PDA

Zobacz pełną wersję : Leśnicy zadbają o dzikie zwierzęta



Leuthen
07-12-2016, 16:04
"W ponad tysiącu miejscach podkarpaccy leśnicy będą zimą wykładać karmę dla dzikich zwierząt. Przygotowali ponad 5 tysięcy ton różnego rodzaju pożywienia - w tym ok. 350 ton siana, 3 tysiące 600 tys. ton tzw. karmy soczystej czyli buraków, marchwi i sianokiszonki, oraz ponad tys. ton ziarna i 200 ton soli z mikroelementami.
W okresie zimowym leśnicy udostępniają zwierzynie ok. 500 ha poletek żerowych, na których wysiewa się zboża ozime, rzepaki oraz uprawia rośliny wielosezonowe np.: topinambur. Zimowe karmiska najczęściej odwiedzają jelenie, sarny i dziki, rzadziej niedźwiedzie. Leśnicy dokarmiają również żubry, które zimują na terenie lasów państwowych. Prawie 200 ton pożywienia dla tych zwierząt przygotowały nadleśnictwa Baligród, Komańcza, Lutowiska i Stuposiany w Bieszczadach. Oprócz typowej dla zwierząt karmy żubrom wykłada się młode gałęzie drzew np osiki i iwy. W ten sposób ogranicza się szkody wyrządzane przez dzikie zwierzęta w uprawach leśnych i rolnych. Według szacunków Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie w lasach w regionie Podkarpacia żyje m.in. 350 żubrów, 200 niedźwiedzi, 500 wilków, oraz ponad 35 tys. saren, 10 tys. jeleni, 5 tys. dzików oraz 320 łosi."

http://www.radio.rzeszow.pl/informacje/51717/lesnicy-zadbaja-o-dzikie-zwierzeta

alex62
07-11-2017, 17:38
Noo , a potem w spokoju sumienia je odstrzelą :twisted: , zresztą jak co roku .

Bywalec
07-11-2017, 19:45
Nie odstrzelą tylko wystawią do odstrzału, bo między innym i na tym polega gospodarka zasobami leśnymi w Polsce. A myśliwi dewizowi to nadal dochód dla Lasów Państwowych. Zwierzyna łowną czy hodowana w gospodarstwach rolnych to to samo, tylko smaczniejsza, a wegetarianie mają grzyby i jagody z lasu.

alex62
08-11-2017, 20:51
Rozumiem , czyli nie ten co pokazuje palcem tylko ten co palcem pociąga za spust . Tak swoją drogą niezłe bzdury słyszałem od znajomego który jest w kole łowieckim , cytuję ,, jakby nie my myśliwi z koła łowieckiego to zwierzęta bez naszego dokarmiania by w zimie wymarły " , koniec cytatu . Na moje pytanie czy przed człowiekiem były zwierzęta w lasach do dzisiaj nie uzyskałem odpowiedzi .

Slav
09-11-2017, 08:40
Na moje pytanie czy przed człowiekiem były zwierzęta w lasach do dzisiaj nie uzyskałem odpowiedzi .

Wśród Lasów i Zwierząt Bieszczad - ogólnie polecam.
"Jak twierdzi nadleśniczy z Cisnej S. Wermiński - odkąd człowiek zaczął ingerować w stan przyrody, a trwa to już dziesiątki lat, musi być konsekwentny, musi pilnować składu gatunkowego i populacji zwierzyny - tego już nie może przerwać"
Dalej
"A że miało to wszystko otoczkę wielkich przeżyć dla myśliwych,umożliwiało zdobycie pięknych trofeów w postaci skór i czaszek - to już inna sprawa".

Myślistwo jest różnie postrzegane i dla ogółu i dla samych myśliwych. Czytając książkę "Na dnie jeziora" J. Pawłusiewicza i książki W.Pepery i T.Zająca można już odczuć różnice.

Bywalec
09-11-2017, 16:09
:-( Myśliwi to zupełnie inna bajka, a zjadacze schabowego, czy kurczaka niech pamiętają że w ubojniach nikt nie lamentuje nad masowym ubojem. Taka to nasza dwulicowość.

bacza
09-11-2017, 20:04
Jako że kiedyś - o mało co - nie zostałem myśliwym (już prawie pisałem podanie o przyjęcie na staż do koła), to dopowiem, że ludzie - jako gatunek - w życie dzikiej przyrody wtrącają się od kilku (-nastu ?) tysięcy lat. Polowaliśmy, wypalaliśmy - karczowaliśmy lasy, żeby móc uprawiać pola. Gdy na nasze pola zaczęły wchodzić "szkodniki" - zaczęliśmy je tępić. Może jeszcze wcześniej (pasterstwo) zaczęliśmy tępić drapieżniki, bo nam nasze zwierzątka podjadały. Potem doszła wczesna "gospodarka łowiecka" (czasy "feudalne" i później) - my polujemy, a tu coś (drapieżniki) nam podbiera zwierzynę. Trochę potem (gospodarka leśna) okazało się, że te wredne jeleniowate zimą niszczą nam nasze z mozołem nasadzone "bory" sosnowe, świerkowe itp (iglaste szybko rosną, ale po "zgryzieniu czubka" - takie drzewo nie nadaje się do wykorzystania (nie rośnie prosto - dając proste i długie pnie, np. na maszty itp.). A więc - to też szkodniki ! - Odstrzelić je wszystkie !
Gdy zaczęto jakoś formalizować te problemy, doszło coś takiego, jak odpowiedzialność właściciela / dzierżawcy terenu za szkody rolnicze (zniszczone uprawy), czy leśne. A odpowiedzialność - to min. obciążenie kosztami szkód w/w.
W efekcie mamy - to, co mamy. Praktyczny brak dużych drapieżników (wiem, hodowcy się oburzą... bo są rejony, gdzie jest ich dużo [wilków np.] i sobie podjadają - kózkę, owieczkę, pieska pasterskiego itd.), które mogłyby trochę roślinożerców - powodujących szkody rolne i leśne - "zjeść".

