PDA

Zobacz pełną wersję : Przyszłość Łopienki



KFranczak
02-04-2013, 20:02
http://bieszczady.name/2013/04/porozmawiajmy-o-lopience/
W dniu 13 kwietnia 2013 r. o godz. 10 w Gminnym Centrum Kultury i Ekologii w Cisnej odbędzie się sesja pod honorowym patronatem pani Renaty Szczepańskiej, Wójta Gminy Cisna, poświęcona wymianie myśli, pomysłów i informacji dotyczących Łopienki. Spotkanie będzie też okazją do otwartej dyskusji o przyszłości tej jedynej w swoim rodzaju doliny.

W trakcie sesji będzie możliwość zakupienia publikacji dotyczących Łopienki oraz cegiełek na odbudowę cerkwi, będzie też można nabyć wydawnictwa Towarzystwa Karpackiego, Oficyny Wydawniczej „Rewasz”, a także foldery, przewodniki i mapy Bieszczadów.

W programie m. in.:
1.Otwarcie sesji – prezentacja organizatorów, powitanie gości.
CZĘŚĆ INFORMACYJNA
2.Słowo o Towarzystwie Karpackim i jego działalności.
3.Sprawozdanie Towarzystwa Karpackiego z działalności w Łopience w 2012 r., przedstawienie planów na 2013 r. – dyskusja.
4.Informacja Nadleśnictwa Baligród o ścieżce przyrodniczej w Łopience.
5.Informacja SGGW o planach na ten rok w Łopience i przyszłości bazy studenckiej.
6.Informacja Nadleśnictwa Cisna.
7.Informacja Stowarzyszenia Ratowania Cerkwi w Baligrodzie o aktualnym stanie cerkwi i dalszym remoncie.
8.Informacje Gminnego Centrum Kultury i Ekologii w Cisnej.
9.Projekcja filmu o Łopience.
CZĘŚĆ PRELEKCYJNA
10. Referat Stanisława Krycińskiego „Od studenckich rajdów do bieszczadzkiej monografii – kulisy powstawania Słownika Historyczno-Krajoznawczego Bieszczadów, Gmina Cisna, Czarna, Lutowiska”.
11.Referat Przemysława Klimczuka „Motyle dzienne w dolinie Łopienki”.
12.Referat Eugeniusza Zawałenia „Rys historyczny kościoła greckokatolickiego na Ziemi Sanockiej”.
13.Referat ks. Piotra Bartnika: „Sylwetka śp. ks. Adama Bieleckiego w 201 rocznicę urodzin oraz kandydata na ołtarze sługi bożego ks. Jana Siuzdaka; Wspomnienie o śp. Abp Ignacym Tokarczuku”.
GOŚĆ SPECJALNY
14.Mini recital Jarosława Tomaszewskiego – „Bieszczadzkie klimaty”.

Kontakt z organizatorami: Zbigniew Kaszuba
e-mail: z.kaszuba2@poczta.fm.

Jimi
02-04-2013, 21:30
Brzmi bardzo ciekawie! Godzina mi nie pasuje ale chętnie bym się wybrała. Niech ktoś koniecznie podzieli się tutaj wrażeniami po spotkaniu:)

arturos25
07-04-2013, 12:19
13 kwietnia 2013 r. o godz. 10.00 w Gminnym Centrum Kultury i Ekologii w Cisnej odbędzie się sesja pt. "Czas dla Łopienki" pod honorowym patronatem p. Renaty Szczepańskiej, Wójta Gminy Cisna.

Sesja ta poświęcona będzie wymianie myśli, pomysłów i informacji dotyczących Łopienki. Mamy nadzieję, że spotkanie stanie się też okazją do otwartej dyskusji o przyszłości tej jedynej w swoim rodzaju bieszczadzkiej doliny.
Jest to wyjątkowa okazja do odgrzania właśnie w kontekście Łopienki chociażby w kadłubowej formie koncepcji bieszczadzkiego rezerwatu turystycznego z książki "Spór o Bieszczady" Witolda Stanisława Michałowskiego i Janusza Rygielskiego.

Z konkurencyjnych propozycji jedna mówi o budowie w dolinie hotelu, na dolinę ostrzy sobie zęby również Kościoł, marząc o jej dewastacji przez budowę faktycznego ośrodka wypoczynkowego dla księży - tym samym potwierdzając niestety poglądy antyklerykałów, głoszących, że Kościół jako organizacja to instytucja pasożytnicza, lubiąca zbierać, gdzie nie posiała i tuczyć się na cudzym. Bo to przecież nie księża odbudowali cerkiew i tym samym zadecydowali o sakralnym charakterze doliny. Stosunkowo najmniej destrukcyjne są pomysły Lasów Państwowych, chcących urządzać stereotypowe ścieżki przyrodnicze. Ten pomysł nie szkodzi wprawdzie przyrodzie, ale oznacza nastawianie się na niedzielnych turystów (którzy lubią mieć wszystko podsunięte pod nos) i tym samym dalsze wypieranie nas z jednego już z ostatnich miejsc w polskich Karpatach. Od 25 lat turystów kwalifikowanych nieustannie wypiera się za granicę, korzystając przy tym z ich pracy i nie dając im za to żadnego wynagrodzenia, a jedynie łaskawie tolerując ich istnienie. Jesteśmy wykorzystywani, traktowani jak frajerzy. Pora już z tym skończyć, choćby w imię naszej godności osobistej! Kwestia ta szczególnie widoczna jest właśnie w przypadku Łopienki, na którą różni cwaniacy - niestety, także ludzie, którzy powinni teoretycznie świecić przykładem na cały kraj - rzucili się jak stado sępów.

W pomyśle stworzenia rezerwatu turystycznego nie chodzi przy tym, żeby w Łopience nie było żadnych zmian. Takie stawianie sprawy oznacza oddanie inicjatywy w ręce przeciwnika. Chodzi natomiast o uczynienie z całej doliny zachodniobieszczadzkiego ośrodka turystyki kwalifikowanej, a w szczególności o przyciągnięcie (ulubione słowo miłośników "stonki"; trzeba nim jak najczęściej szermować, żeby wytrącić im oręż z ręki) turystów kwalifikowanych-rekonstruktorów, zwłaszcza zaś związanych z Dzikim Zachodem - indianistów, kowbojów czy traperów, oraz ostatnio interesujących się Bieszczadami "wczesnośredniowieczniaków", urządzając w Łopience coś w rodzaju poligonu dla nich. Dzięki temu będziemy mogli odparować zarzut, że chcemy izolować dolinę od większej ilości ludzi - w epoce, w której z turystyką utożsamia się tłumy.
Podobnie dziś władze bardzo lubią mówić o "inwestycjach"; uważa się je za lekarstwo na wszelkie bolączki (nawet brak inwestycji w parkach narodowych równoważy się ich nadmiarem za samą granicą), więc brak inwestycji może być uznawany za coś negatywnego i uwsteczniającego region, co z góry skreśla argumentującego w oczach administracji gminnej. Na to trzeba odpowiedzieć, że inwestycje, owszem, będą - tylko będą przywożone i wywożone przez rekonstruktorów (chodzi o ich wyposażenie). A w wypadku, gdyby przewagę uzyskało lobby grubszych inwestycji, odpowiemy, że my też dopuszczamy takowe, tylko zamiast hotelu będzie to gród wczesnośredniowieczny, faktoria handlowa z Dzikiego Zachodu albo też XVII-wieczna polska kresowa stanica wojskowa (najlepiej zrobić coś uniwersalnego, co każdorazowo po drobnych przeróbkach można by zaadaptować na jedno, drugie i trzecie, w zależności od tego, kto akurat na terenie rezerwatu by przebywał). Jako lokalizację takiego obiektu można zaproponować rejon gdzieś bliżej wylotu doliny, żeby wyznaczał on optycznie granicę obszaru, gdzie turyści kwalifikowani są gospodarzami. Oczywiście, wstęp na teren rezerwatu byłby dalej otwarty dla wszystkich.

Cerkiew powinna zostać ośrodkiem duchowym rezerwatu, zyskać rangę kaplicy ruchu turystyczno-rekonstruktorskiego i otrzymać swojego kapelana. Należy się oczywiście spodziewać oporu ze strony władz kościelnych, robiących krecią robotę turystom kwalifikowanym. Należy więc na próby lekceważenia reagować jak najgłośniejszym krzykiem na cały kraj i słusznymi oskarżeniami o zaniedbywanie podstawowych obowiązków, a nawet o nieformalną i nieuzasadnioną niczym kryptoekskomunikę całej grupy społecznej. Trzeba też podkreślać, że realizacja rezerwatu jest pomysłem antykonsumpcjonistycznym, zaś pomysł kościelny to jawne wcielanie w życie konsumpcjonizmu, z którym Kościół podobno walczy ;).

Musimy walczyć o swoje, bo inaczej znikniemy! Turystyka kwalifikowana straci zupełnie wymiar patriotyczny, gdy nie będzie już służyła poznawaniu własnego kraju, a w końcu wyjazdy będą już tak dalekie i tak drogie, że nie będzie ona możliwa jako styl życia, a jedynie jako snobistyczna zabawa dla bogaczy. Pamiętajmy też, że im radykalniejsze będą nasze postulaty, tym większa szansa, że cokolwiek z nich zostanie zrealizowane, bo konsensus społeczny (i racja w oczach większości) z zasady ustalane są "krakowskim targiem".

asia999
09-04-2013, 22:06
W pomyśle stworzenia rezerwatu turystycznego nie chodzi przy tym, żeby w Łopience nie było żadnych zmian. Takie stawianie sprawy oznacza oddanie inicjatywy w ręce przeciwnika. Chodzi natomiast o uczynienie z całej doliny zachodniobieszczadzkiego ośrodka turystyki kwalifikowanej, a w szczególności o przyciągnięcie (ulubione słowo miłośników "stonki"; trzeba nim jak najczęściej szermować, żeby wytrącić im oręż z ręki) turystów kwalifikowanych-rekonstruktorów, zwłaszcza zaś związanych z Dzikim Zachodem - indianistów, kowbojów czy traperów, oraz ostatnio interesujących się Bieszczadami "wczesnośredniowieczniaków", urządzając w Łopience coś w rodzaju poligonu dla nich. Dzięki temu będziemy mogli odparować zarzut, że chcemy izolować dolinę od większej ilości ludzi - w epoce, w której z turystyką utożsamia się tłumy.
Podobnie dziś władze bardzo lubią mówić o "inwestycjach"; uważa się je za lekarstwo na wszelkie bolączki (nawet brak inwestycji w parkach narodowych równoważy się ich nadmiarem za samą granicą), więc brak inwestycji może być uznawany za coś negatywnego i uwsteczniającego region, co z góry skreśla argumentującego w oczach administracji gminnej. Na to trzeba odpowiedzieć, że inwestycje, owszem, będą - tylko będą przywożone i wywożone przez rekonstruktorów (chodzi o ich wyposażenie). A w wypadku, gdyby przewagę uzyskało lobby grubszych inwestycji, odpowiemy, że my też dopuszczamy takowe, tylko zamiast hotelu będzie to gród wczesnośredniowieczny, faktoria handlowa z Dzikiego Zachodu albo też XVII-wieczna polska kresowa stanica wojskowa (najlepiej zrobić coś uniwersalnego, co każdorazowo po drobnych przeróbkach można by zaadaptować na jedno, drugie i trzecie, w zależności od tego, kto akurat na terenie rezerwatu by przebywał). Jako lokalizację takiego obiektu można zaproponować rejon gdzieś bliżej wylotu doliny, żeby wyznaczał on optycznie granicę obszaru, gdzie turyści kwalifikowani są gospodarzami. Oczywiście, wstęp na teren rezerwatu byłby dalej otwarty dla wszystkich.
Dzisiaj przeczytałam dokładnie to co napisałeś. I - powiem Ci szczerze - będę trzymała mocno kciuki, żeby żaden z opisanych wyżej pomysłów NIGDY nie wypalił. Dla mnie, realizacja czegoś co opisałeś byłaby równoznaczna z totalnym zdewastowaniem łopieńskiej okolicy, z absolutną cepelią, kiczem i zrobieniem z Łopienki placu zabaw dla domorosłych "turystów kwalifikowanych". Dla mnie już bardziej autentyczne i spójne z Łopienką jest wizytowanie jej przez - jak to nazywasz "stonkę" tj szarych człowieczków - fakt, że czasami ubranych (w stroju kąpielowym kiedyś widziałam) i zachowujących się lekko niestosownie niż zaanektowanie jej przez "turystów kwalifikowanych" pobrzękujących dzwoneczkami pseudo-dzikości.


Cerkiew powinna zostać ośrodkiem duchowym rezerwatu, zyskać rangę kaplicy ruchu turystyczno-rekonstruktorskiego i otrzymać swojego kapelana. Należy się oczywiście spodziewać oporu ze strony władz kościelnych, robiących krecią robotę turystom kwalifikowanym. Należy więc na próby lekceważenia reagować jak najgłośniejszym krzykiem na cały kraj i słusznymi oskarżeniami o zaniedbywanie podstawowych obowiązków, a nawet o nieformalną i nieuzasadnioną niczym kryptoekskomunikę całej grupy społecznej. Trzeba też podkreślać, że realizacja rezerwatu jest pomysłem antykonsumpcjonistycznym, zaś pomysł kościelny to jawne wcielanie w życie konsumpcjonizmu, z którym Kościół podobno walczyNie podobają mi się decyzje i żądania kościoła w kwestii Łopienki. Ale Twój pomysł również mi się nie podoba. Szczerze mówiąc rozbawił mnie. Nie wiem czy ktokolwiek z dawnych mieszkańców Łopienki podejrzewał, że za kilkadziesiąt lat cerkiew stanie się ośrodkiem duchowym rezerwatu dla "turystów kwalifikowanych-rekonstruktorów, zwłaszcza zaś związanych z Dzikim Zachodem - indianistów, kowbojów czy traperów". Równie dobrze można stwierdzić, że np w Teksasie dawny saloon to idealne miejsce dla odpustu łopieńskiego. :wink:


Musimy walczyć o swoje, bo inaczej znikniemy! Turystyka kwalifikowana straci zupełnie wymiar patriotyczny, gdy nie będzie już służyła poznawaniu własnego kraju, a w końcu wyjazdy będą już tak dalekie i tak drogie, że nie będzie ona możliwa jako styl życia, a jedynie jako snobistyczna zabawa dla bogaczy. A jaki masz mandat do walczenia o Łopienkę jako o "swoją"? Myślę, że nie lepszy niż ja albo ktokolwiek choćby z tego forum. Dlaczego więc chcesz mi narzucać jakieś łopieńskie wesołe miasteczko dla "turystów kwalifikowanych"? A jakiś bramkarz przy wejściu będzie dla oceny stopnia mojej "kwalifikacji"? Np jaka będzie obowiązywała wielkość plecaka, fryzura, czy np powłóczenie nogami, wzdychanie "ach jak dziko drzewiej bywało, nie to co teraz"?

partyzant
09-04-2013, 23:26
Nie wdając się w szczegóły dyskusji myślę, że Łopienka jest wjątkowym miejscem bez dodatkowych "inwestycji" a Asia też jest wyjątkowa i ma rację.

