PDA

Zobacz pełną wersję : [GW] "Czy turyści zadepczą Bieszczady"



P_A_B_L_O
27-10-2018, 15:59
Bieszczady okiem "mejnstrimu":

http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,24052854,czy-turysci-zadepcza-bieszczady-przeszkadza-im-gitara-przy.html


(http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,24052854,czy-turysci-zadepcza-bieszczady-przeszkadza-im-gitara-przy.html)

coshoo
27-10-2018, 17:35
Nie byłem w tym roku w Bieszczadach, ale jeśli widzi się takie obrazki to odechciewa się tam wybierać.

http://s1.bild.me/bilder/110417/6201591bies.jpg

kleofas
27-10-2018, 21:33
nawiązując do w/w artykułu:
https://www.bdpn.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2386&Itemid=1
naprawdę problem jest nierozwiązywalny - to tak, jakby ktoś dziś narzekał, że w sezonie są tłumy w Tatrach. Są i będą miejsca mniej uczęszczane (w dniu tego ^^ zdjęcia byłem po drugiej stronie Caryńskiej i naprawdę spotkałem kilka osób)
A projekt przebudowy "Chatki" to chyba najmniejsze zło jakie można wymyślić.
Zaintrygowały mnie natomiast dwa zdania BPNu dotyczące plecakowców:
1. "Generalnie obiekt po oddaniu do użytkowania ma służyć jako miejsce odpoczynku podczas wędrówki, miejsce spożycia posiłku i obiekt sanitarny oraz w sytuacjach awaryjnych, jako miejsce noclegowe w salach zbiorowych na ławach" 02.10.2018
2." obiekt po przebudowie będzie służył wszystkim turystom, będzie tam możliwość noclegu dla każdego kto zaplanował wędrówkę górską z plecakiem" 11.10.2018
największy ból sprawił mi widok Lutka na tym zdjęciu: https://www.bdpn.pl/images/stories/bdpn/podpisanie.jpg
Podsumowując - te czasy już nigdy nie wrócą.

sir Bazyl
27-10-2018, 22:00
Zdjęcie obrazuje armagedon sprzed dwóch tygodni. I to jeszcze nic - takie same sznury samochodów stały wzdłuż drogi w jedną i drugą stronę od przełęczy, tak jednej jak i drugiej. Też wtedy byłem w Bieszczadach i z bezpiecznej odległości obserwowałem ludzkie mrowie na wszystkich połoninach.
Ja łaziłem sobie po swojemu i tylko na chwil kilka wyszedłem na jeden ze szlaków, taki całkiem boczny, na którym spotkałem tylko troje turystów. Schodząc do obwodnicy słyszałem przez ostatnie ponad pół godziny drogi, jednostajny szum/warkot silników. Z lasu wylazłem na zakręcie szosy i chciałem złapać jakiegoś stopa, bo autobus uciekł mi ze trzy kwadranse wcześniej. Wiadomo, że na zakręcie łapanie stopa to głupota więc podszedłem pół kilometra na prostą, gdzie znajdował się przystanek autobusowy. Stanąłem na jego początku, żeby ewentualny dobroczyńca mógł spokojnie wyhamować i zajechać w zatoczkę. Samochody jechały całymi stadami, tak po kilka, kilkadziesiąt sztuk i zanim ostatni znikał pojawiał się pierwszy z kolejnego ciągu. Macham i macham, i macham…Tak mniej więcej połowa była zajęta przez trzech i więcej pasażerów ale druga połowa to tylko dwóch z przodu. Z upływem czasu jakoś tak mi się za tych ludzi wstyd zaczęło robić, za ich zachowanie, brak zrozumienia i chęci pomocy. Masa ludzi a człowieka ani jednego. Po kilkudziesięciu minutach w końcu znalazła się dobra dusza, która podrzuciła mnie do Leska. Raz tylko, przed kilkoma laty tyle stałem łapiąc stopa ale wtedy przez jakieś 40 minut przejechały tylko trzy samochody, z których dwa były zapełnione a trzeci mnie zabrał. Teraz przejechało ich co najmniej trzysta. I jeszcze jakiś pustak wielce zadowolony ze swojego wysublimowanego poczucia humoru mi odmachuje z pustego samochodu. Co to za gatunek? Niech mi ktoś powie, że ci ludzie wiedzą co to Bieszczady, że czują klimat, że cokolwiek wiedzą o tej ziemi. Strach pomyśleć co to będzie dalej. A wszystko przy zadowoleniu i poklasku Bieszczadzkiego Parku Narodowego, który turystów plecakowych ma za wrogów ale parkujących samochodów na łąkach poza parkingiem jakoś nie zauważa. BdPN jakoś też nie zauważa przekroczenia określonych we własnym regulaminie limitów turystów wchodzących jednego dnia na dany szlak. Na Tarnicę ludzie wchodzili w kolejce i jak ktoś przystanął złapać oddech to reszta kolejki sunąca za nim automatycznie musiała się zatrzymać i poczekać aż ten ktoś ruszy dalej. Ale nie można powiedzieć, że Park nic nie robi – przecież dla wygody i dobrego samopoczucia prawdziwych turystów wyda kilka baniek na modernizację schroniska na Połoninie Wetlińskiej, dzięki której już nie będzie schroniska i noclegów, bo po co mają nocować jakieś takie brudne i może z gitarami, ale będzie sala w której po wspięciu się z parkingu można będzie sobie usiąść i odpocząć przed ciężkim powrotem do samochodu. Po rozebraniu schronu w Negrylowie, spaleniu w ramach ekologicznej rozbiórki schroniska w Suchych Rzekach przyszła kolej na likwidację schroniska na Połoninie Wetlińskiej. Brawo wy …(dowolny wyraz można sobie wstawić w miejsce kropek).

