PDA

Zobacz pełną wersję : Czy to wszystko musi być takie smutne? [wydzielony]



xltx
10-07-2015, 09:44
Czy to wszystko musi być takie smutne? Gdybym przy wyborze miejsca wypoczynku miał sugerować się postami na tym forum to nigdy nie zdecydowałbym się na Bieszczady. A gdzie "wino - kobiety - śpiew"? Byłem w czerwcu w okolicach Soliny i trafiłem do miejscowości Werlas - jak to mówią "trzy domy na krzyż". Stoi tam taka trochę prowizorka knajpa Żbyr (lub Dżbyr teraz dokładnie nie pamiętam). Uczta kulinarna trochę powyżej średniej, ale... Po pierwszym kontakcie z obsługującym (właścicielem ?) byliśmy na "ty". Po wyglądzie oceniając to chyba tutejszy - bieszczadzki, chociaż nie miał tak charakterystycznego dla tych okolic akcentu, wyczuwalnego przez obcych (ja jestem ze Śląska). Takie szybkie spoufalenie się z miejscowym, wzbudziło we mnie małą nutę sympatii do tego miejsca. Szok przeżyłem gdy na tym "zadupiu" odbył się występ artystyczny zespołu muzycznego - grali jakiegoś bluesa. Dotychczas myślałem, że kultura to tylko w miastach teatry, koncerty, galerie sztuki itp. a reszta to folklor ludowy i disco polo. Przeżycie było wspaniałe - jak dla mnie, urzędnika z magistratu. Potem było mocne miejscowe "wino", kobieta (swoja - narzeczona) i śpiew. Chciałbym aby na tym forum było trochę weselej. Kochani, wojna skończyła się już dawno - chyba możemy się już bawić i śmiać?

Recon
10-07-2015, 14:09
xltx witaj na Forum u nas. Odpowiem Ci kolego, że masz całkowitą rację z tym smutkiem na tym Forum, jakoś brak tutaj opisów zachowań podobnych do tych z wyjazdów integracyjnych organizowanych przez korporacje. Żałosne jest to, że zabijamy nasze A.D.H.D. smutnym łażeniem po górskich szlakach lub chaszczach zamiast gdzieś w okolicach pięknego Jeziora Solińskiego uskuteczniać "wino-kobiety-śpiew". I patrz urzędniku z magistratu, są w nas tacy co pomimo tej smętnej pisaniny jednak wolą jechać w Hoczwii prosto niż skręcać w lewo. Jakoś też mało opisów z owego kierunku tutaj na Forum. Aż i świdruje w uszach tekst naturszczyka-sportowca, z filmu Rejs "Nawiązując do słusznej idei programu rozrywkowego, chciałem wytknąć jedną jej wadę. Kładzie ona nacisk jedynie na rozwój intelektualno-duchowy," Czym wnoszę pod rozwagę innym czytającym a zwłaszcza tu piszącym... piszmy weselej bo ludzie kochający "wino-kobiety-śpiew" nie będą jeździli w Bieszczady, co nie na rękę jest nam, także prowadzącym tutaj w Bieszczadach biznesy i co najważniejsze też kobietom.
I z całą odpowiedzialnością napiszę... bawmy się i śmiejmy a xltx proszę byś nas stosownymi opisami wydobył z gnuśni w jaką niestety wpadliśmy. :)

creamcheese
10-07-2015, 15:54
Ja bym się z kolegami nie zgodził...bo jeśli ktoś u nas, w tej chwili, na bieżąco, w konkretnych bardzo okolicznościach, w których teraz żyjemy, prawda, w końcu...gdzie kolektyw koło kolektywu, gdzie ludzie są wszędzie razem, ciągle się czują związani ze sobą i nagle ktoś mówi....że tęskni za czymś...kiedy mamy konkretne cele i konkretne dążenia...jeżeli ktoś w ten sposób pisze, panowie, to on nie pisze tego serio, panowie...on, panowie mówi żartobliwie, ironicznie, ze stosunkiem takim żartobliwym do tematu i do samego siebie....w związku z tym twierdzę, że nie jest to wypowiedź smutna i pesymistyczna...i twierdzę, że to wypowiedź wesoła, humorystyczna, optymistyczna z akcentami żartobliwymi...w ten sposób bym ją interpretował, panowie, raczej.
Pozdrawiam

partyzant
10-07-2015, 16:53
"Czy to wszystko musi być takie smutne."

Nie nie musi i nawet nie jest. Wystarczą chęci, upór w dążeniu do celu i umiejętność w nawiązywaniu kontaktów. Kilka lat temu po okresie posuchy zaświtała mi myśl żeby odwiedzić Bieszczady w innej porze niż zwykle. Przypadek pomógł mi w realizacji planu bo stało się wtedy, że nawiedził mnie kolega z Kanady, który tam za wielką wodą nasłuchał się wielu fantastycznych opowieści o tych górach itp...itd.
Już wyjazd z domu dał mi do myślenia bo kolega oprotestował najkrótsza drogę w góry, mówiąc że nie ma nic nudniejszego jak jazda znanym sobie szlakiem. W Rzeszowie widząc reklamę Castoramy nie odpuścił bo stwierdził, ze to jedyna okazja żeby zorientować się w cenach kominków, zabrało to nam niepotrzebnie 2,5 godziny czasu. Dobrze że nie kupił od razu. W Sanoku odwiedziliśmy kantor a w Brzozowie zrobił zaopatrzenie w warzywa, z tym ze po drodze koniecznie chciał do Lidla bo coś tam miało być najtaniej. Wszystkie zakupy wrzucał lużno na tylne siedzenie i do bagażnika, gdzie były już jego wędki, zanęta, gumowce, parasolka, krzesełko i trzy torby nie licząc kurtek i reklamówek o niewiadomej zawartości.
Kwatera musiała być po jego myśli- w Rajskim i tu akurat mi się spodobało.
Znacznie gorzej było następnego dnia. W drodze na połoninę dogonił dwie turystki objuczone wielkimi plecakami i wyglądające na kwalifikowane turystki. Powitanie było nawet życzliwe tylko po czasie dziewczyny(póżny wiek studencki) przestały się odzywać gdy kolega zagadnął: czy nie wiedzą gdzie wieczorem może być jakiś dancing.

To wszystko działo się w czerwcu, pod koniec roku szkolnego. Następnego dnia nałapał tyle kleszczy jakby był jakąś łapką na kleszcze. Chciałem iść na Tworylne co o dziwo kolega zaakceptował pod warunkiem, że nie idziemy najkrótsza droga, tylko brzegiem Sanu który tam mocno meandruje przez co droga dłużyła się niemiłosiernie. Szliśmy przez ostre trawy i jakieś sitowia, więc kleszcze musiały wykorzystać okazję spotkania naiwniaków. Wracając moją trasą kolega postanowił, że dalej za mną nie idzie i tak jak szedł tak skręcił prosto w jeżyny. Po kilku godzinach spotkaliśmy się na bazie, gdzie oświadczył, że w Zawozie są jego koledzy którzy co roku o tej porze urządzają sobie wielkie łowy. Myślałem, że może zechcą go przygarnąć, więc czym prędzej wyruszyliśmy w drogę. Znajome rejestracje podpowiedziały nam, że jesteśmy na miejscu. Ich domek był obok willi z basenem przy którym stała...statua wolności!!! Coś mnie tknęło, że może nie być dobrze.

Spotkanie było pełnym zaskoczeniem, bez euforii. Koledzy mieli trochę w czubie ale po chwili lody się przełamały bo ja, jako abstynent okazałem się być jedynym człowiekiem, który może zawieżć całe towarzystwo na dancing do Polańczyka. Jaka radość ogarnęła kolegów, którzy usłyszeli muzykę w jedym z ośrodków, to możecie sobie wyobrazić

partyzant
10-07-2015, 17:05
Ucięło mi zakończenie opowieści bez którego wypowiedz traci sens. Było tak, że wyjazd był dla mnie stracony, zainteresowania kolegi całkowicie rozmijały się z moimi. Co się stało, że kolega z lat szkolnych po przyjezdzie z Kanady był już kimś innym. W czasie gdy póżną nocą przy ognisku snuliśmy z ludzmi plecakowe opowieści on już spał. Możliwe że męczył się w moim towarzystwie.

Wojtek Pysz
10-07-2015, 19:22
[....]Kochani, wojna skończyła się już dawno - chyba możemy się już bawić i śmiać?
W celu ustosunkowania się do cytowanej wypowiedzi, zapytuję, o którą wojnę idzie? Prosiłbym o podanie daty rozpoczęcia i zakończenia (wojny), kilku ważniejszych bitew oraz kto wygrał.

Szkutawy
10-07-2015, 21:25
W celu ustosunkowania się do cytowanej wypowiedzi, zapytuję, o którą wojnę idzie? Prosiłbym o podanie daty rozpoczęcia i zakończenia (wojny), kilku ważniejszych bitew oraz kto wygrał.

Chyba idzie o tę ... pierwszą... światową? My wygrali.... w Zatwarnicy:mrgreen:

mavo
10-07-2015, 21:29
Jest dobrze.:-D
Wreszcie jakis ferment.

Szkutawy
10-07-2015, 21:34
Mavo... bez fermentu nie ma trunku:mrgreen:

Kurdybanek
11-07-2015, 04:27
(...) A gdzie "wino - kobiety - śpiew"?
Kurde, a ja myślałem że to jest "wino, kobiety i śpię". I zgodnie z tym bawiłem się przez całe życie :mrgreen:


Czy to wszystko musi być takie smutne? Gdybym przy wyborze miejsca wypoczynku miał sugerować się postami na tym forum to nigdy nie zdecydowałbym się na Bieszczady.
Może warto to jeszcze przemyśleć :roll:

diabel-1410
11-07-2015, 17:24
Pozwolę sobie wtrącić dwa grosze.Wrzesień 2008-wczesnym rankiem tak koło 9 p długich nocnych Polaków rozmowach w Bacówce pod Rawką idziemy do asfaltu coby niestety do cywilizacji się dostać.Spotykamy dwie hoże dziewoje ciągnące walizeczki takie na kółeczkach.Zatrzymały nas grzecznym dzień dobry i pytaniem jak daleko jeszcze do hotelu.Ponieważ wino i śpiew był wieczorem więc rano pozostał nam tylko śmiech i roztańczone od śmiechu brzuchy po usłyszanym pytaniu.
xltx - może my widzimy Bieszczady z innej perspektywy.Zapewniam nie jesteśmy smutasami.Po prostu bawimy się troszkę inaczej :-)