Zaloguj się

Zobacz pełną wersję : Bieszczadzki Szlak Kulinarny



back_packer
25-06-2011, 15:41
Nie wiem, czy taki wątek był tu jeż kiedyś dyskutowany, ale ten szlak jest z pewnością godny uwagi. Na pewno jest odpowiedzią na pytanie, co i gdzie zjeść w Bieszczadach, by posmakować regionalnych przysmaków. Szlak był nawet tematem pracy magisterskiej, nagrodzonej przez Ministra Sportu i Turystyki. Tutaj możecie przeczytać więcej:

Bieszczady od kuchni (http://traveladvisor.pl/2011/05/bieszczady-od-kuchni/)

Czy ktoś z Was podążał kiedyś takim szlakiem?

trzykropkiinicwiecej
25-06-2011, 20:45
..no ba... codziennie

back_packer
27-06-2011, 21:06
..no ba... codziennie

a możesz coś więcej zatem powiedzieć o propozycji tego szlaku?

kampio
27-06-2011, 23:51
Pomysł na Bieszczady od kuchni wilce zacny bez dwóch zdań. Nie tylko jako informacja gdzie dobrze zjeść po zejściu ze szlaku, kuchnia wszak jest po to aby podtrzymać tradycję.
Ja osobiście jeszcze nie przeszłam całego Szlaku Kulinarnego opisanego w pracy magisterskiej pani Justyna Czachara ale z czystym sumieniem moge polecić Stare Sioło w Wetlinie..pstrąg z rusztu palce lizać a gospodarze cudowni.
Z cała pewnością skorzystam z podanych namiarów napełnienia brzucha :)
Brawa za pomysł !

mAAtylda
28-06-2011, 07:59
Za każdym razem będąc w Bieszczadach mam swój szlak kulinarny. Kuchnia jest dla mnie bardzo ważnym elementem wypraw i niekoniecznie miejsca opisane przez Justynę są godne polecenia - przeze mnie.
Są jadłodajnie na obrzeżach, gdzie można zjeść rewelacyjnie i wcale nie tak drogo jak w znanych miejscach.
Ostatnie odkrycie - naleśniki z truskawkami w Bacówce Pod Rawkami! Kto jadł to już mi ślinka leci!

curik
15-06-2012, 12:08
Za każdym razem będąc w Bieszczadach mam swój szlak kulinarny. ...
Ostatnie odkrycie - naleśniki z truskawkami w Bacówce Pod Rawkami! Kto jadł to już mi ślinka leci! Niestety truskawki maja to do siebie, że są dostępne tylko w krótkim okresie i trudno będzie o nie np. w sierpniu ;)

agap
23-08-2012, 21:34
A był ktoś w "Piwniczce" w Ustrzykach Dolnych?

bieszczadzka_tęsknota
23-08-2012, 22:00
A Nora pod Beskidnikiem? Znacie? :) Jak wrażenia?

Jimi
24-08-2012, 06:50
Znacie:) Na wstępie otwarcie zaznaczę, że bardzo lubię się z Martusią, bo może mi ktoś zarzucić, że nie mam prawa udzielać opinii o tym miejscu ale powiem szczerze, że nie piszę tego dla komercyjnej reklamy ale szczerze - bardzo lubię tą knajpkę, z wyglądu jest bardzo urocza (śliczny wystrój) i malutka co też dodaje klimatu. znajduje się na końcu Wetliny, co też ma swój urok. Ale do rzeczy, bo pewnie o kulinarną część chodzi -jest starsza pani na kuchni, która coś pichci, dania wyglądają na smaczne i dobrze podane. Podkreślam tylko -wyglądają, bo ja przychodzę tylko na piwo (ja raczej rzadko stołuję się w ogole w Bieszczadach, w zasadzie z takich miejsc to jeśli jestem w okolicy to jem tylko w Pasibrzuchu w Cisnej -tanie i dobre;p albo gdzieś pod namiotem sprzedawana jakaś grochówka itp) ale nie słyszałam by komuś coś nie pasowało. Radzę tylko nie zostawiać bezpańskiego jedzenia -tydzień temu była... latająca ryba:))) To był moment jak kot wskoczył na stół, pstrąg skoczył w górę i .. znalazł się na ziemi z kotem ;p Czasami są w Norze kameralne koncerty -zapowiedziane wcześniej bądź nie:)

bieszczadzka_tęsknota
24-08-2012, 10:39
Brzmi świetnie! Nie wiem, czy istnieli 3 lata temu, ale jakoś do nich nie trafiłam. W tym roku nadrobię :)

Marcin
24-08-2012, 11:02
No w "norze" jest jakoś tak domowo...

delux
24-08-2012, 19:23
Nie będę orginalny ale polecam przepysznego pstrąga w mojej ukochanej Terce przygotowywany na różne sposoby,i spożywany jak się ma szczęście, w towarzystwie ...bocianów które mają gniazdo nad smażalnią...

bieszczadzka_tęsknota
25-08-2012, 00:04
A gdzie dokładniej w Terce? Ubolewam nad tym, że pod koniec września będzie mi ciężko dotrzeć w tak wiele miejsc, bo będę bez samochodu... Ale może się uda, może jakiś stop. Zatem, gdzie tam dobrze byłoby trafić Delux? :)

delux
25-08-2012, 08:08
:?:
Nie będę orginalny ale polecam przepysznego pstrąga w mojej ukochanej Terce przygotowywany na różne sposoby,i spożywany jak się ma szczęście, w towarzystwie ...bocianów które mają gniazdo nad smażalnią...

Ja też najczęsciej jestem w Bieszczadzie bez auta bo po traumatycznych przejsciach już nie prowadzę....ale moża podjechać Veolią lub stopem,Terka jest mała i cudowna ze swym urokliwym drewnianym mostkiem i i cmentarzem na którym spoczywają ofiary naszego dzielnego WOP-u, a smażalnie każdy Ci pokaże,żeby było śmieszniej jak mi powiedziała kumpela która mieszka w Solinie, obok tej dawnej ,powstała na wskutek zawisci, druga konkurencyjna smażalnia prowadzona przez.... ojca właścicielki tej pierwszej.......muszę to zobaczyć sam w pazdzierniku.

Polecam także Polańczyk i karczmę Pod Batem gdzie unosi się jeszcze klimat i duch Jedrka Połoniny i są zarąbiste tanie ruskie pierogi. karaoke...oraz czysta żołądkowa ...delux

tomas pablo
25-08-2012, 10:05
różnie to nazywają - najczęściej '' u matki i córki "...Jest na zakręcie drogi Bukowiec - Terka, przed Terką. Potwierdzam- najlepszy pstrąg w okolicy.Zawsze kieruję swoje kroki tam, będąc w B.
Do Terki trafiłem pierwszy raz koniec lat 70 ...wiele chat było krytych strzechą , PKS 2 x dziennie...sklepik z dykty , często zamknięty, ale miejscowi wskazali gdzie trzeba się udać , to pani otworzy. Chleb /wspaniały , do dziś pamiętam jego smak ! / co drugi dzień.

mruczusie
04-09-2012, 12:42
A Nora pod Beskidnikiem? Znacie? :) Jak wrażenia?

Szerze polecam. Zwłaszcza żurek. Obok Starego Sioła to moje ulubione miejsce w Wetlinie.

tolek banan
04-09-2012, 13:21
A jakie z tych dań , które serwują te wszystkie "knajpki" są typowo bieszczadzkimi potrawami?

Jimi
04-09-2012, 18:10
ciężko mi nawet powiedzieć co jest typowo bieszczadzką regionalną potrawą. kuchnia bojkowska była dosyć prosta, chyba średnio wyróżniająca się zanadto. większość jadłodajni stosuje standardowe menu i do zwyczajnej potrawy wplata tylko w nazwie słowo "bieszczadzki.." -pewnie i jest to nawet specjał bieszczadzki ale potraktowany z przymrużeniem oka, bo często powstały na miejscu jako fantazja kucharza (który przebywa właśnie w bieszczadach) bądź z dodatkami, przyprawami rosnącymi w pobliżu kuchni (szczaw, niedźwiedzi czosnek, mięta itp) -więc bieszczadzki jest czyż można zaprzeczyć? ale będzie to pojęcie obecne, jeżeli ktoś szuka jakiś tradycyjnych regionalnych potraw -to ja nie umiem nawet takich wymienić (pewnie się nie znam). za bieszczadzkie jedzenie uważam takie, którego znaczącym składnikiem jest ser -bunc, bryndza, sery kozie. chyba najbardziej typowym jedzeniem jakie sporządzałam swego czasu dosyć często (kilka /naście/ dziennie) to był "bunc po huculsku" - młode nieobrane ziemniaki w plasterkach z przyprawami, smażony boczek, dużo buncu, to wszystko podgrzane w piecu aż ser sie roztopi, później polane sporządzonym sosem czosnkowym i przyprawy. gorzej jest gdy będzie to zwyczajny gulasz, bogracz czy placki ziemniaczane (kupione mrożone) i do tego dodają przymiotnik "bieszczadzki" i tak też bywa.

