PDA

Zobacz pełną wersję : "Razem na szczyty" - kolejna, tym razem bieszczadzka odsłona - Tarnica



Basia Z.
01-10-2012, 16:46
Zaczęło się od tego, że jak zwykle nie miałam czasu.
Do 6 września nie umiałam się określić czy będę mogła pojechać na Tarnicę, czy nie będę musiała mówiąc wprost zarabiać pieniędzy jako pilot / przewodnik, bo z tym u mnie krucho, a w tym roku do początku września nie miałam okazji prowadzić dłuższego wyjazdu.

Nie wiedząc co dalej dałam ogłoszenie na fora kilku kół przewodnickich, ale nikt się do prowadzenia nie zgłosił. Nie wiem czy dlatego, że warunkiem były uprawnienia na Bieszczady czy informacja o tym, że na tych wyjazdach się nie zarabia, a może po prostu okres na decyzję był zbyt krótki.

W każdym razie było niewesoło, w końcu jednak mi udało się tak szczęśliwie ułożyć wszystko, że i czas i pieniądze mi się znalazły.
W ostatniej chwili zgłosiła się jeszcze druga przewodniczka - Magda z SKPG Kraków (ze świeżo nabytymi uprawnieniami na całe Beskidy) i super, okazała się bardzo potrzebna.

W każdym razie przed moim komercyjnym wyjazdem na Krym wszystko było już obgadane.
W zeszłym tygodniu jak zwykle - umawianie się na wyjazd, do samochodu, w pracy wybłaganie urlopu (znów w ostatniej chwili wszystkie systemy się sypały), pakowanie się i w końcu w piątek rano - wyjazd.
Na dworcu RDA w Krakowie spotykamy się w piątkę - Przemek i cztery baby - to jest Ania, Agata i Agnieszka, trójka "podopiecznych" funduszu (ale całkiem samodzielnych) i dwie wolontariuszki.
Jedziemy samochodem Przemka, pierwszy nieco dłuższy przystanek - w Rymanowie, bo chciałam obejrzeć synagogę po remoncie. Niestety do środka nie udało się wejść.

https://lh6.googleusercontent.com/-2J8fZKnhQdc/UGlIFBpkPxI/AAAAAAAABHA/U4flncTPzqI/s912/P9286389.JPG

Potem obiad w bardzo sympatycznej knajpie pomiędzy Sanokiem a Zagórzem:

https://lh3.googleusercontent.com/-ZHc_3I5CaYg/UGlIt466z_I/AAAAAAAABHU/FTzImi2iyt8/s912/P9286392.JPG

I dojeżdżamy do zapory w Solinie, gdzie jesteśmy już o zmierzchu.

https://lh3.googleusercontent.com/-mpIpqtDJe-c/UGlKF73-QGI/AAAAAAAABIc/C2uHaNCQsNo/s912/P9286417.JPG


;)


https://lh3.googleusercontent.com/-nT9WcBYPm5g/UGlLULopUhI/AAAAAAAABJs/syWNUnOg1w8/s720/P9286429.JPG


Bieszczadzkie "kolorki" właśnie się zaczynają


https://lh5.googleusercontent.com/-23PTv24GRxE/UGlKVLnfe2I/AAAAAAAABIs/AfqZfUtv7FM/s912/P9286419.JPG

Dalej samochodem do Mucznego, do ośrodka "Pod Bukowym Berdem" gdzie już witają nas uczestnicy obozu survivalowego Jaśka Meli, którzy są na miejscu od dnia poprzedniego.
"Obozanci" śpią w kilku rozbitych namiotach, my mamy do dyspozycji jakąś kotłownię z rozłożonymi około dwunastoma materacami i z kilkoma sztukami pościeli (wszyscy wiedzą o tym, że mieli zabrać śpiwory). Za to noclegi są całkiem za darmo.
Nasza grupa ma liczyć w sumie 27 osób, więc miejsc na materacach nie wystarczy dla wszystkich, ale mamy swoje karimaty.

