PDA

Zobacz pełną wersję : Czarnohora październik 2011



T.P.
12-10-2011, 19:47
p { margin-bottom: 0.21cm; }a:link { color: rgb(0, 0, 128); text-decoration: underline; } Tym razem trudno było podjąć decyzję. Małgosia preferowała ulubione Tatry, ja Izery.
Dyskusja nie trwała długo, postanowiliśmy skończyć pasmo Czarnohory namiotowo.
Zakup biletów to formalność, przejazd już nie. PKS do Lwowa, kolejny do Stanisławowa, kolejny do Krasnyka. Osiemnasta z kawałkiem odjazd do Szybene. Ostatni autobus opóźniony i przepełniony. Ani z tyłu, ani z przodu nie dało się wsiąść. Wreszcie ulitował się jeden z pijanych pasażerów i pomógł wepchnąć się do środka. Chwała mu za to.
Dojechaliśmy ciemną nocką. W sumie nie taki drobiazg, doba w podróży.


Małgosia zmęczona a tamtejszy WOPista dopytuje się o sposób przyjazdu w to miejsce. Dobrze że moje kochane szczęście stało dalej i jej potoczyste inwektywy były mało słyszalne.


Wreszcie szczęście, wyciągam czołówkę i zapychamy wzdłuż rzeczki szukając miejsca na biwak.
Odeszliśmy około dwustu metrów i qu... pada nówka czołówka.
Firma PETZL się nie szanuje. Po raz drugi padła mi ich latarka. MYO XP BELT nie jest tanią latarką i jeśli psują się dwie pod rząd źle świadczy to o producencie.


Wkurwieni, ciemno jak cholera, ale jakimś cudem znaleźliśmy kawałek płaskiego terenu i rozstawiliśmy namiot.


Rankiem humory się nam poprawiły. Piękna droga wzdłuż rzeczki, wejście na Popa Iwana w perspektywie.
https://lh3.googleusercontent.com/-ZvMTZYBUCGg/TpGbh9J2nFI/AAAAAAAAPmY/2GsTydZVJBE/s1024/CIMG2654.JPG


Latek sporo, tusza też nie taka niezauważalna, upał jak cholera ale nawet udało nam się wyprzedzić szkolną wycieczkę Ukraińców.
Po drodze zaglądam do wypaśnej chaty, może zimą kiedyś tu uda się zawitać.
https://lh6.googleusercontent.com/-BN_qe7NxTSo/TpGcJVMXdkI/AAAAAAAAPms/i_bJsBk3pwM/s1024/CIMG2668.JPG


Mijamy Jeziorko Mariczejka, olewamy chwilowo Czarną Górę aby zanocować niedaleko chyży na Połoninie Szeszorskiej.
https://lh5.googleusercontent.com/-2O_COamgO0Q/TpGcpNI_5rI/AAAAAAAAPnI/w68dso2WEW8/s1024/CIMG2687.JPG


Rano wszędzie szron, noc zimna. Ja niestety już wyjechałem przeziębiony, przeziębienie rozwijało się. Paskudny katar, gorączka, ból gardła i tak do końca wyjazdu.


Kolejny dzień to dojście do ruin schroniska gdzie zostawiliśmy w kosówce plecaki i dotarcie do obserwatorium.
https://lh6.googleusercontent.com/-SDy5kNmMug8/TpGdrW6nAKI/AAAAAAAAPoY/C0hPkcdyVuw/s1024/CIMG2741.JPG


Dotarłem również do tych skałek Did i obok Baba, tu akurat Did
https://lh6.googleusercontent.com/-40lK805qzsw/TpGeIuaKBAI/AAAAAAAAPpA/z5SJXka1FhQ/s1024/CIMG2762.JPG


i zanocowaliśmy na półce powyżej ruin schroniska. Wiało, ale widoki piękne, warto było.
Nawet udało się znaleźć trochę uschniętego drewna na ognisko.
https://lh6.googleusercontent.com/-xXFZkZr1t-8/TpGeLqnya2I/AAAAAAAAPpE/noWmt1ocHXE/s1024/CIMG2771.JPG


