PDA

Zobacz pełną wersję : Bajery w górach - co potrzebne a co nie



Jimi
05-08-2012, 00:15
Zabierzemy ze sobą mapy, a nawet będziemy mieli GPSa

-jak na harcerzy przystało -weźcie kompas a nie jakieś giepeesy:)


W co należy się wyposażyć? Mam na myśli rzeczy must-have, coś bez czego ani rusz. Porady odnośnie rzeczy oczywistych są również mile widziane.

Latarka (najlepiej czołówka), mapa, kompas, kubek stalowy, drobna apteczka, igła nitka, nóż, coś nieprzemakalnego w razie deszczu -to w zasadzie moje stałe wyposażenie tzw niezbędne.

Wojtek Pysz
05-08-2012, 10:02
-jak na harcerzy przystało -weźcie kompas a nie jakieś giepeesy:)
Ciekawostką jest dawanie takich porad, korzystając z komputera podłączonego do Internetu. A może ten uśmieszek na końcu zdania objaśnia intencję autorki?

Ja myślę, że najlepiej to bez kompasa:)
Niech harcerz się patrzy, po której stronie mech rośnie na drzewa, gdzie mrówki mrowiska robią albo ptaszki gniazdka. Można też skorzystać z ciał niebieskich, takiej gwiazdy polarnej na przykład. A jeśli harcerz nie chce czekać, aż się pokaże gwiazda, może sobie wbić patyczek w ziemię i ten patyczek mu w południe pokaże północ (jeśli akurat jest w Londynie lub okolicy). Skąd harcerz ma widzieć, kiedy jest południe, opowiem następnym razem. O innej porze dnia patyczek również mógłby posłużyć do wyznaczenia kierunków, ale trzeba mieć dodatkowo zegarek. A harcerz nie powinien nosić zegarka, bo to obciach.
Nie da się zatrzymać dawności „siłom”. W niektórych regionach Polski jeszcze 100 lat temu zboże żęto sierpem (http://ciekawe.tematy.net/2012/img/sierp.jpg), bo użycie do tego celu kosy było profanacją zboża.

Jimi
05-08-2012, 10:29
Wojtek: "Ciekawostką jest dawanie takich porad, korzystając z komputera podłączonego do Internetu. A może ten uśmieszek na końcu zdania objaśnia intencję autorki?"

Nie za za bardzo rozumiem jaka jest tu zależność między komputerem a giepeesem:) Na komputerze nie sprawdzam trasy. Ja w górach orientuje się mapą i kompasem, raczej stronię od wszelkich nowinek turystycznych typu gps, kijki i inne bajery, dlatego zachęcam harcerzy do tradycyjnych sposobów orientacji w terenie:) A jeśli tak jak mówisz -tradycja to rzecz względna, to harcerze kojarzą mi się z survivalowym podejściem do wędrówki.

W niektórych regionach Polski jeszcze 100 lat temu zboże żęto sierpem (http://ciekawe.tematy.net/2012/img/sierp.jpg), bo użycie do tego celu kosy było profanacją zboża.

Nasunął mi się na myśl piękny polski film -Konopielka

Wojtek Pysz
05-08-2012, 15:10
Nie za za bardzo rozumiem jaka jest tu zależność między komputerem a giepeesem:)
Komputer włączony do sieci Internet oraz odbiornik GPS połączony z zespołem satelitów to podobne wynalazki. Składają się ze skomplikowanych systemów sprzętowo-łącznościowo-programowych oraz niewielkiego urządzenia, które ma w rękach człowiek i w nieskomplikowany sposób posługuje się nim.

Korzystając z Internetu, komunikujesz się z ludźmi, czytasz wiadomości, opowiadasz o swoich wędrówkach, pokazujesz zdjęcia, pochodzące z naszpikowanego elektroniką aparatu. Przypuszczam także, że jeździsz autobusem (zamiast przemieszczać się pieszo lub konno), jedzenie kupujesz w sklepie (zamiast polować, uprawiać i zbierać) a ubierasz się w wytwory przemysłu (zamiast sobie prząść lub tkać). Przy okazji sierpa, nasunął Ci się na myśl film, a nie książka Edwarda Redlińskiego. Nie jesteś więc taka ortodoksyjna, jaką byś być chciała.

Bo nie da się zatrzymać dawności, te diabelskie wynalazki doganiają nas i wnikają w nasze życie, choć sami tego nie zauważamy. Oczywiście z wielu można nie korzystać – z powodu braku zastosowania, braku funduszy lub z wyboru. Z mojej strony – kończę, bo filipm prosił/prosiła o porady i opinie luźne, a nasze zaczynają być bardzo luźne:)

Jimi
05-08-2012, 23:26
Wojtku:) Pewnie, że postępu uniknąć się nie da i wszyscy z nim w różnym stopniu podążamy. Ja wcale nie jestem i nie chcę być ani tym bardziej stwarzać pozorów ortodoksyjnej, bo jest to już zupełna skrajność a daleko mi od niej. Niemniej tempo w jakim korzystamy z różnych technologii zależy od nas samych. W turystyce pieszej nie chciałabym nigdy używać gpsa, bo jest to pójście na łatwiznę i według mnie pozbawia całego uroku wędrówki. O książce Redlińskiego pewnie, że słyszałam ale nawet nie miałam jej w rękach dlatego powołuję się na film. Proszę mnie tym samym nie uważać za ignoranta literackiego :)

creamcheese
06-08-2012, 09:12
... Ja w górach orientuje się mapą i kompasem, raczej stronię od wszelkich nowinek turystycznych typu gps, kijki i inne bajery...
Wymieniłaś wśród bajerów, obok gps, również kijki...stąd i u mnie podejrzenia o Twą ortodoksyjność, albo choćby o jej pozorowanie.
Spytam więc, czy bielizna termoaktywna, buty z wibramem i plecak z pasem biodrowym to też bajery? Czy chodzisz po górkach w koszuli flanelowej, dżinsach, traktorach i z worem obrywającym ramiona?
Ja nie używam gps, ale bajer w postaci kijków posiadam;)
Pozdrawiam

meg
06-08-2012, 12:44
Ja nie używam gps, ale bajer w postaci kijków posiadam;)
Pozdrawiam

ja też nie widziałam że kijki to bajer ;)

Jimi
06-08-2012, 20:24
miałam wspomnieć że buty to jedyna rzecz w jaką zainwestowałam. dżinsy zawsze, flanele (a raczej koszulę w kratkę podobną do flaneli) prawie zawsze. jak już było powiedziane, do wszelkiej ortodoksyjności (mocne słowo) mi bardzo daleko :) kijki wyglądają zabawnie ale zgodzę się, że pomagają odciążyć stawy czy kręgosłup, więc są dobre dla zdrowia ale też często lansem. sama przez to łażenie z sporym obciążeniem mam drobny problem z kręgosłupem i od pół roku z piętą, więc bardzo prawdopodobne że kiedyś kija zamienię na te kijki choć mi się to nie uśmiecha:) nie wiem skąd w was tyle jadu a może to ja nie umiem wypowiadać się na forum. pogadajmy kiedyś w Bieszczadach a jestem pewna, że inaczej ułożą się relacje :)

wydaje mi się, że wątek z potrzebnymi poradami już jest wypełniony dlatego pozwoliłam sobie na zboczenie z tematu.

creamcheese
06-08-2012, 21:01
Jimi!! Z mojej strony zero jadu!! Miałem po prostu troszkę uwag i tyle. Gdybym był złośliwy to napisałbym, że dobrze iż Redliński obejrzał film bo napisał na jego podstawie super książkę. A nie napisałem tego;)... bo zero jadziku. Propozycja spotkania się w Bieszczadach kusząca, bo sądzę ze mógłbym się od Ciebie wiele nauczyć (nadal bez jadu)...i poprawić relacje.
Pozdrawiam gorąco

bartolomeo
06-08-2012, 23:21
pozwoliłam sobie na zboczenie z tematu.Ten temat poboczny został wydzielony do bieżącego wątku, można już dyskutować do oporu bez obawy o schodzenie z tematu.

creamcheese
06-08-2012, 23:44
dzięki Bartolomeo za wydzielenie wątku...bo ciężko już było z tymi ...bajerami;)

Mamcia DwaChmiele
07-08-2012, 00:07
Przyznam, że czytam wydzielony wątek ze szczerym uśmiechem na ustach :) Bo słowo pisane, szczególnie to pisane na szybko w internecie, często niesie ze sobą ładunek emocjonalny możliwy do prawidłowego odczytania jedynie, kiedy autora zna się osobiście, poza siecią. W wypowiedzi Ani nie widzę przejawów ortodoksji (bo i sama Ania ortodoksem nie jest), jest tam jedynie pozytywny słowny kuksaniec, którego "udzielając" z pewnością Ania nie miała żadnych złych intencji. Znowuż w wypowiedzi Wojtka nie czuję ani grama jadu, bo i w samym autorze według mnie ze świecą go szukać :)

Co powiecie na reaktywację RIMB'u? ;)

creamcheese
07-08-2012, 01:08
Mamciu!! A ja w tym wszystkim gdzie jestem?? Osierociłaś mnie...tylko Ania i Wojtek!!;).... a jadu nie ma we mnie ni krzty i to chyba wyjaśniliśmy sobie z Anią na PW.
Pozdrawiam

Basia Z.
07-08-2012, 08:27
A ja sądzę, ze we wszystkim potrzebny jest umiar.
GPS-a nie używam, bo zepsułby mi zabawę, chociaż uważam ze w niektórych sytuacjach (zagubienie) może być bardzo pożyteczny.
Jak dotąd jednak nie znalazłam się w żadnych górach w sytuacji, gdzie byłby mi niezbędny.

Kijków używam, bo po 35 latach chodzenia po górach kolana i kręgosłup czasem odmawiają mi posłuszeństwa.

Ciekawe, że nikt się nie czepia telefonu komórkowego i każdy za oczywiste uważa zabieranie go ze sobą, a jeszcze tak 15 lat temu był to "bajer".
Mój mąż (zażarty tradycjonalista - przeciwnik GPS-u i kijków) zaczął go używać dopiero jakieś 7-8 lat temu, ale teraz używa i uważa za pożyteczny.

