Zobacz pełną wersję : 6 dni w Gorganach 2012
Wojtek Pysz
05-05-2012, 20:45
Spędziliśmy 6 dni w Gorganach. Niby niedużo, ale bez schodzenia do wiosek. Na razie tylko szkic trasy. Relacja będzie nieco później. Głównie z tego powodu, iż opinie na temat przebiegu naszej wędrówki a także samych Gorganów są podzielone.
Pierwsza opinia, to taka, że dojazd jest szybki, drogi w dobrym stanie, góry łatwe orientacyjnie i przyjemne do wędrówki z komfortowymi hotelami i rozwiniętą baza turystyczną.
A druga, to taka, że stoki strome, śniegi po pas, kosodrzewina wysoka na trzy metry, wiatrołomy nie do przejścia, stoki strome i śliskie, na wezbranych potokach nie ma mostków (za to na grzbiecie nie ma wody) a na wędrowca czyhają dzikie zwierzęta.
Po ustaleniu wspólnej wersji opowiemy, jak to naprawdę było.
Tutaj mapka dokładna: http://www.ciekawe.tematy.net/2012/gorgany/Gprgany_2012_track_na_Compass.jpg
28198
don Enrico
05-05-2012, 21:22
(...)
A druga, to taka, że stoki strome, śniegi po pas, kosodrzewina wysoka na trzy metry, wiatrołomy nie do przejścia, stoki strome i śliskie, na wezbranych potokach nie ma mostków (za to na grzbiecie nie ma wody) a na wędrowca czyhają dzikie zwierzęta.
Oto odpowiedź : dlaczego nie lubię Gorganów
p.s. cieszę się że wróciliście.
Basia Z.
06-05-2012, 03:17
Po ustaleniu wspólnej wersji opowiemy, jak to naprawdę było.
Tutaj mapka dokładna: http://www.ciekawe.tematy.net/2012/gorgany/Gprgany_2012_track_na_Compass.jpg
Patrząc na mapę to niezłą trasę zrobiliście.
Podziwiam.
Ładne kółeczko. Jestem ciekawy jak wygląda teraz dawny grzbiet graniczny w okolicach Kieputy i Busztułu. Wyrżnęli już piękną ścieżkę w kosówce czy dalej dżungla?
Wojtek Pysz
06-05-2012, 18:29
Skrócony raport z wyjazdu - ekipa i trasa.
Skład ekipy (alfabetycznie): bartolomeo, Mamcia DwaChmiele, sir Bazyl i Wojtek Pysz
Dzień 1: dojazd samochodem marki „Skoda” drogą: Rzeszów – Jarosław – Korczowa - Lwów – Hodowica - Rozwadów – Stryj – Dolina - Perehińsk – Osmołoda
Dzień 2: Osmołoda – Matachów – Wysoka – Ihrowiec – biwak na przeł. Borewka
Dzień 3: przeł. Borewka – Sywula – Połonina Ruszczyna – granica słupek nr 19 – Kruhła – Koniec Gorganu – biwak na grzbiecie przy słupku nr 25
Dzień 4: słupek nr 25 – Torgan – Jawor – Hrobok – Płytka – Teresjanka – słupek nr 39 – zejście w dolinę Kieputy – nocleg w Hotelu Kieputa
Dzień 5: Hotel Kieputa – Niemiecka Przełecz – grzbiet Darów – trawers Koretwiny – biwak na przełęczy pod Popadią
Dzień 6: Popadia – Mała Popadia – Perenkie – biwak na połoninie Płyśćce
Dzień 7: Płyśćce – Grofa – Staw Grofecki – Dolina Mołody – Osmołoda
Dzień 8: powrót do Polski, tym samym pojazdem i prawie po śladach
Jestem ciekawy jak wygląda teraz dawny grzbiet graniczny w okolicach Kieputy i Busztułu. Wyrżnęli już piękną ścieżkę w kosówce czy dalej dżungla?
Ścieżka nie jest wyrżnieta, co spowodowało nasze zejście w dolinę Kieputy i zanocowanie w hotelu.
tomas pablo
06-05-2012, 19:35
fajna trasa ! pozazdrościć...
Petefijalkowski
07-05-2012, 08:11
Hehe ;) dobre z tym hotelem Kieputa, czekam na zdjecia ;) Rozwiazanie na gaszcz kosowkowy Kieputy i Berta jest jedno - 1,5m sniegu i rakiety. Czekam na zdjecia, cos czuje
ze na koncowce sniegu(czytaj po pas tam wyzej hehe) to przejscia przez kosowke mogly byc challenging. Dawaj zdjecia Wojtku ;)
P.
Mamcia DwaChmiele
07-05-2012, 09:52
https://lh5.googleusercontent.com/-SnHF1dC7mTM/T6d-unHrsMI/AAAAAAAAQno/faRdXUkDXQI/s800/KARTONEK_%252813%2529.JPG
Wojtek Pysz
07-05-2012, 19:52
Pierwszy dzień, czyli jakoś trzeba dojechać.
Zbiórka całej załogi tym razem w Jarosławiu. Jedziemy przez przejście graniczne w Korczowej. Wybór był trafny, przekroczenie granicy nie zajęło więcej, niż pół godziny. Droga przez Janów (Iwano-Frankowe) gładziutka, jak nie na Ukrainie. Za Lwowem pierwszy przystanek we wsi Hodowica, by zobaczyć zrujnowany, późnobarokowy kościół – póki jeszcze jest co zobaczyć. Następne przystanki to cmentarz w Rozwadowie, Rynek i katedra NMP w Stryju oraz bar w Rożniatowie. Za Perehińskiem droga zaczyna mocno dziurawieć, powyżej Jasienia składa się wyłącznie z dziur, poprzetykanych miejscami płatami asfaltu. Od czasu do czasu trzeba ustąpić naturalnego pierwszeństwa pędzącemu, kilkudziesięciotonowemu gruzowikowi z drewnem. W Osmołodzie szybko trafiamy do Wiktora, który jest tutaj jednoosobową grupą ratownictwa górskiego a w swoim domu wraz z żoną, Julią prowadzi schronisko.
Z pierwszego dnia niewiele, bo był mało górski.
28204 28205 28206 28207 28208
28209 28210 28211 28212
[U] Za Lwowem pierwszy przystanek we wsi Hodowica, by zobaczyć zrujnowany, późnobarokowy kościół – póki jeszcze jest co zobaczyć. ]
zarabiste miejsce!!! czemu ja o tym nie wiedzialam pare dni wczesniej... np. przedwczoraj... buuuuuu :-(
[Od czasu do czasu trzeba ustąpić naturalnego pierwszeństwa pędzącemu, kilkudziesięciotonowemu gruzowikowi z drewnem. ]
oj trzeba zawsze ustepowac pierwszenstwa... mysmy nie ustapili koparce pod Miedzyborzem i bylo duze bum ;)
Basia Z.
07-05-2012, 23:03
Widać że się "Arnika" rozwija :)
Wojtek Pysz
08-05-2012, 06:50
Drugi dzień – ruszamy w góry.
Relacja się bardzo ślimaczy, gdyż postanowiliśmy najpierw zebrać wszystkie zdjęcia, wybrać najciekawsze i ustawić chronologicznie – co w przypadku czterech różnych ciągów nazw nie jest oczywiste. Jeszcze nie ma wszystkich, ale startujemy z pierwszym dniem w górach, bo nie zdążymy przed następnym wyjazdem. Jeśli znajdzie się wśród pozostałych coś rewelacyjnego, dorzucimy w erracie.
