PDA

Zobacz pełną wersję : Połowa ferii, kolejny sezon zimowy i kolejna klapa finansowa



skyrafal
29-01-2013, 18:41
Niestety jak w temacie. Połowa ferii, a patrząc na kamerki Gromadzynia i Laworty narciarzy praktycznie nie ma. Ludzie jeżdżą na narty wszędzie byle tylko nie w Bieszczady.
W lecie słabo, w zimie słabo czyli już doskonale widoczne staczanie się po równi pochyłej i ta tendencja utrzymuje się od kilku już lat.

trzykropkiinicwiecej
29-01-2013, 19:25
Niestety jak w temacie. Połowa ferii, a patrząc na kamerki Gromadzynia i Laworty narciarzy praktycznie nie ma. Ludzie jeżdżą na narty wszędzie byle tylko nie w Bieszczady.
W lecie słabo, w zimie słabo czyli już doskonale widoczne staczanie się po równi pochyłej i ta tendencja utrzymuje się od kilku już lat.

Dla niektórych staczanie... dla innych wzrost

skyrafal
29-01-2013, 20:32
Wzrost dla kogo ? Chyba dla innych regionów np. rejon Krynicy czy Podhale lub wyjazdów zagranicznych

diabel-1410
29-01-2013, 21:02
A czegóż można się spodziewać.Większość tzw agroturystyk zamknięta,a turysta chce zjeść i wyspać się w dobrych warunkach.Jak znam życie w Wetlinie czynne są Baza i ta knajpa z piwami nazwy nie pomnę.Trzy czwarte właścicieli domów z noclegami wyjechało w inne rejony kraju i pełna cisza nastała.Nieliczni zapaleńcy turyści śpią w schroniskach.Jeśli chodzi o stoki narciarskie to nie wytrzymują konkurencji z innym ośrodkami a to już prawo rynku.Zawodzi autopromocja regionu i tyle.Myślę że nawet wśród naszych współforumowiczek/ów niewiele osób decyduje się na zimowe wędrówki.I wcale się ludziom nie dziwię bo kiedy nie ma miejsca na nocleg i czynnej garkuchni to raczej nikt tam się poza zapaleńcami nie wybierze.
I napiszę samolubnie-bardzo mnie to cieszy bo stwarza to szansę zobaczenia całkowicie pustych Bieszczadów:-)

dziabka1
29-01-2013, 21:13
I napiszę samolubnie-bardzo mnie to cieszy bo stwarza to szansę zobaczenia całkowicie pustych Bieszczadów:-)
Diable, święte twe słowa! Jadę w Bieszczady, będę miała góry dla siebie i zapaleńców!
Ekstra :)

marmota_m
29-01-2013, 21:23
Byłam na Gromadzyniu raz - przemęczyłam 3 zjazdy - stok był koszmarnie przygotowany, a raczej wcale nieprzygotowany, więc nie ma się co dziwić pustkom - nie ma po co wracać. A w Bieszczady chętnie jeżdżę - na łażenie, zimą skitury. Faktycznie zimą marnieje infrastruktura - o ile mało mnie obchodzą noclegi bo śpię w schroniskach, o tyle brak miejsc z żarciem przeszkadza. Są stałe "punkty programu" - ale jakby człek chciał co innego spróbować to nie ma gdzie. Ale są miejsca, gdzie i w sezonie letnim nie ma dobrego żarcia.

komisaRz von Ryba
30-01-2013, 00:36
w schroniskach promocje
http://www.facebook.com/events/328705450571353/

KFranczak
30-01-2013, 19:07
Są miejsca gdzie ludzi jest dużo np Rusinowa Polana. Problem jest w tym ,że w Bieszczadach nie ma konkurencyjnych -do innych regionów -wyciągów. Trzeba tez pamiętać o zagranicy. Poduchy i inne podpuchy niczego nie załatwią.

krzychuprorok
31-01-2013, 01:22
No co? no kryzys, ludzie mniej jeżdżą a jak ktoś ma kase pojedzie do Krynicy, Białki. Tam pojeździ, poje i w ciepłej wodzie wymoczy tyłek. Kupe ludzi jeździ w Alpy, na Słowację. Ile można w kółko szusować na stoku długośći 1 km. Bieszczady nie były i nie są mekką narciarstwa zjazdowego.

Miejscowy
31-01-2013, 18:42
ale jaka połowa ferii?! przecież ferie zaczynają się za tydzień ;)

machoney
31-01-2013, 21:44
ale jaka połowa ferii?! przecież ferie zaczynają się za tydzień ;)
Zależy dla kogo :)

Weźcie jeszcze pod uwagę dojazd w Bieszczady, patrząc na mapę to jest to tzw. koniec świata... chociaż i tak jest lepiej bo A4 dociągnęli do Tarnowa...

