PDA

Zobacz pełną wersję : Polish winter expedition :-D – Dziumbier 2018



sir Bazyl
01-03-2018, 19:23
„Było nas trzech
W każdym z nas inna krew
Ale jeden przyświecał nam cel”*
Zdobyć zimą Dziumbier!

Na full nakarmionym jakiem pognaliśmy najpierw cwałem autostradą, później galopem zakopianką a po minięciu Chyżnego już tylko stępa czasem przechodzącego w delikatny kłus. Nie to żeby się jak zmęczył ale od czasu gdy pewna nocna mara z mieczem świetlnym w ręce, zaproponowała mi pokutę w wysokości 460 euro za ździebko przekroczoną prędkość z powodu niezauważenia ukrytego w krzakach komunikatu sugerującego ściągnięcie wodzy – staram się nie wracać do tych nocnych koszmarów i przestrzegam innych przed takimi upiornymi spotkaniami. Powożący jakiem znał tą historię i starał się powstrzymywać zapędy reszty ekipy skandującej: Panie szofer gazu, Panie szofer gazu, bo litr mleka :wink: jest w garażu! Musi on mleka nie lubi, bo po minięciu granicy telepotaliśmy się z prędkością wspinającego się himalajską ścieżką jaka.

W końcu dotarliśmy do Przełęczy Certovica, zrzuciliśmy z jaka cały szpej i w drogę!

Hen w oddali, ze dwadzieścia metrów od miejsca startu ujrzeliśmy kusząco rozpostarte wrota do kamiennego, piętrowego szałasu sugerującego naściennymi malowidłami, iż przed dalszą drogą trzeba skosztować capovanego. Ciekawi co to takiego :-P, podjęliśmy trud wspinaczki na piętro i tam założyliśmy pierwszy obóz.

--------------------------------------------------------------------------------------
*Perfect „Autobiografia”

uszatek_mis
02-03-2018, 09:13
Taak, Chyżne i okolice są znane z niespodzianek w krzakach.
Sam zapłaciłem w zeszłym roku opuszczając Słowację... I nie byłem w tym osamotniony...
Ale nie aż tyle ;-) ;-)
Dokładnie tu -> 49.345117, 19.576090

sir Bazyl
04-03-2018, 07:12
...Sam zapłaciłem w zeszłym roku opuszczając Słowację... I nie byłem w tym osamotniony...
Ale nie aż tyle ;-) ;-)

Ja też tyle nie zapłaciłem :) To była cena wywoławcza do pierwszego przetargu - skończyło się na 1/3 i też bolało :)

sir Bazyl
04-03-2018, 08:19
Gdy już złapaliśmy odpowiedni poziom aklimatyzacji, rozpoczęliśmy atak ku górze. Ledwie opuściliśmy przytulne wnętrze szałasu, zaczęła się ostra wspinaczka wzdłuż stoku narciarskiego
44352
Mimo ton sprzętu na plecach, stającego dęba zbocza, osuwającego się spod stóp śniegu, dotarliśmy wkrótce do pierwszego wypłaszczenia
44353
Niestety zbyt długo nie cieszyliśmy się rozległymi widokami gdyż okolicę powoli spowijały chmury
44354
Ale nim to nastąpiło mogliśmy jeszcze rzucić okiem na Tatry
44355
I pozdrowić mijające nas postacie
44356 44357
Wkrótce bujaliśmy już w obłokach
44358
W przestrzeń rzuconych zostało kilka soczystych zaklęć i wokół rozpętała się walka jasnej strony mocy z ciemną
44359
Jako, że z nas filigranowe chłopaki:-P (każdy z plecakiem ponad stówę), bez wysiłku :wink: unieśliśmy się ponad chmury
44360
Tak nam się to wszystko spodobało, że przewidziany na szlakowskazach czas przejścia z trzech i pół godziny wydłużyliśmy do godzin siedmiu i do obozu drugiego, czyli Chaty M.R.Štefánika pod Ďumbierom dotarliśmy już sporo po zmroku
44361 (fot. Wuber)

mercun
14-03-2018, 19:34
Dzwonić już pod 18 300, że się nam gdzieś ekspedycja zawieruszyła?

sir Bazyl
15-03-2018, 06:42
Dzwonić już pod 18 300, że się nam gdzieś ekspedycja zawieruszyła?
Zawieruszyła się w schroniskowej jadalni, gdyż jeden z Kamratów miał akurat urodziny więc się wieczór przedłużał :) W salce prawie pustki, nas trzech, trzech Słowaków i ze sześciu Niemców, którym z zacięciem tłumaczył, iż "hojte majne geburtstag", i że "sznaps fir alles", i było sto lat, sto lat, i jeszcze jeden i jeszcze raz, aż w bufecie zabrakło tatrzańskiego czaju :mrgreen:
Pora więc na odpoczynek ale już niedługo wyruszymy na K2 Tatr Niżnych!

sir Bazyl
21-03-2018, 20:16
Następnego ranka jakoś się pozbieraliśmy i dziarsko wystrzeliliśmy na rakietach ze schroniska dając nura w gęste mleko rozlane na pewno po najbliższej okolicy a nie wykluczone, że i po dalszej.

Jakieś niewyraźne ludzkie cienie lazły przed nami więc starając się nie dopuścić do zwarcia w mózgownicach, spowodowanego zbyt nagłym i zbyt wczesnym wysiłkiem parujących zwojów, ruszyliśmy gnani instynktem stadnym za rozpływającymi się w mgle sylwetkami. Mieliśmy atakować szczyt a tu po chwili zaczęło się dość ostre zejście. Co jest grane? Pewnie jakieś wahnięcie terenu, jakaś przełęcz przed właściwym podejściem! Tylko dlaczego nie ma jej na mapie? I kompas też sugerował, że kontynuowanie wędrówki w obranym kierunku nie jest dobrym pomysłem. Targani niepokojem i ostrymi podmuchami wiatru próbowaliśmy rozwikłać tą zagadkę. Zwołana naprędce rada starszych postanowiła zasięgnąć języka u nadchodzącego z przeciwnego kierunku turysty. Okazało się, że instynkt stadny wyprowadził nas na manowce, gdyż gdzieś tam wysoko, w niewidocznej dali znajdowało się rozwidlenie szlaków, którego jakimś cudem nie zauważyliśmy.

No to w tył zwrot i śmigamy do góry przekonać się czy to prawda. Czujni jak Indianie na wojennej ścieżce wkrótce wytropiliśmy rząd dwumetrowych tyczek odchodzących we właściwym kierunku.
44394
Nie spuszczając złapanego tropu z oczu wspinaliśmy się coraz to wyżej i wyżej by w końcu dotrzeć na szczyt
44395
Troszkę odsapnęliśmy i ruszyliśmy z powrotem. Jak już byliśmy blisko schroniska zaczęło tu
44396
i tam
44397
i siam
44398
troszkę się przecierać. Nie minęło kilka chwil a zrobiło się już całkiem fantastycznie
44399
Cóż było robić – wracamy na szczyt!

don Enrico
22-03-2018, 20:25
(...) Czujni jak Indianie na wojennej ścieżce wkrótce wytropiliśmy rząd dwumetrowych tyczek odchodzących we właściwym kierunku.(...)!
Jak to jest w porównaniu do zimowych Bieszczadów ?
Wyszliście z przełęczy (pewnie zostawiając tam samochód ?) i pchacie się w górę. Czy ścieżka jest przedeptana? czy też jest goła i ma jakieś dodatkowe zimowe oznaczenia ?
Drugi temat na drugi dzień , przyglądam się mapie i chyba wyszliście czerwonym a to rozwidlenie z niebieskim ? to tam pojawiły się te dwumetrowe tyczki ? wcześniej ich nie było ?
.
44400
.
zadaję takie proste pytania , bo nigdy tam nie byłem i nie znam obciążenia szlaków ani ich sposobi zimowego oznaczania
Trzeci temat z mapy to Krupovo .. nic o nim nie piszesz
... a może ja pobłądziłem idąc waszym śladem ?

sir Bazyl
22-03-2018, 21:14
Jak to jest w porównaniu do zimowych Bieszczadów ?
Wyszliście z przełęczy (pewnie zostawiając tam samochód ?) i pchacie się w górę. Czy ścieżka jest przedeptana? czy też jest goła i ma jakieś dodatkowe zimowe oznaczenia ?
Jak szliśmy w pierwszy dzień (czwartek) to tu i ówdzie, w miejscach osłoniętych od wiatru pokazywał się ślad a jak wracaliśmy (sobota) to już ścieżka była przedeptana i przeskiturowana :) Tam turyści piesi są chyba w mniejszości, przynajmniej w te dni tak było.
Powyżej linii lasu ustawione są tyczki i ciężko byłoby się zgubić.


Drugi temat na drugi dzień , przyglądam się mapie i chyba wyszliście czerwonym a to rozwidlenie z niebieskim ? to tam pojawiły się te dwumetrowe tyczki ? wcześniej ich nie było ?

Przy schronisku stał szlakowskaz z mnóstwem strzałek i kilka szlaków prowadziło niby w tym samym kierunku a rząd tyczek zauważyliśmy tylko jeden i myśleliśmy, że idziemy razem z zielonym szlakiem właśnie w kierunku Krupovej (na mojej mapie zielony idzie razem z czerwonym) a okazało się, że idziemy zielonym ale na Trangoskę :-D. Nie minęło nawet pięć minut jak zawróciliśmy. Widoczność sięgała kilkunastu metrów a dwie tyczki z właściwego szlaku były przewrócone albo ich w ogóle nie było więc przemknęliśmy obok. Tyczki nie są oznakowane kolorami szlaków albo malowanie już zanikło więc na rozejściach trzeba zachować czujność.


44400
.
zadaję takie proste pytania , bo nigdy tam nie byłem i nie znam obciążenia szlaków ani ich sposobi zimowego oznaczania

Trzeci temat z mapy to Krupovo .. nic o nim nie piszesz
... a może ja pobłądziłem idąc waszym śladem ?
I tu jest pies pogrzebany, bo okazało się, że zimowy szlak prowadzi całkiem inaczej niż letni i od schroniska odbija od razu do góry granicą rezerwatu i dopiero w wyższych partiach obiera kierunek północno-zachodni i dopiero po zdobyciu Dumbiera można iść dalej granią na Krupovą. My tam już nie szliśmy, bo następne schronisko tj. Kamenna Chata pod Chopkom nie przyjmuje w tym sezonie turystów ze względu na remont.

Gryf
29-04-2018, 21:08
Łańcuch się zerwał? Two months later...

mercun
29-04-2018, 22:12
Łańcuch się zerwał? Two months later...
"Kamenna Chata pod Chopkom nie przyjmuje w tym sezonie turystów" jak pisałsir Bazyl. Poszli więc przed siebie i do dzisiaj nie wiedzą gdzie są...:lol: Ale nie bój żaby. Znajdą się.

sir Bazyl
06-05-2018, 08:52
Znajdą, znajdą :) W pracy tyle roboty, że nie ma kiedy taczek załadować więc wieczorami sił brak do stukania w klawiaturę :) a w weekend mus się resetować po różnych górach i pagórach a jak słusznie Gryf zauważył miesiące mijają! :) Sam już się na siebie zżymam za tą opieszałość więc niedługo postaram się zleźć z tej góry :)