Wstajemy o godzinie 5:00. Opuszczamy Osmołodę, wrócimy tu za 6 dni. Z jednej strony trzeba zabrać tyle ekwipunku i żywności, żeby nie brakło, z drugiej strony trzeba zostawić wszystko, co niekoniecznie potrzebne, żeby nas plecaki nie wgniotły w ziemię. Na pierwsze śniadanie mamy eleganckie kanapki ze smalcem.
Z doliny Łomnicy przechodzimy na grzbiet Sofery przez mostek wiszący. Na mostku jest coraz mniej desek a coraz więcej dziur miedzy deskami. Pierwsze kilometry prowadzą przez las. Na Matchowie otwiera się coraz szerszy widok i coraz szerzej otwierają się oczy. Przed nami pierwsze gorgańskie tysiącosiemsetniki: Wysoka i Ihrowiec. Dzień jest już długi, mamy sporo czasu. Siedzimy na szczycie nieprzyzwoicie długo, ciesząc oczy krajobrazem.
28213 28214 28215 28216
28217 28218 28219 28220
Basia Z.
08-05-2012, 07:47
Oj, tak na jedną godzinę TAM się przenieść :)
A najlepiej teleportować bez konieczności podchodzenia z plecakiem ;)
Czy ten drogowskaz to w miejscu odgałęzienia się żółtego szlaku - i czy ten żółty szlak tam rzeczywiście jest (szłam tamtędy dwa razy i nigdy go nie widziałam)
Wojtek Pysz
08-05-2012, 11:52
A było na co patrzeć. Oprócz gór śnieżnych i kamiennych były radujące oczy lepiężniki, żywce, zawilce, krokusy, wawrzynki oraz mnóstwo innych roślinek, których nazw nie miał nam kto podpowiedzieć. Na biwak schodzimy na przełęcz Borewka pod Ihrowcem.
28231 28232 28233 28234
Czy ten drogowskaz to w miejscu odgałęzienia się żółtego szlaku - i czy ten żółty szlak tam rzeczywiście jest
Ja mam talent do niezauważania żadnych szlaków; co gorsza, nawet wtedy, kiedy się mam wzdłuż nich poruszać.
Myślę, że ktoś z ekipy nie ma takich przypadłości i coś zauważył.
don Enrico
08-05-2012, 13:24
Kamienie, kamienie, kamienie, wokoło mnie - śpiewał kiedyś T. Nalepa (pewnie też był w Gorganach )
Jakoś tych kwiatków nie bardzo widzę na Waszych zdjęciach
bartolomeo
08-05-2012, 14:46
Od razu byś wszystko chciał :wink: Pooglądaj najpierw kamyki a doczekasz się i kwiatków :mrgreen:
Aleście pogru(e)chotali te góry. Nieładnie.
don Enrico czeka na kwiatki a ja czekam na jakies szalasiki, chatki i imprezy z miejscowymi :-P
Wojtek Pysz
08-05-2012, 16:43
Trzeci dzień – Sywula i granica.
Pobudka o godz. 5:00 i tak będzie do końca. Z przełęczy Borewka podchodzimy na górę Borewka, robiąc przy ostatnim potoczku śniadanie i nabierając wody na zapas. Następna góra to Łopuszna a za nią gorgańska królowa – Sywula.
28236 . 28244 . 28238
28243 . 28245 . 28239
Już od wczoraj, od Wysokiej spotykamy co chwile wzdłuż grzbietu okopy, ułożone z kamieni wały i zasieki z drutu kolczastego. Przetrwały tu 100 lat. Ile energii, zdrowia, żywności, sprzętu zużyli ci ludzie, by się wzajemnie masowo zabijać w tak pięknej okolicy.
28242 . 28240 . 28241
don Enrico czeka na kwiatki a ja czekam na jakies szalasiki, chatki i imprezy z miejscowymi :-P
Kwiatków parę jeszcze nazbieramy. Z chatek będzie tylko o hotelach. A imprezy - może to nie do wiary, ale żadni miejscowi przez cały tydzień nie chcieli do nas wyjść na grzbiet ;)
Wojtek Pysz
08-05-2012, 17:02
Z Sywuli schodzimy na połoninę Bystrą, gdzie kiedyś stało polskie schronisko. Stąd już tylko kilkaset metrów do grzbietu głównego i dawnej granicy polsko-czechosłowackej, która osiągamy przy słupku nr 19. Pierwsze kilometry wzdłuż granicy – przejście przez górki Kruhła i Jama - są wypoczynkowe.
28246 28247 28252 28248
Gorgańsko zaczyna się za słupkiem nr 21. Śnieg metrowy, z czego zapadamy się tylko na pół metra. Ścieżka w kosodrzewinie kiedyś była, ale gałęzie z lewej strony przelazły na prawo a z prawej na lewo. Niektóre kosodrzewiny śnieg przycisnął do ziemi i idzie się po nich górą. Najtrudniejsze odcinki były przy podchodzeniu na Koniec Gorganu. Nikt w takich miejscach nie wyciągał aparatu, więc nie ma dokumentacji. Ale między takimi odcinkami trafiły się też piękne płaty twardego śniegu i malownicze polanki z których śnieg już spłynął. I z takich miejsc zdjęcia mamy.
28249 28254 28250 28251 28253
Przed wieczorek dotarliśmy na polankę przy słupku nr 25. Zaznaczony na mapie Compassu budynek (na pd-wsch. od polanki) praktycznie już nie istnieje. Źródło, zaznaczone po południowej stronie grzbietu jest lekko młakowate, natomiast po północnej stronie grzbietu płynie nieznaczony na mapie piękny potok z wodospadem. Szum wodospadu słychać z daleka a czas dojścia to ok. 2 minut.
Wojtek Pysz
08-05-2012, 18:02
Czwarty dzień – poddajemy walkowerem przejście przez Busztuł.
Z polanki przy słupku 25 ruszamy na Torgan (1405), który będzie najwyższym punktem na dzisiejszej trasie. Idziemy dalej granicą. Teren jest wyjątkowo bezproblemowy, migają jedna za drugą górki: Jawor, Hrobok, Płytka i Teresjanka i kolejne słupki graniczne. Z dwóch niezależnych źródeł dowiedzieliśmy się, że na grzbiecie Kieputa – Busztuł nie ma ścieżki w kosodrzewinie i zalecane jest obejście północnym stokiem, po śniegu między kosodrzewiną a lasem. Wybieramy rozwiązanie alternatywne – ścięcie łuku granicy przez kocioł źródliskowy potoku Kieputa.
