PDA

Zobacz pełną wersję : Kleszcze i borelioza



Marcowy
04-07-2014, 10:31
Aż dziw, że jeszcze nie ma takiego tematu...

A przyczyna założenia jest taka: niedawno dobry kolega (nieforumowy) wrócił z okolic Komańczy i oprócz bieszczadzkich wspomnień przywiózł kleszcza. Jednego. Po paru tygodniach pojawił się rumień i inne takie, więc kolega powędrował do dermatologa, a ten wysłał go na badania. No i wyszła borelioza jak ta lala... Na szczęście wcześnie wykryta jest ponoć całkiem wyleczalna, więc kolegę czeka - da Bóg - jedynie parę tygodni na antybiotykach.

Założyłem wątek głównie jako nawiązanie do niedawnych wędrówek okołoKIMBowych, podczas których opowiadaliśmy sobie różne takie story o insektach i odstraszających kremach do opalania ;) Nie mam zamiaru siać paniki ani wywoływać psychozy (nie robię w TVN-ie...), ale mi na jakiś czas przeszła ochota na chaszczowanie. A jak już wróci, to z pewnością nie pożałuję paru złotych na środek z deetem ani - raz na jakiś czas - stówki na Elisę (tak się test nazywa...).

Choć - póki co - jadę w Karkonosze :-)

Dlugi
04-07-2014, 12:19
Problem z kleszczami jest coraz większy, tłumaczę go sobie zakazem wypalania łąk, bo jakoś nie pamiętam z dzieciństwa, aby z łażenia po polu przywlec jakiegokolwiek. Zawsze nas - dzieci - straszono, że kleszcze na leszczynach siedzą i w lesie leszczyny z daleka się omijało.
Teraz niestety jest gorzej, jakieś 2 lata temu po powrocie z psem ze spaceru o okolicznych łąkach zdjąłem z niego ponad 50 szt - to był wiosenny wysyp. Psa napuszczam pewnym środkiem, zastanawiam się, czy przez mój kontakt z psem w pewnym stopniu środek nie przeszedł też na mnie bo jakoś się mnie nie czepiają, ostatnio miałem jednego w zeszłym roku. Podczas ostatniej wędrówki myślałem, że workami kleszcze z siebie strząsnę... ;)
Tyle, że ja mam lepszą sytuację - po przyjeździe do domu od razu kąpiel i dokładne przeglądnięcie się, czy aby jakiś gapowicz się do mnie nie przykleił, na parodniowych wedrówkach ciężko z tym...

Petefijalkowski
04-07-2014, 13:04
Poradzcie jakis preparat antykleszczowy....

wadera
04-07-2014, 15:06
Chciałabym przestrzec przed boleriozą bo to choroba gorsza niż się zdaje(mam chorego w rodzinie) jeżeli zaatakuje układ nerwowy tzw neurobolerioza to człowiek staje się powoli kaleką,siada na wózek inwalidzki itp bo w naszym kraju nie ma skuteczneg i refundowanego leczenia tej choroby.Mnie samej kleszcze jakoś się nie imają ale jeżeli już jakiś się przyczepi to lepiej prewencyjnie udać się do lekarza rodzinnego niech przepisze antybiotyk bo namnożone krętki boleri to zaraza ,którą trudno wytępić.Jeżeli chodzi o coś antykleszczowego to dobra jest cherbata z czystka,która wspomaga leczenie boleriozy a także posiada jakieś składniki odstraszające kleszcze i zniechęcające do ugryzienia no i oczywiście cała ta chemia odkleszczowo-komarowa.

Recon
04-07-2014, 15:11
Kleszcz nie jest globtroterem i nie łazi sobie tak sam pokonując odległości liczone w metrach lub kilometrach. Woli raczej przemieszczać się na gapę i jeśli trafi "frajera" to jego dalsza przejażdżka i przemieszczenie odbędzie się na dwa sposoby.
Pierwszy sposób jest zakończony odszukaniem cienkiej skóry (nie ma czasu na przebijanie się na grubszej) i dogodnego miejsca do krwiopoju i tam wpije się w ciało swojego "środka lokomocji". Gdy się ochla i bardzo mocno spęcznieje od wypitej krwi to najzwyczajniej w świecie sobie sam odpada. Taki pękaty zupełnie nie przypomina siebie przed wyruszeniem na łowy. Przemieścił się, jest ożarty i zatankowany, teraz ma czas nawet kilka lat (2-3 lata) na odszukanie następnego dawcy krwi. Wszystko temu podporządkuje a ma trochę czasu. Generalnie intuicja mu podpowiada, że ma się załapać na żywiciela bo czuje krew, gorzej gdy trafi na człowieka bo wtedy w sumie to czeka go przeważnie męczeńska śmierć gdy zostanie zauważony.
Drugi sposób przemieszczenia się w terenie to załapanie się na "frajera", ale nie dotrze do miejsca gdzie sobie popije... a to spadnie z takiego "środka lokomocji" i to z różnych przyczyn (zostanie strząchnięty przez "ś.l.", zostanie zaczepiony krzakami, trawą itp.), sam odpadnie bo podłoże będzie dla niego toksycznie nieprzyjazne (środki przeciwkleszczowe). Tam gdzie spadnie znowu musi czekać, chociaż musi pamiętać, że czas mu leci, ale może też zostać przeniesiony w bardziej dogodne miejsce niż to było na "stacji początkowej".
Znawcy tematu twierdzą, że nie siedzą wyżej niż 120 cm bo wyżej im intuicja, nabywana setkami lat, podpowiada "po kiego wyżej!". Rozpoznaje nadchodzące ofiary przez swój narząd detekcyjny tzw. narząd Hallera, który jest wrażliwy na dotyk, ciepło, dwutlenek węgla, zmianę wilgotności, gdy rozpozna wskakuje w biegu na ofiarę... losu ;)
O chorobach przenoszonych przez kleszcze, sposobie zakażenia się nimi a zwłaszcza istotnym momentem zakażenia można choćby tutaj poczytać http://www.eioba.pl/a/1qjz/choroby-przenoszone-przez-kleszcze
W życiu byłem dla kleszcza tym "frajerem" dwa razy... raz jako dziecko w lato na Mazurach (wbił mi się w bark) a drugi raz po jeździe rowerem po Lesie Kabackim (zaczynał się wbijać w pachwinę... jak on tam wlazł przez obcisłe spodenki kolarskie?).
W Bieszczadach nigdy a chodzę po nich już trochę. Trzymam się jednak zasady , noszę zawsze kapelusz z rondem, za kostkę buty, podkolanówki coolmax (czyli wysokie) i zawsze długie spodnie. Mam też zawsze przy sobie środek na komary i kleszcze firmy J&J, spryskuję gdy mam iść "podejrzaną" trasą (ścieżki zwierząt, łąki, pastwiska gdzie prowadzony jest/był wypas), wytrzepywania odzieży po wędrówce i otrzepywania w jej trakcie a i sprawdzam wtedy siebie też tak na wszelki wypadek.
Z kleszczami w Bieszczadach spotkałem się dwa razy. Pierwszy raz i to w ogromnych ilościach, gdzieś tak w połowie lat dziewięćdziesiątych, gdy po wędrówce szlakiem granicznym z Łupkowa, zrobiłem sobie dłuższy odpoczynek na łące w Balnicy. Zdjąłem buty, nogi cieszyłem chłodem trawy, oczy zaś pasącymi się krowami gdy w pewnym momencie patrzę jak mi dosłownie po jakimś czasie oblazły nogi malutkimi kleszczykami, przesiadłem się dalej i nadal obserwuję inwazję na moje nogi. Było trzeba zwiewać do lasu, tam porządnie się otrzepać i wnikliwie obejrzeć... to właśnie był dla mnie pierwszy sygnał ostrzegawczy. Drugi raz to kilka lat temu, w nocy wyciągałem kobiecie, mocno już wbitego kleszcza z pleców, przy pomocy scyzoryka i dziesięciogroszówki bo ani ona ani ja nie miałem odpowiednich przyrządów. Coś tam w ciele zostało, ale miała to wyjąć gdy wróci do domu. W tym miejscu można podpowiedzieć, że w aptekach są za kilka złotych specjalne pęsety lub pompki i warto je mieć ze sobą na wędrówkach... wystarczy wpisać w Google "do usuwania kleszczy apteka".


ps. Tomku, już jest taki zapomniany wątek w temacie "żmije, kleszcze, wścieklizna..." http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/1261-%C5%BBmije-kleszcze-w%C5%9Bcieklizna