creamcheese
04-09-2012, 18:26
Powtórzę się z wątku humor ze szlaku;)...karkówka bieszczadzka po kaszubsku

tolek banan
07-09-2012, 19:39
Jest gdzieś na forum Bieszczadzkie menu?
Może warto takie stworzyć?

asia999
07-09-2012, 20:53
Ale w sensie jakim? Co podają w knajpach czy o tradycyjną kuchnię bieszczadzką?
Bo jeśli to drugie to polecam "Kuchnię Bieszczadu, czyli to co jedli i pili Łemkowie i Bojkowie ponad 100 lat temu" Krzysztofa Antoniszaka.
Jakkolwiek składniki tej kuchni są proste, to nie byle jaka to kuchnia. I dla prawdziwych twardzieli tez coś się znajdzie. :mrgreen: Ot choćby takie cynadry po bojkowsku, do których wedle przepisu należy zdobyć:

jądra wołowe - 2 sztuki
cebula - 3 sztuki
sadło - 4 łyżki
mąka - 4 łyżki
wino - 1/2 kubka
pietruszka zielona - 1 łyżka
sól, pieprz

;)

tolek banan
07-09-2012, 21:14
czy cynaderki to nie są czasem nerki?

asia999
07-09-2012, 21:32
Po bojkowsku nie :wink:

"Cynadry to nazwa bajka
to nic innego jak jajka"

Jimi
07-09-2012, 21:53
o dzizas

asia999
08-09-2012, 22:10
no co poradzisz Jimi - takie Bieszczady :mrgreen:

kampio
09-09-2012, 10:27
Tolek ma racje, to zwyczajnie nerki wołowe lub wieprzowe :)

tolek banan
09-09-2012, 10:55
Znalazłem taką definicję Pani Lucyny Beaty Pściuk

Kuchnia bieszczadzka, bojkowska

Bardzo często spotykam się z pytaniem jaka jest tradycyjna kuchnia bieszczadzka. Prawdę powiedziawszy trudno
mi na nie odpowiedzieć albowiem jest to temat bardzo złożony.
Moim zdaniem czegoś takiego jak tradycyjna kuchnia bieszczadzka nie było, nie ma i nie będzie. Możemy co
najwyżej mówić o tradycyjnych daniach serwowanych kiedyś przez
górali ruskich, którzy żyli na naszym terenie.To była bardzo ubożuchna kuchnia chłopska, charakterystyczna
dla ludzi zajmujących się hodowlą i rolnictwem, w dużej mierze była
oparta na nabiale (mleko i jego przetwory), ziemniakach oraz kapuście.Przeważnie jadano jeden posiłek,
tylko najzamożniejsi mogli pozwolić sobie na dwa. Bojkowszczyzna w
wyniku przesiedleń przestała istnieć, pozostała po niej tylko niewielka spuścizna, w tym kilka przepisów na
chłopskie jadło. Nasz region był wielonarodowy, wieloetniczny
więc także potrawy które u nas jadano było różnorakie wynikające ze specyfiki danej kultury. Tutaj szczególną
uwagę należy zwrócić na kuchnię żydowską.
Moim zdaniem należy także pamiętać, że inaczej jadano po dworach, a inaczej w miejskich kamienicach, a zgoła
inaczej w chłopskich chatach. Tamta Sanocczyzna przestała istnieć.
Na teren Bieszczadów i okolic przybyli nowi osadnicy wraz ze swoimi potrawami. Ponad to kuchnia ciągle ewoluuje,
zmienia się, dostosowuje do nowych trendów, zwyczajów żywieniowych.
Ma na nią niebagatelny wpływ zamożność mieszkańców.

asia999
09-09-2012, 19:11
Panią Lucynę Beatę Pściuk doceniam bardzo za wiedzę o regionie :grin: i chęć dzielenia się nią aaale...myślę, że się Lucyna nie obrazi, że przytoczone powyżej jej słowa o bieszczadzkiej kuchni potraktuję jako opinię a nie jako definicję. Nie jestem jakąś wytrawną kucharką ani odnośnie aspektów praktycznych kucharzenia ani tych historycznych. Ale nie mogę zgodzić się z tym, że tradycyjna kuchnia bieszczadzka nie istniała i była tylko zbiorem iluś tam "tradycyjnych dań serwowanych przez górali ruskich". Podobnie można powiedzieć o kuchni żydowskiej - że jest zbiorem dań "serwowanych kiedyś przez Żydów". To, że kuchnia bojkowska i łemkowska - czyli dokładnie bieszczadzka - przestała być serwowana na tych terenach bo wymiotło stąd i Bojków i Łemków nie oznacza, że jej nie było. Krakowski Kazimierz tez nie jest dziś żydowski w takim pojęciu jakim był a kuchnia żydowska tam ma się dobrze. W polskich Bieszczadach kuchni bieszczadzkiej - w moim rozumieniu właśnie bojkowskiej i łemkowskiej nie ma. Inna rzecz, czy miałaby szansę zaistnieć w formacie komercyjnym tj dobrze się sprzedawać. W erze kultu "ścierwa w bułce" jest to wątpliwe.:roll:
Lucyna pisze też o Sanocczyźnie. Jakkolwiek dla mnie osobiście Bieszczady zaczynają się w Rzeszowie :wink:, to w rzeczywistości nie sposób jednak przyjąć, że te same tradycje (również kuchenne) dotyczą stricte Bieszczadów i np okolic Sanoka. Chociaż i w tym drugim przypadku uważam, że coś takiego jak tradycyjne dania jednak istnieje. Z babcinego domu pochodziły dania, które uwielbiałam a o których nikt w innych zakątkach kraju nie słyszał. Fakt, że kuchnię galicyjską tworzyły różne wpływy kulturowe jest tu bez znaczenia. "Kuchnia polska" też jest mieszanką wpływów, wszystkie inne "tradycyjne" "narodowe" kuchnie też. Rozróżnia je przepis - czyli jakie i w jaki stopniu wpływy ją ukształtowały.
Jeśli chodzi o cynadry to przytoczyłam to co zawarte jest w książce, o której wspomniałam. Do tej pory również cynaderki odnosiłam do nerek ale skąd nam wiedzieć co Bojkowie określali tym mianem?
Autor książki - jak sam pisze - badał tereny od Sławska na Ukrainie do Buska, Krynicy Górskiej i opierał się na zapiskach gospodyń pisanych w różnym - często mieszanym języku. Myślę, że skoro taki przepis znalazł się w książce to w takiej formie Autor go odnalazł. Zresztą odsyłam Was do książki - również do wstępu, przybliżającego tematykę.

Pozdrawiam. :)

bertrand236
09-09-2012, 22:28
... I dla prawdziwych twardzieli tez coś się znajdzie. :mrgreen: Ot choćby takie cynadry po bojkowsku, do których wedle przepisu należy zdobyć:

jądra wołowe - 2 sztuki
cebula - 3 sztuki
sadło - 4 łyżki
mąka - 4 łyżki
wino - 1/2 kubka
pietruszka zielona - 1 łyżka
sól, pieprz

;)

Miałem problem z zieloną pietruszką ....

Sonka
09-09-2012, 22:38
Nie obrazi, czyta czasami forum. Trudno mi się w jej imieniu wypowiadać, mimo to postaram się merytorycznie odnieść do Twoich
wątpliwości. Przede wszystkim nie wrzucałabym do jednego worka kuchni łemkowskiej i bojkowskiej, za bardzo różniły się. Na innym forum jest dział kucharski, postaram się go przenieść jutro na naszą stronkę. Cieszę się, że na nią zaglądacie, ma 4 miesiące i 75 000 wejść. O kuchni bojkowskiej wbrew pozorom dużo wiemy. W 1936 r. na polecenie Inspektoratu Szkolnego w Sanoku bieszczadzcy nauczyciele sporządzili "Kwestionariusz w sprawie badania środowiska", to kopalnia wiedzy o życiu, wierzeniach i kuchni bojkowskiej. Ta ostatnia jawi się nam nieszczególnie. Bardzo uboga, oparta na czterech produktach: owsie, ziemniakach, kapuście i nabiale, przede wszystkim mleku. Bojkowie prawie nie znali warzyw, więc wszelkiego rodzaju przepisy, gdzie składnikiem jest np. cebula należy brać ze szczególną ostrożnością. Spróbuję to udowodnić na przykładzie Solinki: " Na wyżywienie składają się: ziemniaki, kapusta i mąka owsiana. Nieznana jest uprawa warzyw strączkowych, cebuli, czosnku, buraków i innych jarzyn. Sadzą natomiast brukiew i marchew, jadając je gotowane z mlekiem. Chleb owsiany oszipok. Nazwy potraw: ławasz - zupa kartoflana, bandurky - kartofle, warianka - kwas z kapusty gotowany na barszcz, chamuła=maczanka - żur z mąki pytlowej, sporządzane na święta, łoksza - kluski." W innych miejscowościach były gotowane podobne potrawy, tam, gdzie działała np. Proświta (rozdawali nasiona warzyw) kuchnia mogła być bardziej rozwinięta. Na Bojkowszczyźnie badania prowadzili też Falkowski i Pasznycki, notowali też jadłospisy. I tak w Dołżycy
obid o godz.8: kapusta, chleb, pęczak, czyr (owsiany, żytni lub jęczmienny)
połudenok 12-13 to samo tylko, że na zimno,
weczera ok 19 gotowane ziemniaki i mleko.
W niedzielę jadano pierogi z ziemniaków, maczanka z mąki i mleka, mięso owcze lub wołowe. Mięso jadano tylko u tych najzamożniejszych.