Wojtek z Zielonki
10-04-2013, 09:01
Nie wdając się w szczegóły dyskusji myślę, że Łopienka jest wjątkowym miejscem bez dodatkowych "inwestycji" a Asia też jest wyjątkowa i ma rację.
Zgadzam się z Wami. Może w maju, przed cerkwią w Łopieńce, nie natknę się na kasę fiskalną, tak jak kiedyś przed samym szczytem na Sokolicy. Uciekłem z Pienin w Bieszczady, tu czuję się dobrze, ludzie są serdeczni (nie tylko na szlaku i na forum), i ten klimat:-P:-P:-P. Tego nie ma gdzie indziej. A że mało komercji- to chyba dobrze.

asia999
11-04-2013, 20:59
a Asia też jest wyjątkowa
Łojć, aż wyjątkowa to raczej nie :razz: (aż się zarumieniłam, że tak tu w jednym rządku z Łopienką stanęłam :wink: )

a wracając do tematu to ciekawe czy ktoś z forumowiczów wybierze się na spotkanie i napisze tu potem parę słów o dyskusji a może i o jakichś ustaleniach.

partyzant
11-04-2013, 21:43
Asia na burmistrza Łopienki ! Łopienki wolnej od saloonów i masunów !

arturos25
12-04-2013, 10:20
Dzisiaj przeczytałam dokładnie to co napisałeś. I - powiem Ci szczerze - będę trzymała mocno kciuki, żeby żaden z opisanych wyżej pomysłów NIGDY nie wypalił. Dla mnie, realizacja czegoś co opisałeś byłaby równoznaczna z totalnym zdewastowaniem łopieńskiej okolicy, z absolutną cepelią, kiczem i zrobieniem z Łopienki placu zabaw dla domorosłych "turystów kwalifikowanych". Dla mnie już bardziej autentyczne i spójne z Łopienką jest wizytowanie jej przez - jak to nazywasz "stonkę" tj szarych człowieczków - fakt, że czasami ubranych (w stroju kąpielowym kiedyś widziałam) i zachowujących się lekko niestosownie niż zaanektowanie jej przez "turystów kwalifikowanych" pobrzękujących dzwoneczkami pseudo-dzikości. Asiu, dobrze się przyznałaś, że jesteś zwolenniczką masowej turystyki, a przeciwniczką turystyki kwalifikowanej. Jest też naturalne, że tacy jak Ty uważają jakiekolwiek wartości i jakąkolwiek pracę nad sobą za przejaw niedojrzałości i dziecinady, bo dla nich liczą się tylko fizjologiczne przyjemności i kasa. Ale z tym uznaniem turystów kwalifikowanych za totalnie psujący okolicę przejaw kiczu i cepelii, a (sztucznie napędzanej przez komercyjną reklamę w stylu „Odwiedź Podkarpacie!”) „stonki” za coś autentycznego i spójnego z Łopienką to już przesadziłaś. Wiadomo, że po to właśnie sprowadza się tłumy „stonki”, żeby sprzedać maksymalnie dużo jakkolwiek rozumianego kiczu i zapewnić jak największy zarobek różnym „cepeliom”. Przez tyle lat istniała turystyka kwalifikowana w Łopience i jakoś żaden „kicz i cepelia” tam nie powstał. Bardziej spójne z Łopienką to będzie chyba tylko, gdy najazd „stonki” zmarginalizuje turystów kwalifikowanych w Łopience już do tego stopnia, że w dolinie powstanie już wreszcie ten hotel z pokojami z widokiem na… . Podobnie ta „pseudo-dzikość”. Turyści kwalifikowani zawsze byli będą „pobrzękiwać dzwoneczkami pseudo-dzikości”, jeśli rozumiemy przez pseudo-dzikość to, że się stara żyć na łonie natury, a nie jest się człowiekiem pierwotnym.
Wytłumaczenie dla tego steku nonsensów znajduję tylko jedno – uważasz, że „turystyka kwalifikowana nierządem stoi”. Tzn. jesteś zwolenniczką anarchii na szlaku, która uważa, że za całe zło odpowiedzialne są „ograniczające wolność jednostki” instytucje, źródłem dobra jest owa „nieograniczona wolność”. Rezerwat, mający charakter instytucjonalny, na pewno zepsuje więc ruch turystyczny. Myślenie anarchiczne jest plagą nie tylko środowisk turystycznych, ale i w ogóle życia w Polsce, wszędzie tam, gdzie dominują ludzie wykształceni lub aspirujący do bycia takimi, co niestety dziś oznacza: bujający w obłokach. Otóż przed 1989 r. turyści kwalifikowani byli wyznawcami wolności – ale wolności społecznej, wolności społeczności wolnych włóczęgów. A to oznaczało jakąś wewnętrzną organizację i hierarchię tejże, oraz nagrody za zasługi i kary za nieodpowiednie zachowanie (taką karą był bojkot lub krzywe spojrzenie, co jednak wystarczyło). Niestety, po 1989 r. okazało się, że nikt z przywódców dawnej opozycji, na których liczono i w których głęboko wierzono, nie jest zainteresowany tą formą wolności, choć do tej pory uważano to za coś oczywistego. Wobec tego wielu ludzi, by nie uchodzić za zwolenników nieralnej utopii, przyjęło stręczoną im przez tamtych anarchiczną koncepcję całkowitej wolności jednostki (jako rzekomo realniejszą, bo zyskującą akceptację wielu przywódców). Przy okazji, wymieniono też często parę innych poglądów na nowsze, modniejsze – np. traperskie zainteresowanie przyrodą i miłość do niej na wegetariańskie roztkliwianie się nad zwierzątkami.
Wbrew pozorom, anarchiczne myślenie jest idealne dla każdej władzy, bo jego wyznawcy unikają instytucji jak ognia, nie chcąc się skalać. Oznacza to zostawianie tych instytucji w całości w rękach tych mniej szlachetnych, którzy się skalania nie boją. Z drugiej strony, zwolennicy anarchii nie mają nic przeciw niszczeniu tych „złych” instytucji przez ich władze. Zarazem zaś rozgrzeszają te władze ze wszelkich nadużyć w ogóle, bo to przecież nie oni są winni – to instytucje ich zepsuły. Np.: „To nie ten czy inny polityk jest zły i osobiście odpowiedzialny za zło, to polityka czyli państwo, on musi taki być, jeśli chce być politykiem”.
Na gruncie turystycznym anarchia spowodowała niemożność zrzeszenia się turystów kwalifikowanych do jakichkolwiek celów. Gdy tylko zbierze się większa ilość ludzi, pojawia się konieczność nadania temu ram instytucjonalnych – a wtedy zaczyna się protest anarchistów przeciw „psuciu turystyki”, który rozwala tym samym całą robotę. To właśnie ta postawa wydała np. PTTK w ręce postkomuszej biurokracji, która dysponuje majątkiem organizacji jak swoim. A ogółu turystów nic to nie obchodzi, bo nie chce on się brudzić udziałem w instytucji, a może nawet się z tego niszczenia „złej” instytucji w głębi serca cieszy. Poza tym, anarchia oznaczała rozkład dawnej wspólnoty turystycznej, co oznaczało zanik czy znaczne osłabienie presji, żeby pewnych rzeczy na szlaku nie robić. A ponieważ „wolna jednostka” okazała się wcale nie być taka dobra sama z siebie, poziom moralny i umysłowy na szlaku się obniżył. Turystyka kwalifikowana zredukowała się więc często do poszukiwania miejsca pod przyszły domek letniskowy. Zaś ci, co takie domki stawiają, dalej uważają się za turystów kwalifikowanych, choć są już tylko miłośnikami dłuższych spacerów. Ale nikt tego nie zweryfikuje, bo nie ma już społeczności, która to robiła.
Turystów-anarchistów można dziś spotkać nawet wśród harcerzy - nie chciałbym być na jednym obozie z takimi...
Indywidualizm i anarchia nie są żadną istotą turystyki kwalifikowanej, tylko czymś, co ją niszczy. Gdy ich nie było, turystyka kwalifikowana się rozwijała. Gdy się pojawiły, zaczęła się „zwijać”.

„Szarych człowieczków”, o których piszesz, wyróżnia brak znajomości przyrody i kultury, umożliwiającej nieszkodliwe dla przyrody zachowanie się. A także niechęć do zdobywania tej wiedzy, spowodowana niechęcią do narzucania sobie jakichkolwiek obowiązków poza pracą zarobkową. Ta „lekka niestosowność” przynosi więc przyrodzie wymierne szkody. Dodatkowo podatnik musi płacić za ich niefrasobliwość na szlaku, finansując akcje ratowania takich ludzi. Przypominam też, że takie „szare człowieczki” mają przeważnie dużo więcej pieniędzy od nas. Czyli nie jest to jakiś biedny plebs, upośledzony przez niecną elitę turystów kwalifikowanych.

Przypominam też, że wszyscy turyści kwalifikowani są „domorośli”, bo nie ma żadnych oficjalnych kursów na turystę kwalifikowanego – ludzie uczą się tego w gronie rodziny i znajomych, a w dużym stopniu sami.

O tym obiekcie typu grodu czy fortu to pisałem jako kontrargumencie wobec lobby wielkich inwestycji, które ma ogromne wpływy w samorządach, nie jako o czymś, co musi powstać. O kontrargumencie, który może odwlec w dolinie dużo poważniejsze „inwestycje”, zanim władze gminne wytrzeźwieją wreszcie. Chodzi o niestereotypową odpowiedź, która może wprowadzić zamieszanie w szeregach zwolenników „cywilizowania” Łopienki. Administracje gminne wierzą, że pakowanie w jakiś teren pieniędzy, obojętnie w jaki sposób, automatycznie wywołuje wzrost dobrobytu i pełnię szczęścia mieszkańców. Poza tym ten fort byłby lokalizowany, jak wynika z tekstu, na samej granicy rezerwatu, blisko szosy, a broń Boże nie w szerokiej dolinie koło cerkwi, gdzie jest już baza turystyczna z dachem nad głową i niech tak zostanie. Zresztą i teraz w dolinie znajdują się jakieś baraki; myślę, że dobrze byłoby zaproponować taką właśnie lokalizację fortu, jeśli nie jest to zbyt daleko od szosy. Można by zresztą zaproponować obiekt przenośny (składany). Byłaby to też i zaleta edukacyjna, bo składanie i rozkładanie byłoby dodatkowym ćwiczeniem.


Nie wiem czy ktokolwiek z dawnych mieszkańców Łopienki podejrzewał, że za kilkadziesiąt lat cerkiew stanie się ośrodkiem duchowym rezerwatu dla "turystów kwalifikowanych-rekonstruktorów, zwłaszcza zaś związanych z Dzikim Zachodem - indianistów, kowbojów czy traperów". Równie dobrze można stwierdzić, że np w Teksasie dawny saloon to idealne miejsce dla odpustu łopieńskiego. file:///C:\DOCUME~1\Arturo\USTAWI~1\Temp\msohtmlclip1\01\c lip_image001.gif Aha, czyli przekreślasz tradycję bieszczadzkiego Dzikiego Zachodu w imię łemkowskości i bojkowskości? To może zaproponujesz jeszcze odbudowę tamtejszych wsi i sprowadzenie z powrotem potomków ich mieszkańców? Może byś jeszcze obniżyła lesistość do poziomu przedwojennego oraz skasowała BPN i rezerwaty, a ludzi przeniosła do kurnych chat? Świat się zmienia, a skreślając Dziki Zachód w Bieszczadach, skreślasz też np. legendę Jędrka Połoniny i wielu innych ludzi, którzy pasjonowali się tymi klimatami, w szczególności artystów. A może historię turystów kwalifikowanych w powojennych górach też byś skreśliła, bo Bieszczady nie stałyby się nigdy rajem dla nich, gdyby nie wysiedlenie pierwotnych mieszkańców? Poza tym, cerkiew została odbudowana prze turystów kwalifikowanych, a nie tylko zbudowana przez Bojków. A to zmienia zupełnie postać rzeczy, nieprawdaż?


A jaki masz mandat do walczenia o Łopienkę jako o "swoją"? Myślę, że nie lepszy niż ja albo ktokolwiek choćby z tego forum. Dlaczego więc chcesz mi narzucać jakieś łopieńskie wesołe miasteczko dla "turystów kwalifikowanych"? A jakiś bramkarz przy wejściu będzie dla oceny stopnia mojej "kwalifikacji"? Np jaka będzie obowiązywała wielkość plecaka, fryzura, czy np powłóczenie nogami, wzdychanie "ach jak dziko drzewiej bywało, nie to co teraz"?
Każdy ma prawo walczyć, o co chce i jak chce – byle nie przekraczał pewnych granic. Byli tacy, co walczyli o powstanie parków narodowych – oni też nie mieli wg Ciebie mandatu? Uważam też, że po mojej stronie jest siła argumentów i logiki, a to wystarczy. Łopienka miała być też jednym z centrów bieszczadzkiego rezerwatu turystycznego już w czasach, gdy jego koncepcja powstawała. Jest ona też i powinna zostać miejscem, gdzie gospodarzami są turyści kwalifikowani. Wszystkie strony poza turystami kwalifikowanymi uważają, że do Łopienki należy wprowadzić więcej ludzi. Lepiej więc, żeby jeśli już, byli to ludzie znający się na przyrodzie, niż całkiem przypadkowi – jak chcieliby wszyscy inni, często pragnący w dodatku daleko idącej ingerencji w otoczenie (proponowane przez nich obiekty powstałyby w pewnością w najbardziej widokowej części doliny). Myślę też, że liczba turystów ostatecznie by wcale nie wzrosła, gdyby zakazać „stonce” wjeżdżania samochodami pod samą cerkiew, jak ona lubi.
Twoja propozycja, żeby wprowadzać jakieś kryteria oceny, jakim się jest turystą, jest nonsensowna, ponieważ wiadomo nie od dziś, że najlepsza metoda na drobnomieszczan zwanych „stonką” to brak wygód.

Asia też jest wyjątkowa i ma rację. Nikt nie kwestionuje wyjątkowości Asi, ale racja to zupełnie co innego.

Uff! Ale się rozpisałem!

bartolomeo
12-04-2013, 13:40
tacy jak Ty uważają jakiekolwiek wartości i jakąkolwiek pracę nad sobą za przejaw niedojrzałości i dziecinady, bo dla nich liczą się tylko fizjologiczne przyjemności i kasaZa ataki personalne dostajesz ostrzeżenie i punkty karne.

