PDA

Zobacz pełną wersję : Pytanio - zagadka.



Jan Serce
27-09-2013, 00:35
Od ostatniego mojego wpisu minęły jakieś pewnie ze 2 lata. Przez ten czas zdążyłem lepiej poznać Bieszczady o różnych porach roku.
Zwykle jechałem w Biesy pekaesami (z Warszawy to minimum dwoma, a ostatnio do Komańczy przed sezonem to nawet czterema) z pełnym majdanem na plecach i w góry... Nastał na mnie jednak czas, że moją miłość do gór muszę połączyć z miłością do moich małych dzieciaków: na przyszłe wakacje jedno będzie miało 1,5 roku a drugie trochę doszyte do mojego życia 5 lat. Chcę pierwszy raz w życiu zapakować się w samochód, który niedługo kupimy, pocerować czteroosobowy namiot i spędzić dwa tygodnie w Bieszczadach. Przeglądam internet i forum od kilku tygodni raz na jakiś czas w poszukiwaniu dogodnego miejsca. Trafiłem na stronę o dzieciakach w górach ale to nie to... Czytałem o Siedlisku w Mucznem przyjaznym dzieciakom i nie mówię nie ale tak na prawdę szukam jednej miejscówki która wydała mi się kiedyś wspaniała ale nie wiem gdzie się znajduje.

Był sezon. Pekaes jechał wyjątkową trasą. Wczesne rano. Zwykle jadą przez Ustrzyki Dolne, rzadziej Cisną, czy Komańczę. Przebudziłem się jak to zwykle koło godziny 6 po całonocnej podróży czując w kościach przyjemne bujanie. Tym razem bus jechał trasą kompletnie mi nieznaną do Ustrzyk Górnych ale przez miejscowości nad Soliną kręcąc, zawracając. Miejsce o którym piszę znajdowało się na tej trasie ale z pewnością nie w turystycznym raju Solińskim:)- z pewnością nie ma swojego profilu na facebooku albo strony internetowej (a może?). Wyglądało tak: dość strome zejście do rzeki (San?), dość blisko szosy, blisko też chyba jakiegoś mostu, chyba domek drewniany i trzy namioty, no dobrze cztery na krzyż. Jadąc na południe po lewej stronie. Wydało mi bardzo spokojne i odosobnione- wtedy nie szukałem go- leciałem do Wołosatego, a jednak zapamiętałem- w życiu nie ma przypadku. A i było tam bardzo soczyście zielono:lol:
No i zagadka, na którą nie znam odpowiedzi.
Gdzie to było?
W nagrodę stawiam gdzieś kiedyś Kormorana w Stanicy Berdo lub "mózgojeba" w Bazie, albo Tyskie w Puchatku, a może Leżajsk z Komańczy, który doniosę na Koniec Świata. Pisma Descartesa oddałem kiedyś w Cisnej degustatorom misia z trzema nogami, więc nagroda główna przepadła.
Serdeczne pozdrowienia.