Karczoch
08-04-2013, 16:14
To ze daleko to fakt. Szczególnie jak się z Poznania jedzie 10 godzin samochodem.... :)
ALE! Powiem szczerze, że ostatnio byliśmy w Tatrach. Coś mi mówiło przez lata, żeby tam nie jeździć i miałam rację. Boziu jak ja widziałam te grube babsztyle ciągnięte przez te bidne koniki na Morskie Oko to oczom nie wierzyłam. A potem jeszcze ci turyści po zejściu (a raczej po zwiezieniu) narzekają jak to ciężko było... Tatry to teraz taki polski Bałtyk: kebaby/pseudooscypki i masówka.
Może i w Bieszczadach nie ma tylu turystów, wiem że jak ktoś tam mieszka to wtedy łatwo nie ma ale gdybym takie obrazki jak z Tatr w Bieszczadach zobaczyła to by moja noga więcej tam nie postała. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia niestety :)

ToJaMaciej
09-04-2013, 10:39
To, że stoki są nieprzygotowane, nie ma gdzie spać bo wszystko pozamykane na cztery spusty to jedno, ale myślę, że głównym powodem dlaczego nie ma turystów w Bieszczadach jest po prostu bardzo zły dojazd w nie. Samochodem owszem najłatwiej, ale nie każdy ma i nie każdemu się opłaca jechać dajmy na to samemu lub w dwie osoby z drugiego końca Polski. Pociągi pokasowane zostały dawno temu a i teraz jeszcze pkp zrezygnowało z obsługi wielu połączeń w regionie. Ja mam taki właśnie problem - chcę jechać w Bieszczady, ale nie mam jak. Mieszkam w centrum kraju i niby powinienem bez problemu dojechać, ale tak nie jest. Pociągiem z Łodzi do Zagórza nie dojadę, do Rzeszowa to mam tyle przesiadek po drodze i tyle trwa podróż, że aż się odechciewa. Autobusem? Owszem, ale tylko w wakacje. Auta nie posiadam. W takiej sytuacji jak ja, jeśli chodzi o dojazd są tysiące osób. I tu się koło zamyka bo jak nie ma dojazdu to nie ma turystów, jak nie ma turystów to poza sezonem wakacyjnym miejscowi wszystko zamykają na cztery spusty i mają sprawę gdzieś.

Basia Z.
09-04-2013, 11:01
ALE! Powiem szczerze, że ostatnio byliśmy w Tatrach. Coś mi mówiło przez lata, żeby tam nie jeździć i miałam rację. Boziu jak ja widziałam te grube babsztyle ciągnięte przez te bidne koniki na Morskie Oko to oczom nie wierzyłam. A potem jeszcze ci turyści po zejściu (a raczej po zwiezieniu) narzekają jak to ciężko było... Tatry to teraz taki polski Bałtyk: kebaby/pseudooscypki i masówka.


To nie są Tatry, to jest tylko droga do Morskiego Oka.
W Tatry też trzeba wiedzieć gdzie i kiedy jechać.



Może i w Bieszczadach nie ma tylu turystów, wiem że jak ktoś tam mieszka to wtedy łatwo nie ma ale gdybym takie obrazki jak z Tatr w Bieszczadach zobaczyła to by moja noga więcej tam nie postała.

W niektórych miejscowościach i na niektórych szlakach w pewnych okresach bywa prawie jak na tej drodze do Morskiego Oka.
Ale wystarczy pojechać w inne miejsce i o innym czasie.

partyzant
09-04-2013, 11:35
Temat ferii to dla mnie temat zbliżony do turystyki wogóle, tej bieszczadzkiej także a może w szczególności. Wśród moich znajomych a mam ich setki jest kilka osób(!), które zimą potrafią wybrać się na stok. Najbliższy mam jakieś trzydzieści kilometrów od domu, tej zimy nie byłem ale wiem, że jedna rodzina raz tam była (w całym sezonie). Pozostali zaczepili o Zakopane i inne. Znajomy był na pucharze świata w Zakopanem bo jest człowiekiem sukcesu i stać go na podróż, nocleg, odpowiedni wygląd i żeby nie jeść ze słoików. Reszta myśli jak tu zarobić, gdzie emigrować za robotą. W maju będą Komunie więc potrzebna kasa, w lecie za dużo roboty więc "normalny" nie myśli o wypoczynku. Jesień to ładowanie spiżarni i przygotowanie do zimy, którą trzeba jakoś przetrwać. I tak w koło Macieju, a Maciuś się przygląda i uczy się życiowego sprytu. To tyle o nas tutejszych, a Warszawa nie musi w Bieszczady bo gdzie indziej jest bliżej, wyżej i łatwiej zaimponować znajomym. Przepraszam, że mało merytorycznie, można ten wpis wykasować bez żadnej obrazy z mojej strony.

creamcheese
09-04-2013, 13:20
Mieszkam w centrum kraju i niby powinienem bez problemu dojechać, ale tak nie jest. Pociągiem z Łodzi do Zagórza nie dojadę, do Rzeszowa to mam tyle przesiadek po drodze i tyle trwa podróż, że aż się odechciewa. Autobusem? Owszem, ale tylko w wakacje.

ToJaMacieju popatrz na e-podróżnika. Widziałem z Łodzi kilka połączeń autobusowych do Rzeszowa. Niestety, trzeba się przesiadać raz w Rzeszowie właśnie i drugi raz w Ustrzykach Dolnych, by dojechać do UG. Fakt, że przejazd zajmuje wieki...ale może dlatego nie ma w Bieszczadach ludzi jak na Krupówkach;)
Pozdrawiam

Karczoch
10-04-2013, 10:52
To nie są Tatry, to jest tylko droga do Morskiego Oka.
W Tatry też trzeba wiedzieć gdzie i kiedy jechać.
W niektórych miejscowościach i na niektórych szlakach w pewnych okresach bywa prawie jak na tej drodze do Morskiego Oka.
Ale wystarczy pojechać w inne miejsce i o innym czasie.

No jasne, zdaję sobie z tego sprawę że strasznie przegenaralizowałam całe Tatry i za to zapalonych taterników przepraszam :) Po prostu po tym co tam zobaczyłam zniechęciłam się do nich.
A co do Bieszczad to może w pewnych miejscach faktycznie jest dużo ludzi (my jak już jeździmy we wrześniu więc ruch słabnie) ale takich obrazków jak tatrzańskich nie widziałam :)

Jimi
10-04-2013, 22:25
Według mnie mnie wrzesień jest tak samo oblegany w Bieszczadach jak lipiec czy sierpień, bywały nawet sezony gdy we wrześniu było więcej turystów jak w lipcu (zależnie od pogody). Generalnie pod pojęciem sezon rozumiem okres od maja do października.

mpap
11-04-2013, 13:12
ToJaMacieju popatrz na e-podróżnika. Widziałem z Łodzi kilka połączeń autobusowych do Rzeszowa. Niestety, trzeba się przesiadać raz w Rzeszowie właśnie i drugi raz w Ustrzykach Dolnych, by dojechać do UG. Fakt, że przejazd zajmuje wieki...ale może dlatego nie ma w Bieszczadach ludzi jak na Krupówkach;)
Pozdrawiam
Wielki plus za tę wypowiedź. Przecież na tym właśnie polega magia tego miejsca - jest trudniej dojechać, a chodzenie po górach sprawia tylko przyjemność :) Dlatego nie ma takich tłumów jak na Moku.
Ja jestem niezmotoryzowany, jadąc w Bieszczady muszę liczyć tylko na siebie i sobie radzę. Trzeba tylko wiedzieć kiedy i gdzie zadzwonić ;)

creamcheese
11-04-2013, 14:55
Według mnie mnie wrzesień jest tak samo oblegany w Bieszczadach jak lipiec czy sierpień, bywały nawet sezony gdy we wrześniu było więcej turystów jak w lipcu (zależnie od pogody). Generalnie pod pojęciem sezon rozumiem okres od maja do października.
Jeżdżę we wrześniu i jak na moje oko to robią się już pustki w Bieszczadach. W miejscach mniej znanych i mniej obleganych może nie być różnicy między lipcem a wrześniem, ale np. w UG widać pustki. A jak jeszcze w nocy przymrozek i szron rano na szlaku, to wymiata bardziej delikatnych;)... Ale może to ja unikam ludków?
Pozdrawiam

creamcheese
11-04-2013, 15:00
Ja jestem niezmotoryzowany, jadąc w Bieszczady muszę liczyć tylko na siebie i sobie radzę. Trzeba tylko wiedzieć kiedy i gdzie zadzwonić ;)
Ja jestem zmotoryzowany, jadąc w Bieszczady chętnie zabieram kogoś z okolic L. Trzeba tylko zapodać się w temacie AUTO-STOP:-P
Pozdrawiam