Szkutawy
04-07-2014, 16:53
... generalnie to coś tam racji każdy w tym temacie ma.... może zacznę od prostszego pytania o środek....Ultrathon...naprawdę polecam... choć stosuję bardzo rzadko....
... a teraz w temacie tej dziwnej choroby z perspektywy osoby chorej.... choruję na nią od kilkunastu lat... jest nieuleczalna... można ją jedynie zaleczyć... choć podanie w krótkim czasie po podczepieniu kleszcza antybiotyku likwiduje krętki... kleszcz po ok. 48 godzinach po podczepieniu najnormalniej w świecie i po chamsku "rzyga" do naszego organizmu jak już opije i tak dostają się krętki do naszego krwiobiegu...tak więc jest sporo czasu na jego usunięcie... całkowite usunięcie... zarażony nie jest każdy kleszcz... szacują różnie ....ci pesymiści, że 30%, a optymiści, że 10, a nawet mniej.... odpowiednie ubranie coś tam daje, ale nie do końca... po chaszczowaniu warto podczas kąpieli pobieżnie przejrzeć ciało z dokładniejszym obejrzeniem okolic pachwin, wewnętrznych części uda i podbrzusza....
... powiem szczerze, że obecnie się kompletnie nie leczę... olałem to.... kontroluję jednak antyciała w organizmie przynajmniej tak około raz w roku.... są obecnie w naszym kraju chyba trzy metody badań.... korzystam z tego najdroższego (jest w zasięgu finansowym przeciętnego człowieka)... jak znajdę gdzieś swoje wyniki to mogę napisać jak się fachowo nazywa... najmniejsze ryzyko pomyłki....
... boleriozą można się zarazić również wielokrotnie i rozwijają się wtedy niezależnie od siebie.... może powodować problemy neurologiczne jak pisała Wadera, ale rzucić się na głowę, czy układ krwionośny... powodując np. zawał serca... często delikwent nawet nie wie, że to borelioza była jego przyczyną.... niby nic mi nie dolega, ale czasami mam silne zawroty głowy (wtedy jak przez lata zauważyłem zwiększa się ilość jednostek przeciwciał, czyli mechanizm obronny wzrasta, bo jest więcej krętków)... wahania są duże ... stawy bolą, kondycja nie najlepsza... coś tam pobolewa... tylko tak naprawdę to nie wiem, czy to wynik choroby, czy już coraz bardziej sterany organizm daje znać.... cieszę się, że w miarę mogę funkcjonować...
... faszerowanie antybiotykami do kilku dni po zwymiotowaniu przez kleszcza ma sens... później już raczej wraz z upływem czasu staje się to bezsensowne...... chyba, że stan jest poważny,a antyciał dużo.... poziomu ilości samego krętka w Polsce powszechnie się nie bada... jest to zbyt kosztowne... no chyba, że ostatnio coś się zmieniło... specjalistów u nas w kraju można policzyć na palcach jednej dłoni... oczywiście tych którzy mają głębsze pojęcie o tej chorobie.... antybiotykiem może napaść każdy lekarz, ale wtedy trzeba się zastanowić co więcej szkody spowoduje... to tak co mi się szybko nasunęło... aha.. gorsze jest pokleszczowe zapalenie opon mózgowych, ale na to można się zaszczepić ... na boreliozę nie...

Recon
04-07-2014, 17:22
Więcej można o boreliozie poczytać tutaj ---> http://www.borelioza.vegie.pl/index.html
Ciekawa stronka i w przystępny sposób prowadzona.

zbyszek1509
05-07-2014, 01:21
O chorobach przenoszonych przez kleszcze, sposobie zakażenia się nimi a zwłaszcza istotnym momentem zakażenia można choćby tutaj poczytać http://www.eioba.pl/a/1qjz/choroby-przenoszone-przez-kleszcze

Jako z natury optymistycznie nastawiony do życia, najbardziej ucieszył mnie ten fragment "Jeżeli przebywa w żywicielu ponad 24 godziny, może dojść do zainfekowania. Możliwość się zwiększa, gdy przebywa powyżej 48 godzin, a gdy powyżej 72 godzin, zachodzi prawie zawsze."
Tak się jakoś ostatnio składa, że te paskudne kleszcze lgną do mnie niemiłosiernie. W czasie ostatniego pobytu w Bieszczadach przez 2 tygodnie, kilkanaście sztuk zagięło na mnie parol i postanowiło posmakować mojej krwi. Jeden to nawet był tak spragniony, że gdy go rano dopadłem, to zostawił po sobie całkiem sporą plamę krwi. Musiałem go igłą wydłubać razem z "korzeniami". Tak się mocno przyssał. Zazwyczaj, gdy któregoś przeoczę w czasie wstępnej degustacji, to następnego dnia rano, już jest bardziej widoczny i sygnalizuje swędzeniem swoją obecność, że odsysanie strzykawką zazwyczaj wystarcza. Dlatego też, informacja o znikomej szkodliwości do 24 godz. bardzo mnie ucieszyła:-). Ale to nie znaczy, że można sobie, ewentualnie przyszłościowe konsekwencje lekceważyć. Artykuł bardzo ciekawy i obszernie informuje, czym może się skończyć przeoczenie takiego krwiopijcy. Z drugiej strony, nie popadajmy w przesadę, gdyż nawet przechodząc przez ulicę, to jakiś pojazd może również utoczyć nam trochę krwi i to zdecydowanie skuteczniej.

Marcowy
05-07-2014, 10:14
Poradzcie jakis preparat antykleszczowy

Znajomy wędkarz potwierdza, że najbardziej skuteczny jest - wspomniany przez Przema - Ultrathon, ale jest hardkorowy, więc trzeba uważać, gdzie i ile się psika. Np. wędkarze nie spryskują tym dłoni, bo założona nimi przynęta odstrasza ryby :lol: Dobrą opinię ma też Mugga. Generalnie kolega poleca środki z DEET-em, czyli dwuetylotoluamidem, byle stężenie nie przekroczyło 30 proc. Różne Brosy czy Offy nie mają dobrej prasy, przynajmniej wśród wędkarzy... Choć ja ostatnio używam Brosa z 15-procentową zawartością DEET przeciw kleszczom i komarom (ok. 10 zł w Rossmannie). Na komary działa.

Mądrzy goście ci wędkarze 8-)

