PDA

Zobacz pełną wersję : Posterunek obserwacyjno-meldunkowy na Połoninie Wetlińskiej



don Enrico
24-11-2014, 20:58
NASA powinna wiedzieć o co Heniowi chodzi :twisted:
Może kiedyś się dowiem co mnie męczy, a męczy mnie przesył informacji
Powszechnie znanym jest pierwowzór tego schroniska. To był posterunek obserwacyjno-meldunkowy.
Zamontowani tam ludzie (na służbie obowiązkowej LWP) mieli za zadanie obserwować przestrzeń powietrzną i identyfikować obiekty latające.
O.K. do tej pory rozumiem.
ale jak przekazywali meldunki dalej ......?
np. meldunki o nadlatującym nieprzyjacielu ...
Mówimy o latach 1951-1956 ... jakież środki łączności mieli do żołnierze na tym posterunku do dyspozycji
.
zacząłem szukać ale tak mizernie ....

bartolomeo
24-11-2014, 21:28
ale jak przekazywali meldunki dalej ......?Może przez radio? Ta technika w latach pięćdziesiątych była już dość dobrze znana :wink:

Wojtek Pysz
24-11-2014, 22:26
Może przez radio? Ta technika w latach pięćdziesiątych była już dość dobrze znana :wink:
O tak! Polskie wojskowe stacje radiokomunikacyjne już w listopadzie 1918 r miały zasięg na prawie całą Europę.

don Enrico
25-11-2014, 10:10
Może przez radio? Ta technika w latach pięćdziesiątych była już dość dobrze znana :wink:
Jasne ! przecież znana była titawa
Ciekawe czy szło szyfrowane i dokąd szło. Zasugerowałem się łącznością kablami na hasło "powietrze"


O tak! Polskie wojskowe stacje radiokomunikacyjne już w listopadzie 1918 r miały zasięg na prawie całą Europę.
ale te stacje o których piszesz to bez prądu miały mniejszy zasięg, a w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku chyba go nie było na Wetlińskiej

skyrafal
25-11-2014, 14:33
Zorganizowanie takiej łączności to w tamtych czasach żaden problem.

Pierwsza sprawa to prąd. Najpowszechniejsze były oczywiście małe akumulatory, ale stosowano także małe prądnice na korbę.
Radio pracowało zapewne tylko kilka razy dziennie po kilka minut, więc na jednym zestawie można było pracować tydzień lub dwa.
Małe akumulatory do przenośnych radiostacji ważą raptem kilka kg.

Druga sprawa to sama radiostacja. Przenośne radiostacje plecakowe używane tuż po wojnie np. RBM-1 uzyskiwały bez problemu zasięg 20km przy mocy nadajnika 1W. Tutaj mamy sytuację gdzie radiostacja jest w idealnym miejscu czyli bardzo wysoko. Stacja w dolinie mogła dysponować dobrą, dużą radiostacją bazową i długą anteną o dużym zysku więc zasięg jeszcze rośnie.

Tutaj można sobie zobaczyć jak wygląda taka stara radiostacja http://rkd.friko.pl/rbm.html. a tutaj jak pracuje http://www.youtube.com/watch?v=-QzZTjCehug
Oczywiście dziś jest mnóstwo zakłóceń, wiele stacji nadaje naraz i uzyskanie zadowalającej łączności może wydawać się problemem. Kiedyś tak nie było, więc takie prymitywne radiostacje pracowały nieco bardziej wydajnie.

Pytanie tylko - z kim tą łączność mieli nawiązać. Z posterunkiem w Cisnej ? Wg mnie nie było żadnego problemu, żeby dotrzeć nawet w okolice dzisiejszego jeziora ponieważ po drodze nie ma żadnych przeszkód terenowych. Masz wręcz widzialność optyczną. Wystarczyłoby zamontować porządną antenę i już masz łączność.
Tym bardziej, że przecież na połoninie też można było bez problemu zamontować antenę o dużym zysku i wówczas moc nadajnika nie ma na tej odległości aż tak wielkiego znaczenia.