Ponieważ w kotłowni jest ciasno i duszno (za to na dworze lub polu zimno) rozbijam swój prywatny namiot. Zimno mi niestraszne, mam swój najcieplejszy śpiwór.
Powoli dojeżdżają samochody z Krakowa i Wrocławia, część osób dochodzi na własną rękę indywidualnie przez góry.
Na łącznie 27 osób są 4 samochody, zaś 17-osobowa grupa Jaśka ma 8-osobowego busa (+kierowca) oraz dwie karetki.
W sumie brak miejsca w tych pojazdach dla 8 osób, trzeba to tak rozpracować logistycznie aby wszyscy jak najszybciej znaleźli się na szlaku. Mamy od Parku zezwolenie na wjazd na Przełęcz Bukowską, skąd rozpoczniemy trasę pieszą, ale z Mucznego to kawał drogi.

Przewodniczka Magda dostaje "przydział" do ekipy Jaśka, ja do grupy "Razem na Szczyty", przewiduję że jak zwykle grupa niebywale się pewnie rozciągnie, ze względu na bardzo nierówne siły i dyspozycję wśród uczestników.

Pierwszy samochód (a w nim między innymi ja i trzech kolegów) wyjeżdża rano o godz. 8.15. Przedtem zdążyłam zjeść w ośrodku pyszne śniadanie (i dobrze, musiało starczyć na cały dzień).
Dojeżdżamy do Ustrzyk Górnych, gdzie mamy czekać na busa, który nas dowiezie na przełęcz. Czekamy i czekamy pijąc kawę w "Zajeździe pod Połoniną". Jednak z powodu kilku organizacyjnych zawirowań (miedzy innym nadspodziewanie podłej drogi na przełęcz) musimy czekać i czekać, co nam się bardzo dłuży.

https://lh5.googleusercontent.com/-UQha9yoi5fs/UGlLlgI9qwI/AAAAAAAABJ4/cOdMP8Aemnw/s912/P9296432.JPG


Decyzją szefostwa bus zostaje na dole w Wołosatem, ludzi zawozi na start szlaku karetka oraz "łada" leśniczego.


https://lh6.googleusercontent.com/-U24qAwI0scI/UGlLspdyLII/AAAAAAAABKA/7sVGQcBVBzk/s912/P9296436.JPG


Tymczasem pogoda się psuje, na szczęście nie pada

https://lh6.googleusercontent.com/-mD2IVAkDvME/UGlLy1zBpTI/AAAAAAAABKQ/Ns1AdCVImBs/s912/P9296439.JPG


No i wreszcie około godziny 12.00 jako ostatni z całej ekipy wyruszamy na szlak:


https://lh6.googleusercontent.com/-wFfY-J9kEH0/UGlL85chTlI/AAAAAAAABKg/U2Eo6MsUhmc/s912/P9296444.JPG

joorg
01-10-2012, 17:32
Zaczęło się od tego, że jak zwykle ...No i wreszcie około godziny 12.00 jako ostatni z całej ekipy wyruszamy na szlak:...
Basiu proszę dalej pisz... dość pózny start z przełęczy B. mieliście.
Cel przedsięwzięcia bardzo szlachetny.

Basia Z.
01-10-2012, 17:46
Mimo sporego zachmurzenia widoki są bardzo rozległe, widać chyba nawet Gorgany a w każdym razie na pewno Pikuj, Ostrą Horę, Połoninę Równą, Wyhorlat i mnóstwo mnóstwo innych gór.
Na szczycie Halicza doganiamy całą naszą grupę.

Parę widoczków z podejścia na Rozsypaniec i potem na Halicz


https://lh6.googleusercontent.com/-gNZtf66etJU/UGlMBL3ANFI/AAAAAAAABKw/icE2_PLamLM/s912/P9296445.JPG


https://lh4.googleusercontent.com/-CET8uLJ6xP4/UGlMD1bDaWI/AAAAAAAABK4/oNHSOP3lk9E/s912/P9296446.JPG


https://lh6.googleusercontent.com/-tgSb-ylztn4/UGlMKURz7gI/AAAAAAAABLA/4zCgvIFHiPQ/s912/P9296447.JPG


Na trawersie Krzemienia od strony Ukrainy trochę straszy nas deszcz.


https://lh4.googleusercontent.com/-LtCFY6g3U_4/UGlp2ZIJAvI/AAAAAAAABNM/Hc-K8eVN6Wc/s912/P9296479.JPG


Po drodze kilkakrotnie się mijamy, tak jak przewidywałam najsprawniejsi są już na Przełęczy Goprowskiej a końcówka jeszcze pod Haliczem.
Staram się mieć oko na wszystkich i to ja ciągle kogoś mijam, to mnie mijają.


https://lh6.googleusercontent.com/-zBE9-0XiLtQ/UGlqlEfUetI/AAAAAAAABOA/cBBHGarM5GM/s912/P9296487.JPG


Góry mają już cudne jesienne kolory


https://lh5.googleusercontent.com/-nNmQqrpgjH8/UGlrHmxhPqI/AAAAAAAABOg/oHeKNzCekNU/s912/P9296493.JPG


Na Przełęczy pod Tarnicą (też wyższej) nasza czołówka dogania grupę Jaśka, która właśnie zeszła ze szczytu, na czele z przewodniczką Magdą


https://lh3.googleusercontent.com/-SjH_hzlzkkw/UGlrhCHVluI/AAAAAAAABPA/saY86gUt2Q0/s720/P9296505.JPG


No to z tej okazji obowiązkowo "Strażak" (też się wepchałam).


https://lh4.googleusercontent.com/-x9wq6TD3bes/UGlr9tBoaNI/AAAAAAAABPo/UO8gN910J9M/s912/P9296512.JPG


Ludzie patrzą trochę dziwnie, ale uśmiechają się jak Jaśkowi obozanci machają sobie protezami


https://lh6.googleusercontent.com/-jy_D8VEydD8/UGlsmVaTloI/AAAAAAAABQY/nYw8Xh5liKo/s912/P9296527.JPG


A mi się w tym momencie przypomina pewna dyskusja z innego forum jak to niepełnosprawni wg pewnego pana powinni "ukryć się w domu" i nie pokazywać.

A właśnie że nie - a dlaczego mieliby się ukryć ?
Mają takie samo prawo do bycia w górach jak wszyscy i robią rzeczy poważniejsze niż 90 % turystów, którzy wchodzą w ten dzień na Tarnicę.

Tymczasem widoczki powalają


https://lh6.googleusercontent.com/-K3d1hf4WDUw/UGlsHAzsr5I/AAAAAAAABP4/ksTt0wof0WU/s912/P9296517.JPG


https://lh6.googleusercontent.com/-J2FUcPdUDyI/UGlsO-4BSjI/AAAAAAAABQI/DSFfbKMpId4/s912/P9296518.JPG


https://lh6.googleusercontent.com/-9btlasF7LrY/UGlsvCUEjiI/AAAAAAAABQg/E9xvXismkKg/s912/P9296530.JPG


W końcu i my partiami wchodzimy na Tarnicę.


Oświetlony krzyż na tle granatowych chmur wydaje się świecić


https://lh3.googleusercontent.com/-l8TDt71CmRU/UGlumRbgb-I/AAAAAAAABRo/ansF0yPi290/s720/P9296538.JPG


https://lh6.googleusercontent.com/-l-XnqpqOGIU/UGlvHVsTFzI/AAAAAAAABSA/9MqwtLWo2WE/s912/P9296545.JPG


Schodząc tuż pod szczytem spotykamy ekipę Mateusza.


https://lh6.googleusercontent.com/-Uub4cKLmG2A/UGlvMCUMP3I/AAAAAAAABSI/T9et7EilKIs/s912/P9296547.JPG


Oni idą do góry, my na dół


https://lh5.googleusercontent.com/-8eITEIOmwTs/UGlvhn_1yQI/AAAAAAAABSY/xS8zM7RGa-I/s912/P9296558.JPG


Na przełęczy kolejny "Strażak" z ekipą, która doszła w międzyczasie


https://lh4.googleusercontent.com/-LtvBCzJbqgo/UGlvxmuQ39I/AAAAAAAABSo/gtna8z1BoQA/s912/P9296572.JPG


Grupa 8 osób, która na czela z Magdą (główną organizatorką całości) doszła na przełęcz też rzecz jasna chce iść na szczyt, ale tymczasem jest już godzina prawie 18 i czas zaczyna nas gonić.
Tym bardziej ze wracać znów trzeba "partiami", bo w samochodach nie ma miejsca dla wszystkich. Ratuje nas Tomek z ekipy Jaśkowej obiecując przysłać po nas busa do Wołosatego, po odstawieniu do ośrodka wszystkich osób z ich obozu.