Recon
05-07-2014, 13:12
Patrząc od strony ogółu, zaglądających na to Forum, to dobrze, że Tomek poruszył tutaj temat kleszczy i roznoszonych przez nie chorób.
Borelioza - chociaż późniejsze leczenia są ważne to tutaj jednak skupić się należy na ochronie nad skrytobójczym nieprzyjacielem. Zacytuję tekst ze strony http://www.borelioza.vegie.pl/index.html
"Borelioza jest chorobą przenoszoną najczęściej przez kleszcza pewnego specyficznego gatunku. Nie ma co się zagłębiać w łacińskie nazwy robala, jako że i tak nikt go nie rozpozna. Można też zarazić się na inne sposoby, ale są na tyle rzadkie, że spokojnie można je pominąć. Po ugryzieniu przez kleszcza - nosiciela mamy kilkuprocentową szansę na zakażenie. Kilka procent - to niewiele. Jeśli dodamy, że tylko kilka procent kleszczy w naszym kraju jest nosicielami (między bajki włóżmy panikarską, sponsorowaną przez pewne lobby producentów leków informację o 75%), jeśli dodamy że tylko jeden gatunek kleszcza zakaża - szansę na zarażenie mamy jak 1 do 1000 albo i jeszcze niższą."
Więc kleszcz w naszym ciele to jeszcze nie powód do paniki, ale sygnał do bezwarunkowego i natychmiastowego działania, bez odwlekania w czasie, to musi być działanie ponad wszystko, bez czekania na rumień. Wyciągamy jak najszybciej i odkażamy miejsce. To na pewno zajmie mniej czasu niż późniejsza "jazda" i nerwy jak już te perfidne krętki się u nas rozgoszczą. Przede wszystkim spokój i bezzwłoczne działania obronne tym bardziej, że jak napisano w wyżej przytoczonym tekście, negatywna szansa na chorobę jest w stosunku 1:1000. To dużo i mało.
Kleszcza nosicielem jest głównie zwierzyna i tam gdzie ona się porusza tam kleszczy jest najwięcej. Zwierzak nie ma możliwości wyjęcia sobie kleszcza, co najwyżej się otrząsa lub ociera o coś twardego gdy czuje tam jakiś ból lub swędzenie. Można to nieraz zaobserwować gdy widzimy na drzewach sporo sierści. Praktycznie też zwierzyna chodzi gdzie popadnie, ale co też można zauważyć, ma już swoje wydeptane ścieżki najczęściej widoczne przy różnych stromiznach lub uskokach. Kleszcz na pewno ma w genach system przeżycia, wyrobiony przez tysiące lat i tysiące pokoleń, więc odpada i też zasadza się na ofiary tam gdzie ma szansę w określonym czasie ponownie zaatakować. Inaczej populacja by dawno wyginęła a na to się nie zanosi, bo jak widzimy ma się dobrze i nawet się rozwija w siłę.
Teraz pomyślmy przez chwilę... mamy w zarysach gdzie jest największa szansa na ich(!) atak, musimy więc sobie wypracować swój system obronny działający przez automatyzm odruchów. Mamy takie na wiele różnych przypadków, czasami nawet nie zdając sobie sprawy z tego. Jeśli chcemy teraz nauczyć się nowego, nie powodowanego fobią a spokojnym działaniem to musimy go sobie wdrożyć. Qrcze.... można też to olać zupełnie, może przecież się udać, tak jak w rosyjskiej ruletce, chociaż tam szanse są mniejsze, ale są!
Ja po tym co zobaczyłem lata temu na łące w Balnicy (wyżej opisałem) to staram się ten mechanizm za każdym razem wdrażać. Chodzę zawsze w długich spodniach i nigdy nie mam zawijanych nogawek, wytrzepuję je też po każdym chodzeniu, jeśli chodzę w koszuli to po wędrówce rozwijam rękawy, jeśli miałem podwinięte, i wytrzepuję. Podczas kąpieli sprawdzam się czy już nie mam jakiegoś lokatora. Nigdy oprócz spodni, kapelusza, butów i kurtki nie zakładam ponownie drugi raz, nawet ze względu na higienę. Nie kładę rozebranego ubrania na łóżku, obserwuję podłogę, gdy się przebieram. Podczas łazikowania to otrzepuję się co jakiś czas, nie robię tego gdy pada i spodnie wraz stuptutami mam mokre, bo kleszcze wtedy raczej nie mają szans na przyczepkę. Wspomnę też, że gdy tylko wrócę już z wędrówek do domu to wszystko jeszcze raz wytrzepuję i od razu daję do pralki. Wspomniałem też o środkach przeciwinsektowych, też zawsze je mam ze sobą i gdy trzeba to się nimi pryskam, zazwyczaj spodnie ale też przedramiona i kark.
Łaziłem sporo, kiedyś jakby więcej po chaszczach, ale nadal przed tym nie uciekam i fizyczną niemożliwością, tak podejrzewam, nie było bym nigdy nie miał na sobie jakiegoś "desantowca". Przecież te skurwiele nie mają aż takiej wiedzy i gdy na nie włażę to sobie odpuszczają bo "uuuuuuu to idzie Recon1, szanse zerowe na udany desant!". Możliwe, że moje wypracowane działania owocują ich(!) brakiem na moim ciele, ale też nie popadam w samozadowolenie, znam filozofię "nie ma takiej rury na świecie, której nie można odetkać".
Teraz moja uwaga na temat środka Ultrathon, czas chyba go nabyć, ja na pewno kupię spray bo jako taki bardziej się u mnie sprawdza. Wszelakie skurwiele kłujące tną nawet przez grube spodnie a gdy jest spryskany środek na nich lub na ciele to dolatują i tuż przed robią nagły zwrot, nawet te najbardziej zdeterminowane (gzy są najbardziej… obserwacje praktyczne na środku J&J), działania na kleszczach nie widziałem.

creamcheese
05-07-2014, 13:46
Ultrathon (25% DEET) posiadam i używam, ale nigdy nie dam rady spryskać się nim dokumentnie, więc ryzyko spotkania pozostaje. I tak ostatnio, na trasie Komańcza - UG jeden taki skurwiel wlazł mi po bucie i skarpecie i użarł mnie w łydkę. Zauważyłem go wieczorem. Ja jeszcze żyję, on nie.
Znajomy weterynarz, zajmujący się borelozą u zwierzaków,chodził na łowy, bo kleszcze potrzebne mu były do badań. Łowił je białą ścierką na krzakach w mieście. W ciągu popołudnia potrafił złapać 300 szt. Rzekomo, tak twierdził, 50% było nosicielami boreliozy. Teraz to zabrzmiało mniej optymistycznie

Szkutawy
05-07-2014, 13:53
... no tak... jak Ultrathon dostanie się do jamy ustnej to najlepiej zapalić papierosa... oczywiście dłońmi spryskanymi tym środkiem ująć fajkę... a później dwa browary i jazda gwarantowana:mrgreen:... a tak na poważnie to smarować się góra dwa razy na dobę i raczej nie stosować na części pod ubraniem, bo wchłania się dobrze wtedy do organizmu... nie można stosować na jakieś kremy czy po olejku do opalania... jakby ktoś w jakiś krzakach chciał się poopalać.... a jeszcze taka ciekawostka, że 100% Deet przepala tkaninę i to nie taką cienką.... ale nie ma co się przejmować Ultrathon to marne 25% Deet:-P....

coshoo
05-07-2014, 16:41
Kleszcze kleszczami i tak nie ma nic gorszego niż komary :-)

skylux
05-07-2014, 19:34
Jeśli chodzi o narzędzia do usuwania kleszczy to z czystym sumieniem mogę polecić specjalną kartę. Wielkością przypomina kartę do bankomatu więc wygodnie mozna nosić w portfelu. Mozna nia wyciągnąć zarówno duże jak i całkiem małe potwory. Kupić ją można z artykułami dla psów i kotów. Świetnie się sprawdza, sprawdzono wielokrotnie. Nic nie zostaje w ciele.

diabel-1410
05-07-2014, 22:22
A czy możesz zamieścić jakiś lin do produktu ?

don Enrico
06-07-2014, 07:06
A czy możesz zamieścić jakiś lin do produktu ?
w dowolną wyszukiwarkę wprowadź tekst
TRIXIE karta do usuwania kleszczy

prizes
06-07-2014, 08:00
300 sztuk,to zgroza.Za niedługo wlezą do mieszkań.

calanthe
06-07-2014, 22:25
Bo taki kleszcz z leśnego lasu jest chyba bezpieczniejszy niż z takiego miejskiego lasu...
Tak naprawdę to rodzinny lekarz zapisze antybiotyk, każe zrobić za chwilę testy jeszcze raz, później przepisze znowu antybiotyk, każe zrobić testy....
najlepiej iść od razu do specjalisty, kosztuje, niestety bo NFZ tego nie wspiera ale przynajmniej będzie wiadomo czy to na pewno borelioza
paskudne to to jest ale do wyleczenia jak wykryte wcześnie i jak organizm silny..
huśtawki nastrojów paskudne, i najgorsza jest to że się świadomym jest że zachowuje się wrednie ale nie ma się na to wpływu, dziwne ale prawdziwe, niestety.

I taka borelioza to nie od razu może wychodzić, nie wszyscy mają rumień, więc równie dobrze ktoś kogo ugryzł kleszcz dawno temu też może mieć boreliozę ale że nie miał objawów to o niej nie wie :)

i moja pani doktor powiedziała że mam goździki, takie co do grzańca się wrzuca brać do kieszeni jak idę do lasu :)

Jimi
06-07-2014, 22:56
Przemolla, to podaj te najdokładniejsze badania -mniej dokładnych nie ma co robić, bo po co. Dzięki za swoje podzielenie się doświadczeniami z boreliozą.

Preparaty stosować trzeba ale podobnie jak Zbyszek jestem zdania, że nie ma co przesadzać w stylu rezygnowania z wędrówek. Wiele jest syfów, jakimi możemy się zarazić przez przypadek w życiu. Każdy z nas korzysta ze służby zdrowia, chodzi do dentysty (choćby najdroższego), fryzjera -tam z kolei możemy się nabawić HCV i pewnie nawet kilka osób jest zarażonych ale dziś nie zdaje sobie z tego sprawy. Ale czy to znaczy, że nie należy chodzić do dentysty? Trzeba się badać i tyle a z kleszczami jest o tyle dobrze, że nie zarażają od razu.

tolek banan
06-07-2014, 23:02
calanthe
Jest specjalista w Poznaniu?

Szkutawy
07-07-2014, 00:21
Bo taki kleszcz z leśnego lasu jest chyba bezpieczniejszy niż z takiego miejskiego lasu...
Tak naprawdę to rodzinny lekarz zapisze antybiotyk, każe zrobić za chwilę testy jeszcze raz, później przepisze znowu antybiotyk, każe zrobić testy....
najlepiej iść od razu do specjalisty, kosztuje, niestety bo NFZ tego nie wspiera ale przynajmniej będzie wiadomo czy to na pewno borelioza
paskudne to to jest ale do wyleczenia jak wykryte wcześnie i jak organizm silny..
huśtawki nastrojów paskudne, i najgorsza jest to że się świadomym jest że zachowuje się wrednie ale nie ma się na to wpływu, dziwne ale prawdziwe, niestety.

