PDA

Zobacz pełną wersję : Granat na szlaku!



Leuthen
25-08-2016, 05:02
"Granat na bieszczadzkim szlaku. Na niebezpieczne znalezisko natrafił wędkarz w dolinie Sanu w pobliżu Zatwarnicy. Niewypał znajdował się na ścieżce prowadzącej prosto nad rzeki przy szlaku turystycznym prowadzącym z Zatwarnicy na Krywe. Granat F1 zabezpieczyli policjanci z Ustrzyk Dolnych do czasu przyjazdu saperów z 21 Batalionu Dowodzenia z Rzeszowa. Niewybuch zostanie zdetonowany na wojskowym poligonie.
Policjanci przypominają, że w przypadku znalezienia przedmiotu przypominającego niewypał należy jak najszybciej powiadomić najbliższą jednostkę policji. Znaleziska nie wolno pod żadnym pozorem przenosić, dotykać ani rozbrajać. Miejsce, gdzie się znajduje, dobrze jest oznakować i zabezpieczyć przed dostępem osób postronnych, a w szczególności dzieci."

http://www.radio.rzeszow.pl/informacje/49088/turysta-znalazl-niewypal-na-bieszczadzkim-szlaku

albert79
25-08-2016, 10:18
Ciekawe skąd nagle tam wziął się ten granat :?

cumulus
29-08-2016, 23:48
Gdzieś zasłyszane. ,,Po wyjęciu zawleczki, granat przestaje być twoim przyjacielem,,

partyzant
30-08-2016, 12:27
Znajomy mojego znajomego mówi, że w lasach Wysokiego Działu takie pamiątki pozostawiają jacyś poszukiwacze skarbów. Mówią też (choć czasem lepiej ugryżć się w język), że ziemia skrywa jeszcze dużo ciekawych i mniej ciekawych rzeczy:

41339 to zdjęcie znajomy zrobił w zeszłym roku.

Leuthen
01-09-2016, 05:46
Znajomy mojego znajomego mówi, że w lasach Wysokiego Działu takie pamiątki pozostawiają jacyś poszukiwacze skarbów. Mówią też (choć czasem lepiej ugryżć się w język), że ziemia skrywa jeszcze dużo ciekawych i mniej ciekawych rzeczy:

41339 to zdjęcie znajomy zrobił w zeszłym roku.

Wysoki Dział to jedno wielkie pole bitwy z okresu I wojny światowej (1914-1915). Znaleziony granat, opisany w informacji na początku, ewidentnie pierwszowojenny nie jest. Bieszczady także podczas II w.św. były polem walki. O pewnym wycinku tych walk (głównie grzbiet graniczny w rejonie Płasza-Okrąglik) pisałem kilka lat temu w "Magurach". Z relacji poszukiwaczy (zarówno spotykanych osobiście, jak i z wirtualnych kontaktów z nimi) wiem, że rozmaitego żelastwa zalega w bieszczadzkiej ziemi wiele. Oczywiście tylko niezbyt normalni kolekcjonują niewypały, ale ich pozostawianie (a zdaje się tak było z tym granatem F-1) jest co najmniej nieodpowiedzialne...

Facio
07-10-2016, 19:54
Parę lat temu podczas spaceru przy brzegu obok potoku w Bystrem /ośrodek dawnego Zelmeru/ natchnęliśmy się na cały arsenał chyba pocisków artyleryjskich .Były już zaznaczone jakąś taśmą lecz bez żadnego nadzoru. Brać do woli.Ciekawi mnie los tych niewybuchów.Zdążyłem im zrobić tylko zdjęcie i dalej w drogę

Krytyk Ludowy
09-10-2016, 06:45
Parę lat temu podczas spaceru przy brzegu obok potoku w Bystrem /ośrodek dawnego Zelmeru/ natchnęliśmy się na cały arsenał chyba pocisków artyleryjskich .Były już zaznaczone jakąś taśmą lecz bez żadnego nadzoru. Brać do woli.Ciekawi mnie los tych niewybuchów.Zdążyłem im zrobić tylko zdjęcie i dalej w drogę

Gdyby sapeprzy chcieli przyjeźdzać do każdego jednego śmiecia na tym terenie toby ich żywcem szlag jasny trafił. A MON-owi zabrakło pieniędzy na paliwo dla całej naszej resztówkowej niezwyciężonej i groźnej armii na dwa lata wprzód.
I raczej bym ich nie wzywał, chyba, że to poważna bomba lotnicza. W każdym innym wypadku "Weź pan to zakop głębiej i nie zawracaj głowy dziadostwem".

To nad potokiem to chyba z grubsza wiem co, ba; nawet wiem gdzie i zapewniam, że jedyne co z tym można zrobić to po prostu albo wrzucić do bagna, albo do w/w potoku.

Jaki nadzór...? O czym my mówimy? Nadzór? W tych chaszczach? I ktoby to miał niby "nadzorować"? Rewirowy z Baligrodu? Proszę bardzo, kto chętny - może zaciągnąć wartę honorową... powodzenia.

Na temat ilości wszystkiego zalegającego w ziemi nie będę się taktownie wypowiadał.

To na zdjęciu nieco wyżej to wygląda mi z daleka na tzw. populares - austriacką 8cm ze stalowym zapalnikiem... Powiem tak: trzebaby się mocno postarać, żeby doszło do nieszczęścia, ale oczywiście wszystko jest możliwe; zależy od stopnia zidiocenia znalazcy. Ja osobiście wolę puste "szklanki"...

Facio
09-10-2016, 09:05
Twoja narracja godna granatu zaczepnego........./chyba nie urażę/
Proponujesz wrzucać pociski około 30 szt nie najmniejszego kalibru do potoku lub je zakopywać - to nawet nie jest śmieszne
Ten arsenał był około 150 od osrodka w Bystrem - pełnia sezonu
Dalej twierdzę że olanie tematu było nadto widoczne.
Natomiast w prasie czy TV było cicho tak więc albo zakopali albo wrzucili do potoku.........

Krytyk Ludowy
09-10-2016, 15:13
Twoja narracja godna granatu zaczepnego........./chyba nie urażę/
Proponujesz wrzucać pociski około 30 szt nie najmniejszego kalibru do potoku lub je zakopywać - to nawet nie jest śmieszne
Ten arsenał był około 150 od osrodka w Bystrem - pełnia sezonu
Dalej twierdzę że olanie tematu było nadto widoczne.
Natomiast w prasie czy TV było cicho tak więc albo zakopali albo wrzucili do potoku.........

Znaczy ktoś poszedł po rozum do głowy oceniwszy uprzednio to co widzi. Panie szanowny, ludzie domy w Baligrodzie budowali to skrzynki ( pierwszowojenne) tego wyciągali. Myślicie, że biegli po saperów? :twisted:

Gdyby to była butla z gazem bojowym, pruska, tak jak stosunkowo niedawno pod Bolimowem - to co innego.

Nieważne.

Granatów na ścieżkach nie zostawiajcie. Po co. Vide jakiś tam szlak w okolicach Beskidu Niskiego, w tym roku. Reklamówka z takimi. Pamiętacie? Po co pismacy mają mieć pożywkę.

diabel-1410
10-10-2016, 21:47
Głupio mi tak jakoś bo saperem w wojsku byłem.Więc tak- w czasach kiedy służyłem początek lat 90 oficerowie pracowali od 7 do 15 i to był koniec ich pracy.Podoficerowie tak samo.Wyjątek stanowili pełniący służbę oficera dyżurnego jednostki.Patrole rozminowania jeździły od poniedziałku do piątku w normalnych godzinach pracy a każdym takim patrolem musiał dowodzić oficer.To tyle o pracy saperów wtedy.
Co do dylematów zgłaszać czy nie.Zgłaszać bezwzględnie i nie dotykać nie przenosić,nie palić w ognisku.Materiał wybuchowy po pewnym czasie zmienia swoje właściwości chemiczne i staje się niestabilny.Zapalniki rdzewieją i też są niebezpieczne.Naprawdę nie lekceważcie tego bo nie darmo nazywa się to zardzewiała śmierć

Dlugi
11-10-2016, 08:41
Zastanawiam się, jak to rzeczywiście jest z tymi niewybuchami, czy są aż tak niestabilne?
Wychowałem się na terenach, gdzie szmelcu po-drugowojennego (Leuthen - baczność! ;) ) było sporo. Zawsze dorośli nam zwracali uwagę, strasząc nawet jakimiś minami-pułapkami ukrytymi w długopisach. Nie przeszkadzało nam to rozbrajać naboji karabinowych i mniejszych na proch, jak i czasem wyskoczyć w las na poszukiwania pocisku moździeżowego na Sobótki. Z naszej paczki akurat takie zabawy krwi mi nie upuściły, koledzy jakieś tam szkody na zdrowiu mają, ale to akurat przez "wyroby domowe".
Było - minęło, człowiek może bardziej świadomy, jakoś teraz bardziej się obawiam tykać takie żelastwo.
Ale raz idąc granicznym nad Hutą Polańską (dawniej to były bogate w takie artefakty tereny, a i przed powstaniem parku można było się włóczyć wszędzie) spotkałem Słowaka siedzącego na zwalonym drewnie i dłubiącego bagnetem przy naboju od działka bodajże 45mm. Idąc dalej na Baranie nasłuchiwałem, czy czasem po lesie nie rozejdzie się huk.
Mialem też okazję zobaczyć, jak wyglądają działania saperów w terenie. Znalazłem nad Jasielem 2 pociski moździeża kal. 122mm, dałem znać wpierw saperom, ale skierowali mnie na Policję. Tam, po wyjaśnieniu gdzie to się znajduje uznali, że nie ma potrzeby by organizowali ochronę tego w terenie, tylko przekazali informacje właściwej jednostce saperskiej wraz z namiarami GPS i z kontaktem do mnie. Saperzy zechcieli bym im towarzyszył (:-) ) więc pojechaliśmy Honkerem i Starem 944 na Jasiel. Na pace Stara już mieli jakieś granaty z Jasła.
Z drogi biegnącej do Jasiela trzeba było w pewnym miejscu zjechać i trochę się zdziwiłem, jak dalej pojechaliśmy nie Starem a Honkerem. Dojechaliśmy do granicy lasu, dalej na moje namiary GPS (saperzy mieli samochodową Mantę ;) ). Poszukiwania udało się zakończyć pomyślnie, bo wizyta w tym samym miejscu ale 3 dni później zaskutkowała rozjechaniem w terenie o ponad 30m.
Zdziwiło mnie mocno podejście saperów do pocisków (to były niewystrzelone pociski, jakby tam było stanowisko moździeżowe, albo donoszący amunicję poległ w tym miejscu) - bez szczególnej ostrożności posmerali pociski sztychówką, 2 żołnieży wzięło je na barki, jeszcze przejechali najbliższą okolicę piszczałką i tyle. Na moje pytanie, jak to jest, że ciągle ostrzegają w mediach, by uważać na takie pamiątki, dowódca patrolu rozminowania powiedział, że po tylu latach mechanizm zapalnika jest albo całkowicie skorodowany albo tak zamulony, że nie ruszy. Oczywiście, zależy to też od rodzaju takich pozostałości, bo różne były materiały zapalników.
Wracając, saperzy mocno się śpieszyli, by zdążyć przed 16 na poligon - jadąc w Honkerze wisiałem na rękach, by nie obtłuc 4 liter. Nie mam pojęcia, jak pociski były zabezpieczone na Starze, ale trzymał się on cały czas za nami.
I jeszcze jedno skojarzenie - przypadkowe spowodowanie wybuchu jest bardzo łakomym kąskiem dla prasy i takie przypadki są nagłaśniane. Kojarzę tylko spowodowane całkowitą niefrasobliwością, jak parę lat temu pewien gośc na jakimś sporym pocisku klepał kosę...

diabel-1410
11-10-2016, 13:51
Długi.Zasada jest prosta.W ziemi zalega tego świństwa bardzo dużo.Narażone to było na różne warunki atmosferyczne i nigdy pewności nie ma.A prawo Murphiego jest jedno i niestety działa

bartolomeo
11-10-2016, 16:38
Leuthen i Krytyk Ludowy - dajcie sobie obaj na wstrzymanie, najlepiej wrzućcie się nawzajem do ignorowanych.

Obaj dostajecie ostrzeżenie za osobistą wojenkę a Wasze ostatnie posty wędrują do kosza. W całości.

Leuthen
11-10-2016, 19:01
najlepiej wrzućcie się nawzajem do ignorowanych.
Auftrag gemacht! - jak to mawiali w pewnej "sturmfahrtowej" dywizji :mrgreen: