Zobacz pełną wersję : [wydzielony] Jak to jest z graniem w miejscach publicznych ?
partyzant
06-04-2013, 14:01
Mam pytanie. Wreszcie zjechał z wieloletniej emigracji szwagier mojego kuzyna. Nawet nie wiedziałem , że on tak świetnie gra na akordeonie, ma jakieś konserwatorium czy coś tam. Chce odwiedzić Bieszczady. Kasę wydawał na budowę domu i kształcenie dzieci, więc nie jest zbyt zasobny ( jak to artysta ). Wiem co mu pokazać ale nie wiem jak to jest z graniem w miejscach publicznych, ze zbieraniem do kapelusza i w knajpach, bo co kraj to obyczaj. Nie będziemy w jednym miejscu, bo będą wycieczki a wieczorami mógłby grać. Potrafi też grać za darmo. Gdy usłyszałem go pierwszy raz to się popłakałem. Niestety trmin jest płynny: maj albo wakacje. Co wy na to ?
Wakacje pewnie były by lepsze,pod względem zarobkowym,Najlepszy do tych spraw zarobkowych byłby niewątpliwie Polańczyk z wiadomych względów,a najlepiej przybądzcie w połowie czerwca,to ja tez tam będę w MOLO, TO POSPIEWAMY I POPŁACZEMY RAZEM...przy akordeonie tak pa duszam, jak Rosjanie...
partyzant
07-04-2013, 12:58
Dzięki, kto wie , kto wie, może zawitamy do nieco komercyjnego Polańczyka bo nie ukrywam, że interesuje nas połączenie tego co wysoko w górach z tym co nisko na ziemi.
Wojtek z Zielonki
07-04-2013, 17:36
Mam duże uznanie dla " Ulicznych Artystów ", gdysz są kwiatem wetkniętym w szarą rzeczywistość. A jeszcze w dodatku, szwagier, kuzyna Partyzanta, będzie muzyką uprzyjemniał bieszczadzkie wieczory, to będę, jeżeli będę:smile:
Zyczę powodzenia i pozdrawiam.
Hej, generalnie jeśli chodzi o granie w miastach to trzeba mieć pozwolenie od władz. Jeśli chodzi o granie w Bieszczadach -niech gra bez tego do woli, nikt nie będzie go za to ganiał ;) Tak robią znajomi. Granie w knajpach i zbieranie do kapelusza -niech uzgodni warunki z szefem knajpy i tylko tego się trzyma. Generalnie jest tak, że albo umawiają się na z góry określoną kwotę lub wykonawcy sami sobie organizują zarobek (wolne datki do kapelusza, bilety). Powszechnym obyczajem jest trzymanie się jakiejś etyki, by nie być zbyt nachalnym, bo jednak są tacy grajkowie w Bieszczadach, którzy są zbyt nachalni w swoim zbieraniu do kapelusza i to działa bardzo na ich niekorzyść w perspektywie długookresowej ;) Jeżeli wybierze opcję taką, że zarobi tyle co mu wrzucą do kapelusza (czyli szefów knajpy nie interesuje w ogóle kwestia finansowa) to będzie bardzo oczekiwanym grajkiem i z koncertami nie będzie mieć problemów.
Mam duże uznanie dla " Ulicznych Artystów ", gdysz są kwiatem wetkniętym w szarą rzeczywistość. A jeszcze w dodatku, szwagier, kuzyna Partyzanta, będzie muzyką uprzyjemniał bieszczadzkie wieczory, to będę, jeżeli będę:smile:
Zyczę powodzenia i pozdrawiam.
Lubię ulicznych grajków. I tych grających koncertowo i tych brzdąkających. W Londynie są wyznaczone miejsca do grania i trzeba mieć zgodę wydawaną dla naprawdę muzykantów. Ale na jednym z głównych dworców ustawiono pianino, gdzie grać może każdy chętny i .... ostatnio miałem okazję być kilkakrotnie i za każdym razem ktoś z przechodniów, podróżnych grał. W innych miastach Europy też grają: amatorzy, zawodowcy promujący i sprzedający na miejscu swoje płyty, dlaczego nie w Bieszczadach?
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.