Na przełęczy postanawiamy rozdzielić się. Ja z ekipą główną schodzę do Wołosatego, Magda i kilku wolontariuszy oraz czwórka uczestników idzie jeszcze na Tarnicę. Mamy się spotkać na dole, lub nawet już w ośrodku.

Grupa schodząca też się jeszcze trochę rozciągnęła, szłam na jej końcu, na dole byliśmy około godz. 19.30, już całkiem po ciemku.

Po drodze jeszcze spotkaliśmy smoka.


https://lh6.googleusercontent.com/-ZEWdTkfGbpY/UGlv7_cpGDI/AAAAAAAABS4/6Ij9RYvIV3I/s912/P9296582.JPG

Schodzimy do umówionego "Baru pod Tarnicą" w Wołosatem a tam busa nie ma. W tej sytuacji Przemek i Sławek ładują do swoich samochodów ile się da (po 6 osób), jeden kierowca jest jeszcze na górze, Marcin jest na dole, ale do jego samochodu musiałoby się zmieścić teraz 9 osób aby zabrali się wszyscy.
Wobec tego Marcin zabiera szóstkę (wliczając siebie), a ja zostaję z Pawłem i Radkiem na piwie (wyjątkowo mocno ochrzczonym), Marcin obiecuje, że za jakąś godzinę po nas wróci.
Ledwo odjechał - pojawia się bus. A nas jest do tego busa tylko trójka, reszta jeszcze na górze, nie wiadomo jak daleko, dodzwonić się nie można, zasięgu brak.

Jednak za minutę pojawia się z powrotem Marcin, który na szczęście jadąc zobaczył busa i wykazał się przytomnością umysłu. Następuje przeładunek wszystkich osób do busa, ładują się też Radek i Paweł, ja siadam obok kierowcy, Marcin wraca do góry pomóc Magdzie sprowadzać do Wołosatego resztę ekipy. Jego samochód też czeka na parkingu na resztę.

Jadąc już w okolicy Stuposian udaje mi się dodzwonić wreszcie do Magdy, która informuje, że u nich wszystko jak najbardziej OK, ale na moje pytanie czy mijali już wiatę odpowiada "nie". A tymczasem od wiaty na dół jest około godziny, więc wnioskuję dla nich (poruszających się bardzo powoli) pewnie dwie godziny. Czarno to wygląda.

Potem się okazało, że Magda przegapiła wiatę, bo świecąc tylko pod nogi czołówką łatwo ją przegapić, a kiedy dzwoniłam byli już tuż powyżej schodów i granicy parku.

Na miejscu nasza ekipa idzie na smaczny obiad.
A potem idę na chwilę do namiotu ogrzać sobie stopy, wkładam je do śpiwora, słyszę jeszcze radosne okrzyki, kiedy wróciła Magda z Marcinem i z całą resztą ekipy i napięcie całego dnia opada ze mnie tak gwałtownie, że natychmiast zasypiam.

W ten sposób niestety przespałam całą najważniejszą część imprezy, czyli urodziny Magdy, nie mam też żadnych zdjęć.

Spałam w całkiem otwartym namiocie, obudziłam się około 2 w nocy, poszłam do łazienki i tam spotkałam Tomka, który zrelacjonował mi imprezę. Żal mi było okropnie.

No a kolejnego dnia niestety już tylko powrót do Krakowa, w miłym towarzystwie Przemka, Ani, Agnieszki i Agaty i dalej razem z Agatą (która mieszka w okolicach Rybnika) busem do Katowic.