Na pasma, które obsługuje radio RMB-1 zadowalające wyniki uzyskuje się na zwykłej antenie typu LW (long wire) o długości rzędu 80m. Jest to zwykły kawałek długiego cienkiego przewodu miedzianego rozciągnięty pomiędzy dwoma słupkami i takie anteny były już dawno znane i wówczas szeroko stosowane. Używa się ich nota bene po dzień dzisiejszy.

don Enrico
25-11-2014, 17:36
zacytuję :

w większości przypadków meldunek z posterunku przesyłano polowymi liniami telefonicznymi na pocztę, do stacji kolejowej, lub placówki resortu
Z tamtąd na hasło "powietrze" w systemach telefonicznej łączności docierał na stanowisko dowodzenia (...) Głównego Posterunku Obserwacyjno-Meldunkowego w Pyrach pod Warszawą utworzonego 27 lutego 1950r *
Mamy więc sformułowanie "w większości przypadków" - widocznie posterunek na Wetlińskiej musiał należeć do mniejszości

* 60 lat wojsk radiotechnicznych . Zarys historii

don Enrico
25-11-2014, 17:41
(..)

Pytanie tylko - z kim tą łączność mieli nawiązać. Z posterunkiem w Cisnej ? Wg mnie nie było żadnego problemu, (...).
a według mnie to z Cisną akurat mógłby być problem.

joorg
25-11-2014, 20:04
...
ale jak przekazywali meldunki dalej ......?
np. meldunki o nadlatującym nieprzyjacielu ...
Mówimy o latach 1951-1956 ... jakież środki łączności mieli do żołnierze na tym posterunku ....
Rozpalali ognisko na górze ...a nawet dwa ogniska,
jak było więcej obiektów nadlatujących . ;)

skyrafal
25-11-2014, 20:26
To zależy gdzie byłaby radiostacja. Jeśli w samej Cisnej to akurat faktycznie mógłby wystąpić problem, bo po drodze są wysokie górki. Ale jeżeli zabrałby się za temat sprytny radiowiec to niekoniecznie.
Wystarczy, że radiostacja zostanie przeniesiona np. na górę Horb, która jest o rzut beretem w kierunku północo-zachodnim.

Mówiąc o Cisnej miałem na myśli Cisna+najbliższe okolice, a nie stricte rynek

Poza tym na połoninie jest na tyle stały silny wiatr więc organizując niewielki wiatraczek radiostacja mogłaby pracować z mocą nie 1W, ale np. 10W czy nawet 20W i wówczas sprawa wygląda zupełnie inaczej. Po drugie bardzo ważny jest też dobór pasma.

komisaRz von Ryba
25-11-2014, 22:31
Może kiedyś się dowiem co mnie męczy, a męczy mnie przesył informacji
Powszechnie znanym jest pierwowzór tego schroniska. To był posterunek obserwacyjno-meldunkowy.
Zamontowani tam ludzie (na służbie obowiązkowej LWP) mieli za zadanie obserwować przestrzeń powietrzną i identyfikować obiekty latające.
O.K. do tej pory rozumiem.....

ło a ja nie bardzo rozumiem (na technice się jeszcze słabiej rozumiem wiec nie bardzo próbuję), jakież to obiekty i skąd nadlatujące mieli obserwować obserwatorzy?


...Mówimy o latach 1951-1956 ...
od wschodu, przecież tam wielki brat i przyjaciel był największy i tak żeby go obserwować ...
od południa, niby niewiele lat wcześniej nadleciał z tamtej strony nieprzyjaciel, ale teraz on już też przyjaciel

no to o czy mieli meldować?