I taka borelioza to nie od razu może wychodzić, nie wszyscy mają rumień, więc równie dobrze ktoś kogo ugryzł kleszcz dawno temu też może mieć boreliozę ale że nie miał objawów to o niej nie wie :)

i moja pani doktor powiedziała że mam goździki, takie co do grzańca się wrzuca brać do kieszeni jak idę do lasu :)
... do wyleczenia jest.... owszem, jeśli szybko po zwymiotowaniu kleszcza ... tak do kilku dni rozpocznie się leczenie.... dużo ludzi nie wie, że jest chorych, czy nosicielami... idzie po czasie do lekarza jakiegoś tam rodzinnego ... ten wali serię antybiotyków, która tylko powoduje, że antyciała spadają i uznaje się delikwenta za uleczonego:mrgreen:.... a niech się delikwent wtedy prywatnie zbada po miesiącu i później za dwa tygodnie i wtedy się okaże.... czy cudowny antybiotyk użyty po czasie wyleczył... on może zaleczyć... ilość jednostek spada i tyle... a później rośnie...
...w Poznaniu ponoć jest dobry specjalista od tych spraw.. ale niestety nie mam namiarów, bo najnormalniej w świecie przestałem się tym interesować... jest ktoś jeszcze w Warszawie, Olsztynie i Białymstoku....
... nie ma cudownego testu Jimi... wszystkie w zasadzie trzeba powtarzać ... najgorszy jest Elisa, ale każdy lekarz właśnie ten z reguły proponuje...błąd spory...najlepiej zrobić Western blot, albo PCR.. ale one również nie są idealne.....
... po co sobie tym zawracać głowę... jak jest to trzeba go wyciągnąć i tyle... nie każdy jest zarażony i nie każdy zarażony nie wyjęty nas zarazi... ryzyko zakażenia nie jest takie duże....w większości przypadków pokazuje się rumień, który wędruje... ale nie koniecznie... ja jego nie miałem...

calanthe
07-07-2014, 08:23
calanthe
Jest specjalista w Poznaniu?

tak jest, na Grunwaldzkiej przyjmuje, pani nazywa się Skoryna-Karcz
ale pierwsze wolne terminy dopiero na grudzień, ale dzwoń, może akurat ktoś zrezygnuje z wizyty i uda się wcześniej

Jimi
07-07-2014, 09:03
Dzięki za informacje. Wiem, że nie ma idealnych testów, chodziło mi o najbardziej dokładny z możliwie dostępnych, pomijając już fakt, że wyniki mogą wyjść np. fałszywie dodatnie, jak wszędzie, dlatego chodzi o powtarzalność badań.

Lisk
07-07-2014, 10:16
Kleszcze - pierwszy rumień kilkanaście lat temu, silny antybiotyk i jakoś jest ... lgną do mnie niemożliwie w tym roku już kilka . Borelioza - ze trzy lata temu z żoną zaczęło się coś dziać ...rodzinny skierował do psychiatry , zaczęło się leczenie dodam ; prywatne. I tu mam największy żal do ponoć uczonych konowałów którzy pomimo sugesti w kierunku boreliozy i miernych efektów leczenia z zapałem faszerowali ślubną psychotropami.W końcu Rzeszów -Medicor i doktor Marcin Hawro godny polecenia specjalista. Wklejam wyniki testów 35027 Słabo widać -na niższym dokumencie wynik dodatni 11punktów rok2012 na tym wyżej nadal dodatni 2 punkty . No ale te testy ...

tolek banan
07-07-2014, 15:03
Nie wiem jak teraz "wygląda" wiedza lekarzy na temat boreliozy w Poznaniu.
Mnie dopadł kleszcz w 2008 roku.
Nie wiem dokładnie kiedy ,musiałem go zdrapać. Powyżej kostki pojawiła się rana , trudno było ją zagoić "indiańskimi sposobami" Pojawił się rumień.
Z wiedzy zdobytej z popularnych tygodników i internetu wyglądało na typowy rumień wędrujący. Jednak wiedza lekarzy "ogólnych" do których się zgłosiłem w tym temacie była zerowa. Odwiedziłem też dwóch chirurgów (na Lutyckiej i Szwajcarskiej paznaniacy wiedzą o co loto) bo rana się nie goiła i z moich obserwacji wynikało ,że kleszcz zostawił w mojej nodze swój" ryj" Jednak dopiero na moje usilne żądanie trzeci chirurg zajrzał dokładnie do rany , naciął ją i wyjął "resztę" Antybiotyki oraz maść na ranę , rana się zagoiła.
Udałem się też na Zawady do zakaźnego aby zrobić badania metoda "ELISA" wynik ujemny (luty 2009) .
Czytając na temat boreliozy w necie dowiedziałem się ,że "ELISA" nie jest wiarygodna ( robiłem w ramach NFZ) . Wynik ujemny
W marcu udałem się na Mickiewicza w Poznaniu zrobić odpłatne badania :Oznaczenie DNA Borelia burgdorferi .
Kosztowało to wtedy chyba 250 zł Wynik wyszedł też ujemny

Nie wiem jak jest teraz z wiedzą lekarzy na temat boreliozy w Poznaniu . Z doświadczenia jedna wiem ,że w tym temacie lekarze ogólni poruszają się jak "dziecko we mgle" A tu potrzeba szybkiej reakcji .
A TO POLSKA WŁAŚNIE I "WSZYSTKIEMU WINNE SĄ PROCEDURY LUB ICH BRAK" I TO MNIE W TYM KRAJU WKURWIA .

Przepraszam za użycie słownictwa ministrów

Ten kraj to " ch.., dupa i kamieni kupa"

Czy jestem zdrowy teraz w 2014 roku . Nie wiem

Browar
07-07-2014, 19:42
Aż dziw, że jeszcze nie ma takiego tematu...
No co Ty, wszystko już było ;)

http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/5601-Sposoby-na-owady-gryz%C4%85ce
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/1261-%C5%BBmije-kleszcze-w%C5%9Bcieklizna
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/1585-Czy-Was-te%C5%BC-gryz%C4%85-%C5%82owiki

Julija
26-07-2014, 21:41
Ja pierniczę... Nie mogę czytać takich wątków. Dodam tylko, że ok 2 tygodnie temu wyciągnęłam kleszcza swojemu 3,5-letniemu dziecku... Rumienia nie ma, bo oglądam to miejsce co kilka dni. Hmm, teraz będę myśleć co dalej...? :?

A z ciekawostek, kiedyś dowiedziałam się (nie wiem ile w tym prawdy), że maksymalnie opity kleszcz zwiększa swoją objętość 600 razy i może przeżyć nawet 18 lat do następnego ataku.

Derty
21-08-2014, 13:30
Wiele tu kleszczach napisano, ja dodam, że nawet późne stadia boreliozy z niezłym skutkiem leczy się m.in. w Kanadzie. Rzecz polega na częstym sprawdzaniu poziomu przeciwciał specyficznych i odpowiednim do tego dobieraniu antybiotyków. Kuracja trwa nawet do roku czasu i ponoć przynosi pozytywny wynik. Niestety wymaga stosowania leków osłonowych i nie kazdy ją znosi - wiadomo - antybiotyki. No i w naszych warunkach ponoć jest droga. W Polsce jest pani doktor, która tę metodę poznała. Pracuje w Krakowie. Gdy zdobędę namiar - podeślę Wam, byście rzecz sprawdzili dokładnie.
Pozdrawiam,
Derty

Szkutawy
21-08-2014, 21:24
Wiele tu kleszczach napisano, ja dodam, że nawet późne stadia boreliozy z niezłym skutkiem leczy się m.in. w Kanadzie. Rzecz polega na częstym sprawdzaniu poziomu przeciwciał specyficznych i odpowiednim do tego dobieraniu antybiotyków. Kuracja trwa nawet do roku czasu i ponoć przynosi pozytywny wynik. Niestety wymaga stosowania leków osłonowych i nie kazdy ją znosi - wiadomo - antybiotyki. No i w naszych warunkach ponoć jest droga. W Polsce jest pani doktor, która tę metodę poznała. Pracuje w Krakowie. Gdy zdobędę namiar - podeślę Wam, byście rzecz sprawdzili dokładnie.
Pozdrawiam,
Derty
... Ameryka to inna bajka....tak bardzo ogólnie to inna choroba... na naszym gruncie to trochę inaczej wygląda...nie wiem, ale z tego co wiem to nijak to się przedkłada na nasze realia....może jestem do tyłu, ale ze dwa lata temu, to takie wieści targały tą chorobą.....