Jimi
09-09-2012, 23:50
Asia999: "Lucyna pisze też o Sanocczyźnie. Jakkolwiek dla mnie osobiście Bieszczady zaczynają się w Rzeszowie :wink:, to w rzeczywistości nie sposób jednak przyjąć, że te same tradycje (również kuchenne) dotyczą stricte Bieszczadów i np okolic Sanoka."

-Ja przez pojęcie Sanocczyzny rozumiem Ziemię Sanocką a nie okolice Sanoka (w skali Bieszczadów niesięgające Bieszczadów), która swego czasu obejmowała także część obecnej gminy Lutowiska i jej granica szła mniej więcej przez Rozsypaniec, Halicz, Bukowe Berdo itd a z drugiej strony od Tarnicy przez Dział itd (nazwa Dział pochodzi od granicy między Kmitowszczyzną (do której należała Ziemia Sanocka) a Królewszczyzną). Informacje te zaczerpnęłam z książki Potockiego a teraz na szybko znalazłam nawet opis w wikipedii (wiem, że może to być nie do końca wiarygodne źródło) - http://pl.wikipedia.org/wiki/Ziemia_sanocka

tolek banan
10-09-2012, 14:55
"Nieznana jest uprawa warzyw strączkowych"
A w Starym Siole jadłem pierogi z bobem , jednak to nie potrawa regionalna.
Jadłem też kiedyś w Wetlinie "knysze" Czy to ma coś wspólnego z Bieszczadami?

asia999
10-09-2012, 19:52
Nie obrazi, czyta czasami forum. Trudno mi się w jej imieniu wypowiadać, mimo to postaram się merytorycznie odnieść do Twoich wątpliwości. Przede wszystkim nie wrzucałabym do jednego worka kuchni łemkowskiej i bojkowskiej, za bardzo różniły się.
Toteż absolutnie nie wrzucam ich do jednego worka. Twierdzę tylko, że właśnie ta kuchnia (łemkowska i bojkowska a nie łemkowsko-bojkowska) jest tradycyjną kuchnią bieszczadzką.


O kuchni bojkowskiej wbrew pozorom dużo wiemy. (...) jawi się nam nieszczególnie. Bardzo uboga, oparta na czterech produktach: owsie, ziemniakach, kapuście i nabiale, przede wszystkim mleku (...)
Jeśli się jawi nieszczególnie i była bardzo uboga to znaczy, że nie jest tradycyjna? Moim zdaniem właśnie to jest jej oryginalnością i tradycją. Inna sprawa czy przypadłaby nam dzisiaj do gustu - tak jak już napisałam, moim zdaniem nie.

Sonka i Lucyna za sprawą Sonki - naprawdę miło Was tu znowu widzieć. :)


Ja przez pojęcie Sanocczyzny rozumiem Ziemię Sanocką a nie okolice Sanoka (w skali Bieszczadów niesięgające Bieszczadów), która swego czasu obejmowała także część obecnej gminy Lutowiska i jej granica szła mniej więcej przez Rozsypaniec, Halicz, Bukowe Berdo itd a z drugiej strony od Tarnicy przez Dział itd (nazwa Dział pochodzi od granicy między Kmitowszczyzną (do której należała Ziemia Sanocka) a Królewszczyzną). Informacje te zaczerpnęłam z książki Potockiego a teraz na szybko znalazłam nawet opis w wikipedii (wiem, że może to być nie do końca wiarygodne źródło) - http://pl.wikipedia.org/wiki/Ziemia_sanocka
I bardzo dobrze rozumiesz Jimi pojęcie Sanocczyzny. Troszkę źle chyba odczytałaś to co napisałam (albo może ja napisałam mało zrozumiale). Ziemia Sanocka była bardzo różnorodna i Bieszczady to zupełnie coś innego niż np okolice Sanoka. I będę się jednak upierać, że okolice Sanoka i Bieszczady to dwie różniące się tradycje, również w kuchni. Mieszanie do tematu całej Sanocczyzny jest moim zdaniem niepotrzebne. Nie chce mi się tu dyskutować o historii Ziemi Sanockiej, o tym dlaczego właśnie Sanockiej, o tym jak się zmieniała, dlaczego na północnych swoich krańcach podlegała innym wpływom i naturalnym zmianom niż na południowym. W głowie mam już luki pamięciowe a z książek przepisywać mi się nie chce. :mrgreen:


A w Starym Siole jadłem pierogi z bobem , jednak to nie potrawa regionalna.
Jadłem też kiedyś w Wetlinie "knysze" Czy to ma coś wspólnego z Bieszczadami?

Regionalne jak najbardziej - w znaczeniu karpackim. Knysze są łemkowskie, popularne do dziś na Ukrainie, pierogi z bobem chyba też. (Bób Łemkowie w każdym razie jedli).

I dobrze, że takie potrawy są przemycane między innymi ale ja byłabym ciekawa czy miałaby rację bytu gospoda nastawiona wyłącznie na kuchnię łemkowską i bojkowską. Czyli z tradycyjną bieszczadzką kuchnią.

Sonka
10-09-2012, 20:23
Odniosę się tylko do ostatniego punktu Twojej wypowiedzi. Nie, jeszcze raz nie, i nie. Ta kuchnia jest obrzydliwa w smaku, mówię o tej bojkowskiej z gór. Na szkoleniach musimy czasami jeść potrawy bojkowskie, ohyda. Za to kuchnia Sanocczyzny bywa rewelacyjna, tu mamy już mozaikę narodowościową. Na jej bazie powstały przepyszne potrawy: proziaki (można je kupić w sanockim skansenie, 1.70 za sztukę, niebo w gębie), maczanka, gołąbki z tartych ziemniaków, pierogi z tartymi ziemniakami, knysze, sanockie gołąbki, hryczanyki - długo można by wymieniać. Jednak jest coś ciekawego w kuchni bojkowskiej. Oni mieli cegły, rodzaj glinianego garnka w którym gotuje się bez wody. Cegłę namacza się w wodzie, wkłada produkty np. mięso i jarzyny, lekko soli, można dodać naturalnych przypraw, a potem do piekarnika. Potrawy beztłuszczowe, aromatyczne. Nie spotkałam się z cegłą poza naszym regionem.

bartolomeo
10-09-2012, 20:55
cegły, rodzaj glinianego garnka w którym gotuje się bez wody. Cegłę namacza się w wodzieTen ganek (cegła) nie był wypalony? A jak był to jaki sens ma namaczanie ceramiki? Ciekawy jestem i jakoś nie mogę sobie tego poukładać. Jest gdzieś coś więcej na ten temat?

EDIT Chyba wiem - była wypalona ale tak nie do końca :wink: i nasiąkała wodą, którą oddawała podczas gotowania.

Sonka
10-09-2012, 21:14
Chyba jest wypalony. Gdyby nie mókł w wodzie przez pół godziny to pękłby. Nie sprawdzałam, jest za drogi aby eksperymentować. Najtańsza mała cegła w galerii w Cisnej kosztuje 60 zł, moja u wytwórcy kosztowała ponad sto. O cegle pisze Antoniszczak, nie mam książeczki, może Asia coś znajdzie na ten temat.

bartolomeo
10-09-2012, 21:20
To by się zgadzało z tym, co gdzieś wygrzebałem na sieci. Można to (jadło, nie cegłę) gdzieś wypróbować? Nie tacy Ci Bojkowie straszni - ja bym przynajmniej raz do takiej bojkowskiej knajpy zaglądnął.

asia999
11-09-2012, 21:37
Odniosę się tylko do ostatniego punktu Twojej wypowiedzi. Nie, jeszcze raz nie, i nie. Ta kuchnia jest obrzydliwa w smaku, mówię o tej bojkowskiej z gór. Na szkoleniach musimy czasami jeść potrawy bojkowskie, ohyda. Za to kuchnia Sanocczyzny bywa rewelacyjna, tu mamy już mozaikę narodowościową. Na jej bazie powstały przepyszne potrawy: proziaki (można je kupić w sanockim skansenie, 1.70 za sztukę, niebo w gębie), maczanka, gołąbki z tartych ziemniaków, pierogi z tartymi ziemniakami, knysze, sanockie gołąbki, hryczanyki - długo można by wymieniać...
ZGADZAM SIĘ! ZGADZAM! :grin: Noooo...nie ma nic lepszego na śniadanie niż maczanka :) Wiem, że jest jej kilka wersji. Ja jakoś najbardziej przywiązana jestem do tej babcinej. Ale podobne danie było również w kuchni bojkowskiej i łemkowskiej. Bojkowie chyba nie używali do niej jajka. Myślę, że przywędrowała stamtąd.
Co do smaku kuchni bojkowskiej trudno mi się wypowiadać - więc wierzę na słowo. :) Czytając przepisy myślę, że mogła być smaczna - z jednym wielkim ALE: do większości potraw używali sadła (czyli tego tłuszczu, który gromadzi się wokół narządów wewnętrznych). Jakoś mnie to odrzuca, bo nie lubię tłustych potraw, a w dodatku sadło...:roll:
Natomiast we wspomnianej przez Was cegle potrawę przygotowywano bez tłuszczu ani przypraw. Zasadę działania cegły rozwikłaliście prawidłowo.:grin: O podobnym wynalazku słyszałam kiedyś od kolegi, który pochodzi z Rumuni. Myślę, że kluczem jest tu wołoskie pochodzenie.


