PDA

Zobacz pełną wersję : Zimowe noszenie



Dlugi
26-01-2016, 09:00
Sobota. Pobudka przed porankiem, rzut okiem na termometr - minus 17stC. Liczę na bezwietrzną pogodę, wtedy mróz niestraszny. By móc wyruszyć na wędrówkę wpierw trzeba pokonać mróz, który unieruchomił środek transportu - na szczęście długo to nie trwało. Jednak wskutek konieczności działania jako doraźna pomoc drogowa na trasie, tracę godzinę dodatkowo mocno przemarzając i już gdzieś w głowie pojawia się głos, by trasę zarzucić. No ale skoro i tak się już nie wyśpię to szkoda tracić dzień.
Przejeżdżam Górzankę, pokonuję 3 brody, których niepotrzebnie się wcześniej obawiałem i podjeżdżam pod cerkwisko w Radziejowej. Nie wiem, jaka jest temperatura, ale z mocnym wiatrem każe ponownie zastanowić się, jak spędzić dzień. Znów zmiana planów, chcę podjechać do Tyskowej na cmentarz i tam podjąć ostateczną decyzję - na piechotę czy objazdowo. Na krzyżówce zakaz wjazdu - na szczęście dotyczy rajdów terenowych, jadę dalej ale zaraz za wypałem drogę zagradza szlaban. Otwarty, tablica obok informuje, że w przypadku wjazdu wpierw zadzwonić pod podane numery. Dobry dowcip - telefon nie wykazuje żadnej z 4 sieci.
Porzucam samochód na wypale i postanawiam zaliczyć choć 2 z zaplanowanych na dziś punktów...

slawek71
26-01-2016, 09:33
Piękna zimowa sceneria , bardzo ładnie!

Dlugi
26-01-2016, 12:47
Po odwiedzeniu cmentarza i cerkwiska w Tyskowej grzechem było by nie wstąpić do Łopienki. Temperatura się podniosła a i marsz pozwolił się rozgrzać. Już po chwili widzę kapliczkę stojącą nieopodal przełęczy Hyrcza. Postanawiam dojść do niej od strony przełęczy, licząc na lepsze jej ujęcie. Przeliczyłem się, nie jest lepiej widoczna ale tak do niej podchodząc uwagę moją przykuł jakiś ruch od strony Korbani - przez łąki biegł samotny wilk. Po chwili wiedziałem już, co go zainteresowało - miał nadzieję odebrać jakieś pożywienie krukom. Na nas nie zwrócił uwagi (choć towarzysz go wyczuł) i po chwili zniknął po drugiej stronie przełęczy. My udaliśmy się pod kapliczkę i po krótkim postoju ruszyliśmy w stronę Łopienki. Nieopodal ukazała się wiata wraz ze szlakowskazem - Łopienka 1h. Dziwiło mnie to trochę, wg mapy było coś koło 1.5km, no ale to może jakieś super spacerowe tempo. Trochę dalej, na następnym rozdrożu wybieramy trasę przez polanę widokową cały czas idąc śladem wcześniej spotkanego osobnika...

Dlugi
27-01-2016, 07:52
Na polanie zapatrzyłem się na Łopiennik i dość późno zobaczyłem biegnące wzdłuż dolnej linii lasu stado jeleni. Chwila mocowania z obiektywem, aby ściągnąć polar była na tyle długa, że jelenie skryły się wśród drzew, za to zdążyłem zrobić jako takie zdjęcie sprawcy ich ucieczki.
Przeglądając przed wycieczką geoportal zobaczyłem wydzieloną niewielką działkę niedaleko cerkwi, sprawdzam ją teraz i zaskoczony uświadamiam sobie, że to jest cmentarz. Jak zwykle wpierw barwinek, a później odnajduję jedyny nagrobek. Dopiero później w domu sprawdzam katastry i wychodzi na to, że jest to jeden z dwóch cmentarzy łopieńskich - ten starszy.
Koło cerkwi nikogo nie ma, obchodzimy ją dookoła a później już sam wchodzę do środka. Towarzysz zostawiony za drzwiami daje koncert na całą okolicę. Zafundowałem mu dziś trochę stresu - wpierw rano spędził sporo czasu sam w samochodzie, teraz też mu zniknąłem. Dawno już nie widziałem takiej jego radości, gdy już opuściłem świątynię. Żałuję tylko, że nie wsadziłem go do lipy...