A za reaktywacją RIMB-u jestem wszystkimi czterema kończynami !

meg
07-08-2012, 08:48
Kijków używam, bo po 35 latach chodzenia po górach kolana i kręgosłup czasem odmawiają mi posłuszeństwa.

do tego idzie się - zwłaszcza schodzi - dużo stabilniej i trudniej o kontuzję; zwłaszcza zimą nie wyobrażam sobie chodzenia bez kijków

czołówka jak planuje spacery przed lub po zachodzie, mapa jak idę trasę pierwszy raz lub nie jest do końca zaplanowana, jakieś plastry

creamcheese
07-08-2012, 09:52
W ogóle to wszystko jest teraz bajerem;)
...gdy zaczynałem swoją przygodę z górami, w połowie lat 70-tych (ubiegłego wieku:razz:) to chodziło się w połatanych jeansach, koszuli flanelowej w kratkę, buty traktory, plecak z pseudostelażem (kawałek stalowego drutu na plecach), namiot trójka tak ciężki, że musieliśmy go dzielić na pół (jeden niósł namiot a drugi tropik, maszty i śledzie), materac dmuchany ciężki jak cholera, takiż sam śpiwór.
To wszystko na plecach, a do tego denaturat i maszynka do niego...i oczywiście plecak dopełniony konserwami (to szczególnie w chudych latach 80-tych)
Wersja lajtowa była bez namiotu, śpiwora i materaca, jedynie z kocem. Teraz to sam już nie wiem czy to był lajcik czy hardcore;)

Dziś wibram, bielizna termoaktywna, szybkoschnąca, softshelle, kijki, plecaczki samonośne, tysiące mm i mg nieprzemakalności, oddychalności, wiatroszczelności...wszystko lekkie i do tego samo chodzi:razz:

Starocie wspominam z nostalgią i ...biorę w górki flanelę w kratę...ale człowiek zrobił się wygodny (a może i stary) i chce nosić, mało, lekko, sucho, ciepło i bezpiecznie.

Pozdrawiam ciepło

don Enrico
07-08-2012, 10:33
(...)
Ciekawe, że nikt się nie czepia telefonu komórkowego i każdy za oczywiste uważa zabieranie go ze sobą, a jeszcze tak 15 lat temu był to "bajer".
(...)
To ja się będę czepiał.
Chodzenie z komórą tam gdzie nie ma zasięgu to totalny lans. A mega-lans jest wtedy gdy tej komóry nie da rady wyłączyć i delikwent idzie przez las ze słuchawkami w uszach i słucha np Chopina.
Gdy to zobaczyłem, to aż ugięły mi się nogi z wrażenia.
Właściwie jakby z kijka zrobił antenkę CB to byłoby jeszcze fajniej.

tomekpu
07-08-2012, 11:22
No to dowiedziałem się, jestem obciachowy. Komórkę mam, a zazwyczaj dwie, niestety nie mogę zdecydować się na ich wyrzucenie jak tracę zasięg. Muzyczkę nieraz puszczam na słuchawki i co najgorsze lubię koszule flanelowe a spodnie to zazwyczaj jakiś wycieruch. GPS jest w komórce i go nie wydłubałem, jakieś mapy UMP ma wgrane... Kijki też mam. Jest mi źle z tym ale przyzwyczajeń nie zmienię. :lol:

creamcheese
07-08-2012, 11:25
To ja się będę czepiał.

I ja!! I ja!! Jak widzę młodą falę chodzącą po górkach ze słuchawami na uszach to mi się flaki wywracają...a do tego to ręczę, że nie słuchają Chopina;)

marmota_m
07-08-2012, 11:29
A ja się cieszę jak ich widzę ze słuchawkami na uszach - ich wybór, ich strata, że nie posłuchają natury - za to krew mnie zalewa jak idzie ta młoda fala bez słuchawek i słucha muzyki i idę nie widzę, a słyszę i słyszę...

Marcin
07-08-2012, 11:51
Jakby miały lepszą baterię... albo solara...
http://www.telepolis.pl/telefony.php?id=1864
http://di.com.pl/news/44537,0,Wideorecenzja_Sony_Ericsson_Xperia_Active_ vs_Motorola_Defy_Plus.html
Po co osobno GPS?
Przepiękna sprawa zagrać w Angrybirds na połoninie i nigdzie się nie śpieszyć :)

don Enrico
07-08-2012, 11:51
No to dowiedziałem się, jestem obciachowy.(...)
Nie wiem skąd się dowiedziałeś że jesteś obciachowy.
Ja używałem słowa lans co tłumacząc można na ludzi język jako : modny
Jesteś więc modny.

don Enrico
07-08-2012, 11:55
(...)
Przepiękna sprawa zagrać w Angrybirds na połoninie i nigdzie się nie śpieszyć :)
Możesz zabrać szachy, jak się spotkamy to walniemy partyjkę na Osadzkim. Nie będziemy się śpieszyć.

Marcowy
07-08-2012, 12:02
GPS-a nie używam, bo zepsułby mi zabawę, chociaż uważam ze w niektórych sytuacjach (zagubienie) może być bardzo pożyteczny.


Analogicznie mam z GPS-em w samochodzie - wolę tradycyjny atlas i opinie tubylców, bo taka eksploracja sprawia przyjemność. Takiego Kolumba nie prowadził głęboki, kobiecy głos, udzielający wskazówek typu "za 2 mile metrów skręć w lewo"... Ale jak czasem mapa się kończy, a zapytać nie ma kogo, to GPS w komórce się przydaje.

tomekpu
07-08-2012, 12:25
Lans i obciach to dla mnie jedno, hehe, zakładam że wątek jest na luzie - sezon ogórkowy.
Marcowy, gps-a w aucie używam, nie da się go trwale wyłączyć ale nie znaczy to że się go słucham, hehe.
No właśnie ten android, są na niego całkiem niezłe mapy, temat do przemyślenia.

Basia Z.
07-08-2012, 13:47
Eee tam, nie znacie się ;)

Lans to jest posiadanie i używanie takiego telefonu:

http://m.ocdn.eu/_m/7d0f202874d248aef96b14f4aefe9be8,61,1.jpg

tomas pablo
07-08-2012, 14:42
łał !! ....z jakiego to muzeum techniki to wyciągnęłaś ??... jestem pod wrażeniem grafiki ;) .Ale tak serio- to działa, jest sprawny i co nokia to nokia :!: Też nie jestem zwolennikiem tych wszystkich gejfonów ...a taką nokią to orzechy można łupać i działa dalej ...

tomekpu
07-08-2012, 14:52
Co Wy opowiadacie, w Pradze widziałem gościa jak robił zdjęcia tabletem.

bartolomeo
07-08-2012, 14:59
Lansiarze! Ja ostatnio kupiłem sobie w góry taki telefon:

29771

tomas pablo
07-08-2012, 15:05
Bartek !!! miałem kiedyś IDENTYCZNY / tylko, że zielony był.../

Marcowy
07-08-2012, 15:09
w Pradze widziałem gościa jak robił zdjęcia tabletem.

Noooo, to już powszechne zboczenie :-D W przedszkolu Marcówny rodzice chcieli pobić takiego jednego, co na zakończenie roku stanął pośrodku sali i KRĘCIŁ tabletem cały występ dzieci. A w zeszłym tygodniu na zamku w Nieświeżu obśmiewaliśmy pannę, co zarejestrowała w ten sposób cały swój pobyt :-D

Basia Z.
07-08-2012, 17:39
łał !! ....z jakiego to muzeum techniki to wyciągnęłaś ??... jestem pod wrażeniem grafiki ;) .Ale tak serio- to działa, jest sprawny i co nokia to nokia :!: Też nie jestem zwolennikiem tych wszystkich gejfonów ...a taką nokią to orzechy można łupać i działa dalej ...

Ten obrazek to akurat z netu ;)

Ja od początku używania telefonu czyli od ok 15 lat mam zawsze takie modele "do łupania orzechów", jednocześnie z pojemną baterią (tak aby wytrzymywała z tydzień bez ładowania)

Miałam już siemens M35i (niestety zgubiłam go), jakieś "pancerne" nokie, teraz Samsung Solid B2710.
Zupełnie nie jestem przekonana do dotykowych ekranów, takie telefony są bardzo mało odporne na wilgoć i wstrząsy (przekonało się o tym paru moich znajomych, kiedy telefon zniszczył się na skutek jednorazowego upadku lub zamoknięcia) i żrą prąd aż miło.
Gdyby były jeszcze takie aparaty pozostałabym przy czarno-białym ekranie, ze względu na ilość pożeranego prądu.
Raczej jestem minimalistką i używam tego co jest mi naprawdę potrzebne.
Do telefonu przekonałam się bardzo szybko, ale tylko do jego podstawowych funkcji - to jest dzwonienia i wysyłania SMS-ów.
Natomiast całą resztę uważam za zbędny bajer.

No, czasem przydaje mi się jeszcze możliwość czytania książki na ekranie telefonu.

Jimi
07-08-2012, 18:36
Podoba mi się tytuł wątku, uśmiałam się widząc ten temat:) W zasadzie jeszcze stałym elementem jest u mnie konserwa, skoro już o konserwach mowa. Przed telefonem komórkowym też długo się broniłam, byłam jedyną osobą w klasie w liceum która go nie miała, dziś nie mamy już w domu nawet stacjonarnego. Razi mnie to, że już nawet małe dzieci mają komórki. Ja sprawiłam sobie ją w trakcie studiów (dziś już jestem rok po studiach). Muzyki w słuchawkach na polu nigdy nie słuchałam a w górach w ogóle sobie tego nie wyobrażam. Pewnie tu mi ktoś wypomnie, więc napiszę sama -kilka razy zdarzyło mi się cicho puszczać spokojną muzykę na chwilę na głos ale to było w czasach gdy się bałam, np. cały dzień nie spotkałam nikogo na szlaku a tu mi coś szeleściło zza krzaka ale wcześniej upewniałam się czy oby na pewno nikt za mną nie idzie -ale to w zasadzie inny powód niż podane wcześniej, więc nie na temat piszę.

Enrico: "Możesz zabrać szachy, jak się spotkamy to walniemy partyjkę na Osadzkim. Nie będziemy się śpieszyć."

:D za szachami nie przepadam ale za to w chińczyka bym chętnie pograła :D kiedyś grywałam w chińczyka na cztery osoby samej, więc nie głupi pomysł a na pewno zadziwi przechodniów :P

Basia: "Lans to jest posiadanie i używanie takiego telefonu:"

Zdecydowanie racja. Mój wujek ma taką inną, raczej jeszcze starszą nokie -taką fioletową z żółtym wyświetlaczem (taki klasyk), jak mu zadzwoni w autobusie to cały autobus się ogląda :))) raz jedna babka chciała od niego zgrać muzyczkę, tą która zadzwoniła, to niestety się nie dało -nie ma funkcji ani blautacza ani tym bardziej mmsa :>

Bartolomeo: "Lansiarze! Ja ostatnio kupiłem sobie w góry taki telefon:"

ten sezon ogórkowy widzę pełną parą :>

coshoo
07-08-2012, 19:06
"...raz jedna babka chciała od niego zgrać muzyczkę, tą która zadzwoniła, to niestety się nie dało -nie ma funkcji ani blautacza ani tym bardziej mmsa :>..."