Marcowy
21-08-2014, 23:02
Właśnie się dowiedziałem, że moja współpracowniczka (lat 40+) złapała boreliozę kilkanaście lat temu, czyli w innej rzeczywistości, nie tylko medycznej :) Choroba ujawniła się po paru latach, więc terapia antybiotykowa nic nie dała. Koleżanka twierdzi, wyleczyła się dopiero rezonansem magnetycznym, który poleca. Kosztowało ją to parę tys. zł, terapia składa się z paru sesji, łącznie kilka godzin. Obiektywnie drogo, ale jak za pozbycie się takiego syfu - chyba warto. Choć z kolei lekarze zakaźni twierdzą, że to zwykłe wyciągania kasy... I bądź tu mądry :|

Recon
22-08-2014, 01:57
Pojechałem sobie na Mazury i tam totalnie odpuściłem moje wcześniejsze zalecenia a łaziłem sporo po lesie. Wieczorem patrzę a w pachwinie ścierwo siedzi, na szczęście nie głęboko, więc pensetą myk i mam go. Gdy wróciłem do domu i odbierałem komuś jakieś tam wyniki badań to zauważyłem kartkę, że laboratorium za 50 zeta robi badania złapanym kleszczom czy są nosicielami wszelakiego świństwa. Czyli nauka dla innych... wyciągniętego kleszczanie nie utylizować a włożyć do jakiegoś pojemniczka i z nim szybko do laboratorium.
Teraz tutaj przeczytałem, że bezwzględnie muszę wziąć odpowiednie antybiotyki http://lymepoland.com/pliki/poradnik-dr-piotra.pdf
Mam 3 milimetrową delikatnie różową plamkę/ślad w miejscu gdzie siedział. Idę dziś do lekarza. :(

Szkutawy
22-08-2014, 05:56
Pojechałem sobie na Mazury i tam totalnie odpuściłem moje wcześniejsze zalecenia a łaziłem sporo po lesie. Wieczorem patrzę a w pachwinie ścierwo siedzi, na szczęście nie głęboko, więc pensetą myk i mam go. Gdy wróciłem do domu i odbierałem komuś jakieś tam wyniki badań to zauważyłem kartkę, że laboratorium za 50 zeta robi badania złapanym kleszczom czy są nosicielami wszelakiego świństwa. Czyli nauka dla innych... wyciągniętego kleszczanie nie utylizować a włożyć do jakiegoś pojemniczka i z nim szybko do laboratorium.
Teraz tutaj przeczytałem, że bezwzględnie muszę wziąć odpowiednie antybiotyki http://lymepoland.com/pliki/poradnik-dr-piotra.pdf
Mam 3 milimetrową delikatnie różową plamkę/ślad w miejscu gdzie siedział. Idę dziś do lekarza. :(
.... to nie jest rumień... rumień jest dużo większy.... jeśli pójdziesz do tzw.rodzinnego, czy też jakiegoś innego doktora co to nie wiele ma do czynienia z tą chorobą, to na bank zaaplikuje antybiotyk...

Jimi
22-08-2014, 07:56
Ja miesiąc temu zrobiłam test. Wynik negatywny. Kompleksowe badania IgG, IgM metodą western blot. Koszt 200zł. Można je wykonać w Rzeszowie, ul. Szopena 1, bez wcześniejszej rejestracji. Uważam, że warto się badać co jakiś czas.

Recon
22-08-2014, 13:44
.... to nie jest rumień... rumień jest dużo większy.... jeśli pójdziesz do tzw.rodzinnego, czy też jakiegoś innego doktora co to nie wiele ma do czynienia z tą chorobą, to na bank zaaplikuje antybiotyk...

A co ten lekarz mający do czynienia z chorobą może prawidłowego innego zrobić?

Jimi
22-08-2014, 17:52
No najpierw polecić badania w kierunku wykrycia boreliozy. Nie ma co martwić się na zaś!

tolek banan
22-08-2014, 22:39
Do lekarza od "tych chorób" nie trzeba skierowania , chyba ,że coś się zmieniło

Jelonkowa
29-01-2015, 00:01
Czyli dobrze zrozumiałam? Jeśli takiego kleszcza zauważymy dosłownie kilka godzin po przyssaniu, ładnie go usuniemy, zdezynfekujemy miejsce, to wizyta u lekarza jest już zbędna? Czy jednak mimo wszystko trzeba wybrac się do lekarza po antybiotyk?

Szkutawy
29-01-2015, 01:18
Czyli dobrze zrozumiałam? Jeśli takiego kleszcza zauważymy dosłownie kilka godzin po przyssaniu, ładnie go usuniemy, zdezynfekujemy miejsce, to wizyta u lekarza jest już zbędna? Czy jednak mimo wszystko trzeba wybrac się do lekarza po antybiotyk?
... właśnie tak... jeśli go ładnie usuniesz...a jeśli nie ładnie to i tak masz duże prawdopodobieństwo, że nic nie będzie....;)

Marcowy
11-04-2015, 14:58
(...)kolega wrócił z okolic Komańczy i oprócz bieszczadzkich wspomnień przywiózł kleszcza. (...) No i wyszła borelioza jak ta lala... Na szczęście wcześnie wykryta jest ponoć całkiem wyleczalna, więc kolegę czeka - da Bóg - jedynie parę tygodni na antybiotykach.

Epilog historii: po 10 miesiącach od zakończenia kuracji antybiotykowej test Western Blot dał wynik ujemny, więc mamy tak jakby happy end :-)

Jimi
12-04-2015, 17:06
No to się bardzo cieszymy. Kolega na pewno wie, że taki wynik powinien być po jakimś czasie (1-2 miesiącach) ponownie potwierdzony, dla pewności że nie jest to wynik fałszywie ujemny. Te wszystkie testy mają margines błędu, w zależności jaką metodą się badamy możemy raz mieć plusa raz minusa, heh. Ale ten western blot jest ponoć dobry. Trzymamy kciuki.

uszatek_mis
14-04-2015, 09:06
No to się bardzo cieszymy. Kolega na pewno wie, że taki wynik powinien być po jakimś czasie (1-2 miesiącach) ponownie potwierdzony, dla pewności że nie jest to wynik fałszywie ujemny. Te wszystkie testy mają margines błędu, w zależności jaką metodą się badamy możemy raz mieć plusa raz minusa, heh. Ale ten western blot jest ponoć dobry. Trzymamy kciuki.

Też miałem tą nieprzyjemność zaliczyć kleszcza z boreliozą, i mimo, że skończyłem kurację antybiotykową w lutym zeszłego roku (po 5 miesiącach diety antybiotykowej), to jeszcze w listopadzie 2014 miałem odczyny pozytywne (co prawda nie Western-Blot), aczkolwiek dużo niższe niż na początku kuracji. Na dniach będę się ponownie testował (bo lekarz zalecił mi co pół roku) i mam nadzieję, że już że testy się będą o mnie negatywnie wyrażać.


Do lekarza od "tych chorób" nie trzeba skierowania , chyba ,że coś się zmieniło
Się zmieniło. Do dermatologa trzeba skierowanie od 2015.

Recon
17-04-2015, 16:42
Jeżeli chodzi o coś antykleszczowego to dobra jest cherbata z czystka,która wspomaga leczenie boleriozy a także posiada jakieś składniki odstraszające kleszcze i zniechęcające do ugryzienia no i oczywiście cała ta chemia odkleszczowo-komarowa.
Jak widać odkrywczy bym nie był, gdybym teraz o tym czystku napisał. Ewa, która ostatnio mocno zagłębiła się w zioła znalazła go jako zioło będące w czołówce do zażywania. I stało się, po przeczytaniu "10 powodów dla których warto pić herbatkę z czystka",od wczoraj parzę czystka i popijam. I są już efekty... staję się z godziny na godzinę młodszy, autosugestia pomaga przetworzonej formie czystka "oklejać" krętki (jeśli są we mnie?!), inne dobroczynności zapewne zauważę później.
Będę się też bacznie przyglądał jak kleszcze będą mnie postrzegały i z dala wysyłały sygnał do siebie... "uuuuuuuwaaaaaaagaaaaaaa idzie gościu co pije czystka!". Psa muszę jeszcze nauczyć pić... oczywiście tego czystka.

Aaaaaa i jeszcze link o którym wspomniałem, chociaż o samym czystku w necie jest tego więcej.
http://www.akademiawitalnosci.pl/10-powodow-dla-ktorych-warto-pic-herbatke-z-czystka/

Ps. przemolla a Ty pijesz tego czystka?