Basia Z.
01-10-2012, 17:58
I parę moich refleksji, już bez zdjęć ;)

Na żadnym wyjeździe, (a w góry jeżdżę przecież ciągle, jak nie sama to z przyjaciółmi lub z grupami) nie odczuwałam chyba tak mega pozytywnej energii, jak na wyjazdach z tą grupą.
Ludzie często bardzo poszkodowani przez los, po ciężkich wypadkach, bez rąk, bez nóg, chorzy na stwardnienie rozsiane, z zanikami lub przykurczami mięśni, czasem z trudem poruszający się; również niewidomi, lub tracący wzrok.
A jednak mają w sobie niezwykłą ilość entuzjazmu, który potrafią przekazać innym - i ten entuzjazm rozszerza się na kolejne osoby, przyjeżdżają stale nowi ludzie, a Ci którzy już byli na wyjazdach - chcą wracać.

Może pole działania rozszerzy się o inne inicjatywy, o inne rodzaje aktywności.

Jak mi mówiła jedna z dziewczyn - niektórzy po swoich wypadkach, po utracie nogi lub po diagnozie choroby byli w głębokiej depresji, a ta akcja, obozy survivalowe, wyjazdy w góry pozwoliła im odzyskać wiarę w siebie, chęć życia i radość życia.
Na przełęczy pod Tarnicą widać same uśmiechnięte mordy, a koledzy i koleżanki machają do siebie protezami ;) , ludzie "z zewnątrz" patrzą - i też się uśmiechają.

Ta pozytywna energia udziela się również i mi.
Cieszę się, że udało mi się do Nich przyłączyć.

buba
01-10-2012, 18:57
Piekna wyprawa! Fajnie ze mialas okazje w tym uczestniczyc! Podziwiam takich ludzi, ktorzy mimo ze tak ciezko pokrzywdzeni przez los potrafia sie cieszyc zyciem, potrafia wyjsc z domu, miec marzenia i je realizowac! Mam nadzieje ze takie akcje jak ta beda motywowac inne niepelnosprawne osoby do tego aby zyc pelnia zycia mimo trudnosci, ograniczen i takich debilnych skurwieli o jakich pisalas...


A mi się w tym momencie przypomina pewna dyskusja z innego forum jak to niepełnosprawni wg pewnego pana powinni "ukryć się w domu" i nie pokazywać..


Ja mialam okazje dwa razy spotkac niepelnosprawnych w gorach- goscia na dwoch protezach sprezynowych pod Rawkami, ktory biegal po gorach bo jak chodzil to nim bujalo i musial sie podpierac (cos mu spieprzyli z protezami) i faceta bez nog ktory podrozowal samotnie pod Swidowcu terenowka, a na biwaku chodzil na kolanach.. I obaj byli to wspaniali ludzie ktorych pasja do gor i podrozy byla wrecz porazajaca! Spotkania z nimi naprawde gleboko utkwily mi w pamieci.

Basia Z.
01-10-2012, 19:23
Mam nadzieje ze takie akcje jak ta beda motywowac inne niepelnosprawne osoby do tego aby zyc pelnia zycia mimo trudnosci, ograniczen i takich debilnych skurwieli o jakich pisalas...


Ten "debilny skurwiel" jest politykiem opcji prawicowej, wypowiadał się tak publicznie (chodziło o paraolimpiadę).
A ja na to zwróciłam uwagę, bo już wcześniej byłam w górach z tą właśnie grupą.


A miłość do gór nie zna ograniczeń ;)

bogdan64
02-10-2012, 07:37
Synagoga jest oczywiście zamknieta,wewnątrz jest zrobiona posadzka .Klucze mogą być w budynku obok lub w Stowarzyszeniu. Ciekawa jest kapliczka znajdująca się poniżej w prywatny ogrodzie a mam nadzieje, że niedługo zostanie przeniesiona na nowe miejsce bliżej drogi. Jest z 1780 roku i znajduje sie na miejscu starego kościoła.

diabel-1410
02-10-2012, 19:10
Mogę jedynie pozazdrościć wędrówki w tak pozytywnie zakręconym towarzystwie:-) a słowami tego czegoś bo bydlakiem JKM nie nazwę żeby bydlakom nie ubliżać nie ma sensu się przejmować. Wszak to tylko polityk czyli coś mniej wartościowego niż g...o.Jeśli jest możliwość zostania wolontariuszem w waszej akcji chętnie się przyłączę

Basia Z.
02-10-2012, 20:05
Jeżeli ktoś chce zostać wolontariuszem powinien zgłosić się do szefostwa całej akcji, wszystkie namiary na stronie:

http://razemnaszczyty.pl/kontakt/

A ja zaprezentuję jeszcze film, które nagrał i zmontował jeden z uczestników poprzednich wypraw - Romek.

