PDA

Zobacz pełną wersję : Introdukcja Rosomaka



Przyrodnik
06-03-2015, 20:13
Witam
Pragnę wykorzystać zgromadzone fundusze by zrealizować marzenie swojego życia i rozpocząć introdukcję Rosomaka na obszarze Karpat
Pragnę sprowadzić (kupić) 3 pary Rosomaków i wypuścić je na terenie Bieszczad,Gór Słonnych i Beskidu Niskiego
Czy są osoby chętne wsiąść udział w tym przedsięwzięciu ?

diabel-1410
06-03-2015, 20:37
No cóż pomysł interesujący.Myślę jednak że najpierw powinieneś skontaktować się z P.Wojtkiem Śmietaną z BdPN lub z kimś z nadleśnictw Bieszczadzkich np z obecnym tu czasem na forum Marcinem Sceliną z nadleśnictwa Baligród na temat szans zasiedlenia tego gatunku w Bieszczadach.

bartolomeo
06-03-2015, 20:44
A nie jest to przypadkiem gatunek obcy na tym terenie? Tak jak np. słoń albo humbak :wink:

Radek.B
06-03-2015, 21:05
no ale przecież są przypadki udokumentowane spotkań Rosomaka w Puszczy Augustowskiej...te zwierzeta nie raz przechodzą od sasiadów ,zresztą kiedyś żyły w Polsce,dla mnie nie jest to obcy gatunek

Lisk
06-03-2015, 21:08
W Polsce do obejrzenia jedynie w opolskim zoo i chyba tak pozostanie ale projekt nie codzienny

bartolomeo
06-03-2015, 21:12
Radek.B: są też udokumentowane przypadki spotkania w Polsce pumy, krokodyla i pytona.

Radek.B
06-03-2015, 21:21
no tak ale tamte uciekły z nielegalnego przemytu lub hodowli, a Rosomak występuje u naszych sąsiadów więc w drodze naturalnej migracji przywędrował lub tylko poszerzał swoje terytorium,nie mylmy tych dwóch pojęć

bartolomeo
06-03-2015, 21:44
U których to bieszczadzkich sąsiadów występuje rosomak? W Szwecji? Pamiętaj, że gatunek rodzimy dla Puszczy Augustowskiej (bardzo odważne założenie, ale niech będzie - Puszcza Augustowska to dla mnie terra incognita) może być gatunkiem obcym dla Bieszczadów.

Lisk
06-03-2015, 21:57
cytat z wiki ;Introdukcja ma zwykle negatywny wpływ na środowisko. W jej wyniku zostają przełamane przez człowieka naturalne bariery izolujące gatunki. W nowym środowisku introdukowany gatunek nie ma wrogów naturalnych, co może prowadzić do nadmiernego wzrostu jego liczebności, zakłócenia równowagi w biocenozie (http://pl.wikipedia.org/wiki/Biocenoza), a przez to zagrozić gatunkom rodzimym (http://pl.wikipedia.org/wiki/Gatunek_autochtoniczny). Wprowadzenie gatunków obcych często prowadzi do wyginięcia gatunków rodzimych.

Szkutawy
07-03-2015, 00:19
uuuu... co za wątek... może kilka wieków do tyłu ktoś i na rubieżach naszego kraju widział rosomaka, ale kraj to był bardziej rozległy...gatunek ten potrzebuje bardzo dużej przestrzeni dzikiej, a u nas obecnie jej nie ma ... najbliższym lądowym terytorium gdzie on występuje jest Finlandia i Rosja... ale ta północna.... był kiedyś pewien wojskowy co pumę właśnie chciał w Bieszczady przesiedlić i na całe szczęście nic z tego nie wyszło... rosomaki... to z całym szacunkiem tylko w wojsku:mrgreen:... chociaż jak ktoś się uprze to świat można zawojować... na zachodnich rubieżach są pojedyncze szopy pracze...te co po śmietnikach grzebią, a wytrawni amerykańscy traperzy czapki z nich mają.... ale są .... u nas są.....a one z daleka niby... ale do nas z byłego NRDowa przyszły.... bo tam wszystko hodują i introdukują....mało tego owczarek kaukaski pochodzi jak nazwa wskazuje z okolic Kaukazu... niby... bo te najbardziej poszukiwane i agresywne to Stasi hodowało w NRD....to nie wyzłośliwianie, ale fakty.... nie te superfakty....

Pierogowy
07-03-2015, 00:46
Witam
Pragnę wykorzystać zgromadzone fundusze by zrealizować marzenie swojego życia i rozpocząć introdukcję Rosomaka na obszarze Karpat
Pragnę sprowadzić (kupić) 3 pary Rosomaków i wypuścić je na terenie Bieszczad,Gór Słonnych i Beskidu Niskiego
Czy są osoby chętne wsiąść udział w tym przedsięwzięciu ?

hallo,
Jakby to powiedzieć ...
Znam na Śląsku Rosomakową parkę, lekko po czterdziestce plus 3 latorośli.
Z samcem uczęszczałem do szkółki podstawowej,przy okazji zapytam ...może będzie chciał rodzinę przenieść (czyt: wypuścić) pod wskazany adres .
Wabi się Romek,a żona (o ile pamiętam) z domu Rosół.

Śląsk -(niektórzy tak mówią) staje się ekologiczną enklawą (ostatnio przed samochodem przeleciało mi stado ślepowronów).
:0

Marcowy
07-03-2015, 11:22
Drogi Przyrodniku, a czy nie powinieneś najpierw zasięgnąć opinii specjalistów? Bo, jak rozumiem, jesteś człowiekiem o szlachetnym sercu i dobrych intencjach, ale nie zoologiem ani innym "jakimś głupkiem w białym kitlu"*. Idea piękna, ale od czasów, gdy rosomaki biegały po połoninach, tutejsza biocenoza nieco się zmieniła i próba przywrócenia jej do stanu sprzed wieków jest próbą zawracania Wisły. Pomijając fakt, że - jak pisali poprzednicy - może to przynieść więcej szkód niż pożytku.

*copyright: kabaret Potem, nie mogłem się powstrzymać...

komisaRz von Ryba
07-03-2015, 22:01
Witam
Pragnę wykorzystać zgromadzone fundusze by zrealizować marzenie swojego życia i rozpocząć introdukcję Rosomaka na obszarze Karpat
Pragnę sprowadzić (kupić) 3 pary Rosomaków i wypuścić je na terenie Bieszczad,Gór Słonnych i Beskidu Niskiego
Czy są osoby chętne wsiąść udział w tym przedsięwzięciu ?

yyyy a kogo to ma uszczęśliwić?
-rosomaki wyrwane z swego naturalnego środowiska i przywiezione w obce miejsce?
-bieszczadzka przyroda będzie szczęśliwsza?
-lokalni mieszkańcy?

kogo ma uszczęśliwić taki pomysł?
chyba że skorzystasz z porady Pierogowego, bo to ma sens tylko czy środków starczy?

asia999
08-03-2015, 00:22
Wprowadzenie gatunków obcych często prowadzi do wyginięcia gatunków rodzimych.
Nooo właśnie...a jeśli rodzina Rosomaków ze Śląska zagrozi rodzimym Zakapiorom? ;)

Na forum przyrodniczym znalazłam wątek o rosomaku, w którym wyczytałam, że jedynym naturalnym wrogiem rosomaka jest wilk więc raczej choćby z tego względu w Bieszczadach nie ma szans :wink:
http://forum.przyroda.org/topics3/rosomak-vt6405.htm

ale śliczny to ten rosomak jest (pod warunkiem, że ma schowane zębiska) ;)

Slav
15-03-2015, 23:39
Nooo właśnie...a jeśli rodzina Rosomaków ze Śląska zagrozi rodzimym Zakapiorom? ;)

Na forum przyrodniczym znalazłam wątek o rosomaku, w którym wyczytałam, że jedynym naturalnym wrogiem rosomaka jest wilk więc raczej choćby z tego względu w Bieszczadach nie ma szans :wink:
http://forum.przyroda.org/topics3/rosomak-vt6405.htm

ale śliczny to ten rosomak jest (pod warunkiem, że ma schowane zębiska) ;)


"To zwierzę charakteryzuje się dużą siłą, odwagą, zręcznością i nieustępliwością – notowano wiele przypadków konfrontacji rosomaka walczącego o mięsny łup ze znacznie większymi i silniejszymi drapieżnikami, jak baribal (http://pl.wikipedia.org/wiki/Baribal), puma (http://pl.wikipedia.org/wiki/Puma), a nawet wataha wilków (http://pl.wikipedia.org/wiki/Wilk). Młode, niedoświadczone rosomaki czasami giną w trakcie takich walk, ale dorosłe osobniki zwykle wychodzą z nich zwycięsko."

http://pl.wikipedia.org/wiki/Rosomak

http://dinoanimals.pl/zwierzeta/rosomak-wolverine/

W jednej z książek Koperskiego, opisującego zagrożenia na Syberii ze strony zwierząt padło na niedźwiedzia i rosomaka.

Anchor
02-01-2022, 22:31
A nie jest to przypadkiem gatunek obcy na tym terenie? Tak jak np. słoń albo humbak file:///C:/Users/artur/AppData/Local/Temp/msohtmlclip1/01/clip_image001.gif

Drogi Przyrodniku, a czy nie powinieneś najpierw zasięgnąć opinii specjalistów? Bo, jak rozumiem, jesteś człowiekiem o szlachetnym sercu i dobrych intencjach, ale nie zoologiem ani innym "jakimś głupkiem w białym kitlu"*. Idea piękna, ale od czasów, gdy rosomaki biegały po połoninach, tutejsza biocenoza nieco się zmieniła i próba przywrócenia jej do stanu sprzed wieków jest próbą zawracania Wisły. Pomijając fakt, że - jak pisali poprzednicy - może to przynieść więcej szkód niż pożytku.

Wiadomo, że rosomak po zakończeniu epoki lodowcowej żył na obrzeżu Karpat, a więc w warunkach mniej korzystnych dla tego północnego zwierzęcia, niż same Karpaty. Jego kości z tego okresu znaleziono w jednej z jaskiń w Dolinie Wiercicy na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej (był artykuł naukowy o tym w internecie; niestety, nie udało mi się go znaleźć). Przypomnę zresztą, że zwierzęta tajgowe to także łoś, który obecnie osiedlił się już nawet na Słowacji, oraz kuraki leśne. N.b. liczebność łosi ostatnio wzrosła mocno właśnie w rejonie Bieszczadów, ale wciąż nie ma go np. na tak idealnie "łosiowym" terenie, jak Bory Orawsko-Nowotarskie - CO NIE ZNACZY, ŻE BYĆ GO TAM NIE POWINNO. W tej chwili mamy już sporą populację lęgowych łabędzi krzykliwych, które są wręcz TUNDROWE i to największa ich ilość jest na Stawach Milickich na Dolnym Śląsku, który jest jedną z najcieplejszych części kraju. A wśród koników polskich, bezpośrednich potomków tarpanów, zdarzają się okazy bardziej kolorowe, o umaszczeniu charakterystycznym dla koni arktycznych epoki lodowcowej. Ten to wygląda jakby zeskoczył ze ściany jaskini, jakiejś Lascaux albo Altamiry; nawet ma prawie stojącą grzywę: https://www.canstockphoto.pl/dropiaty-ko%C5%84-0666984.html.

Nie ma większego błędu, jak ocenianie PIERWOTNEJ fauny Karpat na podstawie tego, co DZIŚ z niej zostało. Wyższe piętra Karpat to jest ENKLAWA PRZYRODY EPOKI LODOWCOWEJ. Bardziej nawilżone szczątki środkowoeuropejskiej strefy arktycznej i subarktycznej terenów wyżynnych z epoki lodowcowej. Wraz z końcem epoki lodowcowej zwierzęta i rośliny zimnolubne uciekały nie tylko na północ, ale i w góry. Tylko Karpaty są zubożone faunistycznie. (Co prawda, Arktyka też, bo np. świstak wskutek tępicielskiej działalności człowieka nie był w stanie wycofać się za lodowcem do Laponii, jak to robili jego krewni z Syberii czy Ameryki Północnej, którzy żyją zarówno na halach górskich, jak i w tundrze. No, i wół piżmowy jednak w tundrze prawie wszędzie wyginął.) Karpaty to enklawa duża, ale jednak tylko enklawa, zwłaszcza, że właściwych terenów arktycznych (alpejskich, czyli łąk wysokogórskich i skalistych turni) jest tu niewiele. A typowa fauna dla takich miejsc, jako występująca wyspowo, wyjątkowo łatwo ulegała wytępieniu. Dziś zostało z niej praktycznie tylko to, co albo żyło również na sąsiednich nizinach (niektóre gatunki tajgowe), albo co się nie bardzo dało zjeść ani się w to ubrać, np. puszczyk uralski.
Czy pardwa mszarna i górska to są gatunki obce w Karpatach? Owszem. Tylko że w holocenie (współczesnej epoce geologicznej, po zakończeniu epoki lodowcowej) obie żyły w Karpatach - ich szczątki znaleziono w jaskiniach w przełomie Białki na pograniczu Podhala i Spisza: https://www.pieninypn.pl/files/fck/File/Pieniny_Przyroda_i_Czlowiek_t_4/03_s25-31_TOMEK_B5.pdf?fbclid=IwAR0AiEbzVN3AMALchrROCyqlU RMYB9qv18r133nQDZrmmwYG9ycCtNyG-NY , s. 27. Ostatnie odnotowane spotkanie z pardwą w Tatrach miało miejsce w 1844 r. (wg opisu: "2 białe ptaki, podobne do cietrzewia") - informacja z książki o ptakach Tatr, nie pamiętam już której. Koziorożec dziś nie występuje w Karpatach, ale wiadomo z wykopalisk, że w epoce lodowcowej zamieszkiwał nawet Jurę Krakowsko-Częstochowską (poszukajcie w internecie; źródeł jest tam sporo), a źródła pisane wskazują, że jakieś jego resztki żyły jeszcze w XVII w. w Tatrach.
Dziś świstaka kojarzymy z Tatrami; żyje on też - o czym mało kto wie - w w Tatrach Niżnich. Ale jeszcze w k/. XIX w. zamieszkiwał także połoniny Karpat Ukraińskich i Rumuńskich (W. Gąsienica-Byrcyn "Świstak tatrzański" 2012, s. 30; zapewne chodzi o odrębny podgatunek wschodniokarpacki). Kozica historycznie żyła w całych Karpatach, a także w Sudetach i na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. USTAWY, CHRONIĄCE ZAGROŻONE OSTATNIE GATUNKI ZWIERZĄT GÓRSKICH W GALICJI, WPROWADZONO NAPRAWDĘ "ZA PIĘĆ DWUNASTA"!
Do XIX w. w Tatrach gnieździł się wieszczek, coś w rodzaju wysokogórskiej kawki, który dziś tylko zalatuje. Prawdopodobnie kiedyś tak samo w Karpatach Polskich występował pełen "garnitur" europejskich sępów, dziś jedynie zalatujących (choć coraz częściej). Wcale niekoniecznie wymagają one miejsc ciepłych - żyją np. na Tybecie. Ważne jest raczej, żeby klimat nie przesadzał z deszczem.
Słyszałem nawet pogłoski, że w Karpatach przeżyły epokę lodowcową... renifery. Niestety, nie mam żadnych bezpośrednich dowodów na to. Faktem jest jednak, że łąki wysokogórskie to wymarzone pastwiska dla nich, a są - poza terenami skalistymi, gdzie żyją kozice i gdzie niegdyś żyły koziorożce - pozbawione dużych roślinożerców. Przyroda nie "toleruje" takich absurdalnie nielogicznych luk ekologicznych, żeby zostawić tyle jedzenia bez amatorów na nie.
Domyślać się zresztą można, że obok reniferów, mieszkańcami hal i połonin były szczątkowe populacje potomków dzikich koni arktycznych. Sądzić to można po tym, że Huculi wypuszczają swoje konie na połoniny, gdzie żyją praktycznie dziko, radząc sobie z wilkami i klimatem, którego nie wytrzymuje jeleń, sarna ani żubr i w zasadzie nie schodzą same poniżej regla górnego (czyli poniżej strefy zimnolubnej). Pierwotne dzikie konie z połonin zostały wyłapane i obłaskawione i dziś ich potomkami są koniki góralskie, które im dalej na zachód, tym bardziej pomieszane są z końmi "pańskimi", głównie z koniem małopolskim. Dlatego najbliższymi potomkami dawnych koni wysokogórskich są hucuły. To są na razie domysły, niepoparte materiałem kostnym, ale tutaj trzeba dodać, że kwestia dzikich koni jest bardzo słabo przebadana naukowo.
Nie znam co prawda z Polski żadnych kości sobola, nawet z epoki lodowcowej (zapewne mylone są z kunami leśnymi), ale zastanawia fakt częstego występowania nazwiska Sobol lub Soból oraz nazw miejscowości, pochodzących od nazwy tego zwierzęcia. Jeszcze bardziej dziwnym zbiegiem okoliczności jest to, że te nazwy i nazwiska występują właśnie na terenach przyrodniczo zbliżonych do tajgi lub w ich sąsiedztwie, tj. w rejonie gór oraz tam, gdzie występują rozległe lasy iglaste, rosnące zgodnie z siedliskiem. Oczywiście, nazwy symboliczne, a więc również imiona i nazwiska, nie powstawały wyłącznie wskutek występowania bądź nie na danym terenie jakiegoś np. zwierzęcia. Jednak czy w ogóle jest możliwe, żeby zwierzę obce w Polsce było tak często upamiętniane w nazwach miejscowych i nazwiskach? Tutaj macie porównanie (oczywiście, nie bierzemy pod uwagę Ziem Odzyskanych, ze względu na przesiedlenia):
1) Nazwisko Soból: http://nlp.actaforte.pl:8080/Nomina/Ndistr?nazwisko=sob%C3%B3l
2) Nazwisko Sobol (starsza, ogólnosłowiańska wersja, „do zaakceptowania” także dla Rusinów): http://nlp.actaforte.pl:8080/Nomina/Ndistr?nazwisko=Sobol
3) Dla porównania liczebność osób o nazwisku Słoń, oznaczającym zwierzę niewystępujące w Polsce: http://nlp.actaforte.pl:8080/Nomina/Ndistr?nazwisko=S%C5%82o%C5%84. Np. Lwów jest więcej, ale to akurat kiepskie porównanie, gdyż Lew to jest także wschodniosłowiańska forma imienia Leon.
4) Również dla porównania nazwisko Kuna: http://nlp.actaforte.pl:8080/Nomina/Ndistr?nazwisko=kuna
Gdyby nałożyć na siebie mapy nazwisk Sobol i Soból, to by wyszła podobna mniej więcej liczebność, jak nazwiska Kuna, tylko z dziwną koncentracją w rejonie Karpat, Gór Świętokrzyskich, Mazowsza i Polesia Lubelskiego. Tak się składa, że tam występują biotopy zbliżone do tajgowych. Zwraca, co prawda, też uwagę słaba reprezentacja takich nazwisk na wschodzie. Jednak wersja „Soból” nie występowała tam ze względu na wpływ języków ruskich, a ponadto mówimy o terenach wyludnionych wskutek licznych najazdów mongolskich, litewskich i krzyżackich w XIII-XIV.

Rosomak ma to do siebie, że jak widzi, że ludzie nadmiernym polowaniem niszczą mu łowisko, to zaczyna być bardzo wredny. A to jest bardzo inteligentny stwór, porównywalny z małpami i to raczej nie tymi najgłupszymi. Po prostu, zaczyna "wygryzać" człowieka z łowiska. Niszczy mu pułapki, sprzęt myśliwski, demoluje szałasy itd. Przed szerszą kolonizacją Karpat przez ludzi służyły one głównie jako tereny łowieckie. Oczywiście, nie brakowało okazji do konfliktów między człowiekiem a rosomakiem, w wyniku czego rosomak został wytępiony. Później zaś ludzie po prostu nie pozwalali mu powrócić, choć docierał w sąsiedztwo Karpat, o czym niżej.
Takie samo zjawisko występowało z pewnością na północnym wschodzie kraju, z którego rosomak jest lepiej udokumentowany. Tylko że tam było bliżej do głównych ostoi rosomaka i populacja się odradzała drogą imigracji.
W Ameryce Północnej góry mają układ południkowy i sięgają daleko na północ, więc lasy górskie są wprost kontynuacją tajgi, a łąki wysokogórskie – tundry, zaś ludzi nigdy nie było dużo, zwłaszcza na większych wysokościach. Dlatego rosomak przedłuża swój zasięg na południe w Kordylierach nawet i dziś aż pod granicę meksykańską: https://pl.wikipedia.org/wiki/Rosomak_tundrowy#/media/Plik:Gulo_gulo_levila.png.

Wiadomo, że opinii specjalistów warto jest zasięgnąć, choć trzeba pamiętać, że to też są ludzie i często myślą bardzo wielkimi stereotypami, a czasem znajdują się też w różnych niezdrowych układach i pewnych rzeczy "nie wypada" im mówić ludziom spoza układów. Więc zaufanie do nich też trzeba mieć ograniczone. Mówię to na podstawie moich doświadczeń z ochroną przyrody. Leśnicy usiłowali wmawiać nam takie bzdury, że się tego nie dało słuchać. Mieli potem pretensję, że reagujemy na to, mówiąc językiem biblijnym, "szemraniem". Odpowiedzieliśmy, że nie lubimy, jak się robi z nas idiotów i dopiero wtedy przestali wprowadzać nas w błąd. W dodatku zrobiliśmy wiele odkryć przyrodniczych, które były bojkotowane przez naukowców, którzy udawali, że nic takiego nie miało miejsca. Dopiero od paru lat naukowcy zaczęli się interesować naszymi odkryciami, ale ci młodsi, spoza układów. Pod wpływem takich doświadczeń naprawdę otwierają się oczy…


U których to bieszczadzkich sąsiadów występuje rosomak? W Szwecji? Pamiętaj, że gatunek rodzimy dla Puszczy Augustowskiej (bardzo odważne założenie, ale niech będzie - Puszcza Augustowska to dla mnie terra incognita) może być gatunkiem obcym dla Bieszczadów.
Występował nawet na Mazowszu, o czym niżej – a to trochę bliżej Bieszczadów, niż Puszcza Augustowska, nie mówiąc o Szwecji. Dla rosomaka nie jest problemem jednorazowe przejście 300-350 km i jest w stanie przebiec bez odpoczynku 70 km, a tutaj mówimy o odległości ok. 500 km. Na Ukrainie spotykano go prawdopodobnie jeszcze w okresie nowożytnym. Stałe ostoje rosomaków były z tego co wiem na Polesiu, które jest głównie regionem obecnej Białorusi, choć częściowo należy też do Ukrainy, natomiast informacje wskazują, że prawdopodobnie wędrujące rosomaki zapędzały się dużo dalej - na Podole, czyli na przedpole Karpat:


Niepotwierdzone okazami dowodowymi doniesienia dotyczą również zabicia w XVIII wieku 2 rosomaków w okolicy Proskurowa i Kamieńca Podolskiego, w XIX wieku pod Owruczem na granicy Wołynia i Polesia (1875 r.), zaś w XX wieku pod Radomyślem i Jarmolińcem na północnym Podolu (1924 r.).
https://www.wikiwand.com/pl/Dyskusja:Ssaki_Polski


uuuu... co za wątek... może kilka wieków do tyłu ktoś i na rubieżach naszego kraju widział rosomaka, ale kraj to był bardziej rozległy...gatunek ten potrzebuje bardzo dużej przestrzeni dzikiej, a u nas obecnie jej nie ma ... najbliższym lądowym terytorium gdzie on występuje jest Finlandia i Rosja... ale ta północna.... był kiedyś pewien wojskowy co pumę właśnie chciał w Bieszczady przesiedlić i na całe szczęście nic z tego nie wyszło... rosomaki... to z całym szacunkiem tylko w wojskufile:///C:/Users/artur/AppData/Local/Temp/msohtmlclip1/01/clip_image002.gif... chociaż jak ktoś się uprze to świat można zawojować... na zachodnich rubieżach są pojedyncze szopy pracze...te co po śmietnikach grzebią, a wytrawni amerykańscy traperzy czapki z nich mają.... ale są .... u nas są.....a one z daleka niby... ale do nas z byłego NRDowa przyszły.... bo tam wszystko hodują i introdukują....mało tego owczarek kaukaski pochodzi jak nazwa wskazuje z okolic Kaukazu... niby... bo te najbardziej poszukiwane i agresywne to Stasi hodowało w NRD....to nie wyzłośliwianie, ale fakty.... nie te superfakty....

Właśnie nie. Rosomak występował także na terenie obecnej Polski. Do dziś żywy jest w tradycji Kurpiów Zielonych, tych spod Ostrołęki i Myszyńca, gdzie np. niezdarę nazywa się właśnie "rosomakiem" (jak ktoś nie wieży, niech zapyta kogoś stamtąd). Takiego określenia nie użyłby NIKT, KTO NIE WIDZIAŁ ROSOMAKA ŻYWEGO. Rosomak bowiem porusza się zwykle pozornie niezdarnym galopem, w którym wygląda, jakby utykał. W rzeczywistości jest to przystosowanie do poruszania się po głębokim śniegu (łapa rosomaka dotyka krótko śniegu, żeby się w nim nie zapaść). Istnieje też mapa Prus z 1576 r., na której widoczne są podobizny żyjących tam zwierząt, w tym rosomaka (Jan Panfil "Pojezierze Mazurskie" 1985, s. 62). Zakwestionowano (słusznie) jedynie występowanie go w Puszczy Białowieskiej w XIX w., ale z tego co pamiętam występował on tam w XVI w. Naukowcy mówią tylko o tym zakwestionowaniu występowania rosomaka w Białowieży w XIX w., a całkowicie pomijają pozostałe źródła, co pokazuje, jak są „rzetelni”…
Przez "dzikie tereny" dla rosomaka należy rozumieć tereny z dużą ilością dzikiej zwierzyny, a nie tereny pozbawione ludzi. Bieszczady to jedno z lepszych miejsc dla tego drapieżnika, gdyż jest on właściwie najchętniej padlinożercą, a żubry nie żyją wiecznie. Jest też wiele jeleni i są to jelenie NAJWIĘKSZE NA ŚWIECIE. Rosomaki żyją już stale nie tylko w Północnej, ale i Środkowej Finlandii i liczba ich POWOLI WZRASTA: https://www.lcie.org/Large-carnivores/Wolverine.

Szopy pracze już są w tej chwili pod Warszawą. Tylko nie ma ich tak dużo i nie wyrządzają szkód w przyrodzie, bo ludzie ich ludzie NIE DOKARMIAJĄ. Pumy ostatnio występowały w Europie we wczesnej epoce lodowcowej i był to inny gatunek, puma lampartowata. Większy sens miałaby reintrodukcja LAMPARTA. Europejska rasa lamparta, zamieszkująca Europę w epoce lodowcowej (lampart jaskiniowy), żyła jeszcze w czasach Chrystusa właśnie w rejonie Karpat Wschodnich. Do dziś z pewnością geny tych zwierząt istnieją w populacji lampartów kaukaskich (podgatunek perski), które niestety ograniczyły się do skrawka swojego terenu, bo jeszcze niedawno żyły aż po rzekę Kubań. A jakich genów nie ma, to można przywrócić je do populacji metodą inżynierii genetycznej.


yyyy a kogo to ma uszczęśliwić?
-rosomaki wyrwane z swego naturalnego środowiska i przywiezione w obce miejsce?
-bieszczadzka przyroda będzie szczęśliwsza?
-lokalni mieszkańcy?

kogo ma uszczęśliwić taki pomysł?
chyba że skorzystasz z porady Pierogowego, bo to ma sens tylko czy środków starczy?