28255 28256 28257 28258
Odwrót z granicy rozpoczynamy w połowie odległości miedzy słupkami 39 i 40. Na mapie jest tu narysowana ścieżka, schodząca w dolinę. Ścieżka na początku jest, potem niknie. Zbocze staje się strome, idziemy na zachód po poziomicy. W pewnym momencie odnajdujemy zarys ścieżki – jest w odległości 50 metrów od nas; równocześnie jest to 50 metrów poniżej. Ścieżka udaje się zejść niemal na samo dno doliny i tu już definitywnie znika. Nie pozostaje nic innego, jak nawigować do potoku Kieputa w dolinie. Wybierając między wodą, krzakami a wiatrołomami stajemy wkrótce na dawnym torowisku kolejki leśnej. Kolejki już dawno nie ma, nie ma też mostu, po którym przejeżdżała przez potok. A przeprawić się trzeba na lewą stronę potoku, bo po prawej dalej nie da się iść. Zastosowane zostały dwie szkoły przechodzenia – na sucho (po pniu złamanego drzewa) i na mokro (po dnie, z butami na ramieniu). Dalsza droga odbywała się już tylko lewą stroną potoku, ale nie obeszło się bez kolejnej przeprawy przez lewy dopływ – strumień Wroniw. Tym razem tylko na mokro. Stąd powinno już być niewiele ponad kilometr od miejsca, w którym na mapie zaznaczona jest chatka – schron turystyczny.
28259 28260 28261 28262
Wojtek Pysz
08-05-2012, 18:33
Czwarty dzień c.d. - dzisiaj śpimy w hotelu.
Po dojściu okazało się, że schronisko jest już tylko stertą zniszczonych belek i połamanych płatów eternitu. Sto metrów dalej dostrzegliśmy budynek. Duży, solidny, z oknami. Z daleka wyglądał porządnie a te okna z szybami sugerowały, że nie będzie to coś dla nas. Trzeba jednak podejść i sprawdzić, ewentualnie zapytać mieszkańców o możliwość noclegu. Podejście w bezpośrednie sąsiedztwo zmieniło mocno opinie o budynku. Wokół panował bałagan. Na stercie, kilka metrów od budynku setki butelek i puszek. Drzwi zamknięte na haczyk od zewnątrz informowały, że wewnątrz nikogo nie ma. Na drzwiach ktoś nasmarował na czarno (węglem z ogniska?) napis: Готель Кепута, po naszemu Hotel Kieputa. . No to śpimy dzisiaj w hotelu! Haczyk pociągnięty palcem ustąpił.
28263 28264 28265 28266 28267
Budynek był dwukondygnacyjny o wymiarach ok. 20 x 10 m. Z obszernej sieni schody prowadziły na piętro. Na poręczy schodów i gwoździach wbitych w ścianę wisiały spodnie, koszule, peleryny i skarpetki. Jakby je tu ktoś przed chwila powiesił, żeby wyschły. Na ortalionowej kurtce błyszczała nawet świeża, mokra plama. Obie kondygnacje podzielone były na dwu lub trzyosobowe pomieszczenia. Wszystkie miały jakieś zamknięcia, niektóre nawet grube, kute sztaby. Żadne nie były zamknięte, otwarte kłódki bez kluczy wisiały na skoblach. W pokojach stały prycze z desek, wisiały brudne ubrania, walały się brudne naczynia, butelki, kawałki świec, opakowania z resztami lekarstw, pojemniki z solą. Czasem jakaś książka lub niekompletna talia kart. Trochę kartek z tajemniczymi zapiskami, liczbami. Wszystkie dotyczą prawdopodobnie dziennych urobków w kubikach. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało tak, jakby mieszkańcy gdzieś przed chwilą wyszli i za chwile mieli tu powrócić. Drugi rzut oka pozwolił zauważyć, że nikt tu nic nie ruszał od kilku miesięcy a świeża, mokra plama na kurtce to olej z piły motorowej. Robotnicy leśni, którzy tu pracowali przy zrywce i zwózce drewna wyjechali stąd jesienią a wrócą latem, gdy rozpoczną się kolejne prace. A dlaczego pozostawili wszystkie drzwi otwarte? Pewnie wiedzą, że zamknięte drzwi zachęcają do wyłamania ich, aby sprawdzić, co cennego za nimi ukryto, niszcząc je przy okazji.
28268 28269 28270 28271 28272
Mamy więc do dyspozycji dla czterech osób budynek, w którym zmieścić się ich może kilkadziesiąt. Jednak wygląd i zapach wnętrza nie zachęca do pozostania tutaj. Nieco później zauważamy, że obok stoi drugi, mniejszy, z zewnątrz gorzej wyglądający budynek. Początkowo nie rzucał się w oczy, przytłoczony wielkością „Hotelu Kieputa”. Tutaj zapachy nie były już tak intensywne, może z powodu mniejszej szczelności, może przez mniejszą ilość porozwieszanej odzieży. A dwa pomieszczenia były schludne, posprzątane, z drewnianymi pryczami i półeczkami zmajstrowanymi z desek. Wyglądało na to, że kilku leśnych postanowiło niewielkim nakładem pracy zrobić namiastkę domu na wyrębie. Te pokoje wybraliśmy sobie na nocleg.
Przed budynkiem stoi ławeczka, przy niej drewniana sztanga z ciężarami z pni drzew, oparta na krzywych podpórkach, wbitych w ziemię po obu stronach ławeczki. A więc po ciężkiej pracy w lesie ktoś miał jeszcze siłę i ochotę na ćwiczenia kulturystyczne.
Wojtek Pysz
08-05-2012, 18:59
Wieczorem rozpaliliśmy małe ognisko. Przy nim zdjęcie całej załogi.
28273
W nocy tak sobie myślałem: a co będzie, gdy tu ktoś przyjedzie? Pewnie nic. Było otwarte, nic nie psujemy, jutro śladu po nas nie zostanie. Zresztą kto i po co miałby tu przychodzić? Z najbliższej wsi idzie się tu pięć godzin a dojechać będzie można, gdy stopnieją śniegi i woda w potokach opadnie. Po powrocie do domu przyjrzałem się jednej z kartek, wiszących na ścianach. W wolnym tłumaczeniu jest tu napisane:
Dyrekcja Osmołodzkiego Państwowego Gospodarstwa Leśnego zezwala (....) na zamieszkanie w budynku byłego schroniska w rejonie Сплаї (....) w okresie od 15 lipca do 15 października 2010 r.
28274
* Сплаї (Ospłaj) to nazwa tego rejonu, fragmentu doliny Łomnicy.
* в сусідній актовою запою кімнаті – nie wiem co to znaczy, może to być określenie, które pomieszczenie przydzielono wymienionym osobom?
Czyli nawet leśni nocowali tu za pozwoleniem, a my tak na krzywy ryj ;)
Wojtek Pysz
09-05-2012, 17:05
Piąty dzień – długie popołudnie z głuszcem przy topieniu śniegu.
Wstajemy tradycyjnie o 5:00, śniadanko, woda na drogę i ruszamy na Niemiecką Przełęcz. Stamtąd monotonnym grzbietem Darowa (niebieski szlak) na przełęcz pod Koretwiną i trawersem Koretwiny, po pięknym gorganie na przełęcz pod Popadią. Na mapie jest w tej okolicy źródło i ścieżka do niego. W terenie nie widać śladów w kierunku źródła, nie szukamy go, bo metrowa warstwa śniegu może utrudnić poszukiwania. Dzisiaj sobie wody natopimy na ogniu. Zakładamy biwak w lesie, na południowym zboczu, poniżej płatów śniegu i topimy, topimy, topimy. Towarzystwa dotrzymuje nam miejscowy głuszec, który cały czas coś do nas gada, ale nie rozumiemy jego języka.
28279 28280 28282 28283
28284 28285 28286 28287
Więcej o głuszcu: http://www.youtube.com/user/nkielur/videos
Wojtek Pysz
09-05-2012, 17:55
Szósty dzień – Popadia i trochę deszczu.
