PDA

Zobacz pełną wersję : Czas na EB, czyli zawsze z wiatrem



don Enrico
15-11-2017, 22:04
Wątek dla rowerowników.
Jest tak , że jedni wolą jechać pod górkę a inni z górki.
Są też tacy którzy czerpią radość gdy wiatr wieje im w twarz, chłodząc tempo i temperaturę, a inni na przekór, wolą gnać z wiatrem.
Nie wiem dlaczego, ale ja wolę jechać z wiatrem, gdy on pcha mnie delikatnie w nieznane drogi. pcha dalej i dalej , bez przestanku.
Kilometry krajobrazu zostają za mną a on ciągle pcha mnie przodu.
Czy to iluzja ? Niekoniecznie.
Jeśli myślicie o takim zjawisku i chcielibyście to poczuć , to oznacza że jest już czas na EB .
Przejechałem w tym roku ponad 2000 km i chętnie podzielę się wrażeniami.

zbyszek1509
16-11-2017, 03:45
Wątek dla rowerowników. ...Nie wiem dlaczego, ale ja wolę jechać z wiatrem, gdy on pcha mnie delikatnie w nieznane drogi. pcha dalej i dalej , bez przestanku.
Kilometry krajobrazu zostają za mną a on ciągle pcha mnie przodu.
Czy to iluzja ? Niekoniecznie.
Jeśli myślicie o takim zjawisku i chcielibyście to poczuć , to oznacza że jest już czas na EB .
Przejechałem w tym roku ponad 2000 km i chętnie podzielę się wrażeniami.

Nie wiem dla czego, ale również wolę jechać z wiatrem, a jeszcze lepiej, gdy jest on nieneutralny, gdyż azymut bywa zmienny. W tym sezonie rowerowym przejechałem od 5.03. 2017 r. do dnia dzisiejszego ( i pewnie więcej nie będzie :-( ) i nie jakieś tam ponad :-) ale konkretnie 2217 km. Ubolewam, że trasy nie dotyczyły Bieszczadów, a jedynie okolic miejsca stałego zamieszkania i pozwoliły na szczegółowe poznanie miejsc o historycznym znaczeniu. Domyślam się, że dla wytrawnych cyklistów, mój życiowy rekord będzie śmiesznie mały, ale dla mnie, pokonywanie pewnych wyzwań dotyczących sprawności i związanych z tym radości poznawczych, pozwala na szczątkowe już "buzowanie" adrenaliny. A tak już parafrazując powiedzenie "czym więcej chodzisz - to dłużej chodzisz", można to dopasować również do jazdy rowerem. Czego życzę wszystkim miłośnikom ruchu pod każdą postacią.

don Enrico
18-11-2017, 18:38
Czas rozwinąć temat, czyli objaśnić zjawisko jechania ciągle z wiatrem.
Kluczem jest rozszyfrowanie skrótu EB , który z angielskiego można rozwinąć jako Electric Bicycle. Dosłownie można to przetłumaczyć jako rower elektryczny, a naprawdę jest to rower ze wspomaganiem silnika elektrycznego. Co to oznacza ?
Oznacza to pojazd który poruszany jest za pomocą mięśni z możliwością wspomagania. Krótko mówiąc , jeśli nie pedałujemy to nie jedziemy.
Za pomocą przycisków w manetce na kierownicy mamy możliwość włączyć wspomaganie o różnym stopniu siły. W moim przypadku mam 5 stopni wspomagania.
Ja najczęściej używałem zakresu od 1 do 3. Efektem wspomagania jest to że nie musimy wkładać tak dużo siły aby pokonywać dany odcinek.
Jadąc pod silny wiatr włączam wspomaganie na 3 i równoważę siły natury. Najczęściej wykorzystywałem wspomaganie przy pokonywaniu wzniesień, wówczas trzeba użyć przy dużych stromych podjazdach wyższy stopień wspomagania.
Jeśli ktoś lubi szybką jazdę, to ten wynalazek się mu nie przyda, bo zgodnie z unijnymi przepisami wspomaganie wyłącza się automatycznie po przekroczeniu prędkości 25 km/h
Co mi daje wspomaganie ? To że z zasobem sił jakie posiadam, mogłem robić dwa razy dłuższe wędrówki czyli zamiast 20 km zrobić np 50.
Pytanie które często pada jako pierwsze dotyczy zasięgu na naładowanym akumulatorze. Mój typ który używam pozwala mi zrobić najczęściej od 100 do 150 km na ładowaniu.
Miałem też etap górski z wieloma przewyższeniami (ok 1000m) gdzie zrobiłem tylko 80 km, ale przy jeździe asfaltowej po płaskim uzyskiwałem przebiegi ponad 200 km
Tak dla porównania to z Cisnej przez Wetlinę , Lutowiska do Ustrzyk Dolnych jest 80 km.
Co zrobić gdy akumulator jest już pusty ?
Nic, jedziemy dalej jak na zwykłym rowerze do najbliższego gniazdka, gdzie trzeba odczekać ok 6 godzin na "zatankowanie"
Osprzęt takiego roweru może być taki sam jak każdego innego.
Czy są jakieś inne plusy i ukryte minusy ?
Są.

zbyszek1509
19-11-2017, 13:35
... Czy są jakieś inne plusy i ukryte minusy ?
Są.
Pewnie cena :-(.
Dzięki Heniu za obszerną informację dotycząca tego wspaniałego wynalazku. Przyznaję, że w pierwszej chwili, gdy przeczytałem tytuł tego wątku, to pomyślałem, że będzie dotyczył on umiejętności picia piwa na rowerze, jadąc z wiatrem;). Pewnie będzie już ponad rok temu, gdy zobaczyłem pewnego pana, którego wygląd wskazywał na bogate doświadczenie życiowe, jadącego na takim rowerze. Jechał ulicą tak na oko ok. 25 km/h i nie pedałował. Teren płaski, nie słychać żadnego warkotu, a on nie pedałuje. Pomyślałem, dobry jest, że się aż tak rozpędził i jedzie na luzie. Ale, gdy go zobaczyłem drugi raz, to już dokładniej przyjrzałem się i stwierdziłem, że to po prostu "oszust", a tym bardziej, że było lekko pod górkę, a on znowu jedzie na luzie :-). A już tak na poważnie, to przyznaję, że na niedaleką przyszłość taki rowerek by mi pasował. Tym bardziej, że zasięg na równinach jest całkiem pokaźny i pozwala na niespodziewane odwiedzenie dawnych znajomych. Już widzę zdziwienie w ich oczach i uznanie dla mojej kondycji (przynajmniej chwilowe), że dałem radę przejechać 80 km (w jedną stronę) na rowerze. Przyznaję, że "fajne cacko" sobie kupiłeś.

Marcowy
20-11-2017, 09:01
Co mi daje wspomaganie ? To że z zasobem sił jakie posiadam, mogłem robić dwa razy dłuższe wędrówki czyli zamiast 20 km zrobić np 50.

Nie wierzę, że jest jakiś minus, który by zniwelował ten plus :-)

don Enrico
21-11-2017, 19:06
(...). Pewnie będzie już ponad rok temu, gdy zobaczyłem pewnego pana, którego wygląd wskazywał na bogate doświadczenie życiowe, jadącego na takim rowerze. Jechał ulicą tak na oko ok. 25 km/h i nie pedałował. Teren płaski, nie słychać żadnego warkotu, a on nie pedałuje.(...).
Wracamy w tym momencie do sedna sprawy. Czym różni się rower elektryczny od motorków elektrycznych ?
Zasadniczo.
Jak już wspomniałem, w rowerze wspomaganie silnikowe włącza się w momencie pedałowania. Nie ma za darmo. Jeśli widziałeś pana który jechał bez pedałowania to jest to innego rodzaju pojazd.
To nie był rower.
Pokrótce opisze zasadę poruszania się rowerem elektrycznym. Gdy zaczynamy pedałować, włącza się silniczek wspomagający nasz wysiłek. Każdorazowe przestanie pedałowania wyłącza natychmiast.
Również, każdorazowe użycie któregokolwiek hamulca automatycznie odcina wspomaganie. Skomplikowana automatyka decyduje kiedy silnik pracuje a kiedy nie.
Kluczowym jest słowo wspomaganie, samo nie pojedzie.
Od tej zasady może być wyjątek. W moim sprzęcie można użyć awaryjnego przycisku który pociągnie rower samobieżnie ale wolnobieżnie. Używałem tego podczas stromych podjazdów gdzie prowadząc rower pod górę włączałem mu taki "samobieg" (do 5 km/h) dzięki czemu pchanie pod górę było łatwiejsze.
Przed zakupem szukałem informacji od użytkowników, ale bezskutecznie, dlatego chce się podzielić praktycznymi spostrzeżeniami.