Sylwek
12-04-2013, 17:44
Jak czytam posty arturos25 to czuję ,że jednak duch Samotnego Włóczykija nas nie opuścił...albo nawet dalej Samotny Włóczykij juz opuścił swoją bieszczadzką pustelnię i wrócił do nas przemieniony w Arturosa.Tak czy inaczej oznacza to jedno pogoni wszystkich którzy "żyją tylko po to by jedną częścią ciała przyjmować pokarmy a drugą wydalać"
Wóczykiju vel Arturosie nie wiem czy wiesz ale będzie ku pamięci Jędrka Połoniny spotkanie,Potocki organizuje pora ruszyć starym Zakapiorskim Szlakiem!

arturos25
12-04-2013, 21:26
Jak czytam posty arturos25 to czuję ,że jednak duch Samotnego Włóczykija nas nie opuścił...albo nawet dalej Samotny Włóczykij juz opuścił swoją bieszczadzką pustelnię i wrócił do nas przemieniony w Arturosa.Tak czy inaczej oznacza to jedno pogoni wszystkich którzy "żyją tylko po to by jedną częścią ciała przyjmować pokarmy a drugą wydalać"
Wóczykiju vel Arturosie nie wiem czy wiesz ale będzie ku pamięci Jędrka Połoniny spotkanie,Potocki organizuje pora ruszyć starym Zakapiorskim Szlakiem!


Bardzo dobrze, że was nie opuszcza duch Samotnego Włóczykija, bowiem jest to duch przywiązania do wartości i bieszczadzkiej tradycji :)

asia999
13-04-2013, 21:45
Asiu, dobrze się przyznałaś, że jesteś zwolenniczką masowej turystyki, a przeciwniczką turystyki kwalifikowanej. Jest też naturalne, że tacy jak Ty uważają jakiekolwiek wartości i jakąkolwiek pracę nad sobą za przejaw niedojrzałości i dziecinady, bo dla nich liczą się tylko fizjologiczne przyjemności i kasa.
Arturos - nie wiem na podstawie czego taki horoskop mi postawiłeś ale obojętnie jakich przedmiotów magicznych użyłeś najważniejsze, że wróżenie sprawia Ci radość. :-P

Ale z tym uznaniem turystów kwalifikowanych za totalnie psujący okolicę przejaw kiczu i cepelii, a (sztucznie napędzanej przez komercyjną reklamę w stylu „Odwiedź Podkarpacie!”) „stonki” za coś autentycznego i spójnego z Łopienką to już przesadziłaś. Wiadomo, że (...)Wytłumaczenie dla tego steku nonsensów znajduję tylko jedno – uważasz, że „turystyka kwalifikowana nierządem stoi”. Tzn. jesteś zwolenniczką anarchii na szlaku, która uważa, że za całe zło odpowiedzialne są „ograniczające wolność jednostki” instytucje, źródłem dobra jest owa „nieograniczona wolność”.[/B] Rezerwat, mający charakter instytucjonalny, na pewno zepsuje więc ruch turystyczny. Myślenie anarchiczne jest plagą nie tylko środowisk turystycznych, ale i w ogóle życia w Polsce, wszędzie tam, gdzie dominują ludzie wykształceni lub aspirujący do bycia takimi, co niestety dziś oznacza: bujający w obłokach. Otóż (...) Po tej anarchii rzeczywiście rozpoznaję Samotnego Włóczykija :wink: W tamtą dyskusję wdawać się nie chciałam, choć czytałam, czytałam :mrgreen:, ale skoro tu zabrałam głos to jeszcze sobie chwilkę tu podyskutuję. Oczywiście nie na temat jakie wartości wyznaję bo to oczywiście Ty wiesz lepiej, więc co tu gadać po próżnicy. O Łopienkę w tym wątku przecież chodzi a nie o mnie. I nie o anarchię (dlaczego ciągle tą anarchią wymachujesz jak flagą?, myślenie anarchistyczne miało swój początek w umysłach nie "ludzi wykształconych i aspirujących do bycia takimi" ale w środowiskach robotniczych, żerując trochę na nihiliźmie tych warstw społecznych, odwoływało się też do niektórych doktryn prawa natury - w których znalazłbyś odbicie swoich poglądów. Bliżej więc Tobie do anarchistów niż sam myślisz.:wink:

„Szarych człowieczków”, o których piszesz, wyróżnia brak znajomości przyrody i kultury, umożliwiającej nieszkodliwe dla przyrody zachowanie się. A także niechęć do zdobywania tej wiedzy, spowodowana niechęcią do narzucania sobie jakichkolwiek obowiązków poza pracą zarobkową. Ta „lekka niestosowność” przynosi więc przyrodzie wymierne szkody. Dodatkowo podatnik musi płacić za ich niefrasobliwość na szlaku, finansując akcje ratowania takich ludzi. Przypominam też, że takie „szare człowieczki” mają przeważnie dużo więcej pieniędzy od nas. Czyli nie jest to jakiś biedny plebs, upośledzony przez niecną elitę turystów kwalifikowanych. Istotnie - różnimy się w postrzeganiu świata. Ja napisałam "szarych człowieczków" jako określenie pewnej anonimowej grupy ludzi odwiedzajacych takie miejsce jak Łopienka. Dla mnie jest to grupa składająca się z jednostek (ach! ta anarchia), dla Ciebie - jak zrozumiałam - jest to jednorodna masa, którą wyróżnia brak znajomości przyrody i kultury itd. Dla mnie w tej grupie jest i bezrozumny osiłek i rodzinka rozglądająca się za czymś wkoło (bo jak to? tylko jakaś cerkiew i nic więcej? to po co myśmy tu szli?) i traper w kowbojskim kapeluszu i para młodych ludzi z plecakami i Pan Zenek albo Staszek z wnukami z sąsiedniej wsi i starsza pani z trwałą ondulacją i zniszczoną torebką, która przyjechała z Chicago albo z jakiejś Koziej Wólki do miejsca, skąd jej matka i ojciec...Dlaczego traper, kowboj lub indianista miałby mieć wyłączność wśród tej grupy, odmawiając innym wstępu do doliny?
Hmmm...

Przypominam też, że wszyscy turyści kwalifikowani są „domorośli”, bo nie ma żadnych oficjalnych kursów na turystę kwalifikowanego – ludzie uczą się tego w gronie rodziny i znajomych, a w dużym stopniu sami. Właśnie. W jaki więc sposób chcesz odróżnić turystę kwalifikowanego od niekwalifikowanego? Definicja "turysty kwalifikowanego" pozostaje dla mnie zagadką. Jeśli twierdzisz, że ludzie się tego typu uprawiania turystyki uczą to rozumiem, że nie jest to cecha przyrodzona i, że każdy - jeśli chce - może stać się "turystą kwalifikowanym" cokolwiek to oznacza. W jaki sposób odróżniasz dzisiaj "turystę kwalifikowanego" od "stonki"? W jaki sposób definiujesz ową "stonkę"? Bo rozumiem, że jakoś potrafisz na pierwszy rzut oka odróżnić "kwalifikowanego" od "niekwalifikowanej stonki". Kiedy "stonka" staje się "kwalifikowanym"? Czy jest to możliwe? Czy istnieje wg Twojego podziału jeszcze coś i ktoś, czy też raczej istnieją wyłącznie "stonki: i "kwalifikowani"?
Mamy inny pogląd na świat i ludzi. Generalnie lubię ludzi, a przynajmniej nie staram się z góry zakładać, że ktoś jest taki albo inny. Dlatego właśnie nie tworzę w swojej głowie segmentów docelowych w Bieszczadach w postaci "turystów kwalifikowanych" oraz "stonki". Dla Ciebie - jak rozumiem - obecność "turystów kwalifikowanych" i wypędzenie "stonki" w jakiś cudowny sposób Bieszczady ma ubogacić. Dla mnie nie ma znaczenia czy Bieszczady są zadeptywane przez "stonkę" czy przez "kwalifikowanych". Jeśli "stonkowicz" przyjdzie do doliny, odwiedzi cerkiew i wróci, nie wchodząc w okoliczne krzaczory bo nie lubi albo się ich boi, wyrządzi mniej szkody (z mojego punktu widzenia oczywiscie) niż "turysta kwalifikowany", który będzie przez tydzień siedział w dolinie albo łaził po krzaczorach. Wiem, że istnieje takie myślenie, że turysci plecakowi w jakiś magiczny sposób "ubogacają" Bieszczady, dla mnie może ich tam nie być wcale. Dla mnie ideałem byłoby, gdyby Bieszczady pozostały nijakie, niezdefiniowane, bez wyraźnie określonego "targetu turystycznego". Dlatego - moim skromnym zdaniem - nie należy wskazywać, że Bieszczady są stworzone dla jakiejś konkretnie zdefiniowanej grupy ludzi tj. tzw "turystów kwalifikowanych" ale należy wszem i wobec powiedzieć, że Bieszczady są jakie są - czyli, że są zalane przez "stonkę" i totalnie skomercjalizowane (to odstraszy hordy "turystów kwalifikowanych") oraz, że są niewygodne, trudno tam dojechać, i tak ogólnie to jest tam nudno, brudno i nijako (to odstraszy "turystów niekwalifikowanych"). Zawsze ktoś w te Bieszczady jednak przyjedzie a ci co nie przyjadą krzywdy tym górom swoim brakiem nie uczynią. W ten sposób Bieszczady utrzymają swój koloryt co dla mnie oznacza swoistą mieszankę przyziemności, zwyczajności, bujania w obłokach, idei nie z tej ziemi, odwagi, bezpretensjonalnosci, kiczu, nostalgii, brutalnej czasami codzienności, historii... . Bieszczady są zbyt małe na zdefiniowanie ich jako raju dla globtroterów i "turystów kwalifikowanych" - niech jadą sobie oni na Ural, w Karpaty Ukraińskie czy gdziekolwiek indziej. Nie zniosłabym, gdyby w końcu się okazało, że "klapkowiczów" w Bieszczadach już nie ma, natomiast zza każdego drzewa wyłania się plecakowicz, a na każdej polance stoją namioty gdzie pobrzękują gitary lub wyłaniają się z mgły szałasy z kowbojami.

O tym obiekcie typu grodu czy fortu to pisałem jako kontrargumencie wobec lobby wielkich inwestycji, które ma ogromne wpływy w samorządach, nie jako o czymś, co musi powstać.O kontrargumencie, który może odwlec w dolinie dużo poważniejsze „inwestycje”, zanim władze gminne wytrzeźwieją wreszcie. Chodzi o niestereotypową odpowiedź, która może wprowadzić zamieszanie w szeregach zwolenników „cywilizowania” Łopienki. Administracje gminne wierzą (...) Odnośnie cywilizowania Łopienki - czy Twój pomysł nie byłby jej cywilizowaniem właśnie?

Aha, czyli przekreślasz tradycję bieszczadzkiego Dzikiego Zachodu w imię łemkowskości i bojkowskości? To może zaproponujesz jeszcze odbudowę tamtejszych wsi i sprowadzenie z powrotem potomków ich mieszkańców? Może byś jeszcze obniżyła lesistość do poziomu przedwojennego oraz skasowała BPN i rezerwaty, a ludzi przeniosła do kurnych chat? Świat się zmienia, a skreślając Dziki Zachód w Bieszczadach, skreślasz też np. legendę Jędrka Połoniny i wielu innych ludzi, którzy pasjonowali się tymi klimatami, w szczególności artystów. A może historię turystów kwalifikowanych w powojennych górach też byś skreśliła, bo Bieszczady nie stałyby się nigdy rajem dla nich, gdyby nie wysiedlenie pierwotnych mieszkańców? Poza tym, cerkiew została odbudowana prze turystów kwalifikowanych, a nie tylko zbudowana przez Bojków. A to zmienia zupełnie postać rzeczy, nieprawdaż?Cerkiew została odbudowana przez pasjonatów i dzięki pasjonatom. Podziwiam ich za zapał i upór. Ale jeśli dobrze kojarzę, to pieniądze pochodziły również (choć nie wiem w jakiej części) również z Ministerstwa Kultury i Sztuki czyli również z podatków "stonki" a także z ofiar turystów odwiedzających Łopienkę i kibicujących odbudowie (co trwa do dzisiaj). Czy oni wszyscy byli i są turystami kwalifikowanymi? Nie wiem. Ale Ty widocznie wiesz.
Historia turystyki w powojennych Bieszczadach to - oprócz "plecakowiczów" (kwalifikowanych?) również autokary z górnikami, wczasy pracownicze, panie na szpileczkach pomykające przez połoniny, kolonie itd. Fakt - mniej było może turystów indywidualnych "nieplecakowych" zwanych przez Ciebie "stonką" ale wynikało to raczej z tego jakie to były czasy i jakie ludzie mieli możliwości spędzania czasu.
A co do Jędrka Połoniny... nie wiem czy znałeś go osobiście, myślę, że podobnie jak ja - nie. Oboje więc możemy dowiedzieć się o nim z relacji osób trzecich. I tu jest problem - bo legenda jest jedna ale wątków w niej wiele i różne te wątki mają odcienie... Nie chce mi się dyskutować na ten temat. Jędrek był jaki był i kto chce go uprawiać jego kult to niech uprawia, nic mi do tego.

Każdy ma prawo walczyć, o co chce i jak chce – byle nie przekraczał pewnych granic. Byli tacy, co walczyli o powstanie parków narodowych – oni też nie mieli wg Ciebie mandatu? Uważam też, że po mojej stronie jest siła argumentów i logiki, a to wystarczy. Łopienka miała być też jednym z centrów bieszczadzkiego rezerwatu turystycznego już w czasach, gdy jego koncepcja powstawała. Jest ona też i powinna zostać miejscem, gdzie gospodarzami są turyści kwalifikowani. Wszystkie strony poza turystami kwalifikowanymi uważają, że do Łopienki należy wprowadzić więcej ludzi. Lepiej więc, żeby jeśli już, byli to ludzie znający się na przyrodzie, niż całkiem przypadkowi – jak chcieliby wszyscy inni, często pragnący w dodatku daleko idącej ingerencji w otoczenie (proponowane przez nich obiekty powstałyby w pewnością w najbardziej widokowej części doliny). Myślę też, że liczba turystów ostatecznie by wcale nie wzrosła, gdyby zakazać „stonce” wjeżdżania samochodami pod samą cerkiew, jak ona lubi.Park narodowy jest obszarem, na którym - w celu ochrony pewnego DOBRA WSPÓLNEGO jakim jest natura - pewne rzeczy są zabronione a inne nakazane. Są zabronione i nakazane WSZYSTKIM - niezależnie od kwalifikacji turystycznej. Ja się temu poddaję. Ktoś inny stwierdza, że jemu więcej wolno bo uważa się za "turystę kwalifikowanego". Jeśli chcesz walczyć o to, żeby Łopienki nie zabudowywać to przyznam Ci rację. Jeśli natomiast chcesz wprowadzać w tej dolinie czy gdziekolwiek indziej jakąś segregację turystyczną to się z tym nie zgadzam. I jeszcze jedno - Łopienka dzisiaj to przede wszystkim odbudowana cerkiew tj obecnie kościół. Dla mnie osobiście to nie są więc tylko mury. Chciałbyś zabronić mi czy komukolwiek innemu dostępu do tego kościoła?

Twoja propozycja, żeby wprowadzać jakieś kryteria oceny, jakim się jest turystą, jest nonsensowna, ponieważ wiadomo nie od dziś, że najlepsza metoda na drobnomieszczan zwanych „stonką” to brak wygód.A jakie wygody są obecnie w Łopience? Ławki w kościele? Nic innego mi nie przychodzi do głowy...skąd więc te tłumy? Pomysł oceny jakim się jest turystą nie jest mój tylko Twój - to Ty ich kwalifikujesz lub dyskwalifikujesz. Chciałabym wiedzieć czym się kierujesz dokonując tego podziału.