Wojtek Pysz
25-11-2014, 22:53
ło a ja nie bardzo rozumiem (na technice się jeszcze słabiej rozumiem wiec nie bardzo próbuję)
Baczność, Ryba!
Zagadnienia związane z obronnością nie służą do rozumienia, niezależnie od tego, na czym kto się zna. Czujność nakazuje, by wroga spodziewać się także stamtąd, skąd niemożliwe jest jego nadejście. Tak więc, nie filozofujcie Ryba, tylko wroga wypatrujcie. A jak wypatrzycie, meldujcie;-)
Spocznij. Odmaszerować.
por. W. Pysz

skyrafal
26-11-2014, 01:16
Wg mnie na pewno nie był to żaden posterunek obserwacyjny dla lotnictwa ponieważ w tamtym czasie Rosjanie mieli już radary. Byle jakie, ale na pewno lepiej spełniały zadanie niż bacówka na połoninie.
Gdyby była mowa o I WŚ to jeszcze, ale takie punkty obserwacyjne po II WŚ po prostu nie miały już racji bytu, szczególnie, że do służby weszły już pierwsze odrzutowce.
Kolejne zagadnienie to sama lokalizacja - otoczenie sojuszników z każdej strony na setki km na południe i wschód, na północy i zachodzie najjaśniejsza Rzeczpospolita pod batem Stalina.

Może ktoś próbował zrobić to samo co kombinowano na Popie Iwanie ?? Przeznaczenie kontrowersyjne i to co tam było (lub miało być) do dziś pozostaje de facto tajemnicą. Lokalizacja też jest podobna - na szczycie góry na totalnym odludziu.

Dlugi
26-11-2014, 07:36
Wg mnie na pewno nie był to żaden posterunek obserwacyjny dla lotnictwa ponieważ w tamtym czasie Rosjanie mieli już radary. Byle jakie, ale na pewno lepiej spełniały zadanie niż bacówka na połoninie.
To był posterunek OPL, budowano je własnie w takich miejscach - wysoko, w pasie ok. 10km od granicy i w mniej więcwej takiej odległości między postetunkami. W wielu miejscach przypuszczam, że była łączność liniami telefonicznymi (gdzieniegdzie na starych mapach można zobaczyć takowe zaznaczone) ale również była przesyłana droga radiową (przy niektórych posterunkach widoczne fundamenty pod maszt, choć równie dobrze mogła być to wieża obserwacyjna). Czasami natykam się na haki pod izolatory wkręcone w drzewa - linia tel-kom?
Więcej o takich posterunkach dyskutowaliśmy na forum BN - http://beskid-niski.pl/forum/viewtopic.php?f=16&t=3946, jest tam parę zdjęć pokazujących, że posterunki owe były budowane "od jednej sztancy", choć wnętrza Chatki nie znam - mimo wielkrotnego odwiedzenia PW jakoś w środku Chatki nie byłem - schroniska mnie nie kręcą.
Jeśli komuś nie chce się czytać wspomnianego przez don Enrica opracowania "60 lat Wojsk Radiotechnicznych" to rysunek (bardzo ogólny i mylący nazwami miejscowości w stosunku do rzeczywistego położenia posterunków) znajduje się choćby tu: http://opencaching.pl/viewcache.php?cacheid=16819
Jakby ktoś natrafił na ruiny w okolicach Komańczy to byłbym wdzięczny za info, choć nadzieja mała, bo nie zawsze posterunki były tak urządzone.

Czasami jednak warto wiedzieć na ruiny czego natykamy się w górach...

skyrafal
26-11-2014, 17:30
To, że dziś jesteśmy skansenem technologicznym z miniaturową muzealną armią to raczej każdy wie.
Ale nie zdawałem sobie sprawy, że podczas groźby wybuchu III WŚ i podczas "docierania się" porządku jałtańskiego nasza armia korzystała z sieci bacówek podczas kiedy cały świat korzystał już dawno z radarów.
Szkoda to dalej komentować bo byłby to już tylko ogon przekleństw i wyzwisk.