Można to (jadło, nie cegłę) gdzieś wypróbować? Nie tacy Ci Bojkowie straszni - ja bym przynajmniej raz do takiej bojkowskiej knajpy zaglądnął.
Czyli warto o tym temacie jednak pomyśleć drodzy restauratorzy. :wink:
A tak całkiem poważnie to myślę, że na smak tych potraw miał wielki wpływ sposób ich przygotowywania i podania (o czym pisze również Pan Krzysztof Antoniszak). Więc najlepiej gdyby taka "knajpa" ulokowała się w starej chyży, z tradycyjnym piecem na którym gotowałoby się ciągle "menu", wielkim stołem i ławą. Tylko kasę fiskalną gdzieś trzeba byłoby upchnąć :mrgreen: , no i nie wiem co na to Sanepid.;)

Sonka
11-09-2012, 22:36
Z tego co wiem to pan Antoniszczak gotuje w cegle, prowadzi pensjonat w Cisnej.

asia999
12-09-2012, 16:50
Sobie poszukałam i coś znalazłam:
http://www.youtube.com/watch?v=zFKLw2qhXEw
(pstrąg w "cegle" od 4 minuty; całość warta obejrzenia)

Nie reklamuję pensjonatu Pana Antoniszaka ale nabrałam chęci, żeby się tam kiedyś wybrać. :)

KFranczak
12-09-2012, 20:23
Znalazłem taką definicję Pani Lucyny Beaty Pściuk

Kuchnia bieszczadzka, bojkowska

Bardzo często spotykam się z pytaniem jaka jest tradycyjna kuchnia bieszczadzka. Prawdę powiedziawszy trudno
mi na nie odpowiedzieć albowiem jest to temat bardzo złożony.
Moim zdaniem czegoś takiego jak tradycyjna kuchnia bieszczadzka nie było, nie ma i nie będzie. Możemy co
najwyżej mówić o tradycyjnych daniach serwowanych kiedyś przez
górali ruskich, którzy żyli na naszym terenie.To była bardzo ubożuchna kuchnia chłopska, charakterystyczna
dla ludzi zajmujących się hodowlą i rolnictwem, w dużej mierze była
oparta na nabiale (mleko i jego przetwory), ziemniakach oraz kapuście.Przeważnie jadano jeden posiłek,
tylko najzamożniejsi mogli pozwolić sobie na dwa. Bojkowszczyzna w
wyniku przesiedleń przestała istnieć, pozostała po niej tylko niewielka spuścizna, w tym kilka przepisów na
chłopskie jadło. Nasz region był wielonarodowy, wieloetniczny
więc także potrawy które u nas jadano było różnorakie wynikające ze specyfiki danej kultury. Tutaj szczególną
uwagę należy zwrócić na kuchnię żydowską.
Moim zdaniem należy także pamiętać, że inaczej jadano po dworach, a inaczej w miejskich kamienicach, a zgoła
inaczej w chłopskich chatach. Tamta Sanocczyzna przestała istnieć.
Na teren Bieszczadów i okolic przybyli nowi osadnicy wraz ze swoimi potrawami. Ponad to kuchnia ciągle ewoluuje,
zmienia się, dostosowuje do nowych trendów, zwyczajów żywieniowych.
Ma na nią niebagatelny wpływ zamożność mieszkańców.
A topinambur gdzie? a kasze?

Basia Z.
26-09-2012, 22:21
Odświeżam temat i mam bardzo konkretne pytanie.

W piątek jadę na imprezę w Bieszczady. jedziemy około 10 z Krakowa w 5 osób samochodem, na miejscu koledzy chcą obejrzeć Solinę, potem ja chcę zrobić zdjęcia cerkwi w Smolniku a na wieczór powinniśmy dotrzeć do Mucznego.

Mam pytanie - gdzie na trasie Sanok - Solina - Czarna - Smolnik - Muczne można coś dobrego i niezbyt drogiego zjeść.
Chodzi raczej o porządny obiad a nie przekąski. Raczej bliżej Sanoka niż Mucznego, gdyż w Mucznem mamy być wieczorem.

Oprócz tego - jaki jest obecnie stan przejezdności Małej Obwodnicy, na trasie do Czarnej, bo pamiętam, że były z tym problemy

sir Bazyl
26-09-2012, 22:59
Ja polecam bar na stacji BP, po prawej stronie przy wyjeździe z Sanoka. Jeśli tam zajrzycie na pewno nie pożałujecie :)

długi
27-09-2012, 07:02
W samym Sanoku bar Smak. Ciągle koło okienka siedzi duch baru z lat siedemdziesiątych - ruuskie do żurkuuu...
Ruskie i nie tylko: pyszne. I rewelacyjnie tanio.
Dalej na trasie Wilcza Jama w Smolniku. Ceny wyższe, ale to co dostaniesz jest warte ceny.
Pozdrawiam
Długi

Sonka
27-09-2012, 09:18
Mała w całości jest przejezdna, na razie nie mamy żadnych kłopotów z drogami.
Bar Smak jest godny pieśni, co za klimat, Buba byłaby zachwycona, a jedzenie rewelacyjne. Tam żywią się przewodnicy, za znakomite ruskie chyba płaciłam 6 zł. Na potrzeby UM w Rzeszowie zrobiliśmy ranking knajp godnych polecenia, typowali przewodnicy i kucharze, wygrał bar Smak w Sanoku. Na drugim miejscu jest coś ze Szwejkiem w tle, jak mam ochotę na coś innego niż dania barowe to tam stołuje się. Za 15 zł dostaje się półmisek ziemniaczków pieczonych lub frytek i mięsko wraz z bukietem surówek, dania kuchni galicyjskiej. Trzecia była Rajska w Sanoku, tu już drożej. Po trasie za Sanokiem masz stację paliw, obok jest sklep sportowy, tam za 12-15 zł masz cały niezły obiad. W Lesku jest bar Magda, w sezonie jest świeże jedzonko, poza sezonem nie wiem. Przewodnicy stołują się i pizerni Roma, jedzenie rewelacyjne, ale droższe niż w Sanoku.

Basia Z.
27-09-2012, 10:20
Bar "Smak" ma jedną wadę - aby tam wstąpić trzeba wjechać do centrum Sanoka, a tym razem Sanok chcemy ominąć obwodnicą.
Chodziło mi raczej o knajpy wzdłuż trasy.

Przy okazji zapytam o drogę powrotną. Wracając w niedzielę chcemy zahaczyć o Haczów i Blizne, około godz. 14-15 będziemy zapewne w rejonie Strzyżowa.

Czy w tamtej okolicy jest jakiś godny uwagi obiekt kulinarny ?

asia999
27-09-2012, 18:46
Chodziło mi raczej o knajpy wzdłuż trasy.
Chata Starych Znajomych. Chyba mają zniżki dla grup.

bartolomeo
27-09-2012, 20:03
Chata Starych Znajomych. Chyba mają zniżki dla grup.Miejsce zacne, a rosołek pyszny :wink: Nie wiem tylko, czy łapie się do kategorii "niezbyt drogie", ale ja też polecam.

WUKA
27-09-2012, 20:53
30184 "Piwniczka" w Ustrzykach Dolnych!

asia999
27-09-2012, 21:04
Jeśli UD i ma być tanio to polecam Bieszczadzką - są zestawy obiadowe. Ale to na piętrze.
Jest też "Niedźwiadek". No i pizza w "Orliku". : )))

bartolomeo
27-09-2012, 21:07
W "Niedźwiadku" w tygodniu (poniedziałek-piątek) też są zestawy obiadowe. Smaczne i niedrogie.

Sonka
27-09-2012, 21:39
30184 "Piwniczka" w Ustrzykach Dolnych!
O tej Piwniczce non stop słyszę same dobre słowa. Skusiłam się, byłam tam na koncercie, mają bardzo dobre naleśniki z owocami i śmietanką. To miejsce ma swój niepowtarzalny klimat, nie zdziwię się, gdyby została zaliczona do najlepszych restauracji w Bieszczadach. W naszym rankingu była w czołówce. Ustrzyki Dolne wg przewodników to kulinarne el dorado. Kilka miejsc jest godnych polecenia. Od dziecka uwielbiam jeść pizzę w Orliku, to miejsce spotkań przewodników. Bardzo dużo dobrego słyszałam o Młynie - skansen młynarstwa, mnie nie kupili, ale bardzo wiele osób chwali tamtejsze jedzenie. Bieszczadzka i Niedźwiadek też są dobre, ale to już inna liga. Niegdyś dobrze karmili w barze Ewa obok muzeum, zmienili kucharkę, jedzenie tylko przeciętne. Fajnie karmią w takim barze w budynku Nadleśnictwa, nie pamiętam nazwy. Na rynku, czyli bazarze jest sklep Jadczyszyna, a w nim rewelacyjne proziaki i chleb z suszonymi owocami. Chlebek polecam wszystkim włóczącym się po górach, zajmuje niewiele miejsca, jest pyszny i sycący, jem go bez dodatków.

don Enrico
27-09-2012, 22:05
(...)W naszym rankingu była w czołówce. Ustrzyki Dolne wg przewodników to kulinarne el dorado.(...).
Życie pokazuj że kryterium przewodników rozmija się z tymi które preferują turyści indywidualni.

