JANK’a na czadzie z Biesem spotkanie
W końcu przychodzi taki moment, że się wkracza w grono utytułowanych „Bieszczadnictwem”. Tytuł dostojny, choć pewnie jak kto lubi pisać posty, to nastuka w jeden dzień i ma. Pomyślałem, że jak mam dostąpić tej zaszczytnej inicjacji, trzeba wytworzyć coś sensownego.
Tym moim 20 postem, zakładam wątek, gdzie czasem coś napiszę (rzadziej niż bym chciał - w co myślę każdy zabieszczadzony uwierzy). Mam nadzieję, że tych parę widoków i moje opowieści dadzą nieco przyjemności, a czy sensowne wyjdą Wam ocenę zostawiam...
Tytuł wątku powstał na bazie pierwszej relacji (która poniżej), ale myślę, że aktualny będzie i później. Bo „czad” (ten okołoprocentowy i ten bez związku z procentami) jakoś zwykle mnie w Biesie ogarnia.
:-D
10 załącznik(ów)
Odp: JANK’a na czadzie z Biesem spotkanie
Czad był - jako skutek piątkowego wieczoru w pewnym miejscu. Miejsce zwykle zaciszne, tym razem gromadziło ciżbę duchów bieszczadzkich, co hucznie obchodzili ważką okoliczność. Co się działo, co się piło, pisał nie będę, dość, że gdy skoro świt (ok. 11) dnia następnego przetarłem kaprawe oczęta, opcje były trzy: umierać, „kontynuować” albo w góry ruszyć. O dziwo wybrałem ostatnią.
Zaopatrzony w 2 zdaniową instrukcję, ruszyłem szukać miejsca, które je chciałem zbadać. Ruszyłem mozolnie w górę, nabierając rozpędu i wątpliwości, czy aby dobrą opcję wybrałem. Jeszcze parę kroków i jakoś poszło, słońce, łąki (fot.1), zwichrowany horyzont, co go tak rzadko widuję, zrobiły swoje. Nie wiele wprawdzie przeszedłem, ale gdy wyłoniło się jeziorko (fot.2), odprawiłem dziękczynienie i z lubością zanurzyłem w nim twarz i ręce. Już lepiej, choć czad odpuszcza niechętnie. Idę dalej, jest po prostu ładnie (fot.3,4).
Docieram do miejsca gdzie z autostrady mam skręcić w boczną drogę (tak !, jest zaznaczona jako droga na mapie), skręcam i idę dalej drogą (fot.5, 6). Chcąc dojść, gdzie mam dojść, muszę się trzymać drogi. Gdyby nie ślady stóp 2 duchów, co tam się snuły kilka godzin wcześniej, niewątpliwie poszukiwania zakończyły by się sromotną klęską. Las, słońce, chaszcze (fot.7) to lubię.
Gdy dotarłem na miejsce, ślady co mnie wiodły się skończyły. Znów trudny wybór: wracać i „kontynuować”, czy iść dalej w górę. No dobra, idę dalej „drogą”. Co chwila przeżywam tę samą radość z jej odnalezienia, choć wydawało mi się, że cały czas nią idę. I tu Bies okazał się dla mnie łaskawy, przyszedł mi z pomocą. Szedł po prostu przede mną, zostawiając mi tu i ówdzie ślady na błotku. Kopytka odciśnięte jak się patrzy (fot.8), można śmiało za nim maszerować. Co widziałem po drodze? Drzewa głównie, niekiedy piekielnym ogniem przez Biesa podpiekane (fot. 9, 10). Aż tu nagle, gdym przysiadł sobie dla wyrównania oddechu na zwalonym drzewie, widzę ja… ogon Biesa. Stał sobie, bestia, za drzewem, kilkadziesiąt kroków ode mnie. Ale tylko ogon widziałem, co się nim wachlował dla ochłody. Tuś mi Biesku, myślę - fotę ci zrobię. Ale sam ogon focić ? Jakoś nie bardzo, wstaję więc i robię krok w jego stronę. Musiał czart jednak patrzyć na mnie, bo ino trzask i tupot usłyszałem i Bies pomknął w dół. Takie było moje z Biesem spotkanie.
6 załącznik(ów)
Odp: JANK’a na czadzie z Biesem spotkanie
Jako, że do grani już było niedaleko poczłapałem dalej, przez liście dalszych widoczków wypatrując (fot. 11, 12). Jeszcze tylko polanka i obelisk (fot. 13) co szczyt wieńczy. W dół było prościej, obrawszy właściwy kierunek sturlałem się (fot.14), by po jakimś czasie odnaleźć ścieżkę z zielonymi paskami na drzewach (fot.15) Zackniło mi się…, idę szlakiem ale brak śladów, że ktoś nim szedł przez ostatnich kilka dni. Nie żebym innym żałował, ale rozdeptane autostrady jakoś mi się nie podobają. Dochodzę przez polankę (fot.16) do stokówki i w lewo idę, nieświadomy, że kilkadziesiąt kroków w prawo znajduje się pole pysznych poziomek...
Na szczęście dobrzy ludzie przyprowadzili na te poziomki dnia następnego, ale to już zupełnie inna historia.
Odp: JANK’a na czadzie z Biesem spotkanie
Cytat:
Zamieszczone przez
jank
...Zaopatrzony w 2 zdaniową instrukcję...
jak widac trzecie zdanie było już ci zbędne:grin: nie było sensu psuć ci wedrówki nadmiarem instrukcji:)))
Odp: JANK’a na czadzie z Biesem spotkanie
Dobrze się z Tobą wędruje, choć droga znajoma. Miło powspominać. :-)
Pozdrawiam
Odp: JANK’a na czadzie z Biesem spotkanie
Cytat:
Zamieszczone przez
jank
ślady stóp 2 duchów,
Ja tam się nie czepiam.... ale duchy z zasady śladów stóp nie zostawiają .... :mrgreen: musi to jakieś stwory leśne... błądzące wśród zieleni.... 8):grin:
Odp: JANK’a na czadzie z Biesem spotkanie
Dobre medium może wywołać materializację ducha.8)
Ja tam mu wierzę.
Odp: JANK’a na czadzie z Biesem spotkanie
Cytat:
Zamieszczone przez
kobieta_bieszczadzka
Ja tam się nie czepiam.... ale duchy z zasady śladów stóp nie zostawiają .... :mrgreen: musi to jakieś stwory leśne... błądzące wśród zieleni.... 8):grin:
Cytat:
Zamieszczone przez
vm2301
Dobre medium może wywołać materializację ducha.8)
Ja tam mu wierzę.
Taak... to rzeczywiście trudna sprawa, CO te ślady zostawiło, choc dla mnie najbardziej istotne było, że TO COŚ w trepach się poruszało.
Rusałki ?
Odp: JANK’a na czadzie z Biesem spotkanie
Odp: JANK’a na czadzie z Biesem spotkanie
Jako się obiecało, trzeba wciągnąć wątek z czeluści i coś napisać.
Jak to Don, w pełni słusznie wywnioskował, będzie to opowieść człeka nieprzystosowanego, wręcz aspołecznego...