don Enrico
26-11-2014, 19:19
Kolego Rafale , napisałeś

Wg mnie na pewno nie był to żaden posterunek obserwacyjny dla lotnictwa ponieważ w tamtym czasie Rosjanie mieli już radary
Twe logiczne myślenie poległo tu w gruzach. Tak, to prawda, że zaprzyjaźniona Armia Czerwona korzystała już wówczas z radarów, ale to nie oznacza, że chetnie się tym sprzętem dzieliła.
Nie nerwuj się tworząc ogon przekleństw i wyzwisk. Takie były ówczesne realia.
O te realia w wydaniu technicznym zapytałem w tym wątku.
Żart Joorga o rozpalaniu ognisk wcale nie jest kosmicznie odległym. Tak też mogło być, ale po naprowadzeniu sam sobie odpowiedziałem , najbardziej prawdopodobna to
Titawa, czyli ti-ti-ta-ta , to system przekazywania wiadomości za pomocą alfabetu morse'a (o jej ! czy współcześni wiedzą co to takiego ?)
Radiostacje głosowe w tamtych latach miały bardzo mały zasięg (taka R-105 do 5 km w otwartej przestrzeni) i zżerały mnóstwo energii.
Jeśli ktoś oglądał Czterech Pancernych to musiał zauważyć jak to wyglądało (ja brzoza, ja brzoza, odbiór) tam na wyposażeniu były bodajże R-126 o podobnym zasięgu
ale z silnika i alkumulatorów czerpały energię, nie to co na Wetlińskiej

p.s. a co na to Komisarz Ryba ? jakoś nie przypominam sobie jego dystynkcji.

bartolomeo
26-11-2014, 19:26
Titawa, czyli ti-ti-ta-ta , to system przekazywania wiadomości za pomocą alfabetu morse'aCzy żołnierza z poboru dało się tego wyuczyć na tyle skutecznie, aby był w stanie nadać meldunek bez wcześniejszego, długotrwałego tłumaczenia słów na kreski i kropki? Jak byłem w wieku sporo przedpoborowym to próbowałem się tego wyuczyć ale po dwóch godzinach cierpliwość mi się skończyła :wink:

Wojtek Pysz
26-11-2014, 19:50
Czy żołnierza z poboru dało się tego wyuczyć na tyle skutecznie, aby był w stanie nadać meldunek ...
Znajomość alfabetu Morse'a była powszechna wśród krótkofalowców. Krótkofalowiec, to taki człowiek, który (w uproszczeniu) miał pozwolenie na posługiwanie się radiostacją amatorską. Aby uzyskać takie uprawnienia, trzeba było m.in. biegle nadawać i odbierać wiadomości alfabetem Morse'a. Przy poborze do wojska uwzględniano takie umiejętności a poborowy chętnie się nimi chwalił, chcąc trafić do związanej ze swoim hobby służby.


Jak byłem w wieku sporo przedpoborowym to próbowałem się tego wyuczyć ale po dwóch godzinach cierpliwość mi się skończyła :wink:
Cóż, nie każdego Pan Bóg obdarzył wszystkimi talentami;) A nieco poważniej - tu potrzebna jest cierpliwość mierzona w miesiącach, czasem latach.

komisaRz von Ryba
26-11-2014, 23:48
Baczność, Ryba!
Zagadnienia związane z obronnością nie służą do rozumienia, niezależnie od tego, na czym kto się zna. Czujność nakazuje, by wroga spodziewać się także stamtąd, skąd niemożliwe jest jego nadejście. Tak więc, nie filozofujcie Ryba, tylko wroga wypatrujcie. A jak wypatrzycie, meldujcie;-)
Spocznij. Odmaszerować.
por. W. Pysz
TAaaa JEeeeest!
kapral zapewne zrozumiał wszystko
a poborowy jak to poborowy .... nie kuma :)

michalN
27-11-2014, 08:33
Mój brat był poborowy na titawach. Jak trza było to się nauczył.

skyrafal
27-11-2014, 16:02
Nadawanie morsem nigdy się nie sprawdzi w przypadku placówki OPL ponieważ samoloty przemieszczają się szybko, a prędkość nadawania/odbioru jest niewielka.

Po drugie - punkty obserwacyjne są ustawione pod słońce więc ich użyteczność jest dosłownie żadna nie wspominając o fakcie, że łatwo "zerknąć" przez lornetkę na słońce i w tym momencie żołnierz zostaje oślepiony na kilkadziesiąt minut.
Głupota goni brak podstawowej wiedzy, a kardynalne błędy wtórują wręcz debilnym pomysłom.

Marnowano pieniądze naszych dziadków, marnowano ojców, marnuje się i nasze na różnego rodzaju pomysły typu powołanie Polskiej Agencji Kosmicznej czy powołanie Straży Granicznej jako oddzielnej służby i tak można byłoby wymieniać, wymieniać i wymieniać.

długi
28-11-2014, 07:32
czy są jakieś "punkty" za malkontenctwo?, jakaś "powsimorda" "Maruda Roku"?
Naprawdę SkyRafale uważasz, że jest tak źle?
Przepraszam, Heniu z offtop

Dlugi
28-11-2014, 09:38
skyrafal - wyglądasz mi na dziecko technologii :-(
Czy posterunki OPL miały za zadanie zestrzeliwać samoloty czy jednym z ich zadań również było przekazanie meldunku i ilości/kierunku wlatujących samolotów? Po co rozwijano służby nasłuchowe jeszcze przed WW? Para dyżurna to wynalazek teraźniejszych czasów czy po IIWŚ też takową mieli? Jak mieli ustawić posterunki aby nigdy nie być ustawionym pod światło?
Wiedziałeś może o takich wynalazkach jak w linku poniżej?
http://il2forum.pl/index.php?topic=11490.0
Czy myślisz, że te posterunki były budowane do obserwacji dziennej?
Najprościej zjechać wszystkich równo do spodu za brak myślenia a wskazuje to raczej odwrotnie...

skyrafal
28-11-2014, 17:37
Nie Długi. Trzeba po prostu umieć wreszcie zrozumieć, że jak się chce bronić kraju to nie za pomocą ułudy, guseł i przesądów tylko faktów. A fakty są takie, że Polakom się ciągle coś wydaje, długo by wymieniać.
W 1939r wydawało się Polakom, że mają sojusz, w 1944 że ZSRR przyjdzie na pomoc walczącej Warszawie i wyzwoli Polskę, a po wojnie, że sieć bacówek będzie znakomicie funkcjonującą częścią OPL.

Problem polega na tym, że jeśli jesteś świadomy faktu, że trzeba kupić radar, a trwonisz środki na budowę bacówki to zamiast przybliżać ten fakt tylko go oddalasz.
Dokładnie tak samo jak człowiek, który nie ma na sprawny samochód tylko kupuje grata to remontu tak jakby części zamienne były za darmo.
Albo coś się robi porządnie, albo w ogóle, a nie rzeźbi w gównie i udaje, że jest.

Rosjanie akceptując planu budowy tych bacówek po prostu z nas zakpili. Weź sobie wreszcie to uświadom. Tym bardziej, że ZSRR potrzebowało państwa służalczego i słabego.

Dlugi
01-12-2014, 07:35
Nie mogę się zgodzić z Twoim rozumowaniem, bo wygląda mi na to, że powinniśmy za wszelką cenę kupić najnowocześniejszy sprzęt tylko po to by go mieć bo na eksploatację nie będzie nas stać. A może obniżyć na parę lat możliwości obronne, bo składamy na hiper-sprzęt?
Nie sądzę by koszty postawienia paru posterunków OPL (przypominam, że robiło to wojsko, które w sumie jest tanią siłą roboczą, poborowych i tak się żywi, kwestia tylko ich wykorzystania, aby nie mieli głupich pomysłów w koszarach) i późniejszej obsługi przekraczały koszty zakupu radarów.
Jak to mówią - nie sztuką jest wygrać wojnę najlepszym wojskiem, sztuką jest wygrać wojnę tym co się ma.
Ale to już mocny OT, więcej nie będę ciągnął tego tematu, pozostańmy przy swoich zdaniach zanim nożyce tu wkroczą ;)

komisaRz von Ryba
07-12-2014, 22:37
tak podumałem, rok 51, opuszczona okolica, strefa 51, zapewne obserwowali NOL może nawet był kontakt ....