Basia Z.
27-09-2012, 22:20
Hmm, tylko z Sanoka przez Solinę do Smolnika i do Mucznego nie jedzie się przez Ustrzyki Dolne (co przewodnik i pilot wiedzieć powinien).

Niemniej dziękuję za wszystkie propozycje ( i idę się pakować).

Sonka
28-09-2012, 06:17
Hmm, tylko z Sanoka przez Solinę do Smolnika i do Mucznego nie jedzie się przez Ustrzyki Dolne (co przewodnik i pilot wiedzieć powinien).

Niemniej dziękuję za wszystkie propozycje ( i idę się pakować).
I to nas właśnie różni. Was przewodników studenckich, i nas przewodników wyszkolonych przez PTTK, tych co w Bieszczadach bywają sporadycznie od nas lokalsów. Znajomość terenu, sieci dróg itd. My jeździmy z Soliny przez Ustrzyki Dolne do Mucznego, dziś taką trasę zrobię. Myczkowce-Solina-Ustrzyki Dolne-Czarna-Muczne-Tarnawa rano, a popołudniu wrócę małą obwodnicą.

Sonka
28-09-2012, 06:27
Życie pokazuj że kryterium przewodników rozmija się z tymi które preferują turyści indywidualni.
Pełna zgoda. W rankingu przewodników nie ma ani jednego obiektu z Ustrzyk Górnych (Schronisko pod Rawkami nie liczy się), Wetlinę reprezentują dwa: Chata Wędrowca i Stare Sioło. U nas mocno stoi w rankingu Smerek z aż trzema polecanymi: Dolny Smerek, Paweł Nie Całkiem Święty, Zajazd Niedźwiadek Cisna słabiutko: herbaciarnia Biesy i Czady, Troll, Siekierezada, ale tylko piwo "Siekierezada". W naszym rankingu przoduje Sanok, potem Ustrzyki Dolne i Polańczyk, Smerek i Lesko. Nie ma ani jednego obiektu z Soliny, Mucznego. Na pewno nie będzie pokrywało się to z opiniami turystów indywidualnych. Wśród indywidualnych typuję Wetlinę przed Ustrzykami Górnymi. Na forum daję głowę wygra Pod Caryńską w Ustrzykach Górnych, a jak Buba się postara to i Kremenaros.

WUKA
28-09-2012, 11:56
Basiu, "Piwniczkę" poleciłam ja, bo w swojej trasie wymieniłaś Czarną. Jeździć można w pętelkę, ósemkę i jak się komu żywnie podba. "Piwniczkę" sprawdziliśmy wielokrotnie, także z małym dzieckiem (porcja duza, cena niska, zabaweczka, soczek gratis - miło!).Smacznie, niezbyt drogo, miło, przytulnie, klimatycznie! Moim zdaniem WARTO!

Basia Z.
30-09-2012, 19:43
I to nas właśnie różni. Was przewodników studenckich, i nas przewodników wyszkolonych przez PTTK, tych co w Bieszczadach bywają sporadycznie od nas lokalsów. Znajomość terenu, sieci dróg itd. My jeździmy z Soliny przez Ustrzyki Dolne do Mucznego, dziś taką trasę zrobię. Myczkowce-Solina-Ustrzyki Dolne-Czarna-Muczne-Tarnawa rano, a popołudniu wrócę małą obwodnicą.

Można również jechać z Mucznego do Sanoka np. przez Cisną, lub przez Komańczę, jeżeli chce się po drodze więcej zobaczyć.
Ale nie wtedy kiedy chce się do celu dojechać najkrótszą drogą.

W swoim pierwszym poście podałam trasę przejazdu i zapytałam o obiekty gastronomiczne konkretnie przy tej trasie.

Złośliwości sobie wypraszam, w ten sposób więcej dyskutować nie będę.

W temacie - zjedliśmy w "Chacie Starych Znajomych" i bardzo polecam ten lokal.
Kapitalny wystrój i atmosfera, ciekawe potrawy i pyszna kawa, a za 17-20 zł można się było najeść po uszy (pierogi, gołąbki, krokiety itd.)

Przy okazji - polecę również Muczne "Pod Bukowym Berdem". Sam obiekt nie specjalnie ładny, w środku nie miałam okazji zobaczyć, bo spaliśmy w namiotach, ale jedzenie przepyszne.

A sprawozdanie z całego wyjazdu zamieszczę w innym temacie.

WUKA
30-09-2012, 20:11
W kwestii złośliwości to do mnie??? Ani mi przez myśl nie przemknęło, że tak to odbierzesz. Napisałam ze szczerego serca co polecam. Jeśli nie tym razem to innym można skorzystać. Najlepiej jednak chyba się wcale nie odzywać, co czynię zresztą coraz rzadziej. Pozdrawiam.

bartolomeo
30-09-2012, 20:18
Napisałam ze szczerego serca co polecam.I super. Ja przy najbliższej okazji sprawdzę. Do tej pory w Dolnych zaglądałem do Niedźwiadka albo do Młyna, Orlik jakoś mi nie leży. Przy najbliższej okazji będę się stołował w Piwniczce :mrgreen:

Sonka
30-09-2012, 20:20
Skrót wiedzie z Soliny przez Łobozew i pasmo Żukowa do Ustianowej.
W ostatnią sobotę jedliśmy w "Pod Bukowym Berdem" w Mucznem obiad. Pomidorowa, schabowy, buraczki oraz nalewki. Pomidorowa z makaronem w skali 5 stopniowej tak z 3, ziemniaki z 3, schabowy z 3, a buraczki świetne +4. Nalewki +10. Bezpretensjonalna obsługa 5, poczucie humoru personelu 5, wystrój a'la cień PRL-u w zależności od podejścia do bubowej klimatyczności 2 lub 10. W sumie jedzenie przeciętne, ale mimo to najlepsze jakie kosztowali goście w Bieszczadach i po trasie w Bieszczady.

Basia Z.
30-09-2012, 20:37
W kwestii złośliwości to do mnie??? Ani mi przez myśl nie przemknęło, że tak to odbierzesz. Napisałam ze szczerego serca co polecam. Jeśli nie tym razem to innym można skorzystać. Najlepiej jednak chyba się wcale nie odzywać, co czynię zresztą coraz rzadziej. Pozdrawiam.


Ależ skąd !


Przecież podałam cytat:


I to nas właśnie różni. Was przewodników studenckich, i nas przewodników wyszkolonych przez PTTK, tych co w Bieszczadach bywają sporadycznie od nas lokalsów.

Jestem przewodnikiem studenckim (mam też uprawnienia państwowe na całe Beskidy, ale głownie "uważam się" za studenckiego i zdecydowanie uważam, że przeciętnie (jako pasjonaci) ci wywodzący się z kół studenckich są znacznie lepsi w swoim fachu niż "lokalsi", którzy traktują przewodnictwo wyłącznie jako sposób zarobkowania, a nie jako pasję.

Oczywiscie są liczne wyjątki po obu stronach, więc nie mogę uogólniać.

Niemniej wypominanie tego, kto jest kim potraktowałam jako adresowaną do siebie złośliwość.

bartolomeo
30-09-2012, 20:44
Dalszą dyskusję w sprawie "lokalsi" vs "przewodnicy studenccy" proponuję prowadzić w odrębnym wątku (utwórzcie sobie, jeżeli uznacie za słuszne). Kłótnie nie służą dobrej kuchni :mrgreen:

Basia Z.
30-09-2012, 21:28
Co do "Pod Bukowym Berdem" - jadłam tam dwa śniadania w formie "szwedzkiego stołu" w cenie 10 zł. W tym oprócz tradycyjnej wędliny, sera czy warzyw pyszny twarożek, kilka sałatek do wyboru, a dziś dodatkowo marynowane rydze i śledzik w oleju. Oczywiście wszystko w ilości dowolnej, ile kto da radę zjeść.