Uff! Ale się rozpisałem!Też się rozpisałam. A skoro już napisałam to niech idzie.;)

szymon magurycz
16-04-2013, 15:28
W drodze do Jaworca, gdzie rozpoczęliśmy prace remontowe przy krzyżu pańszczyźnianym (który pierwotnie zwieńczony był okazałym piaskowcowym krzyżem, a nie - jak dziś - kutym krzyżem z cerkwi tamtejszej, zdjęcie tu: http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/2582-Renowacja-cmentarzy-%28wsp%C3%B3lna-akcja%29/page65) zajrzałem do Cisnej i oto co zdążyłem usłyszeć:
- starostwo przekazało cerkiew (wedle mnie to nadal jest cerkiew) w użytkowanie w zeszłym roku Towarzystwu Karpackiemu (zatem ksiądz z Jarosławia odpadł - i słusznie, wedle mnie),
- postulowały różne osoby: zamknięcie doliny dla aut (dyrektor Bekier); zadbanie o wystrój świątyni (nieznana mi Pani), czyli ograniczenie umieszczania tam czego kto chce, gdzie chce i kiedy chce; niedopuszczenie do zabudowy jakiejkolwiek; nazywanie cerkwi cerkwią, a wysiedleń wysiedleniami,
- Nadleśnictwo Baligród ma budować za 1.400.000 PLN (sic!) ścieżkę edukacyjną (historyczno-przyrodniczą) z dwoma atrapami karczem/wiat, 6-metrową wieżą widokową na Korbani i 2,5 km ścieżką oraz tablicami informacyjnymi (za takie pieniądze ogarnęlibyśmy wszystkie cmentarze w Bieszczadach...),
- Towarzystwo Karpackie chce inwentaryzować przyrodę w dolinie, aby wiedzieć co i jak chronić,
- SGGW dalej prowadzić bazę, ale i edukować i dbać o relikty wsi (nie wiem jak)
- Nadleśnictwo Cisna nie zamierza mieszać w niczym i popiera ochronę podobnie jak UG Cisna.

marcins
16-04-2013, 23:21
Szymonie widzę, że lubisz pisać o czymś o czym nie masz pojęcia. Nadleśnictwo Baligród w latach 2013 i 2014 rzeczywiście będzie realizowało projekt o wartości około 1400 000. Celem projektu jest kanalizacja ruchu turystycznego i ograniczenie presji turystycznej na niektóre obszary. Zrealizowane będą dwie ścieżki turystyczne, po części będą one uzupełnieniem istniejącej sieci szlaków turystycznych PTTK. Jedna ścieżka zlokalizowana jest w dolinie Rabego druga w Łopience. Owe ścieżki w większości (prawie całości) będą przebiegały po istniejących drogach leśnych, szlakach turystycznych czy spacerowych. Zlikwidowane zostaną różne dziwne szlaki spacerowe, papieskie i kapliczkowe, które często przebiegają przez miejsca przez które nie powinny przebiegać. Dobrze by było, żeby w przyszłości być może zostały one włączone do istniejącej sieci szlaków turystycznych.

Projekt obejmuje:

1. Renowację bazy studenckiej w Rabe, która jest w stanie opłakanym.
2. Ścieżkę "Rabe" pętlę biegnącą w większości po drogach leśnych, szlaku czerwonym i nie funkcjonującym zielonym, istniejącej ścieżce przez rezerwat "Gołoborze". W ramach ścieżki powstanąwiaty przeciwdeszczowe oraz platforma nad brzegiem "Jeziorka Bobrowego", w miejscu, gdzie organizowane są ogniska na kuligach, będzie wiata z paleniskiem i miejsce, gdzie można "zaparkować" konie, tablice edukacyjne będą umieszczone głownie na początku doliny, aby nie raziły w oczy w środku lasu.
3. Budowę ogrodu edukacyjnego przy budynku nadleśnictwa - ogród ma ukazywać rośliny typowe dla różnych karpackich siedlisk przyrodniczych.
4. Wyposażenie sali edukacji przyrodniczej w budynku nadleśnictwa.
5. Przeprowadzenie inwentaryzacji przyrodniczej w dość szeroko rozumianym otoczeniu projektowanych ścieżek oraz likwidowanych szlaków (głównie ptaków i owadów związanych z martwymi drzewami).
6. Realizację diaporam ukazujących walory przyrodnicze lasów nadleśnictwa.
7. Wykoszenie oraz odkrzaczenie przeszło 6 hektarów łąk (głównie zarastających polan reglowych, min. na Jawornym, Korbani), torfowisk niskich i gołoborzy. W części są to zbiorowiska z chronionymi i ginącymi gatunkami roślin i porostów.
8. I wreszcie ścieżka "Łopienka" czyli ścieżka od parkingu przy drodze powiatowej przez Łopienkę i Hyrczę na Korbanię. Wiaty przeciwdeszczowe będą pod szczytem Korbani oraz w Łopience (tu Tow. Karpackie zasugerowało, żeby wiata nawiązywała do jakiejś karczmy, która ponoć była w pobliżu). Na szczycie Korbani w miejscu dawnej wieży triangulacyjnej stanie wieża widokowa, mamy nadzieję nawiązująca do tej pierwszej.
9. Powstaną dwa parkingi (bezpłatne) - jeden w miejscu, gdzie jest obecny parking przed Łopienką, a drugi na skrzyżowaniu do kamieniołomu tzw. "drobnego" w miejscu dawnego placu do załadunku linowego drewna.

Czyli koszty tzw. ścieżki "Łopienka" to tylko niewielka część całego projektu.

Środki będą unijne. Nic nie stoi na przeszkodzie, Szymonie, żebyś starał o takowe na realizację swoich zainteresowań związanych z cmentarzami. Chcąc czy nie chcąc turyści na tym terenie są. Podniesienie budynku cerkwi z ruin oraz realizowanie tam różnych nabożeństw niestety ściąga ludzi, którzy łażą również po okolicy. Jedni chcą dojść do kapliczki, inni na Korbanię. Nie sądzę, żeby na szczyt waliły tłumy.

szymon magurycz
17-04-2013, 10:58
Marcinies: nie wiem co też tak strasznie Cię ubodło, że musisz wyrzucać mi brak pojęcia. Zasygnalizowałem co słyszałem, owszem, niezbyt dokładnie, ale też każdy zainteresowany może dowiedzieć się więcej. Nawet przeczytawszy listę tego, co ma wydarzyć się za owe 1400000 PLN uważam, że to bardzo dużo. Niemniej, skoro w tym tonie rozmowa Cię interesuje, dodam: nie masz bladego pojęcia o tym jak trudno dostępne, a przede wszystkim cholernie kosztowne (sic!) jest ubieganie się przez stowarzyszenie pokroju Magurycza o środki unijne. Zatem proszę nie radź mi, co mam robić, bo w porównaniu z przedsiębiorstwem jakim są Lasy Państwowe nie mamy żadnych szans... Magurycz nikogo nie zatrudnia, nie ma nawet biura...

koniecswiata
17-04-2013, 14:32
1. Renowację bazy studenckiej w Rabe, która jest w stanie opłakanym.
2. Ścieżkę "Rabe" pętlę biegnącą w większości po drogach leśnych, szlaku czerwonym i nie funkcjonującym zielonym, istniejącej ścieżce przez rezerwat "Gołoborze". W ramach ścieżki powstaną wiaty przeciwdeszczowe oraz platforma nad brzegiem "Jeziorka Bobrowego", w miejscu, gdzie organizowane są ogniska na kuligach, będzie wiata z paleniskiem i miejsce, gdzie można "zaparkować" konie, tablice edukacyjne będą umieszczone głownie na początku doliny, aby nie raziły w oczy w środku lasu.
[...]
7. Wykoszenie oraz odkrzaczenie przeszło 6 hektarów łąk (głównie zarastających polan reglowych, min. na Jawornym, Korbani), torfowisk niskich i gołoborzy. W części są to zbiorowiska z chronionymi i ginącymi gatunkami roślin i porostów.

I to by było na tyle, resztę mogą sobie podarować, a ile pieniędzy przy tym zaoszczędzą ;)

marcins
17-04-2013, 23:35
...owe 1400000 PLN uważam, że to bardzo dużo...

Nie jest to jakiś kosztowny projekt. Chyba jeden z mniej pieniądzożernych, które były złożone i które zostały zaakceptowane. Szymonie, nic mnie nie ubodło tylko chciałem odpowiedzieć w stylu Twojego wcześniejszego wpisu. Szymonie małym stowarzyszeniom jest trudno to normalne. W wielu przypadkach trzeba mieć spory wkład własny, żeby starać się o środki. Na pocieszenie mogę dodać, że są stowarzyszenia przyrodnicze, które często korzystają z takich środków. Z pewnością są one większe niż Magurycz. Czasem w projektach można zatrudnić osobę, która by się zajmowała tym lub tamtym. Biurokracja jest sakramencka...

asia999
18-04-2013, 20:57
8. I wreszcie ścieżka "Łopienka" czyli ścieżka od parkingu przy drodze powiatowej przez Łopienkę i Hyrczę na Korbanię. Wiaty przeciwdeszczowe będą pod szczytem Korbani oraz w Łopience (tu Tow. Karpackie zasugerowało, żeby wiata nawiązywała do jakiejś karczmy, która ponoć była w pobliżu). Na szczycie Korbani w miejscu dawnej wieży triangulacyjnej stanie wieża widokowa, mamy nadzieję nawiązująca do tej pierwszej.
A czy ścieżka w tym konkretnym przypadku wiąże się również z ustawianiem różnych tablic informacyjnych wzdłuż jej przebiegu? Pytam, bo bardzo tych tablic nie lubię.

tomas pablo
18-04-2013, 21:35
... Pytam, bo bardzo tych tablic nie lubię.
nie tylko TY .... :mrgreen:

marcins
18-04-2013, 23:25
W tym przypadku tablice też w większości będą przy drodze, żeby nie straszyły w lesie. Tam, gdzie chodzą głównie turyści. Część tablic zostanie zamontowana w wiatach, tak, żeby same specjalnie nie raziły w krajobrazie.

asia999
19-04-2013, 21:51
No to szkoda :( ...a gdyby tak można było przesunąć środki w ramach projektu i dołożyć np. na te punkty:

(...) 3. Budowę ogrodu edukacyjnego przy budynku nadleśnictwa - ogród ma ukazywać rośliny typowe dla różnych karpackich siedlisk przyrodniczych.
4. Wyposażenie sali edukacji przyrodniczej w budynku nadleśnictwa.
...tak, żeby przypadkowo, niestety zabrakło na tablice? ;)

Basia Z.
29-04-2013, 21:55
Jeszcze nie było więc wklejam:

http://karpaccy.pl/sprawozdanie-z-sesji-%E2%80%9Eczas-dla-lopienki%E2%80%9D/

Sprawozdanie z sesji "Czas dla Łopienki"

Derty
06-05-2013, 12:13
Podniesienie budynku cerkwi z ruin oraz realizowanie tam różnych nabożeństw niestety ściąga ludzi, którzy łażą również po okolicy. Jedni chcą dojść do kapliczki, inni na Korbanię. Nie sądzę, żeby na szczyt waliły tłumy.

Gdy będzie wieża (jak ja 'kocham' wieże widokowe:/), to liczba łażących wzrośnie. Sudety np tym się charakteryzowały, że na każdym co większym piku RGV i inne organizacje stawiały zaraz wieżę widokową. Czasem zupełnie bez sensu, jak np na Śnieżniku, czasem z sensem, ale skutkiem był gwałtowny przybór fali turystów. I oczywiście za tą falą przybywało atrakcji w rodzaju pijalni piwska, gór śmieci, ryku zapijaczonego tłumu itd. Zwą to rozwojem. Ale w kontekście ratowania specyficznego nastroju Łopienki pociągnięcia w postaci 'uatrakcyjniania' terenu i 'kanalizowania ruchu' są całkowicie chybione. Napewno nie przyczynią się te działania do zachowania tego, co najcenniejsze w tym miejscu. I tak już fale klapkowiczów z wrzeszczącymi bachorami , zalewające Łopienkę w czasie 'szczytów' tzw turystycznych, wypłukały stamtąd tę niezwykłą ciszę i nastrój zadumy. Teraz wieża, zaraz knajpiska i się zrobi kolejny małpi gaj, który nie będzie miał nic wspólnego z powojenną, ani przedwojenną, Łopienką. To zresztą będzie kontynuacja niedługiej, acz już tradycji polskiego niszczenia krajobrazów, miejsc nastrojowych, wartości nieuchwytnych dla przeciętnych zjadaczy chleba. Ma być: samochodem do 'atrakcji', zeżreć wursta, pierdnąć, cyknąć fotę i znikać, bo bachory się już znudziły i się knysają.
A na zakończenie - co przeszkadza leśnikom, że ludzie sobie tam porobili kapliczki? Czy aby to nie walka 'po linii i na bazie' z moherem, Ciemnogrodem itp.? 'Porządkowanie', 'kanalizacja' - jakie wygodne słówka. Czemu to nie zajęto się problemem 20 lat temu? Nie te opcje w nadleśnictwie rządziły? Obrzydliwe...
No i jeszcze ŁAŻĄ - no nie do wytrzymania. Panu Marcinowi S. wolno łazić, a inni won...
Pozdrawiam,
Derty

don Enrico
06-05-2013, 12:53
Gdy będzie wieża (...). Panu Marcinowi S. wolno łazić, a inni won...
Pozdrawiam,
Derty
Ostra jazda.
Planowałem wybrać się tam z dzieciakiem, ale jak taki bachor się rozwrzeszczy !!! zakłóci to co najcenniejsze - ciszę.