Tego dnia idziemy napędzania wczorajszą wodą śniegową. Ma wystarczyć na Popadię i Parenki. Pod Małą Popadią dostaliśmy dodatkowo trochę wodnego wspomagania z góry. Na przełęczy pod Parenkami herbatka ze śniegu na Prymusie. Na Parenkach dłuższy postój i zejście na Płyśćce.
28288 28289 28290 28291
28292 28293 28294 28295
Wojtek Pysz
09-05-2012, 17:57
Planowaliśmy nocleg w schronie na Płyścach. Wczesnym popołudniem zastaliśmy tam jednak stabilnie zagospodarowana grupę, która stwierdziła, że jest ich tu już 16 osób i my się nie zmieścimy. Może i dobrze, że nas wygonili, bo towarzystwo wyglądało na jakby niepasujące do miejsca. Wróciliśmy na piękną połoninę poniżej schronu, gdzie wieczorem usypiały nas pomruki burzy, błyskawice i bębnienie deszczu na tropikach namiotów.
28298 28299 28300 28301
Wojtek Pysz
09-05-2012, 19:48
Siódmy dzień (a szósty w górach) – schodzimy do Osmołody.
Rano piękny wschód słońca. Podchodzimy na Grofę, najwyższy szczyt w grupie Popadii Z Grofy, obok Stawku Grofeckiego, już tylko w dół, aż do doliny Mołody. Stąd 10 km doliną do Osmołody. Ostatnie kilka kilometrów dwie osoby i cztery plecaki zabrał życzliwy kierowca, zwożący drewno - z własnej inicjatywy, bez „machania”.
28302 28303 28304 28305 28307 28309 28306 28308 28311 28310
Wojtek Pysz
09-05-2012, 20:06
Po drodze przystajemy na dłużej przy miejscowym sklepie, gdzie spotyka się wszystkich trzynastu turystów różnych narodowości, którzy zeszli z gór do Osmołody. Na zdjęciach nie ma naszej grupy, bo mi cenzura zdjęła. Potem idziemy do „Arniki”, zdejmujemy buty, zrzucamy plecaki, po sześciu dniach wreszcie myjemy się w ciepłej wodzie i jemy obiad z talerzy, przy stole (być może kolejność była inna).
28312 28313 28314 28315
Wojtek Pysz
09-05-2012, 20:24
Ósmy dzień – pożegnanie z Gorganami, wracamy po śladach do Polski.
28317 28318 28316 28320
Hotel Kieputa mi sie podoba najbardziej!!!! :-) moze kiedys sie uda tam zajrzec? no i gluszec oczywiscie przepiekny!! a mysmy zeszla wiosna chcieli szukac gluszcow na Polesiu.. A tu one w Gorgany sie przeniosly ;)
Petefijalkowski
09-05-2012, 21:53
A bania u Wiktora była? :):)
Wow. przeczytałem jednym tchem. Piękna wycieczka, fajnie że udało się Wam mobilizować na to wczesne wstawanie, a mnie parę lat temu też na majówce przeklinali że o 6 budzę :):)
Z tym szlakiem od słupka 40 w górę to widzę że z jednej strony ekstra bo dorwaliście ciekawe miejsce w dolinie, ale pewnie swoje przecierpieliście na chaszczowaniu co?
Parę lat temu zrobiłem podobną trasę z kolegą tyle że w drugą stronę, pogubiliśmy się na zejściu z Kieputy w kierunku słupka 40 i mocno tam około takiej polanki szukaliśmy przecinki...
Jakżeśmy uradowani byli jak dorwaliśmy słupki, masakra...
Wojtku, przepraszam wrzucę linka do moich zdjęć jeżeli się nie obrazisz.
https://picasaweb.google.com/118323237405103399592/GorganyCentralneZima2009
Ekstra. Ja miałem pomysł też na tą majówkę skoczyć w Gorgany ale skończyło się rowerowaniem na Rugii bo... nie chciało mi się tarabanić ze Szczecina tam i nazad...
Pozdrawiam, Pete
Mamcia DwaChmiele
09-05-2012, 22:38
I przeklinaliśmy i cierpieliśmy... ale warto było :)
Ale już już nie przeszkadzam, zajmuję pozycję strategiczną na końcu szeregu i czytam opowieść Wojtka
Wojtek Pysz
10-05-2012, 06:05
A bania u Wiktora była? :):)
Z tym szlakiem od słupka 40 w górę to widzę że z jednej strony ekstra bo dorwaliście ciekawe miejsce w dolinie, ale pewnie swoje przecierpieliście na chaszczowaniu co?
Bania - nie wiedziałem, że ma być, więc nie pytałem. Był za to prysznic z ciepłą wodą.
A oprócz chaszczowania było też "wodowanie" :)
Parę lat temu zrobiłem podobną trasę z kolegą tyle że w drugą stronę... przepraszam wrzucę linka do moich zdjęć jeżeli się nie obrazisz.
Nie tylko. Jeszcze się ucieszę:) I widzę, że wędrówka w warunkach, jakie nam się przytrafiły, to jak spacer do cioci na imieniny.
Ale już już nie przeszkadzam, zajmuję pozycję strategiczną na końcu szeregu i czytam opowieść Wojtka
Alo, alo, proszę pani - ja tu tylko sprzątam i właśnie skończyłem ;)
Zgodnie z kolektywnymi ustaleniami, pozbierałem zdjęcia od wszystkich, wysłałem je tu i dodałem parę słów komentarza. Na tym kończę i proszę resztę ekipy o uzupełnienia i sprostowania. Zaczynam od pierwszego uzupełnienia, czyli zdjęć nadesłanych później.
28323 28325 28324 28322
Petefijalkowski
10-05-2012, 08:18
Bania - nie wiedziałem, że ma być, więc nie pytałem. Był za to prysznic z ciepłą wodą.
A oprócz chaszczowania było też "wodowanie" :)
Bania jest w pomieszczeniu prysznica i ubikacji na dole - tam sa takie tajeeemne drzwi ;);)
P.
Wojtek Pysz
10-05-2012, 08:29
Bania jest w pomieszczeniu prysznica i ubikacji na dole - tam sa takie tajeeemne drzwi ;);)
A, tak. Były tam takie drzwi. Ale nie zaglądałem, bo nie było klamki.
krzychuprorok
10-05-2012, 09:18
Hotele, głuszce.. nie znałem Gorganów z tej strony:razz: Super wycieczka, czekam na relację ustną na rzeszowskim spotkaniu.
a ta chatka z ostatniego zdjecia to gdzie? :-)
bartolomeo
10-05-2012, 10:06
Na grzbiecie Matachów, sam początek trasy. Chatka jest zaznaczona na mapie z pierwszego postu i nasze zejście do niej też.
Na grzbiecie Matachów, sam początek trasy. Chatka jest zaznaczona na mapie z pierwszego postu i nasze zejście do niej też.
dzieki! widzialam kiedys ta chatke z daleka, ale niestety ekipa tak gnała ze nie mialam kiedys podejsc i teraz juz chyba piaty raz sie o nia pytam- bo jakos z kazdej strony wyglada inaczej ;)
[U]Stąd powinno już być niewiele ponad kilometr od miejsca, w którym na mapie zaznaczona jest chatka – schron turystyczny]
chyba mamy podobne mapy a ja na mojej cos nie widze nigdzie znaczonej chatki- schronu turystycznego. Nad potokiem Kieputa , w gornym biegu mam znaczony budynek nieopisany, tam gdzie zaczyna sie torowisko kolejki. Troche nizej sa tez na mapie budynki pracownikow lesnych, ale to tam gdzie potok Kieputa łaczy sie z drugim potokiem i jest juz opisany jako Łomnica. Sciezka z polowy odleglosci miedzy slupkiem 39 i 40 schodzi gdzies w polowie miedzy tymi dwoma grupami budynkow..