Nie wiem czy te 10 zł to była specjalna cena dla nas czy zwykle śniadania tyle tam kosztują.

diabel-1410
30-09-2012, 22:08
Troszkę OT bo nie po trasie ale śmiało polecam Niedźwiadka w Smereku-śmieszne pieniądze i super jedzenie.Jadałem przedtem w Wetlinie ale od czasu kaszy gryczanej z gulaszem za jedyne 40 pln podziękowałem tamtejszym restauratorom.Jedyna wada ww to wystrój ale to sprawa uboczna

asia999
01-10-2012, 19:43
Napisałam ze szczerego serca co polecam. Jeśli nie tym razem to innym można skorzystać. Najlepiej jednak chyba się wcale nie odzywać, co czynię zresztą coraz rzadziej. Pozdrawiam.
Ja Ci WUKA za Piwniczkę też dziękuję, bo jakoś do tej pory nie miałam okazji tam zajrzeć, a teraz wiem, że warto sprawdzić : ))

przy okazji wątku kulinarnego dowiedziałam się, że mam zadatki na przewodnika bieszczadzkiego - lubię jeździć do Czarnej przez Łobozew oraz uwielbiam pizzę w Orliku :mrgreen:


natomiast...z polecanego przez Sonkę baru Magda mam wspomnienia dalekie od zachwytu :| (może źle trafiłam)
lubię też...ruskie ręcznie lepione, spożywane na balkonie Ratuszowej :wink:

Sonka
01-10-2012, 22:04
Zastanawiam się od pewnego czasu, czy jest sens mówienia o bieszczadzkim jedzeniu. W Magdzie byłam kilka razy, w sezonie jadłam tam kilkakrotnie jednodaniowe, tanie obiady. Mają naprawdę dobre tradycyjne gołąbki, gołąbki z tartych kartofli, pulpeciki, bigos. Nie wiem jak jest poza sezonem. Coraz częściej łapię się na tym, że nasze bieszczadzkie restauracje, nawet te, które oceniamy bardzo pozytywnie są tylko przeciętne, tak je oceniają turyści. Ostatnio pracowałyśmy z vip, no prawie vip, byli to ważni samorządowcy i ludzie biznesu, zachwyciły ich Bieszczady, nasze walory przyrodnicze zostały odebrane mega pozytywnie, bez mała zakochali się w torfowiskach wysokich, cerkwiach, łatwych szlakach typu żółty na Wetlińską ale bardzo chłodno wypowiadali się o kuchni. Jedzenie tylko przeciętne, ani dobre, ani złe, drogie. Sama mam porównanie, za obiad w Zamościu grupa płaciła 17.50 zł, a podano nam rewelacyjną zupę z czosnkowymi grzankami, golonkę w kapuście i górę smażonych ziemniaków, herbatę. Za taki zestaw w Bieszczadach policzyliby z 50 zł.
Poza tym wszelkie krytyczne uwagi pod adresem tutejszych restauratorów są bardzo źle odbierane w Bieszczadach. W piątek doszło do awantury w Cisnej, po raz pierwszy widziałam koleżankę tak wściekłą. Grożą jej sądem koleżeńskim i interwencją w urzędzie marszałkowskim za niereklamowanie lub niedostateczne reklamowanie usług np.w Siekierezadzie. Nie właściciele ale jacyś sprzedawcy. Podobnie jest w Solinie. Podjęliśmy decyzję o skreśleniu obu miejscowości z większości programów.
Z drugiej strony jeżeli nasza pisanina na forum odnosi aż taki skutek, to powinniśmy chwalić lub ganić, może to coś zmieni w Bieszczadach. Będzie taniej, smaczniej w restauracjach.

tolek banan
02-10-2012, 13:13
Obsługa - kelnerka ,w tych bieszczadzkich knajpach też kuleje. W Starym Siole renomowanej restauracji "kelner" ręką zmiata okruszki ze stołu , a plamy po piwie i jedzeniu pozostają i taki stolik proponuje gościom ,z Zakapiorze brak możliwości zamówienia 1/2 porcji co mnie zaskoczyło.
To takie moje spostrzeżenia z pobytu w Bieszczadach. Choć czystość stolików kuleje nie tylko w Bieszczadach, ostatnio byłem w sieciowej pizzerni - totalny syf na stołach i nikt się tym za bardzo nie przejmuje.
Jak myślicie dlaczego tak jest? Może macie odmienne spostrzeżenia?

tomekpu
02-10-2012, 13:58
Nie w Bieszczadach, ale po drodze, za Krosnem, w OBI, jest bar. W tym roku 2 razy korzystałem, smacznie i nie drogo, pełny obiad od 12 czy 14 zł.

creamcheese
02-10-2012, 14:08
Jak myślicie dlaczego tak jest?
Znajomy prowadził pizzerię...pizza jak pizza, mogła być, ale.....podawano do niej najzwyklejszy ketchup.
Pytam: Wiesiu! Dlaczego nie serwujesz jakichś sosów do pizzy, przecież nawet samemu można je łatwo zrobić?
A on na to: Po co?? I tak przyjdą!!
I dlatego tak jest Tolku B.
Pozdrawiam...i myślę czy nie przenieść postu do "Historii z życia wziętych":mrgreen:

Basia Z.
02-10-2012, 15:43
Macie jakieś fatalne doświadczenia.
Jadłam w Bieszczadach w różnych miejscach i nie przypominam sobie aby było brudno. Również nigdy nie strułam się.
W "Siekierazadzie" jadłam w lipcu, jedli również uczestnicy obozu, który prowadziłam (każdy zamawiał sobie indywidualnie coś innego). Nikt nie narzekał.

Wybieram takie lokale jakie mi odpowiadają, jak jest brudno lub mi się nie podoba - to po prostu nie wchodzę.

WUKA
02-10-2012, 17:47
Z pewnością są też miejsca przereklamowane i bazujące na tym cenowo. Rozczarował mnie jeden z tego typu lokali w Wetlinie. Naprawdę nic nadzwyczajnego poza ceną dla bogatego snoba, bo nie przeciętnie zarabiającego turysty, emeryta czy studenta. Raczej takiego co objeżdża sobie okolicę wypasiona bryką niż schodzi na własnych protektorach ze szlaku. Brudu i dziadostwa nie lubię ( nie zetknęłam się z nim), ale nie szukam też czegoś co przynależy restauracjom z wyfraczonym kelnerem.

asia999
02-10-2012, 20:48
Zastanawiam się od pewnego czasu, czy jest sens mówienia o bieszczadzkim jedzeniu. (...) Coraz częściej łapię się na tym, że nasze bieszczadzkie restauracje, nawet te, które oceniamy bardzo pozytywnie są tylko przeciętne, tak je oceniają turyści. Ostatnio pracowałyśmy z vip, no prawie vip, (...) Poza tym wszelkie krytyczne uwagi pod adresem tutejszych restauratorów są bardzo źle odbierane w Bieszczadach. W piątek doszło do awantury w Cisnej, po raz pierwszy widziałam koleżankę tak wściekłą. Grożą jej sądem koleżeńskim i interwencją w urzędzie marszałkowskim za niereklamowanie lub niedostateczne reklamowanie usług np.w Siekierezadzie. Nie właściciele ale jacyś sprzedawcy. Podobnie jest w Solinie. Podjęliśmy decyzję o skreśleniu obu miejscowości z większości programów. Z drugiej strony jeżeli nasza pisanina na forum odnosi aż taki skutek, to powinniśmy chwalić lub ganić, może to coś zmieni w Bieszczadach. Będzie taniej, smaczniej w restauracjach.
Sonko - chyba jakiś tam sens tego pisania jest skoro np Basia zjadła smaczny posiłek a np ja dowiedziałam się, że warto zajrzeć do Piwniczki :). Nie wiem jak reszta forumowiczów ale ostatnią myślą, która mogłaby mnie dopaść w tym temacie jest złe samopoczucie bieszczadzkich restauratorów. Myślę, że to raczej Oni właśnie powinni dołożyć wszelkich starań, żeby klient był zadowolony a nie odwrotnie. Ten biznes chyba na tym polega właśnie a oceny - zarówno te pochlebne jak i nieco gorsze są jego nieodłącznym elementem. Np mój malutki (na pewno nie dyskredytujący ;)) przytyk do baru był skutkiem tego, że Ty chyba dwukrotnie ten bar tu poleciłaś jako doskonały. Na podstawie tego co napisałaś w ostatnim poście nie wiem już teraz czy była to Twoja opinia czy zobowiązanie służbowe...:roll: Chyba muszę się przekonać i spróbować tych gołąbków z ziemniaczkami.:wink:
Nie jestem vip-em i nie jestem tez znawcą kuchni. Generalnie lubię np gulasz angielski w bułce na połoninie. :mrgreen: Ale czasami trzeba coś zjeść "gdzieś" i ja osobiście wolę, żeby było to świeże, proste, smaczne danie niż jakiś kulinarny "wygibas" za bajońską cenę, który w dodatku jest niesmaczny. Czasami...udaje się połączyć kulinarną fantazję z dobrą ceną. I wtedy w takie miejsce wracam chętnie, chętnie wysupłuję też pieniążki bo wiem, że warto.

Sonka
03-10-2012, 11:20
Ustalmy proszę jedno. Nie jestem tu służbowo, nie reklamuję obiektów. Mówiąc wprost mam w nosie interesy tutejszych gestorów. Interesuje mnie jednak promocja ciekawych miejsc, nie ważne, czy to są fajne, ogólnodostępne szlaki, czy knajpy, gdzie można dobrze zjeść.
Na pewno służbowy ranking byłby zupełnie inny: Solina - Kaskada przy ośrodku Halicz, Myczkowce - Solina Spa, Polańczyk -Unitra. Pokrywa się tylko Rajska, Piwniczka i Dolny Smerek. W większości obiektów nie nie jadłam, w niektórych nawet nie byłam więc nic na ich temat nie mogę powiedzieć.
Motam się, jestem przewodnikiem i łapię się na tym, że bywam zupełnie inaczej traktowana jak większość klientów. Czerwony polar z emblematem przewodnik wyzwala w restauratorach "pokłady życzliwości". Przykład sprzed kilku miesięcy, byłyśmy obie z Lucy w Cisnej w bardzo popularnej knajpie. Zamówiliśmy placki po bieszczadzku, dostałyśmy coś rewelacyjnego, 4 pyszne świeżutkie placuszki ziemniaczane z przepysznym gulaszem, znakomitymi ogóreczkami małosolnymi i bukietem surówek. Po pewnym czasie byłam tam ze znajomymi, placki ziemniaczane, tego nie dało się zjeść. Mniejsza porcja, gulasz z tłuszczu, ogórek byle jaki, surówka z kapusty. Podobnie było w innej ciśniańskiej knajpie swego czasu bardzo tu chwalonej. Dosiadłam się do innej znanej przewodniczki, pani Marii, zamówiłam zupę gulaszową. Była rewelacyjna, bardzo gęsta ze świeżymi lanymi kluseczkami. Kilka dni później zamówiłam to samo, odgrzewana w mikrofali zupina, dość dobra ale nie znakomita.
Nie cierpię gulaszu, w górach lubię proziaki, chleb z morelami od Jadczyszyna i konserwę gulasz wojskowy lub lisiecką.

bartolomeo
03-10-2012, 15:58
Nie jestem tu służbowoNie dostąpiłem łaski wiary w tej kwestii.


Dolny SmerekJa mam z tym miejscem bardzo złe doświadczenia. Próbowałem trzy razy, z czego dwa razy odmówiono mi obsługi ("zaraz przyjeżdża grupa, wszystkie miejsca zajęte"), raz wydano jakieś proste danie (nie miałem możliwości wyboru, bo "zaraz przyjedzie grupa i wszystkie miejsca będą zajęte"). Odniosłem wrażenie, że turysta indywidualny nie jest tam mile widzianym gościem bo lokal jest nastawiony na obsługę grup zorganizowanych. Na szczęście w Smereku są także inne miejsca, gdzie można zjeść, i tamte dwa (Niedźwiadek i Piotr) polecam. Różnią się znacznie wystrojem (i cenami) ale oba są w swojej klasie dobre. I w obu przyjmą Was z radością nawet jak przyjedziecie samopas.

bertrand236
03-10-2012, 18:21
Jeżeli będziecie głodni to wpadnijcie do Herbaciarni w Cisnej, Polecam dobre jedzonko pyszne kawy i herbaty (nawet te, co kobyłą zalatują. długi wie co mam na myśli). Dzisiaj jadłem pyszny żurek i hryczanyki...
Pozdrawiam

Browar
03-10-2012, 21:03
No to i ja coś polecę - znakomite smażone kanie z łąk łupkowskich.Również rydze z tarnawskich jedlin są świetne.Proponuję też czosnek niedźwiedzi na wiosnę w Prełukach koło pola zbierany - doskonały do jajecznicy,a również w sałatkach wiosennych np z ostrożeni tam rosnących.Z nim nawet konserwa turystyczna smakuje niebanalnie ;)

don Enrico
03-10-2012, 22:58
(....) Generalnie lubię np gulasz angielski w bułce na połoninie. :mrgreen:(...)
ale, ale, ale .... musi to być gulasz z konsrewy jarosławskiej , żadnej innej biedrobkowej itp.
Bez tego smaku nie ma mowy o bieszczadzkich klimatach.
To jest to. (w tłumaczeniu : To je onoo)

asia999
05-10-2012, 20:49
No to dzisiaj ja serwuję :mrgreen:

i mam nadzieję, że don Enrico też otworzy swoją konserwę, bo jedna dla wszystkich nie starczy ;)

don Enrico
06-10-2012, 19:59
Och, nie Asiu ! nie dzisiaj.
W domu nie smakuje mi tak jak na szlaku, ale za tydzień ...

Jimi
09-11-2012, 22:12
ostatnio spotkałam się z bodajże łemkowskim (a na pewno bieszczadzkim) daniem - fuczki (nie reklamowane jako regionalne tylko po prostu fuczki). składniki podstawowe proste -kiszona kapusta, mąka, mleko, jaja i przyprawy -fajny pomysł

partyzant
10-11-2012, 15:35
Mam takie Bieszczadzkie miejsce gdzie jeść dają dobrze i dużo. Mają zasadę: nie oszczędzają na porcji i nie podają z mikrofali. Mają stałych klientów, którzy jadą do nich z

Wysokich Bieszczadów i z pogranicza BN. Podstawowy mankament, który ich wykańcza finansowo to ten, że są na uboczu. W jadalni przywita was drewniana huculska kapela

a na ścianach setki bieszczadzkich płaskorzezb. Teraz remontują tam dach cerkwi p.w.Świętego Mikołaja.

asia999
11-01-2013, 21:23
Przeczytałam niedawno, ze pojawił się informator "Podkarpackie smaki. Przewodnik kulinarno-turystyczny po regionie". Od razu oczywiście zapałałam wielką chęcią zapoznania się z jego treścią i postanowiłam go nabyć przy najbliższej nadarzającej się okazji...niestety :???: przeczytałam również, że przewodnik ten - jakkolwiek bezpłatny - to przeznaczony jest dla instytucji zajmujących się promocją turystyczną m.in. Bieszczadów a szerzej regionu Podkarpacia. Czy ktoś już go przeglądał? Czy jest on jednak jakoś ogólnie dostępny?

Pierogowy
11-01-2013, 23:42
Czy ktoś już go przeglądał?


hallo;

może się zdarzy okazja i...
organoleptycznie zapoznamy się z treścią, z podrozdziału "Napoje podawane na ciepło";
nie omieszkamy ;
poinformować o zaistniałym doświadczeniu;

używając pierwszej osoby w liczbie mnogiej - myślę nie tylko o sobie:mrgreen:
a ...o rycerstwie i białogłowach Resovii

asia999
12-01-2013, 15:10
Czyli dowiemy się (używając pierwszej osoby w liczbie mnogiej - myślę nie tylko o sobie a o całej zainteresowanej akurat tym tematem społeczności ForumoVii :mrgreen: ) gdzie podają najlepszego grzańca w Bieszczadach?
Pozostaje niecierpliwie czekać na relację. :-D

goł
13-01-2013, 20:16
Przeczytałam niedawno, ze pojawił się informator "[I]Podkarpackie smaki. Przewodnik kulinarno-turystyczny po regionie".

tak się złożyło, że widziałam przewodnik i powiem szczerze, że wiele miejsc mnie tam zaciekawiło, zdjęcia niektórych potraw przyprawiły o zawrót głowy :) Ogólnie rzecz biorąc to ten mini-przewodnik zbiera najważniejsze miejsca gdzie można zakosztować tradycyjnych i regionalnych potraw na Podkarpaciu. Szczerze mówiąc o wielu z nich nie miałam pojęcia, nie mówiąc o próbowaniu :)
Może by tak zacząć uprawiać turystykę kulinarną po Podkarpaciu? :)

asia999
15-01-2013, 23:02
Więc jeśli gdzieś spróbujesz tej regionalnej kuchni to podziel się wrażeniami koniecznie : )))

a czy wiesz może czy można ten przewodnik przejrzeć np w punktach informacji turystycznej?

komisaRz von Ryba
15-01-2013, 23:19
PRO CARPATHIA jak się nie mylę jest wydawcą, wiec może oni wiedza lub się podzielą wiedzą
http://www.procarpathia.pl/pl/wydawnictwa/nasze_wydawnictwa/

asia999
24-01-2013, 22:01
Na ich stronie nic akurat o tym przewodniku nie ma, ale...

Powsimorda spotkał na swej drodze dobrych ludzi ze stowarzyszenia ProCarpathia
i dostał od nich unikalne wydawnictwa o regionie , o tutejszych smakach kulinarnych
i możliwościach wykorzystania miejscowych roślinek , nie tylko kulinarnie
...jak widać dobrzy ludzie ze stowarzyszenia lubią dzielić się tym co dobre. I to jest dobra wiadomość : ))

DUCHPRZESZŁOŚCI
16-02-2013, 01:43
Po bojkowsku nie :wink:

"Cynadry to nazwa bajka
to nic innego jak jajka"


Nie znam języka bojków. Ale w moich rodzinnych stronach cynaderkami nazywano nerki zwierzęce, zaś cynadrami bycze jądra. Pamiętam taki dziwny i nieprzyjemny ceremoniał. Na przełomie lat 70-tych i 80-tych zawsze wiosną przyjeżdżał weterynarz do wsi i odbywała się publiczna kastracja młodych byczków, baranków i knurków (po stracie jaj zwanych wolcami, skopami i wieprzkami) . Schodzili okoliczni rolnicy to i gorzałka musiała być. Za zagrychę były duszone bycze jaja z jakimiś warzywami. Przed sporządzeniem potrawy coś z tych jajek wykrawano i tymi resztkami zajadały się wioskowe psy. Czy używano tylko byczych tego nie pamiętam.