Szkutawy
17-04-2015, 20:16
.... tak piję, ale niestety nie czystka... też mam krętki oklejone... już wiele, wiele lat... wątroba trochę nie wytrzymuje, lecz skutki uboczne muszą być... widać każdemu inne ziele pisane...;)
ps... Recon, ale chyba zacznę brać dodatkowo hepatil...:mrgreen:

długi
18-04-2015, 09:55
Czy te krętki po czystku robią się takie bardziej blade?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kr%C4%99tek_blady

Recon
18-04-2015, 14:16
Czy te krętki po czystku robią się takie bardziej blade?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kr%C4%99tek_blady

Długi, te "Twoje" ;) krętki są przenoszone w bardziej przyjemny sposób niż Borrelia burgdorferi http://pl.wikipedia.org/wiki/Borrelia_burgdorferi

Odnośnie czystka i co on robi z krętkami Borrelia_burgdorferi to opis jest tutaj: https://pl-pl.facebook.com/dietetykannakaczmarek/posts/715658068548110

"7. Działa nawet na krętka wywołującego boreliozę. I to zarówno chroniąc przed zakażeniem (jeśli lubisz wycieczki do parku czy lasu to włącz koniecznie czystka do swojego codziennego menu, ponieważ odstrasza on kleszcze) jak i będąc ważną częścią ziołowego protokołu gdy zakażenie już miało miejsce: substancje zawarte w czystku „oklejają” krętki, przez co zostają one unieszkodliwione."

asia999
28-04-2015, 22:35
(...) I stało się, po przeczytaniu "10 powodów dla których warto pić herbatkę z czystka",od wczoraj parzę czystka i popijam. (...) Będę się też bacznie przyglądał jak kleszcze będą mnie postrzegały (...)
Czystka piję od kilku miesięcy, głownie dlatego, że generalnie jestem "trawożerna" więc wychodzę z założenia, że albo coś da się zjeść albo trzeba z tego czegoś zrobić herbatę. Czystka dostałam do spróbowania i mi posmakował. Co do kleszczy to żadnego jeszcze z wiosennych leśnych włóczęg nie przyniosłam więc może mam już takie stężenie czystka we krwi, że działa. ;)

calanthe
29-06-2016, 23:27
Zmieniłam lekarza, bo zaczynało się robić coraz gorzej. Stawy mnie zaczynały boleć coraz bardziej a moja pani doktor z Pń chyba chciała ode mnie wyciągnąć jeszcze trochę kasy i się upierała że moje objawy to bardziej candida niż borelioza...

Poszłam prywatnie do pana w Pile, pierwsza wizyta 130 zł ale od razu dał mi skierowanie na 10 dni do szpitala i antybiotyk w żyłę. Po tych 10ciu dniach w szpitalu dostałam skierowanie do poradni chorób zakaźnych na kontrolę za pół roku i skierowanie na zrobienie przed wizytą badania testem western-blot. Wszystko na NFZ :) można? można :)

po antybiotykach czuję się lepiej, teraz jeszcze biorę tabletki po szpitalu przez 10 dni ale czuję różnicę, stawy już tak nie bolą! :)

Browar
01-07-2016, 10:18
Tyle lat szwędam się po chaszczach i co parę lat jakiegoś kleszcza wyjmowałem - raczej do mnie nie lgnęły. W tym roku prawie nie łaziłem po krzaczorach a wyjąłem już pięć. Nie wiem co o tym myśleć - czy ja "dojrzałem" jako posiłek dla nich? Czy też nie ma ich w krzakach a są w "nie-krzakach"? A może po prostu jest ich ogólnie dużo więcej?

Bywalec
01-07-2016, 13:15
Kleszcze są i w krzakach i w trawie tam gdzie zwierz i gryzonie ! ! ! Bprelioza nasila systępowanie ! ! !

Recon
02-07-2016, 14:23
Sporo schodziłem już Bieszczady, ale takiego jak ostatnio wysypu kleszczy nie uświadczyłem. A kiedyś jakby ich nie było? Raz przed dwoma dekadami lat temu zauważyłem je na pastwisku w Balnicy (tam na gołą stopę wchodziły jeden po drugim) a drugi raz z 15 lat temu gdy musiałem spanikowanej(!) kobiecie z pleców wyciągać kleszcza po nocy. I później długo długo nic a teraz praktycznie wystarczy przejść się po trawie, krzakach, lesie i już je widzę wędrujące po koszuli, spodniach, rękach.

Zaskoczeniem dla mnie było jak w styczniu tego roku po długim spacerze, wyciągać musiałem świeżego kleszcza z psa i to po 3 dniach trzymania 10 stopniowego mrozu!!! No fakt, że to nie było w Bieszczadach. Wysyp kleszczy jest wszędzie!

zbyszek1509
02-07-2016, 20:50
Muszę przyznać, że w ostatnich 4-5 latach na brak towarzystwa kleszczy nie miałem prawa narzekać. Jednak w tym roku, przekroczyły wszelkie granice przyzwoitości i szacunku dla mojego ciała. Dzienna dawka ich towarzystwa to średnio 2 sztuki w bardziej lub mniej dostępnych miejscach. Jednego dnia "wyskubałem" 4 sztuki, a jeden z nich przypiął się do mojego sutka, czym zaskarbił sobie moją dozgonną pogardę, gdyż nie wiem czego on tam szukał :-).

Ps. Nie wiem ile jest w tym prawdy, gdyż nie miałem okazji sprawdzić, ale ostatnio usłyszałem, że jedzenie czosnku, skutecznie odstrasza kleszcze. Kleszcze jak kleszcze, ale nawet przy lekkim spoceniu, osoby nam towarzyszące zachowają bezpieczną odległość:cry:.

calanthe
03-07-2016, 19:16
Koleżanka z pokoju szpitalnego przy obrywaniu ogórków dorobiła się kleszcza.... więc wychodzi na to że są wszędzie niestety... dziadoki gupie!

krzychuprorok
03-07-2016, 22:59
Kleszczy jest pełno, nie tylko w lesie, czy w krzakach. W tym roku złapałem już kilka i nie ważne, że miałem długie spodnie czy spodenki kolarskie, zazwyczaj znajdywałem je po wewnętrznej stronie uda. Rok temu przyczepił się do mnie kleszcz w ogrodzie.

Leuthen
15-07-2016, 18:21
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/zoolog-kwestia-kleszczy-staje-sie-problemem-psychologicznym,207239,1,0.html
Tak do poczytania dla tych, którzy cierpią na kleszczową psychozę :wink:

bartolomeo
02-12-2016, 07:51
Po wojence (nie przypuszczałem, że można komuś do gardła skoczyć w temacie o kleszczach i boreliozie) wątek został gruntownie posprzątany, aż do spamu, który spowodował ostatnie dyskusje. Zdecydowana większość usuniętych postów była zgodna z regulaminem, ale wyłuskanie wyłącznie pobocznego wątku prowadzącego w efekcie do wojny i punktów karnych było co najmniej trudne. Poszedłem więc na łatwiznę :wink: i wyciąłem wszystko :twisted:

Autorów, których posty zniknęły "przy okazji", proszę o wyrozumiałość.

Krytyk Ludowy
02-12-2016, 12:54
Ps. Nie wiem ile jest w tym prawdy, gdyż nie miałem okazji sprawdzić, ale ostatnio usłyszałem, że jedzenie czosnku, skutecznie odstrasza kleszcze. Kleszcze jak kleszcze, ale nawet przy lekkim spoceniu, osoby nam towarzyszące zachowają bezpieczną odległość:cry:.

:-P Kupuję. Coś w sam raz dla takich zdziczałych socjopatów krzakowych jak ja.

Nie wiem co mnie ominęło przed użyciem lancetu pacyfikacyjnego, ale kupa leśników ma przyznane uszczerbki na zdrowiu z powodu tych kleszczy.

A jeszcze jest muchopodobny stwór o nazwie ślepak. Bardzo wredny. Jestem w stanie zaakceptować upierdliwą wesz jelenią, byle nie doświadczać ślepaka.

Nawiasem mówiąc tej jesieni wesz jelenia biła rekordy, zwłaszcza w punktach, w których "walała się" uprzednio zwierzyna. Zimno nie pomogło.

Bywalec
02-12-2016, 14:46
Coś dla zainteresowanych
http://www.borelioza.org/mailing/borelioza.html
Pozdrawiam :-)

partyzant
02-12-2016, 15:05
Zielem które odstrasza a nawet zabija owady jest wrotycz pospolity. Można powiedzieć, że jest to naturalny owadofos. W uprawach ekologicznych wywar z tego ziela służy min. do walki ze stonką ziemniaczaną i mszycami. Nie wiem jak stosować go na kleszcze, które odstrasza, picia nie polecam bo to roślina trująca(czasem pije i żyje). Dawniej w ludowej medycynie był stosowany do odrobaczania dzieci, wiem z przekazów rodzinnych.
Ziele ma bardzo intensywny zapach, którego nie znoszą nawet niektórzy ludzie. W Bieszczadach też rośnie a znajoma używa go dużo, także do szafy.
W temacie ziół nie jestem wyjątkowym znawcą ale i nie laikiem. Wrotycz zaliczam do "moich" ziół, podobnie jak żywokost lekarski, dziurawiec, mniszek, pokrzywę i wiele innych.