Dlugi
27-01-2016, 14:56
Jeszcze ostatnie spojrzenie na cerkiew i ruszamy na drugi z cmentarzy a następnie do wiaty pod przełęczą na posiłek. Zapoznaję się z tam ulokowanym szlakowskazem - na Korbanię 1.5h. Dziwne, w linii prostej 1.5km, nie mam tego szlaku na mapie ale postanawiam mu zaufać. Już początek mnie niepokoi - tracę wysokość. Idąc dalej przechodzę przez 2 mostki i ciągle mam wrażenie, że obchodzę górę dookoła. W końcu nie wytrzymuję, jak tylko pojawia się trochę rzadszy las, skręcam i idę w kierunku szczytu. Niełatwo się zgubić, wystarczy ciągle iść pod górę. Mocno daje się to we znaki w połączeniu z przysypanymi śniegiem jeżynami albo bukowymi konarami. W końcu widzę już wieżę - znów bezludnie. Chwilę później podziwiam widoki na zalew jak i Wysokie Bieszczady. Nawet pies przełamał swój strach i wszedł na pierwszy podest.
Do Tyskowej już na krechę przez las i kawałek łąkami, odwiedzam jeszcze "prywatny zakład karny", pakuję się do samochodu i w drogę. Wycieczka, choć skrócona to bardzo udana, piękna pogoda i pustki w łopieńskiej dolinie mocno zapadły się w pamięć.

bartolomeo
27-01-2016, 15:29
nie mam tego szlaku na mapie ale postanawiam mu zaufać. Już początek mnie niepokoi - tracę wysokość. Idąc dalej przechodzę przez 2 mostki i ciągle mam wrażenie, że obchodzę górę dookoła. W końcu nie wytrzymuję, jak tylko pojawia się trochę rzadszy las, skręcam i idę w kierunku szczytu.


zamiast jak człowiek zejść na Hyrczę przez łąki dałem się zwieść na manowce oznakowaną ścieżką prowadzącą tamże. Ino że dookoła całej Korbani chyba, bo zamiast iść po zejściu z kopuły szczytowej na zachód znakowana ścieżka idzie ku Hyrczy na wschód. Nie wiem, czy dookoła Ziemi przypadkiem nie prowadzi :wink:

Razem mamy już ten odcinek zaliczony w całości :mrgreen:

partyzant
27-01-2016, 16:05
Ta nowa ścieżka jest chyba dla tych co nie wiedzą co robić z czasem. I jeszcze jedno co dzięki Długiemu sobie wyjaśniłem to to, że Łopienka ma dwa cmentarze. Gdy robiłem zdjęcie myślałem, że cmentarz powinien być w innym miejscu a tu masz, wszystko się zgadza.

39853

don Enrico
27-01-2016, 17:44
Piękne zimowe obrazki, czy to na pewno z tego roku ?
Wierzyć się nie chce :grin:
A to co piszesz
odwiedzam jeszcze "prywatny zakład karny
to nie znam, coś więcej ?

Dlugi
27-01-2016, 20:06
Razem mamy już ten odcinek zaliczony w całości :mrgreen:
Mocno zakręcony ten szlak, podobno przez to, że łąki na przełęczy są w rękach prywatnych i nadleśnictwo wyznaczało szlak po swoich terenach.

I jeszcze jedno co dzięki Długiemu sobie wyjaśniłem to to, że Łopienka ma dwa cmentarze. Gdy robiłem zdjęcie myślałem, że cmentarz powinien być w innym miejscu a tu masz, wszystko się zgadza.
Szykując się do trasy wiedziałem o jednym, dopiero przeglądając geoportal zobaczyłem tę drugą działkę, która mogła być cmentarzem. Jeśli bym wcześniej sprawdził również katastry, wiedział bym przed wycieczką na pewno, czego będę szukał.
Często posiłkuję się również dostępnymi na stronach Compass-u mapami, tam jeden (nowszy) cmentarz jest oznaczony, choć w złym miejscu.
Tu rzeczona mapa: http://www.compass.home.pl/klient/!Sklep/Zoomify/Bieszczady_15.html

Piękne zimowe obrazki, czy to na pewno z tego roku ?
Wierzyć się nie chce :grin:
A to co piszesz
to nie znam, coś więcej ?
Donie - ostatnio Beskid dla mnie niełaskawy pogodowo, ciągle tylko mgły. Postanowiłem spróbować szczęścia w Bieszczadach - jeden dzień tylko taki był :-)
A co do zakładu - często przed wycieczką przeglądam strony keszowe (open- i geocaching) w poszukiwaniu oznaczonych, ciekawych miejsc. Jeden z budynków w Tyskowej ma założonego kesza pod taką nazwą a wzięła się ona z tablicy, jaka parę lat wisiała na jednym z budynków.

peruwianka
28-01-2016, 19:02
piękna zimowa wyprawa, aż zazdroszczę bo u mnie zimowej aury brak

asia999
28-01-2016, 22:13
To zdjęcie wpłynęło na mnie jakoś tak szczególnie kojąco ale wszystkie są piękne bo i piękne okoliczności przyrody :)

http://forum.bieszczady.info.pl/attachment.php?attachmentid=39829&stc=1&thumb=1&d=1453808656
Ale gdzie PIES???? Bo w opowieści się pojawia a na zdjęciach nie ;(

tomasz8278
29-01-2016, 07:30
Zgadza się "peruwianka" , można powiedzięć w świętokrzyskim wczesna wiosna .

długi
29-01-2016, 07:33
Lubię takie wędrówki po szlakach mało popularnych, a przecież widokowych, z ciekawymi miejscami i spotkaniami.
Dziękuję za piękne zdjęcia okraszone relacją.
Jeszcze poproszę o psiura, bez psa tak trochę łyso.
A jak Twój towarzysz zareagował na wilka?
Mój do końca dnia szedł za mną z nosem "przyklejonym" do łydki ;)

Dlugi
29-01-2016, 08:19
Pogoda wtedy była zimowa, śniegu powyżej kostek ale tylko sypki, nie utrudniał wędrówki (poza tym, co zasłaniał), kałuże wszystkie zmrożone. Na dziś to już pewnie resztki zostały, bieg narciarski "Tropem Wilka" z powodu braku śniegu przeniesiono na 20.02.
Nie zrobiłem ani jednego zdjęcia towarzyszowi - jest ciemnobrązowy i na tle rozświetlonego słońcem śniegu wychodziła by tylko ciemna plama. Najbardziej żałuję tej lipy...
Przy pierwszym spotkaniu na przełęczy psa przytrzymałem koło nogi, przy drugim - na polanie - niestety próbował się z nim przywitać. Jest mocno towarzyski, wychowany na nieagresywnego, co czasami kończy się dla niego nieprzyjemnie (np. w Wołowcu). Na szczęście wilk się mnie przestraszył a psa udało mi się odwołać jeszcze zanim wszedł w las.

Wojtek Pysz
03-02-2016, 20:55
Na szczęście wilk się mnie przestraszył...
A ja czasem chciałbym, żeby wilk albo inne zwierzę trochę mniej się mnie przestraszyło:-) Jak to się robi? Zanim przyłożę aparat do oka, to już wszystko, co żyje - ucieknie!

Dlugi
04-02-2016, 11:12
Też często mi się nie udaje, ale staram się być przygotowany, tym bardziej, że na otoczenie muszę zwracać większą uwagę ze względu na psa (nie lubi chodzić na smyczy, normalnie trzyma się w miarę koło mnie, ale w przypadku spotkania ze zwierzyną czy ludźmi szybko go przywołuję). Poza tak wzmożoną uwagą przydatny jest szybki dostęp do aparatu. Ja noszę przewieszony przez ramię i szyję (ciężar!), tak więc zrzucenie dekielka (na uwięzi) i naciśnięcie spustu wiele nie zajmuje :-)