DUCHPRZESZŁOŚCI
16-02-2013, 02:09
Z tego co wiem to pan Antoniszczak gotuje w cegle, prowadzi pensjonat w Cisnej.

Krzysiek Antoniszak jest jednym z nielicznych autochtonów Ciśniańskich. Jego przodkowie osiedli za czasów Franca Josefa (leżą na miejscowym cmentarzu). A pensjonacik na cześć swojego dziadka Szymona nazwał "Szymkówką". Potraw z cegły można spróbować po uprzednim się skontaktowaniu. Polecam smaczne żarełko.

partyzant
22-05-2014, 12:24
Chcę podpowiedzieć Wam, że jest taki niewielki bar w Cisnej za mostem w kierunku Dołżycy/Na Zamościu/,który mnie mile zaskoczył wieloma atrakcjami. Nie zamieniłem tam z nikim ani słowa, nawet z barmanką!...ale wszystko mi smakowało, mozna kupić mapy, książki, chyba można umówić wycieczkę i jeszcze coś takiego;

34531

cena tych smakołyków jak dla mnie za wysoka/miód 40zł/ ale nie każdy jest tak chudy w portfelu jak mua.

delux
22-05-2014, 12:49
Mam nadzieję być w połowie czerwca w Cisnej to. może..sprawdzę ten bar, u mnie w lubuskiem gdzie mieszkam i gdzie pasiek oraz pszczółek też nie brakuje,litrowy słoik miodu kupiony tydzień temu od pszczelarza kosztuje 35 zeta...i myślę że to cena optymalna:neutral:,a w Biesach wiadomo trzeba na turystach ZAROBIĆ...:cry:.

partyzant
27-07-2014, 12:30
Chcę się wytłumaczyć dlaczego nie zamieniłem w tym barze ani słowa z obsługą. To ten kolega wszystko zamówił za mnie:
35147

partyzant
27-07-2014, 12:31
Ja w tym czasie oglądałem ikony obok. Coś mi się plącze z załącznikami.

creamcheese
07-10-2014, 10:22
Czy polecacie jakąś knajpkę w Lesku? We czwartek jadę z grupą w Bieszczady i tak jakoś nam pasuje, żeby być ok. 19 w Lesku i coś podjeść.
Pozdrawiam

Recon
07-10-2014, 11:10
Jak jestem dłużej w Bieszczadach i wpadam do Leska i przychodzi ochota na posiłek to zawsze wpadam do Romy http://www.pizzaroma.pl/ i nie narzekałem nigdy.
Na deser, kawę, herbatę, lody itp. to koniecznie do Szelców do Słodkiego Domku. Można tam też na wynos kupić. Na Forum łasuchów na przysmaki tego przybytku nie brakuje.
Wymienione dwa lokale odwiedzam już hmmm... będzie ze dwie dekady. Szelców nie ominę nawet gdy przejeżdżam przez Lesko! http://szelc.eu/slodki-domek/
Smacznego ;)

creamcheese
07-10-2014, 11:26
Dzięki, popatrzyłem na Romę...ceny mają nawet niczego sobie, pewnie skorzystamy.
Pozdrawiam

bieszczadzka_tęsknota
22-10-2014, 14:02
A ja polecę "Pawła nie całkiem Świętego" w Smereku - niebo w gębie i cudownie serdeczny właściciel! :)

Slav
10-02-2015, 10:24
u mnie w lubuskiem gdzie mieszkam i gdzie pasiek oraz pszczółek też nie brakuje,litrowy słoik miodu kupiony tydzień temu od pszczelarza kosztuje 35 zeta...i myślę że to cena optymalna:neutral:,a w Biesach wiadomo trzeba na turystach ZAROBIĆ...:cry:.

Miód miodowi nie równy, inna jest cena za wielokwiat, a inna za spadź lub wrzosowy. Ważne aby miód był od pszczelarza, a nie od producenta miodu ( w sklepach mamy "miód" pochodzący z krajów UE i spoza UE - Chiny ???)

Wracając do tematu. Ja ze swojej strony polecam bar "EWA" w Ustrzykach Dolnych, dobre i tanie jedzenie (typ baru mlecznego). Czy coś podobnego cenowo i jakościowo jest w okolicach Cisnej,Lutowisk,Wołkowyi ?

diabel-1410
10-02-2015, 15:42
W Smereku jest Niedźwiadek gdzie uważam że karmią świetnie bardziej niż obficie a ceny bardzo przystępne :-) Placek po bieszczadzku inaczej mówiąc po cygańsku razem z piwem około 20 pln. Warto pamiętać że jeśli ktoś chce zjeść obiad dwudaniowy powinien zamówić pół porcji drugiego bo szkoda jedzenie marnować :-)

don Enrico
12-02-2015, 20:58
W Smereku jest Niedźwiadek gdzie uważam że karmią świetnie bardziej niż obficie a ceny bardzo przystępne(...)
Tylko dwa razy miałem okazję konsumować , ale potwierdzam spostrzeżenia Diabła, jako diabelsko prawdziwe.

lewand
12-02-2015, 21:45
Jak słyszę/czytam jedzenie i Bieszczady przypomina mi się zawsze drewniak koło "Centrum" w Ustrzykach Górnych ;)

Szkutawy
12-02-2015, 23:10
.. co do placka "po bieszczadzku" to wydaje mi się, że najlepszego to jadłem właśnie w Smereku, ale chyba to się nazywa "Smerek Dolny" OW.. przy drodze głównej... gość który serwuje trochę zakręcony i jak więcej coś się zamówi, a jeszcze kilka osób jest... to popitoli zamówienia ... nawet z sąsiednimi stolikami, chociaż dwa tylko zajęte... ale wszystko jest dobre... więc nie warto się tym przejmować... taka zgaduj zgadula, albo... co on przyniesie to nie uciecze... a co zamawiasz... to nie koniecznie musisz jeść... ja to z nim nie walczyłem tylko co przyniósł to za to płaciłem.. drugi gość jest bardziej ogarnięty, więc lepiej jeśli ktoś ma mocne preferencje, to na niego trafić... nie ma tam super luksusów, ale lubię tam się zatrzymać... ten zakręcony to ma teksty fajne na temat potraw...polecamy zupę.. taka trochę jarzynowa, a trochę pomidorowa... normalny śmiertelnik sobie myśli w czarnych scenariuszach, że to najzwyklejszy kupaż... ale to dobra zupa była ...naprawdę... albo tekst...., że niby placka po bieszczadzku nie ma, a w zasadzie to placek jest, bo można go zrobić, ale gulaszu do niego nie ma... czasami ten lokal, gdy nie ma sezonu to jest zamknięty... wtedy mnie żal ogarnia...

slawek71
17-02-2015, 21:00
Przekąsiłem ostatnio co nieco w Niedźwiadku i nie powiem będzie ale jednak Na Zamościu bardziej mi pasuje, tyle że Szynk zakluczony , mam nadzieje że nie na amen.

LoneCavalier
29-06-2015, 08:54
Czy obecnie w Dolinie Osławy i Osławicy jest miejsce, gdzie można skosztować regionalnej kuchni ukraińskiej?


Może jakaś agroturystyka lub coś zbliżonego-kameralnego prowadzona przez Ukraińców?

don Enrico
29-06-2015, 12:45
Czy obecnie w Dolinie Osławy i Osławicy jest miejsce, gdzie można skosztować regionalnej kuchni ukraińskiej?


Może jakaś agroturystyka lub coś zbliżonego-kameralnego prowadzona przez Ukraińców?
Obecnie w dolinie Osławy i Osławicy jest niewiele miejsc gdzie można zjeść cokolwiek.
Najbliżej to regionalnych potraw szukałbym w Cisnej np Pod Kudłatym Aniołem

partyzant
29-06-2015, 15:06
Smolnik nad Osławą niezawodnie leży w dolinie Osławy, trochę mniej Osławicy. Jadąc wolno przez Smolnik można zauważyć szyldy reklamujące produkty lokalne takie jak ser, chleb czy pierożki, może i inne. W lasach rośnie rydz i inny grzyb w postaci jednak surowej. Miejscowość zamieszkana jest przez ludność o różnym pochodzeniu ale na czole nie mają napisane. Według niektórych opracowań jest to jeszcze teren łemkowski, choć na watrze w Zdyni mapa mówiła mi co innego.
Podobno czasem gdy woda rozmowna rozwiąże języki można się dużo nasłuchać. Ojciec mojego znajomego był milicjantem i jako pierwszy zamieszkał w opuszczonym Smolniku. Gdy z zachodu wrócili prawowici mieszkańcy to został przez nich oskarżony, że zapieprzył dzwony bo jak wyjeżdżali dzwony jeszcze były, a gdy wrócili to już nie.

Szkutawy
03-07-2015, 00:46
... ale oprócz tego, że zapieprzył dzwony to pewnikiem na ichniejszej kuchni jakieś rarytasy gotował....

mucka38
04-07-2015, 19:47
A powiedzcie prosze , gdzie trafic na bardzo dobre fuczki ?