PDA

Zobacz pełną wersję : Pizzeria "W górach" Wołosate



Hero
15-11-2017, 14:17
Witajcie.

Jak pewnie część z Was wie przeprowadziłem się w Bieszczady i od pewnego czasu współtworzę nowe miejsce, gdzie można się posilić, napić i odpocząć.
Jest to pizzeria, nazywa się "W górach" i mieści się w Wołosatem przy parkingu, gdzie kiedyś był bar, a potem karczma huculska.
Serdecznie z Kasią wszystkich zapraszamy na pizzę, piwo, pyszne robione na miejscu desery.
Odwiedzajcie naszą stronę a kto ma niech rzuci okiem na nasz profil na FB.

http://www.pizzeriabieszczady.pl/

sir Bazyl
15-11-2017, 17:40
Byłem, jadłem i piłem, po brodzie mi kapało i bardzo smakowało :)
Na deser Kasia podała jakąś taką zamrożoną piankę do golenia ;) - pyszne toto było!
Pozdrówka i powodzenia!

Piskal
15-11-2017, 18:59
Ja też byłem, klamkę pocałowałem. Smaczna.

Aleksandra
15-11-2017, 21:08
Jak nic Was odwiedzę :) choćby na mrożoną trawę :D

Kura8210
16-11-2017, 03:36
Tez byłem i z czystym sumieniem mogę polecić.szczegolnie pozycje 3 z menu czyli kurze wary w ocćie):):pozdrawiam

slawek71
16-11-2017, 09:50
Ja w całej rozciągłości jestem za , było mniam .

cumulus
29-12-2017, 22:48
Z końcem listopada zakotwiczyłem w Ustrzykach Górnych, taki czterodniowy wypad na luzie. Któregoś dnia wybrałem się na Halicz, ale niestety na Tarnicy poprzestałem, bo widoczność była niewidoczna :grin: Zlazłem do Wołosatego na parking i zobaczyłem napis "Pizza" Może po czterech krokach, oświeciło mnie, że świeci się w środku ! Wszedłem i.....Okazało się, iż nie tylko się świeci ale można zjeść wspaniałą pizzę i wypić kawę (samochód :smile:) Rewelacyjny pomysł ! W UG tylko w "Górskim" i jednym barze przy przystanku można było coś zjeść. W Wetlinie wszystko było zamknięte. Pozdrawiam heroicznych właścicieli i życzę powodzenia :grin:

Gienia
25-09-2018, 10:18
Byłam....pizza rewelacyjna:!:

Hero
04-08-2019, 15:08
W jakim budynku znajduje się nasza pizzeria większość wie i zdecydowanie nie jest on perłą sztuki architektonicznej. Wraz z żoną myśleliśmy, że może on pochodzić ze wczesnych lat pięćdziesiątych, gdyż czego się nie dotknąłem to było zmurszałe lub przerdzewiałe i generalnie odpadało przy delikatnym dotyku, a wiertła wchodzą w ściany w zasadzie bez wiertarki i to tak, że wiercąc wiertłem ósemką zazwyczaj otrzymuję otwór dziesiątkę. Dodatkowo budynek nosi ślady licznych przebudów i modyfikacji, głównie wykonanych niedbale i niskim kosztem.
Pewnego razu zjawił się klient, który wskazując oboma palcami wskazującymi na własną kletkę piersiową stwierdził: "ja budowałem ten budynek".

W drugiej połowie lat osiemdziesiątych trwało oczyszczanie łąk znajdujących się przy drodze Ustrzyki Górne - Wołosate. Oczyszczanie łąk polegało na wycince porastających je wtedy drzew. Karpy po wyciętych drzewach były... wysadzane w powietrze przez wojsko. Żona pamięta, że wtedy często tłukły się szyby w oknach.

Pan klient opowiadał, jak brał udział w tych wydarzeniach i po normalnych godzinach pracy (cz też służby, bo robiło to wojsko), nocami, przy sztucznym świetle, a czasem nawet przy jego braku, w zmęczeniu budowali ten budynek. Wszystko po to, żeby szybciej wyrobić czas potrzebny do uzyskania urlopu. Stąd ta wspaniała jakość :).

don Enrico
25-03-2020, 21:29
Czynne ? czy raczej zamknięte ?

Hero
16-05-2020, 01:46
Heniu, w marcu mieliśmy zamknięte. Teraz mamy otwarte, ale zamówienia przyjmujemy tylko na wynos i z dowozem. Od najbliższego poniedziałku, 18 maja będziemy mieli prawie normalnie otwarte z jakimiś tam ograniczeniami.
Nie to jest jednak najważniejsze.
Poczyniliśmy pewne kroki w stronę rozwoju. Jak na pizzerię przystało będzie można zjeść u nas także inne dania, jak pierogi czy schabowy z frytkami i surówką, ale wszystko robimy na miejscu. Tak po domowemu. Niestety są też minusy. Nie wiem dlaczego, być może przez wirusa, a może i nie, znacznie podrożały niektóre półprodukty, czasem nawet o 100%, więc należy się spodziewać wzrostu cen. U naszych dostawców są też problemy z zaopatrzeniem.
Niestety cała ta tarcza antykryzysowa, to taka gruba, żelazna i mocna tarcza, którą się rzuca tonącemu zamiast koła ratunkowego. Jedyna pomoc jaką otrzymaliśmy to z urzędu pracy i to w formie pożyczki. W pozostałych opcjach albo nie ma odzewu, ale wnioski gdzieś wiszą w przestrzeni, albo się system wywala i każą składać znowu i znowu i znowu.
Są też pozytywne aspekty. Są nimi na przykład spotkania z niecodziennymi turystami. Co lepsze sobie zapisuję, żeby nie zapomnieć, więc za poprzedni rok podsumowanie najciekawszych tekstów wygląda tak:
1. A jak się ściemni to tam jest jakoś oświetlone ? (w kontekście wejścia na Tarnicę).
2. A to swoje ciasto na pizzę to robicie na maślance jak na proziaki ?
3. Czy pucharek lodowy to jest coś do zjedzenia ?
Poza tym, bardzo dużo ludzi przychodzi do mnie z pytaniem "Co może być na szybko ?" Mnóstwo turystów przyjeżdża w Bieszczady się spieszyć, na szczęście jeszcze nie wszyscy.
Nic jednak nie przebije pewnej pary, która nas kiedyś nawiedziła:
- Dzień dobry, co tu można zjeść - pyta pan.
- To co mamy tu w menu oraz to co jest za mną na tablicy.
W menu było to co zwykle, a na tablicy żurek, kiełbasa i pewnie jakiś deser, poza tym ogródek i sala były pełne ludzi, bo to był środek sezonu przy ładnej pogodzie, co wiązało się z dłuższym czasem oczekiwania.
Pan rzucił okiem na menu na tablicę i pyta:
- A będzie coś na szybko ? Jakiś schabowy z ziemniaczkami i suróweczką ?
Opowiedziałem, że tylko to co w menu i na tablicy i że nie robimy nic na szybko. Po czym do akcji weszła pani, która do tej pory lustrowała manu i tablicę i przysłuchiwała się rozmowie.
- A macie może rosół ?
- Nie, aktualnie nie mamy - odpowiadam zgodnie z prawdą.
Na co pani zbliżając się do mnie i wybałuszając oko pyta:
- Na pewno ?
Myślę sobie, no kurrrr zapiał, mam rosół ale kitram go w kuchni i daję tylko zaufanym klientom, albo w sumie nie wiem co mam i to co jest w menu i na tablicy nijak się ma do rzeczywistości.
Jeśli komuś kiedyś z Was przyjdzie otwierać gastronomię dla turystów to usmażcie sobie na patelni kaszankę z cebulką, a potem walnijcie się tą patelnią w głowę :)

Piskal
16-05-2020, 14:13
A rosół z pizzy? Albo pizza na rosołkach? Ew. zupa z kur wielu na grubym cieście.

Julia często wspomina Twoja pizzę, że najlepsza, jaką jadła w życiu.

Że niby reklamuję i polecam? No pewnie!

Hero
23-05-2021, 15:34
Powoli zaczyna się kolejny sezon turystyczny. Chociaż pogoda na razie nie za bardzo sprzyja, to ludzi co raz więcej, chociaż turystów co raz mniej.
Dziś odwiedzili nas pozornie mili, starsi państwo. Wypili po kawie, a miła starsza pani zamówiła dodatkowo wodę ze szklaneczką, w której rozpuściła sobie lek w proszku.
Po czym plastikową saszetkę po leku wyrzuciła do studzienki burzowej, mając w zasięgu wzroku przynajmniej dwa kosze na śmieci. Otrzymawszy reprymendę słowną rzuciła "przepraszam", po czym oboje się oddalili i wyjechali z parkingu nowym, dość drogim autem.
Niestety nie mogę przytoczyć co pomyślałem o tej pani, bo bym musiał sam się zbanować za wulgaryzmy.