Marcowy
06-05-2013, 17:25
Nie wyobrażacie sobie, jak się dziecko potrafi drzeć podczas chrztu! :roll:

marcins
08-05-2013, 01:26
Kolega Derty jak zwykle jest dość przewrażliwiony ;) Nikt nie pisze, że nie wolno łazić, ale lepiej, żeby łazili tam, gdzie to łażenie przyniesie mniej szkód. Ścieżka na Korbanię jest alternatywą dla likwidowanych różnych ścieżek i szlaków w cenniejszych fragmentach Bieszczadów oraz dla tych, na które w ostatnich latach nadleśnictwo nie wyraziło zgody na powstanie. Projekt był konsultowany z różnymi organizacjami i instytucjami od towarzystw krajoznawczych i turystycznych po RDOŚ. Idea wieży na Korbani ma nawiązywać do dawnych wież triangulacyjnych, których do niedawna w Bieszczadach było jeszcze dość sporo. Im ktoś starszy tym pewnie więcej ich pamięta. Dla ograniczenia penetracji terenów cennych przyrodniczo lepiej ludzi koncentrować w jednym miejscu. stąd takie podejście do Łopienki, która już obecnie jest miejscem pielgrzymek turystów (oblegana w sezonie cerkiew, baza). Jak już wcześniej gdzieś pisałem Łopienka jest najmniej istotnym elementem całego projektu. Ścieżka na Korbanię będzie przebiegać przez lasy porolne, o średniej wartości przyrodniczej. A kolegę Dertego zapraszam do zapoznania się z całością projektu i dopiero wtedy może mógłby powiedzieć coś mądrego. Coś tam w Sudetach słyszał, ale w sumie to nie wie o czym pisze ;)

sir Bazyl
08-05-2013, 15:52
Wg mnie ta część projektu dotycząca Korbani jest co najmniej chybiona i nie trzeba żadnych konsultacji by przewidzieć, że spowoduje to znaczny wzrost ruchu turystycznego w tej okolicy i co za tym idzie jej dewastację i na pewno nie pozostanie też obojętnym na całą dolinę Łopienki. Możliwość „zaliczenia” łatwo dostępnego punktu widokowego w bezpośredniej bliskości bieszczadzkiego morza z pewnością ściągnie w ten rejon dużo większą ilość plażowiczów i kuracjuszy niż dotychczas. Marcin co prawda napisał, że lasy te są „średniej wartości przyrodniczej” i ta inwestycja ma powstać „dla ograniczenia penetracji terenów cennych przyrodniczo”, ale jakoś mnie to nie przekonuje by ci turyści, którzy chcą właśnie połazić sobie po tych cenniejszych, zrezygnowali z tego pomysłu tylko dlatego, że na Korbani będzie wieża, ławeczki a może wzorem Dwernika nawet kosze na śmieci. Reasumując, nie zmniejszy to ruchu gdzie indziej a spowoduje jego zwiększenie w tym rejonie. Ale projekty są w modzie i z własnego doświadczenia widzę, że nie ważne jest czy pieniądze wydawane są rzeczowo i z rozmysłem na cały projekt, jego część lub całkiem bez pojęcia (np. ciekawe jaką kasę wyrzucono na te zadaszone i osadzone na kamiennych podmurówkach tablice witające turystów w lesie – jaki jest cel tego działania?)
Pozdrówka - Bazyl

partyzant
08-05-2013, 17:04
O ile jestem przeciw tablicom przy ścieżkach, szlakach czy w lesie, to co do wież widokowych jestem za. Tablice z informacjami powinny być przy obiektach zabytkowych takich jak np. cerkiew, czy innych jak deszczochron, na parkingach itp. Wieże mogłyby być na kilku zalesionych górach takich jak np Chryszczata czy Korbania ( pamiętam ładny widok z polanek wierzchołkowych Korbani, które widocznie zarosły). Dla wielu turystów nagrodą za trud wędrówki jest piękny widok z góry. Kiedyś będąc na Jaworzynie Konieczniańskiej zauważyłem, że widok z góry był utrzymywany przez wycinkę drzew wierzchołkowych ale ja wolę wieże. Obawa przed zalewem stonki jest o wiele na wyrost. Pozostawianie dziewiczych enklaw nie tyle zwierzynie co elicie parkowej jest nieetyczne. Już dziś duża częśc społeczeństwa jest przetrzymywana w swojego rodzaju bezbarwnych gettach, dla których alternatywą jest emigracja. Góry powinny być otwarte a ścisłe ograniczenia tylko tam gdzie to niezbędne.

don Enrico
08-05-2013, 20:26
Żeby podtrzymać dyskusję , to ja też zabiorę głos. A właściwie nie zabiorę lecz oddam go na Partyzanta (a właściwie na jego spojrzenie)
Ty Bazylku młody jesteś :mrgreen: i możesz nie wiedzieć że na Korbani z dawien dawna stała triangulka (taka betonowa) na którą nie łatwo było się wspiąć, ale jak już się udało to satysfakcja była wzmocniona.
Trudno się cofać do tamtych czasów i współczesnej młodzieży kazać się wdrapywać, trzeba zrobić schodki.
Jestem za a nawet przeciw !

Wojtek Pysz
08-05-2013, 22:11
... na Korbani z dawien dawna stała triangulka (taka betonowa) na którą nie łatwo było się wspiąć, ale jak już się udało to satysfakcja była wzmocniona.
25 lat temu owa trangulka wyglądała jak poniżej, więc Bazylek coś tam powinien pamiętać;) A wspiąć to mi się na nią nie udało:cry:

31815

Browar
08-05-2013, 23:28
Pozostawianie dziewiczych enklaw nie tyle zwierzynie co elicie parkowej jest nieetyczne.

Co to jest elita parkowa ?? A nie-dziewicze enklawy mogą być ?


Już dziś duża częśc społeczeństwa jest przetrzymywana w swojego rodzaju bezbarwnych gettach, dla których alternatywą jest emigracja. Góry powinny być otwarte a ścisłe ograniczenia tylko tam gdzie to niezbędne.

A kto przetrzymuje tą dużą część społeczeństwa? Do tego w gettach, do tego bezbarwnych? Czy aby nie trzeba zawiadomić jakichś organów o tej karygodnej, a może nawet przestępczej sprawie? No i kto (gdzie ?) zamknął nam góry??

partyzant
09-05-2013, 07:25
Browar ! Czasami żeby włożyć kij w mrowisko używa się w wypowiedzi niekonwencjonalnych form retorycznych które tak jak w tym przypadku mają podkreślić emocje autora. Zawsze taki manewr jest ryzykowny ponieważ przy odrobinie złej woli czytającego można narazić się na złośliwą kontrę. Enklawą zasadniczo jest obszar otoczony terenem o nieco innym charakterze, np. Berlin Zachodni był enklawą. O przetrzymywaniu w gettach należało by powiadomić niezawodnego Antoniego M.- on to napewno wyjaśni. Niestety wdając się w takie dywagacje łatwo stracić z oczu meritum sprawy. Podejrzewam, że to elita parkowa podjęła próbę zatrzymania Drogi Krzyżowej na Tarnicę, choć tu nie całkiem jestem krytyczny, bo czy w takich warunkach łatwiej o skupienie czy profanum ?
Wracam do sprawy. Łopienka jaką pamiętam przed odbudową była inna. Dzisiaj żeby zapobiec "wałęsaniu się turystów po krzakach " ktoś wymyślił szlak na Korbanię z wieżą widokową i niech to zrobi.

Browar
09-05-2013, 08:42
Nie wytłumaczyłeś co to za tajemna elita parkowa. A to zapobieganie wałęsaniu się po krzakach nie wiem dalej na czym ma polegać. Przecież Marcin nie napisał: budujemy ścieżkę na Korbanię, więc będzie zakaz schodzenia z niej. Nawet nic nie pisał o nakazie korzystania z tej ścieżki. Dla mnie jest sprawa jasna - szkoda Korbani, taka fajowa góra była, trzeba się przenieść na inną. A jak jednak będę chciał na nią wyjść, to i tak z tej ścieżki nie skorzystam.
Za przetrzymywane w gettach społeczeństwo się nie martw, ono się samoprzetrzymuje :twisted:

don Enrico
09-05-2013, 10:39
Ja chyba widziałem elitę parkową. To było w Parku, a dokładniej na pętli nad potokiem Niedźwiedzim.
Stał tam autokar (tak, tak !!!) a z góry schodziły co rusz kolejne osoby.
Może ktoś pomyśli że ten autokar przywiózł niepełnosprawnych ?
Może ? ale zewnętrznych oznak nie widziałem, więc tak, to musiała być elita parkowa.
p.s. ale to chyba nie na temat napisałem.

Derty
09-05-2013, 11:07
Witam,
Na wstępie przepraszam za swą emocjonalną wypowiedź i argumentację ad personam:) Ale bardzo mnie poruszyły informacje - może zbyt ogólnikowe, ale pozwalające wyrobić sobie zdanie o niektórych elementach projektu. Po pierwsze - jak już wspomniałem - jestem raczej wrogiem stawiania wież widokowych. Naprawdę takie działanie generuje zwiększony ruch turystyczny. Przykładem bliższym Bieszczadom jest choćby wieża na Radziejowej. W sezonie ciągną z Rytra całe konwoje na jej szczyt i niestety wraz z tłumem pojawiają się brud, harmider, wrzeszczące dzieci (nie mam nic przeciwko dzieciom, ba nawet je bardzo lubię, ale swojego nauczyłem szanować ciszę w górach, czego wielu innych nie zamierza ze swymi dziećmi czynić). Pod wpływem takich 'atrakcji' zmienia się znacząco wartość miejsca. Już poprowadzenie szlaku może silnie zmienić charakter miejsc - przykładem jest Dwernik Kamień czy też Sine Wiry. I nie mam zamiaru w tym miejscu pisać o 'elitach' turystycznych nic więcej niż to, że każdy do tej elity mógł wejść, wybierając się nieznakowaną drogą w miejsce uznane za kultowe, super, piękne, magiczne, czy jak je zwał, bo chciał poznać tajemnicę miejsc. Gawiedź tym się nie kieruje. Nie chodzi tu o żadne elitarne prawa (bo takich nie ma) tylko o uszanowanie czegoś, co może przetrwać tylko w ciszy i przy małej obecności ludzi. W dodatku takich ludzi, którzy w ogóle szanują otoczenie. Takie miejsca są wartością samą w sobie, na którą w dodatku jest zapotrzebowanie na tzw rynku. Malowanie wszędzie, jak leci szlaków, znaczków, stawianie tablic, wież, budek z IT za każdym razem skutkuje zniszczeniem tych trudno uchwytnych dla gawiedzi walorów różnych miejsc. Jeśli chodzi o mój stosunek do gawiedzi w ogóle, to powiem tyle - nikt mi nie każe włazić na Tarnicę lub Śnieżkę i znosić cierpliwie tłumną obecność ludzi. Nic mi nie przeszkadzają takie miejsca, bo mam jeszcze wybór innych, spokojniejszych i pozwalających na zwyczajną chwilę odpoczynku. Niech gawiedź łazi swoimi drogami, ale niech decydenci nie odbierają takim jak ja tych nędznych resztek miejsc 'dla elity' budując wiaty, ławeczki i inne bzdety wszędzie, gdzie się da.
W ogóle niechaj twórcy tego 'turystycznego' koszmaru pamiętają o zasadzie rezerwatu i antyrezerwatu i koniecznej równowagi między tymi częściami terenu. To również ma znaczenie dla miejscowej przyrody.
Pzdr
Derty

PS: Jest dziwne, że w miejscu jakoby nie posiadającym walorów przyrodniczych urządza się ścieżkę przyrodniczą...

asia999
09-05-2013, 21:46
Przypomniało mi się opracowanie, które kiedyś czytałam:
http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:utuA4vaiI7gJ:www.zielonepodkarpacie .pl/download/gfx/zielonepodkarpacie/pl/defaultopisy/153/1/1/sciezki_metodologia_opracowanie_cz.1.pdf+%C5%9Acie %C5%BCka+przyrodnicza+zasady+wytyczania&cd=1&hl=pl&ct=clnk&gl=pl
(to się też otwiera jako PDF ale nie wiem jak wstawić w tym formacie)
I w tym opracowaniu jest jasno powiedziane to, co najbardziej przeszkadza mi w tego typu projektach - że jest to wyraźnie zdefiniowany PRODUKT TURYSTYCZNY. Z momentem zaistnienia ścieżki w Łopience, czy gdziekolwiek indziej, te miejsca przestają po prostu być pięknymi miejscami na ziemi a stają się właśnie produktami turystycznymi. Nie przeszkadza mi jako taka wieża widokowa na jakiejś górze, deszczochron na polanie itp. obiekty. Dopóki nie stają się elementem jakiejś ścieżki są po prostu elementem krajobrazu, ładniejszym lub nie. Ale jeśli staja się elementami ścieżki tj produktu turystycznego to tym samym w jakiś sposób ich znaczenie w tym krajobrazie się zmienia. Jeśli powstaje ścieżka - z tablicami, oznaczeniami, ławeczkami - to tym samym twórca ścieżki daje odbiorcy tego produktu turystycznego - sygnał, że powinien on tą ścieżką pójść bo warto, ze ta ścieżka została stworzona specjalnie dla tego turysty. I tu właśnie jest sedno. Bo o ile bez ścieżki ogromna część turystów poprzestaje na bliskich okolicach cerkwi, w momencie powstania ścieżki skorzystają z niej, idąc dalej niż ta okolica - czasami tylko dlatego, że taka ścieżka jest. Czasami po przejściu ścieżki stwierdzą, że było to bez sensu, bo tylko krzaki i właściwie te same widoki, jak na tej ścieżce na której byli wczoraj.A gdyby, ktoś nie zachęcił ich ścieżką, pewnie wcale by tam nie poszli i jakoś specjalnie z tego powodu nie odczuliby braku.Moim zdaniem te powstające masowo w ostatnich latach ścieżki nie kanalizują ruchu turystycznego ale go generują w zupełnie niepotrzebny sposób. To jest zadziwiające - kiedyś, kiedy nie było internetu, ogromnego wyboru przewodników, map, opracowań, gps-ów itd - nie było potrzeby tworzenia ścieżek, teraz - kiedy informacja jest na wyciągnięcie ręki - trzeba turyście wstawić jeszcze tablicę informacyjną do lasu. Moim zdaniem góry są absolutnie dla wszystkich - ale jako pewne dobro, o które trzeba się troszkę postarać - nie jako produkt turystyczny do wzięcia w promocji lub bez.

trzykropkiinicwiecej
10-05-2013, 14:37
A dla mnie, to po prostu strasznie smutne jest.

marcins
12-05-2013, 00:22
Jakoś po krotce odpowiem zbiorowo dlaczego jest tak, a nie inaczej. Szczerze mówiąc nie sądziłem, że ten element projektu jakim jest ścieżka w Łopience będzie aż tak dyskusyjny. Czemu projekt, bo w taki sposób można zdobyć środki (jak znasz Bazylu inny to zaproponuj, z chęciom skorzystamy). Dlaczego ścieżka w Łopience, a dlatego, że sporą ich ilość likwiduje się w innych miejscach (bardziej wartościowych przyrodniczo) lub nie pozwala na ich wytyczanie. Różne podmioty lub osoby tworzyły rozmaite ścieżki/szlaki przez ostatnich naście lat. Często były one wyznaczana przez miejsca, przez które przebiegać nie powinny. Dlatego, żeby nie tylko "wyganiać ludzi z lasu" powinno się im coś zaproponować. Ścieżka przez Łopienkę i na Korbanię w większości będzie biegła po drodze leśnej lub już istniejących ścieżkach (z Łopienki na Hyrczę). Ścieżki na szczyt Korbani już istnieją wyznakowane są chyba od jakichś 10 lat od strony Bukowca. Część ludzi i tak próbuje złazić na siłę do Łopienki, więc lepiej, żeby szli wyznaczonym szlakiem niż tak sobie przez las. Likwidacja szlaków, czy ich tworzenie musi opierać się o ochronę walorów przyrodniczych - stref ochronnych, miejsc bytowania czy migracji chronionych gatunków zwierząt, stanowisk wrażliwych gatunków roślin czy siedlisk przyrodniczych. Dlatego też sporo ścieżek/szlaków musiało być zlikwidowane. Co mnie cieszy to to, że nikt za nimi nie płacze. Ścieżka przez Łopienkę powstaje w miejscu atrakcyjnym turystycznie, gdzie ludzi można koncentrować, a jej przebieg jest tak dobrany, by nie szkodzić walorom przyrodniczym. W większości przebiega on przez drzewostany porolne lub żyzne buczyny o przeciętnych walorach przyrodniczych. Jeśli ktoś ma argumenty przyrodnicze za tym, że ścieżka powinna przebiegać inaczej to bardzo chętnie ich wysłucham i jeśli będzie możliwe postaram jakoś uwzględnić. Nie jestem milośnikiem ścieżek i szlaków i jeśli nie muszę to nie lubię po nich łazić, ale niestety rzeczywistość jest taka, że ludzi w większości w lesie trzeba jakoś prowadzić - stąd szlaki turystyczne i ścieżki. Likwidując jedne ścieżki lub nie godząc się na powstanie innych, które by rozpraszały ruch turystyczny lub wręcz wprowadzały na tereny wartościowe przyrodniczo należy stworzyć ludziom jakąś alternatywę. Najlepiej, żeby było to blisko i w miejscach, gdzie ludzie i tak są. Dlatego Korbania. Wiem, że dla wielu ludzi Łopienka ma duże znaczenie emocjonalne lub religijne, ale kształtowanie ruchu turystycznego na obszarach przyrodniczych nie może się opierać na emocjach lub odczuciach religijnych części osób. Korzyści z likwidacji różnych dziwnych szlaków i ścieżek będę znacznie większe, niż ewentualne zagrożenia jakie mogą się pojawić w Łopience. Jeśli ktoś jest zainteresowany to zapraszam do bliższego zapoznania się z podstawami i kształtem całego projektu.