Całe szczęście że dalej produkują takie komórki i sam mam taką tylko że nową. Przynajmniej bateria trzyma 20 dni :)

don Enrico
07-08-2012, 19:28
Bajery w górach ? Biorę ze sobą wiertarkę , taką akumulatorową.
Bardzo się może przydać, ale oczywiście trzeba mieć również wiertła. Można sobie wywiercić dziurkę, albo wkręcić wkręcika.
A dziewczyny jak widzą że wyciągam wiertarkę to wyją z zachwytu.
Noszę też czasami piłkę do metalu (taką ręczną) parę razy już mi się przydała, ale przyznaję nie ma tego efektu jaki osiągnąć można wyciągając z plecaka takera.

joorg
07-08-2012, 22:09
Bajery w górach ? Biorę ze sobą wiertarkę , taką akumulatorową.
Bardzo się może przydać, ale oczywiście ...
I to jest właśnie to co pisze don E...,robiliśmy przez jakiś czas, w swoim gronie, konkurs pt."Kto wyniesie na górę najbardziej oryginalną i nie potrzebną rzecz"...co tam nie było ??? ...ale wiertarka na akumulatorki z wiertłami powala :) na plecy.
ps. trzeba wznowić taki konkurs, może być korespondencyjny, ale dokumentowany zdjęciami.
Co Wy na to ?

długi
07-08-2012, 22:35
Taki konkurs był na Harcerskim Rajdzie Świętokrzyskim. Któregoś roku zwycięzca nosił chłodnicę od Żuka.
Co ja na to?
Jestem za, a nawet przeciw. ;)

Basia Z.
07-08-2012, 23:45
Zdjęć nie mam, bo to było dawno temu ale wygrałam taki konkurs mając na rajdzie bardzo gruby podręcznik do analizy matematycznej. Nie zabrałam aby wygrać konkurs, ale miałam za kilka dni egzamin i myślałam, że się trochę pouczę.

creamcheese
08-08-2012, 00:02
Zdjęć nie mam, bo to było dawno temu ale wygrałam taki konkurs mając na rajdzie bardzo gruby podręcznik do analizy matematycznej. Nie zabrałam aby wygrać konkurs, ale miałam za kilka dni egzamin i myślałam, że się trochę pouczę.

Analiza? Pamiętam ją u Kazia Gebla kiedy jeszcze był doktorkiem:)...klasa facet( UMCS Lublin)
Post mój raczej nie na temat ale jest a propos nostalgii...
Pozdrawiam

don Enrico
08-08-2012, 00:23
Jakoś nie widzę entuzjazmu ! czy naprawdę nie zabieracie w góry wiertarki ?
Ona jest bardziej przydatna od giepesu czy też tabletu.
Oj ! chyba rodzi się pomysł na nową imprezę wyjazdową i zamiast nudnego RIMB-u trzeba zrobić zlot ludzi noszących potrzebne rzeczy.
(wersja alternatywna : noszących niepotrzebne rzeczy)

Jimi
08-08-2012, 00:48
Basia: "Zdjęć nie mam, bo to było dawno temu ale wygrałam taki konkurs mając na rajdzie bardzo gruby podręcznik do analizy matematycznej. Nie zabrałam aby wygrać konkurs, ale miałam za kilka dni egzamin i myślałam, że się trochę pouczę."

A ja w tamtym roku (min. podczas RIMBu jesiennego) min. na Bukowe Berdo i przez kolejne 14 dni w Bieszczadach taszczyłam ze sobą 2 egzemplarze pracy magisterskiej w grubych oprawach po 100 kartek każda ;P Taki miałam przymus ale powtarzam, że przynajmniej teraz moja finansowa praca (blee) pachnie Bieszczadami ;p żeby było śmieszniej dodam, że w owej krainie, gdzie czas się zatrzymuje, zapomniałam o obronie i przegapiłam jeden termin obrony a na drugi zdążyłam lada co.

ps. też zatęskniłam do spotkania rimbowego w bieszczadkach, majowe wspominam świetnie a i moje pierwsze -owo jesienne też było bardzo miłe (ciągle mam w głowie piosenkę Wojtka :)

Piskal
08-08-2012, 07:39
Jakoś nie widzę entuzjazmu ! czy naprawdę nie zabieracie w góry wiertarki ?
Ona jest bardziej przydatna od giepesu czy też tabletu.

Pewnie- wiertarka zawsze się przyda. Można np. obronić się przed niedźwiedziem przewiercając mu kolano, a wyrzynarką wyrżnąć zgrabny kosturek, coby nie chodzić z gadżeciarskimi kijkami.
Acha- tylko nie można zapomnieć o wiaderku z prądem.

Jimi
08-08-2012, 20:52
to dopiero jest bajer :> przypodobał mi się od pierwszego wejrzenia :>

297802978129779

tomas pablo
08-08-2012, 21:27
czyli -udał się malunek?....

wadera
08-08-2012, 22:12
Bajer czyli GPS był, no może nie w górach ale tak ku przestrodze http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/661783,Uzyl-nawigacji-Wjechal-rowerem-w-bagno

luna19
13-08-2012, 19:21
Ale sie naczytalam :) I powiem tak... Ja która normalnie wisze na telefonie i z komputerem rozstaje sie tylko wtedy gdy ide do pracy , lubiąca gadżety i te inne pierdoły... Kiedy ide w góry a ide za kilka dni juz i nie moge sie doczekac.. zabieram takie rzeczy jak aparat, mape bieszczad, plaszcz przeciwdeszczowy, 2-3 kanapki, 2- 3 jabłka troche wody i kijki bo jednak lżej z nimi, gdyby nie to to i z nimi dalabym sobie spokoj ... i tak na kilka dni odrywam sie od swiata techniki , slucham przyrody, ptaków, strumyków ... eeech to dopiero wypoczynek

qbek
15-08-2012, 23:19
Namiot z kwiatem widziany kilka dni temu koło bacówki Jaworzec :)

buba
16-08-2012, 10:17
Prawda jest w tym ze ostatnio kazda prawie dziedzina zycia jest tak wysprzecona i zarzucona bajerami ze czasem sie naprawde niedobrze robi.. Czy to gorskie wedrowki, czy jazda na rowerze, czy biwakowanie nad jeziorem czy wedkarstwo.. I czasem mam naprawde wrazenie ze sporo ludzi nie jedzie gdzies by cieszyc sie terenem i wedrowka ale by sie cieszyc swoim nowym drogim sprzetem. Nieraz slyszalam stwierdzenia "jade w gory przetestowac moje nowe oddychajace gacie". Nie wiem czy to nadmiar pieniedzy czy podatnosc na reklame ale jest troche ludzi ktorzy zanim pojada pierwszy raz w gory czy na biwak to musza kilka lub kilkanascie tysiecy wpakowac w "niezbedne bajery".. Wiem ze czesto ciezko postawic granice co juz jest bajerem a co potrzebnym sprzetem- napewno lepiej nosic rzeczy w plecaku niz w reklamowce, ugotowac w menazce a nie w znalezionej puszce po starej konserwie a spac w namiocie niz w worku na smieci.. Ale umiar to ostatnio cos czego naprawde brakuje.. Zeby pojechac w Bieszczady czy Sudety niekoniecznie trzeba miec skarpetki z metalami ciezkimi za 300zl a jadac na weekendowa wycieczke rowerowa z rodzina pod miasto nie wydaje sie ze konieczne sa super eksta oplywowe fatalaszki jak na wyscig tour de france...


I to jest właśnie to co pisze don E...,robiliśmy przez jakiś czas, w swoim gronie, konkurs pt."Kto wyniesie na górę najbardziej oryginalną i nie potrzebną rzecz"...co tam nie było ??? ...ale wiertarka na akumulatorki z wiertłami powala :) na plecy.
ps. trzeba wznowić taki konkurs, może być korespondencyjny, ale dokumentowany zdjęciami.
Co Wy na to ?

Toperzowi pare lat temu kolega z pracy przekazal we Lwowie komputer. Juz nie pamietam szczegolow czy ktos bedac na delegacji ten komputer we Lwowie zostawil czy ktos go od kogos wczesniej kupil, czy z jakiegos powodu musial wrocic do Wrocławia. Fakt jest jeden- ze ten klocek przewedrowal z nami Borzawe i Polonine Krasna ;) Tu pamiatkowa fota
https://picasaweb.google.com/koza.zza.plota/200906_UA_Polonina_Krasna#5347484046870954402



to dopiero jest bajer :> przypodobał mi się od pierwszego wejrzenia :>

297802978129779

oj mi sie on tez spodobal od pierwszego wejrzenia :-D acz wejrzenie bylo troche zbyt pozne :-D :-D



Eee tam, nie znacie się ;)

Lans to jest posiadanie i używanie takiego telefonu:

http://m.ocdn.eu/_m/7d0f202874d248aef96b14f4aefe9be8,61,1.jpg


ja jestem zdecydowana milosniczka tego niezniszczalnego modelu

http://gizmodo.pl/wp-content/uploads/Nokia-3310-02.jpg



Możesz zabrać szachy, jak się spotkamy to walniemy partyjkę na Osadzkim. Nie będziemy się śpieszyć.

ale toperz by sie ucieszyl jakby ktos z nim w gorach chcial zagrac w szachy!!

tomas pablo
16-08-2012, 10:40
ooo, ty buba nie pisz o pierdołach....pisz JAK BYŁO !!! :mrgreen:
/...A taki ''maczek'' to nie komputer ...../

buba
16-08-2012, 10:50
ooo, ty buba nie pisz o pierdołach....pisz JAK BYŁO !!! :mrgreen:
/

Tomek- a jak tam moglo byc??? :-D Tak pieknie jak w waszych opowiadaniach, relacjach, zdjeciach.. A moze jeszcze lepiej- bo doszly do tego smaki, zapachy, faktura starego drewna wpijajaca sie w rece podczas podrozy wozem, chlodne wody gorskich potokow, wiatr niosacy aromat prawdziwej krowy i spoconego konia, pomruk zapalanego gruzawika i osiadajacy wszedzie pył kamienistoblotnistej drogi... Jak moglo byc? Jedno jest pewne- bylo stanowczo zbyt krotko...