Sęk w tym, że środowisko Karpat niespecjalnie różni się od tego, w którym rosomaki żyją gdzieś na Północy, a jeszcze mniej od tego, w którym rosomaki żyły, gdy występowały na terenie Polski (nie wszystkie rośliny były w stanie wycofać się za lodowcem na północ np. ze względu na brak odpowiedniego podłoża).
Ogólnie przyroda jest tym "szczęśliwsza", im jest BOGATSZA GATUNKOWO. Wtedy jest bezpieczniejsza dla innych, także dla ludzi, bo sama trzyma siebie w ryzach i nie występują wielkie wahania liczebności, skutkujące też wielkimi szkodami. Oczywiście trzeba odróżniać tu gatunki reintrodukowane od całkowicie obcych.
Rosomak czyni szkody ludziom w pewnych, konkretnych warunkach i wiadomo, jak sobie z tym radzić (przede wszystkim, musi mieć pod dostatkiem dużych dzikich roślinożerców, czyli nie robić mu konkurencji). Duże drapieżniki mają też taki zwyczaj, że przeganiają roślinożerce, wskutek czego ograniczają rozmiar szkód w uprawach. Jest bowiem całkiem czym innym, gdy jakieś stado jeleni skubnie sobie z jakiegoś pola po listku na sztukę, a potem zostanie przegonione paręset metrów dalej i znów skubnie po listku, a zupełnie czym innym, gdy ta sama chmara koczuje na skraju jakiegoś pola całymi dniami.
Odnośnie "lokalnych mieszkańców", to wszystkie znane mi doświadczenia wskazują, że władze niestety, ale chcą słuchać tylko tych "lokalnych mieszkańców", którzy życzą sobie, jak Kononowicz, żeby "nie było niczego" (nie bardzo spełna rozumu), albo jakichś powiązanych z nimi grup interesów, występujących jako "obywatele". Oficjalnie władze słuchają się np. pewnych grup cyklistów, powiązanych z firmami, budującymi ścieżki rowerowe (nie, to niestety nie teoria spiskowa), a pokątnie również miłośników wyścigów pojazdami motorowymi po dzikich terenach. Ignoruje się nawet duże grupy ludzi, jeśli domagają się czegoś sensownego, a, co gorsza, jeszcze reprezentują wiedzę i fachowość. No, chyba, że grupa jest naprawdę bardzo duża i boją się, że nie zostaną powtórnie wybrane. Znam np. przypadek, kiedy w takim wypadku odchodzący burmistrz otwarcie zapowiedział, że będzie doradzał swojemu następcy (zresztą z całkiem innej i formalnie skłóconej opcji politycznej) ignorowanie głosów mieszkańców.
Dla przykładu: w okolice Magurskiego Parku Narodowego nie sprowadzono żubrów, bo podobno mieszkańcy protestowali. W Gorcach mieszkańcy domagali się wręcz ich sprowadzenia, i... też ich nie sprowadzono. Komuś (w tym naukowcom, "opiekującym się" żubrami i mógłbym tu wymienić nazwisko...) bardzo zależy, żeby nie powstawały nowe ostoje żubra, przynajmniej tego górskiego. Z nizinnym też próbowano, ale chyba pod naciskiem społecznym odpuszczono i mamy nowe stada, chociaż też wyłącznie w Polsce Wschodniej. Wszystko jedno, jakiego kija się użyje, jeśli chce uderzyć psa...

Kwestia jest tylko taka, czy rosomaka... w ogóle trzeba sprowadzać! Bo istnieje wiele przesłanek, sugerujących, że on w Polsce (także w Bieszczadach) JUŻ JEST. Może więc raczej należy go ZNALEŹĆ?

bartolomeo
03-01-2022, 12:43
file:///C:/Users/artur/AppData/Local/Temp/msohtmlclip1/01/clip_image001.gifArturze, uprzejmie proszę abyś nie modyfikował cytowanych wypowiedzi, nigdy nie załączyłem niczego z dysku C: z katalogu /Users/artur.

Anchor
05-01-2022, 01:31
(...) Uprzejmie proszę abyś nie modyfikował cytowanych wypowiedzi (...)
Wybacz, gwarantuję Ci, że zrobiłem to niechcący. Zresztą, sam niestety znalazłem kolejny swój błąd i to ortograficzny:

(jak ktoś nie wieży, niech zapyta kogoś stamtąd)
Powinno być: *WIERZY. Niestety, obu błędów nie da już się poprawić.

Anchor
05-01-2022, 02:31
A odnośnie tego, jakie są przesłanki za tym, że rosomaki już mają żyć w Polsce. Po pierwsze, miało już miejsce kilka reintrodukcji rosomaków - częściowo zresztą reintrodukowały się one... same:

1) W 1968 r. samiec rosomaka z haremem 2 "żon" uciekł z krakowskiego ogrodu zoologicznego. Później ich tropy znajdowano w otaczającym ogród Lesie Wolskim, ale ich nie odłowiono i wydaje się jasne, że musiały wyemigrować na teren, gdzie miały więcej pożywienia. Najbliższym takim terenem były Karpaty,

2) W l. 90. mówiono o "dzikiej" reintrodukcji rosomaka gdzieś pod Sandomierzem. Jak nietrudno zauważyć, to jest całkiem blisko Bieszczadów, chociaż w przypadku takiego wędrowca jak rosomak nie ma to raczej szczególnego znaczenia. Były to czasy, kiedy w Rosji panowała "smuta" Jelcynowska i przywieźć stamtąd można było wszystko. Dodać należy, że rosomak ma tylko 2 podgatunki: europejski i amerykański i przy jego mobilności nie ma specjalnej różnicy, z której części Eurazji pochodzą zwierzęta, użyte do reintrodukcji,

3) Współcześnie, jak już wspominaliśmy, rośnie ilość rosomaków w Finlandii: https://www.lcie.org/Large-carnivores/Wolverine. W l. 90., gdy rosomak w Finlandii występował wyłącznie przy granicy norweskiej i rosyjskiej na północ od jez. Ładoga: https://www.oulu.fi/northnature/english/englanti/elaimetpedot.html (co oznacza, że "własnych" rosomaków nie miała Finlandia prawie wcale, tylko zapędzające się okazy z sąsiednich krajów), rosomak uważany był za zwierzę występujące w Estonii (pamiętam taką książkę popularnonaukową). Widocznie docierały tam wędrowne okazy. Teraz już znajdowałem teksty, sugerujące stałe występowanie rosomaka w Estonii. Czy tam żyje stale, czy nie, możliwe jest częstsze lub rzadsze docieranie do Polski młodych samców tego zwierzęcia, gdyż to takie właśnie osobniki tego gatunku podejmują najdalsze wędrówki. Oczywiście, z samych samców nie może być populacji, ale jeśli rosomaki w Polsce pochodzące z innych "źródeł" już są, to pojawienie się tych wędrujących okazów oznacza zwiększenie liczby rosomaków, przebywających w Polsce, oraz (w wypadku ich zadomowienia się) dopływ nowych genów.

Tomnatyk
12-01-2022, 16:04
Rosomak ma to do siebie, że jak widzi, że ludzie nadmiernym polowaniem niszczą mu łowisko, to zaczyna być bardzo wredny. A to jest bardzo inteligentny stwór, porównywalny z małpami i to raczej nie tymi najgłupszymi. Po prostu, zaczyna "wygryzać" człowieka z łowiska. Niszczy mu pułapki, sprzęt myśliwski, demoluje szałasy itd. Przed szerszą kolonizacją Karpat przez ludzi służyły one głównie jako tereny łowieckie. Oczywiście, nie brakowało okazji do konfliktów między człowiekiem a rosomakiem, w wyniku czego rosomak został wytępiony. Później zaś ludzie po prostu nie pozwalali mu powrócić, choć docierał w sąsiedztwo Karpat, o czym niżej.
[...]
Kwestia jest tylko taka, czy rosomaka... w ogóle trzeba sprowadzać! Bo istnieje wiele przesłanek, sugerujących, że on w Polsce (także w Bieszczadach) JUŻ JEST. Może więc raczej należy go ZNALEŹĆ?

Choć bywa wredny i cwany jak małpa, to wilki go pewnie znajdą i zeżrą w Bieszczadach, jeśli leśniczy nie obroni... https://www.youtube.com/watch?v=wxwY3Prpk74

Anchor
09-02-2022, 21:25
Fajna scena, niczym z powieści Curwooda. Ale rosomak, w każdym razie taki dorosły i doświadczony, broni się sam. Wilki kanadyjskie czy alaskańskie są nawet większe, a rosomaki dają radę - ba, nawet atakują: https://www.youtube.com/watch?v=JftuUKDdh0M.

Anchor
24-06-2022, 18:19
Tutaj relacje o napotkaniu rosomaków w Polsce, w tym w warunkach mniej subarktycznych, niż Karpaty: https://poluje.pl/post/rosomak-w-polsce-f440543, w większości wiarygodne:

1. Relacja autora devil:

PARĘ LAT TEMU W OKOLICACH BYTOWA W IŃSKIM PARKU KRAJOBRAZOWYM O ŚWICIE GDY PRZECHODZIŁEM PRZEZ INĘ PO ZWALONYM PNIU,PROWADZĄC ROWER.Z NAPRZECIWKA WYSZŁO ZWIERZĘ-TROCHĘ PONAD KOLANO,KRĘPE,Z GĘSTĄ SIERSCIĄ,JASNYMI BOKAMI,TĘPYM PYSKIEM,ZĘBAMI JAK U PSA.ŁAPY MASYWNE Z PAZURAMI.MALE USZY.SZŁO PEWNIE WIDZĄC MNIE NA PNIU.WIDOCZNIE CHCIAŁO PRZEJŚĆ NA DRUGĄ STRONĘ.BYŁEM PRZERAŻONY I GDYBY NIE ROWER UCIEKAŁBYM.PRZED SAMYM PNIEM NI WARKNĄŁ,NI SAPNĄŁ I JAK OD NIECHCENIA POSZEDŁ WZDŁUŻ RZEKI.WIEM,ROSOMAKI UZNANO ZA WYBITE NA TERENIE POLSKI,ALE TO BYŁ ROSOMAK-DZIS OGLADAM FOTKI I CZYTAM O CHARAKTERZE TEGO ZWIERZAKA-NA 100% BYŁ TO ROSOMAK
Relacja wiarygodna. Zwierzę napotkano w pierwszej dekadzie tego tysiąclecia na Pomorzu Szczecińskim. Opis pasuje do rosomaka, a nade wszystko pasuje opis głosu: "NI WARKNĄŁ,NI SAPNĄŁ" (nagranie głosu: https://www.youtube.com/watch?v=112JsKtbCEE).
Ponadto rosomaka spotkano tu na tych samych terenach, gdzie w 2004 r. grasował "pomórnik" czyli słynna "polska chupacabra" (https://pl.wikipedia.org/wiki/Pom%C3%B3rnik), utożsamiona z rosomakiem (tymi dziwolągami, które się zajmowały tą sprawą, się nie przejmujcie),

2. Relacja autorki mao911:

Wracając do domu, w okolicach Bobrownik widziałam 7 sztuk po drodze, po godzinie 21. Nigdy wcześniej nie widziałam rosomaka, dla tego sprawdziłam od razu w internecie czy to na pewno to zwierze. Tylko czy ktoś z was wie, czy rosomak może zaatakować człowieka?
Relacja niewiarygodna, rosomak nie miewa 5-6 młodych, tylko maks. 4. Jest to natomiast minimalna wielkość miotu u jenota,

3. Relacja autorki czarna:
Nie wiem czy temat jeszcze aktualny, ale i ja się podzielę swoimi spotkaniami ze zwierzętami, których nigdy nie widziałam. 2 lata temu w okolicach miejscowości Brok, nad rzeką Bug również widziałam kilka sztuk zwierząt. Na początku myślałam, że to dziki. Jednak kiedy podjechaliśmy samochodem bliżej okazało się, że to dziwne zwierzęta przypominające misie :) Spłoszyły się i powoli uciekły. Określiłabym je jako ślamazarne i garbate misie. Chociaż wiele razy słyszałam, że rosomaki nie występują w Polsce, ja jestem pewna, że to właśnie je widziałam.