PS 1. Koszy nie będzie, bo nie lubię koszy w lesie, choć jeszcze bardziej nie lubię śmieci.
PS 2. Jak ktoś ma rzeczywiście jakieś argumenty przyrodnicze za tym, że wyznakowany szlak na Korbanię będzie większą szkodą niż są obecnie istniejące ścieżki, które są likwidowane to zapraszam do podzielenia się.
PS 3. Tablice, które będą mają nie straszyć w zamierzeniu. Myślę, że nie będą one bardziej uciążliwe niż są na przykład tablice istniejące w BdPN.
PS 4. Założeniem projektu jest ochrona walorów przyrodniczych, a nie ich dewastacja. Dopuszczenie ruchu lub koncentracja tam, gdzie on będzie najmniej szkodzący walorom przyrodniczym.
PS 5. Parkingi, które powstaną w miejscu płatnych lub zwyczajowych miejsc parkowania aut będą bezpłatne.

Oczywiście pozdrawiam ;)

machoney
10-07-2013, 22:49
Z Górzanki "zniknęła" kopia obrazu MB Łopieńskiej i tak na pierwszy rzut oka to ta kopia zastąpiła gorszą kopię w samej Łopience...

Misieg
11-07-2013, 13:34
Marcinsie, czy ta ścieżka turystyczna ma przebiegać wzdłuż tej "oznakowanej" czerwonymi bylejakimi ciapnięciami ścieżki z Korbani na Hyrczą ? Proszę Was by przy okazji tworzenia tej ścieżki zlikwidować to badziewie bo tylko razi w oczy.

machoney
10-08-2013, 23:37
Z Górzanki "zniknęła" kopia obrazu MB Łopieńskiej i tak na pierwszy rzut oka to ta kopia zastąpiła gorszą kopię w samej Łopience...
W Górzance znów jest kopia... :)

Derty
19-08-2013, 22:33
Łopienka i tak się kończy. Siedziałem w lipcu przez godzinkę czy dłużej przy cerkwi i tak sobie siedziałem...jak to przy cerkwi:) A w tym czasie pod cerkiew zajechało tyle samochodów z 'bieszczadnikami', że aż chwilami mdliło od spalin. Jeszcze chwilcię, a ktoś 'rozwinie' miejsce i zabetonuje parking, ktoś wpieprzy budy z 'pamiątkami'. Kto pragnie uchwycić resztki starych łopieńskich klimatów, niechaj przybywa tam co prędzej. Bo nadciąga 'rozwój'. Później to nawet po wielkiej bombie wódy nic tam nie poczuje szczególnego. Zasmuciło mnie, że po dziesiątkach lat wypinania się na Łopienkę, teraz, gdy już obiekt gotowy, miejscowa władza wywiesiła w środku kartkę, kto tu rządzi i ustaliła regulaminy i zakazy. Do dojenia krowy się ustawia czy co?
Pzdr,
Derty

Derty
19-08-2013, 22:36
Marcinsie, czy ta ścieżka turystyczna ma przebiegać wzdłuż tej "oznakowanej" czerwonymi bylejakimi ciapnięciami ścieżki z Korbani na Hyrczą ? Proszę Was by przy okazji tworzenia tej ścieżki zlikwidować to badziewie bo tylko razi w oczy.

A ja błagam...nic nie ciapajcie od siebie i zatrzyjcie te stare ciapki....plizzzzzzz

Marcowy
20-08-2013, 15:02
Derty, nie kracz :P

Fakt, że od paru lat w sezonie w Łopience bywa tłoczno, za to po parkingach w Polance hula wiatr, bo każdy wozi du*sko pod samą cerkiew. Nie dość, że trzeba wąchać spaliny, to jeszcze uskakiwać przed autami, gdy kierowcy próbują rozpaczliwie omijać wyboje. Bo dramat z Łopienką się zaczął, gdy zlikwidowano zakaz wjazdu. Nie mam pojęcia, kto ma z tej decyzji jakąkolwiek korzyść...

Ale jak byliśmy tam w połowie maja - poza wakacjami i długimi weekendami - to jedyną osobą spotkaną w dolince był Andrzej primo voto Lach :-) Oczywiście w samochodzie, ale on cały dobytek w nim wozi, więc w pewnym sensie jest usprawiedliwiony.

delux
20-08-2013, 18:01
Derty, nie kracz :P

Fakt, że od paru lat w sezonie w Łopience bywa tłoczno, za to po parkingach w Polance hula wiatr, bo każdy wozi du*sko pod samą cerkiew. Nie dość, że trzeba wąchać spaliny, to jeszcze uskakiwać przed autami, gdy kierowcy próbują rozpaczliwie omijać wyboje. Bo dramat z Łopienką się zaczął, gdy zlikwidowano zakaz wjazdu. Nie mam pojęcia, kto ma z tej decyzji jakąkolwiek korzyść...

Ale jak byliśmy tam w połowie maja - poza wakacjami i długimi weekendami - to jedyną osobą spotkaną w dolince był Andrzej primo voto Lach :-) Oczywiście w samochodzie, ale on cały dobytek w nim wozi, więc w pewnym sensie jest usprawiedliwiony.
Też go spotkałem w czerwcu pod sklepem w Terce....w drodze do ..Łopienki..

Dzikie Dzieci
20-08-2013, 19:44
Swego czasu opieprzyłem gościa, który wjechał autem pod samą cerkiew. Opieprzyłem, a nie sprawdziłem wcześniej czy w ogóle wolno. Jakoś mi nie przyszło do głowy, że to możliwe. Z jednej strony trochę było mi wstyd, z drugiej strony zadawałem sobie pytanie "po co?". Po co wjeżdżać autem do świątyni? Po co wjeżdżać autem tam, gdzie samo dojście jest częścią nabożeństwa?

Wojtek z Zielonki
21-08-2013, 05:31
Derty, nie kracz :P

Fakt, że od paru lat w sezonie w Łopience bywa tłoczno, za to po parkingach w Polance hula wiatr, bo każdy wozi du*sko pod samą cerkiew. Nie dość, że trzeba wąchać spaliny, to jeszcze uskakiwać przed autami, gdy kierowcy próbują rozpaczliwie omijać wyboje. Bo dramat z Łopienką się zaczął, gdy zlikwidowano zakaz wjazdu. Nie mam pojęcia, kto ma z tej decyzji jakąkolwiek korzyść...

Ale jak byliśmy tam w połowie maja - poza wakacjami i długimi weekendami - to jedyną osobą spotkaną w dolince był Andrzej primo voto Lach :-) Oczywiście w samochodzie, ale on cały dobytek w nim wozi, więc w pewnym sensie jest usprawiedliwiony.

Mówisz Tomku że to Andrzej.... Do Łopienki zaglądam zawsze kiedy jestem w Bieszczadach. Człowieka poznałem już podczas pierwszej wizyty (oczywiście nie wiedziałem z kim rozmawiam) i prawie za każdym razem spotykamy się pod cerkwią. W maju, idąc lasem z Tyskowej do Łopienki, z daleka już słyszeliśmy jak śpiewa. Bieszczady zaskakują, szukam informacji o losach Andrzeja a za chwilę z nim rozmawiam. Może więcej informacji o "Ludziach Bieszczadu" (jeśli, nie mają nic przeciw temu).
Pozdrawiam!

Dlugi
21-08-2013, 09:31
Ale jak byliśmy tam w połowie maja - poza wakacjami i długimi weekendami - to jedyną osobą spotkaną w dolince był Andrzej primo voto Lach :-) Oczywiście w samochodzie, ale on cały dobytek w nim wozi, więc w pewnym sensie jest usprawiedliwiony.

Usprawiedliwiony? Bo co - znajomy, jest "nasz" a inni to w ogóle po co idą do tej "naszej" Łopienki? Dwulicowość...
Co to za argument, że cały majątek ma w tym wozidle? A może wiele z tych osób, co pchają się tam samochodami mieliby kłopot aby dojść tam na nogach? Nie sądź to nie będziesz sądzony.

Marcowy
21-08-2013, 21:43
Usprawiedliwiony? Bo co - znajomy, jest "nasz" a inni to w ogóle po co idą do tej "naszej" Łopienki? Dwulicowość... (...) Nie sądź to nie będziesz sądzony.

Dobra rada, zwłaszcza dla ciebie samego. Andrzej w tym samochodzie mieszka, a przynajmniej pomieszkuje, dlatego mogę powiedzieć, że "usprawiedliwiony". Teraz jasne? "Usprawiedliwiony" jest zresztą każdy, kto tam wjeżdża od czasu, gdy usunęli znak zakazu. A my sobie możemy najwyżej podyskutować o sensowności takiego postępowania. To forum - z zasady i nazwy - dyskusyjne.

Posty dotyczące Andrzeja przeniosłem do odpowiedniego wątku.

Edyta82
22-08-2013, 12:59
dyskutować można, ale wjechać ma prawo każdy, jeszcze w styczniu znak był, teraz nie ma:/
z drugiej strony w takie święto jak 15 sierpnia w Polankach samochody stały wszędzie, w miejscach nawet bardzo niebezpiecznych - jak dla mnie,
więc może i lepiej, że ludzie jadący na msze mogli wjechać?
odwieczny konflikt wygoda człowieka - dobro środowiska;
Tu zabrali znak a w Duszatynie postawili - nie ma przejazdu do Smolnika, trzeba było nadrabiać km, bo kolejny raz mapa "skłamała" ;)

Jimi
23-08-2013, 18:09
Od dawna jest zakaz wjazdu z Komańczy przez Duszatyn na Smolnik i na odwrót i widnieje on na mapach (w praktyce różnie ale niedawno postawili znak w Mikowie!) i mandaty się sypią.

Maryjan
10-09-2013, 09:10
Od dawna jest zakaz wjazdu z Komańczy przez Duszatyn na Smolnik i na odwrót i widnieje on na mapach (w praktyce różnie ale niedawno postawili znak w Mikowie!) i mandaty się sypią.
Oj z tymi mandatami i respektowaniem zakazu to różnie, szliśmy tamtędy w ostatnią niedzielę do jeziorek i minęło nas ok 20 samochodów i połowa z tego motocykli. Wygląda na to, że ludzie jeżdżą na chybił trafił. Sorry za OT.

bertrand236
14-10-2013, 22:27
...8. I wreszcie ścieżka "Łopienka" czyli ścieżka od parkingu przy drodze powiatowej przez Łopienkę i Hyrczę na Korbanię. Wiaty przeciwdeszczowe będą pod szczytem Korbani oraz w Łopience (tu Tow. Karpackie zasugerowało, żeby wiata nawiązywała do jakiejś karczmy, która ponoć była w pobliżu). Na szczycie Korbani w miejscu dawnej wieży triangulacyjnej stanie wieża widokowa, mamy nadzieję nawiązująca do tej pierwszej.
....

Marcinie!

Czy prace przy wiacie/karczmie się zaczęły?

szymon magurycz
15-12-2013, 20:16
33252W końcu, po prawie 20 latach płyta Ławrowskiej, zmarłej w 1845 r., wróci do cerkwi w Łopience, zapewne wiosną. Będę szczery: ciągle nie było kiedy skończyć rekonstrukcji inskrypcji (po nieudanej próbie naprawy płyty podjętej przez niezbyt rozgarniętą studentkę konserwacji), ale znalazła się - za sprawą Janusza Smazy - dobra dusza, która skończy co zaczęte - ma więcej czasu :). Swoją drogą rodzina Ławrowskich, w której księży było bez liku, wyróżniała się wykształceniem wśród kleru greckokatolickiego. Dość wspomnieć, że tak jak Andrij Ławrowski założył bibliotekę dekanalną w Łopience (dekanat baligrodzki), tak jego brat Hryhorij założył takąż w Mszanie (dekanat dukielski).

diabel-1410
02-01-2014, 10:21
Byłem w Łopience w przeddzień Sylwestra.Kilkaset metrów przed cerkwią po lewej stronie drogi trwa budowa jakiegoś drewnianego budynku.Jeśli będzie to wiata a nie wygląda to teoretycznie już na ukończeniu.
Bardzo denerwowały mnie samochody wjeżdżające pod samą cerkiew.Wiem że zakazu już tam nie ma ale z drugiej strony taki spacer krótki to chyba nie jest zbyt wielki wysiłek.A już kierowcy aut z literą W na rejestracji jadący dość szybko po zalodzonej i zabłoconej miejscami drodze chlapiący błotem dookoła naprawdę podnosili ciśnienie

Dlugi
02-01-2014, 14:57
Ma być wiata...

sir Bazyl
02-01-2014, 18:06
(...) Bardzo denerwowały mnie samochody wjeżdżające pod samą cerkiew.Wiem że zakazu już tam nie ma ale z drugiej strony taki spacer krótki to chyba nie jest zbyt wielki wysiłek. (...)

Ja też nie rozumiem dlaczego tam nie ma zakazu wjazdu? Piękno doliny traci cały swój urok przez jeżdżące w tę i we w tę samochody, że o ciszy i spokoju nie wspomnę.

tomas pablo
02-01-2014, 18:32
Bazyl - ładnych kilka lat temu był zakaz , a i tak jeżdzili ...a już totalnym hardcorem był koncert SDM w ramach "Bieszczadzkich aniołów " bodajże w 2007 r. !!! Zjechało tam wtedy setki, setki różnej maści pojazdów

zbyszek1509
02-01-2014, 18:47
A tak bywa w pierwszą niedzielę października.

