PDA

Zobacz pełną wersję : Nieznane i znane krzyże przydrożne



szymon magurycz
24-04-2013, 09:17
31632Spotkała mnie tak miła niespodzianka, że trudno się nią nie podzielić. Na zdjęciu autorstwa Olgierda Czeczotta wykonanym latem 1961 r. widać kamień, dla mnie niezwykle ważny ze względu na człowieka, który go obrobił i postawił. Inskrypcja cyrylicą na nim brzmi tak: SEJ KREST / NA SŁAWU / BOŻU / JA HRYĆ / BUCHWAK / 1901. Ten kamień nadal pewnie gdzieś w Berehach Górnych jest... będę szukał :)
31633Ten krzyż nie jest znany mimo, że znany jest cokół. Zdjęcie wykonał wspomniany wyżej pan Olgierd, takoż latem 1961. Jeśli ktoś chce dołożyć się do przywrócenia widocznego na zdjęciu, oryginalnego wyglądu krzyża pańszczyźnianego w Jaworcu, to prosimy o wpłaty tu:
52 1020 1026 0000 1102 0118 9554
koniecznie z dopiskiem: "DAROWIZNA NA DZIAŁALNOŚĆ STATUTOWĄ J".
Dotychczasowe poszukiwania oryginału nie przyniosły rezultatu niestety, a na sam materiał niezbędny do odkucia krzyża, którą to czynność wykonam nieodpłatnie (czyli jak zawsze), trzeba 2500 PLN. Dodać należy jeszcze koszty żeliwnego IX i blaszanego słońca oraz półksiężyca. Przy okazji: już jakiś czas temu wyraziłem wątpliwość w sprawie obecnego zwieńczenia tego cokołu. Za duży cokół, za mały krzyż. Podobny krzyż jest w Balnicy, 5 innych, ale również podobnych jest w Czeremsze, na południe od Jaślisk, a dziesiątki podobnych za wododziałem. Dwa miesiące temu uniosłem nakrywę cokołu i oczom moim ukazał się czop pod krzyż, tyle, że w dolnej dziś części nakrywy, która jest po prostu odwrócona do góry nogami... Bardzo chcemy, aby mimo złego w tej chwili stanu technicznego i cokołu i nakrywy wrócił nań oryginalny, zrekonstruowany krzyż.

szymon magurycz
10-05-2013, 10:12
W środę na cokół Bat'ków w Beniowej trafi taki krzyż 31816

szymon magurycz
21-05-2013, 18:29
Winni jesteśmy wyjaśnienie w sprawie krzyża żeliwnego przygotowanego w celu montażu na cokole Bat'ków, częściowo z datków użytkowników tego forum. Otóż teraz, w maju, na miejscu, okazało się, że jeden z emerytowanych leśniczych, mieszkający w Mucznem, przechowuje od 20 lat krzyż oryginalny z tegoż cokołu. Byliśmy u niego. Krzyż (wedle jego słów) jest naprawiony i gotowy do montażu, nie dane nam było go zobaczyć. Zaproponowaliśmy, że zamontujemy go podczas pobytu w Bukowcu (taki plan był dla przywiezionego przez nas krzyża). Rzeczony leśniczy odrzekł, że sam przyjedzie go zamontować. Czekaliśmy (gotowi do pomocy). Nie przybył... Awantura nie jest w tej sprawie potrzebna, raczej mediator.

szymon magurycz
21-05-2013, 18:32
Inne oblicze cokołu krzyża pańszczyźnianego w Jaworcu (po kolejnym etapie prac remontowych): 31884

szymon magurycz
11-06-2014, 07:37
Z niezmierzoną radością informuję, że od niedzielnego popołudnia (8 VI) cokół krzyża pańszczyźnianego w Jaworcu wyposażony jest w kopię niezachowanego oryginalnego krzyża wykonaną przez wolontariuszy Stowarzyszenia Magurycz oraz Stowarzyszenia Rozwoju Wetliny i Okolic :). Oto dowód: 34772

michalN
12-06-2014, 08:47
Z całym szacunkiem dla ogromu roboty jaką robi Grupa (i być może narażając się na forumowy lincz) chciałem zapytać, gdzie jest granica między stawianiem na nowo a renowacją? Nie mam zdania, nie bronię jakiejś wesji. Po prostu pojawiła mi sie w głowię wątpliwość i stąd pytanie. Nie tylko do Szymona Magurycza. Jak to widzicie?