A przy tym hotelu Kieputa widzieliscie jakies slady drogi/blotnej koleiny prowadzacej od strony doliny Łomnicy? bo jak tam bywaja czasem drwale to oni zwykle z plecakiem pieszo nie chodza i drewna nie nosza na plecach... Wzdluz potoku Łomica na mapie jest znaczona tylko zanikajaca sciezka.. Ja szlam wzdluz potoku Łomnica tylko pare km za Darów i tam wciaz byla dobra droga dla gruzawikow.. Ciekawe czy ona idzie az do hotelu Kieputa? bo chyba z innej strony drwale nie maja tam chyba szansy dojechac? bo sie zastanawiam jak wyglada tam szansa na stopa letnia porą? ;)
Miejscowy
10-05-2012, 15:36
6 dni praktycznie bez piwa, wstawanie o 5-tej rano - niezły hardcore, nie znałem Was od tej strony. szacun.
I przeklinaliśmy i cierpieliśmy... ale warto było :)...
nie złą wyrypę zafundowaliście sobie .. pięknie ,to jest TO , gratuluję i zazdroszczę Wam.:mrgreen:
Wojtek dobrze to zrelacjonował ... szkoda,że nie ma więcej dni do relacji ;)
a Bubie
dzieki! widzialam kiedys ta chatke z daleka, ale niestety ekipa tak gnała ze nie mialam kiedys podejsc i teraz juz chyba piaty raz sie o nia pytam- bo jakos z kazdej strony wyglada inaczej ;....
jeden z pięciu ;) to ...
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/5176-Gorgany-w-cztery-czerwcowe-dni...2009/page2
ps. widzę ,że pokrycie dachu naprawili .
bartolomeo
10-05-2012, 21:13
proszę resztę ekipy o uzupełnieniaTo ja dodam jeden detal z kościoła w Stryju. Kornela jednego w okolicach forumowych mamy, może szanowny papa przekaże mu pozdrowienia :wink:
28329
sir Bazyl
10-05-2012, 21:45
A ja dorzucę jeszcze parę zdjęć z górskiej wędrówki:
28330
28331
28332
o ptaszek super chyba go nie zjedliście:))
ale wam zazdroszcze tego gluszca... a on nie uciekal przed wami ze takie fotki z bliska?? a moze byl wypchany?? ;)
Wojtek Pysz
11-05-2012, 04:40
ale wam zazdroszcze tego gluszca... a on nie uciekal przed wami ze takie fotki z bliska?? a moze byl wypchany?? ;)
Był wypchany nawet dwa razy: raz przez Bazyla, nogą, jak mu chciał obiektyw podziobać; drugi raz przez Mamcię (nie pamiętam, czym), jak się do niej zbyt ostro zalecał ;)
Ostro!
Ale serio nie uciekał???
w sumie dlaczego?myślałam, że one są bardzo płochliwe.
Petefijalkowski
11-05-2012, 09:43
moze mial wscieklizne.....
Wojtek Pysz
11-05-2012, 09:58
Ale serio nie uciekał??? w sumie dlaczego?myślałam, że one są bardzo płochliwe.
W pewnej fazie tokownia głuszec nie reaguje na bodźce zewnętrzne. Mówiono, że ptak "głuchnie", stąd nazwa. Było to dawniej wykorzystywane do podchodzenia na bliskie odległości i łapania ich.
moze mial wscieklizne.....
Nie wściekał się, sympatyczny był :)
Mamcia DwaChmiele
11-05-2012, 10:40
Obydwoje z Bazylem zaobserwowaliśmy, że bardziej niż ludźmi, był zainteresowany aparatami. Moim zdaniem przyciągał go dźwięk migawki - w pewnym stopniu przypominał "klekot" głuszca, który słychać na filmikach i ilekroć robiłam zdjęcie, ptaszysko było mną jakby bardziej zainteresowane. Bazyl twierdzi, że nasz nowy kolega mógł mieć osobowość narcystyczną i odczuwać przyjemność z przyglądania się swojemu odbiciu w obiektywie ;)
Tak czy inaczej, naprawdę się nas nie bał i nie uciekał.
Z tego co widzę, nikt nie napisał jak my w ogóle go znaleźliśmy... bo to on znalazł nas.
Czwarty dzień wędrówki był dla mnie najgorszy. Celowo nie używam liczby mnogiej, bo panowie szli jak czołgi, w ogóle nie zważając na wiatrołomy, lejące się z nieba słońce, 20-30 kilo na plecach i niedobór wody w organiźmie. Oprócz ogólnego zmęczenia wywołanego trzema intensywnymi dniami wędrówki w spiekocie, bolały jeszcze stopy, nie przyzwyczajone do takiego obciążenia.
Przyszedł jednak moment, około godziny 15, kiedy i oni zadali sobie pytanie o sens dalszej wędrówki tego dnia. Postanowiliśmy zrobić dłuższą przerwę na posiłek i rozważenie, czy wchodzimy na Popadię, czy wrzucamy na luz i zbieramy siły na następny dzień. Decyzja odwlekała się z chwili na chwilę. Nikt chyba nie chciał przyznać się do tego że jest zmęczony i woli odpocząć niż iść dalej. Bartolomeo pałaszował zupkę, Bazyl kroił cebulę, ja postanowiłam się zdrzemnąć, a Wojtek... Wojtek poszedł na spacer po okolicy. Tak, wtedy utwierdziłam się w przekonaniu, że ten człowiek w ogóle się nie męczy. Nie wiem ile minęło, może 20 minut, może 30. Obudził mnie radosny komunikat Wojtka: "GOŚCIA WAM PROWADZĘ! Zobaczcie, coś takiego dużego za mną idzie i cały czas coś do mnie mówi ale ja nie rozumiem" i naszym oczom ukazała się wielka czarna kura, w dodatku rzeczywiście strasznie rozgadana. Bazy złapał aparat, jednym susem wskoczył w krzaki i tyle go widzieliśmy. Bartek dalej pałaszował zupkę, a ja wróciłam do leniuchowania. Tak oto ptaszysko podjęło za nas decyzję - bez Bazyla przecież nie mogliśmy iść dalej :)
(...)
Czwarty dzień wędrówki był dla mnie najgorszy. Celowo nie używam liczby mnogiej, bo panowie szli jak czołgi, w ogóle nie zważając na wiatrołomy, lejące się z nieba słońce, 20-30 kilo na plecach i niedobór wody w organiźmie. Oprócz ogólnego zmęczenia wywołanego trzema intensywnymi dniami wędrówki w spiekocie, bolały jeszcze stopy, nie przyzwyczajone do takiego obciążenia.