Jenoty to nie były na 100%. Zwierzęta, które widziałam były większe od jenotów a gdy powoli biegły robił im się jakby garb.
Spotkanie miało więc miejsce w 2013 r., w kurpiowskiej Puszczy Białej. Są to tereny bliskie optymalnym dla rosomaka i bliskie pierwszy miejsc w Polsce, gdzie te zwierzęta migrując naturalnie mogą się pojawić. "Na początku myślałam, że to dziki. Jednak kiedy podjechaliśmy samochodem bliżej okazało się, że to dziwne zwierzęta przypominające misie :) Spłoszyły się i powoli uciekły. Określiłabym je jako ślamazarne i garbate misie", "jenoty to nie były na 100%. Zwierzęta, które widziałam były większe od jenotów a gdy powoli biegły robił im się jakby garb". Relacja wiarygodna tak samo, jak kurpiowskie określenie "rosomak" na niezdarę, gdyż powyższy opis odnosi się do charakterystycznego, nietypowego dla innych gatunków sposobu poruszania się rosomaka,

4. Relacja autora DawidG:

Kiedyś jak byłem w Bieszczadach to też widziałem rosomaka :)
Właśnie Bieszczady, ale bez żadnych bliższych informacji, czyli wiadomość neutralna, najwyżej ze wskazaniem miejsca, gdzie rosomaka można szukać,

5. Relacja autora 1998 :

Witam wszystkich, będzie to mój z nielicznych postów jakie kiedykolwiek napisałem. Ale wywarło to na mnie takie wrażenie, że postanowiłem się podzielić z innymi a może też nie byłem jedynem który widział te zwierzaki/Rosomaki. Był to chyba rok 1999, lato godzina pomiędzy 23.00-24.00 Jechałęm autem z miejscowości Karniszewo do miejscowości Kłecko. Pomiędzy tymi miejscowościami jest rzeczka która wpływa do pobliskiego jeziora no i jak się zbliżałem zobaczyłem świcące się oczy w rowie. Zatrzymałem się i przeszedł mi przed autem dziwny stwór a drugi był już po przeciwnej stronie drogi w rowie (nie jestem na 100% pewny ale w mojej ocenie był to Rosomak, poza tym to było już prawie 20 lat temu) Najdziwniejsze jest to , że to się wydarzyło może z 2 km od mojego domu I wychowywałem się tam całe życie i nigdy nie spotkałem takiego stwora. Jak wróciłem do domu to postawiłęm na nogi wszystkich i opowiedziałem co widziałem, ojciec twierdził , że pewnie to Jenot chcociaż Jenoty nie są tak duże jak to co ja widziałem. Zwierzak był duży a może I troszeczkę większy od dorosłego owczarka górskiego, piszę , że górski dlatego że miał długą sierść. Nie bał się, poprostu spokojnie przeszedł mi przed maską na drugą stronę drogi. Czasami wcześniej zdarzało mi się chodzić na spacery nad jezioro, po tym już nigdy nie poszedłem. Mówiąc szczerze to naprawdę się przestraszyłem pomimo , że byłem w aucie. Byłem 2 lata temu w Muzeum Przyrodniczo-Łowieckie w Uzarzewie pomędzy Gnieznem a Poznaniem. Myślałem, że może tam zobacze wypchane zwierze które by pasowało do tego co widziałem wcześnie jednak Jenot nie specjalnie pasuje a Rosomaki podobno nie występują w naszej szerokości geograficznej, nawet rozmaiałem z panią z muzeum I nie potrafiła mi odpowiedzieć co widziałem. Obejrzałem sobie dzisiaj film dokumentalny o Rosomakach I tak na 90 % myśle, że widziałem tamtego dnia 2 Rosomaki. A piszę ten post w nadziei, że może nie jestem jedynym kto w tamtym okresie widział te zwierząta. Pozdrawiam
Rok prawdopodobnie 1999, wiadomość niepewna, gdyż autor nie jest zupełnie pewien, co spotkał i nie podaje żadnych szczegółów. Podaje też dziwnie duże rozmiary zwierzęcia (co akurat da się wytłumaczyć przestrachem; wtedy wszystko wydaje się większe). Miejscowości Karniszewo i Kłecko leżą leżą na terenie głównego szlaku migracji dużych ssaków w Europie, który na obszarze Polski łączy wschodnią i zachodnią część kraju, w tym Mazury i Suwalszczyznę, gdzie naturalne przybycie rosomaka jest najbardziej prawdopodobne, z Pomorzem Zachodnim, gdzie miały miejsce ataki "pomórnika" oraz spotkanie rosomaka. Stąd właśnie nie jest wcale dziwne, że autor "nigdy nie spotkał takiego stwora", choć tam mieszkał. Migrująca para rosomaków (jeśli to były one) była zapewne matką z podrośniętym młodym. Mogły być wypłoszone przez ludzi gdzieś z Mazur albo wytępiono im zwierzynę.

Anchor
24-06-2022, 19:20
Odnośnie pierwszej relacji i podobieństwa rosomaka do jenota, to mają one wprawdzie podobne (tak samo, jak szop zresztą) ubarwienie głowy, ale na tym się podobieństwa kończą. Jenot wygląda jak mały, szary, krępy lisek. Natomiast rosomak jest większy i podobny do małego niedźwiadka. Można pomylić rosomaka i jenota na zasadzie złudzenia lub autosugestii, braku wiedzy albo też braku skali porównawczej. Głos rosomaka, jak pamiętamy, pasuje do pierwszego opisu: https://www.youtube.com/watch?v=112JsKtbCEE, natomiast jenot wydaje nie "ni warknięcia, ni sapnięcia", ale raczej ni warknięcia, ni piskliwe wycia podobne do kwiku świni: https://www.youtube.com/watch?v=L4Hs81NpmAY. No, i w trochę innych sytuacjach, bo powyższy głos rosomaka to głos ROZGNIEWANEGO zwierzęcia, natomiast głos jenota jest GŁOSEM GODOWYM SAMCA. Zwierzę, które napotkał Devil, raczej było wkurzone, że ktoś nie daje mu przejść przez kładkę, niż w próbowało się do Devila zalecać...