- - - Updated - - -


Nie wierzę, że jest jakiś minus, który by zniwelował ten plus :-)
Nie ma w życiu nic za darmo.
Największym minusem mojego "elektryka"jest waga . Cóż silniczek zamontowany w tylnej piaście to ok 3 kg
następne 3 kg to akumulator . To razem znacznie powiększa wagę naszego sprzętu. W terenie niwelujemy to włączeniem większego wspomagania, ale co zrobić gdy trzeba to transportować ? (do samochodu, strychu, rowerowni, piwnicy ?)
Akumulator można łatwo wymontować celem naładowania, ale to niweluje niewiele.

bacza
21-11-2017, 20:17
A ja mam takie pytanie: Czy taki rowerek ma system odzyskiwania energii ( taki mini Kers z F1 ? - nie wiem, czy dobrze napisałem) ? Bo przy dłuższych zjazdach (niezbyt stromych, bo wtedy obciążenie hamowaniem-ładowaniem tylnego koła prowadziłoby do jego poślizgów, na zjeździe - niezbyt fajnych) to miałoby wielki sens . Z tego, co się orientuję, to technicznie jest to jak najbardziej możliwe. Sam sporo jeżdżę rowerem, ale głównie do pracy, ogólnie po okolicy. Najdłuższa trasa - jakieś 66 km, ale to dawno temu, obecnie - max. 25-30 km. Czekam na rozwinięcie tematu :idea: .

don Enrico
21-11-2017, 21:01
Często zadawano mi podobne pytanie
Użytkowany pojazd przeze mnie nie ma takiej opcji i nie wydaje mi się ona sensowna. Trzeba by grzebnąć w w fizykę i obliczyć ile takiej energii idzie odzyskać ?
Do odzyskiwania tej energii potrzebny byłby inny zespół nie tylko silnikowy, ale też prądnicowy, co podniosło by koszt pojazdu.

A efekt ?
Chciałbyś mieć większy zasięg energetyczny ?
Przejechać zamiast 110 km .... powiedzmy 130 ?
...pytanie retoryczne

bacza
21-11-2017, 21:42
Moje pytanie wynikło głównie z faktu zwiedzenia kiedyś elektrowni szczytowo-pompowej Porąbka-Żar. Tam moc "prądnicowa" na jeden "zespół" wynosi 125 MW, a moc "silnikowa" - raptem 135 MW. (Elektrownia w "nocy" - gdy jest tania energia el. pompuje wodę do zbiornika położonego jakieś 500 m powyżej dolnego zbiornika, a gdy sieć energetyczna potrzebuje MOCY, woda spływa przez "zespoły", pełniące teraz rolę turbogeneratorów - moce podane wyżej).
A to technologia sprzed jakichś 40 lat...
BTW - tam "silniczki" rozruchowe, do wstępnego napędzenia "zespołu" mają.... 8 MW i są zasilane napięciem ok. 13,4 kV...

