czuć się swobodnie, mając odpowiednie towarzystwo,a posiadając pewne podstawy znajomosci kultury i sztuki dostrzec elementy światowej wspólnoty.
Ja mam szczęście , bo znam paru Podróżników.
To dzięki ich lobbingowi trafiłem na bieszczadzkie forum -Agnieszkaruda,Rafal,Don Enrico,Bazyl,Bartolomeo...
Jeszcze jedno Ich charakteryzuje, mianowicie : gdziekolwiek się pojawią momentalnie pojawiają się inni ludzie, którzy chętnie przebywają w ich towarzystwie---,jakaś zarażliwa jest ta kompanija...
takie to przygotowania a raczej ich brak...
Andrzeju, pływanie statkiem po przybrzeżnych wodach Norwegi przypomina oglądanie pokażnej gałki lodów przez szybę...
z tego co przyuważyłem ,pływając czasami podobnym torem wodnym- to należy posiadac mocne łokcie,gdyż najlepsze fotografie wykonuje się z piątego pokładu i...o tym raczej nie przeczytasz w swojej literaturze
,życzę powodzenia w kraju najdroższej kanapki jaką kiedykolwiek jadłem
hej
don Enrico
25-01-2011, 19:23
Pierogowy
Ja mam szczęście , bo znam paru Podróżników.
To dzięki ich lobbingowi trafiłem na bieszczadzkie forum -Agnieszkaruda,Rafal,Don Enrico,Bazyl,Bartolomeo...
Jeszcze jedno Ich charakteryzuje, mianowicie : gdziekolwiek się pojawią momentalnie pojawiają się inni ludzie, którzy chętnie przebywają w ich towarzystwie---,jakaś zarażliwa jest ta kompanija...
7 niewiast już czeka na Ciebie
agnieszkaruda
25-01-2011, 19:44
Pierogowy
7 niewiast już czeka na Ciebie
to ja dołożę 9 SIŁ... którymi lubimy się wspierać.... ;)
PS
Zawsze powinny być w plecaku te SIŁY oczywiście
don Enrico
25-01-2011, 20:10
Czyli chcąc najlepiej zaplanować wyprawę warto mieć 9 sił i 7 niewiast
i podzielić się nimi z towarzystwem, a wówczas wspomnienia zostają na zawsze.
(sprawdzone)
Basia Z.
26-01-2011, 21:52
Ja mam szczęście , bo znam paru Podróżników.
To dzięki ich lobbingowi trafiłem na bieszczadzkie forum -Agnieszkaruda,Rafal,Don Enrico,Bazyl,Bartolomeo...
Jeszcze jedno Ich charakteryzuje, mianowicie : gdziekolwiek się pojawią momentalnie pojawiają się inni ludzie, którzy chętnie przebywają w ich towarzystwie---,jakaś zarażliwa jest ta kompanija...
Co racja, to racja :)
B.
Pierogowy
01-02-2011, 02:35
Czyli chcąc najlepiej zaplanować wyprawę warto mieć 9 sił i 7 niewiast
ja w swoim plecaku też znajdę ,
Bałkańską Letnią Noc
czyli wyrypka się kroi...
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.