PDA

Zobacz pełną wersję : w końcu pojechałem



Mietek
01-10-2003, 18:07
w koncu pojechałem zobaczyć te słynne góry. A to za sprawą Lwowa. Miasto które znane mi było z opowiadań, ale co oni w nim widzą ? Chciałem się sam przekonać.
W połowie sierpnia pokonując 900 km z Sulecina w woj. Lubuskim pojechałem z Rodziną przez Poznań, Kielce, Tarnów do Bóbrki k/Soliny gdzie miałem zarezerwowany apartament w pensjonacie Wygoda. Droga udręka - przez wielkopolskie dobrze, centralna Polska to bezdroża, Do Tarnowa i dalej w kierunku Sanoka szok i perwersja - jak to "polskie drogi" W końcu po 14 godzinach jazdy wjeżdżamy w okolice podbieszczadzkie czyli do Krosna. Drogi co raz lepsze, bardzo ładne miasto, nie widać już typowych dla centralnej Polski dachów z papy, zapyziałych obejść i wszechobecnej szarzyzny. I tu pierwsze zaskoczenie - im dalej w kierunku Leska tym kraj schludniejszy i "bogatszy" A miała być taaaka bieda, bo nasza polska propaganda w publikatorach ciągle nadawała informacje o "bieszczadzkiej biedzie " i zbierała datki na "biedne dzieci z Bieszczadów" Samo Lesko spodobało mi się od pierwszego wejrzenia. Urocze miasteczko, zadbane, czyste i takie "przyjazne" i "kompaktowe"
c.d.n
Przez piękną okolicę dojeżdżamy do Bóbrki. Ogarnia nas wrażenie wszechobecnej soczystej zielonej przyrody. Nasze strony - Lubuskie jest suche i o tej porze roku już żółte i wypalone słońcem - tu wszystko jest jeszcze wczesno letnie a roślinność wybujała jest tez bardziej "wilgotno" Jedziemy niezłą drogą przez wieś i szukamy pensjonatu Wygoda - no i jest. Niestety - obsługa fatalna, a apartament to 3 małe pokoiki na poddaszu z niskim, skośnym sufitem, skrzypiącą podłogą, starymi meblami i mikroskopijną łazienką. 150 zł za dobę(4 osoby dorosłe +dziecko + 1 zł od osoby za dobę opłaty klimatycznej (bez pokwitowania i o tej opłacie właścicielka nie wspomniała ! ) Dobrze, że choć jest taras i przez następne 2 tygodnie pobytu tam właśnie spędzaliśmy większość czasu na "kwaterze" Po rozpakowaniu się znowu wsiadamy do samochodu i jedziemy do oddalonej o 3,5 km Soliny. Tłumy ludzi, duży ruch na drodze i kolejne zaskoczenie - przecież Bieszczady to miała być dzika, bezludna kraina, gdzie raz na 3 dni spotyka się brodatego turystę z wieeelkim plecakiem, a w dali słychać wycie wilków. A tu nie ma gdzie zaparkować w sznurze samochodów, wszystkie parkingi pozajmowane, zostawiamy więc samochód jako ostatni w szeregu aut przy krawędzi jezdni jakieś 300 m od "wejścia" na promenadę wiodącą do solińskiej zapory. Promenada. Stragany - mydło i powidło, tłum jak na Krupówkach. Dochodzimy do furtki w bramie przed zaporą, dziwne - ale nikt nie kasuje za wejście na zaporę :) Niedopatrzenie władz ? Widok z solińskiej tamy zapiera dech w piersiach. Kręcę film kamerą, robię zdjęcia 2 aparatami. To trzeba zobaczyć ! Widok - marzenie. To było pierwszy raz - następne to panorama z Połoniny Wetlinskiej, Tarnicy no i miłość od pierwszego wejrzenia do Lwowa. Ale o tym później.
c.d.n



Wiadomość została zmieniona (02-10-03 10:21)

Stachu
01-10-2003, 18:45
taaa ten mit jest wszechobecny. Przekonalem sie o tym nie tylko w kontaktach z ludzmi spoza regionu, ktorzy nigdy tu nie byly, a wiedze swoja opierali o zaslyszanych od znajomych opowiesciach, ale rowniez na tragach turystycznych i innych imprezach zwiazanych z obsluga ruchu turystycznego...

Z reszta bywalcy tego forum nie jedno beda mieli na ten temat do powiedzenia :-)