Współczesna elektronika mogłaby - zapewne - sprawność jeszcze powiększyć. Teoretycznie - fajnie byłoby odzyskiwać energię ze zjazdu, zamiast używać hamulców, aby potem ją wykorzystać na podjeździe. Takie mrzonki moje...
Ale - jak to już dawno temu było - od silnika do prądnicy niewielka droga (elektronika to powinna załatwić - oczywiście przy odpowiednim rodzaju / konstrukcji silnika). Kiedyś w firmie mieliśmy agregaty prądotwórcze, w których rolę prądnicy pełniły... najzwyklejsze silniki trójfazowe jednoklatkowe zwarte (taki typ, najzwyklejszy silnik 3-f), tylko trochę "szybciej kręcone" - po 200 kW. To się "odwraca"...
Stąd moje pytanie...

don Enrico
10-05-2020, 21:21
To kolejny sezon użytkowania mojego rowerku z elektrycznym wspomaganiem. Za mną przejechane 8 tys kilometrów więc mogę się pokusić o długofalowe wnioski.
Pierwszy jest taki że nadal jestem zadowolony z zakupu tego sprzętu, dzięki któremu mogę rozwijać szerzej skrzydła. To oznacza że wspomaganie dale możliwość na dalsze rowerowe wędrówki.
Jak to wygląda praktycznie : użytkowany przeze mnie sprzęt posiada 5 stopni mocy wspomagania, ja jeżdżę standardowo na 1-sopniu , ale gdy mam przeciwny wiatr przeskakuję na 2-gi lub 3-ci stopień wspomagania
Podobnież przy podjazdach pod górkę.
Najczęściej zadawane pytanie : na ile kilometrów jazdy wystarczy wspomaganie ?
W moim przypadku jest to dystans 100-120 km ... ale , ale gdy poniesie mnie na pogórze na południe od Rzeszowa gdzie górki mają prawie 200 metrów przewyższeń , to akumulator zdycha już po 70 km
Jest też odwrotnie, gdy w ubiegłym roku pokonałem dystans 150 po równinach na północ od Rzeszowa akumulator jeszcze nie wołał jedzenia .
Tak więc rozbieżność jest dość duża w zależności od tego jak mocnego oczekujemy wsparcia i jaki mamy teren do pokonania.
Czasem zadają mi pytanie : czy są jakieś problemy eksploatacyjne ?
Ja na razie takich nie miałem (mówię o tych związanych z elektrycznym wspomaganiem) a nie przebitej dętce czy pękniętej obręczy
Czy warto ?
Przede wszystkim warto się ruszać, bo kto stoi w miejscu ten ginie, jak mawiali rzymianie

Hero
10-05-2020, 23:33
Nie wierzę, że jest jakiś minus, który by zniwelował ten plus :-)
Poza oczywistymi plusami, która wymienił już Enrico, rowery elektryczne mają nieco minusów:
- są droższe w zakupie niż porównywalne rowery bez wspomagania, no ale to się płaci za właśnie te plusy więc ok,
- są dużo cięższe, więc jeśli ktoś z jakieś względu musi trzymać rower w mieszkaniu na którymś piętrze bloku, to prawdopodobnie energię zaoszczędzoną na przejażdżce straci wnosząc rower,
- użytkownicy rowerów ze wspomaganiem, którzy go nie potrzebują z oczywistych względów, budzą pogardę u użytkowników normalnych rowerów :)

Sam nie używam, ale może kiedyś się skuszę, nie wiadomo.
Poza gotowymi rowerami spełniającymi wymogi prawne są też różne zestawy do modyfikacji rowerów pozwalające cisnąć bez pedałowania z dużą prędkością, a i ograniczenia działanie do 25 km/h też jest obchodzone.

Wojtek Pysz
11-05-2020, 16:55
Jeśli myślicie o takim zjawisku i chcielibyście to poczuć , to oznacza że jest już czas na EB.
Zachęcony ubiegłorocznymi opowieściami Henia o tym wynalazku, też sobie coś takiego kupiłem. W końcu z wieku (67) i urzędu (pełnoprawny emeryt) na pewno mi przysługuje;-) A że z wyglądu jestem siwy i trochę łysy, to się młodzież ze mnie nie śmieje. Jeśli pan kierownik wątku mnie nie przegoni, to o swoich wrażeniach opowiem. Zdjęcie jeszcze ciepłe, przed chwilą wróciłem.

https://ciekawe.tematy.net/2020/EB/DSC04490.JPG

bartolomeo
11-05-2020, 19:22
A ja myślałem, że jeszcze kiedyś razem na rower pojedziemy... Teraz to już za pierona Was nie dogonię :sad: A nawet jeżeli przez chwilę uda mi się utrzymać elektryczne tempo to 150km nawet po płaskim nie machnę :sad:

Ale skoro piszecie to zapytam: czy ten cud techniki nadaje się na kilkudniową wycieczkę? Tak po ściernisku na Ukrainę na ten przykład - z nocowaniem w polu albo w lesie, ale bez gniazdka w zasięgu kabla.

don Enrico
11-05-2020, 19:59
Poza oczywistymi plusami, która wymienił już Enrico, rowery elektryczne mają nieco minusów:
- są droższe w zakupie niż porównywalne rowery bez wspomagania, no ale to się płaci za właśnie te plusy więc ok,
- są dużo cięższe, więc jeśli ktoś z jakieś względu musi trzymać rower w mieszkaniu na którymś piętrze bloku, to prawdopodobnie energię zaoszczędzoną na przejażdżce straci wnosząc rower,
- użytkownicy rowerów ze wspomaganiem, którzy go nie potrzebują z oczywistych względów, budzą pogardę u użytkowników normalnych rowerów :)
(...).
Maz całkowitą rację, największym minusem tego wehikułu jest jego ciężar, co daje się zauważyć nie tylko przy przenoszeniu po schodach , ale przede wszystkim przy transporcie.
Pół biedy gdy ładuję go do niskopodwoziowego szynobusu, ale do ukraińskiego pociągu to jest już spore wyzwanie (szczególnie ze sakwami)
Przewożenie samochodem na bagażniku dachowym nie będzie proste, dlatego mam nadzieję , że kiedyś będzie wypożyczalnia we Wołosatym i ten nudny / nużący odcinek do Przełęczy Bukowskiej będzie można z przyjemnością pokonać rowerkiem.
To samo odnosi się do innego bieszczadzkiego obszaru górnego Sanu. Taka wypożyczalnia w Tarnawie Niżnej dała by możliwość zupełnie przyjemnych wędrówek rowerowych
.

Zachęcony ubiegłorocznymi opowieściami Henia o tym wynalazku, też sobie coś takiego kupiłem. W końcu z wieku (67) i urzędu (pełnoprawny emeryt) na pewno mi przysługuje;-) A że z wyglądu jestem siwy i trochę łysy, to się młodzież ze mnie nie śmieje. Jeśli pan kierownik wątku mnie nie przegoni, to o swoich wrażeniach opowiem. Zdjęcie jeszcze ciepłe, przed chwilą wróciłem.

https://ciekawe.tematy.net/2020/EB/DSC04490.JPG
Czekam z niecierpliwością na inne opinie, na początek można zobaczyć , że rzepaku się nie boi i nawet bardzo ładnie się prezentuje na jego tle


(...)

Ale skoro piszecie to zapytam: czy ten cud techniki nadaje się na kilkudniową wycieczkę? Tak po ściernisku na Ukrainę na ten przykład - z nocowaniem w polu albo w lesie, ale bez gniazdka w zasięgu kabla.
Chodzi mi po głowie taki zamysł aby wybrać się na parodniową wędrówkę. Jeśli noclegi byłyby w jakimś agro, to nie ma problemu, ja mam wyjmowany akumulator i można go ładować.
Natomiast po ściernisku na Ukrainę trzeba by robić dłuższe postoje przy "magazinach" wówczas użytkownik ma czas się "nawodnić" a rower doładować energii.
Kluczowym jest w takim przypadku jest czas ładowania, mówiąc szczerze nie wiem jaki u mnie jest, bo podłączam na noc i rano jest pełen wigoru.
Przypomnę jeszcze że jeśli akumulator zupełnie się wyczerpie to nadal jedziemy pedałując , (tyle że bez wspomagania.)

Wojtek Pysz
11-05-2020, 20:21
Moim zdaniem, przy obecnym stanie techniki, taki rower nadaje się do:

Szybkiego i wygodnego dojazdu do pracy (nie spocisz się za bardzo);
Szybkiego i wygodnego transportu zakupów (ode mnie znad Sanu do centrum Jarosławia mam 3 km, z tego 2 km pod sporą górę);
Przewożenia na bagażniku dobrze przymocowanych ciężkich przedmiotów;
Krótkich wycieczek po średnio trudnym terenie bez pchania roweru pod górę. Udaje mi się wjeżdżać pod większość wzniesień, gdzie bez wspomagania ledwie potrafię wypchać rower. Ale ten egzemplarz ma dobre przełożenia do tego celu – największa zębatka z tyłu jest większa, niż ta z przodu;
Relaksowych jednodniowych wyjazdów w promieniu 40 km od miejsca zamieszkania (wiem, wiem, że po płaskim to i 500 km bez ładowania przejedzie - tylko po co mi wspomaganie po płaskim?);
Dobrze zaplanowanych wycieczek kilkudniowych z zarezerwowanymi miejscami noclegowymi w obiektach zelektryfikowanych;
Wreszcie - możliwość korzystania z roweru, gdy już sił do pedałowania brak.

Czyli na takie wycieczki, jakie ja lubię, się on nie nadaje. Zwykły rower + namiot + mapa to wolność, możliwość tworzenia planów już w trasie.
Dzisiaj byłem właśnie w tym 40-kilometrowem kręgu, więc się "po-wspomagałem". Ale w sobotę, gdy wybrałem się do Kotowa i Piątkowej (niekoniecznie po drogach), już nie odważyłem się użyć „elektryka”.

Przy „elektryku” trzeba też trochę potrenować mięśnie rąk – patrz poniżej;-)

https://ciekawe.tematy.net/2020/EB/20200511_112251.jpg

Hero
11-05-2020, 23:07
Taka wypożyczalnia w Tarnawie Niżnej dała by możliwość zupełnie przyjemnych wędrówek rowerowych.

Taka wypożyczalnia już istnieje, niestety oferuje rowery z najniższej półki cenowej z najgorszym możliwym osprzętem. Jest to wypożyczalnia BdPN, dzierżawiona przez kogoś tam. Jako taka została wyposażona w rowery w ramach przetargu, gdzie głównym kryterium była cena, a specyfikacja no nie wyglądała delikatnie mówiąc na ogólnie dostępną. Skutkiem czego w nowym rowerze podczas pierwszej przejażdżki potrafił urwać się pedał. Jak to mawiam, nikt w Polsce tyle nie nakradł, co prawo o zamówieniach publicznych. Te rowery wystartowały rok temu, nie wiem, czy do dziś nie uległy biodegradacji po prostu, ale wypożyczajcie śmiało. Każdej wycieczce będzie towarzyszył dreszczyk emocji, czy wrócicie z niej przed nastaniem kolejnej doby wypożyczenia i czy w jednym kawałku.
Co do wypożyczalni w Wołosatem to chyba by się to nie zgrało finansowo o ile nie było by częścią jakiejś sieci, że tu bierzesz, tam zostawiasz, albo bierzesz jeszcze gdzie indziej a zostawiasz tu.
Co do tematu, to pierwsze rowery elektryczne na żywo zobaczyłem na parkingu w Bukowcu i to jakoś zaraz po tym jak w ogóle weszły do sprzedaży. Teraz o nich myślę, że to były takie niedorozwinięte rowery miejskie z silnikiem w piaście koła i wielkim akumulatorem tam gdzie normalnie bagażnik. Poruszała się na nich para mocno starszych względem mnie osób w stronę Beniowej i wtedy myślałem i dziś też, że to jest super, bo bez wspomagania taka wycieczka byłaby pewnie dla nich niedostępna.

don Enrico
12-05-2020, 17:34
Taka wypożyczalnia już istnieje, niestety oferuje rowery z najniższej półki cenowej z najgorszym możliwym osprzętem. Jest to wypożyczalnia BdPN, dzierżawiona przez kogoś tam. Jako taka została wyposażona w rowery w ramach przetargu, gdzie głównym kryterium była cena, a specyfikacja no nie wyglądała delikatnie mówiąc na ogólnie dostępną. (...).
Czy jesteś pewien, że są tam do dyspozycji rowery z elektrycznym wspomaganiem ?
Na ich stronie internetowej (http://www.bazanadroztokami.pl/oferta.html)brak informacji ile jest rowerów, jakich , możliwości rezerwacji i ile kosztuje wypożyczenie ?
Kiedyś już ktoś na forum szukał informacji o wypożyczeniu rowerów z elektrycznym wspomaganiem , może ktoś ma takie informacje ?