tomas pablo
12-06-2014, 09:37
ale W CZYM problem i Twoje wątpliwości ?...Jest (chyba) różnica w tym ''stawianiem na nowo" a naszą REKONSTRUKCJĄ .Istnieje zdjęcie, wedle którego możliwy był powrót do tego CO ISTNIAŁO .

szymon magurycz
12-06-2014, 09:38
Szanowny Michale,
z mojej strony o żadnym linczu, wirtualnym czy mentalnym nie może być mowy. Pytanie jest zasadne i nie raz sam sobie je zadawałem (i nie tylko ja). Brak czasu w tej chwili nie pozwala mi na sformułowanie wielowątkowej odpowiedzi, a zatem wskażę - być może pomijając wątki ważniejsze - to, co jest wedle mnie istotne. Krajobraz wysokiej części Bieszczadów został niemiłosiernie ogołocony. Nie chcę/nie chcemy odbudowywać Jaworca, Berehów czy Caryńskiego. Natomiast jesteśmy w stanie zadbać o znaki "graniczne", które wyznaczać mogą też granicę pamięci i szacunku, dla kultury, która już nie odżyje, a żyje ciągle w umysłach i sercach nie tylko wysiedlonych i ich potomków, ale także moim i - myślę - wielu innych osób. To "moim" oznacza zapewne jakiś rodzaj prywaty, potrzeby zmierzenia się z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością, ale także wyzwaniami czysto kamieniarskimi. Książki, wystawy, ścieżki historyczne nigdy nie zastąpią realnego spotkania ze znakami. Ten konkretnie kamienny znak, krzyż na pamiątkę zniesienia pańszczyzny, wydarzenia o niebagatelnym znaczeniu nie tylko dla Bojków, ale wszystkich mieszkańców Galicji, jest wedle mnie wyjątkowo ważny. Powstał tylko dlatego od nowa, że Olgierd Czeczott wykonał jego zdjęcie w VIII 1961 r. Bez podstaw ikonograficznych nie pozwoliłbym sobie/nie pozwolilibyśmy sobie na jakiekolwiek starania.
Mam nadzieję, że chociaż trochę przybliżyłem moje/nasze intencje.
Czysto merytorycznie: wykonaliśmy (jeszcze nie do końca) remont cokołu, w ramach owego remontu, dotarłszy do nieodzownego materiału ikonograficznego, zrekonstruowaliśmy krzyż (na rzeczy nadal są jego detale) - mamy nadzieję, że to pozwoli dzisiejszym miłośnikom Bieszczadów dostrzec mocniej jeszcze to, co jeszcze tak niedawno było, żyło - "żytja-butja hirskoho narodu" - Bojków.

partyzant
12-06-2014, 11:26
Z całym szacunkiem dla ogromu roboty jaką robi Grupa (i być może narażając się na forumowy lincz) chciałem zapytać, gdzie jest granica między stawianiem na nowo a renowacją? Nie mam zdania, nie bronię jakiejś wesji. Po prostu pojawiła mi sie w głowię wątpliwość i stąd pytanie. Nie tylko do Szymona Magurycza. Jak to widzicie?

Widzę to tak, że ułamany krzyż, zrujnowany cmentarz, zarośnięte cerkwisko działa na wyobrażnie silniej niż prawie identyczna rekonstrukcja.

trzykropkiinicwiecej
12-06-2014, 11:40
Widzę to tak, że ułamany krzyż, zrujnowany cmentarz, zarośnięte cerkwisko działa na wyobrażnie silniej niż prawie identyczna rekonstrukcja.
A to zależy dla Kogo, nie każdy "natchniony" traktuje to jako element wymarły, dla niektórych jest to wciąż żywy symbol i jeśli można wiarę ująć w kategorii "praktyki" to odświeżone, naładowane energią ludzi z pasją ma pewnie większą moc niż martwe "romantyczne" ruiny zarastające haszczem.

szymon magurycz
12-06-2014, 11:56
Powstaje też pytanie jak długo??? "ułamany krzyż, zrujnowany cmentarz, zarośnięte cerkwisko działa na wyobrażnie silniej niż prawie identyczna rekonstrukcja.".
Doświadczenie mówi, że niedługo... wiele z tego, co teraz oglądasz, także Ty partyzancie, zostało objęte pracami Nadsania (protoplasty Magurycza) 25 lat temu, a także wcześniej jeszcze i tylko dlatego dziś uchodzi za "zrujnowany cmentarz"... za parę lat nikt nie będzie w stanie odróżnić rekonstrukcji od tych marnych resztek, które się ostały...
To jest partyzant też ukłon, ukłon dla pamięci żywej, ale i żywej tradycji, ciągłości którą jedni widzą, a inni mają za przeszłość wyłącznie.

Petefijalkowski
12-06-2014, 14:10
Ale ciekawy watek sie robi. Ja ze swojego podworka zainteresowan mam dylemat podobny udostepniac czy nie udostepniac polozenie starych slupow granicznych.
Udostepniac - zobaczy x osob, a w czasie y znikna z terenu do ogrodkow i podobnych podmiotow
Nie udostepniac i zachowac dla siebie - zobaczy x minus z osob, a znikna z terenu w y + z czasu do ogrodkow i podobnych podmiotow....

Gdzie jest max takiej funkcji....

P.

partyzant
12-06-2014, 15:42
Żeby nie być dwuznacznym wyjaśnię, że bliższa jest mi pamięć krzyża Brenzbergu, tak jak bliższa jest mi tradycja wykuta w takich tablicach;

34775

Nie twierdzę żeby pozostawić sprawy czasowi i nic nie robić, sam dołożyłem swojej piły pod ścięcie dębu, który teraz jako krzyż stoi na pewnej rogatce a przed nami jeszcze trochę zadań.Ślady przeszłości Bieszczadów, pamiątki materialne to także duża zasługa szlachty, która bez względu na rodowód polski czy ruski pozostawała pod wpływem polskiego modelu kultury. Podoba mi się idea postawienia w Cisnej popiersia A.Fredry, która wkrótce się zrealizuje. Odbiegam może od tematu ale interesuje mnie zachowanie proporcji w traktowaniu dziedzictwa kulturowego tych ziem i jeżeli działalność Magurycza temu służy, bez podtekstów na które jestem wrażliwy, to wszystko w porzadku.

szymon magurycz
13-06-2014, 09:13
Partyzant,
dla jednego historia to wyłącznie pamięć o konfliktach, zbrodniach i mordach. Dla innych, w tym mnie, pamięć o możliwości zgodnego (w miarę) współistnienia. Ławrowscy? Ot wielki greckokatolicki, księżowski, szacowny ród, a tablica po polsku, bo... tak wypadało, to stawiało wyżej - a tablica jest dowodem latynizacji - cóż, wpływy wzajemne. Inni Ławrowscy nie byli aż tak podatni. Nie mi to oceniać. Fredrowie? A matka Andrija Szeptyćkoho?... Zofia z Fredrów Szeptycka. To nie był jedyny jej syn, jeśli wiesz, o którym myślę. Proporcje? To kultura bojkowska zmieciona została z powierzchni ziemi. Tym samym jakaś część kultury Galicji. Od wielu lat - zapewne w jakimś stopniu dla zachowania proporcji - działamy też na Ukrainie i... cmentarz parafialny w Hucie Pieniackiej wyremontował nie kto inny, a Magurycz. Tyle, że nie możemy tyle energii poświęcić na działania za granicą, bo warto najpierw o swoje podwórko zadbać, a na tym podwórku choćby cmentarz niemiecki w Makowej (gm. Fredropol), który też remontowaliśmy, podobnie jak część macew na kirkucie w Rybotyczach... i tak mógłbym mnożyć.
Zapraszam do pracy z nami. To cenniejsze od komentarzy. Słowa pracy nie zastąpią.
Ps.: piły swojej użyłeś? Zacne. Pomijając ilość czasu spędzoną na cmentarzach różnych napiszę tak: w ciągu ostatnich 27 lat zużyłem na cmentarzach dwie swoje, osobiste, profesjonalne piły spalinowe... Właśnie trza kupić kolejną, może dołożysz się? Na sensowny sprzęt trza jakieś 2500 PLN.

partyzant
13-06-2014, 15:29
Teraz warunki nie pozwalają mi żeby się do was przyłączyć, kto wie co przyniesie przyszłość? Jestem zwolennikiem żywej tradycji dlatego to co robię zawęża się do mojego miejsca zamieszkania. Może dlatego wolę Bieszczady zaludnione, codzienne od tych bezludnych i parkowych odwiedzanych w "niedzielę". Co do Szeptyckiego to orientuję się nieco w historii tej rodziny i kim był dla niego A.Fredro, znam też księdza katolickiego wywodzacego się z rodu Szeptyckich(opieram sie na książce którą wydał i którą miałem w rękach).
Róbmy swoje i życzę powodzenia.
p.s.
(Bez względu na wszystko popieram to co zrobił Majdan i potępiam tendencje separatystyczne).

szymon magurycz
25-06-2014, 23:58
"Separatyzm" z importu to tylko próba ingerencji. Nie będzie miło, kiedy organizm ma trzy w miejsce dwóch rąk.