Dlaczego jeżdzimy w Bieszczady
Dużo myślałem o tym forum,wiele czytałem i chyba jedno nas łączy.Wydaje się nam że one są nasze, że tam jesteśmy wolni,że się na nich znamy.To nas nobilituje w oczach znajomych, którzy słuchają opowieścim o Bieszczadach bo tam nigdy nie byli.Jestem gościem w śród was, ale zależy mi aby ktoś mnie przeczytał i być może rozpoczoł rozmowę o tym fenomenie który w moim przypadku zmusza mnie do ciągtłych odwiedzin tej przepięknej krainy w której od dwudziestu lat znajduje ukojenie i spokój.Jestem z czasów gdy chodziło się po Bieszczadach z siekierą i namiotem, a na turystów zmotoryzowanych patrzeliśmy z pogardą i politowaniem.Wieczorami o obecności ludzi w tym pustkowiu świadczyły dalekie ogniska, którym nikt nie przeszkadzał się palić, a zagubionym na Otrycie dodawał otuchy dzień następny.
Dlaczego jeżdzimy w Bieszczady
Zawsze chętnie jeżdżę w Bieszczady.
Gdy przed wieku laty byłem tu po raz pierwszy / na obozie wędrownym / zafascynowały mnie swą dzikością , ogromem przestrzeni , oddaleniem od większych skupisk ludzkich. Chodząc po Bieszczadach ma się poczucie wolności, jak by wkraczało się w inny świat,nieskalany jeszcze cywilizacją. Tu po raz pierwszy zakochałem się w Danusi , mojej prześlicznej , szkolnej koleżance , niestety , bez wzajemności.
Teraz, po latach mam żonę i 4-letnią córeczkę. I nie mogę sie doczekać chwili,gdy gdy swemu dziecku pokażę szlaki , po których kiedyś chodzil jej ukochany tatuś.