Hero
12-05-2020, 19:47
Czy jesteś pewien, że są tam do dyspozycji rowery z elektrycznym wspomaganiem ?


Oczywiście, że nie ma, są tylko zwykłe. W sumie trochę odbiegłem od tematu a trochę się zagapiłem i pisałem ogólnie o wypożyczalni.

don Enrico
12-10-2022, 19:43
Każdy ma nadzieję że ta chwila nie nastąpi ....?
Niestety , pewnych prawd czasu nie da się uniknąć , a czas robi swoje. Po 5-ciu latach użytkowania mojego "elektryka" i przejechaniu w tym czasie 13864 km
należało sobie uświadomić że nadszedł już czas. Czas , gdzie bateria ( a właściwie akumulator) znacznie osłabł spadając do 30 % swojej młodzieńczej wartości.
Cóż robić ...?
Mądre internety nie mając doświadczenia podpowiadają jedynie dwie opcje :
1. kupić nową baterię
2. regenerować starą
Aby sprowadzić temat do pieniędzy udało mi się skontaktować z producentem mojego e-bajka , co on na to
Odpowiedź zdziwiła mnie nieco , tu cytat

nie mamy dostępnych starszych baterii od ręki - polecamy regeneracje, więcej informacji przesyłam w załączniku.
ale będzie dalej, czyli przeglądam załącznik i wychodzi na to że trzeba wyłożyć 2000 zeta , abym mógł po regeneracji dalej cieszyć się z jazdy moim fejkiem
.... uff! ... może to inflacja ... szukam dalej
A tak przy okazji zadaję sam sobie pytanie : czy ktoś kupując jakikolwiek pojazd z napędem elektrycznym też zadaje sobie pytanie o dostępność baterii po kilku latach ?
....
a może moje dywagacje przydadzą się komuś
dam znać jak rozwiązałem temat

Verid
14-10-2022, 10:46
W temacie baterii, może nie do pojazdów ale do latadeł ale też litowych - tak, one potrafią paść nawet od przysłowiowego "leżenia" i trzeba to wziąć pod uwagę. Poza utratą pojemności może dochodzić jeszcze puchnięcie i związane z nim ryzyko zapłonu przy ładowaniu.
2-3letnia bateria do wielowirnikowca czy modelu samolotu może się okazać złomem nawet przy niezbyt intensywnym użytkowaniu. Dlatego też ciągle jestem sceptycznie nastawiony do wszelkiego rodzaju hybryd czy wprost elektrycznych samochodów.
Teraz co do twojego problemu:
Regeneracja = nowe cele
Nowa bateria = nowe cele + nowa elektronika + nowa obudowa
Co za tym idzie, regeneracja, przynajmniej teoretycznie, powinna wyjść taniej. o ile elektronikę i obudowę masz nieuszkodzoną.
Z reguły pakiet do ebike to po prostu kilkanaście akumulatorów Li-Ion w rozmiarze 18650 zgrzanych ze sobą w odpowiedniej konfiguracji. Na popularnym portalu aukcyjnym bez problemu znajdziesz osoby pakietujące takie akku ak też zamienniki całych baterii, wcale nie za 2k PLN. Jak szukanie po modelu roweru nie zwraca wyników to spróbuj po oznaczeniu samej baterii albo tylko po napięciu i pojemności. Jeżeli i to się nie uda to spróbuj rozebrać swój pakiet, policz ile ma cel i w jakiej konfiguracji a następnie skontaktuj się z jakimś "pakieciarzem" żeby ci zmontował wkład "na wymiar".