33304

don Enrico
02-01-2014, 20:14
Bazyl - ładnych kilka lat temu był zakaz , a i tak jeżdzili ..(...)w
bo wiesz, rzecz w tym że, nie wystarczy stawiać zakazy i nakazy, ale potrzebny jest system egzekucji, ale kto miałby to robić ?
Kwestią kluczową jest w tym momencie odpowiedź na pytanie : KTO JEST ZARZĄDCĄ TEJ DROGI ?
Kto jest odpowiedzialny , za ten tumult na drodze do doliny Łopienki ?
Kosmici ? komuna ? czy jak zwykle cykliści ? a może jednak ktoś kto ma imię i nazwisko ? Chciałbym wiedzieć !

A tak bywa w pierwszą niedzielę października.

33304
A tutaj Zbyszku, byłbym skłonny ulec raz w roku i pójść na kompromis.
Jeśli do doliny Łopienki byłby zabroniony wjazd przez cały rok , z wyjątkiem dnia odpustu to myślę , że nic by się nie stało.
Każdy pielgrzym podążający w takim dniu miałby świadomość co znaczy cywilizacja :-(
Pozwólmy babciom i innym osobom niepełnosprawnym raz w roku pomodlić się w tym miejscu.

tomas pablo
02-01-2014, 20:47
.....KTO JEST ZARZĄDCĄ TEJ DROGI ?

Kosmici ? komuna ? czy jak zwykle cykliści ? a może jednak ktoś kto ma imię i nazwisko ? Chciałbym wiedzieć !

.

myślę- że ALP

bartolomeo
02-01-2014, 20:53
potrzebny jest system egzekucjiZwykły szlaban nie wystarczy? :wink:

partyzant
02-01-2014, 20:57
Taram, taram, dla wdów, inwalidów raz w roku wjazd tam.

don Enrico
02-01-2014, 21:13
Taram, taram, dla wdów, inwalidów raz w roku wjazd tam.
Najlepiej inwalidów utylizować, nie będą się szlajać po Łopience

partyzant
02-01-2014, 21:48
Podoba mi się Twój pomysł, żeby na czas odpustu udzielić zmotoryzowanym odpustu. Moje dziecko samo o własnych siłach nie doszło by do cerkwi więc jeżeli nie ma szlabanu to raz na jakiś czas nie muszę się zastanawiać ale zastanawiam się dlaczego napisałeś o utylizacji.

zbyszek1509
02-01-2014, 22:09
Najlepiej inwalidów utylizować, nie będą się szlajać po Łopience

Tak don Enrico, z Twoją pierwszą wypowiedzią całkowicie się zgadzam. Jednak co do drugiej (ironicznej w podtekście) już nie tak bardzo, gdyż nigdy nie wiemy jaką przyszłość zdrowotną, ktoś nam, lub my sami jesteśmy w stanie sobie zafundować.
Ale tak na poważnie to tych babć, dziadków i innych mniej sprawnych osób, to można było na palcach policzyć.

33307

Szkutawy
03-01-2014, 00:04
Wydaje mi się, że na cały ten problem należy popatrzeć z trochę innej strony.... czyli każdej. Lasy udostępniły najprawdopodobniej ten dojazd nie bez powodu. Pierwszy prozaiczny i na pewno nie bez znaczenia to większa turystyczna presja w tym zakątku. Załóżmy, że droga jest zamknięta jak kiedyś...Inwalida posiadający legitymację inwalidzką może wjechać na teren leśny samochodem oznakowanym. Wyobraźmy sobie, że wjeżdżają dwa takie samochody, a następnych dwóch kierowców bez uprawnień jedzie śmiało za nimi w myśl zasady... skoro oni tam jadą, to co mi nie wolno?... i już jadą cztery. Grupa turystów to widzi i sobie rozważają... popatrz Franek jacy my frajerzy jesteśmy... panicze wjeżdżają, a my co?.... następnym razem to na pewno nie będę dygał na piechtę.... Nadjeżdża leśniczy... kontroluje jeden samochód z inwalidą - puszcza, drugi w między czasie sobie odjeżdża (ten bez uprawnień), trzeciego inwalidzkiego- puszcza. Widząc to ludzie, którzy bezprawnie wjechali szybko zmierzają do swego pojazdu, by oddalić się z miejsca zbrodni. Leśniczy zajeżdża drogę i wywiązuje się gromka dyskusja, że jak to jest trzy samochody odjechały, a oni mają mandat płacić. Leśniczy wzywa straż leśną, bo sytuacja robi się napięta i po około dwóch godzinach od początku tej sytuacji, kierowca odjeżdża z mandatem w ręku i całą swoją ferajną. Franek kalkuluje dalej, zamiast oddać się urokowi okolicy, czy za rok nie lepiej jednak wjechać samochodem, bo tylko 1-4, że jak ktoś nadjedzie to go złapią. Mija tydzień i Nadleśniczy wzywa Leśniczego... panie kolego, co tam się u was na tej Łopience dzieje... w gazecie piszą, że jedni mogą wjeżdżać, a innym się zabrania i karze... jakieś protekcje, czy coś.... Leśniczy wyjaśnia i jeszcze dokłada inne sytuacje związane z drogą. Wszyscy na różnych szczeblach myślą co zrobić... czy chronić twardo to miejsce, czy udostępnić ze względu na miejsce kultu. Poglądy się ścierają i mało tego każdy się podpiera stosownymi przepisami i rozporządzeniami. Drogę udostępniono. Po jakimś czasie pewien samotny tramp zmierza do Łopienki z przeciwnej strony, przysiada na wzgórzu, wyciąga bułkę zawiniętą w gazetę. Bułkę smakowicie zajada, obserwując zatłoczoną drogę prowadzącą do cerkwi. Po chwili zauważa, że bułka była zapakowana w artykuł o drodze do Łopienki. Czyta... spogląda na samochody i też już ma coraz bardziej wyrobione zdanie w tym temacie.... Temat można ciągnąć dalej.....i wcale tak nie musiało być.... ale morał jest taki z tej przydługiej opowieści, że jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził. Osobiście też bym chciał tam przywędrować, kiedy nikogo nie ma i duchy przeszłości łkają w dolinie, ale jest to trudne do spełnienia. Czasem warto wstać nad ranem...

Recon
03-01-2014, 11:03
No, no... przemolla, żeś zarys fabuły nakreślił. Czytając czekałem aż jakiś "pątnik" wyjmie gnata i strzeli w czoło leśniczego a ten padając wypali z dwururki i powali kilku postronnych obserwatorów. Byłoby obok miejsca kultu... też miejsce tragedii :-P I tylko, które byłoby wtedy bardziej medialne?
A tak już pomijając nakreśloną fabułę, pomyślałem sobie o tych pielgrzymach, którzy kiedyś, kiedyś potrafili na nogach iść, do cudownej ikony Matki Bożej, nawet z Węgier. To była dopiero wiara! Teraz, jak ostatnio tam widziałem, padnięta panienka zdychała z wysiłku (z upału?) leżąc na wznak (i skąpo ubrana) na ławie w kościele. Fakt...chłodniej tam było. Ot znak czasu, znak podejścia do wiary, do miejsca kultu, szacunku dla innych.
Pierwszy raz jak tam dotarłem, było cicho i pusto,tylko jakiś facet z brodą krzątał się, odnawiając dawną cerkiew, stały worki z cementem, lasowało się wapno, było pełno desek, kościół był zamknięty, ale mi "ten z brodą" otworzył, opowiedział, że sam go odbudowuje... co mnie niesamowicie zdziwiło. Na wiele lat utkwił mi szacunek w głowie dla niego (później śledziłem tylko każdy etap odbudowy). Ot, że facet miał aż taką pasję i zaparcie. Ja jako, bez mała, ten dawny pielgrzym udałem się do następnego punktu pielgrzymki... do Kibakowej kapliczki. Gdy już tam byłem, modliłem się w cichości, odbyła się mała retrospekcja... nadjechał "Kibak" koniem (już nie wołami) z ogromnym okorowanym balem drzewa i spowalniając zakręcał na spadku (nie spadł w dół). Na tym balu dojechałem, jeszcze żółtą żwirową drogą, do Polanki, dalej już piechotą do Terki. No cóż... tacy są pielgrzymi, jedni na nogach, drudzy samochodami (masa jest wytłumaczeń) a niedługo... może i one już nie wystarczą. Przemolla za jakiś czas wymyśli lepszą fabułę ;) Przepraszam przemolla... tak mnie jakoś naszło po Twoim fajnym tekście (co jest dobre bo wywołał inspirację).

tomas pablo
03-01-2014, 12:14
ten facet z brodą , o którym wspominasz to zapewne Zbigniew Kaszuba . Też pamiętam tamte lata , gdy cerkiew była ruiną . Fakt, ruch wtedy był tam nie wielki .

Szkutawy
03-01-2014, 17:08
Recon ... masz rację... nie ma co przepraszać....głowę musiałem dobrze studzić, bo jak film mi się nawinął to jednym okiem ;) widziałem sprawę dla reportera, a drugim szarżujące czołgi ukraińskie:mrgreen:

delux
03-01-2014, 20:35
Recon ... masz rację... nie ma co przepraszać....głowę musiałem dobrze studzić, bo jak film mi się nawinął to jednym okiem ;) widziałem sprawę dla reportera, a drugim szarżujące czołgi ukraińskie:mrgreen:
A Wasći czemeryci zwanej też bremuchą nie pokosztowali oba cwaj a? bo ta strzelanina z lesniczym i ukraińskie czołgi....hmmmm;)

Recon
21-01-2014, 18:15
http://karpaccy.pl/wp-content/uploads/2014/01/lopienka_zimowa.jpg


Towarzystwo Karpackie zaprasza w sobotę 1 lutego 2014 r. o godz. 10.30 kolejny już raz do cerkwi w Łopience na wspólne kolędowanie.
Zapraszamy pięknie wszystkich – tych, http://karpaccy.pl/wp-content/uploads/2014/01/szopka.pngktórzy chcą śpiewać i tych, którzy wolą słuchać. Tego, kto tenorem krzyknie czasem i tego, który gruchnie basem. Na dudkach i szałamai, na skrzypeczkach i klawicymbałach, po polsku, łemkowsku i ukraińsku – słowem wszystkich, którym sprawi radość wspólne kolędowanie. Naprzód tedy niechaj wszędy zabrzmi świat w wesołości…

info z: http://karpaccy.pl/?option=com_content&task=view&id=25&Itemid=62

szymon magurycz
21-01-2014, 19:46
Przy okazji, treść pewna płyty epitafijnej po długich dociekaniach (w nawiasie okrągłym przypuszczenie, reszta oryginalna, w oryginale cyrylicą):
Antonyna z Nowosielec'kych
ŁAWROWSKA
D (ziedziczka?)... Tarnawy i Łopin=
ky, bł... sopruga i maty roż .1793.
uspie 1845. S swjatymy upokoj Hospody,
duszu Jej!

asia999
21-01-2014, 22:13
Przy okazji, treść pewna płyty epitafijnej po długich dociekaniach (w nawiasie okrągłym przypuszczenie, reszta oryginalna, w oryginale cyrylicą):
Antonyna z Nowosielec'kych
ŁAWROWSKA
D (ziedziczka?)...

na dziedziczkę bym nie stawiała. ;) może raczej dziekanowa? Ta Pani Antonina była żoną księdza Andrzeja Ławrowskiego, który oprócz tej funkcji pełnił funkcję dziekana baligrodzkiego. Skojarzyło mi się to bo gdzieś czytałam, że szczątki które znaleziono przy okazji odnawiania kaplicy grobowej należały właśnie do tego księdza.

szymon magurycz
21-01-2014, 22:58
Co do "dziekanowej": nie jest to wykluczone, ale byłoby ewenementem, choć - osobiście - nie mam pewności, że rzeczona Antonina była żoną... i tu wtrącenie a propos Andrija Ławrows'koho:
ks. Andrij Ławrows'kij (*1786, święcenia 1809, †12 III 1857), proboszcz Łopienki w latach 1828 (?) - 1857 (prawdopodobnie był proboszczem Łopienki od święceń do śmierci), administrator dekanatu baligrodzkiego w latach 1828 – 1833, dziekan baligrodzki (z siedzibą w Łopience) w latach 1835 – 1857. Pochodził ze znanej „proboszczowskiej” rodziny Ławrowskich. Jego brat (?), Hryhorij (*1770 †12 I 1856), był dziekanem dukielskim, pochowany w Mszanie koło Dukli. Obaj wspomniani byli księżmi wykształconymi, obaj założyli biblioteki dekanalne, co wówczas, mimo zaleceń "soborczyków" dekanalnych i soborów eparchialnych, nie spotkało się z oczekiwanym odzewem.

Derty
22-01-2014, 08:40
[...] Czasem warto wstać nad ranem...

Właśnie...to jedyne słuszne rozwiązanie dla lubiących spokój:) A później zostanie noc:P
Pzdr
Derty

szymon magurycz
22-01-2014, 13:58
asia999, "dziekanowa" jest bez sensu jednak. Nawet przyjąwszy, że Antonina była żoną Andrija, nie sposób wyjaśnić co miałoby znaczyć "dziekanowa Tarnawy" (to inny dekanat), a i "dziekanowa Łopienki". Profesor UW, miałby - idąc za tym rozumowaniem - żonę zwaną "profesorową UW" i o ile sama "profesorowa" byłoby uzasadnione w dawnej polszczyźnie, o tyle "UW" już nie - mam nadzieję, że rozumiesz. Należy dodać, że Tarnawa leżała w innym dekanacie, a zatem jurysdykcja Andrija w żaden sposób tam nie sięgała... Ot śmiałe i miłe uchu rozwiązanie zagadki nie daje się obronić.

asia999
22-01-2014, 20:49
Szymonie - mam nadzieję, ze Ty sobie nie pomyślałeś, że ja tu staram się być mądrzejsza od tych co naprawdę są mądrzy w temacie :-D
Profesorowa UW rzeczywiście mnie rozbawiła :mrgreen: i masz chyba rację z "dziedziczką" - biorąc pod uwagę następne słowa tj. Tarnawę i Łopienkę.
Wczoraj to co napisałam był szybkim przebłyskiem moich myśli bez głębszego zastanowienia i sprawdzenia.
Chociaż przy samym sformułowaniu "dziekanowa" w przypadku tej Pani bym chyba pozostała (oczywiście bez tej Łopienki czy Tarnawy) ;)
Dlaczego Antonina nie mogła być żoną Andrzeja? Skąd wiec byłaby Ławrowska i skąd wzięłaby się w Łopience?
Trochę teraz poszperałam. Wcześniej wykluczyłam dziedziczkę, bo wydawało mi się, że Łopienka była zawsze w "cywilnych" rękach szlacheckich ale rzeczywiście są wzmianki o tym, że właścicielami w tamtym okresie byli m. in. Ławrowscy. Mogła być więc być dziedziczką.
A Tarnawa? W Tarnawie Niżnej mieszkali i Ławrowscy i Nowosieleccy, więc pewnie ta Tarnawa to jej jakieś rodowe ziemie Nowosieleckich a nie Ławrowskich, chociaż była to raczej szlachta zagrodowa więc jakichś latyfundiów pewnie nie było do dziedziczenia.
Piszesz o prawdopodobnym bracie Hryhoriju. W tym linku z "MAGUR" na stronie 70 jest wspomniane, że nie jest wykluczone, że Andrzej był synem Grzegorza.
http://lemko.org/pdf/magury_98.pdf
A jest jeszcze informacja o ks. Bazylim Ławrowskim i jego żonie Pelagii z Terleckich Ławrowskiej. Ksiądz Ławrowski, który zmarł w 1813 był też dziekanem baligrodzkim, parochem w Smolniku, a także właścicielem Smolnika. Miał syna -prof. Jana Ławrowskiego, dziekana kapituły przemyskiej. Bazyli to jakaś rodzina Andrzeja? Stryj?

