PDA

Zobacz pełną wersję : zimowa szata Sękowca



Nul
25-03-2003, 00:15
Hej hej,
Czas na relację z zimowego pobytu w Sękowcu – zimowego, bo było to jeszcze przed nawet kalendarzową czyli teoretyczną zmianą pory roku. Cóż, jak na wielbiciela B. miewam jakieś dziwne zwyczaje, muszę się bowiem przyznać, iż chyba pierwszy raz w życiu byłam w Bieszczadach w porze zimowej... no co ja poradzę na to, że nigdy jakoś się nie złożyło inaczej??? Teraz zresztą wpadło mi to do głowy tylko ze względu na chęć potupania sobie na nartach po różnych dzikich zakątkach. No i już wiem, ze zimowe wypady w Bieszczady (człowiek nie czuje, jak mu się rymuje) wpiszę sobie w kalendarz na stałe.

Żeby się nie rozwlekać, podzielę się w miarę zwięźle kilkoma szczegółami pobytu.
Po pierwsze, uroki zimy. W trakcie mojego pobytu popadało na nowo, trudno było w niektórych miejscach dojrzeć własne ślady sprzed 2 godzin. Czar śnieżnego krajobrazu chyba znacie, więc się rozpisywać nie będę. Dwa zdjęcia tu zamieszczę, niestety jakość nie jest rewelacyjna, ale wtedy po prostu sypało. Zdjęcia są z trasy Krywe-Hulskie. (Ha, ciekawe, czy umiem wstawiać załączniki... :))

Po drugie, narty. Owszem, w okolicach Sękowca jest gdzie powłoczyć się na „płaskich” nartach, nie przewidziałam tylko jednego – wyręby trwają, więc co i rusz kawałek drogi się okazywał zbyt rozjeżdżony, żeby się śnieg utrzymywał. Oczywiście nie dotyczy to to takiego np. grzbietu Otrytu, ale przyznam, że liczyłam nieco bardziej na relaksacyjne plątanie się po stokówkach... Udawało się to właściwie tylko krótko po opadach.

Po trzecie, a propos wyrębu właśnie. Była tu już dyskusja o smolarzach, o pracy w Bieszczadach. Przyznam że było mi jakoś głupio, kiedy przechodziłam obok takich jednych, w sąsiedztwie. No bo oni przy ciężkiej robocie, a ja tu na spacer, na narty itp. No wiem, ja w Krakowie też pracuję, tam miałam prawo wyjechać na wypoczynek, zapłaciłam, więc niby o.k., ale jednak jakoś głupio. Za to ciekawie było z nimi pogadać, a to o ich pracy, a to o tym, że misie jeszcze śpią, a to o śladach dzika. Tylko do dziś nie wiem, czy pytając mnie, czy się nie boję tak sama chodzić, mieli na myśli ewentualny strach przed ludźmi czy przed zwierzętami...

Niestety z racji braku towarzystwa (ludzkiego, bo chodziła ze mną wilczurka) nie wyprawiałam się nigdzie wysoko. Za to daleko, ot choćby do Tworylnego i z powrotem, ponad 30 km (narty); wypróbowywałam też rakiety, bo faktycznie śniegu było w lesie okrutnie dużo miejscami (z rakiet najbardziej zadowolony był... pies!). Widoczność nie była rewelacyjna, a słońce pojawiło się dopiero w ostatni dzień, więc wiekszość zdjęć wyszła smutno – biel, czerń i szarość chmur. I spokój, spokój, spokój...

Z życzeniami udanych wyjazdów dla wszystkich

Anka
30-03-2003, 11:01
Rzeczywiście ślicznie było w tym Sękowcu. Dzięki za opis wrażeń.

A jeśli chodzi o samotne wypady w góry, to spotykając samotne panie na szlaku, a tych jest sporo, zawsze mam ochotę zapytać - czy nie boją się tak same chodzić.
Ja zawsze całą rodziną. Ale pierwszy krok za mną. Pomimo wielkich obaw, nieprzespanych nocy, wyjechałam w Sudety sama z dziećmi i choć spotkałam jedynie na Śnieżniku kilka osób, po pierwszym dniu czułam się znacznie pewniej. Ale samej w Bieszczady (tzn z dziećmi, choć dużymi) to wciąż zastanawiam się czy byłby to przejaw braku rozsądku, czy właśnie rezygnacja z wyjazdu, to nadmierna ostrożność spowodowana niczym nie uzasadnionym lękiem, zbyt wybujałą wyobraźnią, nadopiekuńczością,.....
Pozdrawiam, ale jak czuć się bezpiecznie kiedy świat wokół taki pop........?

Stały Bywalec
31-03-2003, 18:32
Moje refleksje:
1. Byłaś w moim ulubionym miejscu, widziałaś najpiękniejszą dolinę świata: dolinę Krywego.
2. Łaziłem tamtędy latem też z czworonożnym przyjacielem - jamnikiem Bąblem (już nie żyjącym, w czerwcu ub. roku zjadły go wilki). Pamiętam, jak w 1999 r. Kia była jeszcze szczeniaczkiem, a "wychowywał" ją właśnie jamnik Bąbel. Jak każdy jamnik był b. zazdrosny - gryzł Kię, gdy ktoś ją pogłaskał.
3. Chodzenie po Bieszczadach samemu... No cóż, jak się nie ma z kim ? Większość osób z naszego codziennego otoczenia to turystyczni lenie. Moja żona i córka też. Dojechać gdzieś samochodem, popatrzeć - czemu nie. Ale włóczyć się po kilkanaście i więcej km ? Któż to widział ? Zejdzie z buzi makijaż, można dostać odcisków, komary lub muchy pogryzą ... Koledzy też są leniwi - najlepiej przejść się tylko ok. 5 km, a potem zasiąść do browaru.
4. Kogo się bać: ludzi czy zwierząt ? Pytanie łatwe. Odpowiedź brzmi: jeśli chodzi o niebezpieczeństwo ze strony ludzi, to Bieszczady są na pewno bezpieczniejsze niż Warszawa, zwłaszcza po zmierzchu. Przekonałem się o tym niedawno osobiście. Dotyczy to pewnie też Krakowa i in. większych miast.

Pozdrawiam i dzięki za relację z pobytu.

Bartek
01-04-2003, 18:44
Zima w Sękowcu i nie tylko... 20 styczeń 2001
http://www.sekowiec.net/sekzima.html



Wiadomość została zmieniona (01-04-03 18:49)