Parkowe władze niby ciągle myślą jak ograniczyć ruch ale jak widać tylko udają, że im na tym zależy.
A ja widzę prosty sposób: jest Park, który ma swoje granice, więc postawić za Wetliną, za Nasicznem, za Bereżkami szlabany i koniec jazdy, dalej prosimy pieszo (oczywiście z wyjątkiem miejscowych). Myślę, że ruch zmalałby co najmniej o połowę a schodki z Wołosatego na Tarnicę nie byłyby potrzebne.

partyzant
27-10-2018, 23:43
Najładniejszy jesienny łikend zbiegł się w tym roku z terminem ultramaratonu bieszczadzkiego 13 października. Liczba uczestników idzie w setki a z fan klubami poszczególnych zawodników pewnie w tysiące, do tego cała otoczka organizacyjna i do tego reszta przypadkowej Polski, która zareagowała na hasło...rzuć wszystko i jedź...
Ceny kwater na maraton idą w górę a rezerwacji z dużym wyprzedzeniem zazwyczaj nie przyjmują bo nie wiedzą co z cenami pokoi. Ludzie pewnie się plączą i szukają gdzie się da, więc tłok.
Wiedząc o tym wszystkim ryzykowałem kolorkami i pogodą i zabrałem sąsiadów tydzień po.
Zapobiegliwie wybraliśmy mniej uczęszczane trasy.
Nie zmieniło to mojego postępującego od lat wrażenia, że ...co było nie wróci i szaty rozdzierać by próżno...

Hero
28-10-2018, 08:48
Niestety ludzie w końcu chyba zadepczą Bieszczady. Nie nazywałbym ich turystami. Chociaż turystykę uprawiają, to nie wiedzą po co jadą w Bieszczady, co tam jest, co można zobaczyć i jak spędzić resztę czasu. Niech świadczy o tym pytanie jednego pana, który przyszedł do mnie w tą obleganą sobotę z pytaniem "Gdzie stoją DOROŻKI, którymi wjeżdża się na Tarnicę".

Jimi
28-10-2018, 15:38
Hero -masz rację, to pytanie bije wszystko na głowę :D :D Zbiegło się też w tym czasie kilka imprez muzycznych np. Czartgranie w Ustrzykach. No i przede wszystkim przyjechała cała rzesza spontanicznych turystów zwabionych piękną pogodą i kolorkami. Ja w tamten weekend też byłam w Bieszczadach ale wyjazd zaplanowałam już 1,5 miesiąca wcześniej. Właśnie 1,5 miesiąca wcześniej próbowałam coś zarezerwować w okolicy Wetliny czy Smereka i udało mi się dopiero za... 13 telefonem. Na szczęście mieliśmy zaciszne miejsce, tłumy nam nie wchodziły w paradę. Jednak nie dało się ukryć mojego szoku gdy w sobotę popołudniem wyjechaliśmy na serpentynę od strony Nasicznego i sznureczek stojących na poboczu samochodów nie miał końca. Nigdy czegoś takiego nie widziałam w Bieszczadach.

peruwianka
29-10-2018, 09:02
Myślę, że problem jest szerszy i nie dotyczy tylko Bieszczad. Trochę chodzę po polskich górach i z roku na rok obserwuję jak ludzie nie mają pojęcia gdzie przyjechali i po co. Jest to dla mnie zadziwiające zważywszy na fakt, że filmiki ze szlaków są powszechnie dostępne... No ale pewnie obowiązuje zasada pojechać i pochwalić się przed znajomymi z Facebooka, że się gdzieś było.
Smutne jest to co napisał sir Bazyl "masa ludzi a człowieka ani jednego", na szczęście na tym Forum można spotkać całą masę "człowieków", więc myślę, że jest nadzieja. W Bieszczadach jest sporo miejsc do których część turystów nie dotrze bo są dla nich zbyt mało atrakcyjne i samochodem się tam nie da podjechać pod przełęcz.

Browar
29-10-2018, 13:43
Bieszczady były, są i będą puste, a jak kto się chce plątać po UG czy innej Tarnicy to jego problem.

mazg
29-10-2018, 15:55
fakt, słuszna uwaga , w tym roku przez Hulskie się przemykaliśmy- żywego ducha, tylko ślady wilków i jeleni :)

Gipsar
29-10-2018, 19:07
Dorzucę kilka własnych spostrzeżeń do tej dyskusji.
Jeżdżę w Bieszczady od 1994 właściwie co roku, czasem jak się uda to nawet dwa razy w roku. Oczywiście da się zauważyć większą ilość turystów. I myślę że ta kwestia jest nie do uniknięcia. To tak jak z większa liczbą samochodów na naszych drogach. Jest ich coraz więcej bo coraz więcej ludzi jest na to stać i chcą mieć, chcą pojechać, zobaczyć. Tego się nie zmieni.
Po drugie popyt napędza też podaż. Gdyby nie było za dużo miejsc do nocowania - być może nie byłoby tylu turystów. Ponieważ dla mieszkańców to dobre źródło dochodu więc otwierają kolejne agroturystyki, pensjonaty itp. i spirala się rozkręca.
Po trzecie - część osób ma już dość tłoku w tatrach i szuka czegoś innego.
I po czwarte - na innym forum bieszczadzkim ktoś wspominał, że ten zwiększony wysyp turystów w Bieszczadach da się zauważyć od 3-4 lat.
Wydaje mi się, że mógł się do tego też nieoczekiwanie przyczynić serial Wataha.
Oczywiście jest jeszcze masa miejsc do których ci nowi jeszcze nie dotarli wiec korzystajmy póki czas i zdrowie pozwalają :)

Hero
29-10-2018, 23:17
"Wataha" to tylko czubek tej góry lodowej promującej Bieszczady w mediach. Bieszczady są teraz w każdym pytaniu na śniadanie, obiad i kolację, każdy kanał typu Discovery, który kiedyś czegoś uczył, ma dziś swoich bieszczadzkich drwali, wypalaczy, strażników, leśników i nie wiadomo kogo jeszcze. Natomiast ludzie, których tam pokazują są tacy sztuczni i czasem gadają takie bzdury, że ręce opadają, a telewidzowie łykają ich opowieści jak młode pelikany.
Czy widzieliście kiedyś jakiś serial dokumentalny o życiu ludzi np. w Beskidzie Sądeckim, Małym, albo Górach Opawskich ?
Nie potrafię powiedzieć, czemu akurat Bieszczady są tak promowane w mediach.

kleofas
30-10-2018, 11:58
Nie potrafię powiedzieć, czemu akurat Bieszczady są tak promowane w mediach.

To coś, czego jeszcze nuworysze nie mają

Marcowy
30-10-2018, 12:07
Czy widzieliście kiedyś jakiś serial dokumentalny o życiu ludzi np. w Beskidzie Sądeckim, Małym, albo Górach Opawskich ?
Nie potrafię powiedzieć, czemu akurat Bieszczady są tak promowane w mediach.

Bo słowo "Bieszczady" bardziej elektryzuje niż jakiś tam "Beskid Mały" :-D Elektryzuje zwłaszcza ludzi, którzy nigdy w Bieszczadach nie byli. Wtedy działają proste skojarzenia sprzed dekad: Bieszczady to dzikie góry, bandy UPA i kurorty nad Soliną. No to pojedziemy zobaczyć, ale droga asfaltowa ma być pod sam pensjonat, a wokół smażalnie i kramy z chińszczyzną! A teraz dokładają się jeszcze legendy z "Watahy" i "Przystanku Bieszczady" z żenującymi wątkami obyczajowymi ("miłość na wypale" rządzi!) i topornym dramatyzowaniem prostych wydarzeń (wyminą się na zakręcie? nie wyminą? może spadną? może przeżyją? ufff... wyminęli się).
No i nie zapominajmy o "500+" - cokolwiek o tym myśleć, naprawdę więcej ludzi stać teraz na wyjazdy wakacyjne. Może nie na Zanzibar, a nie wszyscy zmieszczą się nad Bałtykiem.

Piotr Niedziela
30-10-2018, 23:11
Bieszczady się obronią. Obronią się w miejscach trudniej dostępnych, gdzie nawet w największy napływ weekendowych i niedzielnych turystów (lub pseudoturystów) jest pusto. Może nie ma tam takich atrakcji jak na Połoninach, ale jest klimat miejsca, jest oddech i tętno tej ziemi.
A po drugie, to od kilku lat świadomie jeżdżę w Biesy kilka dni przed... weekendem majowym i wszelkimi innymi, aby nie spotykać tysięcy ludzi, bo wtedy oddycham i ładuję akumulatory życiowe i wiem, że tu wrócę czy będą korki na serpentynach czy nie.
Biesy to Biesy i natura i ludzie chroniący ten rejon, wspaniali leśnicy i inni obronią te miejsca.

Gar
31-10-2018, 11:51
Przez lata jeździłem w Bieszczady poza wakacjami - w tym roku z żoną (nauczycielka) i dziećmi z wiadomych względów pojechałem w wakacje. I doznałem w szoku. Takich tłumów się nie spodziewałem. Pal sześć, że parkingi na Wyżniańskiej i nad Berehami pełne, ale gdy podobny tłum zobaczyłem w Mucznem to szczęka mi opadła. W Tarnawie już spokojniej, ale parking na Bukowcu pełny (i gość kasujący za tenże parking - szok). Co było robić - uderzyliśmy na Bandrów Narodowy i okolice (nikogo), ścieżkę konfederatów (pustawo), Zatwarnicę i okolice (spokojnie). Wynika z tego, że trzeba dobrze dobrać termin, a jeśli to z pewnych względów niemożliwe - trzeba dobrze dobrać miejsca i problem z tłumami się rozwiązuje.

mazg
31-10-2018, 13:06
Jestem w podobnej sytuacji- wyjazd tylko w wakacje :)
Droga do Mucznego naprawiona, ludzi mnóstwo- chyba trzeba wykreślić miejsce z notatnika wakacyjnego, dzię za namiar na Bandrów , tam jeszcze nie byliśmy...

alex62
19-12-2018, 23:34
Stety lub niestety ale Polacy mają coraz więcej pieniędzy a co za tym idzie mają je na co wydawać . Nie tylko Biesy wchodzą w grę , to samo się tyczy Bałtyku , Tatr , Beskidów , Mazur itp . , po prostu ludzie uczą się wypoczywać . Ale jest jeszcze parę miejsc spokojnych czy to w Bieszczadach czy za naszą południową granicą .

asia999
27-12-2018, 19:34
Ja uważam, że nie zadepczą.
Zastawią natomiast ślicznymi, w pełni komfortowymi domkami, wyrównają parkingami, wyasfaltują drogami dojazdowymi do centrów wypoczynku i rekreacji, a to co jeszcze będzie wystawać zabetonują, żeby się nie osypywało, wyłożą kostką brukową i białym żwirkem, żeby się chwasty nie pleniły oraz przyozdobią tujami i cyprysikami, żeby było ładnie.

creamcheese
28-12-2018, 07:20
przyozdobią tujami i cyprysikami, żeby było ładnie.... a niektórzy krasnalami, jelonkami i kolumnami doryckimi...