Zaloguj się

Zobacz pełną wersję : Wyprawa czy wycieczka? [wydzielony]



Jimi
23-08-2018, 22:41
"Ratownicy GOPR i Strażnicy Graniczni uratowali turystkę która na szlaku w Bieszczadach straciła przytomność. Akcja miała miejsce dziś rano, w masywie Bukowego Berda - jednym z najtrudniej dostępnych rejonów wysokich Bieszczadów.
Informację o nieprzytomnej kobiecie przekazali ratownikom dwaj towarzyszący jej na szlaku mężczyźni. Warunki pogodowe i wysokogórski teren uniemożliwiły użycie śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, dlatego GOPR zwróciło się o wsparcie do Straży Granicznej. Wspólnie na miejsce dotarli dzięki pojazdom terenowym i quadom, a najtrudniejszy odcinek pokonali wspinając się pieszo.
Po niespełna godzinie od zgłoszenia, połączona ekipa ratunkowa odnalazła turystów i udzieliła poszkodowanej pierwszej pomocy. W tym czasie poprawiły się warunki pogodowe i na miejsce wezwano śmigłowiec, którym przetransportowało turystkę do Ustrzyk Górnych."

https://www.radio.rzeszow.pl/wiadomosci/14741/bosg-i-gopr-wspolnie-uratowali-turystke-w-bieszczadach

"w masywie Bukowego Berda - jednym z najtrudniej dostępnych rejonów wysokich Bieszczadów" -to zdanie rozłożyło mnie na łopatki :) :)

"wysokogórski teren" - to jeszcze bardziej :D Od kiedy Bieszczady to teren wysokogórski :D

"wspinając się pieszo" - nic dodać, nic ująć -wspinaczka na Bukowe Berdo :D - ciekawe czy na asekuracji czy na żywca :)

bartolomeo
24-08-2018, 08:15
Kapuściane góry, co?

Otóż czy Ci się to podoba czy nie część Bieszczadów od lat określa się nazwą Bieszczady Wysokie. A że one nie sięgają nawet 1400 m npm? No nie sięgają, i co z tego? Bukowe Berdo jest rzeczywiście trudniej dostępne niż np. Szeroki Wierch, nawet bardzo doświadczony - w dosłownym znaczeniu - wspinacz wysokogórski miałby spory problem aby dostać się w wysokie (tak, wysokie!) partie Bukowego Berda w podanym w artykule czasie (1 godzina). Spróbuj kiedyś.

Nie ma nic "rozkładającego na łopatki" w określeniu "najtrudniej dostępne", w kontekście Bieszczadów rozumie się tu nie trudności techniczne a czas potrzebny do dotarcia w określone miejsce.

I jeszcze "wspinaczka" na Bukowe Berdo... Ja się zawsze wspinam :smile: nawet na znacznie niższe szczyty. Wspinałem się na przykład w Beskidzie Niskim na Wysokie (sic!, 657 m npm), i to z sukcesem! Nie podpieram się z reguły rękami (choć i to się czasem trafia), nie wpinam w uprząż, nie asekuruję. Ale i tak się wspinam! Jednym ze słownikowych znaczeń tego słowa jest "prowadzenie w górę", skoro wspinać może się droga może i bartolomeo :smile: I Goprowiec w Bieszczadach też. To prawa, że jedną z technicznych definicji wspinaczki jest zdobywanie wysokości przy pomocy nie tylko nóg ale i rąk, ale to tylko jedno ze znaczeń.

Jedyne do czego można byłoby się złośliwie przyczepić to "teren wysokogórski", ale jedynie złośliwie i jedynie przyczepić :mrgreen:

W relacji z akcji ratunkowej GOPR nie ma, moim zdaniem, nic "rozkładającego na łopatki".

Jimi
24-08-2018, 10:18
Rozbawiła mnie dramaturgia tego opisu :) Wiem, że część Bieszczadów nazywana jest Bieszczady Wysokie - i do tego nic nie mam, góry często mają swoje określenia w nazwach na małe i duże, akurat tu nie chodziło mi o przymiotnik wysokie tylko, o że to tak trudno dostępne, a jeszcze bardziej mnie rozbawiło do łez sformułowanie "teren wysokogórski" - a tutaj chyba każdy się już zgodzi, że jest to określenie niepoprawne.

Co do wspinaczki to od lat bawią mnie dwa określenia i jestem bardzo na tym punkcie uwrażliwiona: raz - jak ktoś mówi że się wspina na górę a tak na prawdę po prostu idzie np. na Tarnicę czy inne Beskidy a druga sytuacja która mnie zawsze śmieszy to gdy ktoś mówi że jedzie na wyprawę a tak na prawdę to jedzie w Bieszczady czy inne Beskidy :) Forum jest do wyrażania opinii, więc ja wyrażam swoją, a Ty swoją -że chodzenie po górach to wspinanie i nikt nikogo pewnie próbować przekonywać nie będzie :) Można się powstrzymać i nic nie napisać, nie wyrazić swojej opinii - ale sam widzisz że to forum nie ma się dobrze i coraz mniej ludzi pisze. Więc polecam dyskusję nad materiałem a nie nad użytkownikiem. Jeśli piszę że mnie rozłożyło na łopatki no to rozłożyło, a Ciebie pewnie nie :)

bartolomeo
24-08-2018, 12:14
No cóż, ja jednak będę się nadal wspinał na Tarnicę i jeździł na wyprawy w Bieszczady :wink:

Serdeczności :smile:

Dlugi
24-08-2018, 22:38
... a druga sytuacja która mnie zawsze śmieszy to gdy ktoś mówi że jedzie na wyprawę a tak na prawdę to jedzie w Bieszczady czy inne Beskidy :) F
Poczekaj parę lat, w wieku paru dziesięciu lat więcej niż masz teraz + zupełnie inne zobowiązania na głowie niż w stanie wolnym każdy wypad w góry będzie wyprawą...

Rysik
25-08-2018, 10:54
Dramaturgia opisu - jak to w mediach - ma wywołać zainteresowanie, co zostało osiągnięte, sądząc po ilości komentarzy.
Dla mnie temat ma trochę szerszy kontekst - Bieszczady stają się coraz bardziej "pospolite" i takich interwencji GOPR będzie przybywać. Powód jak wszędzie - przybywa wszelkiej maści turystów "niedzielnych", wyrwanych z miejskiego kontekstu, jednodniowych, nieprzygotowanych do większego wysiłku. I bez względu czy to będzie Orla Perć, czy Bukowe - statystycznie rzecz biorąc GOPR ma coraz więcej interwencji wynikających z przecenienia własnej wydolności organizmu lub braku podstawowej wiedzy nt "bieszczadzkich pagórków" .
Dlatego zamiast dyskutować o powodach zasłabnięcia wspomnianej Pani (tych nie znamy) - może trzeba przyspieszyć remont goprówki
w Ustrzykach.;)

Jimi
25-08-2018, 11:16
To jest ciekawy temat do dyskusji, choć to nie jest odpowiedni wątek. Cóż to takiego jest wyprawa w góry? Pamiętam, jak około 7 lat temu powiedziałam koledze (który ma obowiązki rodzica), że jadę na wyprawę w Bieszczady to mnie prawie opluł piwem które właśnie przełykał -ze śmiechu. Od tego momentu nie używam już tego sformułowania, co więcej czasami reaguję podobnie (zdarza mi się, że zadaję to samo pytanie które mi wtedy kolega zadał -"a czy ta wyprawa jest z tlenem czy bez?"). Od kilku lat średnio raz na pół roku mam refleksję czy już byłam kiedykolwiek na jakiejś wyprawie czy nie. Jeszcze do niedawna, po krótkich przemyśleniach, odpowiedź zawsze była, że nie. Czy wędrówka przez 5 czy 8 dni z 20 kg plecakiem, namiotem, całym zapasem wyżywienia po karpatach na ukrainie gdzie ilość spotkanych turystów przez ten czas jest mniejsza niż liczba palców jednej ręki -to już wyprawa? Byłam krytyczna wobec siebie i poprzeczka zawsze wisiała gdzieś wyżej -Jimi, to jeszcze nie wyprawa -cóż bowiem w tym wszystkim jest trudnego czy skomplikowanego? Ano właściwie tak na prawdę, to nic. Gdybym zrobiła to samotnie to może, kto wie -ale pewnie musiałyby dojść do tego jakieś niebezpieczne przygody, by móc mówić o wyprawie. Idealnym przykładem wyprawy według mojej definicji są np. długodystansowe wędrówki Łukasza Supergana czy mega odważnej i inspirującej dziewczyny Kamili Kielar (girl bear) lub coś krótszego a wyższego ale tak samo -wyjazdy do powiedzmy 5 dni nie wchodzą w grę. Więc tak sobie wymyśliłam, ubzdurałam i zakodowałam. Nie sądzę by za 20 czy 30 lat ten tok myślenia się zmienił. Przed tym wpisem sprawdziłam w sjp jakie jest znaczenie tego słowa - i właściwie banalne, pułap znacznie niższy niż ja sobie kiedyś tam określiłam. Dlatego nigdy nie mówię, że ktoś mówi źle tylko zwyczajnie się uśmiecham i mówię jakie jest moje zdanie :) -nabyte na podstawie doświadczeń i przeczytanej literatury górskiej.

włóczykij
25-08-2018, 13:42
Czy wędrówka przez 5 czy 8 dni z 20 kg plecakiem, namiotem, całym zapasem wyżywienia po karpatach na ukrainie gdzie ilość spotkanych turystów przez ten czas jest mniejsza niż liczba palców jednej ręki -to już wyprawa? Przed tym wpisem sprawdziłam w sjp jakie jest znaczenie tego słowa - i właściwie banalne, pułap znacznie niższy niż ja sobie kiedyś tam określiłam.
Myślę, że twoja wypowiedź zawiera wszystkie elementy definicji. Zawsze uważałem, że jeśli w plecaku mam wszystko, co zapewnia mi niezależność i przeżycie przez kilka dni, to już jest wyprawa :) A zresztą mniejsza o definicje . . . i tak najważniejsza jest przyjemność przebywania na szlaku :)

Michał
25-08-2018, 14:02
Witam serdecznie

Wyprawa to głównie przygotowanie się do wyjazdu. Nie ważne gdzie. Tylko jak. Na tym forum jest coraz mniej Bieszczadów - co mnie nie dziwi. Takich z lat 70-tych już dawno nie ma.
Skupiamy się na definicjach, pojęciach? Jimi. Do czego to sie sprowadza? Dla każdego wyprawa w góry to jakieś wyzwanie. Zostawny to im. Nieważne czy to Himalaje czy Bieszczady.
https://www.youtube.com/watch?v=GKHOYIrg-6Q

Pozdrawiam

qubutek71
25-08-2018, 15:38
Jestem na wyprawie w Pieninach, wspiąłem się na Sokolicę. Dziś dzień techniczny w termach aby zregenerować się po tej "wyrypie" A mnie słówko "wyrypa" rozczula np byłem na trzydniowej wyrypie w Biesach... i już jest mi weselej

Jimi
25-08-2018, 19:57
"Dla każdego wyprawa w góry to jakieś wyzwanie"

Dzięki Michał!!! Świetnie to ująłeś -brakowało mi tego określenia. Wyprawa to wyzwanie. Chodzenie po górach z plecakiem, namiotem, spanie po lasach, gotowanie na palniku czy ognisku -to dla mnie norma, bez względu czy trwa 3 czy 8 dni, kwestia tylko ciężkości plecaka :) Ale żadne to wyzwanie dla mnie. Potrzeba mi do tego czegoś więcej. Oczywiście każdy ma różne wyzwania, więc i różne wyprawy. Z takich tematycznych bo bieszczadzkich wyzwań przychodzi mi do głowy tylko jedno -ostatniej zimy samotne spanie na szczycie pewnej góry przy niestety złych warunkach (ale właściwym przygotowaniu) -ogromnym wietrze, niewielkiej widoczności (do 2-3 metrów), czułam się jak na "swoim k2" i myślałam, że zaraz odlecę w kosmos z tym wiatrem :D Fotka poniżej. Ale i jednocześnie byłam szczęśliwa (rano :D). Nigdy nie myślałam o tym w kategoriach wyprawy ;P Ale wyzwaniem w sumie było dużym.

44993

bacza
25-08-2018, 20:59
Tak sobie czytam i czytam i wychodzi mi na to, że każdy podróżujący ma swoją skalę rozgraniczającą wycieczkę od wyprawy. Takie rozterki mają też i motocykliści, dla jednego "wyprawa" to wyjazd na kilka dni z noclegami w hotelach, dla innego wyjazd w Korytarz Wakhański (taka "ślepa kiszka" na Pn. Wsch. Afganistanu).
O tutaj: https://www.google.pl/maps/search/wakhan/@36.6748661,70.9094449,7z

Ktoś to ujął tak:

"Dla mnie wyprawa jest wówczas (zgodnie z SJP:)
«udanie się dokądś w celu naukowym, turystycznym lub wojennym, zwykle po starannym przygotowaniu się

Czyli spełnione muszą być trzy warunki
- jest założony cel wyjazdu
- wymaga przygotowania się, fizycznego lub sprzętowego. (jeśli nie potrzebujemy sprzętu na "zaś" to jest to wycieczka)
- w przypadku kłopotów trzeba głównie liczyć na siebie. Nie dlatego że tak się chce, tylko nie ma jak przerzucić kłopotów na kogoś innego.

Wyprawa oznacza skalę trudności wyjazdu. Coś takiego jak dać z siebie 100% mocy. Dlatego też, w miarę zdobywania doświadczenia wyprawa zamienia się w lajtową wycieczkę."

I - myślę, że to ostatnie zdanie cytowanej wypowiedzi jest kluczowe.

A nam wszystkim (i innym wędrowcom, wycieczkowiczom, wyprawowiczom itp.) życzę, by podróże w Bieszczady nie stały się tematem kolejnych wpisów w tym wątku. Czyli szczęśliwych (wycieczek, wyjść, wypraw, wyjazdów, odwiedzin, czy innych).

partyzant
27-08-2018, 07:16
Tu była mowa o Bukowym Berdzie i zdaje się, że rozumiem o czym mowa. W październiku w zeszłym roku byłem z ludźmi w Bieszczadach i szliśmy z Wołosatego przez Tarnicę i Bukowe do Mucznego.
Jedni szli szybciej inni wolniej i gdy spotkaliśmy się na siodle pod Tarnicą część już wróciła ze szczytu a my dopiero wchodziliśmy.
Żeby nie kazać tym pierwszym czekać, (bo nikt nie chciał wracać do Wołosatego) a miało być załamanie pogody, to ci pierwsi poszli. Nas załamanie pogody dopadło na początku Bukowego Berda. Zimny deszcz i bardzo silny wiatr, czasami zero widoczności, ślisko. Dostaliśmy małą lekcję tego czym mogą stać się niewinne kapuściane górki i jak rośnie skala trudności.
Na szczęście wiatr wiał nam w plecy, humory dopisywały. Ludzie nagrali jak rozpostarta zwyczajna chusta łopoce jak kawał blachy.
Najlepsza była nasza koleżanka Kaśka(organizatorka wyjazdu integracyjnego), która w pewnym momencie odwróciła się do nas i dwoma kciukami pokazała, że to jest to!
Byłem odpowiedzialny za trasę więc miałem trochę rozbiegane myśli: co z tymi pierwszymi? A co jak nie skręcili na Muczne?
Po drodze, w połowie Bukowego Berda, mijaliśmy ludzi(różne płcie) idących w przeciwnym kierunku, to budziło mój respekt.

Jeżeli jesteś młody i zdrowy, to nawet Ukraina jest do przeskoczenia. Skoro tam na każdą większą górę można wyjechać terenówką. Pewnie ci rajdowcy mają w małym poważaniu tych co na piechotę. I vice versa.
U nas w 2015 terenówką na Korbani był Kuba Wojciechowski;) a wcześniej w Himalajach Martyna Wojewódzka sama wlazła na Mount Ewerest i nikt nie mówił, że szykuje jakąś wyprawę. Dajmy spokój porównaniom, czy oni usiedli przy ogniu żeby pogadać i pośpiewać?

Wędrowanie po górach ma terapeutyczne znaczenie. Pozytywne nastawienie, wyobraźnia plus nie zawadzi wiedza historyczna powodują, że Bieszczady nadal mogą być magiczne.
Zmiany są wszędzie. Muszę kończyć bo przygotowuję wyprawę!

Browar
27-08-2018, 18:51
Czy wędrówka przez 5 czy 8 dni z 20 kg plecakiem, namiotem, całym zapasem wyżywienia po karpatach na ukrainie gdzie ilość spotkanych turystów przez ten czas jest mniejsza niż liczba palców jednej ręki -to już wyprawa?
Toć to klasyczna wyrypa jest. Wyprawa to może być w Góry Byrranga ;)

komisaRz von Ryba
15-09-2018, 12:37
może być jeszcze spacer , expedycja i wyrypa ew. włóczęga
ale najważniejsze aby wyruszyć

Któregoś wczesnego ranka w Dolinie Muminków Włóczykij obudził się w swoim namiocie i poczuł, że nadeszła jesień i czas ruszać w drogę. Taki wymarsz zawsze jest nagły. W jednej chwili wszystko się zmienia, temu, kto odchodzi, zależy na każdej minucie, szybko wyciąga namiotowe śledzie i gasi żar, zanim ktokolwiek przyjdzie przeszkadzać i wypytywać, i zaczyna biec, w biegu zarzucając plecak, i wreszcie jest już w drodze, raptem spokojny niczym wędrujące drzewo, na którym nie rusza się ani jeden liść. Tam gdzie stał namiot, świeci pusty prostokąt trawy.
Później, kiedy zrobi się dzień, zbudzą się przyjaciele i powiedzą: – Odszedł, widać jesień się zbliża.
[Tove Jansson, „Dolina Muminków w listopadzie”]



choć Góry Byrranga ta jednak wyprawa ;-)

buba
16-09-2018, 20:01
Hmmmm... ciekawy temat... Sama nieraz sie nad tym zastanawialam. Jak daleko od domu musi byc wyjazd aby moc go nazwac "wyprawą", jakie musi byc nachylenie stoku gory aby podejscie moc nazwac "wspinaczką" i ile musi wazyc plecak i jaka liczba spotkanych w tydzien osob nie moze zostac przekroczona aby moc to nazwac "wyrypa"? Czy jest jakas granica liczbowa, ktora upowaznia do uzycia danej nazwy? Czy chodzi wylacznie o trudnosc danego wyjazdu? Bo to tez jest niejednoznaczne.. Dla jednego wycieczka na Ślęże moze byc trudniejsza niz dla innego Gory Byrranga - nie kazdy startuje z tego samego poziomu...

Coz... Fajnie ze slowa "włoczega", "wycieczka" czy "szwendanie sie" mozna chyba zawsze bezpiecznie uzywac, nie mierząc linijką kilometrow i wysokosci :)

Jimi
16-09-2018, 20:54
Jedno jest pewne - dominuje literka "w" :D Ja z reguły używam słowa "wędrówka" - wędrówka po Bieszczadach, Beskidach, Karpatach. Czasem wyrypa. Tak czy siak - zawsze coś na "w" :D

Browar
17-09-2018, 18:30
Wyrypa funkcjonuje w języku już od sprzed wojny jako kilkudniowa wycieczka narciarska, na siagę, z noclegami w szałasach lub kolibach - takie coś lubi Jimi oraz tygrysy :) Spokojniejszy rodzaj wyrypy to wędrówka. Wycieczka jest raczej jednodniowa - tu pasuje wszystko - auto, rower, nogi itp. Włóczęga to rodzaj wędrówki, ale bez określonego timingu oraz kierunku.
Widać że klaruje się taka systematyka: wędrówka ogólnie, a w szczególe włóczęga, wyrypa; wycieczka solo lub jako dodatek do wędrówki.
Wyprawa/ekspedycja musi zawierać w sobie element dotarcia w rejon docelowy. Np wyprawa w Góry Byrranga wyglądała by tak: pociąg/samolot do Moskwy -> pociąg/samolot do Krasnojarska -> samolot do Chatangi -> śmigłowiec w rejon działania a tam, na miejscu buty lub kajaki, z bazą lub wędrownie. Najkrócej by wyszło 3 tygodnie.

bartolomeo
17-09-2018, 20:27
Wyprawa/ekspedycja musi zawierać w sobie element dotarcia w rejon docelowy.W moim przypadku ten element zawsze występuje! Tylko raz, jak kończyłem niebieski szlak, doszedłem do domu na piechotę :mrgreen: Ale to i tak była jednodniówka i to dość krótka. A taka... hmmm... takie... przejście :mrgreen: przez Borżawę w tym roku wymagało dojazdu autobusem do Lwowa a potem pociągiem do Wołowca. Jak nic jest element dotarcia w rejon docelowy, wyprawa bez dwóch zdań. Ale ekspedycją bym tego nie nazwał :smile:

A tak poważnie (czasem chyba można): czy to rzeczywiście jest powód do opluwania piwem jak ktoś powie, że zrobił wyprawę po Bieszczadach Wschodnich? Albo i... Zachodnich? :wink:

Piotr Niedziela
17-09-2018, 22:42
Od ponad 40 lat chodzę po polskich górach. Na początku była to moja rodzinna Jura K - Cz, a potem praktycznie wszelkie polskie szlaki. Dla mnie nieważne jest jak to nazwę, wycieczka, wypad, wędrówka, wyrypa, ważne jest bycie w ....
Od 1975 lubię Biesy a w ostatnie 25 lat rzadko ruszam się poza nie. Były i Alpy i Pireneje i Tybet - oczywiście w wydaniu turystycznym a nie jakimś wyczynowym. Są piękne, ale mamy swoje klimaty.
Tak się składa, że w Biesach wypoczywam najlepiej i nie ważne dla mnie czy nazwę to tak czy inaczej. Ważne jest dla mnie to powietrze, ta atmosfera, ten klimat w styczniu, lutym, maju, lipcu i listopadzie.
Podziwiam tych, którzy biorą plecak i idą 3, 5 i 7 dni na azymut, sagę, czy jakikolwiek inny impuls. Nie ważne czy pada śnieg, świeci słońce czy mróz. Każdy szuka swojego spełnienia.
Idę w Biesy bo je lubię, cieszy mnie ich piękno i cisza, i lubię tam milczeć.
I to tam dla mnie najważniejsze.

Jimi
18-09-2018, 07:28
>>> A tak poważnie (czasem chyba można): czy to rzeczywiście jest powód do opluwania piwem jak ktoś powie, że zrobił wyprawę po Bieszczadach Wschodnich? Albo i... Zachodnich? :wink:

Myślę, że pewne reakcje nie są celowe, tylko po prostu czasem ciężko się powstrzymać by nie zakrztusić :P Ja swoje zdanie wyraziłam, więc powtarzać się nie będę, mogę się tylko znów - uśmiechnąć. Jedno jest pewne - jest to dobry powód do... dyskusji! Głos zabrały osoby, które dawno nie pisały na forum -i dobrze, bo powiewało tu monotonią.

bartolomeo
18-09-2018, 07:57
Jedno jest pewne - jest to dobry powód do... dyskusji!Nie wypada się nie zgodzić :mrgreen:

Browar
18-09-2018, 17:45
W moim przypadku ten element zawsze występuje! Tylko raz, jak kończyłem niebieski szlak, doszedłem do domu na piechotę :mrgreen: Ale to i tak była jednodniówka i to dość krótka. A taka... hmmm... takie... przejście :mrgreen: przez Borżawę w tym roku wymagało dojazdu autobusem do Lwowa a potem pociągiem do Wołowca. Jak nic jest element dotarcia w rejon docelowy, wyprawa bez dwóch zdań. Ale ekspedycją bym tego nie nazwał :smile:
No, zapomniałem o elemencie przygotowań. Bo chyba się zgodzimy że do wyprawy w Góry Byrranga są potrzebne jakieś przygotowania? :)

A tak poważnie (czasem chyba można): czy to rzeczywiście jest powód do opluwania piwem jak ktoś powie, że zrobił wyprawę po Bieszczadach Wschodnich? Albo i... Zachodnich? :wink: Nie bardzo kapuję jakiejkolwiek napinki w tym temacie :twisted:

bartolomeo
18-09-2018, 17:54
No, zapomniałem o elemencie przygotowań. Bo chyba się zgodzimy że do wyprawy w Góry Byrranga są potrzebne jakieś przygotowania? :)Na Pikuja także. I na RIMB przecież też :smile:


Nie bardzo kapuję jakiejkolwiek napinki w tym temacie :twisted:No to Ci zazdroszczę :mrgreen:

DUCHPRZESZŁOŚCI
20-10-2018, 23:32
Byłem w lipcu tego roku w Bieszczadach. Nie było żadnych przygotowań, miałem co innego zaplanowane. W innym kierunku kraju miałem się znaleźć. Krewna zza Wielkiej Kałuży, porwała mnie do Berezki. Pełne osiem dni jeździliśmy, szlajaliśmy się po wertepach, obwodnicy dużej i małej. Wleźliśmy na zaporę i do jej wnętrza. Podreptaliśmy po kocich łbach galicyjskiego rynku, weszliśmy do wnętrza paru chyż i cerkwi. Odwiedziliśmy Synagogę i kirkut w Lesku. Byliśmy na koncercie "Pod Caryńską". Pokłoniliśmy się Łopieńskiej Pani. Wczłapaliśmy się na Połoninę Wetlińską. Zaliczyliśmy jeszcze kilka innych atrakcji. A wszystko to przy codziennej mżawce i braku możliwości podziwiania widoków. Czy to była wyprawa, wycieczka, wyrpa, a może wypad???;)

komisaRz von Ryba
22-10-2018, 17:58
myślę że to był dobrze spędzony czas ;)

don Enrico
22-10-2018, 20:23
(...)Czy to była wyprawa, wycieczka, wyrpa, a może wypad???;)
Ja bym to zdefiniował jako włóczęga
Co Ty na to ?

misha
21-11-2018, 16:52
Jest jeszcze taki parametr jak "powaga" - i całkiem poważnie to piszę:) Bo kwestia trudności technicznych to jedna sprawa ale kwestia okoliczności w której się trzeba z nimi zmierzyć to sprawa druga.

Np. zrobienie "piątkowej" drogi w skałkach w słoneczny dzień, gdzie w 15 minut można się zwinąć do samochodu to coś zupełnie innego niż ta sama trudność, ale gdzieś daleko w górach po kilku biwakach, na dużej wysokości z worem szpeju i zapasem żarcia.

Przez analogię taka jest różnica między wycieczka a wyprawą...