Przyszedł jednak moment, około godziny 15, kiedy i oni zadali sobie pytanie o sens dalszej wędrówki tego dnia. Postanowiliśmy zrobić dłuższą przerwę na posiłek i rozważenie, czy wchodzimy na Popadię, czy wrzucamy na luz i zbieramy siły na następny dzień. Decyzja odwlekała się z chwili na chwilę. Nikt chyba nie chciał przyznać się do tego że jest zmęczony i woli odpocząć niż iść dalej. Bartolomeo pałaszował zupkę, Bazyl kroił cebulę, ja postanowiłam się zdrzemnąć, a Wojtek... Wojtek poszedł na spacer po okolicy. Tak, wtedy utwierdziłam się w przekonaniu, że ten człowiek w ogóle się nie męczy. Nie wiem ile minęło, może 20 minut, może 30. Obudził mnie radosny komunikat Wojtka: "GOŚCIA WAM PROWADZĘ! Zobaczcie, coś takiego dużego za mną idzie i cały czas coś do mnie mówi ale ja nie rozumiem" i naszym oczom ukazała się wielka czarna kura, w dodatku rzeczywiście strasznie rozgadana. Bazy złapał aparat, jednym susem wskoczył w krzaki i tyle go widzieliśmy. Bartek dalej pałaszował zupkę, a ja wróciłam do leniuchowania. Tak oto ptaszysko podjęło za nas decyzję - bez Bazyla przecież nie mogliśmy iść dalej :)
Genialne.
Potwierdzam - Wojtek to alien.
Zazdroszczę wam tej kury, oj zazdroszczę.
bartolomeo
11-05-2012, 22:40
Bartolomeo pałaszował zupkęZiemniaczki.
Bartek dalej pałaszował zupkęZiemniaczki, kurka wodna! :wink:
marmota_m
11-05-2012, 22:58
Ziemniaczki, kurka wodna! :wink:
ziemniaczki z kurką i to wodną - no nieźle się Wam powodziło na tym górowym majowaniu ;) A poważnie - tego ptasiora zazdroszczę - przystojniak niezły. A po relacji znów zamarzyły mi się Gorgany - tylko albo z full śniegiem, albo całkiem bez... Motywacja do zrobienia paszportu...
maciejka
12-05-2012, 15:47
Tak...zapewne było pięknie i strasznie zarazem, ale najważniejsze, że wrócili, bo cała wyprawa przypomina mi pewien film grozy - „Piknik pod wiszącą skałą”. Uczestnicy byli skrajnie odwodnieni i wymęczeni, zaś ich wspomnienia pozostały mgliste. Niektórym wydawało się, że niosą plecak ważący 20 a nawet 30kg, innym zaś, że nieśli ledwie ¼ tego ciężaru. Wojtek ze zmęczenia nie mógł usiąść, Mamcia straciła pion razem z poczuciem czasu, Bazyl ćwiartował cebulę, żeby usprawiedliwić łzy cieknące po brudnych spodniach. Bartolomeo zaś, stracił poczucie rzeczywistości i głuchy na wszystko wywijał łyżką. Czy jadł i co jadł pozostanie tajemnicą. Mamcia twierdzi, że była to zupka, Bartolomeo idzie w zaparte, że ziemniaczki, po czym szelmowsko puszcza oko, że była to jednak kurka wodna. Tu historia staje się jeszcze bardziej zagmatwana, bo za Wojtkiem COŚ przyszło do obozu, ale wersje wędrowców są różne:
Obudził mnie radosny komunikat Wojtka: "GOŚCIA WAM PROWADZĘ! Zobaczcie, coś takiego dużego za mną idzie i cały czas coś do mnie mówi ale ja nie rozumiem"
i naszym oczom ukazała się wielka czarna kura
To był kogut.
To COŚ przybierało wiele postaci, mamiło i zwodziło...
Nie dowiemy czy atakowało czy było atakowane...
Był wypchany nawet dwa razy: raz przez Bazyla, nogą, jak mu chciał obiektyw podziobać; drugi raz przez Mamcię (nie pamiętam, czym), jak się do niej zbyt ostro zalecał ;)
ptaszysko było mną jakby bardziej zainteresowane.
Bazyl twierdzi, że nasz nowy kolega mógł mieć osobowość narcystyczną
Tak czy inaczej, naprawdę się nas nie bał i nie uciekał.
Nie wściekał się, sympatyczny był :)
Z tego co widzę, nikt nie napisał jak my w ogóle go znaleźliśmy... bo to on znalazł nas.
Tak oto ptaszysko podjęło za nas decyzję (...)
Naprawdę, cieszę się, że znów widzę na łonie forum całą ekipę w szczytowej formie: modów, eksperta i kronikarza:-P
Wojtek Pysz
13-05-2012, 20:24
Tu historia staje się jeszcze bardziej zagmatwana ...
O, widzę, że nadawałabyś się na komisarza śledczego do spraw niemożliwych do rozwiązania ;)
A przy tym hotelu Kieputa widzieliscie jakies slady drogi/blotnej koleiny prowadzacej od strony doliny Łomnicy? bo jak tam bywaja czasem drwale to oni zwykle z plecakiem pieszo nie chodza i drewna nie nosza na plecach...
Tak, na parking przed hotelem prowadzi droga. O tej porze roku miała ona postać dwóch równoległych, zatartych kolein i wygniecionych, ubiegłorocznych traw. I przychodziła z dołu, z dolin. Jak wygląda niżej, nie wiadomo, bo poszliśmy w górę.
A drwale, co zwykle nie chodzą, tutaj mogą być niezwykli ;) A w sezonie to wszystkie miejsca w hotelu mogą być zarezerwowane ;)
A w sezonie to wszystkie miejsca w hotelu mogą być zarezerwowane ;)
juz raz nam drwale odstepowali swoje lozka wiec jestem dobrej mysli ;) w razie czego namiot zawsze jedzie z nami..
Pamiętam ten hotel sprzed 4 lat jak próbowaliśmy zrobić podobne obejście Busztuła tylko w drugą stronę z Niemieckiej Polany. Był to październik i krzątało się koło niego kilku podchmielonych miejscowych zapewne drwali. Generalnie fajna trasa i wam zazdroszczę chociaż już ją przechodziłem łącznie z dżunglą kosówkową Busztuła :)
Wojtek Pysz
15-05-2012, 20:47
Ostrzeżenie dla jadących do Osmołody nietypowymi drogami - tutaj już nie ma mostu na Łomnicy.
http://ciekawe.tematy.net/2012/gorgany/Mapki/slides/Pereginsk_m.jpg
Pierogowy
16-05-2012, 00:45
hallo,
PANI I PANOWIE
ŚWIETNA ROBOTA !!!
wędrówka plus reminiscencje !
brawo :))
witam
Czy możecie coś więcej powiedzieć o samym dojeździe tzn. czy jakość drug jest tragiczna czy gorzej itp. ? gdzie zostawialiście auto
bartolomeo
31-05-2012, 08:02
Do Stryja droga bardzo dobra, potem im bliżej Osmołody tym gorzej. Końcówka (mniej więcej to co na mapie kilka postów wyżej) tragiczna. Auto zostawiliśmy w Osmołodzie w Arnice, tam gdzie nocowaliśmy przed wyjściem w góry i po powrocie.
Dziękuje ślicznie. Super trasa i relacja
Czwarty dzień – poddajemy walkowerem przejście przez Busztuł.