Skrzyczne:

http://www.youtube.com/watch?v=i40lwVOqDZg&feature=plcp

don Enrico
02-10-2012, 21:52
a świat pędzi dalej ...
Nic z tego nie rozumiem Basiu ! o co w tym wszystkim chodzi ?
Ludzie przebijają się kolejnymi wyczynami i rekordami a tu pokazujesz że nie o to chodzi.
Nigdy nie spotkałem tych ludzi na szlaku i nie wiem jak bym się zachował przy spoykaniu, przecież w tej "normalności" pełnej problemów osobistych trudno zobaczyć problemy innych.
Dzięki Twej relacji rozszerzasz moje pole widzenia w kierunkach zupełnie nie modnych.
Modne jest wyjście na Tarnicę tyłem , na jednej nodze w jak najszybszym czasie.
Jakie są jeszcze granice absurdu ?
Nie wiem czy to była piękna wyprawa, ale wiem że było to ważne i niezapomniane wydarzenie.

Jimi
02-10-2012, 22:11
"Ludzie patrzą trochę dziwnie, ale uśmiechają się jak Jaśkowi obozanci machają sobie protezami"

:)))

"A właśnie że nie - a dlaczego mieliby się ukryć ? Mają takie samo prawo do bycia w górach jak wszyscy i robią rzeczy poważniejsze niż 90 % turystów, którzy wchodzą w ten dzień na Tarnicę."

-cieszę się bardzo, że jest organizowana akcja taka jak ta. mam znajomych w różny sposób niepełnosprawnych i zadziwiają mnie za każdym razem gdy się spotykamy. najczęściej widuję się z kumplami którzy są niewidomi -w zasadzie zapominam o tym już, że nie widzą -co drugi dzień widzimy się w autobusie, chodzimy razem na zakupy, oglądamy filmy, ostatnio kumpel pomagał mi w czymś na komputerze a inny demonstrował swoje genialne wręcz umiejętności na nowej perkusji :) znają kraków może lepiej ode mnie (tzn orientują się gdzie jaka ulica, skąd dokąd jak dojść). tak się zastanawiam i chyba nie widzę większej różnicy między mną jako osobą widzącą a osoba niewidomą jeśli chodzi o codzienność.

"Na żadnym wyjeździe, (...) nie odczuwałam chyba tak mega pozytywnej energii, jak na wyjazdach z tą grupą."

-Wzruszyły mnie Basiu Twoje posty:) I doskonale Cię rozumiem. Też jestem wolontariuszką, jeżeli tylko mam możliwość to pomagam w hospicjum dla nieuleczalnie chorych dzieci, też organizujemy różne spotkania, zbieramy pieniążki. Świadomość samej prostej pomocy w banalnych rzeczach, poświęcenie swego czasu dla innych, to daje tak niesamowitej energii, dajemy od siebie tak niewiele (bo cóż to jest w zasadzie) a tak wiele radości może to przynieść innym (np. gdybyście nie zorganizowali tych wyjazdów wiele z nich pewnie nie mialaby w ogóle możliwości być w górach). "Wolontariat dodaje nam skrzydeł" :) Bo żyć to być dla innych (sama to motto wymyśliłam:D)

Basia Z.
02-10-2012, 22:31
Właśnie godzinę temu gadałam na czacie z jedną z dziewczyn, którą poznałam w czasie tej akcji i napisała mi, że gdyby nie ta akcja - to nie poznała by gór, a tak - poznała i pokochała.
A teraz tylko myśli o tym jak się wyrwać znowu w góry.
Była już sama (tzn. ze swoim Tatą, który poświęca jej dużo czasu) ale napisała że to nie to samo.

bogdan64
03-10-2012, 07:22
Relacja fotograficzna jest tez na www.nowiny24.pl

bartolomeo
03-10-2012, 07:57
Jak już podawać linki to lepiej do konkretnego materiału a nie do całego portalu, tak wygodniej :wink: Relacja fotograficzna ze stowarzyszonej wyprawy Jaśka Meli na Tarnicę jest tutaj (http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20121001/BIESZCZADY/121009972), jego wcześniejsze wędrówki po Bieszczadach tutaj (http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120924/BIESZCZADY/120929802).

erem
03-10-2012, 11:28
Nie wiem Basiu jak to się stało, że się nie widzieliśmy w Mucznem. Byłem tam około 9.30 rano i widziałem jak obozanci maja odprawę. Rozmawiałem nawet z jedną z dziewczyn. Wyglądało, że to ona jest opiekunem grupy, ale do końca tego nie wiem - zaimponowała mi tym, że bardzo sprawnie posługiwała się językiem miganym. Mówiła także, że grupa Jaśka już dawno wyszła na szlak, a oni się dopiero szykują. Cała grupa wyglądała na bardzo zadowoloną i szczęśliwą. Oby więcej takich akcji. Dziewczyna z którą rozmawiałem jest na filmie w 16 sekundzie z zielonym plecakiem i chustką na szyi. :-)
Pozdrawiam :-)

Basia Z.
03-10-2012, 13:16
Nie wiem Basiu jak to się stało, że się nie widzieliśmy w Mucznem. Byłem tam około 9.30 rano i widziałem jak obozanci maja odprawę. Rozmawiałem nawet z jedną z dziewczyn. Wyglądało, że to ona jest opiekunem grupy, ale do końca tego nie wiem - zaimponowała mi tym, że bardzo sprawnie posługiwała się językiem miganym. Mówiła także, że grupa Jaśka już dawno wyszła na szlak, a oni się dopiero szykują. Cała grupa wyglądała na bardzo zadowoloną i szczęśliwą. Oby więcej takich akcji. Dziewczyna z którą rozmawiałem jest na filmie w 16 sekundzie z zielonym plecakiem i chustką na szyi. :-)
Pozdrawiam :-)

Jak pisałam w swojej relacji - musieliśmy się przerzucać na strat szlaku partiami, bo nie było tylu środków lokomocji.
Ja z kilkoma kolegami (niewidomymi) pojechałam do Ustrzyk Górnych jako pierwsza - o godz. 8.15, jeszcze przed ekipą Jaśka, bo po prostu pierwsi byliśmy gotowi.
A i tak wyszło w ten sposób że na starcie szlaku byliśmy na końcu, bo musieliśmy czekać aż kolejne pojazdy powrócą po nas z Przełęczy Bukowskiej.
Resztę grupy, która szła wolniej - dogoniliśmy.

Natomiast wieczorem dotarłam na miejsce około 20.30, zjadłam obiad, pogadałam trochę - i jak pisałam po prostu padłam spać.

Dziewczyna o której piszesz jest jedną z organizatorek, ale głównym motorem wszystkiego jest Magda. Na początku filmu stoi na przeciw chłopaka na wózku i rzuca się mu na szyję.

A akcji na pewno będzie więcej :) - dotyczą wszystkich gór, nie tylko Bieszczadów.
Organizatorzy są z Wrocławia, więc jako pierwsze wzięli sobie na cel bliższe góry.

Jesienią i zimą planowane są jeszcze dwa wypady - w Góry Orlickie oraz w Góry Izerskie

Basia Z.
07-10-2012, 12:10
Zajrzałam dziś na stronę "Dalekie Obserwacje", którą pewnie większość z Was zna i akurat tego dnia zobaczyć można było z Tarnicy Góry Ignis w Rumunii:

http://www.dalekieobserwacje.eu/gory-ignis-i-gutai-ro-z-tarnicy/

Zaraz zacznę jeszcze raz przeglądać swoje zdjęcia, aby zobaczyć czy są tam Góry Ignis.

Zdjęcie w galerii zatytułowane "Kińczyk Bukowski" stwarza pewne nadzieje :-)