Verid
23-05-2021, 17:22
ludzi co raz więcej.
Ludzi powiadasz.... Po zaprezentowanym opisie mam wątpliwości czy prawidłowo zidentyfikowałeś gatunek obserwowanych stworzeń :wink:

don Enrico
23-05-2021, 20:46
(...) Otrzymawszy reprymendę słowną rzuciła "przepraszam", po czym oboje się oddalili i wyjechali z parkingu nowym, dość drogim autem.
(...)
Błąd o 180 stopni.
Trudno oczekiwać kultury od osób poruszających się "dość drogim autem"
...sorki za wtręt , ale z moich osobistych obserwacji wynika, że dużymi wypasionymi terenówkami poruszają się wyjątkowo duże buraki
Wiem, wiem , nie pisałeś o dużych terenówkach, więc może to przypadek
To też przypadek że tydzień temu będąc w okolicy Stężnicy - krainy quadów - na leśnej drodze mijałem się z nimi - mimo że był tam wyraźny zakaz LP
....
może zbyt pochopnie wrzucam wszystko do jednego worka, niech mnie opiepszy właściciel quadu i wielgachnej terenówki
Może to przewrażliwienie które trzeba leczyć ?

Wojtek Pysz
24-05-2021, 22:17
Trudno oczekiwać kultury od osób poruszających się "dość drogim autem"
Niniejszym protestuję! Ja się poruszam drogim autem. Nie wiem czego ode mnie oczekujesz ale staram się, jak mogę:-)


Może to przewrażliwienie które trzeba leczyć ?
Nie trzeba, od tego się nie umiera.

jojo
25-05-2021, 19:32
Niniejszym protestuję! Ja się poruszam drogim autem. Nie wiem czego ode mnie oczekujesz ale staram się, jak mogę:-)
Ja podobnie jak Wojtek protestuję. Ja też poruszam się dość drogim autem (co prawda służbowym i w leasingu) ale w górach nie śmiecę i na parkingach nie wrzucam śmieci do studzienek......

don Enrico
25-05-2021, 21:23
Koledzy raczą żartować klasyfikując swe pojazdy jako
dużymi wypasionymi terenówkamiza "dość drogie pojazdy"
- dla Was pewnie drogie , ale ja miałem na myśli pojazdy które wartują wielokrotność owych ,mają wygląd szpanerskich i służą przewożeniu buraków
Problem nie jest w tym , jaki kto ma samochód, może mieć nawet TIR-a i nikt nie będzie mu zazdrościł
problem jest w tym że wszystkie te warczące wynalazki czują się bezkarnie , rozjeżdżając naturę i nie widzą że coś jest nie tak.
Problem jest w tym , że często są to sympatyczni ludzie którzy nie rozumieją problemu dewastacji i hałaśliwej ingerencji w naturę-> wide dokładnie rok temu w Jaworniku

Miśka
26-05-2021, 15:08
Dzień dobry :) Z góry przepraszam, ale zajrzę ;) I kilka głupich pytań zadam. Ale to za m-c. Pozdrawiam!

Hero
27-05-2021, 12:32
Co jakiś czas, dość regularnie otrzymujemy takie połączenie telefoniczne:
Dzień dobry, ja dzwonię z [tu nazwa jakiejś organizacji o podniosłej nazwie], zostali państwo wyróżnieni albo nagrodzenie albo wybrani. Tu pada nazwa nagrody, na przykład laur konsumenta, złoty medal za coś tam, złoty laur, złote to, złote tamto.
I teraz do sedna.
Żeby odebrać nagrodę należy na konto danej organizacji płacić pewną kwotę, z reguły od 50 do 200 zł netto. Za to dostaje się oprawiony dyplom lub deskę z przyklejoną grawerowaną blachą. Niektórzy dają jeszcze naklejkę na drzwi i przysyłają logo w formie elektronicznej, które można na rok umieścić na swojej stronie.
My nigdy nie braliśmy udziału w żadnym takim plebiscycie i na pewno wiecie o co chodzi.
Na początku to jeszcze było śmieszne, a pierwsze takie telefony dostawaliśmy tuż po założeniu działalności, zanim jeszcze obsłużyliśmy pierwszego klienta. Teraz gdy ktoś taki dzwoni przerywam słowotok zaraz po informacji o wyróżnieniu i proszę o wysłanie na adres firmowy. Dzwoniąca osoba zaczyna wtedy mówić o opłatach, a ja udaję, że się dziwię, że skoro coś dostałem lub wygrałem, to chyba powinno być za darmo. Oczywiście taka rozmowa nie prowadzi do niczego i się zaraz kończy.

Weźcie to proszę pod uwagę, jak wejdziecie do jakiejś firmy i zobaczycie recepcję obwieszoną złotymi pietruszkami i medalami ze złotego ziemniaka, albo na jakimś produkcie zobaczycie wydrukowane zdjęcia takich nagród o nic nie mówiących nazwach.

Oczywiście nie zakładam, że wszystkie konsumenckie nagrody to ściema.

don Enrico
27-05-2021, 21:39
Fajnie że podejmujesz taki temat, co by objaśnić społeczeństwu jak jest totalnie okłamywane, również na poziomie działań biznesowych.
Swego czasu jak wchodziłem w takie działania biznesowe na poziomie internetowym spotkałem się z pojęciem "Rzetelna Firma"
od której można było uzyskać certyfikat po jakimś tam opłatach.
..... To nie była jakaś nie zależna instytucja badająca rzetelność firm , tylko spółka ... pewne z oooo która sprzedawała certyfikat , znaczy upoważnienie do posługiwania się znaczkiem Rzetelna Firma
Jak coś takie zobaczycie to warto wiedzieć , że to za kasę
Cóż więc ... milczeć ?

Hero
28-05-2021, 15:05
A teraz coś z zupełnie innej beczki, czyli z beczki z głupimi pytaniami. Najgłupszy pytania jakie udało mi się usłyszeć i były na tyle głupie, że je zapamiętałem:
- Jaka jest pogoda ? (od tygodnia pogoda jak drut, ciepło, słonecznie, w zasięgu wzroku ani jednej chmurki).
- Czemu nie ma wjazdu na Tarnicę ?
- Gdzie są dorożki, którymi wjeżdża się na szczyt ? Po poinformowaniu, że nie ma: - Jak to nie ma ? Przecież na każdy szczyt można wjechać dorożką.
- Co tu można zobaczyć ciekawego ?
- Czy ten najwyższy szczyt stąd widać ? To jest ten po prawej czy po lewej ?
- Czy tu jest wejście na chatę puchatkę (słownictwo oryginalne, ostatnio, gdy chatki dawno nie ma, pan nie uwierzył i pojechał szukać dalej),

Browar
28-05-2021, 15:41
Mogliby już pootwierać Egipty, Grecje i inne Ugandy, byłoby trochę spokoju, choć dla Ciebie to słaby interes...
Nadzieja w otwartych galeriach handlowych, można już robić szoping zamiast plątać się po zadupiach :twisted:

Hero
28-05-2021, 19:27
To przykłady z czasów nie tylko obecnych, ale i prepandemicznych. Otwarcie lokacji o których piszesz jedynie przyniesie nam niesławy tam. Chyba nic już się nie da zrobić, będzie tylko gorzej.

Hero
30-05-2021, 16:24
Taka sytuacja. Sezon, ale ruch umiarkowany, bo jeszcze nie godziny szczytu. Klient X zamówił pizzę, klient Y stojący za nim zamówił zupę i otrzymał następny numer zamówienia. Po pewnym czasie wywołuję numer klienta Y i wystawiam na bar zamówioną zupę.
W tym samym czasie przychodzi klient X i z wyraźną złością w głosie dopytuje:
- Ja mam wcześniejszy numer zamówienia, czemu zamówienie późniejsze jest wydawane wcześniej niż moje ?
- Bo zagrzanie porcji zupy zajmuje mniej czasu niż przygotowanie i upieczenie pizzy.
- No to ciekawe rzeczy pan opowiada - odpowiada klient X
Ja "takie oczy", klienci w kolejce do baru w śmiech.

Hero
18-06-2021, 16:32
Jak polscy przedsiębiorcy nie potrafią w biznes.
Przykład pierwszy.
Zamawiam przez jakiś czas towar w hurtowni. W pewnym momencie przestaje być dostępny. Znajduję producenta tego towaru i piszę e-mail (raz, że nie lubię dzwonić, dwa, że mam na piśmie). Odpowiedzi nigdy nie otrzymuję. W efekcie znajduję podobny towar u innego dostawcy, w podobnej cenie, gorszej jakości.
Takich zdarzeń było na przestrzeni czasu kilka.
Przykład drugi.
Duży dostawca. Notowany na giełdzie papierów wartościowych.
Nie dostarcza strategicznego towaru (piwa) na dwa długie weekendy pod rząd. Za pierwszym razem przedstawiciel handlowy twierdzi, że nie otrzymał e-maila. Za drugim razem sam proponuje wcześniejsze zamówienie, potwierdza jego odbiór po czym dostawa nie dojeżdża w ustalony dzień. Po dwóch dniach kierowca dostawcy dzwoni, że nie dojedzie bo droga zastawiona (przez turystów, taki ruch). Dostawa dociera w przedostatni dzień długiego weekendu.
Przedstawiciel handlowy obiecuje, że niedługo u nas będzie i że otrzymamy zadośćuczynienie.
Mijają dwa tygodnie, przedstawiciela nie ma, zadośćuczynienie się nie materializuje. Składam następne zamówienie. Dobrze, że sprawdziłem jeszcze raz pocztę bo pan ph, poszedł sobie na urlop i przekazał e-maile do osoby go zastępującej, ta osoba też poszła na urlop i podała nr telefonu, pod którym należy się kontaktować w sprawie zamówień. Po odsłuchaniu długiej informacji RODO, dowiedziałem się, że wszyscy kąsultanci są zajęci i kiedyś któryś oddzwoni. Na szczęście oddzwonił. Ale i tak zmieniam dostawcę. W ubiegłym roku ta giełdowa firma miała XX milionów złotych straty netto.

Hero
23-06-2021, 13:20
Urząd.
Potrzebuję papier z urzędu. Papier ten wraz z kilkoma innymi muszę przedłożyć u notariusza, celem sporządzenia aktu notarialnego.
Miły pan w mojej rodzinnej miejscowości poinformował mnie przez telefon, że mogę to załatwić w każdym właściwym urzędzie w kraju.
Zatem wybrałem się do urzędu w Lutowiskach.
Wchodzę do biura.
Pomieszczenie zabałaganione, nie wygląda na miejsce obsługi interesantów, a bardziej na magazyn akt i rzeczy chwilowo zbędnych.
- Dzień dobry - mówię - potrzebuję wniosek taki a taki.
- Ale ja takiego nie mam - odpowiada pani.
- To skąd go wziąć ?
- Nie wiem, może ściągnąć z rozporządzenia, z resztą ja dopiero przejęłam stołek i nie mogę się ogarnąć.
W tym momencie nie miałem siły na dalszą rozmowę, bo byłem na granicy wybuchu. Pożegnałem się, odwróciłem na pięcie i wyszedłem.

Po chwili uspokojenia doszedłem do wniosku, że mogłem poprosić o ściągnięcie i wydrukowanie, ale pewnie byłoby to nie do ogarnięcia. Mogłem powiedzieć, że w takim razie pójdę do wójta i może on mi ściągnie i wydrukuje, ale pewnie też tego nie ogarnia.

Jedyne co urząd ogarnia to ściąganie podatków i opłat i wywalanie tych pieniędzy w błoto.

Jeszcze taka ciekawostka dla osób nie prowadzących działalności gospodarczej. Jak ktoś ma nieruchomość to płaci od niej podatek. Jest to pewna ustalona kwota za każdy metr kwadratowy powierzchni owej nieruchomości. A jak ktoś prowadzi działalność to ten podatek jest mniej więcej 10 razy wyższy. Niestety to i tak za mało, żeby wystarczyło na zatrudnienie kompetentnych osób w urzędzie.

Hero
24-06-2021, 16:53
Ciąg dalszy historii z naszym dostawcą piwa.
Osoba zastępująca naszego przedstawiciela handlowego na zamówienie wysłane w dniu 17 czerwca i zrealizowane 18 odpisała w dniu 21.
Po dzisiejszym zamówieniu próbowała się dodzwonić do nas dzwoniąc na nasz numer NIP...

Hero
03-07-2021, 17:48
Kilka razy do roku przychodzi taki dzień, że przychodzi ktoś i... kradnie całą rolkę papieru toaletowego. To nie jest tak, że srajtaśma się po prostu kończy. Toaleta jest sprzątana gruntownie rano, a potem na bieżąco w zależności od potrzeb i ruchu. Każda osoba z obsługi wie, kiedy i gdzie umieszczała nową rolkę i na ile taka starcza. Gdyby ktoś sobie wziął kilka listków to nikt by się nawet nie zorientował, ale jak ktoś sobie odwija całą, wielką rolkę, kilkukrotnie większą od domowej to ja nie wiem o co chodzi. Musi to oznaczać, że ta osoba ma permanentne rozwolnienie mózgu. Nie dziwcie się zatem, że w wielu miejscach toalety są wyłącznie dla klientów, albo skorzystanie kosztuje, w niektórych miejscach już nawet 20 zł.

Leuthen
04-07-2021, 13:30
Kilka razy do roku przychodzi taki dzień, że przychodzi ktoś i... kradnie całą rolkę papieru toaletowego. To nie jest tak, że srajtaśma się po prostu kończy. Toaleta jest sprzątana gruntownie rano, a potem na bieżąco w zależności od potrzeb i ruchu. Każda osoba z obsługi wie, kiedy i gdzie umieszczała nową rolkę i na ile taka starcza. Gdyby ktoś sobie wziął kilka listków to nikt by się nawet nie zorientował, ale jak ktoś sobie odwija całą, wielką rolkę, kilkukrotnie większą od domowej to ja nie wiem o co chodzi. Musi to oznaczać, że ta osoba ma permanentne rozwolnienie mózgu. Nie dziwcie się zatem, że w wielu miejscach toalety są wyłącznie dla klientów, albo skorzystanie kosztuje, w niektórych miejscach już nawet 20 zł.

Może zamiast pobierać opłatę za korzystanie należy powiedzieć, że wstęp do WC jest w zamian za rolkę papieru?:wink:

Verid
04-07-2021, 13:47
Albo osoba zmierzająca do przybytku pobiera przydziałowy metr od obsługi a ewentualna reszta we własnym zakresie :mrgreen:

Hero
06-07-2021, 23:45
Kot zwariował.
Kot jaki jest każdy widzi. Człowiek, to dla niego służący donoszący jedzenie i zapewniający pieszczoty, ale jak pogłaszcze nie tam gdzie trzeba, to można po ugryźć, podrapać i się jeszcze obrazić.
Jak przyszliśmy do Wołosatego robić pizzę to na naszym terenie, czyli na parkingu i w najbliższej okolicy występowały trzy koty. Stanowiły one lokalnie występujący podgatunek kota, czyli kot sępi. Bo sępiły żarcie od turystów z parkingu. Jak nie było ich widać, to wystarczyło zaszeleścić folią, a te się zaraz pojawiały sądząc, że ktoś rozpakowuje jedzenie.
Wszystkie trzy były nieufne, nie dawały się dotykać i czasem się biły między sobą o nie wiadomo co. Ale zaraz potem spały obok siebie na półkach wiaty, która stała przed lokalem.
Nadałem wszystkim trzem imiona. Szaro bury dostał imię Kleofas, bo tak akurat mi się uwidziało, biało - rudy został nazwany Filemon, bo wyglądał jak Filemon z dobranocki o Bonifacym i Filemonie, a trójkolorowa kotka dostała imię Esmeralda, bo też tak akurat wymyśliłem.
Zaczęliśmy je trochę dokarmiać jesienią i zimą. Kocią puszkę dwieście gram zjadały na raz z jednej miski. Z czasem dały się pogłaskać.
Najpierw odszedł Kleofas, skończył pod kołami turystycznego samochodu.
Potem zniknął Filemon. Pewnego dnia przyszedł z mocno rozciętą, zaropiałą głową, potem poszedł i już nie wrócił.
Została Esmeralda. Esmeraldzie została ufundowana przez nas drewniana budka, która stoi przy tylnym wejściu. Jest ocieplona styropianem i wyłożona starym wełnianym swetrem. Na zimę Esmeralda dostaje drabinę, po której może przez otwór wentylacyjny wejść na strych. Miejsce to odkryła dwie zimy temu, gdy po wielkich zaspach i po dachu wiaty było tam dojście i zaczęła tam nocować. Po rozebraniu wiaty nie mieliśmy serca odbierać jej zimowego legowiska.
Kot jaki jest każdy wie. Czasem przyniesie pod drzwi upolowaną zwierzynę, najczęściej gryzonia. Czasem jak Esmeralda miauczała o jedzenie albo mleko (ma specjalne miauczenie, że wiemy, że chodzi o mleko właśnie), to mówiłem jej, żeby wzięła się za robotę i połapała trochę myszy. No i czasem coś nam przynosiła. Nie często, ale tak raz na miesiąc coś było. Dwa razy były nawet duże szczury, raz kret. Kiedyś ktoś widział jak tuż obok jadła żabę, a ja nawet dwa razy widziałem jak upolowała jaszczurkę.
W tym roku jednak kot zwariował. Popadł w jakiś krwawy szał. Codziennie poluje. Cały dzień. Nie ma tak, że przyniesie myszkę. Teraz pierwsze co robię rano to "idę sprawdzić sytuację myszową". Polega to na wzięciu zmiotki, szufelki i obejściu wszystkich wejść. Sytuacja, że jest jeden gryzoń należy obecnie do rzadkości. Często zdarza się, że są dwa, trzy. Czasem są dwa całe plus na przykład dwie same głowy. Albo jeden cały, dwie głowy i połówka "od pasa w dół". Do tego plamy krwi na schodach, które trzeba szorować. Jak czasem nie ma pod drzwiami, to potem znajdują się w pobliskiej trawie w czasie koszenia.
Najśmieszniejsze jest jednak to, jak kot oznajmia przynoszenie zdobyczy. Potrafi bladym świtem, teraz to trzecia, czwarta nad ranem, zacząć wyć pod drzwiami lub otwartym oknem. Przynosi zdobycz, wypluwa ją i zaczyna zawodzić, co nie przypomina miauczenia, ale raczej wycie psa. Jeśli nie da się tego zignorować bo jest otwarte okno, a kot nie ustępuje, to trzeba wyjrzeć na zewnątrz i powiedzieć coś w stylu "dobra Esmeraldka, dziękujemy za myszkę, zjedz ją sobie i idź spać". Kot przestaje zawodzić, czasem zjada, czasem zostawia, ale najważniejsze, że można wrócić spać. Dużo gryzoni w tym roku, koty nie mogą się obrobić. Jak przyjdzie jesień, to wszystkie będą chciały wejść do środka przezimować :(.

uszatek_mis
09-07-2021, 08:42
Kotki tak już mają. Zaznaczam - kotki, nie koty.
Wszystkie kotki jakie miałem i mam tak robiły. Jak słyszę od znajomych, to nie jestem odosobniony w obserwacjach.

włóczykij
09-07-2021, 20:37
Takie zachowanie oznacza, że kot identyfikuje się ze stadem. My jesteśmy dla niego tym stadem. Przynoszenie upolowanych zwierząt, to przejaw dbałości o wyżywienie stada ;)
Mieliśmy kiedyś takiego. Zawsze rano pod drzwiami leżały gryzonie lub ptaki. Trzeba go było pochwalić i pogłaskać. Następnie sam je wynosił na podwórko i konsumował.

Hero
09-07-2021, 23:34
Tak też robimy. Żona zrobiła to dziś w nocy, a ja teraz, wieczorem. Kotka została pochwalona, po czym w obu przypadkach zjadła zdobycz. Na kocią logikę może to mieć sens, dla nas nie bardzo, bo skoro dostaje od nas jedzenie, nie talko kocią karmę ale jakieś skrawki różnych mięs, to znaczy, że mamy dużo i nam nie trzeba.
Jak wspomnę początki to pamiętam jak koty potrafiły zjeść kanapkę z serem dostaną od turystów. Zjadały ser, potem zlizywały masło i na końcu jadły chleb. Złote czasy teraz nastały, karma, mięso :)

Verid
10-07-2021, 01:25
skoro dostaje od nas jedzenie, nie talko kocią karmę ale jakieś skrawki różnych mięs, to znaczy, że mamy dużo i nam nie trzeba.
Skoro człowieki "dla stada" upolowały i przyniosły skrawki różnych mięs i karmę to przecież ona, jako członek stada nie będzie gorsza i też coś przyniesie.

A z gryzoniami to chyba tak już jest że co kilka lat jest "wysyp" i można wiadrami zbierać. Były takie okresy że łapały się na najgłupsze żywołapki jakie dziecięcy umysł jest w stanie spłodzić. byleby w środku jakieś żarcie było.

Miśka
15-07-2021, 15:53
Weź ją odrobaczaj, skoro to żre, ma pasożytów masę...

Hero
15-07-2021, 19:14
Odrobaczam regularnie. W środku to nie wiem, ale na zewnątrz nie ma ani jednej pchełki czy kleszcza. Podawany specyfik ma działać podobno także wewnątrz.

Miśka
16-07-2021, 10:22
No to ok :) Są preparaty co działają i na zewnątrz i od środka, podobno tylko tasiemca nie rusza, to trzeba tabletką już. Moje france nie zeżrą tabletki.

Hero
25-07-2021, 02:03
Żeby nie było, że tylko pesymistycznie.
Przez te kilka lat, przez które prowadzimy naszą małą gastronomię dorobiliśmy się zacnego i szanowanego grona stałych klientów. Są to osoby, które same, z małżonkiem, dzieckiem lub wnukiem co roku przyjeżdżają do Wołosatego. Niektórzy robią to, by przeprowadzić swoje badania naukowe nad ptaszkami lub owadami. Inni, by siedzieć w krzakach i robić zdjęcia kwiatkom i zwierzątkom. Jeszcze inni, by po raz setny albo i tysięczny przejść ten sam szlak i zaobserwować jak się on zmienia i potem o tym pogadać. Czasowa rozpiętość też jest różna. Niektórzy wpadają dziesięć razy do roku na weekend, a inni raz do roku na trzy tygodnie.
Z częścią tych osób znamy się już trochę bardziej. Wymieniliśmy się kontaktami, dostajemy od nich tradycyjne kartki na święta, czasem wpadają do nas na jedzenie jak już jest zamknięte, albo dostają coś zupełnie z poza menu, co my mieliśmy na swój prywatny obiad, żeby nie musieli jeść pizzy przez trzy tygodnie codziennie.
I to jest fajne i miłe.

Facio
25-07-2021, 21:36
Żeby nie było, że tylko pesymistycznie.
Przez te kilka lat, przez które prowadzimy naszą małą gastronomię dorobiliśmy się zacnego i szanowanego grona stałych klientów. Są to osoby, które same, z małżonkiem, dzieckiem lub wnukiem co roku przyjeżdżają do Wołosatego. Niektórzy robią to, by przeprowadzić swoje badania naukowe nad ptaszkami lub owadami. Inni, by siedzieć w krzakach i robić zdjęcia kwiatkom i zwierzątkom. Jeszcze inni, by po raz setny albo i tysięczny przejść ten sam szlak i zaobserwować jak się on zmienia i potem o tym pogadać. Czasowa rozpiętość też jest różna. Niektórzy wpadają dziesięć razy do roku na weekend, a inni raz do roku na trzy tygodnie.
Z częścią tych osób znamy się już trochę bardziej. Wymieniliśmy się kontaktami, dostajemy od nich tradycyjne kartki na święta, czasem wpadają do nas na jedzenie jak już jest zamknięte, albo dostają coś zupełnie z poza menu, co my mieliśmy na swój prywatny obiad, żeby nie musieli jeść pizzy przez trzy tygodnie codziennie.
I to jest fajne i miłe.
Byłem dzisiaj stoliki przed wasza knajpą wszystkie zajęte /to chyba dobze/ skonsumowałem dwa rożki lodowe w sklepie i dalej w długą....

Facio
28-07-2021, 19:24
Byłem dzisiaj stoliki przed wasza knajpą wszystkie zajęte /to chyba dobze/ skonsumowałem dwa rożki lodowe w sklepie i dalej w długą....
Nie daje mi to spokoju jadac od Was z Wołosatego do Ustrzyk byłem zmuszony lekko przychamować aby przepuścić dostojnie pełzającego zaskrońca przez ulice /bedącego u siebie/ możecie sobie wyobrazić moje wqur...nie kiedy rozbawiony niebieski niewiem jaki samochodzik mijając mnie nie wiem po co zrobił z mojego zaskrąńca pire /moze tak to się pisze/ .Ludzie miejcie szacunek dla miejscowych.....

Verid
28-07-2021, 21:47
Puree, choć w tym przypadku to raczej naleśnik. A brak uwagi dla żywioły pokonującej "czarny pas śmierci" niestety jest wszechobecny. Rozumiem że trudno uniknąć żaby na autostradzie żeby samemu kozła nie wywinąć ale rozchlapanie przykładowego jeża na osiedlowej dróżce to mord z premedytacją i nie jest to coś niespotykanego.

Hero
06-08-2021, 14:34
Otrzymaliśmy kolejną fantastyczną, fenomenalną ofertę.
Pewna firma, będąca wydawcą i operatorem przedpłaconych kart płatniczych zaoferowała nam współpracę.
Karta taka jest wręczana pracownikowi. Pracodawca może na nią wpłacić dietę na delegację, nagrodę, premię, bonus i tym podobne. Kartą tą można płacić za towary i usługi. Sam kiedyś taką kartę posiadałem (dostawało się premie i bonusy:)).
Dzwoniąca pani poinformowała, że niebawem zmieniają się przepisy i karty te będą akceptowane jedynie w punktach posiadających umowę z ich wydawcą (czy tak istotnie jest nie wiem). Argumentowała to dodatkowo tym, że będziemy mieli więcej klientów.
Po przeanalizowaniu przesłanych materiałów wychodzi na to, że:
- musielibyśmy płacić wydawcy karty od 0% do 7,5% miesięcznie prowizji w zależności od kwoty płatności tymi kartami miesięcznie,
- za przygotowanie miesięcznych raportów (które za pewne komputer generuje w sekundę) firma życzy sobie 300 zł netto rocznie (oczywiście wszystkie dokumenty przesyłane drogą elektroniczną).
Podsumowując. Za wykonaną pracę na rzecz tej firmy mielibyśmy jeszcze płacić. Przez prawie cztery lata naszej działalności mieliśmy jedną (JEDNĄ) płatność przedpłaconą kartą pracowniczą.
Gdybym był złośliwy albo miał czas się szarpać z takimi dziadami, to umowę napisaną drobnym druczkiem, którą gotową do wydrukowania i podpisania przysłali mi w otwartym pliku .docx mógłbym przerobić w taki sposób, że na przykład byliby zobowiązani płacić nam 10 tys. zł miesięcznie, bo założę się, że przed podpisaniem jej przez ich dyrektora nikt tego nie sprawdza.

Hero
03-05-2022, 23:59
Sezon się ledwo zaczyna i na dodatek nie zapowiada się jakoś specjalnie dobrze, a dziś już był turysta miesiąca jak nie roku. Pizzeria, bar, lokal gastronomiczny, w którym ludzi jedzą i piją. Idzie pan z pieskiem na smyczy. Staje na progu, wsadza do lokalu tylko głowę, rozgląda się na lewo i prawo, po czym wsadza do lokalu jeszcze dłoń, w której trzyma psią kupę i pyta gdzie tu jest kosz na śmieci... . Z psim gównem. Do baru.

Piskal
04-05-2022, 18:50
Niewykluczone, że to był "turysta" z Sanepidu.

Grzegorz881
01-06-2022, 15:45
Otrzymaliśmy kolejną fantastyczną, fenomenalną ofertę.
Pewna firma, będąca wydawcą i operatorem przedpłaconych kart płatniczych zaoferowała nam współpracę.
Karta taka jest wręczana pracownikowi. Pracodawca może na nią wpłacić dietę na delegację, nagrodę, premię, bonus i tym podobne. Kartą tą można płacić za towary i usługi. Sam kiedyś taką kartę posiadałem (dostawało się premie i bonusy:)).
Dzwoniąca pani poinformowała, że niebawem zmieniają się przepisy i karty te będą akceptowane jedynie w punktach posiadających umowę z ich wydawcą (czy tak istotnie jest nie wiem). Argumentowała to dodatkowo tym, że będziemy mieli więcej klientów.
Po przeanalizowaniu przesłanych materiałów wychodzi na to, że:
- musielibyśmy płacić wydawcy karty od 0% do 7,5% miesięcznie prowizji w zależności od kwoty płatności tymi kartami miesięcznie,
- za przygotowanie miesięcznych raportów (które za pewne komputer generuje w sekundę) firma życzy sobie 300 zł netto rocznie (oczywiście wszystkie dokumenty przesyłane drogą elektroniczną).
Podsumowując. Za wykonaną pracę na rzecz tej firmy mielibyśmy jeszcze płacić. Przez prawie cztery lata naszej działalności mieliśmy jedną (JEDNĄ) płatność przedpłaconą kartą pracowniczą.
Gdybym był złośliwy albo miał czas się szarpać z takimi dziadami, to umowę napisaną drobnym druczkiem, którą gotową do wydrukowania i podpisania przysłali mi w otwartym pliku .docx mógłbym przerobić w taki sposób, że na przykład byliby zobowiązani płacić nam 10 tys. zł miesięcznie, bo założę się, że przed podpisaniem jej przez ich dyrektora nikt tego nie sprawdza.


Fujjj ..... bo zwymiotuję zaraz .....

Hero
08-08-2022, 00:33
Nasi młodzi pracownicy, tegoroczni maturzyści ukuli zwrot "order klienta". Wolę nie myśleć z czego jest zrobiony, bo raczej nie wręczamy go zaocznie za chlubne wyczyny.
Oto kilku kandydatów z ostatnich dni:
Numer 3:
- poproszę sok pomarańczowy
- z półki czy z lodówki ?
- jabłkowy
Numer 2:
- jakie macie zupy ?
- krupnik i krem z pomidorów
- a jest rosół ?
Numer 1:
Widzę jak jakiś gówniak szarpie się z ozdobnym pnączem posadzonym przed lokalem, starając się je wyrwać, żona krzyczy do mnie "no zrób coś, co tak stoisz", bo od dwóch lat czeka, aż kwiatek zakwitnie. Wybiegam na tyle szybko, na ile pozwala mi moja słaba kondycja i widzę jak matka purchlaka patrzy zadowolona na jego poczynania i dopiero jak mnie widzi to rusza, żeby go powstrzymać. Na zwróconą uwagę, że jej dziecko wchodzi w szkodę jeszcze pyskuje, że przecież się nic nie stało.

_PrEzY_
08-08-2022, 18:16
Nasi młodzi pracownicy, tegoroczni maturzyści ukuli zwrot "order klienta". Wolę nie myśleć z czego jest zrobiony, bo raczej nie wręczamy go zaocznie za chlubne wyczyny.
Oto kilku kandydatów z ostatnich dni:
Numer 3:
- poproszę sok pomarańczowy
- z półki czy z lodówki ?
- jabłkowy
Numer 2:
- jakie macie zupy ?
- krupnik i krem z pomidorów
- a jest rosół ?
Numer 1:
Widzę jak jakiś gówniak szarpie się z ozdobnym pnączem posadzonym przed lokalem, starając się je wyrwać, żona krzyczy do mnie "no zrób coś, co tak stoisz", bo od dwóch lat czeka, aż kwiatek zakwitnie. Wybiegam na tyle szybko, na ile pozwala mi moja słaba kondycja i widzę jak matka purchlaka patrzy zadowolona na jego poczynania i dopiero jak mnie widzi to rusza, żeby go powstrzymać. Na zwróconą uwagę, że jej dziecko wchodzi w szkodę jeszcze pyskuje, że przecież się nic nie stało.

WOW :) Numer 1, to z wczoraj zapewne - akurat jedliśmy pizzę, kiedy ten bachor zaczął coś tam się szarpać z tymi kwiatami i zareagowałeś. Ręce opadają, gówniak jak gówniak, ale rodzice właśnie pozwalają na takie wybryki, a później wyrasta nam taka "elita". A matka oczywiście oburzona, że zwróciłeś uwagę, no i kurtyna w dół :)

Hero
28-08-2022, 00:27
Napiwki. Temat można drążyć. Jedni dają, inni nie. Są, albo nie ma. Zasada jest taka, że napiwki na barze idą do skarbonki, do podziału, a napiwki z dowozów są dla osoby, która owy dowóz realizuje. Najwyższy napiwek jaki dostałem na dowozie to o ile dobrze pamiętam było 36 zł, ale dziś o najniższym napiwku. Przychodzi pani, coś tam zamawia i płaci kartą. Bardzo chyba chce zostawić napiwek, bo chwilkę gmera w portmonetce i kładzie na barze... 2 grosze.

włóczykij
12-09-2022, 20:09
Hero, w pizzerii też są takie przypadki?
https://www.ofeminin.pl/swiat-kobiet/to-dla-nas-wazne/kim-ty-jestes-go-bieszczadzka-karczma-opisala-skandaliczne-zachowanie-klientow/bpvntsd

Hero
15-09-2022, 00:15
U nas aż takiego czegoś nie ma, ale my nie mamy obsługi kelnerskiej. Kelnerzy chyba zazwyczaj bardziej obrywają niż barmani. Jednak patrząc na cały przekrój gości nas odwiedzających to stwierdzam, że jest co raz gorzej. Jeszcze inaczej jest jak na barze stoi właściciel, który nie krępuje się zwrócić gościom uwagę, że robią oborę, co potem ma odzwierciedlenie na przykład w anonimowych ocenach na jedną gwiazdkę na Google.
Są jednak liczne inne przypadki, które sprawiają, że łapiemy się tu za głowy, załamujemy ręce, zaniemawiamy i zbieramy szczęki z podłogi.

Hero
15-09-2022, 00:49
Dziś jeszcze dwa tematy. Pierwszy to porównanie z barami na Mazurach i klient przesiąknięty chorą nienawiścią.
Temat pierwszy. Udało mi się z kilkoma kolegami wyjechać na tydzień na Mazury. Zboczenie zawodowe pozwoliło mi porównać się do lokali zastanych na miejscu. Tak więc lokal nr 1. O godzinie 15 już nie przyjmują zamówień (w tym momencie wydają zamówienie nr 16). Ogródek pełen, kolejka do baru. No nie wiem co jest. Może mają wycieczkę na popołudnie ale to lokal taki na 20 osób, więc wątpię. Renomę ma dobrą, ale naszych pieniędzy nie chcieli.
Lokal numer 2. Mały przybytek, w którym składa się zamówienia. Stary barak z płyt pilśniowych, w którym jest chyba z 50 stopni i mieści się w nim 5 osób. Młoda barmanka nie umie nalać piwa i robi to w niehigieniczny sposób. Konsumpcja odbywa się pod wiatą na zewnątrz, przy klejących się stołach. Starsza pani obsługująca na zmianę z nową barmanką nie wie które piwo jest w którym nalewaku i ile które kosztuje. Wszystko podane na jednorazówkach, ale jednak trzeba przyznać, że wszystkie dania świeże i smaczne choć jak na gramaturę drogie.
Lokal nr 3. Pizzeria. Nie powiem co i jak bo nie jadłem, ale w menu tylko pizza w ilości kilku sztuk do wyboru.
Lokal nr 4. Tawerna. W menu tylko pizza, 7 rodzajów z różnymi kombinacjami tych samych składników. Ale pizza smaczna i obsługa miła. Na trzy zamówione piwa jedno w szklance (pokalu) noname, jedno w szklance koncernu, którego piwo jest lane i jedno w szklance koncernu konkurencyjnego do tego pierwszego. Na minus, że pizza na papierowych tackach. Lokal duży i czysty, ale tańcząc z lokalną dziewczyną jest szansa obskoczyć wp... bęcki.
Temat drugi.
Od jakiegoś czasu nawiedza na klient. Przyjeżdża z chyba żoną. O ile żona wydaje się normalna to on zawsze opowiada historię, która brzmi tak mniej więcej: właśnie widziałem jak Ukrainka podjechała drogim samochodem pod sklep i kupiła dużą ilość drogiego alkoholu. Przy czym marki samochodów, asortyment i ilość zakupionych alkoholi się zmieniają.
Ostatnio nawet wszedłem w pogawędkę:
- Jak zobaczyłem że Ukrainka podjeżdża Leksusem za 200 tysięcy to aż mi się niedobrze zrobiło i kupiła od razu 3 koniaki
- No jak ją stać i lubi się napić to co to przeszkadza...
- No ale Leksus za 200 tysięcy
- No przecież tam żyją bogaci ludzie
- I my mamy takim pomagać ?
- A czemu nie, jak uciekają przed wojną i potrzebują pomocy
- ALE TO SIĘ OBRÓCI PRZECIWKO NAM !
I te same teksty za każdym razem. Ja ich wysłucham, wychodzę na przykład na obiad, ktoś przychodzi za mnie i słucha tego samego, tylko się marka samochodu i alkoholu zmienia.

Hero
10-06-2023, 22:53
Cytując sąsiada: "Jest co raz gorzej, ludzie mają coraz niższe IQ..." Muszę się z tym niestety zgodzić.
Dziś pierwszy raz w naszej historii klient chciał mnie bić.
Wszystko dlatego, że nie pozwoliłem jego żonie załatwić potrzeby fizjologicznej pod ścianą lokalu, który był otwarty, jest w nim toaleta, a oni byli klientami.
A ja bardzo nie lubię jak mi ktoś zanieczyszcza obejście.
Tak więc zostałem zwyzywany imieniem krótkim tego instrumentu, co służy żeby przedłużyć gatunek, poddano w wątpliwość dobre prowadzenie się mojej śp. Mamy, do tego doszło kilka innych inwektyw, a na koniec agresywny pan próbował ukraść kufle od piwa.
Skoro jednak piszę te słowa to znaczy, że do rękoczynów ostatecznie nie doszło, bo gdyby tak było, to byłbym właśnie na obdukcji a pan (po takich panach to mój pradziadek na konia wchodził) na dołku.
Najśmieszniejsze, że gość przychodził od kilku dni i akurat dzisiaj dostał rozwolnienia mózgu, psując mi na koniec cały dzień.

mazg
15-06-2023, 21:43
nie pozostaje nic innego jak właśnie opisywać takich ćwoków, dla nas ciekawostka dla Ciebie może forma terapii po dniu pracy:)

Marcowy
29-06-2023, 15:40
Hero, masz świętą cierpliwość i pójdziesz do nieba. Ja bym nie dał rady i pewnie to ten pan musiałby robić obdukcję.

Jak czasem mam ochotę pier... wszystko i wyjechać w Bieszczady, żeby np. zająć się agroturystyką, to wcale mnie nie zniechęcają bieszczadzkie realia, tylko opowieści o takich troglodytach. Bo przecież nie wiesz, kto ci wejdzie do baru / pensjonatu, no i nie masz na to żadnego wpływu. Chyba żeby dać ogłoszenie, że wpuszczamy tylko w krawatach, bo klient w krawacie...

Edit: tak się zastanawiam, a może Hero i praktycy bieszczadzcy udzielą odpowiedzi - do jakiego stopnia jesteście w stanie wpływać na to, jacy goście Was odwiedzają? Bo rozumiem, że jedyny bar w okolicy może np. podnieść ceny i już nie wszyscy wejdą, ale to nie gwarantuje, że ci zamożniejsi będą fajniejsi. Z kolei pensjonat może się np. nie reklamować i korzystać tylko ze stałych klientów albo ich poleceń (znajomi znajomych), co minimalizuje (ale nie eliminuje) obcowanie z przypadkowymi burakami. Macie jakieś przemyślenia / wnioski / porady na ten temat? :-)

Hero
01-07-2023, 01:49
W gastronomii nie bardzo jest wpływ na to kto przychodzi. Nie ważne, czy jest to jedyny lokal, czy jeden z wielu. Można się z kimś skłócić i mu powiedzieć, żeby więcej nie przychodził, a on i tak przychodzi. Do tego jeszcze jest kwestia taka, że każdy z kim ma się kosę może anonimowo umieścić złą opinię w Internecie, albo dokonując anonimowego donosu na przykład nasłać kontrolę z jakiejś instytucji.
Podniesienie cen nic nie da, bo ludzie są różni. Zamożność i miejsce pochodzenia to tylko stereotypy i nic to nie znaczy. Są biedne buraki, z którymi same problemy i bogaci spoko goście. I na odwrót.
Trochę co innego hotelarstwo, kwatery i noclegi. Tu jak ktoś coś odwali, to można go sobie wciągnąć co najwyżej na czarną listę. Ale jak się ma pokoje na czarno, a pewnie tak ma połowa, to też raczej lepiej się nie wychylać, bo zaraz jakieś problemy.

_PrEzY_
04-07-2023, 13:39
W gastronomii nie bardzo jest wpływ na to kto przychodzi. Nie ważne, czy jest to jedyny lokal, czy jeden z wielu. Można się z kimś skłócić i mu powiedzieć, żeby więcej nie przychodził, a on i tak przychodzi. Do tego jeszcze jest kwestia taka, że każdy z kim ma się kosę może anonimowo umieścić złą opinię w Internecie, albo dokonując anonimowego donosu na przykład nasłać kontrolę z jakiejś instytucji.
Podniesienie cen nic nie da, bo ludzie są różni. Zamożność i miejsce pochodzenia to tylko stereotypy i nic to nie znaczy. Są biedne buraki, z którymi same problemy i bogaci spoko goście. I na odwrót.
Trochę co innego hotelarstwo, kwatery i noclegi. Tu jak ktoś coś odwali, to można go sobie wciągnąć co najwyżej na czarną listę. Ale jak się ma pokoje na czarno, a pewnie tak ma połowa, to też raczej lepiej się nie wychylać, bo zaraz jakieś problemy.

@Hero , myślałem, że bachora niszczącego kwiaty i rekacji jego matki na to nic nie przebije, a jednak. Ale ja mam wrażenie, że to coraz gorzej wygląda, wszędzie. Ludzie coraz częściej jakby mieli wyprane mózgi i to widać w różnych sytuacjach, na ulicy, w sklepie, baaaa, daleko nie trzeba szukać, w bloku, w jednej klatce się zdarzają sytuacje, że mózg staje.

Pozdro i do zobaczenia w sierpniu :)

hwat
02-08-2023, 14:59
Nie zapominajmy, że jest i druga strona medalu. Nie oceniam tego przypadku ale ludzie nie zmieniają się tylko w grupie klientów. Ludzie zmieniają się ogólnie, ci za ladą również. Coś jednak powoduje, że ktoś komuś mówi ""Kim ty jesteś gó***ro?!". Czasem jest to niezrównoważenie klienta, a czasem brak profesjonalizmu obsługi... Piszę oczywiście z perspektywy drugiej strony lady, bo i sam czasem tracę nerwy na ten drugi powód.

Hero
22-08-2023, 19:53
Kilka dni temu przyłapałem pewną turystkę na kradzieży kufla. Takie małego pękatego kufla z grubego szkła. Pani spytana, czy przyjeżdża w Bieszczady, żeby okradać prywaciarzy stwierdziła, że "przecież i tak je dostajecie".
Czy gdybyśmy dostawali kufle za darmo, a tak nie jest, to można je kraść ?
Czy jeśli ktoś coś dostaje to można mu to ukraść ?
Gdzie jest granica wielkości lub wartości rzeczy do której można tą rzecz ukraść, a powyżej której już nie można ?
Dodam tylko, że taki kufelek można u nas kupić za 8 zł.

_PrEzY_
23-08-2023, 00:14
Kilka dni temu przyłapałem pewną turystkę na kradzieży kufla. Takie małego pękatego kufla z grubego szkła. Pani spytana, czy przyjeżdża w Bieszczady, żeby okradać prywaciarzy stwierdziła, że "przecież i tak je dostajecie".
Czy gdybyśmy dostawali kufle za darmo, a tak nie jest, to można je kraść ?
Czy jeśli ktoś coś dostaje to można mu to ukraść ?
Gdzie jest granica wielkości lub wartości rzeczy do której można tą rzecz ukraść, a powyżej której już nie można ?
Dodam tylko, że taki kufelek można u nas kupić za 8 zł.

Ona tak serio ? :neutral: Ręce opadają. Oddała chociaż ten kufel, albo zapłaciła za niego, jak zareagowałeś ?

Hero
23-08-2023, 17:03
Oddała, co miała zrobić. Jeszcze jej stary próbował ją jakoś tłumaczyć. Byli we czwórkę i widać dla wszystkich to było OK.

tomasz8278
24-08-2023, 11:27
Widoczne z kradzionego smakuje jej lepiej.A towarzysze podróży pewnie przyzwyczajeni, że ta zawsze coś zwinie .

Tomnatyk
26-08-2023, 12:25
Dziś pierwszy raz w naszej historii klient chciał mnie bić.
Wszystko dlatego, że nie pozwoliłem jego żonie załatwić potrzeby fizjologicznej pod ścianą lokalu [...] , a na koniec agresywny pan próbował ukraść kufle od piwa.


Kilka dni temu przyłapałem pewną turystkę na kradzieży kufla. Takie małego pękatego kufla z grubego szkła. [...]
Dodam tylko, że taki kufelek można u nas kupić za 8 zł.

Jak te kufelki mają takie "wzięcie", to trzeba je okazjonalnie cenić x100. Podobnie załatwianie potrzeb pod ścianą.
Zżymanie się na klientelę jest nieefektywne. Przysparza jedynie siwych włosów i krytycznych ocen/komentarzy w necie.
Trza wychodzić frontem do klienta, wg zasad przedwojennej gastronomii: "klient nasz pan", "klient żąda - klient płaci".
Zawłaszczenie kufla traktować jako roztargnienie klienta, który na pewno zapomniał zapłacić za "przedmiot pożądania".
Fizjologia też ma swoje prawa. Nie trafiła paniusia do toalety, to ją skasować pod ścianą. Co za problem wywiesić cennik.

Hero
29-02-2024, 23:07
Dawno nic nic nie było, bo i klientów co raz mniej a i ich zachowania powtarzalne, albo nie warte przetrzymywania w pamięci. Jest jednak coś, na co trzeba zwrócić uwagę i poruszać te kwestie, żeby innych uchronić przed utratą funduszy.
Kolejne sposoby oszustw:
- dzwoni telefon, osoba dzwoniąca podaje się za pracownika firmy Google i informuje, że Wasza zakładka na mapach google zostanie zlikwidowana jeśli nie zapłacicie 500 zł netto,
- dzwoni telefon, osoba dzwoniąca z nie pamiętam już jakiej firmy oferuje załatwienie pieniędzy z funduszy unijnych, ale trzeba zapłacić kilkaset zł za jakieś tam koszty, oczywiście jest to ściema, ba za te pieniądze dostaje się płytę CD z jakimiś plikami PDF, co z tego, że w tym regionie akurat żadnych unijnych programów nie ma.
Uważajcie na siebie i na swoje portfele.

Z takich śmieszniejszych rzeczy, to klient, który zdjął ze ściany obrazek, ozdobę, rękodzieło, żeby sobie kurtkę powiesić. W lokalu wieszaków na 50 kurtek.

Marcowy
01-03-2024, 16:35
A jak pracujesz w Wielkanoc? Będziemy w okolicy.

Hero
16-03-2024, 23:08
Jeszcze nie wiem dokładnie, dzwoń, dogadamy się :)

Hero
16-03-2024, 23:15
Pytanie zagadka.
Co to jest ? Jest zapakowane w torbę foliową, w karton, w którym są też inne plastikowe opakowania, w tym budowlane i to wszystko leży w pojemniku na odpady zmieszane ?
Odpowiedź: bochenek chleba. Taki całkiem ładny, cały, nie używany, nie dzisiejszy, ale nadający się jeszcze do zjedzenia. Takie rzeczy znajduje się sortując śmieci po turystach. Będzie dobry suchy chleb dla konia.

Druga rzecz. Przychodzi kandydat do rady powiatu i pyta czy może zostawić swoje ulotki. W ulotkach same super cechy, ale nie ma ani słowa o dbałość o przyrodę i środowisko, pewnie dlatego wypluwa i depcze peta przed lokalem, będąc trzy metry od popielniczki.

Gar
18-03-2024, 23:36
Przynajmniej od razu wiesz na kogo nie głosować - niewielki plus, ale zawsze coś.

Marcowy
19-03-2024, 23:29
Przychodzi kandydat do rady powiatu i pyta czy może zostawić swoje ulotki. W ulotkach same super cechy, ale nie ma ani słowa o dbałość o przyrodę i środowisko, pewnie dlatego wypluwa i depcze peta przed lokalem, będąc trzy metry od popielniczki.

Do mnie zadzwonił jakiś baran domofonem i pyta, czy go wpuszczę z ulotkami wyborczymi. Ja na to, że nie, bo go nie znam i żeby wszedł przez pomieszczenie ochrony, a on strzela focha, że ograniczam wolność słowa... A pewnie zamierza również zadbać o moje bezpieczeństwo!

Hero
26-01-2025, 22:11
Od początku obecnych ferii zimowych udostępniliśmy usługę wypożyczania raczków i kijków trekkingowych. W ciągu dwóch weekendów turyści ukradli nam 5 par raczków. Dobrze, że wydajemy je za kaucją.

Verid
27-01-2025, 15:56
Może oprócz wypożyczania zaoferować wprost sprzedaż? Do powieszenia nad kominkiem z opowieściami w stylu "w tych raczkach drogie dziadki znosili mnie spod Tarnicy"...

Hero
09-07-2025, 16:08
Rozpoczął się kolejny sezon pod Tarnicą. Jest to prawdopodobnie nasz ostatni sezon w miejscu, w którym działamy, ze względu na jego zbliżającą się przebudowę.
I wiecie co Wam powiem ? W sumie to się cieszę, bo już nie mam siły i mi się zaczyna nie chcieć.
Wszystko to za sprawą turystów. Ich rosnącej roszczeniowości, arogancji i przekonania, że wchodząc do baru mają prawo zrobić wszystko na co mają ochotę.
Postawić ubłocony plecak na stole ? Nie ma problemu.
Pójść do ogródka za barem i nasikać w kwiatki, przeciskając się przez specjalnie zastawione przejście ? Nie ma problemu, niech im śmierdzi.
Wytrzepać mokrą pelerynę wewnątrz lokalu między stolikami ? Wytrą sobie.
Nawrzucać podpasek i chusteczek do toalety, mimo licznych próśb, by tego nie robić ? Ale w czym problem, pompa kosztuje tylko 500 zł, mogą sobie kupić co roku nową, a do kosza w toalecie wyładuję swoje śmieci z plecaka.
Już nawet nie liczę ile przez te lata nakradli nam noży do pizzy i kufli, to ilości idące w setki sztuk.
Na zwróconą uwagę reagują tacy oburzeniem, obrazą, a czasem nawet i agresją, bo jak tu jakiś barman śmie im zwrócić uwagę, że szczają mu pod domem.

don Enrico
09-07-2025, 22:25
Czytam Twoją wypowiedź ze smutkiem .
Jak byłem młodszy , to w czasie górskich wędrówek nie potrzebowałem schronisk, pizzerii, ani innych dobrobytów cywilizacyjnych.
Potem dorosłem do tego i coraz częściej zacząłem zamieniać namiot na pryczę schroniska, lub ławę wiaty, albo bazy.
Z czasem przyszedł czas na pizzę i piwo (obowiązkowo lane z beczki)
... a teraz ?
Przyjdzie cofać się w rozwoju cywilizacyjnym ?
Po ostatnim pobycie w czeskich górkach stwierdziłem ze smutkiem , że jesteśmy w Polsce zacofani ( a przynajmniej w Bieszczadach)
Owszem, ceny bieszczadzkie mamy na bardzo dobrym (wysokim) poziomie , ale usługi już nie.
Wracając do spostrzeżeń z czeskich górek :
- tam priorytetem jest obsługa turystów i maksymalne ułatwienie, stąd widziałem dużo rodzin z małymi dziećmi
Na szlaku bardzo wiele osób z psami , które widocznie nie stanowią przeszkody dla dzikiej zwierzyny (jak twierdzi BiPN)
Dla schronisk położonych na szczytach wytyczone są drogi dojazdowe.
Turysta może je spotkać na każdej górce z ofertą noclegu, ciepłego jadła i piwa.
Jakże smutno przedstawia się w tym porównaniu nowa Chatka Puchatka
A jeszcze smutniej będą wyglądać Bieszczady bez pizzerii w Wołosatem
...
ps. porównałem toaletę ekologiczną :
- na przełęczy Wyżna ( ostatnio zamkniętą)
- na przełęczy Radegast (otwartą i o przyjemnym zapachu)
ze smutkiem stwierdziłem - jesteśmy ZACOFANI

Leuthen
14-07-2025, 04:10
Rozpoczął się kolejny sezon pod Tarnicą. Jest to prawdopodobnie nasz ostatni sezon w miejscu, w którym działamy, ze względu na jego zbliżającą się przebudowę.
A nie możecie trochę jeszcze poczekać i zamknąć dopiero po mojej wizycie:?: Od lat się do Was wybieram i dotrzeć nie mogę. Także proszę jeszcze o cierpliwość ;)

Tak serio - jest mi co najmniej równie przykro co kol. don Enrico. Myślę, że wielu ludzi, którzy chodzą po górach i trzymają się jakichś zasad czy norm współżycia społecznego, ma podobne spostrzeżenia co on. Ba - wcale nie trzeba jechać w góry! Wystarczy przejechać się pociągiem na jakiejś dłuższej trasie. Np. ja wczoraj jechałem z Rzeszowa do Wrocławia. Przykłady braku empatii, myślenia tylko o sobie, a nie o innych, lekceważenia przepisów itd. mógłbym tu wymieniać długo. Tylko po co, skoro nie zmieni to postępowania coraz większej liczby osób w Kraju nad Wisłą i Odrą? Podobno Polska jest katolicka. Jeśli tak wygląda w praktyce polski katolicyzm, jak to co widziałem i słyszałem wczoraj stojąc na korytarzu pociągu relacji Przemyśl-Berlin, to ja bardzo dziękuję [wczoraj była niedziela, jakby ktoś nie pamiętał]. To naprawdę jest dołujące... Cóż, parafrazując Mikołaja Kopernika, który sformułował prawo, iż słaby pieniądz wypiera dobry, można orzec, że współcześnie w naszych górach turysta typu roszczeniowego ("ja jestem centrum świata") wypiera turystę dawnego typu. Nie pozostaje już chyba nic innego poza wspominaniem z sentymentem dawnych czasów. Kto pamięta Bieszczady sprzed 30, 20, a może choćby i 10 lat, chyba zgodzi się ze mną, że było w nich choć trochę pod wieloma względami lepiej. To świat, którego już nie ma...