Na tej stronie jest wzmianka o Pelagii - jako "dziekanowej baligrodzkiej" więc się tak do końca nie wygłupiłam, mianując tak również Antoninę (też wzmiankowaną) ;)
http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=3&ved=0CDYQFjAC&url=http%3A%2F%2Fikonotheka.home.pl%2F08022010%2Fl esko.rtf&ei=TATgUprwO7Sg0wXV-4A4&usg=AFQjCNHZVgdhFI1-xycP3TjtImBDKR9RFw

" Ławrowscy 126 Ławrowska Antonina z Nowo-
sieleckich 58 Ławrowska Pelagia z Terlec-
kich dziekanowa baligrodz-
ka 118 Ławrowski Bazyli dziekan ba-
ligrodzki"

Aaaaa, i jeszcze znalazłam tę wzmiankę o księdzu Ławrowskim, która plątała mi się po głowie i skłoniła mnie do napisania poprzedniego posta (strona 71-72):
http://books.google.pl/books?id=hVCZ4vLWdFgC&pg=PA71&lpg=PA71&dq=ksi%C4%85dz+andrzej+%C5%82awrowski&source=bl&ots=PdlglWwjaV&sig=dAxbVSuTHYsDF3W0mUbI9JMzJ4o&hl=pl&sa=X&ei=7eDeUqTuH4z0yAO6k4G4Bw&ved=0CDQQ6AEwAg#v=onepage&q=ksi%C4%85dz%20andrzej%20%C5%82awrowski&f=false

szymon magurycz
28-01-2014, 21:28
Asia999,
ale Hryhorij był o dwa lata starszy tylko :D . Będę tego dociekał w wolnych chwilach, czyli nie wiem kiedy, ale oni obaj, Andrij i Hryhorij byli zapewne synami Bazylego.

Recon
03-02-2014, 13:20
Łopienka – rozliczenie zbiórki publicznej (http://karpaccy.pl/lopienka-rozliczenie-zbiorki-publicznej/)

1 LUTEGO 2014 | OGÓLNE (http://karpaccy.pl/kategoria/ogolne/) | NA TEMAT: ŁOPIENKA (http://karpaccy.pl/temat/lopienka/)
http://karpaccy.pl/wp-content/uploads/2014/02/lopienka_cerkiew.jpgTowarzystwo Karpackie od wielu już lat prowadzi za zgodą Urzędu Gminy Cisna zbiórkę publiczną przeznaczoną na odbudowę i rekonstrukcję zespołu cerkiewnego w Łopience. Za zebrane w 2013 r. środki kontynuowano prace przy naprawie kamiennej posadzki, przeprowadzono konserwację starej, cudem uratowanej ambony z Łopienki, którą odnowioną można było oglądać już podczas październikowego odpustu. Został także oczyszczony i zaimpregnowany dach na kapliczce przy cerkwi, uzupełniono ubytki tynków oraz wykonano odrzwia przy wejściu głównym do cerkwi. Równocześnie podjęte zostały prace w celu wytyczenia dydaktycznej ścieżki historycznej w obrębie wsi Łopienka. Wszystkim darczyńcom z całego serca dziękujemy,
a tu zamieszczamy rozliczenie zebranych funduszy (http://karpaccy.pl/wp-content/uploads/2014/02/sprawozd_zbiorka_lopienka_2014.pdf).




http://karpaccy.pl/?option=com_content&task=view&id=25&Itemid=62

asia999
05-02-2014, 20:41
Asia999,
ale Hryhorij był o dwa lata starszy tylko :D . Będę tego dociekał w wolnych chwilach, czyli nie wiem kiedy, ale oni obaj, Andrij i Hryhorij byli zapewne synami Bazylego.
Pewnie najwięcej informacji można znaleźć bezpośrednio w źródłach pisanych. Życzę więc, żeby czasu starczyło i na kamienie i na kartki :))

A wracając jeszcze na chwilkę do moich śmiałych teorii :wink: to kontynuując wątek małżeństwa Ławrowskich z Łopienki z pewną dozą tejże śmiałości :mrgreen: podsunę jeszcze pod ewentualne dociekania istnienie dzieci owych Państwa Ł. Szukając w necie trafiłam (wśród Ławrowskich) na Wawrzyńca Ławrowskiego. Prawdopodobnie może to być syn Andrzeja i Antoniny. Ławrowscy byli właścicielami Łopienki od 1846 do 1876 (na spółkę z Męcińskimi a potem Miejskimi). Jako właściciela Tarnawy od 1878 wymienia się W. Ławrowskiego - możliwe, że to Wawrzyniec właśnie. Może sprzedał swoje "udziały" w Łopience i przeniósł się do Tarnawy.

A odnośnie Andrzeja i Grzegorza to też się nad tym Andrzejem jako synem zastanowiłam chwilkę, ale mi wyszło 16 lat (skąd 2?) różnicy (1770 Grzegorz i 1786 Andrzej).

Trochę śladów w sieci jest, cześć stron jest dostępnych tylko po zalogowaniu więc pewnie jeśli ktoś uparłby się to można znaleźć dużo informacji.

Aaaaa, wśród informacji jest i taka ciekawostka - aukcja portretu Bazylego Ławrowskiego:
http://www.artinfo.pl/?pid=catalogs&sp=auction&id=1900&id2=316843&lng=1

Recon
07-02-2014, 16:24
Kolędowaliśmy w Łopience (http://karpaccy.pl/koledowalismy-w-lopience/)7 LUTEGO 2014
http://karpaccy.pl/wp-content/uploads/2014/02/koledowanie_2014.jpgW przeddzień święta Matki Boskiej Gromnicznej, witaliśmy w łopieńskiej cerkwi kolędników chętnych zagrać i zaśpiewać małemu Jezusowi. To już drugie kolędowanie tej zimy, bo pierwsze narodziło się spontanicznie podczas montowania szopki w niedzielę Św.Rodziny i było zdominowane przez polskie kolędy. Mieliśmy nadzieję, że na tym drugim zabrzmią także kolędy ukraińskie. I rzeczywiście tak się stało. Niezawodny ksiądz Bogdan Kiszko rozpoczął kolędowanie od odśpiewania fragmentu Akatystu, a potem już popłynęła jedna kolęda polska, druga ukraińska i tak na zmianę. Pomimo, że w cerkwi temperatura była poniżej zera, to rozgrzewały nas kolędy i radość śpiewania. Na kolędników czekała też gorąca herbata i ciasteczka. Dziękujemy wszystkim kolędnikom i zapraszamy ponownie za rok.



http://karpaccy.pl/?option=com_content&task=view&id=25&Itemid=62

partyzant
19-09-2014, 19:44
Rzeszowskie wiadomości regionalne podają, że Nadleśnictwo Baligród zbudowało na szczycie Korbani sześciometrową, drewnianą wieże widokową(ach te ą,ę).W ramach programu poprawy infrastruktury turystycznej utworzono też Ogród Edukacji Leśnej.
Mam więc powód żeby gdzieś około 11-12.X zobaczyć to dzieło na własne oczy bo koszt przedsięwzięcia 1mln 300 tys złotych robi wrażenie. Mam jeden dylemat: z której strony wyruszyć, dotąd zawsze szedłem od cerkwi w Łopience.

Szkutawy
19-09-2014, 20:14
Rzeszowskie wiadomości regionalne podają, że Nadleśnictwo Baligród zbudowało na szczycie Korbani sześciometrową, drewnianą wieże widokową(ach te ą,ę).W ramach programu poprawy infrastruktury turystycznej utworzono też Ogród Edukacji Leśnej.
Mam więc powód żeby gdzieś około 11-12.X zobaczyć to dzieło na własne oczy bo koszt przedsięwzięcia 1mln 300 tys złotych robi wrażenie. Mam jeden dylemat: z której strony wyruszyć, dotąd zawsze szedłem od cerkwi w Łopience.

... i jak tak dalej pójdziesz... to będzie pewnie dobrze....a co do tych pieniędzy, to w projekcie pewno nie tylko ta wieża była...

calanthe
19-09-2014, 22:50
Rzeszowskie wiadomości regionalne podają, że Nadleśnictwo Baligród zbudowało na szczycie Korbani sześciometrową, drewnianą wieże widokową(ach te ą,ę).W ramach programu poprawy infrastruktury turystycznej utworzono też Ogród Edukacji Leśnej.
Mam więc powód żeby gdzieś około 11-12.X zobaczyć to dzieło na własne oczy bo koszt przedsięwzięcia 1mln 300 tys złotych robi wrażenie. Mam jeden dylemat: z której strony wyruszyć, dotąd zawsze szedłem od cerkwi w Łopience.

koniecznie zrób zdjęcie ze wszystkich stron i się podziel na forum proszę :)

Jimi
20-09-2014, 08:16
35825
fot. M.Scelina

Marcowy
20-09-2014, 09:50
dotąd zawsze szedłem od cerkwi w Łopience.

Spróbuj tak: zostawiasz auto na parkingu na Pohulance, podchodzisz asfaltem do Kapliczki Szczęśliwych Powrotów, potem ścieżką w górę, potem drogą zrywkową, kawałek chaszczami, i wychodzisz prosto na ścieżkę z Bukowca. A z Korbani schodzisz "szlakiem pielgrzymkowym" na Hyrczę, potem do Łopienki i wąwozem wracasz na parking. Wychodzi sympatyczna, 3-4-godzinna pętelka. Oczywiście mapa i kompas się przydają w tych chaszczach :-)

calanthe
20-09-2014, 13:15
35825
fot. M.Scelina

hehe i to kosztowało milion? trzysta tysięcy? :D nieźle :) no chyba że to na cały program poprawy było to ok :)
dzięki Jimi :)

krzychuprorok
20-09-2014, 22:34
Nie tylko wieża.

35832

Derty
03-10-2014, 11:09
Najlepiej inwalidów utylizować, nie będą się szlajać po Łopience
Miałem na ten post odpowiedzieć kiedyś tam. No dobra, z opóźnieniem, ale to napiszę... Mamy w Karkonoszach taki problem. Raz, czy dwa w roku dyrekcja wydaje zgodę na dowóz inwalidów na Śnieżkę autami. To się powtarza choćby przy okazji obchodów św. Wawrzyńca. I zaraz za tym sypie się lawina podań o zgodę na jednorazowy wjazd jakichś aut z jednym lub wieloma inwalidami. Gdy zsumowaliśmy liczbę tych podań, to uznaliśmy, że trzeba by wywalić z Drogi Jubileuszowej ruch pieszy w lecie, gdyż powstało by realne zagrożenie ze strony samochodów.
Oceniliśmy terminy wnioskowanych wjazdów: wszystko głównie w lipcu i sierpniu. Z wypisanych dat wynikało, że w niektóre dni pod Śląskim Domem przejeżdżało by około 100-150 aut;>
Odmawiamy tym osobom twardo. Powodów jest wiele, ale mnie poraża szczególna postawa owych osób pokrzywdzonych przez los. Z powodu tejże krzywdy wykształcili silną postawę roszczeniową i nie potrafią zajarzyć, że oni, jak i inni, spotkają się z jakimiś zakazami, ograniczeniami i wcale nie wynika nasza odmowa ze złego stosunku do osób upośledzonych. Jak na ironię, do Śląskiego Domu doprowadza specjalny szlak umożliwiający jazdę na wózkach inwalidzkich, a z dołu można wjechać wyciągiem, którego właściciel jak najbardziej udostępnia pełną obsługę takich wjazdów. No ale to się trzeba mimo wszystko pomęczyć...
W przypadku Łopienki presja ludzi na zarządcę drogi musiała być szczególnie silna i tak podejrzewam, że akurat nie inwalidzi grali w tej orkiestrze pierwsze skrzypce, ale zwyczajni lenie, którzy najchętniej na siku by wjeżdżali autem do kibla.

Tak czy inaczej, rozpoczęło się tratowanie tego pięknego miejsca i tyle...
Pozdrawiam,
Derty

partyzant
19-11-2018, 22:31
45302
Pod koniec września wybrałem się do Łopienki.
Żeby całkiem nie iść na łatwiznę, to samochód zostawiłem na parkingu przy Spisówce, złapałem stopa do Bukowca i przez Korbanię doszedłem do celu.
Nie było kogo zapytać o co chodzi z tymi robotami. Wszystko wskazywało na to, że wzdłuż drogi dość sprytnie ulokowana i zamaskowana krzakami(w większości przebiegu) powstaje jakaś ścieżka.
A może trafiłem kulą w płot?

ulatko
19-11-2018, 22:48
45302
Pod koniec września wybrałem się do Łopienki.
Żeby całkiem nie iść na łatwiznę, to samochód zostawiłem na parkingu przy Spisówce, złapałem stopa do Bukowca i przez Korbanię doszedłem do celu.
Nie było kogo zapytać o co chodzi z tymi robotami. Wszystko wskazywało na to, że wzdłuż drogi dość sprytnie ulokowana i zamaskowana krzakami(w większości przebiegu) powstaje jakaś ścieżka.
A może trafiłem kulą w płot?

Chyba o to chodzi:
http://pomba.pl/nadlesnictwo-cisna-pokazowy-las-pokazowy-singletrack/
https://www.facebook.com/NadlesnictwoCisna/posts/1573807622719756

Krzysiek40
20-11-2018, 08:24
Chyba o to chodzi:
http://pomba.pl/nadlesnictwo-cisna-pokazowy-las-pokazowy-singletrack/
https://www.facebook.com/NadlesnictwoCisna/posts/1573807622719756

Nie do końca. To co wykonuje Nadleśnictwo Cisna, to prace przy ścieżce rowerowej zlokalizowanej miedzy Cisną a Habkowcami gdzieś w masywie Wołosania i Honu. W dolinie Łopienki Nadleśnictwo Baligród wykonuje ścieżkę turystyczną od parkingu w kierunku cerkwi. Będzie to alternatywa dla wędrujących turystów w rejon cerkwi (czy wędrując drogą wśród kurzu i ruchu pojazdów, czy bokiem wśród lasu w ciszy i względnym spokoju). Ta ścieżka będzie w stylu tej która znajduje się w Bystrem w dolinie potoku Rabego.

partyzant
21-11-2018, 21:47
Dziękuję za obie odpowiedzi. Ścieżka turystyczna usprawni dojście do cerkwi.
Inną sprawą jest to, czy jest to komercji ciąg dalszy i jaką nawierzchnię będzie miała, bo raczej nie będzie to prawdziwa gruntowa ścieżka.
Łopienka stała się celem pielgrzymek i tego nikt nie powstrzyma.