Bywalec
02-12-2016, 15:24
Podobno napar z ziela czystka leczy z boreliozy.

anka-szklanka
04-12-2016, 16:32
ja też należę do tych nieszczęsliwców przyciagających masowo kleszzce. Już tzreci raz ( w ciągu ok. 2laT) wylazł mi rumień. Pierwszy raz poleciałam do lekarza, robiłam badania IGG i IGM, brałam przez miesiąc antybiotyki. Drugim i tzrecim razem już nawet nie robiłam badań, bo po co jak wyniki nie są miarodajne, tylko lekarz nocny mi zapisyawał antybiotyki. Po leczeniu tez juz nie robię badań z tego samego powodu co wyżej. tym sposobem oszzcedzam pieniadze, bo nie jest to refundowane i czas. Piję od 2 lat czystek, szczeć, rdest japoński i kolcorośl. Czuję sie na tyle dobzre, że kilka razy w roku jeźdzę w Bieszzcdy lub BN by dawać się zżerac tym krwiopijcom.Ostatnio postanowiłam, że bedę sie szzcelnie opatulać, zakładac na spodnie skarpety, na łeb czapkę i cholera wie cojeszcze. Narazie się nie poddaję.

calanthe
04-12-2016, 20:22
tym sposobem oszzcedzam pieniadze, bo nie jest to refundowane i czas....

No właśnie, wychodzi na to że nie tak do końca. Chociaż sama też straciłam kupę kasy na badania i na prywatne wizyty ale lekarz do którego trafiłam w maju i do którego poszłam prywatnie bo mi zależało na czasie bo czułam się źle zgarnął mnie od razu na 10 dni do szpitala, w szpitalu dostałam skierowanie na badania na NFZ które miałam zrobić przed wizytą kontrolną która też była na NFZ.. czyli mogą być refundowane tylko chyba nie każdemu lekarzowi się chce ;/

WojtekMyśliwiec
04-01-2017, 16:16
Trochę nie bieszczadzkie klimaty, ale pozwalam sobie wkleić gdyż wielu spośród forumowiczów, w tym moich współtowarzyszy wędrówek jest mieszkańcami Miasta Stołecznego Warszawy. I miłośnikami wędrówek po Puszczy Kampinowskiej.
Warszawska Mapa Kleszczy -
http://metrowarszawa.gazeta.pl/metrowarszawa/1,141637,17819826,Warszawska_mapa_kleszczy__Sprawd z__w_jakich_dzielnicach.html

zdavko
05-04-2017, 15:12
To jakaś paranoja jest,kleszcze były od zawsze,borelioza też, jakby przyjąć, że tak młóci organizm,to mieszkańcy podleśnych miejscowości byliby kalekami w 80% wioski.
Przerabiałem to,na końcu się okazało ,ze objawy neurologiczne które miałem (oczywiscie idealnie pasujące do internetowej boreliozy made in gazeta.pl i ci szarlatani z ILADS) powodował niedobór witaminy b12.
Ze jest ich więcej,bo zwierzyny płowej jest więcej a kleszcz ponoć w swoim cyklu musi zasiedlić duże zwierze,mysz nie wystarczy, klimat nie ma nic do rzeczy,całą Syberia jest w kleszczach, a tam zimno jak cholera przecież.
Mój paten to długie spodnie, skarpety wciągnięte na nogawki, prześcieradło, do siedzenia bo lekkie i izoluje od gadziojstwa jakoś jest ok, a są taki miejscówki na pogórzu przemyskim,ze strach, 20 szt na wiosnę to można spokojnie z siebie zdjąć i to wcale nie łażąc po krzakach.

wadera
06-04-2017, 12:59
Jak żyć chciało by się zapytać?mieszkam 300 metrów od lasu codziennie chodzę z psami na spacer,a potem zbieram w domu wyłażące z nich kleszcze i ładnie palę ,siebie oglądam kilka razy dziennie,wbitego potwora miałam tylko raz ale wzięłam antybiotyk tak na wszelki wypadek.Nauczyłam się z tym żyć bo inaczej nie mogłabym wyjść z domu.

Krytyk Ludowy
07-04-2017, 09:55
:roll: Jakaś histeria czy kiz dziadzi...
Owszem, gdy chaszczuję gerade przez młodnik - "się przeciskam", tudzież inną buczynkę do cycków, to cośtam mogę przynieść na kwaterę i to poubierany w kurtkę, koszulę, długi rękaw, buty do kolan etc. Ale kruca bez paniki.

Szczerze powiedziawszy to bardziej dokucza wesz jelenia niż te tam... kleszcze. Na wesz jest półśrodek tzn jasny przyodziewek zamiast ciapkowanej zieleni czy generalnie ciemnej odzieży. Tylko kto łazi w jasnym po chaszczach i błocie.
A już nikomu nie rekomenduję, żeby go "dojechał" ten owad z kolorowymi oczkami....

Poza tym nie każdy kleszcz jest "nosicielem" ...

/ przypomniał mi się chamski dowcipas: co najlepiej kładzie ebola... /

Marcowy
07-04-2017, 11:09
Tja... Czyli albo biegamy przerażeni w kółko jak kurczaki z obciętymi głowami, bo się naczytaliśmy Wyborczej, albo "luuuz... wogóleocochodzi... kleszcze mi z ręki jedzą" ;)

To ja dla równowagi powiem, że jeden (znany mi z imienia i nazwiska) forumowicz przywiózł sobie boreliozę z okolic Komańczy, gdzie użarł go jeden (JEDEN) kleszcz. I jak człowiek wylądował na oddziale zakaźnym z gorączką i rumieniem, to niespecjalnie go obchodziło, które gazety i w jakim tonie o jego chorobie piszą. BTW: na jego oddziale leżeli niemal wyłącznie leśnicy, dla których - pewnie nie bez powodu - borelioza jest chorobą zawodową, a chorzy są co rok czy dwa wysyłani na terapię antybiotykową na koszt państwa, jak już mięśnie odmawiają im posłuszeństwa.

Ergo: bagatelizowanie problemu jest tak samo słabe jak histeryzowanie z jego powodu 8)

Bywalec
07-04-2017, 21:32
To jakaś paranoja jest,kleszcze były od zawsze,borelioza też, jakby przyjąć, że tak młóci organizm,to mieszkańcy podleśnych miejscowości byliby kalekami w 80% wioski.
Przerabiałem to,na końcu się okazało ,ze objawy neurologiczne które miałem (oczywiscie idealnie pasujące do internetowej boreliozy made in gazeta.pl i ci szarlatani z ILADS) powodował niedobór witaminy b12.
Ze jest ich więcej,bo zwierzyny płowej jest więcej a kleszcz ponoć w swoim cyklu musi zasiedlić duże zwierze,mysz nie wystarczy, klimat nie ma nic do rzeczy,całą Syberia jest w kleszczach, a tam zimno jak cholera przecież.
Mój paten to długie spodnie, skarpety wciągnięte na nogawki, prześcieradło, do siedzenia bo lekkie i izoluje od gadziojstwa jakoś jest ok, a są taki miejscówki na pogórzu przemyskim,ze strach, 20 szt na wiosnę to można spokojnie z siebie zdjąć i to wcale nie łażąc po krzakach.
A jak w krzakach wypniesz się bo Cię przypilło, to Twój patent ubraniowy przeciw kleszczom może być nieskuteczny. tak zaraziła się boreliozą znana mi osobiście osoba.
Życzę dalszego szczęścia i pozdrawiam

Krytyk Ludowy
08-04-2017, 12:05
A jak w krzakach wypniesz się bo Cię przypilło, to Twój patent ubraniowy przeciw kleszczom może być nieskuteczny. tak zaraziła się boreliozą znana mi osobiście osoba.
Życzę dalszego szczęścia i pozdrawiam

Nie dziękuję. Ale doceniam

Widocznie takie ze mnie "dziecko szczęścia". Jak przyniosłem dwa na raz to po żadnym rumienia nie było, więc jest to loteria - zarażony, albo nie. Oba dostały się pod pachy via dtrzy warstwy szmat, więc cośtam zdążyłem wykumać odnośnie pozornej ochrony długimi szmatami.
Wiem, że w okolicy jest to choroba zawodowa leśników, za długo tam jeżdzę, by tego nie wiedzieć.8) Ale z drugiej strony ja nie pracuję z drewnem i gałęziami przez 8-10-12h 5-6 dni w tygodniu. nie siedzę po łokcie w sadzonkach, nie talerzuję lasu. Nie mam nawet 10% szans podzielić losu leśnika. WMSOpinii. Kleszcza to i od własnego psa można zaliczyć.

Co do przynoszenia sobie ulgi na łonie natury.