Dlaczego locha (samica dzika) ma 10 (!) sutków ?
Bo natura (ewolucja) przystosowała ją do urodzenia i wychowania (w dobrych warunkach) do 8-10 prosiąt (warchlaków). Dużych drapieżników (na większości terytorium Polski) brak. To ile - po np. 10 latach - byłoby dzików, gdyby ich nie strzelać ?

Temat jest skomplikowany, ale nie popadajmy w jakieś obsesje. Mięsko z marketu też nie rośnie w laboratorium (jeszcze...), też ma swoje odczucia, emocje, lęki (zwłaszcza ten... ostatni).

Slav
09-11-2017, 20:40
Temat jest skomplikowany, ale nie popadajmy w jakieś obsesje. Mięsko z marketu też nie rośnie w laboratorium (jeszcze...), też ma swoje odczucia, emocje, lęki (zwłaszcza ten... ostatni).

Taka zagdaka.
Człowiek,który zabija zwierze poza prawem ale w celu zaspokojenia głodu nazywany jest ....?
Człowiek,który ogranicza się do oddania strzału,biesiady i opłacenia składki ale w zgodzie z prawem....?

bacza
09-11-2017, 20:58
Taka zagdaka.
Człowiek,który zabija zwierze poza prawem ale w celu zaspokojenia głodu nazywany jest ....?
Człowiek,który ogranicza się do oddania strzału,biesiady i opłacenia składki ale w zgodzie z prawem....?
Myślę, że - i tam i tam - wszystko zależy od... człowieczeństwa rzeczonego Człowieka.
Jeden "nielegalny" - tylko nakarmi rodzinę, ale sporo czyni z tego podstawowe źródło dochodu. Tak samo jeden "legalny" nie strzeli, jak nie będzie pewien, że odda strzał czysty, inny oszuka na wpisach, zgnoi postrzałka itd.

BTW - łowiectwo nie ogranicza się do strzału, biesiady i opłacenia składki. Jak znasz takich "myśliwych" - to współczuję. Z drugiej strony - wiem, że osób łamiących mój wyidealizowany obraz łowiectwa jest... zbyt dużo :-( .

A dokarmianie ? Jak mamy zwierzynę i chcemy ją zarówno uchować przez zimę, jak i uchronić uprawy (w tym przypadku leśne), to po prostu trzeba ją dokarmiać.

P.S. A i jeszcze jest różnica między "bezbolesną śmiercią" przy dobrym strzale (nie wnikając, czy legalnym), a długim umieraniem we wnyku, czy innym "sprzęcie" (nielegalni raczej nie chcą hałasować).

partyzant
10-11-2017, 01:14
Gdyby łowiectwo i cała ta współczesna gospodarka leśna była znana tylko na wschód od Wisły, to może miałbym problem. Tak jednak gospodaruje się na całym świecie a często znacznie bardziej bezwzględnie i okrutnie.
Kolega, który swobodnie podróżuje do Kanady opowiada, że tam w sklepie można kupić różne potrzaski i inne świństwo, które służy do chwytania zwierza. Po górach i lasach są traperskie chatki, w których można swobodnie mieszkać - jakie to pole do popisu dla miłośników życia w naturze. Już widzę jak młody zakapior podchodzi do szamoczącej się w sidłach sarny, żeby poderżnąć jej gardło.

A teraz prawdziwa opowieść pewnego dziadka Słoniny z Kamienia Puławskiego, którą opowiedział mi dawno temu:

-dziadek Słonina też był kiedyś młody i miał szesnaście lat(gdyby żył to miałby już ponad sto lat)...był młodym chłopakiem...ziemi mieli tyle co kot napłakał...nie było co robić i zwyczajnie się nudził...pomyślał, że pójdzie w krzaki nad Wisłę upolować bażanta lub kuropatwę- zastawił sidła...nie trzeba było długo czekać żeby gajowy pana Cywińskiego go wyśledził...jako że było to pierwszy raz, to miał darowane...niestety wytrzymał może dwa tygodnie, pomyślał że będzie ostrożniejszy i poszedł znowu... i...został złapany drugi raz...Pan Cywiński(chyba dziadek Izabeli) zamknął go w loszku i zadzwonił(miał już telefon) po żandarmów do Puław, którzy skuli młodego Słoninę i "wieżli jak wieprza" drabiniastym wozem jakieś czterdzieści kilometrów... siedział do rozprawy...ze względu na młody wiek nie został skazany ale po powrocie do domu matka spakowała mu tobołek na drogę, bo życia dla niego w pobliżu majątku Cywińskich już nie było...wsiadł na pierwszą lepszą barkę i popłynął w siną dal...wrócił po wojnie gdy nowa władza rozdawała ziemię z majątków...

alex62
10-11-2017, 21:57
To nie dwulicowość , w hodowli kur czy świnek możemy bez problemu utrzymać populację na właściwym poziomie ilościowym i no powiedzmy jako tako jakościowym . Inaczej ma się w przypadku dzikich zwierząt . Myśliwi strzelają do najwartościowszych osobników bo z nich są TROFEA . Więc jak utrzymać gatunek na właściwym poziomie żeby się nie degenerował ? . Poza tym nie podobają mi się polowania z nagonką oraz z ambon . Jesteś praedziwym myśliwym ? To idź do lasu , wytrop zwierzę i je strzel .