Z dwóch niezależnych źródeł dowiedzieliśmy się, że na grzbiecie Kieputa – Busztuł nie ma ścieżki w kosodrzewinie
Właśnie wróciłem z częściowego przejścia tego grzbietu. Szedłem od Niemieckiej Polany przez Probitę na Busztuł i dalej na Wielką Kieputę. Niestety pogoda (burzowo!!) i brak czasu spowodowały konieczność zejścia przy słupku 44 do doliny, do Ruskiej Mokrej.
Szlak na 500 m przed Busztułem jest całkiem znośny, dopiero końcówka daje nieco w kość. Zejście z Busztuła stsukowo dobre i czytelne, natomiast schody z kosówką zaczynają się przy podejściu i zejściu z Wielkiej Kieputy. Szlak/słupki są w dole widoczne, natomiast kosówka mocno utrudnia przejście.
Pozdrawiam
Szymon
don Enrico
10-07-2012, 22:16
Szymu ! witamy na forum (to taki pogański zwyczaj)
Cześć. Planuję pokonać podobną trasę. Będę w Gorganach po raz pierwszy. Czy nie było problemu z wodą na waszej trasie? Trzeba było się zaopatrywać w większe ilości wody czy spokojnie każdego dnia był dostęp do strumienia?
bartolomeo
13-07-2012, 16:37
Trzeba było się zaopatrywać w większe ilości wody czy spokojnie każdego dnia był dostęp do strumienia?Bywało, że topiliśmy śnieg. Latem śniegu najczęściej brakuje, strumienie też mogą prowadzić mniej wody, mimo to wydaje mi się, że raz dziennie wodę powinieneś mieć w zasięgu (czasem kosztem zejścia z grzbietu, być może nawet głęboko w dolinę).
brr
?
Dzięki. to brr - wysłałem wiadomość i poszła dawa razy
Cześć. Planuję pokonać podobną trasę. Będę w Gorganach po raz pierwszy. Czy nie było problemu z wodą na waszej trasie? Trzeba było się zaopatrywać w większe ilości wody czy spokojnie każdego dnia był dostęp do strumienia?
Nie znam Twojego doświadczenia górskiego i obycia w nim, ale na pierwszy raz spotkanie z Gorganami proponowałbym bardziej przystępne szlaki (te wytyczone). Wcale nie brzydsze, a równie atrakcyjne, a przede wszystkim dadzą Ci odpowiedź czy i jak się czujesz w tych górach.
Szymon
Ale przecież większość tej trasy to wytyczonymi szlakami wiedzie - jedynie od poł. Bystrej do Niemieckiej Polany wzdłuż słupków granicznych co też niejako jest szlakiem. Chyba że coś nie tak widzę. Ogólnie nie upieram się na taką trasę, chodzi o to że mam tydzień - czyli 5-6 dni w górach i ma być pętla Osmołoda-Osmołoda. A chyba taka trasa jest najmardziej optymalna. Ale jeśli możecie coś doradzić lepszego to czekam na propozycje
Mamcia DwaChmiele
16-07-2012, 12:59
5-6 dni w górach i ma być pętla Osmołoda-Osmołoda
Osoby, które spotkaliśmy na tzw. szlaku, podzieliły sobie to na dwie pętle: Osmołoda-Osmołoda-Osmołoda i powiem szczerze, że gdybym jeszcze raz miała robić tę trasę, to chyba wybrałabym tą właśnie opcję.
Osoby, które spotkaliśmy na tzw. szlaku, podzieliły sobie to na dwie pętle: Osmołoda-Osmołoda-Osmołoda i powiem szczerze, że gdybym jeszcze raz miała robić tę trasę, to chyba wybrałabym tą właśnie opcję.
Chodzi ci o trasę Osmołoda-Sywula-Osmołoda i potem wejście na Pietros-Grofa i powrót do Osmołody?
Ok. Plan jest taki: Osmołoda-(Sywula)-Bystrzyca, potem powrót do Osmołoda (szlakiem południowym), a potem pętla przez Popadię i Pietrosa.
Mam jeszcze pytanie do tych co bywają w Gorganach - jakich temperatur nocą można się spodziewać w sierpniu?
Wędrowiec
25-07-2012, 12:40
Piękna wyprawa, gratuluję :)
Wtrącę się w temacie głuszca - jednoznacznej odpowiedzi na takie zachowanie samców nie ma. Badacze i obserwatorzy tego gatunku przychylają się do teorii, iż takie zachowanie jest charakterystyczne dla osobników reprezentujących populacje wymierające na danym obszarze. Silnie terytorialne samce "naładowane" testosteronem mają wrodzoną potrzebę konkurowania i w przypadku braku osobników z ich gatunku, czepiają się innych obiektów - aparatów, samochodów a także ludzi. Na pewno nie ma to nic wspólnego z głuchnięciem podczas tokowania :)
No i plany szybko sie pozmieniały. Sposób dostania się w Gorgany musiał ulec zmianie, skład oraz trasa również. W związku z tym mam do znawców pytanie:
Plan jest taki aby zacząć trasę od niebieskiego szlaku w miejscowości Vyskhiv (lub czerwony poniżej Vyskhiv, na przełęczy toruńskiej) i udać się szlakiem czerwonym do Osmołody. Czy dobrze zakładam że na ten odcinek trzeba ok 3 dni? A potem wejść na Sywulę i powrót do Osmołody luba do Bytrzycy, to juz zależy od sytuacji.
Czy jechał ktoś autobusem ze lwowa do w kierunku Torunia przez ten Vyskhiv? Znalazłem na bus.com.ua autobus odjeżdżający o 10:45 ze Lwowa, jednak mam problem z tłumaczeniem (nie znam UA). Link z rozkładem http://bus.com.ua/cgi-bin/bus-order?b=460800&r=1017 i do tego też mam pytanie: co to jest "Lwów 8" i "Lwów AB" i czy ten autobus jeździ codziennie? Kolejny autobus http://bus.com.ua/cgi-bin/bus-order?b=460100&r=20 tylko tak samo, w jakie dni to jedzie?
Jeśli ktoś może pomóc to czekam na rozjaśnienie
Acha. I czy jadąc tym autobusem bez problemu kierowca wyrzuci turystę na przeł. toruńskiej jeśli tam nie ma przystanku?
don Enrico
31-07-2012, 11:57
Co to jest ten Vyskhiv?
Czy to może chodzi o Wyszków ? zwany przez miejscowych Ви́шків
Tak, chodzi o Wyszków - ukr. ВИШКІВ, brałem nazwe z mapy, czyli Vyskhiv
o wow, jaki ten świat mały :) trzeba było się aż w Osmołodzie spotkać, przy kwasie chlebowym i nie tylko! :) Pogoda faktycznie dopisała i widoki zacne :) Super relacja!
bartolomeo
29-11-2012, 16:32
Bo nie ma jak magazin w Osmołodzie, każdy to powie :mrgreen: A skoro udało się tam, to może uda się nam spotkać na miejscu? Spotkanie klubowe już się szykuje (chyba?), wybieraj zdjęcia na pokaz w najbliższy wtorek!
Witam, tak czytam właśnie tą relację, a że wybieram się w te wakacje wraz z rodziną na ten sam szlak (czerwony) to mam kilka pytań praktycznych dla znawców:
- Jak dojechać transportem publicznym z Lwowa do Osmołody? We Lwowie będę ok. południa, może o 13:00. Do IF jest pociąg o 15:57 gdzie dotrę na 18:45. I co dalej?
- W Osmołodzie czytam, iż jest fajny magazin więc z prowiantem nie powinno być problemy, z noclegiem pewnie też, potwierdzacie?
- Dalej chcemy pójść czerwonym szlakiem na Sywulię by zejść w Rafajłowej. Biwak na przełęczy Borewka, jest tam woda?
- Mi jeden nocleg wypadnie pewnie też przed Igrowcem (idę z żoną, a ona wolno chodzi). Na mapie mam zaznaczoną wiatę w pobliżu miejsca o nazwie Załomy (ok. 1500m). Ma tam być poza wiatą także oczko wodne ale czy jest woda zdatna do picia i da się tam spać choćby w namiocie?
- Ostatni nocleg w Gorganach przewiduję na przełęczy tuż za Małą Sywulią. Są tam zaznaczone ruiny jakiegoś schroniska. I to samo pytanie o warunki biwakowe, wodę itd.
- Zejście do Rafajłowej nie powinno sprawić już problemu ale jeśli znacie jakieś to napiszcie. Może odpuszczę nocleg koło ruin i zejdę niżej, są tam po drodze jakieś bacówki, może przy nich?
Inna opcja jest dojazd do Starej Huty, jak tam dotrzeć z IF? Ten wariant rozważam ze względu na dostępność wody w rej. przełęczy Kuzmienieckiej i ewentualnego tam noclegu. Chodzi głównie o sposób dojazdu do tej Starej Huty.
krzychuprorok
06-07-2013, 08:32
- Jak dojechać transportem publicznym z Lwowa do Osmołody? We Lwowie będę ok. południa, może o 13:00. Do IF jest pociąg o 15:57 gdzie dotrę na 18:45. I co dalej?
Dalej nic, bo będzie zdecydowanie za późno. Kiedyś ostatni autobus z Kałusza do Osmołody był o 18.15, ale nie wiem czy jeszcze jeździ. Wcześniejszy jest o 14.30, więc lepiej, żebyś się wstawił na tą godzinę na dworcu w Kałuszu. Może lepszy będziesz miał dojazd do Starej Huty...
Wojtek Pysz
06-07-2013, 08:35
> Jak dojechać transportem publicznym z Lwowa do Osmołody? We Lwowie będę ok. południa, może o 13:00. Do IF jest pociąg o 15:57 gdzie dotrę na 18:45. I co dalej?
Ze Stanisławowa trzeba dotrzeć do Kałusza. Stamtąd jeżdżą "kursowe" marszrutki do Osmołody. Ostatni oficjalny kurs był ok godz. 14:30. Wieczorem nic oficjalnego nie jeździło, można wynająć jakąś Ładę na miejscu.
> W Osmołodzie czytam, iż jest fajny magazin więc z prowiantem nie powinno być problemy, z noclegiem pewnie też, potwierdzacie?
Zakupy możliwe o każdej porze, choć wybór skromny. Standardowe spanie to Wiktor, czyli "Arnika", domek ojca Wiktora, pole namiotowe obok Arniki lub pole biwakowe publiczne. Lub inny kawałek płaskiego terenu:) U Wiktora w Arnice można też smacznie zjeść. Wyboru nie ma, bo je sie to, co akurat dzisiaj gotowali, ale gotowali smacznie.
>Dalej chcemy pójść czerwonym szlakiem na Sywulię by zejść w Rafajłowej. Biwak na przełęczy Borewka, jest tam woda?
Tak, woda jest w odległości rzutu kamieniem.
> Mi jeden nocleg wypadnie pewnie też przed Igrowcem (idę z żoną, a ona wolno chodzi). Na mapie mam zaznaczoną wiatę w pobliżu miejsca o nazwie Załomy (ok. 1500m). Ma tam być poza wiatą także oczko wodne ale czy jest woda zdatna do picia i da się tam spać choćby w namiocie?
To jest tzw. chatka pod Matachowem. Woda do picia w pobliżu jest. A to chatka i jej wnętrze:
32224 . 32223
> Ostatni nocleg w Gorganach przewiduję na przełęczy tuż za Małą Sywulią. Są tam zaznaczone ruiny jakiegoś schroniska. I to samo pytanie o warunki biwakowe, wodę itd.
Ruiny to Połonina Bystra, łącząca się z Połoniną Ruszczyna. Miejsce piękne, ale bywa zaśmiecone. W sezonie zawsze spotkasz tu kilka namiotów. Ale zmieści się kilkaset, więc tłoku nie ma. Dobra woda poniżej ruin schroniska.
> Zejście do Rafajłowej nie powinno sprawić już problemu ale jeśli znacie jakieś to napiszcie. Może odpuszczę nocleg koło ruin i zejdę niżej, są tam po drodze jakieś bacówki, może przy nich?
Do Rafajłowej zejdziesz spokojnie, choćbyś spał do południa. A to miejsce koło ruin.
32225
> Inna opcja jest dojazd do Starej Huty, jak tam dotrzeć z IF? Ten wariant rozważam ze względu na dostępność wody w rej. przełęczy Kuzmienieckiej i ewentualnego tam noclegu. Chodzi głównie o sposób dojazdu do tej Starej Huty.
W Starej Hucie nie byłem. Może w tym roku nadrobię zaległości:)?
Pięknie ci dziękuję, te info na pewno się przyda. Niestety przeliczyłem dni wyjazdu i okazuje się, że muszę z czegoś zrezygnować i prawdopodobnie będzie to właśnie ten odcinek Gorganów, szkoda bo fajne miejsce i zależało mi na nim bo w Gorganach nigdy nie byłem.
Innym (awaryjnym) wariantem liźnięcia Gorganów było przejście doliną Czarnej Cisy na przełęcz Okole (nocleg) i dalej na Wielką Bratkowską. Właśnie z racji małej ilości dni poświęconych dla Gorganów wariantem jest zejście przez Czarna Klewę do Czarnej Cisy (Jasiny). I tu pytanie, jak wygląda odcinek W. Bratkowska=>Czarna Klewa=>Czarna Cisa? Jakąś wodę na grzbiecie spotkam w dogodnym miejscu na biwak, trudności orientacyjne (bo wg mapy jest to odcinek nieoznakowany)?
"...przejście doliną Czarnej Cisy na przełęcz Okole (nocleg)..."
Długa i monotonna droga doliną.
I tu pytanie, jak wygląda odcinek W. Bratkowska=>Czarna Klewa=>Czarna Cisa? Jakąś wodę na grzbiecie spotkam w dogodnym miejscu na biwak, trudności orientacyjne (bo wg mapy jest to odcinek nieoznakowany)?
Z Bratkowskiej przez Czarną Klewę szedłem 10 lat temu więc świeżych informacji nie mam ale napiszę co pamiętam. Spaliśmy za Bratkowską Małą (idąc od Bratkowskiej) na samym grzbiecie:
http://s1.bild.me/bilder/260513/2385759103-po__onina-Czarna.jpg
Zaraz obok było źródełko. Im dalej w stronę Czarnej Klewy tym więcej kosówki aż w końcu było niezłe przedzieranie. Być może coś się zmieniło i wycięto ścieżkę ale nie liczyłbym na to bardzo. O zejściu do Czarnej Cisy nic nie napiszę bo nie szedłem.
OK, dzięki. Jako że będę chodził z familią to przedzieranie się na żywca przez kosówę odpada. Ważne info mi podpowiedziałeś, nie zaryzykuję, dzięki.
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.