don Enrico
03-11-2022, 18:10
Dzisiaj znów mogłem cieszyć się jazdą swoim fejkiem, wykorzystując końcówkę ciepłej jesieni.
Bateria wróciła z regeneracji z firmy w Bielsku-Białej która specjalizuje się w temacie i pobiera za usługę kwotę zauważalnie niższą niż oferta producenta roweru
(nie mniej bez tysiaka nie podchodź do płota)
Przy okazji okazało się, że kilka ofert zakupu nowej baterii wiszących na necie , wisiało i dyndało ... nie mając pokrycia w realu.
(dobrze że za każdym razem przed zakupem prowadziłem korespondencję mailową , z zapytaniem czy to jest aktualne ..?)
Teoretycznie producenci określają żywotność baterii w ilości ładowań i przykładowo ściągam

Zazwyczaj akumulatory wytrzymują 1000 cykli pełnego ładowania, co oznacza, że w praktyce będziemy mogli ładować akumulator o wiele częściej niż 1000 razy
a jak jest w realu ?
Prowadziłem dokładny rejestr i tak
w pierwszym roku przejechałem 2703 km dokonując 20 ładowań co daje średnią ok 135 km na jedno ładowanie - tu jest odpowiedź na najczęściej zadawane pytanie - ile przejedziesz na ładowaniu ?
- w drugim roku średnio było ładowanie co 112 km
- w 3-cim .... 124 km
- w 4-tym .... 107 km
- w 5-tym ...83 km
- w tym roku .... 67 km
łącznie w ciągu tego czasu bateria była ładowana 134 razy, jak się więc ma to do teoretycznych 1000 ładowań ...?
p.s.
Czytałem ostatnio artykuł o problemach elektrycznych autobusów w Budapeszcie , gdzie teoria to było jedno a realia to drugie
Ile jeszcze osób zachwyci się elektrycznymi samochodami nie wiedząc co ich czeka za parę lat i za jaką kwotę
...
ale ja bym nadal kupił rower z elektrycznym wspomaganiem

Wojtek Pysz
04-11-2022, 20:57
Zazwyczaj akumulatory wytrzymują 1000 cykli pełnego ładowania, co oznacza, że w praktyce będziemy mogli ładować akumulator o wiele częściej niż 1000 razy ....

łącznie w ciągu tego czasu bateria była ładowana 134 razy, jak się więc ma to do teoretycznych 1000 ładowań ...?


Te 1000 ładowań to tylko jeden z czynników, które wysyłają akumulator na emeryturę. I wydaje się, że najmniej ważny, tzn. mało kiedy akumulator idzie na emeryturę z jego powodu. Bardziej kończą użyteczność akumulatora inne:

Czas - dla dotychczas znanych akumulatorów 4 - 7 lat
Mocne rozładowanie i pozostawienie bez naładowania
Chroniczne niedoładowanie
Ciągłe doładowywanie akumulatora, nie danie mu możliwości rozładowania się
Nieużywanie przez wiele miesięcy
Pewnie coś tam jeszcze ...


W Twoim przypadku zadziałał punkt pierwszy, inne raczej nie miały szans ;-)

Verid
05-11-2022, 00:36
Są jeszcze dwa czynniki (przynajmniej), jeden zależny od użyszkodnika, drugi niestety nie:
-przechowywanie w pełnym naładowaniu. Li-Ion i Li-Poly tego nie lubią. Jeżeli akku ma być nieużywany np przez zimę to warto go rozładować tak do 60% i przechowywać w chłodzie, monitorując od czasu do czasu czy go samorozładowanie nie dopada
-niesparowane cele. Nawet w obrębie akumulatorków jednego typu i producenta zdarzają się rozjazdy dlatego w pakiety powinno się łączyć cele o możliwie najbliższych sobie parametrach. Niestety, ze względu na znaczną ilość cel potrzebnych na jedno akku rowerowe nikt się w to nie bawi i może się zdarzyć że w jednym pakiecie wyląduje cela słabsza niż pozostałe. Będzie wchodzić szybciej niż pozostałe na stromiznę krzywej rozładowania i przez to dostawać mocniej po tyłku bo pozostałe cele jeszcze będą trzymać napięcie i elektronika sterująca nie zareaguje. Kilka cykli w takich warunkach dla celi to przyśpieszona śmierć i w efekcie osłabienie całego pakietu.