Kolejny etap to klasyka wzdłuż pasma Czarnohory.
Jez. Berbenieskie
https://lh4.googleusercontent.com/-ZG4eK3nlIxc/TpGeo6Z7UwI/AAAAAAAAPpk/8mMqIciIEZQ/s1024/CIMG2792.JPG


Nocleg w pobliżu Jez. Niesamowitego, piękne miejsce.
https://lh3.googleusercontent.com/-tHcqN0AXVLs/TpGezQHoPII/AAAAAAAAPpw/5mZe49Us6Ng/s1024/CIMG2803.JPG


I przez kolejne szczyty na Howerlę.
Podejście niezbyt trudne, duża ilość kruków, polatujących na wietrze, bawiących się.
https://lh3.googleusercontent.com/-eVaBwjkbczo/TpGfuiEjaXI/AAAAAAAAPqw/ZdvjGTiFqKE/s1024/CIMG2832.JPG


https://lh4.googleusercontent.com/-0fTubG-dloI/TpGf78PjmFI/AAAAAAAAPrA/bAadkF4X4E4/s1024/CIMG2843.JPG


Jedyny nocleg w domku to schron turystyczny na przełęczy Peremyczka. Czysto, miejsce na śmieci, życzliwi ludzie wspomogli mnie lekarstwami.
Ciągle zastanawialiśmy się; wejść na Petrosa czy trawersować. Ja już zdążyłem zaliczyć tę górę, Małgosia nie mogła się zdecydować. Przeważył ten widok, trzy czwarte góry we mgle.
https://lh5.googleusercontent.com/-_413qUpMVe0/TpGgP4T4QFI/AAAAAAAAPrc/c6iyspRcY0Q/s1024/CIMG2855.JPG


Idziemy drogą na wysokości ok. 1500m n.p.m. Z prawej szczyty Czarnohory Zachodniej, z lewej Menczil, (muszę go kiedyś zaliczyć) kolejne połoniny. Widoki fantastyczne, polecam tą trasę, idziemy prawie po równym, połoniny, góry po horyzont i wreszcie odpoczęliśmy też od wiatru.
https://lh5.googleusercontent.com/-CW-qYxrwegw/TpGhF_xUJxI/AAAAAAAAPsc/zMltvqt4y68/s1024/CIMG2890.JPG


Wszystko co dobre niestety się kończy. Spadamy powoli na Kwasy. Ostatni nocleg pod piękną i już kolorową buczyną w miejscu Stare Stilo. Spoglądamy na parokrotnie już zaliczane Bliźniaki.
Niestety to już koniec wycieczki. Zwinęliśmy się już w piątek, niestety przeziębienie wyprało mnie ze mnie całą ambicję.


Było pięknie. Noclegi poza jednym namiotowo. Posiłki rano i wieczorem na ognisku. Pogoda dopisała; paskudnie wiało, zimno, ale w miarę słonecznie i bez deszczu.
Biorąc pod uwagę awarię latarki, nasz poważny wiek, sporą nadwagę (moją), nadciśnienie Małgosi to myślę ze w sumie zrobiliśmy niezłą trasę.


Z jednego jeszcze się cieszę; jeszcze wszelkiej maści znakarze nie zapaprali dróg. Przyjemniej się idzie bez natrętnego podpowiadania gdzie jesteśmy, fajnie zastanowić się nad mapą, mieć satysfakcję prawidłowego wyboru trasu. Jak widać nawet tacy staruszkowie jak my nie mają z tym problemu.


Jak zwykle polecam zdjęcia z mojej galerii, większy format ładniej się prezentuje.

nemrod25
13-10-2011, 13:15
Piękna wyprawa, gratulacje!

coshoo
13-10-2011, 14:46
Fajne foty. Zazdroszczę ładnej pogody na Popie. Zawsze był w chmurach jak ja byłem :(