Mając niejakie doświadczenia z pobytów w Niemczech i Czechach (w tych drugich także sporo wędrówek po górach), również nie sposób nie podpisać się pod słowami don Enrico. Można by poszerzyć jego diagnozę o dodatkowe pozycje. I to nie tylko dotyczące turystyki, ale i np. mentalności czy zachowania w górach. Temat-rzeka na osobny wątek.

_PrEzY_
23-07-2025, 23:12
@Hero

Nie zliczę ile pizz i nie tylko już zjadłem u Ciebie :D

Mam nadzieję jednak, że jeszcze nie raz zjem u Ciebie, albo przynajmniej się spotkamy w innych okolicznościach ;) Ciężko mi sobie wyobrazić Wołosate bez twojej Pizzeri. Póki co, do zobaczenia niebawem :)

Marcowy
24-07-2025, 10:56
Rozumiem Cię doskonale, chociaż serce mi krwawi… Cokolwiek zdecydujesz, jesteś częścią historii Bieszczad - niewielu może tak o sobie powiedzieć.

A dla wszystkich na pamiątkę - podczas ostatniego KIMBu nagrałem z Hero krótki wywiad, który dopiero teraz udało mi się zmontować. Miłego odsłuchu!


https://www.youtube.com/watch?v=W8FPs7BDgVc

tadeks
24-07-2025, 10:57
Czytam Twoją wypowiedź ze smutkiem .
...Wracając do spostrzeżeń z czeskich górek :
- tam priorytetem jest obsługa turystów i maksymalne ułatwienie, stąd widziałem dużo rodzin z małymi dziećmi

Nie wszędzie i nie zawsze.
Kilka lat temu w drodze na Pradziada przeszedłszy Bilą Opavą zaszliśmy do schroniska Barborka. Nie mieliśmy koron (nasz błąd), tylko złotówki i Euro. Przywitawszy się polskim" dzień dobry" poprosiliśmy młodzieńca zza lady o dwa piwa uprzedzając, że nie mamy koron.
Odpowiedział "Tylko w koronach". Poprosiliśmy szefa też odmówił. Dzień był upalny z wysuszającym wiatrem.
My: chociaż butelkę wody.
"Nie w zł, nie w Euro, tylko w koronach". Tylko tyle i odwrócił się uciekając na zaplecze.

W rozmowach o tym pojawiały się przypuszczenia: kasa fiskalna, paragon...

Hero, a u Ciebie ktoś bez polskiej waluty, karty płatniczej, tylko z Euro zostanie obsłużony?
Taki mocno wysuszony po zejściu z Tarnicy.

Hero
24-07-2025, 22:06
Tak, w ostateczności. Kilka razy się zdarzyło, ale to było dawno, bo teraz prawie wszystkie karty działają i rzadko jest sytuacja, że terminal nie ma połączenia ze światem. Przeliczenie kursu euro czy dolara to nie jest jakiś większy problem, tyle, że resztę wydaję wtedy w PLN. Nawet były przypadki, że daliśmy pizzę za darmo z zastrzeżeniem, że zapłacą następnym razem, ale tego już nie praktykujemy, bo z tych kilku razy nikt nie zapłacił.

Leuthen
26-07-2025, 07:58
Nie wszędzie i nie zawsze.
Kilka lat temu w drodze na Pradziada przeszedłszy Bilą Opavą zaszliśmy do schroniska Barborka. Nie mieliśmy koron (nasz błąd), tylko złotówki i Euro. Przywitawszy się polskim" dzień dobry" poprosiliśmy młodzieńca zza lady o dwa piwa uprzedzając, że nie mamy koron.
Odpowiedział "Tylko w koronach". Poprosiliśmy szefa też odmówił. Dzień był upalny z wysuszającym wiatrem.
My: chociaż butelkę wody.
"Nie w zł, nie w Euro, tylko w koronach". Tylko tyle i odwrócił się uciekając na zaplecze.

W rozmowach o tym pojawiały się przypuszczenia: kasa fiskalna, paragon...

Z własnego doświadczenia mogę przywołać taką sytuację - długi weekend majowy 2010 r. Parking przed wejściem do Skalnego Miasta (Adrszpasko-Telickie Skaly). Na słupie tabliczka jak na znakach drogowych z napisem w języku polskim: "Opłata za parking tylko w koronach [albo: "zapłata tylko w koronach"]. Do wymiany waluty służy kantor". Jak się nietrudno domyśleć, taka tablica pojawiła się tam wskutek licznych doświadczeń Czechów z naszymi rodakami. :roll:
Ja wszystko rozumiem [a propos Barborki, w której kiedyś zresztą spałem] - to niedaleko granicy, mógł się zlitować młodzian nad biednymi wędrowcami itd. Ale jakbyś w Polsce (np. w swoim miejscu zamieszkania) poszedł do piekarni po bułkę na śniadanie (ja zaraz idę ;)) i powiedział, że co prawda nie masz złotówek, ale oferujesz w zamian Korony czeskie albo Euro, to raczej nie kupiłbyś tej bułki...
W Polsce znam przypadki w Sudetach, że można płacić gotówką w Euro lub CZK (np. w Sudeckiej Chacie Lnianej w Chełmsku Śląskim), ale taka informacja jest tam umieszczona w widocznym miejscu, więc możesz się z nią zapoznać przed zakupem.

_PrEzY_
26-07-2025, 23:43
A dla wszystkich na pamiątkę - podczas ostatniego KIMBu nagrałem z Hero krótki wywiad, który dopiero teraz udało mi się zmontować. Miłego odsłuchu!


https://www.youtube.com/watch?v=W8FPs7BDgVc

Super materiał, super pamiątka :)

Hero
21-10-2025, 22:25
Drodzy Forowicze, dziś mam dla Was dwie wiadomości, dobrą i złą tradycyjnie :). Najpierw zła. Zła jest taka, że w tym roku zamykamy na zimę. Będziemy działać do 11 listopada. Natomiast dobra wiadomość jest taka, że wszystko wskazuje na to, że będziemy się męczyć jeszcze jeden sezon, czyli do końca naszej umowy dzierżawy obiektu od BdPN.
Powody pierwszej wiadomości są dwa. Jeden większy, drugi mniejszy. Główny powód, to pożar, który dostałem od losu na urodziny 20 marca, po którym straciliśmy piec CO i komin. Jako, że budynek jest przeznaczony do remontu, a realnie do wyburzenia, to nieuzasadnione ekonomicznie byłoby tworzenie nowego systemu CO na prawdopodobnie jeden sezon zimowy. Co za tym idzie nie mamy ogrzewania i musimy opuścić obiekt na zimę. Drugi powód jest taki, że sezon był bardzo cienki i nawet gdybyśmy mieli ogrzewanie, to nie stać nas, aby prowadzić lokal w zimę, bo wtedy do gastronomii w takich warunkach jak nasze się tylko dokłada, a nie ma z czego.
Jednak nie zapadamy w sen zimowy. Mniej więcej od połowy listopada, do połowy kwietnia będziemy obsługiwać parkowe parkingi w Wołosatem, będzie można nas tu spotkać.
Tak jak ubiegłej zimy będzie możliwość wypożyczenia u nas raczków i kijków trekkingowych.

Marcowy
24-10-2025, 22:23
Kurczę, żałuję, że nie uda mi się odwiedzić Was jesienią, ale cieszę się, że uda się wiosną :) Trzymajcie się ciepło, oby do wiosny!

_PrEzY_
26-10-2025, 12:08
@Hero, mam nadzieję, że sezon jesienno-zimowy będzie dla Was łaskawy. Mam też nadzieję, że się spotkamy i zjem pizzę Smakosza w przyszłym roku :) Pozdrowienia ode mnie i Asi :)

Piotr Niedziela
26-10-2025, 17:41
Jest jeszcze jeden pozytywny aspekt Waszego pozostania w Wołosatem. W maju może odbyć się KIMB. W aktualnej warto już teraz to planować aby w maju tam być. Mam nadzieję Hero, że możemy liczyć na Twój udział i organizację spotkania na miejscu.

don Enrico
26-10-2025, 18:57
Hej Tomku ! Jeśli uda Wam się przetrwać do maja , to postaram się wtedy przybyć i pożyczyć kijki