tomas pablo
16-08-2012, 10:58
..widzisz....Mołdawia -za krótko..Bieszczady Wsch. za krótko...ważne są te smaki. Widoki ''od drugiej strony'', uśmiechnięci tubylcy ....chłopaki i Mamcia dają namiary na magaziny ....więc CZEKAMY !!! NIE DAJ SIĘ PROSIĆ ;)

Derty
16-08-2012, 15:50
Bajer w górach, to cztery chyba kilogramowe obiektywy do wypaśnego Canon Mark II w wypaśnej torbie (też Canon), aby zrobić jedno pamniontkowe foto w samo południe przed Chatką Puchatka.
Innym bajerem mógł zapewne być tusz do rzęs, który fantazyjnie zapaćkał spocone oblicze jakiejś turystki na podejściu. Jak później ustalono - posługiwała się owa dama tuszem z najwyższej półki.
Bajerem musiała być chwacka futrzana czapa, którą jakaś pindula wdziała na łepetynę, by uprawiać w niej białe szaleństwo. Czapa miała doczepiony ogon z dwóch lub trzech lisów i tak cudownie jechało się po nich, gdy pindula fiknęła kozła na muldzie tuż przede mną. Nie wiem do dziś, czy aby ich nie odciąłem robiąc dwa bajery z jednego. Zaznaczam, że nie umiałem wtedy skręcać szybko i pindula powinna się cieszyć, że nie odciąłem jej głowy. Zresztą...byłaby to pewnie mniejsza strata niż rozpołowiony ogon lisa.
Do bajerów można też zaliczyć notebooka przywleczonego na szczyt wielkiej góry w celu nadania bezpośredniej relacji ze zdobycia tejże. Szczęśliwy posiadacz owego bajeru jednak nie mógł zadziwić do końca gawiedzi, gdyż, jak to ujął w prostych żołnierskich słowach 'k..., bateria jest rozładowana!'.

A z przydatnych rzeczy w plecaku i pod namiotem, to jest solidny nóż, coś na odciski (są takie żelowe opatrunki fajne), piersióweczka na wieczór chłodnawy, kolega z gitarą - tylko nie może fałszować:>, gaz, menażka, śpiwór, plecak, mapa, kompas, srajtaśma i, uwaga..., ściereczka do naczyń.
Pozdrawiam tropicieli bajerów
Derty

Browar
16-08-2012, 16:26
i, uwaga..., ściereczka do naczyń.


Nie dość że bajer,to jeszcze zbędny.Wiadomo przecież że po zupie/fasolce/pulpie wystarczy zrobić kisiel,po kisielu herbatkę i menażka z powrotem czysta ;)

Derty
16-08-2012, 16:28
nieee...do rozkładania kanapeczek na trawie biorę taką ściereczkę...a co do reszty, to zgoda. Nic się nie marnuje z ciężko wytaszczonego jadełka.

buba
16-08-2012, 17:46
A z przydatnych rzeczy w plecaku i pod namiotem, to jest solidny nóż, coś na odciski (są takie żelowe opatrunki fajne), piersióweczka na wieczór chłodnawy, kolega z gitarą - tylko nie może fałszować:>, gaz, menażka, śpiwór, plecak, mapa, kompas, srajtaśma i, uwaga..., ściereczka do naczyń.
Pozdrawiam tropicieli bajerów
Derty

Zgadzam sie z przedmowca :-) brak bajeru zwanego srajtasma bywa przykry, zwlaszcza na poloninach. Przydaje sie wtedy kompan lubiacy czytac ksiazki ;) acz moze to powodowac pewne niesnaski w ekipie

krzychuprorok
16-08-2012, 18:00
Nie dość że bajer,to jeszcze zbędny.Wiadomo przecież że po zupie/fasolce/pulpie wystarczy zrobić kisiel,po kisielu herbatkę i menażka z powrotem czysta ;)

Ścierka - nie taki bajer, sporo osób nosi. Bajer to miał mój kolega, wziął kiedyś w małej buteleczce płyn do mycia naczyń:razz:

luna19
16-08-2012, 18:34
aa no tak srajtaśma bardzo potrzebny gadżet popieram i nożyk jakiś , rok temu moje dzieciaki odłączyly się od grupy, poszli sobie na Tarnice i tam zgłodnieli, mieli co prawda bułki i konserwe łatwo otwieralną ale na bułeczki kładli ją paluchami :D podobno to byly najlepsze kanapki z mielonką jakie jedli :D Pytam potem gdzie myli ręce ? a oni, oblizaliśmy :D noo , moja krew .. poradzili sobie w górach, przeżyją hah
sciereczke też zabieram, aa i miętówki..

meg
20-08-2012, 15:56
Pytam potem gdzie myli ręce ? a oni, oblizaliśmy :D

można tez inaczej, ja do noclegów np. w Puchatku biorę malutką buteleczkę mydła bez spłukiwania, płynu antybakteryjnego który można kupić w każdej drogerii za ok 6zł



Bajer w górach, to cztery chyba kilogramowe obiektywy do wypaśnego Canon Mark II w wypaśnej torbie (też Canon), aby zrobić jedno pamniontkowe foto w samo południe przed Chatką Puchatka.


już bałam się że to o mnie ;) ale w południe to ja śpię a z torbą nie wyobrażam sobie chodzić, sprzęt też nie ten, kilogramy większe :/ więc mogę spać spokojnie ;)

luna19
20-08-2012, 21:54
można tez inaczej, ja do noclegów np. w Puchatku biorę malutką buteleczkę mydła bez spłukiwania, płynu antybakteryjnego który można kupić w każdej drogerii za ok 6zł

oo i to jest mysl , mydlo bez spłukiwania.. zapomnialam o tym wynalazku. Zaczynam sie pakowac , dzieki za przypomnienie :)

meg
21-08-2012, 08:51
oo i to jest mysl , mydlo bez spłukiwania.. zapomnialam o tym wynalazku. Zaczynam sie pakowac , dzieki za przypomnienie :)

są jeszcze takie maści antybakteryjne do jamy ustnej które można stosować gdy nie można umyć zębów - kupowałam w aptece za ok 7-8zł

Jimi
21-08-2012, 21:17
a czemu mamy się nastawiać na niemycie zębów? :) swoją drogą niezłe bajery. ja zawsze noszę mineralkę, kubek aluminiowy i często mineralką spłukuję ząbki

Basia Z.
22-08-2012, 01:03
a czemu mamy się nastawiać na niemycie zębów? :) swoją drogą niezłe bajery. ja zawsze noszę mineralkę, kubek aluminiowy i często mineralką spłukuję ząbki

Jeśli chodzi o bajery do zębów bardzo nie dawno kupiłam w "Aldiku" sprytną szczoteczkę do zębów zamykaną tak jakby samą w sobie, tak ze po złożeniu zmniejsza swą wielkość dwukrotnie.
Bardzo przydatne na wyjazdach, gdzie usiłuję zmniejszyć wielkość i wagę wszelkiego bagażu.

meg
22-08-2012, 08:50
a czemu mamy się nastawiać na niemycie zębów? :) swoją drogą niezłe bajery. ja zawsze noszę mineralkę, kubek aluminiowy i często mineralką spłukuję ząbki

Broń Boże, zęby trzeba myć zawsze :) są jeszcze jednorazowe szczoteczki -ale czy mają taki sens?

erem
22-08-2012, 22:10
Bajery w górach ? Biorę ze sobą wiertarkę , taką akumulatorową.
Bardzo się może przydać, ale oczywiście trzeba mieć również wiertła. Można sobie wywiercić dziurkę, albo wkręcić wkręcika.
A dziewczyny jak widzą że wyciągam wiertarkę to wyją z zachwytu.
Noszę też czasami piłkę do metalu (taką ręczną) parę razy już mi się przydała, ale przyznaję nie ma tego efektu jaki osiągnąć można wyciągając z plecaka takera.
A kiedyś po wejściu na Okrąglik zepsuł mi się bajer typu kij składany. Trzeba było dokręcić nakrętkę coby bajer mógł działać dalej. Na szczycie było kilka osób, więc z głupia frant zapytałem głośno czy ma ktoś może kombinerki? I znalazł się gość, który posiadał to cenne narzędzie w swoim podręcznym plecaku. Bajer skręciłem i ruszyłem w stronę Cisnej :-)

Hero
22-08-2012, 22:19
A ja mam taki bajer jak kompas elektroniczny. Jest to wszystko odporne, ma podświetlenie, budzik, inne cuda, ładne jest, ale waży z ćwierć kilo i źle pokazuje północ. W życiu nie zabrałem tego w góry, ani gdzie indziej.

bartolomeo
22-08-2012, 22:34
Oj, Hero, mobilizacji Ci brakuje :wink: Ja swój termometr (wskazuje temperaturę z dokładnością +-7 stopni) zawsze mam ze sobą, przytwierdziłem go nawet na stałe do plecaka.

creamcheese
23-08-2012, 09:03
Termometr to żaden bajer!!
Ja swój noszę przytroczony do paska od spodni:shock:
...a z dokładnością lub raczej jej brakiem mógłby konkurować z termometrem bartolomea
Kombinerki bajerowskie ze wszystkimi udziwnieniami, składane, nosiłem jak byłem młodszy;)...teraz je zostawiam w aucie bo swoje ważą
Pozdrawiam

buba
23-08-2012, 10:47
a ja czasem nosze piłke do metalu- i nawet pare razy sie przydala ;)

vm2301
23-08-2012, 13:55
Termometr przy pasku, czy plecaku?

... a jaki plan B uruchamiacie, gdy termometr pokaże spadek o 4 stopnie, a wy większego chłodu nie odczujecie? ;)

Sonka
23-08-2012, 14:12
Mam kilka bajerów. Najdziwniejszy to składana maczeta i wielofunkcyjne narzędzie (taka składanka z cążkami, śrubokrętem, piłką itd.) Czasami przy sobie mam podręczny komputer, znakomicie pracuje mi się w górach lub na łące, trzeba widzieć miny turystów, gdy koło mnie przechodzą.

creamcheese
27-08-2012, 16:51
Termometr przy pasku, czy plecaku?

... a jaki plan B uruchamiacie, gdy termometr pokaże spadek o 4 stopnie, a wy większego chłodu nie odczujecie? ;)
:mrgreen: 4 stopnie??!! Przy jego dokładności i bezwładności to bez znaczenia.
Bo on ma bajerować a nie wskazywać!;)

meg
28-08-2012, 08:46
Mam kilka bajerów. Najdziwniejszy to składana maczeta i wielofunkcyjne narzędzie (taka składanka z cążkami, śrubokrętem, piłką itd.) Czasami przy sobie mam podręczny komputer, znakomicie pracuje mi się w górach lub na łące, trzeba widzieć miny turystów, gdy koło mnie przechodzą.

a tej składanej maczety to do czego używasz? ;)

buba
28-08-2012, 17:29
a tej składanej maczety to do czego używasz? ;)

porzadna maczeta sprawdza sie do rąbania drewna! :-) ale czy skladana da rade?

meg
28-08-2012, 19:40
porzadna maczeta sprawdza sie do rąbania drewna! :-) ale czy skladana da rade?

do rąbania drewna to znam tylko siekierę ;) strach was spotkać na szlaku, z tymi maczetami ;)

Sonka
28-08-2012, 21:58
Raz tylko jej użyłam, oczywiście w szlachetnym celu walcząc z łanami pokrzywy w Krywem. Na tarninie już nie sprawdziła się, musiałam pełznąć na czworaka śladem zwierząt. Wtedy odkryłam, że gdzie łania przejdzie, to Sonka ugrzęźnie w kłująco-parzącym chaszczu. Szczególnie wtedy, gdy nad sobą ma zwarty gąszcz z białego kwiecia tarniny.

meg
29-08-2012, 08:44
Raz tylko jej użyłam, oczywiście w szlachetnym celu walcząc z łanami pokrzywy w Krywem.

może składane kosy są ;)

misiekjakub
29-08-2012, 10:53
Raz tylko jej użyłam, oczywiście w szlachetnym celu walcząc z łanami pokrzywy w Krywem. Na tarninie już nie sprawdziła się, musiałam pełznąć na czworaka śladem zwierząt. Wtedy odkryłam, że gdzie łania przejdzie, to Sonka ugrzęźnie w kłująco-parzącym chaszczu. Szczególnie wtedy, gdy nad sobą ma zwarty gąszcz z białego kwiecia tarniny.

A ja myślałem, że stanowi ona sprzęt do realizacji planu B przy resecie kompa :mrgreen:

Pierogowy
29-08-2012, 12:03
hallo

nieodzownym elementem mojego ekwipunku ,są specjalistyczne okulary... do siekania cebuli !
:)

Jimi
29-08-2012, 19:07
:D to chyba najlepszy temat na tym forum :P

luna19
31-08-2012, 18:33
A pilniczek do paznokci? :>

coshoo
31-08-2012, 20:18
A pilniczek do paznokci? :>

O kurde, jestem facetem i taki bajer zawsze mam w górach chociaż o ile pamiętem nigdy nie użyłem :)

luna19
31-08-2012, 20:27
O kurde, jestem facetem i taki bajer zawsze mam w górach chociaż o ile pamiętem nigdy nie użyłem :)

Ja tez nie użyłam :) ale był .. bardziej przydał sie plaster i nożyczki.. mydło bez spłukiwania, kijki, mapa, aparat, krem i pomadka ochronna. Było jeszcze pare drobiazgów ale nie przeszkadzały .. szkoda ze juz po urlopie ;/ Za rok wybiore sie na dłużej .. :)

misiekjakub
02-09-2012, 16:42
mydło bez spłukiwania

yyyyy... A co to takiego:shock::?:

luna19
02-09-2012, 16:49
yyyyy... A co to takiego:shock::?:

a takie normalne :)... kupilam w aptece .. antybakteryjne, swietnie odświeża spocone ręce i mozna przyjemnie zjeść kanapkę.

meg
03-09-2012, 08:40
jest jeszczcze coś takiego jak suchy szampon - ponoć przydatny jak nie ma się możliwości umycia głowy- nie próbowałam więc nie wiem czy działa ;)

Dlugi
03-09-2012, 12:04
I już jesteśmy o krok od wody w proszku... :-)

misiekjakub
03-09-2012, 12:04
Dżizas, Mery end donki... Czego to ludziska nie wymyślą (i w Biesy nie zabiorą:wink:)

creamcheese
03-09-2012, 12:42
...i nie daj Panie Boże piwa w proszku!!;)

don Enrico
03-09-2012, 13:05
...i nie daj Panie Boże piwa w proszku!!;)
Dlaczego nie ?
Dzisiaj rozpakowywałem plecak i patrzę a tam ..... zapomniane piwo wyskakuje.
To ja je nosiłem cały czas nie wiedząc o nim. :mrgreen:
Gdyby było w proszku, to proszę - ile by było lżej.
Nie odrzucajmy więc piwa w proszku jako jeszcze jednej rzeczy zupełnie niepotrzebnej w plecaku, ale możliwej.
Do konsumpcji lepiej pozostać przy starych rozwiązaniach browarniczych.

creamcheese
03-09-2012, 13:23
Ok.....ale tylko ponosić!!


Do konsumpcji lepiej pozostać przy starych rozwiązaniach browarniczych.

tolek banan
03-09-2012, 16:17
I już jesteśmy o krok od wody w proszku... :-)

ORANŻADA W PROSZKU ... pamiętacie?

misiekjakub
03-09-2012, 16:49
Pamiętamy, pamiętamy. Ale to nie to samo, co woda w proszku. Świat poszedł naprzód:mrgreen:8)

luna19
03-09-2012, 17:20
ORANŻADA W PROSZKU ... pamiętacie?

Pamiętam, nawet niedawno pojawila sie w Delikatesach ale to juz nie to :D nie pieni sie, cukier leży na dnie :P byle co

Dlugi
03-09-2012, 17:46
Na jakim dnie???? Ja zawsze wsypywałem od razu do gęby ;)

Gienia
03-09-2012, 17:50
...i wtedy tak fajnie bąblowała i szczypała w język...

Jimi
03-09-2012, 19:06
a tam orenżada, vibovit to było to

luna19
03-09-2012, 19:34
Na jakim dnie???? Ja zawsze wsypywałem od razu do gęby ;)


aaa no tak zapomnialam ze wsypywana byla najlepsza :) starość haha

luna19
03-09-2012, 19:35
Vibovit tez był super ale tego nie praktykowałam

komisaRz von Ryba
03-09-2012, 22:19
visolvit ponoć daje moc

http://www.flickr.com/photos/8147364@N05/1251662910/

maciejka
03-09-2012, 22:50
Pamiętam, nawet niedawno pojawila sie w Delikatesach ale to juz nie to :D nie pieni sie, cukier leży na dnie :P byle co

http://forum.bieszczady.info.pl/images/misc/quote_icon.png Napisał Dlugi http://forum.bieszczady.info.pl/images/buttons/viewpost-right.png (http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?p=136555#post136555)
Na jakim dnie???? Ja zawsze wsypywałem od razu do gęby ;)


aaa no tak zapomnialam ze wsypywana byla najlepsza :) starość haha

Sposobów pochłaniania było wiele, na język, na garść, ale najlepiej było brudny paluch wetknąć i oblizać:mrgreen:
A na kolonii hitem było mleko w proszku dla niemowląt, dzieciaki całaymi pakami kupowały:)
Proszę nie umniejszać roli płynów w proszku, jako bajer noszę grzańca w torebce ekspresowej. Już dwa lata go tak noszę (zapewne mocy nabrał:)) znaczy jedną torebkę - tak na czarną godzinę;)

luna19
03-09-2012, 23:08
Odbiegamy troche od bajerów w górach ;) a wiecie co jeszcze mialam ? malutki statyw do aparatu zeby rodzinne zdjecie zrobic :) wystarczy na kamyku postawic i juz seria zdjec leci :P a waży tyle co nic.. 47g tylko

sir Bazyl
03-09-2012, 23:10
A mi kolega kupił w prezencie taki składany stołek - tak chodzisz i chodzisz po tych górach, to sobie rozstawisz i usiądziesz! :)

luna19
03-09-2012, 23:17
:mrgreen: ee stołek to juz nie .. przesada haha :mrgreen: ale zamiast napojów czy wody w butelce targam kompocik , z czarnej porzeczki najlepiej ;)

Jimi
03-09-2012, 23:26
e tam - stołek składany w góry to całkiem niegłupi pomysł ! przynajmniej usiąść będzie na czym na postoju

misiekjakub
03-09-2012, 23:26
Ja targam wodę z potoku (na ogół ze 3 litry najmniej) plus sok zagęszczony (malina, wiśnia albo poziomka). Czerpam z potoczka, dolewam soczka, chowam do plecoczka - i potem mam ubaw, jak wyjmuję i patrzę na te pełne dezaprobaty spojrzenia lansjerów od orydżynal butelkowanej mineralnej - a fe, pije w górach kolorowankę, pewnie do tego gazowaną :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Mamcia DwaChmiele
04-09-2012, 00:14
e tam - stołek składany w góry to całkiem niegłupi pomysł !
Racja! Szczególnie jak Bazyl nosi, a korzystają inni :mrgreen:

https://picasaweb.google.com/lh/photo/5L6k_eC_p8GGO_IVu4hc3-LMEm60Cl9GNuZpJ_zBBCU?feat=directlinkhttps://lh5.googleusercontent.com/-SnPLcPwZgqs/UEUc5auyLpI/AAAAAAAAUGQ/x2bXR4fIJPY/s600/DSC_1031.jpg

buba
04-09-2012, 00:18
e tam - stołek składany w góry to całkiem niegłupi pomysł ! przynajmniej usiąść będzie na czym na postoju

eee tam stolek..usiąść... łóżko polowe byloby lepsze!

wadera
04-09-2012, 08:19
No tak łóżko musi być http://allegro.pl/namiot-4-w-1-lozko-polowe-comfort-quest-bestway-i2593496887.html :mrgreen:
(http://allegro.pl/namiot-4-w-1-lozko-polowe-comfort-quest-bestway-i2593496887.html)

Dlugi
04-09-2012, 08:40
e tam - stołek składany w góry to całkiem niegłupi pomysł ! przynajmniej usiąść będzie na czym na postoju

Ja targam ze soba kawał folii - przydaje sie jak chce sie spocząć na mokrym/brudnym...

meg
04-09-2012, 08:56
Ja targam ze soba kawał folii - przydaje sie jak chce sie spocząć na mokrym/brudnym...

ja biorę taką małą składaną matę - plusem jest izolacja i tyłek nie zmarznie ;) ważny tyle co nic

Jimi
05-09-2012, 00:32
Wadera -jestem w szoku widząc to co kryje się pod tym linkiem :))) bajer niezły!!!

Folia -pewnie i sensowne i mało zajmuje, tylko co potem z takim obłoconym workiem zrobisz. Ja staram się zabierać jak najmniej rzeczy (w co może trudno uwierzyć widząc mój plecak ;p), bo nie cierpię się pakować i też dlatego, by nie rozmyślać potem czy czegoś zapomniałam czy nie. Dlatego mam krótką litanię przed wyjazdem -ciuchy, latarka, mapa, kompas, nóż, karimata, mydło, pasta i szczoteczka. jeśli to mam to jestem spokojna ;p namiotu i śpiwora już nie liczę bo nawet ich nie wyciągam z plecaka.

Dlugi
05-09-2012, 09:32
Folia -pewnie i sensowne i mało zajmuje, tylko co potem z takim obłoconym workiem zrobisz.

Składam brudną stroną "do środka" i na następnym postoju znów jest do użycia. Poza tym nie wybieram największego błota na odpoczynek ;)

Derty
06-09-2012, 14:35
już bałam się że to o mnie ;) ale w południe to ja śpię a z torbą nie wyobrażam sobie chodzić, sprzęt też nie ten, kilogramy większe :/ więc mogę spać spokojnie ;)
Daj tu jakie foty z wieczora lub z rana:) Avatarek taki maciupci...
D.

meg
07-09-2012, 09:01
Daj tu jakie foty z wieczora lub z rana:) Avatarek taki maciupci...
D.

trochę się nazbierało tych foteczek :lol:

gratis specjalnie dla ciebie - avatar 2.0 ver maxi ;)

http://magdachudzik.pl/images/stories/krajobrazy/bieszczady/131.jpg (http://magdachudzik.pl/krajobraz?id=28)

Biesiek
11-09-2012, 00:20
Witam

Temat rozwinął się ciekawie ;-)))) Jednak nie zgadzam się z opinią, że GPS ( outdoorowy) to gadżet. Bardzo często z niego korzystam. Oczywiście - jest mało przydatny przy planowaniu trasy. Podobnie na szlakach - można nim sobie co najwyżej pogorszyć samopoczucie sprawdzając np. średnią prędkość podejścia ;-)))). Ale już przy chaszczowaniu jest idealnym rozwiązaniem. I też nie dlatego, że można się zgubić, ale pomaga w utrzymaniu kierunku na określony punkt, zwłaszcza w lesie, przy dłuższych trasach. Kto próbował np. na Chryszczatej pobiegać niekoniecznie po ścieżkach, zapewne wie o czym piszę ;-))))

Z moich bajerów ;-)))) - nie wyjmuję z plecaka niewielkiego ;-)))) pudełka w którym mam niezbędnik z takimi wynalazkami jak zapasowe sznurowadło, agrafkę, drut, igłę z nitką i tonę innych, zazwyczaj niepotrzebnych rzeczy. Noszę je jednak, bo np. kiedyś wracałem już spory szmat drogi z rozwiązanym butem.

Ale totalnym bajerem jest lornetka - spora, ciężka, w osobnym futerale. I... prawie nigdy nie wyciągana. Jednak ostatnio w mojej ekipie nie znajduję już chętnych na jej taszczenie i coraz częściej zostaje na kwaterze ;-))))
A zamiast krzesełka noszę kawałek karimaty - też się nieżle sprawdza na wilgotnym podłożu ;-)))).
Pozdrawiam.

don Enrico
11-09-2012, 09:15
(...). Kto próbował np. na Chryszczatej pobiegać niekoniecznie po ścieżkach, zapewne wie o czym piszę ;-))))
(...)
Wiemy kolego o czym piszesz. Można też sobie wynająć przewodnika zamiast giepeesa.
Taki przewodnik to bardzo przydatna sprawa, a nie żaden gadżet. Drogę pokaże, jest przydatny przy planowaniu trasy, można z nim pogadać , albo jest z kim piwo wypić.
Są na tym forum, też tacy co chodzili po Chryszczatej bez przewodnika, bez giepsa, bez szlaku i co ?
Wiem że trudno uwierzyć, ale jednak można.

Petefijalkowski
11-09-2012, 09:30
Są na tym forum, też tacy co chodzili po Chryszczatej bez przewodnika, bez giepsa, bez szlaku i co ?
.

przezyyyyliiiii?!?!?!?!? ;););)

Browar
11-09-2012, 09:32
He he,można,a nawet należy ;)
Z trudem, ale przeżyli ;)

Dlugi
11-09-2012, 11:06
A weźcie mi już tej Chryszczatej nie przypominajcie :-(
;)

don Enrico
11-09-2012, 12:48
Ja tam chodziłem z przewodnikiem i bardzo mi się to podobało, dlatego twierdzę że taki chaszczownik to żaden bajer ,tylko sama przyjemność.

tolek banan
11-09-2012, 13:00
A chlebak , nosicie ze sobą? , wiecie do czego służy chlebak?

misiekjakub
11-09-2012, 13:09
Jak sama nazwa wskazuje, jest to torba służąca do noszenia granatów :mrgreen:
Dawno temu nosiłem, jak byłem dzieckiem w wieku szkolnym :mrgreen:

tolek banan
11-09-2012, 14:06
W moim wieku szkolnym też był "modny" chlebak. A definicja chlebaka poprawna- taką miałem na myśli.

Jimi
11-09-2012, 18:16
a w środku same granaty, zdjęcie z lipca 2012

30016

Petefijalkowski
11-09-2012, 20:56
Albo do zbierania i przymocowywania do niego znaczków z różnych schronisk :) Takie hobby miałem z 10lat temu. Chlebak od taty(na szczęście jeszcze nie "po tacie"). Tata też zbierał :)

http://img825.imageshack.us/img825/5596/dscf0001ay.jpg (http://imageshack.us/photo/my-images/825/dscf0001ay.jpg/)

Basia Z.
11-09-2012, 21:04
A jak przewodnik płci przeciwnej to jeszcze przyjemniej ;)

Biesiek
12-09-2012, 23:43
Wiemy kolego o czym piszesz. Można też sobie wynająć przewodnika zamiast giepeesa.
Taki przewodnik to bardzo przydatna sprawa, a nie żaden gadżet. Drogę pokaże, jest przydatny przy planowaniu trasy, można z nim pogadać , albo jest z kim piwo wypić.
Są na tym forum, też tacy co chodzili po Chryszczatej bez przewodnika, bez giepsa, bez szlaku i co ?
Wiem że trudno uwierzyć, ale jednak można.


Hmmm... Może czegoś nie dostrzegam, ale pomimo kilkukrotnego przeczytania mojego postu nadal nie widzę w jego treści, abym gdziekolwiel wątpił, że można inaczej? A tym bardziej nie dostrzegam w mojej wypowiedzi stwierdzenia, że bez GPS-u nie można. Skąd więc ten sarkazm. Czyżbyś z góry, nie znając rozmówcy zakładał, że skoro ktoś bawi się innymi zabawkami niż te, które Ty preferujesz, to ktoś taki niewart jest szacunku i zasługuje na lekceważenia?
Skąd u Ciebie taka pewność, że trudno mi uwierzyć, że ktoś coś może ;-)))) Jesteś pewien, że ja tak nie chodziłem? Ale... skoro używam GPS-u to przecież, dla Ciebie, a priori, to oczywiste. Tak jak parę innych rzeczy o których wspominasz.

Skąd ten brak szacunku i tolerancji dla ludzi bawiących się inaczej? Pozwól, aby każdy sam decydował, co jest dla niego przydatne, co kogoś kręci a co nie. Jak ktoś lubi w nieznanym terenie nawigować w oparciu o słońce w pochmurny dzień- czemu nie ;-))). Skoro lubi. Przewodnik - jak ktoś ma ochotę - pewnie. Ramy tego, co można, niech każdy wyznacza sobie sam ;-))) W oparciu o zdrowy rozsądek, etykę i aktualne ustawodawstwo.

I, aby zamknąć ten wątek i nie bawić się w niepotrzebne dyskusje w typie - o wyższości świąt... ;-)))) - sugeruję, abyś odpowiadając, najpierw uważnie i ze zrozumieniem przeczytał tekst, który komentujesz ;-))) Bo jeśli przeczytasz uważnie moją wcześniejszą wypowiedź, to być może dostrzeżesz, że jest pewna różnica między - "chodzić po..." a "... utrzymać kierunek na określony { dł, szer. geograficzna w oparciu o np. WGS84 ;-))) } punkt".

I w takim przypadku, pomimo pewnej różnicy zdań, jako powstała pomiędzy nami ;-))) uwierz, że bardzo chętnie umówię się z Tobą np. gdzieś na dole, może być Duszatyń. Potem browarek, aby lepiej nam się rozmawiało ;-))) podaję Ci koordynaty Ncośtam, Scośtam i... ?!???... no właśnie?... co? Ty, jako przewodnik prowadzisz mnie do celu ;-))) Tak po... bieszczadzku? ... jak rasowy turysta? bez żadnych takich tam giepeesów, czy innych badziewi ;-)))) Sądzę, że wielogodzinny spacer z Tobą po zboczach byłby ciekawym doświadczeniem ;-)) I nie piszę tego z ironią, czy sarkazmem. Być może te kilka - kilkanaście godzin pzwoliłoby się nam bliżej poznać, być może zaowocowałoby nową, ciekawą znajomością, kolejnymi wypadami... kto wie. Jednym słowem - bezcenne. A za wszystko inne... nie, nie mastercard ;-))) - GPS. Przy następnej okazji sam, albo, gdybyś się zdecydował jednak iść w towarzystwie tego obciachowegi sprzętu ;-))) to również z Tobą odnalazłbym punkt o określonych koordynatach ;-))))
Wiem, że trudno uwierzyć, ale jednak można ;-)))))

I... nie bierz tego do siebie ;-)))). Więcej luzu ;-))))

bartolomeo
13-09-2012, 08:32
Bieśku, czy ja mogę się z Tobą (nie)zgodzić? Masz rację, że na naszym forum (i nie piszę tego akurat do don Enrico, ale bardzo ogólnie) jest preferowany pewien określony typ wędrówki, stroju czy zachowania w górach i każdego "wykolejeńca" :wink: traktuje się tu z góry. Niestety - jeżeli ktoś ma zbyt dobry lub zbyt słaby sprzęt, jeżeli chodzi za szybko lub za wolno, jeżeli odwiedza inne miejsca niż jest to preferowane albo - nie daj Boże - ma ochotę spać w pensjonacie z ciepłą wodą to jest od razu szeregowany jako "stonka" albo "warszawka". Obawiam się, że to źle rokuje całemu forum, bo zaczynamy się zamykać w swoim gronie i kisić we własnym sosie.

Nie zgadzam się natomiast z Tobą jeżeli idzie o argumentację związaną z zaletami używania GPSu w górach. Żeby była jasna sprawa nie jestem zawziętym przeciwnikiem, sam noszę magiczne pudełeczko w plecaku :wink: Twój przykład ze współrzędnymi na określony punkt można jednak bardzo łatwo odwrócić: utrzymaj proszę za pomocą GPSa kierunek na punkt "za trzecim potokiem, lekko pod górę przez polanę, ścieżką w las za amboną i jakieś 500m dalej po prawej stronie". Żeby było podobnie jak w Twoim przykładzie to korzystaj tylko z GPSa, idź po najkrótszej i dookoła się nie rozglądaj. Utrzymuj swój magiczny kierunek prosto do celu :twisted: Wiem, że to średnio uczciwe, ale podobnie postąpiłeś Ty wysyłając don Enrico do punktu opisanego matematycznymi współrzędnymi - równie dobrze mogłeś mu nic nie mówić. Ani Twój, ani mój test nie są wiarygodne.

A druga uwaga - jeżeli (pozostając w konwencji zawodów) wybierzecie sobie wspólnie punkt na mapie (np. jakiś cmentarzyk) i Ty sczytasz sobie współrzędne i pójdziesz po najprostszej a don Enrico będzie łaził ścieżkami, wzdłuż potoków, grzbietami to wcale zwycięzcą nie musi być ten, który dojdzie co celu pierwszy (i, uwaga!, niekoniecznie pierwszy będzie ten, który idzie z GPSem). Wędrowanie z GPSem jest w pewien sposób nadal wędrowaniem po szlaku - tylko zamiast szukać znaków na drzewach szukasz ich w kieszeni. W przypadku szlaku tradycyjnego o trasie decydował znakarz, on za turystę podejmował decyzję jak okrążyć rozlewisko czy którą drogę leśną wybrać. Jeżeli porzucisz tradycyjny szlak a uzależnisz się od GPSa to niewiele się zmieni, bo nadal nie będziesz podejmował decyzji "którędy". Może będziesz miał swobodę w wyborze strony kałuży, którą ją obejdziesz, ale - jak sam wielokrotnie podkreślasz - kierunek wybierze za ciebie urządzenie. A don Enrico w tym czasie sześć razy zabłądzi, spłoszy stadko żubrów, znajdzie ciekawą łączkę na odpoczynek, być może znajdzie też cel określony na początku, ale... niekoniecznie. Bo cała przyjemność jest w wędrowaniu i im go więcej tym lepiej.

Za zastosowaniem GPS są znacznie ciekawsze, moim zdaniem, argumenty. Choćby możliwość bardzo precyzyjnego zapisu trasy, którą przewędrowaliśmy i późniejszej jej analizy. Choćby umożliwienie zejścia ze szlaku osobom, które słabiej orientują się w terenie (ale i tacy prędzej czy później albo wrócą na szlaki tradycyjne albo nauczą się czytać mapę i orientować w terenie). Choćby możliwość zorientowania się w terenie w trudnej sytuacji (np. gęsta mgła). Jak każda nowinka GPS coś daje ale i coś zabiera - zabiera swobodę, czyli to co dla wielu jest w Bieszczadach (górach?) najważniejsze.

A przy utrzymywaniu kierunku na określony punkt można się wspomagać kompasem. Wiem, że trudno uwierzyć, ale jednak można ;-))))) I... nie bierz tego do siebie ;-)))). Więcej luzu ;-))))

długi
13-09-2012, 08:38
DUSZATYN, nie Duszatyń. W Duszatynie, nie w Duszatyniu

To był głos wołającego na puszczy ;)

misiekjakub
13-09-2012, 11:10
Bartolomeo, napisałeś

jest preferowany pewien określony typ wędrówki, stroju czy zachowania w górach i każdego "wykolejeńca" traktuje się tu z góry.
Aż się boję zapytać, jaki jest preferowany na tym forum typ wędrówki, stroju i zachowania... Rozwiń temat proszę, bo obawiam się żem wykolejeniec

bertrand236
13-09-2012, 11:34
DUSZATYN, nie Duszatyń. W Duszatynie, nie w Duszatyniu

...

He, he! Też mnie tego kiedyś nauczyłeś.
Pozdrawiam

bieszczadzka_tęsknota
13-09-2012, 13:47
Masz rację, że na naszym forum (i nie piszę tego akurat do don Enrico, ale bardzo ogólnie) jest preferowany pewien określony typ wędrówki, stroju czy zachowania w górach i każdego "wykolejeńca" :wink: traktuje się tu z góry. Niestety - jeżeli ktoś ma zbyt dobry lub zbyt słaby sprzęt, jeżeli chodzi za szybko lub za wolno, jeżeli odwiedza inne miejsca niż jest to preferowane albo - nie daj Boże - ma ochotę spać w pensjonacie z ciepłą wodą to jest od razu szeregowany jako "stonka" albo "warszawka". Obawiam się, że to źle rokuje całemu forum, bo zaczynamy się zamykać w swoim gronie i kisić we własnym sosie.

No właśnie... w trakcie kilkutygodniowego czytania tego forum uświadomiłam sobie całkowicie swoją "stonkowatość". Wcześnie by mi to do głowy nie przyszło, że są tak silne podziały. Ze stonkowatością swą i wykolejeńczym podejściem do turystyki bieszczadzkiej walczyć zamierzam w ciągu najbliższego pobytu za 2 tygodnie. Tylko chaszcze, zimna woda i żadnego GPS-u! ;):lol:

tolek banan
13-09-2012, 14:53
magda
chlebak z granatami zabierz

misiekjakub
13-09-2012, 15:04
...będziesz nimi mogła obrzucić drogie noclegownie z ciepłą wodą

bieszczadzka_tęsknota
13-09-2012, 15:49
Tak jest, tak jest! Tylko cholercia zaczynamy na kwaterze w Wetlinie, ale to się wytnie :-D

calanthe
13-09-2012, 16:36
Tylko chaszcze, zimna woda i żadnego GPS-u! ;):lol:

podoba mi się :D właśnie! i nie zapomnij kąpielówek :D

delux
13-09-2012, 17:17
:mrgreen:
No właśnie... w trakcie kilkutygodniowego czytania tego forum uświadomiłam sobie całkowicie swoją "stonkowatość". Wcześnie by mi to do głowy nie przyszło, że są tak silne podziały. Ze stonkowatością swą i wykolejeńczym podejściem do turystyki bieszczadzkiej walczyć zamierzam w ciągu najbliższego pobytu za 2 tygodnie. Tylko chaszcze, zimna woda i żadnego GPS-u! ;):lol:

Walcz więc śmiało..... bezapelacyjnie do samego końca Twojego lub Jej,jak by co Krzycz ,przybiegnę na pomoc......

Jimi
13-09-2012, 20:30
zgadzam się z Bartolomeem -jeżeli GPSu mamy używać po to by iść w kierunku danego wyznaczonego punktu to równie dobrze możemy wyznaczyć sobie azymut, ja często tak robię, w zasadzie łapię się na tym, że ostatnio kompasu używam bardzo dużo (np. żeby dokładnie określić w ktorym punkcie na mapie jestem, którą ścieżką iść, do wyznaczania panoram itp). i zgadzam się też, że właśnie ciekawy jest taki bajer GPSu który rysuje drogę jaką się przeszło, można sobie wyliczyć ile km się zrobiło -w tym różnicę wysokości. w prawdzie nigdy czegoś takiego nawet nie widziałam ale słyszałam że tak można.

Dlugi
13-09-2012, 20:47
... i zgadzam się też, że właśnie ciekawy jest taki bajer GPSu który rysuje drogę jaką się przeszło, można sobie wyliczyć ile km się zrobiło -w tym różnicę wysokości. w prawdzie nigdy czegoś takiego nawet nie widziałam ale słyszałam że tak można.
IMHO jeszcze ciekawszy bajer jest taki że jak już się ma wklepaną trasę to mając mapy z danymi DEM można sobie obejrzeć profil wysokościowy - poglądowo jakie górki i zejścia nas czekają. Oczywiście bardzo ładnie to też tradycyjnie na mapie widać :-)

Michał
14-09-2012, 17:14
Witaj Długi


.... Oczywiście bardzo ładnie to też tradycyjnie na mapie widać :-)

Widać, albo się widywało. Najkonieczniejszy bajer w Bieszczadach to okulary.
No i nie tylko tam. O czym boleśnie nogowo się przekonał pewien Michał :-)

Pozdrówka serdeczne

luna19
16-09-2012, 11:45
tak tak. okulary rzecz niezbędna .. w samochodzie zawsze na wszelki wypadek mam zapasowe dwie pary, ale nie gubie :-) wiec wracaja wszystkie, jak ktoś znalazł to nie moje .. za to moja córka zgubila i gdyby ktoś znalazł to jej :-)

misiekjakub
16-09-2012, 12:56
No, dla mnie bryle to nie bajer, tylko część codzienności. Cały dzień na nosie, a w nocy pod poduszką...

Biesiek
17-09-2012, 15:16
Witaj

W zasadzie zgadzam się z Tobą co do wielu możliwości, o których piszesz ;-)))))))). Tylko... powtórzę, nigdzie nie twierdziłem, że tak nie jest ;-))).
W związku z tym masz oczywistą rację pisząc:



... utrzymaj proszę za pomocą GPSa kierunek na punkt "za trzecim potokiem, lekko pod górę przez polanę, ścieżką w las za amboną i jakieś 500m dalej po prawej stronie". Żeby było podobnie jak w Twoim przykładzie to korzystaj tylko z GPSa, idź po najkrótszej i dookoła się nie rozglądaj. Utrzymuj swój magiczny kierunek prosto do celu :twisted: Wiem, że to średnio uczciwe, ale podobnie postąpiłeś Ty wysyłając don Enrico do punktu opisanego matematycznymi współrzędnymi - równie dobrze mogłeś mu nic nie mówić. Ani Twój, ani mój test nie są wiarygodne.

A druga uwaga - jeżeli (pozostając w konwencji zawodów) wybierzecie sobie wspólnie punkt na mapie (np. jakiś cmentarzyk) i Ty sczytasz sobie współrzędne i pójdziesz po najprostszej a don Enrico będzie łaził ścieżkami, wzdłuż potoków, grzbietami to wcale zwycięzcą nie musi być ten, który dojdzie co celu pierwszy (i, uwaga!, niekoniecznie pierwszy będzie ten, który idzie z GPSem). Wędrowanie z GPSem jest w pewien sposób nadal wędrowaniem po szlaku - tylko zamiast szukać znaków na drzewach szukasz ich w kieszeni. W przypadku szlaku tradycyjnego o trasie decydował znakarz, on za turystę podejmował decyzję jak okrążyć rozlewisko czy którą drogę leśną wybrać. Jeżeli porzucisz tradycyjny szlak a uzależnisz się od GPSa to niewiele się zmieni, bo nadal nie będziesz podejmował decyzji "którędy". Może będziesz miał swobodę w wyborze strony kałuży, którą ją obejdziesz, ale - jak sam wielokrotnie podkreślasz - kierunek wybierze za ciebie urządzenie. A don Enrico w tym czasie sześć razy zabłądzi, spłoszy stadko żubrów, znajdzie ciekawą łączkę na odpoczynek, być może znajdzie też cel określony na początku, ale... niekoniecznie. Bo cała przyjemność jest w wędrowaniu i im go więcej tym lepiej...


Co więcej, długo moglibyśmy jeszcze dyskutować o wszystkich potencjalnych wariantach, ale dla większości osób tu obecnych jest to temat zapewne znany, więc szkoda czasu ;-))) Przykład z Don Enrico oczywiście był przerysowany, chciałem jednak oddać skrajne przykłady, co można ;-)))) Przy okazji - dopuściłem się w tamtym akapicie małej prowokacji ;-)))), na razie przeszła bez echa ;-))))))

Podzielam też Twoją opinię:



... Za zastosowaniem GPS są znacznie ciekawsze, moim zdaniem, argumenty. Choćby możliwość bardzo precyzyjnego zapisu trasy, którą przewędrowaliśmy i późniejszej jej analizy. Choćby umożliwienie zejścia ze szlaku osobom, które słabiej orientują się w terenie (ale i tacy prędzej czy później albo wrócą na szlaki tradycyjne albo nauczą się czytać mapę i orientować w terenie). Choćby możliwość zorientowania się w terenie w trudnej sytuacji (np. gęsta mgła)...


Tu też można dorzucić sporo innych, czasem zaskakujących możliwości, ale nie jest to forum GPS, więc od siebie dodam tylko, że zwłaszcza zimą, przy załamaniu pogody i w trudnych warunkach GPS może się nagle okazać baaardzo przydatny, nawet w rejonie, który dobrze znamy. Przerabiałem ;-))))

Jednak nie zgodzę się z Tobą, że:



... Jak każda nowinka GPS coś daje ale i coś zabiera - zabiera swobodę, czyli to co dla wielu jest w Bieszczadach (górach?) najważniejsze.


Uważam, że jest wręcz przeciwnie ;-))))). Daje sporo nowych możliwości, wcale nie zabierając starych. W końcu - możesz go wyłączyć ;-))))). Jednak z doświadczenia wiem, że czasem w ciągu dnia spojrzysz na niego kilka razy, bo nie ma potrzeby aby z niego korzystać ;-)))). Albo leży w plecaku niewłączony. Co więcej, uważam że dodaje swobody w wielu sytuacjach, zwłaszcza poza szlakiem, w rejonach niezbyt często odwiedzanych ;-)))), w trudnym terenie itp... przy zejściach na przysłowiową "krechę".



... A przy utrzymywaniu kierunku na określony punkt można się wspomagać kompasem...

Oczywiście. O tym, że nigdy nie twierdziłem, że nie można, wspomniałem już na wstępie ;-))))) Jednak jest kolosalna różnica w używaniu busoli i GPS-a. W tym drugim przypadku swoją precyzyjnie wyznaczoną w terenie pozycję masz ciągle. W przypadku busoli musisz jednak pilnować kierunku, a jeśli chodzi nie tylko o kierunek, ale np. o określone przemieszczanie się w terenie, to dochodzi kwestia albo wyznaczania nowych azymutów wg potrzeb, albo orientacja wg. rzeźby terenu. Jednak często ten drugi przypadek bywa niemożliwy, kiedy brak jest charakterystycznych punktów ( ... i - to też pewne uproszczenie, ale nie dzielmy znowu zapałki na czworo ;-)))
Po prostu - GPS jest wygodniejszy w użyciu. I tyle ;-))))

Oczywiście - coś daje, coś zabiera. Chociaż ja ująłbym to raczej: ma plusy i minusy. O niektórych plusach było już powyżej ;-))). Minusy - to przede wszystkim świadomość, że jest to urządzenie o dosyć sporym stopniu komplikacji, więc bywa zawodne. I w związku z tym moja busola nie trafiła do szuflady, tylko jako zapas do pudełka, o którym wspominałem ;-))))) Innym minusem jest świadomość, jak sporo czasu minęło od chwil, kiedy biegało się z busolą na orientację ;-((((( To se Pane ne vrati ;-))))

Na koniec wrócę do... początku ;-))) czyli do mojego pierwszego postu. Traktowałem go tylko jako krótką wypowiedź, więc nie rozwijałem tematu GPS. Widzę jednak, że ten "kierunek na określony punkt" bywa tak różnie interpretowany, że postaram się nieco to uściślić. Dwa przykłady, ogólny i ciekawy ;-))))
Ogólny to geocaching. I znowu - nie rozważajmy wszystkich możliwości ;-)))) Jeśli lokalizację skrytki określimy jako: ruiny dworu Stroińskich, wschodni narożnik - to 99% czytających to forum trafi tam nie tylko bez GPS-u, ale nawet mapa nie będzie im potrzebna ;-))))))). Bywa jednak, że skrytka ( punkt - bo nie tylko przy geokachingu tak jest) nie jest zlokalizowana w miejscu możliwym do lokalizacji w ten sposób. Rozległe łąka, zbocze lasu bez charakterystycznej rzeźby terenu itp. I wtedy na kilkunastu ostatnich metrach, z uwagi na błąd pomiarowy urządzeń, i paru innych jeszcze czynników potrzebujesz np. przejść z dużą dokładnością na ów wspominany punkt ;-)))

Ale myślę, że lepszym przykładem jest trasa, jaką zrobiliśmy na początku lata. Na pewnym odcinku musieliśmy przemieszczać się po lini, mającej stałą wysokość względem poziomu morza (npm). Nieważne, gdzie i dlaczego - takie były założenia. Dodam, że był to środek do osiągnięcia celu, a nie cel sam w sobie.Teren nie był jakoś szczególnie trudny, ale miał nieregularne spadki, jary, skałki, trochę większych uskoków. Do tego porośnięty pełnym przeglądem tego, co w Biesach rośnie - do starej buczyny po świerkowy młodnik. Do tego chaszcze i habazie :-)))))))), czyli to co tygrysy lubią najbardziej ;-))) Musieliśmy utrzymywać dużą dokładność przemieszczania się, rzędu 2-3m max. I w takim przypadku praktycznie nie wypuszczałem GPS-a z ręki, gdyż tylko przy jego pomocy mogliśmy utrzymywać ciągły kierunek na określony punkt ;-)))) Zrobiliśmy tak parę kilometrów. Nie muszę chyba dodawać, że rzut tracku na mapę przypominał wijącego się w konwulsjach węża ;-)))) Uprzedzając ew propozycje alternatywne - wiem, geodezyjnie też można by ;-))), barometrem... hmmm... może?... na a tak stylowo to rurka z rtęcią ;-)))))). Ale chyba nasze rozwiązanie było bardziej ergonomiczne ;-))).
To miałem na myśli pisząc o GPS-e jako gadżecie, który czasem też używam. Bawiąc się jak lubię, ale nie twierdząc czy też sugerując nic ponadto. Bo każdy po prostu sam decyduje o tym jak się bawi ;-))))

I korzystając z okazji. Do Długiego: wstydzę się ;-))) Wstydziłem się już w chwilę po wysłaniu postu. Zazwyczaj przed wysłaniem czytam jeszcze wszystko, poprawiając błędy, ale umknęło ;-))) Co nie usprawiedliwia. A Duszatyn ma chyba pecha, gdyż tak jakoś z ogólnych zasad odmiany to "ń" wskakuje samo ;-))))
Pozdrawiam.

Dlugi
17-09-2012, 15:43
...Przy okazji - dopuściłem się w tamtym akapicie małej prowokacji ;-)))), na razie przeszła bez echa ;-)))))) ...


...podaję Ci koordynaty Ncośtam, Scośtam...
Lubie zagadki ;)

Biesiek
20-09-2012, 12:04
Lubie zagadki ;)

To sie nazywa "krótki czas reakcji" ;-))))). Jasne, w tej części świata NE ;-)))), a w każdej wymagana szerokość i długość ;-))), a nie 2x szerokość ;-)))
Pozdrawiam.

Mamcia DwaChmiele
12-10-2012, 15:04
A co powiecie na to? ;))

http://sphotos-g.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash3/58345_10151192570144629_348811433_n.jpg

krzychuprorok
12-10-2012, 15:40
Myślę, że niezbędny w plecaku każdej turystki samotnie przemierzającej górskie szlaki w okresie jesienno-zimowym;)

tolek banan
12-10-2012, 17:16
że pozwolę sobie zacytować panią z filmu jaki oglądałem w sobotę
"zdecydowałabym się nawet za niego wyjść, nie pierdzi w łóżku i nie zostawia otwartej klapy"

opakowanie takie jakieś .... mało kolorowe , jak by z czasów PRL ..

Browar
14-10-2012, 19:12
A co powiecie na to? ;))

A skąd żeś to cudo wynalazła? Jak było TO w sprzedaży próbowałem młodą ekspedientkę wypytać co zacz i do czego służy,haniebnie podała tyły :twisted:

WUKA
14-10-2012, 23:50
http://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://www.apartmenttherapy.com/tentsile-the-worlds-most-versatile-tent-173752&prev=/search%3Fq%3Dtentsile%26hl%3Dpl%26rlz%3D1R2PRFB_pl PL464%26prmd%3Dimvns&sa=X&ei=_SJ7ULaiKIbhtQbgpoDIDQ&ved=0CE8Q7gEwCA

buba
16-10-2012, 01:18
:lol: :lol: :lol:

dobry na ciasne pola namiotowe!!! np. na woodstock z takowym zapodac!!

misiekjakub
16-10-2012, 11:09
Na Woodstock się nie da. Nie tonie w błocie

tolek banan
20-10-2012, 17:23
30473A to dedykowany "bajer" dla jednego z forumowiczów

Derty
23-10-2012, 12:28
:lol: :lol: :lol:

dobry na ciasne pola namiotowe!!! np. na woodstock z takowym zapodac!!
A toto sprzedają z zawartością?:O Fajny sprzęcik...khemm..
D.