Faktycznie: gdy się wypnę na kaku to kleszcze same wskakują - hop! Ale jest na to sposób. Nie trzeba s*ć w trawie czy zaroślach, bo wiadomo, że kleszcz czyha w wysokiej trawie, na liściach, nisko lub względnie nisko. Kleszcza się przynosi od siadania i kładzenie ekwipunku na ziemi, na sciętych pniakach, powalonych drzewach...
Równie dobrze i równie prawdopodobnie mogę zostać kaleką w drodze w Biesy, gdy mi z podporządkowanej jakiś "kowboj" wymusi z nienacycka. Znienacka znaczy... Mam nadzieję, że nie zostanę kaleką i że za tydzień szczęśliwie dojadę na miejsce by połapać kleszczy, muszek i suchych liści za kołnierz. Słowem - jak co roku - by utyrać się jak dzik w glinie, w górę i w dół oraz w poprzek potoków, na wychodniach skalnych i we wszystkim co tam przyroda daje.

delux
10-04-2017, 13:31
Mój kolega rezydujący od lat , co roku od kwietnia do pażdziernika w Bieszczadzie,pretendujący do miana zakapiora,twierdzi że jest uodporniony na kleszcze ,bo wszystkie od niego odpadają po próbie napicia się jego krwi a raczej Ukrainskiej horiłki która w nim przez te wszystkie miesiące głównie płynie.........niebezpieczny sposób ale kto wie...może Polskie kleszcze nie uodporniły się na ukrainską wódę jeszcze...:mrgreen:

Bywalec
10-04-2017, 20:54
Ci co nie powinni impregnować się od środka, mogą inaczej na przykład tak
https://www.zabierzkoniecznie.pl/Jak-wybrac-srodek-przeciwko-owadom-cinfo-pol-25.html
Pozdrawiam

creamcheese
10-04-2017, 22:15
Co roku kilka choler muszę wyciągać z siebie.
Nigdy się nie badałem, bo...np. rumienia nie było...a tak na prawdę to daleka ode mnie była myśl ze mógłbym czymś się zarazić.
Dziś zrobiłem podstawowe badania (po mniej więcej 50 szt kleszczy w ostatnim dziesięcioleciu)...wyniki będą niebawem.
Pozdrawiam

JadwigaL
27-06-2019, 00:37
Najniebezpieczniejsze są miejsca wilgotne, zacienione , lasy mieszane, granice między lasem a łąką, skraje ścieżek, miejsca obfitujące w zwierzynę. W lesie i na żyją gryzonie, na których najczęściej żerują kleszcze. My również dostarczamy kleszczom żywicieli. Są nimi nasze zwierzęta, psy i koty...
Poza omijaniem miejsc gdzie może być więcej kleszczy, to warto mieć odpowiedni sprzęt do usuwania kleszczy z funkcją zamrażania kleszcza tuż przed wyjęciem. Taki sprzęt jak [ niedozwolony link ] ma spray zamrażający i jeszcze bardzo przydatną probówkę w której można oddać kleszcza do badań, żeby wiedzieć czego możemy się obawiać.

bartolomeo
27-06-2019, 06:10
ma [...] bardzo przydatną probówkę w której można oddać kleszcza do badań, żeby wiedzieć czego możemy się obawiać.

Lekarze coraz częściej twierdzą, że badanie kleszcza nie ma sensu. Dwa przykłady poniżej.

Rzeczpospolita (https://www.rp.pl/Zdrowie-/190509899-Badanie-kleszcza-na-borelioze-niepotrzebne-i-ryzykowne.html):

Zdaniem dr hab. n. med. Ernesta Kuchara, specjalisty chorób zakaźnych, podejmowanie decyzji co do dalszego postępowania po ukąszeniu kleszcza na podstawie wyników uzyskanych za pomocą niezalecanych i niezwalidowanych metod diagnostycznych jest ryzykowne zarówno dla pacjenta, jak i dla lekarza.

Ekspert podkreśla, że badania kleszcza metodą PCR nie jest dostatecznie czułe i swoiste, co sprawia, że wyniki nie są wiarygodne.

Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Poznaniu (https://wsse-poznan.pl/menu-strony/oddzialy/oddzial-epidemiologii/kleszcze)

Badania kleszczy Laboratorium nie wykonuje, ponieważ badanie kleszcza usuniętego ze skóry pacjenta (poszukiwanie w nim DNA Borelia burgdorferii )
NIE MOŻE BYĆ UZNAWANA JAKO METODA DIAGNOSTYCZNA !
[...]

Wynik uzyskany po przeprowadzeniu tego badania nie jest podstawą do wdrożenia lub zaniechania leczenia. O rozpoczęciu leczenia decyduje lekarz.

Bieszczadylover
05-07-2019, 16:15
Słyszałam kiedyś wypowiedź jednego profesora, który stwierdził, że w górach nie ma kleszczy bo występują one tylko do określonej wysokości nad poziom morza - nie pamiętam tylko do jakiej. Jak myślicie - czy to prawda? Złapał ktoś kiedyś kleszcza wysoko w górach?

Verid
05-07-2019, 18:04
Wiesz, w naszych warunkach niespecjalnie da się dojść "wysoko w góry" nie wyruszając z doliny więc to czy kleszcze są wysoko w górach (wysoko to też pojęcie względne) czy nie, niespecjalnie ma znaczenie w temacie narażania się na nie, o ile nie podróżujesz helikopterem na jakiś skalisty szczyt i z powrotem.
Generalnie możesz przyjąć że na terenie Polski, wszędzie tam gdzie masz jakiekolwiek zielsko (łąki, chaszcze, las itp) to masz szanse trafić ten czy inny gatunek kleszcza.

Zosia1999
02-09-2019, 12:48
Jako z natury optymistycznie nastawiony do życia, najbardziej ucieszył mnie ten fragment "Jeżeli przebywa w żywicielu ponad 24 godziny, może dojść do zainfekowania. Możliwość się zwiększa, gdy przebywa powyżej 48 godzin, a gdy powyżej 72 godzin, zachodzi prawie zawsze."
Tak się jakoś ostatnio składa, że te paskudne kleszcze lgną do mnie niemiłosiernie. W czasie ostatniego pobytu w Bieszczadach przez 2 tygodnie, kilkanaście sztuk zagięło na mnie parol i postanowiło posmakować mojej krwi. Jeden to nawet był tak spragniony, że gdy go rano dopadłem, to zostawił po sobie całkiem sporą plamę krwi. Musiałem go igłą wydłubać razem z "korzeniami". Tak się mocno przyssał. Zazwyczaj, gdy któregoś przeoczę w czasie wstępnej degustacji, to następnego dnia rano, już jest bardziej widoczny i sygnalizuje swędzeniem swoją obecność, że odsysanie strzykawką zazwyczaj wystarcza. Dlatego też, informacja o znikomej szkodliwości do 24 godz. bardzo mnie ucieszyła:-). Ale to nie znaczy, że można sobie, ewentualnie przyszłościowe konsekwencje lekceważyć. Artykuł bardzo ciekawy i obszernie informuje, czym może się skończyć przeoczenie takiego krwiopijcy. Z drugiej strony, nie popadajmy w przesadę, gdyż nawet przechodząc przez ulicę, to jakiś pojazd może również utoczyć nam trochę krwi i to zdecydowanie skuteczniej.


A czy warto wykonywać badanie kleszczy wyciągniętych ze skóry w laboratorium, na przykład tutaj: tu był link Co myślicie?

Verid
02-09-2019, 13:12
A czy warto wykonywać badanie kleszczy wyciągniętych ze skóry w laboratorium, na przykład tutaj: xxxxxxxxx Co myślicie?
Myślimy ze to musi być strasznie drogie i tandetne laboratorium skoro musi się posiłkować spamerami i marketingiem szeptanym. Trzeba będzie wystawić mu stosowną w opiniach Google (o ile istnieje)

bartolomeo
02-09-2019, 15:20
Spamerce nie będę odpowiadał, pozostałych odsyłam kilka postów wyżej (http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/8645-Kleszcze-i-borelioza?p=176334&viewfull=1#post176334).

Ired1985
20-09-2019, 13:03
Wiesz, w naszych warunkach niespecjalnie da się dojść "wysoko w góry" nie wyruszając z doliny więc to czy kleszcze są wysoko w górach (wysoko to też pojęcie względne) czy nie, niespecjalnie ma znaczenie w temacie narażania się na nie, o ile nie podróżujesz helikopterem na jakiś skalisty szczyt i z powrotem.
Generalnie możesz przyjąć że na terenie Polski, wszędzie tam gdzie masz jakiekolwiek zielsko (łąki, chaszcze, las itp) to masz szanse trafić ten czy inny gatunek kleszcza.

W każdym razie warto zatrzymać owada. Jeżeli wykona się [tu był link] będzie można określić, czy sami również powinniśmy się przejmować. Generalnie istnieje jakiś środek walki z tymi szkodnikami? Nie można wyjść do lasu z dziećmi bez obawy o ich zdrowie...

Hero
20-09-2019, 13:10
I cyyyyk, kolejne negatywne opinie na FB i Googlu za spam.

Verid
21-09-2019, 12:51
W każdym razie warto zatrzymać owada.
Boże, mam nadzieję że to nie pracownik tego labu tylko jakiś troll garażowy... :roll: