PDA

Zobacz pełną wersję : Chłopcy z Placu Broni



Waldemar
06-10-2016, 20:32
Każdy Polak (pewnie) wie, kto jest autorem powieści „Chłopcy z Placu Broni”. Mało kto kojarzy tegoż autora z Wielką Wojną, czyli I Wojną Światową. Okazuje się, że Ferenc Molnar był w latach 1915-1915 korespondentem wojennym na froncie wschodnim. Regularnie zamieszczał w codziennej prasie węgierskiej swoje relacje z frontu. Były tak popularne, że w 1928 roku wydano je po raz pierwszy w formie książkowej.

Najnowsze wydanie polskie pochodzi z 2012 roku i nosi tytuł „Galicja 1914-1915. Zapiski korespondenta wojennego”.

Książkę otwiera sugestywny opis kilkudziesięciu godzin poprzedzających wybuch wojny – całkowite, ale to całkowite przekonanie opinii publicznej w Budapeszcie, że wojny nie będzie, bo „przecież Serbia przyjmie austriackie ultimatum i zgodzi się na wszystko”…!

Molnar opisuje to co widział osobiście podczas swoich korespondenckich podróży i to co usłyszał od wiarygodnych świadków opisywanych wydarzeń. Był literatem, więc jego opisy były pisane językiem innym niż oficjalne komunikaty frontowe i to jest wielka wartość tej książki.

I tak możemy przeczytać relację napisaną z pobojowiska pod Limanową, kilka godzin po jej zakończeniu. Dowiadujemy się, jak wyglądało życie w Krakowie w czasie odpierania szturmu armii rosyjskiej na przedpolach twierdzy pod Wieliczką. Jest obszerna relacja z życia w oblężonym Przemyślu oraz po jego zdobyciu przez Rosjan.

Arcyciekawy opis Lwowa tuż przed odbiciem miasta przez Austro-Węgry i podczas pierwszych dni wolności. Są relacje ze zdobycia p. Użockiej, Sianek i pościgu za cofającymi się Rosjanami. Są opisy batalii forsowania Dniestru. Jest wiele relacji z walk o przełęcze karpackie w Beskidzie Niskim zimą 1914/15. Jest kilka opisów z frontu serbskiego.

Molnar pisze między innymi o Nowym i Starym Sączu, Grybowie, Tymbarku, Bobowej, Łużnej, Gorlicach, Stróży, Izbach, Bardiowie, Tarnowie, Grybowie, Bieczu, Krośnie, Stryju, Haliczu.
Opisuje relacje jakie tworzyły się pomiędzy żołnierzami obu stron podczas służby w okopach czasami oddalonych od siebie zaledwie o kilkadziesiąt, sto czy dwieście metrów. Opisuje nową technikę w armii: lotnictwo, łączność telefoniczna, samochody.

Jest arcyciekawa opinia Molnara na temat armii niemieckiej („komuś, kto raz zobaczy to, co myśmy widzieli, wyda się niemożliwym, by tych żołnierzy ktokolwiek ma świecie zdołał pokonać”).
Czytając o tym jak obie strony traktowały jeńców (czy to żołnierzy, czy oficerów) nieuchronnie myśli się o II Wojnie – jest co porównywać…
Jest kilka wzmianek na tematy polskie (Polaków) i poświęcone Ukrainie (Ukraińcom).

Dobrze się czyta i ogląda (sporo zdjęć z ówczesnej prasy węgierskiej) – polecam!
Wydawnictwo Most, Warszawa 2012. Wydanie pod patronatem Prezydentów: RP i Węgier. Dofinansowane przez MON.

partyzant
06-10-2016, 23:15
Waldemar napisał o tej książce tak, że muszę ją przeczytać. Na mój nos, to Waldemar jest profesjonalistą w temacie. Tak, to jest chyba to brakujące ogniwo, które może mi pomóc w zrozumieniu tematu.
Na marginesie, to moja babcia z którą mieszkam, miała roczek na Pierwszą Światową i powtarza za swoją matką słowa żołnierza, który biorąc ją na ręce powiedział:
- ja jej nie oddam, bo taką samą zostawiłem w domu...